Wypowiedzi
-
Derek Mahon*
Fałszerz
Gdy sprzedawałem moje podrobione Vermereery Goeringowi
Nikt nie rozumiał, nikt nie podejrzewał
Udręki ani zaślepienia
Tej pracy nie krytykowanej przez nikogo
I lepszej niż najlepsza.
Gdy zaciągnęli mnie przed sąd wojskowy
Nikt nie przypuszczał, nikt nie rozumiał
Udręki żalu
Z jakim opowiadałem swe sekrety.
Rzecz jasna, nie pojęli istoty rzeczy –
Do diabła z dziedzictwem narodowym,
Sprzedałem d u s z ę za miskę zupy.
Eksperci pokazali jednak, co umieli,
Gdy poszli zbadać ma pracownię –
To o n i byli oszustami.
Ja zrewolucjonizowałem ich metody.
A teraz nic prócz pustosłowia
O „gołej technice” i „prawdziwej wizji”,
Jakby istniało jakieś rozróżnienie –
To sposób, żeby mnie pomniejszyć.
Ale mój geniusz będzie żył;
Bo nawet z oddalenia
Chodziło mi o miłość.
I ja się też błąkałem
Po ciemnych ulicach Holandii
O wygłodniałym żołądku
Gdy mgły toczyły się od morza;
O ja cierpiałem
Od drwin i niezrozumienia,
I ukrywałem w moim sercu serc
Światło do przemienienia świata.
tłum. Piotr Sommer
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
wiersz jest też w temacie Zawody i profesje widziane okiem poetyRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.07.10 o godzinie 07:04 -
Stanisław Barańczak
Wpadacie jak po ogień...
„Wpadacie jak po ogień”,
wytyka nam od lat
z właściwym sobie chłodem
ten niewłaściwy świat.
„Po ogień” to przesada,
lecz wpadliśmy – to fakt.
”Po ogień” to przesada,
lecz upadliśmy – to fakt.
A wypaść – nie wypada:
okazać trzeba takt.
Wypadać – nie wypada:
poza tym – nie ma jak.
Niejasno nam zagraża
i mrozi w żyłach krew
gościnność gospodarza
tych lodowatych stref.
”Pokochasz Kraj i Klimat”?
Brak na tę czelność słów.
Wokoło pustka, zima
i ujadanie psów.
Nad głową eter, zima
i chirurgiczny nów.
Miał to być dłuższy pobyt,
nie na tym jednak tle.
Śnie3g przez dwie trzecie doby,
a jedna trzecia w śnie?
Nie w takiej atmosferze
miał tlen odświeżać mózg,
kłamały w bedekerze
widoczki palm i mórz.
Źle w takiej atmosferze
kącikom spierzchłych ust:
powietrze może świeże,
lecz jest w nim mróz i mus.
Ktoś nabił nas w butelkę,
czy raczej w szkło tych kul,
gdzie prószą płatki wielkie
nad kaszlem gołych pól.
Zacisnąć zatem zęby?
Zaciśnie nam je mróz.
Nie puści pary z gęby,
nie puści tchu do ust.
Zacisnąć zatem zęby?
Zaciśnie nam je mróz.
Nie puści pary z gęby,
Nie upuści tchu do ust.
Nie upuści tchu do ust.
z tomu „Podróż zimowa. Wiersze do muzyki Franza Schuberta”, 1994
Gutte Nacht - słowa Wilhelm Müller, muzyka Franz Schubert,
śpiewa Lotte Lehmann
słowa pieśni Wilhelma Müllera w temacie A może w języku Goethego?Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.10.10 o godzinie 21:47 -
Stanisław Barańczak
A może myśmy wcale...
A może myśmy wcale
nie mieli wznieść się nad
ten jeden, ten widzialny,
ten tymczasowy świat?
ten taki sobie świat?
A może wzrost nad ziemię
na metr z czymś lub sześć stóp –
to już wniebowstąpienie?
Dopiero po nim grób?
