Artur
Król
Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...
Temat: Sekret - prawda czy kolosalna bzdura?
Anna Żybińska:
Hmmm... nie wiem, może faktycznie gdybym nie miała innych książek przeczytanych na temat 'przyciągania' (poradnikowych, nie naukowo - psychologicznych, rzecz jasna :) bo też i z takiej pozycji tu się wypowiadam, nie mam do czynienia z psychologią) i gdybym po raz pierwszy spotkała się z tym tematem podczas lektury "Sekretu" może też bym źle zinterpretowała jego treść? Chyba nie umiem się do tego odnieść.
Całkiem możliwe.
W środowisku NLP krąży ciekawa opowieść o jednej z zachodnich gwiazd tematu. Jeśli trafiają do niego ludzie, którzy wcześniej szkolili się u innych trenerów, o innym podejściu - wynoszą bardzo fajny zestaw umiejętności. Natomiast gdy trafiają do niego "świeżynki", to wychodzą potworki, mające super wiedzę teoretyczno-strukturalną, ale zerowe kompetencje. Także kolejność nauki jest niewątpliwie ważna.
Może gdyby najpierw powstał hipnotyzujący film o NLP - również byłaby podobna reakcja ludzi?
Byłaby i jest. Świetnym przykładem jest tutaj dla mnie motyw Derrena Browna - magika scenicznego, który swoje sztuczki przedstawia tak, żeby kojarzyły się z wpływem psychologicznym, NLP i hipnozą. W praktyce - tak bynajmniej nie jest, Derren używa głównie klasycznych trików z magii scenicznej. Ale wygląda świetnie i masa NLPowców bierze sobie Derrena za przykład jak NLP świetnie działa (a potem samemu nic nie robi). A najlepsze jest to, że jakoś niewielu jest w stanie powtórzyć jego triki ;) Ale wiedzą, że to NLP
Tu mnie zaskoczyłeś.
Cieszę się, że czasem mi się to udaje.
zdaniem cholernie ciężka praca. Nad sobą. Plus działanie. Co twórcy mogą na to, że ludzie są aż tak leniwi, że aż ślepi na tekst pisany "czarno na białym"?
Mogą - choć jest to niewątpliwie dużo trudniejsze zadanie - postarać się stworzyć system, w ramach którego ludzie będą mieli doświadczenie, które sprawi że coś zmienią.
Jak mówiłem, to dużo trudniejsze. Ideałem jest tu pod tym względem szkoła suficka Idries Shaha, sam miałem nieco takich doświadczeń z wykładowcą przesiąkniętym duchem Gurdżijewizmu.