Łukasz
Ziółkowski
Właściciel
e-ekodom.pl
Temat: Nie ma złych pracowników, są tylko złe firmy
Jarosław Rubin:
Łukasz Ziółkowski:
Jarosław Rubin:
Te 10% to często ludzie niedopasowani do konkretnej firmy, a nie "źli". Dlatego zwolnienie ich może być pozyteczne zarówno dla firmy, jak i dla tych pracowników. Może odnajdą się gdzie indziej, a nie będą męczyć samych siebie, współpracowników, menedżerów i klientów.
Pozdr./JR
Muszę przyznać, że to dość ciekawe twierdzenie... zwolnić "by się nie męczyć" a nie jest to przypadkiem pójście na łatwiznę?? Czy każde zwolnienie pracownika nie jest przypadkiem częściową porażką menedżera? Całkiem możliwe, że w tych 10% znajdują się osoby nieodpowiednio zarządzane, niedocenione a które przy odpowiednim wsparciu mogą stanowić sporą wartość dodaną dla firmy.
Moja wypowiedź, to pewien skrót myślowy, ale:
- Ile tzw. ostatnich szans można dać "low performerom"?
- Poświęcanie wiekszości czasu na dolne 10% powoduje, że fachowcy (70%) i talenty (20%) są zaniedbywani przez menedżera - to prawdziwy błąd i porazka,
- Źródła porażki tkwią w procesie rekrutacji takich "niepoprawnych",
- Odpowiedzialność menedżera zawsze istnieje, ale czy to powód, aby w imię tzw. kosztów zapadłych (ele w niego czasu zainwestowałem) i własnych ambicji (przecież potrafię wyprowadzić go na ludzi) nie zwolnić pracownika nie realizującego trwale zadań.
Nadal nie do końca mogę się zgodzić z tym tokiem rozumowania, ci najzdolniejsi pracownicy potrzebóją najmniej wsparcia - bardziej ukierunkowania, fachowcy minimalnego wsparcia i kontroli. Prawdziwym wyzwaniem są właśnie Ci niedostosowani i to oni w każdej firmie zajmują menedżerowi najwięcej czasu. Całkiem przyjemnie i obrazowo przedstawił to Ken Blanchard w jednej z książek o zarządzaniu.
Czy trzeba w nieskończoność dawać komuś kolejną szansę? Uważam, że nie... jednak decyzja o zwolnieniu takiej osoby musi nastąpić w momencie, gdy wykorzystamy wszystkie możliwe kierunki "wyciągnięcia" takiej "miernoty".