I może tym niebiosom
przez siedemdziesiąt zim
zamilkłym z zimna głosem
śpiewamy dźwięczny hymn,
śpiewamy, dźwięczny hymn?
I może słowo „losem”
w wersyfikacji zim
tak z „lodem” jak i z „mrozem”
poprawny tworzy rym,
dokładny tworzy rym?
z tomu „Podróż zimowa. Wiersze do muzyki Franza Schuberta”, 1994
Gefrorene Tränen - słowa Wilhelm Müller, muzyka Franz Schubert,
śpiewa Lotte Lehmann
słowa pieśni Wilhelma Müllera w temacie A może w języku Goethego?Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.02.14 o godzinie 05:26 -
Wilhelm Műller
U wrót, gdzie chłodna studnia...
U wrót, gdzie chłodna studnia
i starej lipy cień,
w upalne popołudnia
niejeden śniłem sen.
Niejedno czułe słowo
w lipowym ciąłem pniu;
i tęsknię wciąż na nowo
do cienia i do snu.
Dziś idę w pustkę zimy,
w zawieję, mróz i mrok;
z oczyma zamkniętymi
potykam się co krok.
A w dali wiecznie słyszę
szumiącą zieleń słów:
Wróć do mnie, w moją ciszę,
w pogodę dawnych snów.
Kąśliwy wiatr zimowy
przenika mnie jak nóż,
porywa czapkę z głowy –
lecz nie zawrócę już.
I brzmi od godzin wielu
zielone echo słów:
Wróć do mnie przyjacielu,
do ciszy danych snów.
I brzmi od godzin wielu
zielone echo słów:
Wróć do mnie przyjacielu,
do ciszy danych snów,
do ciszy danych snów.
1827
tłum. Stanisław Barańczak
z tomu „Podróż zimowa. Wiersze do muzyki
Franza Schuberta”, 1994
wersja oryginalna pt. „Der Lindenbaum” w temacie
A może w języku Goethego?
Der Lindenbaum - słowa Wilhelm Müller, muzyka Franz Schubert,
śpiewa Lotte LehmannRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.10.10 o godzinie 22:01 -
Stanisław Barańczak
Anteny między kominami...
Anteny między kominami,
żółtego dymu pierwszy haust:
te dachy, świty nie za nami –
są wciąż nad nami, wewnątrz nas.
Najbielszy nawet transatlantyk,
gdy ruszał w tropikalny rejs,
brał nas nasiąkłych wonią tamtych
grudniowo zadymionych miejsc.
Oceaniczne bryzy, wiejcie;
nam nawet w snach
zapiera dech
zbyt dobrze znane dawne miejsce
i żółty dym, i czarny śnieg.
Oceaniczne bryzy, wiejcie:
w nas nawet w snach
zamiera dech
zbyt dobrze znamy swoje miejsce,
zbyt dobrze znamy swoje miejsce
i żółtozęby jego śmiech
z tomu „Podróż zimowa. Wiersze do muzyki Franza Schuberta”, 1994
Die Wetterfahne - słowa Wilhelm Müller, muzyka Franz Schubert,
śpiewa Lotte Lehmann
słowa pieśni Wilhelma Müllera w temacie A może w języku Goethego?Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.10.10 o godzinie 21:54 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
W piwiarni
Dobrzejemy stary – zawiązane sadła
Fale brzuchom i śmiech dzieciarni - -
Z nogi na nogę – w stajni bez lacza
ze szpakowatą nastką którą cmoka pies
Przelewamy życia potop pod zagłobny fortel - -
a trzeszczy już w gnatach potrzos – stary
Szron w brwiach, wąs nie odrasta
Potencja spadła w godną niewiary czeluść
Zobacz: koszula nam wyłazi z butów - -
Łamie się piwo – ściek za drobne
W łokciach bilon, dymi albatros
W domu żonki srebrne strzelają kluskami
z deski we wrzący gar - -
I komu będzie łyso – gdy z jęczmieniem w oku
W graniaste koło zaczniemy się bawić
Martwą naturę – pod czaszką – mając za nic
z tomu „Poboki”, 1971
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie ”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 26.07.10 o godzinie 05:28 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
* * *
Ty taka bezduszna jesteś
Odejść wolisz i płakać
Przy wierzbach w głowę zachodzisz
Że wrony jemioły ci odpuszczają
A sroki uciekają w dziobach z tęczą
Odchodzisz w za ciasnych bucikach
Przez grochole zawady nogaty
Do kraju gdzie kruk z brodą królem
A berłem jest malinowe jabłko?
