Temat: Porwanie rodzicielskie w EU, Wasze doświadczenie, porady
Marek M.:
i znowu temat, który stanowi doskonały dowód i kolejny przykład braku możliwości podjęcia dialogu ojców z matkami :)
Ja taki dialog mam dawno za sobą a wiesz dlaczego? Właśnie dlatego, że mam w sobie dość dużo empatii i chciałam też jak najszybciej zakończyć związek. Gdybym też w pewnym momencie nie postawiła ultimatum i nie przerwała natarczywości w celu uprzykrzenia mi dalszego życia, to pewnie do tej pory gnębił by mnie i dziecko. Postawiłam na swoim w kwestii spraw które dotyczyły nas, bo nie widziałam powodu, dla którego nadal miałabym być ofiarą po skończeniu tej farsy, natomiast w sprawie dziecka dałam mu pełną swobodę. Jakoś nie korzysta z tej możliwości, chociaż na początku tak strasznie mu na tym zależało.
Skłonię się ku wypowiedziom Magdy, nie znam kobiety która po rozpadzie związku celowo i z zawziętości utrudniała by ojcu kontakty. Jeśli się tak dzieje, to są ku temu powody. Zazwyczaj kobieta chce się odciąć od przeszłości bo za dużo zdrowia to kosztuje. I chciałabym żebyś zrozumiał, że jest mnóstwo facetów nieodpowiedzialnych i niedojrzałych do sprawowania roli ojca. To często wygląda tak, że ojciec strasznie walczy o dziecko na początku, a po jakimś czasie mu się nudzą obowiązki, coraz mniej się interesuje, zwłaszcza gdy ma drugą rodzinę, albo też przestaje płacić alimenty. Dlatego też nie rozumiem kobiet, które dążą do ograniczenia kontaktów do minimum, dlatego, że to zwykle działa odwrotnie. Jeśli faceta obciążą połową obowiązków wobec dziecka, to szybko mu się znudzi. Ot taki paradoks.
jak kobieta o czymś decyduje to zawsze jest usprawiedliwienie jej zachowań krzywdą, emocjonalnością, tym, że to zawsze/zazwyczaj facet jest winny rozpadu związku, że to kobieta zawsze poświęciła się rodzinie i nie pracowała.
proszę mi wybaczyć, ale to co czytam jest dla mnie wylewaniem swoich frustracji po swoich nieudanych związkach.
To nie jest wylewanie frustracji, tylko to są konsekwencje postępowania faceta. Zdradzając męża, porzucając dziecko nie miałabym nawet odwagi żeby o cokolwiek walczyć.
Z punktu widzenia matki nie wyobrażam sobie zostawić dziecka nawet z najlepszym ojcem pod słońcem i wyjechać sama. I to chyba nie powinno nikogo dziwić.
ale ojciec ze swojego punktu widzenia ma sobie wyobrażać i się godzić na zostawianie dziecka i to zazwyczaj z nie najlepszą matką (bo te dobre nie robią problemu z kontaktami dziecka z drugim rodzicem). jak sobie nie wyobraża to to już dziwi, bo facet to przecież samo zło :D
Nie nam oceniać, która matka jest najlepsza, a która nie. Kij ma dwa końce i są dwie strony medalu. Dobry ojciec też nie będzie uprzykrzał nikomu życia, a tym bardziej zabierał dzieciaka na siłę, tylko będzie starał się czynnie uczestniczyć w jego wychowywaniu. Licytować się możemy bez końca, ale to do niczego nie prowadzi.
drogie panie czy wy potraficie zdobyć się na drobinę empatii i na chwile wejść naprawdę w buty drugiego rodzica, bo zakładam, że te dziecka są za ciasne i jest trudniej ;)
Nie. To myślenie o przyszłości dziecka, a nie o sobie jak to często robią ojcowie zabraniając dziecku wyjazdu. To się nazywa egoizm.
wyjazd matki i oddzielenie dziecka od ojca to myślenie o przyszłości dziecka a próby zapobieganie temu to egoizm ojca?? naprawdę świat stoi na głowie. rozumiem, że w skrajnych przypadkach (i może przy takim ojcu jakiego ma Pani dziecko) może to być rozwiązanie dopuszczalne ale nie uwierzę, że we wszystkich w których się to dzieje tak jest.
Widzisz tylko częsciej to faceci wyjeżdżają za granicę. Ale facetowi wolno zarabiać, często kosztem dzieci, a jak kobieta chce poprawić jakość życia sobie i dziecku to już jest zła. Czasy kiedy kobieta zajmowała się wyłącznie domem, dziećmi i swoim mężem już minęły. I wskazane jest żeby kobieta pracowała, chociażby po to, żeby uniknąć trudności finansowych po rozpadzie związku. Wtedy na pomoc byłego liczyć nie będzie mogła. Poza tym takie mamy realia, że ludzie muszą emigrować.
Ja nie odbieram praw ojcu i nie odbierałabym, gdyby to on wyjechał. Chyba że całkowicie zapomniał by o dziecku. To nawet jest wskazane żeby odebrać prawa rodzicielskie, dlatego, że w takiej sytuacji matka i dziecko mają utrudnione życie. Do wszystkiego potrzebna jest zgoda ojca.
Mądry rodzic zawsze będzie się kierował tym, czego pragnie dziecko. I słuchał jego woli.
czyli przy małym dziecku powinien tylko dbać o słodycze i kontakt z drugim rodzicem bo wtedy dziecko nie potrzebuje więcej (tylko tego akurat źli rodzice nie widzą)
Tylko tyle? To zdecydowanie za mało. A słodycze i zabawki są niczym innym jak przekupstwem często stosowanym przez ojców. Bo przecież dziecko nie doceni pracy włożonej w jego wychowywanie prawda? Otóż doceni ale po jakimś czasie. Czego niektórzy ojcowie nie rozumieją, kiedy kupują kolejną zabawkę, ale nie pomyślą o tym, że może lepiej dla dziecka byłoby zapisać je na naukę języka, pływania, taniec czy cokolwiek innego, co wspierałoby jego rozwój. Zabawka mniej kosztuje i łatwiej zaspokoić nagłą potrzebę dziecka. Resztą niech zajmie się matka:)
a może w ogóle zacznijmy oczekiwać czegokolwiek od biednych porzuconych matek - np zacznijmy tylko od tego aby nie utrudniały dziecku kontaktu z ojcem. a to podstawa które wynika też z samych emocji (tylko dziecka a nie tej poranionej dorosłej)
tak jak zawsze mówię:
rozpad rodziny to trauma dla wszystkich jej członków (a zimne dranie, aby nie pisać niecenzuralnie, są zarówno wśród ojców jak i matek) i może nie ma urzędowych procedur postępowania czy wzorców ale jeśli wszystkie strony mają tego świadomość i zaczną od terapii samych siebie (najlepiej jeszcze przed ostateczną decyzją o rozstaniu) to nie dość że wielu rozpadów rodzin można by uniknąć to i dzieciom oszczędzono by wielu problemów jakby już do rozstań dochodziło.
problem tkwi w tym, że wiele ludzi uznaje, że moje bardziej mojsze i to druga strona się myli.
na szczęście coraz częściej choć na obowiązkowe mediacje sądy już wysyłają.
Wiesz, czasem jest mojsze ale głupiemu się ustępuje:) To wychodzi na zdrowie wszystkim.