Temat: Toksyczni Rodzice 2011
Beata B.:
Beata Konczarek:
Najlepsze co można zrobic według nich to zostawic tak jak jest.
Widzisz....dzieci tak mówią, kiedy się boją, że "przez nie" komuś stanie się krzywda.
Oraz, że spotka ich zemsta ze strony osoby, która nabruździła, nie widzi problemu i nie przeprosi.
Na co zresztą sama wpadłaś pisząc to:
Dopóki dzieci moga coś stracić (miłość dziadkow) utrzymają to status quo.
Ja to wiem Beata, zresztą cały czas krązymy wokól tego samego.
Rozwód mielismy kiedy Mikołaj miał 3 lata, w tym czasie Mikołaj kiedys zrobił pokówke kiedy złapałam go na kłamstwie, strasznie rozpłakał się i okzała się, ze kiedy dziadek mówi o mnie złe rzeczy to Mikołaj musi przytakiwać bo inaczej dziadek go nie wpuszcza do garażu, a to była najgorsza kara dla małego Mikołaja.
Wtedy właśnie poszłam do psychologa i zabroniłam kontakt,ow dopóki nie przemyslą sprawy.
Przemyśleli, przepraszali, a później znów się zaczeło; znowu wariant powtórzyłam : psycholog, rozmowa, brak kontaktów. Zresocjalizowali się i właściwie to pierwsze takie wystąpienie od tamtego czasu.
Pomniejsze były, ja reagowałam (to właśnie dlatego jestem chora psychicznie) i prostowało się.
Teraz dzieciaki juz są duże, nie moge reglamentować kontaktów, zwłaszcza ze im na tych kontaktach zalezy, mogę sama się odciąć.
Najgorsze jest to , ze dzieci tkwią w tym układzie i same z tego nie wyjdą, jak ja się wtrącę, bede postrzegana jak kat, który chce ich nastawiąć.
Nie mam pojecia co jest dobrym rozwiązaniem: czy czekać jak zrozumieją i patrzec jak płaczą; czy być suka (dla ich dobra) i cos im narzucić (przy ich sprzeciwie).
Nie mam pojecia.
to do Jacka, który napisał, ze nie rozumie dlaczego woże tam dzieci, zeby jakieś ch.... nad nimi się znęcały.
Otóż ja nie wiem jak postąpic.