A duszek twój wśród łopianów
Jak trubadur kołysze się cytrą
W liliowo gdzie marcepany winne
I Tarpana srebrne dżdże i pliszki
Tyle kochałaś tyle nienawidziłaś
Masz serca miłorząb dwudzielny
I gdy wrócisz – na znak palca -
Lizać twoje stopy będą sarny i wilki
Bo ty taka bezduszka jesteś
z tomu „Poboki”, 1971
* * *
Kochałem kurwiszcze – moja wina
Kurwiszcze kochało mnie – moja wina
Kupiłem pieniądz – i odkochało się:
Głupiomądrze – bez: skurwysyna!
z tomu „Nie ma zegarów”, 1978
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie ”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.07.10 o godzinie 12:51 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
* * *
Zapaliłem się – nie dziwota
Tak siebie mieć i ją – zdrowaść
Obnażoną od ud w podbiały srebrne
W topolniaku słodkim a sprośnym
Gdzie jurność w płótnach odartych z rąk
A polubowność symboliczna: dzięcioł
Z cierpką szyją ulizanym włosem
Śniętą w luboniu pierwej i mchłonniej
Teraz ja ją w deskach moszczę – św. Jury
Wśród opłotków szczękatych po rozpuk - -
W wądołach żylnych nawłociach mrowkach
Z czołem w bieluń i kukułką w myślach
Zobacz: mówię, mówię: zobacz –
Wypadły ci usta – została końska poodkowa
* * *
Brzęczysz – w lnicach snu boś cała
Twoich myśli przelot – z główki na główkę nerwów –
Metaforą? – tu? – w tym śniętym przełyku chimery?
Za oknami gwizd przed bramą antaba z rogiem –
Miłości to naszej stróże i blendy?
Osiką prawieś – różowisz niepewnością wargi
W oczach ci aż nieprzytulnie bardzo - -
W echo malw uwierz a oddzwonią ci niewierną marę
Że w błędniku ten twój chowacz-eros
(Gzub ze świtu halabardą?)
W sen powtórny zajdzie jak w zachód schodzone słońce - -
O, ostrogłowa – brzęczysz – obudzonaś bo zbyt rano
I ten przeciąg - -
z tomu „Poboki”, 1971
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie ”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.07.10 o godzinie 12:49 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Zakochani
W lichtarzu nocy –
świece gwiazd
Księżyc jak Jezusek –
wbity na krzyż niebios.
Nie uczesana wierzba –
jak ksiądz –
przygarniając gałęzią
daje święcenia.
A oni
uczepieni serc,
z zamkniętymi oczami
wiją gniazdo w pocałunku.
I nie trzeba
kolumn podpierających.
Nie trzeba słów,
by kochanie pachniało konwalią
Nic nie trzeba.
Zakochani –
są sobą.
Reszta jest dla samotnych.
”Ilustrowany Kurier Polski” 1959, nr 146
* * *
Ja do pani będę szył
W błotach jako ostrożeń
Albo jak pani woli marek
Szerokolistny — ale zawsze
Wyniośle — —
A szyć to pani wie jak?
Czym się da — ale stale
I wszędzie i na wszystkich
Wysokościach — może być
Błędnych — —
Będę szył i nici przeciągał
Od pięty po głowę — chyba gdzieś
Malowaną — —
Tak aby panią wpajęczyć
W wyobraźnię smolną
Albo też w samego diabła — —
Lubię gdy kobiecie
Wyrastają kopyta i rogi
z tomu „Poboki”, 1971
*notka o autorze, inne jego wiersze
i linki w temacie ”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.07.10 o godzinie 08:04 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Polska alkoholska
Krótkie osły – o dzwonkach owczych
O koszykach skarg – krętogłowe – w kancelaryjny donos
O gołej Ledzi – na kawałku grudnia - -
Pańska gdy godzina do okolic oczu
To poezja – myślą – luzem że chodzi
Okudżawa jakby w krzakach jajca pił
(To każdemu – bo mądremu...) - -
A jamniki rysować – po górach dolinach –
Ich nagie korniszony – to kto
Planetarium albo przewieźć na rowerku
Z gwoździem w oponie – to za ile
Choć mors z małżą nawigację czyni
I tak skrycie targają się na życie
Sąsiada – rym, rytm – diabły poniosą
Jego-ich rogatywkę - -
Porównają nos do gila – są i poetami
Zerwą z mostu wiatr – gdzieś zza
Dojdzie nas gitarowa ich msza – serc pod-
Noszenie – lizanie ziemi na znak pochodzenia
Kulejąc – na 105, 105 – przechodzą Wisłę, Wartę
Żeby być...
A gdy telegraficzna na Widokach pokląskwa
Bełgocą: Polsko Alkoholska – zbaw nas!
1972
z tomu „Dopokąd”, 1974
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie ”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.07.10 o godzinie 06:58 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Cyganka
Król Pik – bez nogi i berła
Dama Kier – ukołysana kontrą
Od Waletów: - pas – chcą koronę zdobyć –
Rozkupieni prawdą co za tronem - -
Wśród Kar – król zawsze w wyżle
Czerwony As – dym ponad zamkiem
Cyganka o brykietowych włosach – władzą
Jako bo lud króla nie znosi
1960
z tomu „Dopokąd”, 1974
*notka o autorze, inne jego wiersze
i linki w temacie ”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.07.10 o godzinie 07:34 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Pamiętasz
Chcieliśmy – we dwoje – skoczyć do Wisły:
Z mostu – Tam gdzie 834 kilometr rzeki - -
I ten – który przechodząc – uchylił wargi:
Szczęśliwa z was para – rzekł – najlepszego! - -
... – a miało nie być świadków!
Rzuciliśmy do wody – symbolicznie – pamiętasz?:
Ty: szalik – ja: beret - -
I nie widzimy się – do tamtej nocy – do Nigdy!:
Bo...
... – a stale jest nam – po Drodze - -
z tomu „Nie ma zegarów”, 1978
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie
”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.07.10 o godzinie 23:27 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Ręka
Jurkowi Szatkowskiemu
Ręka zwykła ręka
A proszę spojrzeć jak skacze
gdy poczuje pieniądze
Przy słońcu stu złotych
wydłuża się jak guma
Zaraz zajrzy kobiecie do kieszeni
Zobacz jak po mistrzowsku
ustawia dwa palce
Jak nerwowo ale powoli zaczyna nurkować
Jak wychodzi na brzeg i umyka
O już nawet uśmiecha się wdzięcznie
Teraz za wszelką cenę chce być
Opanowana
A zobaczcie jak drży
”Pomorze” 1965, nr 5
*notka o autorze, inne jego wiersze
i linki w temacie ”Poeci przeklęci” -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Nie mów
Mówisz: nie mów
Dłonie zastygłe w drutach
Na gotyk
Dzwony psy
Z dynamitem w pyskach
Rozluźniony horyzont
Czerni
Mówisz: nie mów
Z piersi pień
Odżegnana zieleń
Wrony:
Odkraczają z ech
Twój prostopadły
Płacz
”Agora” 1967, nr 16
*notka o autorze, inne jego wiersze
i linki w temacie ”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.07.10 o godzinie 22:38 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Matka Boska Pieniężna
piwoszom z Grudziądza
Gardła piwotropizm
z trójkątnym pijusem
Łamanie piwa
w gęby pofałdowany kufel
Rąk całowanie
pięknym kelnerkom
Cyganowych skrzypiec rżnięcie
o góralu któremu nie żal
I do rygi odjeżdżanie
pod przewielebny bufet –
Matka Boska Pieniężna
na wysokich stołkach
z wierszy odszukanych, pierwodruk w: Ryszard Milczewski-Bruno,
Poezja, proza i listy, Czytelnik, Warszawa 1989
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie ”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.07.10 o godzinie 23:31 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Przypadek w pociągu relacji Gdynia-Poznań
Jechało mi się nieźle
Aż w barku typu Warsa
Dopadła mnie lola blond
Oferowała swoją fotografię
I zakleszczyła na szyi
Czytała mój o umieraniu wiersz
W środku nocy – peleng...?
Jak to robiła – nie wiem
Wyleciała z niej soplica
I gibki nóż - -
Konduktor zrazu – skakaj pan
Teraz uciekam z pociągu na pociąg
1966
z tomu „Dopokąd”, 1974
Sen w pociągu relacji Toruń-Sierpc
Pomiędzy Ograszką a Lipnem
Pomiędzy Honoratką a mną
Śniła mi się kupa forsy
Nagle – hophop – wysiadać!
Obudzony: patrzę – kupa jest
A forsy – nie ma - -
- - - -
Na oziminy – jak torf – wybiegły
Gawrony - -
1963
z wierszy odszukanych, pierwodruk w: Ryszard Milczewski-Bruno,
Poezja, proza i listy, Czytelnik, Warszawa 1989
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie ”Poeci przeklęci”
wiersz jest też w temacie Co się poetom śni...?Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.07.10 o godzinie 22:58 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Sen w pociągu relacji Toruń-Sierpc
Pomiędzy Ograszką a Lipnem
Pomiędzy Honoratką a mną
Śniła mi się kupa forsy
Nagle – hophop – wysiadać!
Obudzony: patrzę – kupa jest
A forsy – nie ma - -
- - - -
Na oziminy – jak torf – wybiegły
Gawrony - -
1963
z wierszy odszukanych, pierwodruk w: Ryszard Milczewski-Bruno,
Poezja, proza i listy, Czytelnik, Warszawa 1989
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie ”Poeci przeklęci”
wiersz jest też w temacie Poezja kolei żelaznychRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.07.10 o godzinie 22:14 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Uliczka
ściany gębą cienia
nucą chorał
podeszłego wieku
dziewczynka
do sutereny lusterkiem
ściąga słońce
wróble kamieniami
spadają z dachu
a na rogu
szlifierz gardłem
rzuca w każde okno:
noże
brzytwy
nożyczki
parasole
w bramie
pijak zygzakiem pleców
łączy ściany
i już jest wieczór –
w wąski krawat uliczki
zęby wbił
widelec świateł.
z wierszy odszukanych, pierwodruk w: Ryszard Milczewski-Bruno,
Poezja, proza i listy, Czytelnik, Warszawa 1989
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie ”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.07.10 o godzinie 21:55 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Mur
Ja przed a oni tam
Pod jabłkami w ewach się wężą
Jadowita musi być im moja głowa
Którą wybijam na cegłach chorał
Przecież nie jestem wesołek żaden
Ani udany
Ja przed a oni tam
Gałęziami obchodzą rajską przymilność
cnót swoich i obłaskawień
Przeszpiegi moje muszą być im nie w porę
Nie jestem żaden dyląg – ptak przekorny
Ani Adam
Ja przed a oni tam
Za murem mojej wyobraźni
z wierszy odszukanych, pierwodruk w: Ryszard Milczewski-Bruno,
Poezja, proza i listy, Czytelnik, Warszawa 1989
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie ”Poeci przeklęci”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.07.10 o godzinie 21:44 -
Ryszard Milczewski-Bruno*
Droga
Zdechł pies
Nie ostudził dnia
Śmierć swą
Na słońcu opala
Drogę do wsi
Rozdziera muzyka
Zapitych gardeł
W rowie
Jak kawał drewna
Leży człowiek
Z nożem pod łopatką
Jemioła
Jak magiczne oko
Mruga
Na czerwonym nożu
Rozmodlił się kruk
Skąd we mnie pies
Skąd we mnie pies
spłoszony, lasem słonym
przybiegłem, brzegiem słońca
stróżem, kochaniem Twoim
Do nóg się łaszę szyi
czerwonym zmierzchem. Twoje
dłonie - noce przyjeziorne –
pełne skomleń jeszcze
Tu siekacz błyskawicą, pazur
przebudzeniem Twoim, o gwiazdo
która zachodzisz łzą w sierść ostrą –
wyszczekałem jesień
z tomu „Brzegiem słońca”, 1967
* * *
O, bezzębna – przekorna modlitwo
Kawą mi służysz likworem
(Które piją inteligenci w dniu wypłaty)
i ciastkiem o rumianym jabłku - -
porteru granat w gardle mi pękł
nim tu triumfalnie zaszedł
by groblę ust twoich oblizać
by w oczy twoich dołach spocząć
o, sepleniąca – niewierząca bo zazdrosna
stół w śledzia ustrój jarzębiak luty
niech obrus zejdzie do rozbrzęczałych stóp
i onucą świata się stanie zagmatwaną
jak życia naszego cztery rogi - -
a jakieś pieścidełko – ramiona wypowiedz wklęsło
i mimo że dług – kochać każ
* * *
Co by tu jeszcze z tego domu wziąć?
Okaleczały stół gdzie sól i chleba kęs nie-
Dokończonej posilności – przeżegnany przekleństwem
Zdrożnym albo szafę gdzie ramiona opadłe
A głowy na półkach już osiwiałe doszczętnie:
Nie od strości ale psiego zabobonu jakim rex
We wszystkich postaciach i urojeniach
A może kryształ: dar kochanka – w którym wszystkie
Złości odbite w przeręblach barw koszczą się i cudzołożą
Na badyla pąs i cmentarza grot obosieczny - -
Gdzie nikt tkliwy – tylko wierzyciel
I nikt czeka – tylko plecy niewierne
W podróż się milczkiem na szyny ułożyć
Głową gdzie koła i gdzie koła nogami
W dal - -
z tomu „Poboki”, 1971
* * *
Rozdwojona jaźń – od morza – skąd?
Tak, że ja tu: dno a ty tam: hel?
A oni w grajdołach absynt na dzięglu
Z kaszubką jak tęcza – pod odpływ
Jakby już arka nam w myślach deskami - -
Rozdwojona jaźń – w zatoce – jaka?
Ciebie tam a mnie tu – płastugi – zasmażą
W mące a piasku na patelni nie słońcu
Aż kundel obosieczny kopnięty w co
Uwierzy że licho nie śpi ani czort
Więc nim ta jaźń - -
Skórę ci zedrę tam a sobie tu –
Osolę krzyżem na oset i bursztyn
Oczy w dylągi zaklnę – ptaki przekorne
Że w juratach – krzyk a na wodach – skry - -
* * *
Ciebie – nie jestem blisko
Do daleka jeszcze brak – Ciebie...
Wrócę – będę żyły brzytwą pisał
Siądziesz na wiadrze
I zaczniesz śmiać...
Lęk zrobi duże oczy – przeskoczysz okno
I Biały wyjrzę – i zawyję jak mściwuj...
I Ciebie nie – nie będzie blisko
Za daleko zawsze – Ciebie:
Rwo ty – we mnie naj...
Smutna - -
1970
* * *
Sted – tak przy piwie się mieć
Do tańca prosić: nawet prosiem
Zezować i szczekać: od budy po rów
Na garb upadać i się prostować: w mgłach
Skąd nerwy pojedynczo a mogłyby parami - -
Starowin na klin obwijać palcami
Że mielizna aż w oczach: o, stąd się zdziera ból
A gdy kopnięci w dno: za pokrywkę grać
Albo udar obnosić jak dynię - -
Mrąc: piwonie – oczy nasze sterane zobaczyć
Sted – to już piach nasz ostatni
A pierwszy w zaświaty tropizm szaleństwa
z tomu „Podwójna należność”, 1972
Poeta
Kij – gdy go wyjął – jeden miał koniec
(O, oj – neologizm: mówili – oj, oj –skąddokąd)
A gdy w ogień włożył – zł na chwat
(Oj, oj – do góry nogami: mówili – oj, oj – butami)
I stało się wielkie w małym, szczęście w nieszczęściu
(Strona 7 – patrz: mówili – 5 wers od dołu)
Poeta jak koser – z tyłu zaszedł ich
Oj, oj – powiedział – przedłużając kij w nogę
I trachtrach posmarował podplecy im
To jest nowy wiersz – chybnął wargą – lont
Otwórzcie spis treści – dyska trefl - -
1964
Poeta w organach
Poeta w organach – w organach organy - -
Dokąd go wywloką – rehmistrze, halaburdy
Katomierze...
Strzyg trujące strzyki – sławowite zdrowie
W burej burce – pustej – jak odstukany wibrafon
Swarożyca ino zachodnie toczydło - -
Chlebnikow jakby – w worku – wibrujący w poście
Nie rozkrwawion jeszcze - -
(Na człowieka cięgotura spiskowania –
Wielka – jako świat...
W zgryz mordu się przyobleka - -
Monidła nie zamawiać – najady nie wysuszać
Siekierę ale za wezgłowie pilnie mieć - -)
Ograny – w grochodrzew się przemieni –
W gorejący...
A zewłok jego – za wiersz pójdzie – sztandar-owy –
I po-obłądzi - -
Organy – organy – ograny...
W razie gdyby...- otwórzcie mi w dupie parasol!
z tomu „Dopokąd”, 1974
Grzebacz
Małgosi i Piotrkowi Műldnerom-Nieckowskim
Z nogą lewą – w stawie – o skoku pstrąga – kulawym
Z żebrem lewym – wbitym ostro – pod rtęć serca
Z lewą dłonią – maciorą – słonym kartoflem
Z barkiem lewym – wyrzuconym z łokcia – do skrzydła
Z lewym zębem – głodnym jak pieca wykrot
Z głową lewą – poprzez uszy wiatru
- prawą - -
oko oku – warga wardze – nieustannie...
poeta – ale jakoś – nie taki - -
Z dyskusji o młodej literaturze
...już nawet szczać trudno – co wypryszczesz
Prawdziwie – neologizm: powiedzą - -
Poprzez płoty i drapaki – Sroki:
Wyskrobały wszystkie złoto z grobów
I do dużego miasta odleciały do kopalni - -
A noże – rozwody pamięci biorą
Tną konwencjonalnie wyobraźnię całą
I tradycję Pól – dlaczego zaraz w pień?
A z tym szczaniem to tak – pomachasz po wsiech
I zaraz w okolicy Łuków Brwiowych – żary
Sinego stoku – onomatopeja - -
I miast bohatera naszych czasów – Deski:
Młody gówniarz i stary policjant –
Biją dialektycznego konia!
z tomu „Nie ma zegarów”, 1978
* * *
Ten przypływ znaczy: koniec
Nie udało mi się zostać milczkiem
Kamienie po mnie i obsrany oset
Żadnego słowa na odczepne
A był gdzieś kiedyś piorun
Na dnie dorsz na widelcu - -
Nie becz: krwi nie utoczy łza
Daj kapsel topielcom
z wierszy odszukanych, pierwodruk w: Ryszard Milczewski-Bruno,
Poezja, proza i listy, Czytelnik, Warszawa 1989
*notka o autorze, inne jego wiersze i linki do pozostałych wierszy
na forum, wyżej w tym temacieRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.07.10 o godzinie 06:51