Szczerze? Trąci mi to trochę Dukanem, a ja jestem przeciwniczką tego typu wynalazków.
Uważam, że dieta powinna być tak zbilansowana by zawierała w odpowiednich proporcjach wszystkie makroskładniki, w tym węglowodany w których notabene zawarta jest cała gama witamin z naciskiem na te z grupy B (jakże ważne w przypadku osób aktywnych) oraz składników mineralnych i błonnika.
Oczywiście mam na myśli te tzw. dobre, złożone węglowodany, nikt nie mówi o zapychaniu się ciastkami. Jaki to będzie udział % i jaka gramatura poszczególnych składników, zależy to od wielu czynników takich jak choćby dane antropometryczne i aktywność fizyczna. Najważniejsze jest ustalenie kaloryczności posiłku pod kątem PPM (podstawowa przemiana materii), następnie dodajemy pozostałe czynniki takie jak regulacja termogenezy, kalorie, które spalamy podczas standardowych czynności dnia codziennego, dalej wspomniana wyżej aktywność fizyczna i dopiero to wszystko składa się na CPM czyli całkowitą przemianę materii.
Jeśli masujemy lub redukujemy, musimy uwzględnić wskaźnik % dodatni lub ujemny względem CPM i na tej podstawie już możemy zająć się ustalaniem gramatury posiłków.
Są pewne teorie książkowe, którymi możemy się posłużyć, ale ponieważ każdy organizm może zareagować inaczej, dieta musi być dopasowana indywidualnie do osoby.
Ty lepiej będziesz czuć się jadąc na niskich węglach, a wysokich tłuszczach stanowiących alternatywne źródło energii, ktoś inny odwrotnie, ponieważ jego organizm nie będzie np. z jakichś przyczyn sobie w stanie poradzić z odpowiednim wykorzystaniem tak dużej ilości tłuszczu przy jednoczesnym sporym cięciu węglowodanów i będzie się słaniać na nogach ze zmęczenia.
Ja np. teraz zaczęłam powoli redukować i zjechałam z węglami do 40% (mało, ale radzę sobie jakoś i przestawiam się) , tłuszcze trzymam na poziomie 30%, białko także 30%.
Jeśli dążymy do jakiegoś określonego celu, sorry, ale nikt mi nie wmówi, że mogę jeść ile wlezie bez ważenia i liczenia i najlepiej jeszcze bez sportu, a w zamian leżąc godzinami przed TV.
Jest jednak coś takiego jak metoda małych kroczków, którą na początek zalecam opornym czyli minimalizacja tych tzw. złych nawyków kulinarnych, zmniejszenie ilości słodyczy i cukru w ogóle, zrezygnowanie z fast food'ów, ograniczenia spożycia produktów z białej mąki, alkoholu, nadmiaru czerwonego mięsa, wdrożenie świeżych warzyw i owoców z naciskiem na te pierwsze, uwzględnienie aktywności fizycznej, choćby krótkiego spaceru kilka razy w tygodniu na zasadzie zamiast samochodu, wybieram autobus i wysiadam przystanek, dwa wcześniej by się przespacerować, schody zamiast windy, etc. To przeważnie na początek wystarczy by zacząć obserwować małe zmiany, potem dopiero kolejny etap "wtajemniczenia":)
Dieta, która zakłada spożycie pełnotłustych produktów (a taka jest LCHF) czyli mleko 3,2%, śmietana 40% itp nie jest w moim odczuciu właściwa ponieważ może dość niekorzystnie wpłynąć na parametry zdrowotne, podbicie poziomu trójglicerydów, LDL, zwiększenie ryzyka chorób układu krążenia.
Od kiedy to mega duże ilości tłuszczów nasyconych są w cenie? Pierwsze słyszę...
Wolę zjeść chudy twaróg, a jeśli dla kogoś jest mdły, można go doprawić ziołami, takimi jak oregano, zioła prowansalskie, dodać papryki słodkiej i ostrej, pomidorka, a wszystko skropić olejem lnianym czy oliwą z oliwek czy dodać jeszcze skruszone migdały i dzięki temu otrzymujemy porcję pełnowartościowego białka (i dawkę wapnia!), zdrowych tłuszczów i omega-3, a jeśli dodamy 1-2 kromki prawdziwego razowca (nie spapranego karmelem), mamy pięknie zbilansowany posiłek i solidną dawkę energii, a jeszcze jeśli to wszystko spełnia założenia mojej diety czyli otrzymuję w ujęciu dobowym planowaną ilość w/w, nie widzę tutaj przeciwwskazań do tego by nie jeść węgli przy jednoczesnym zjawisku in plus w kontekście braku ryzyka zaburzeń metabolicznych czy oddalania celu uzyskania wymarzonej sylwetki.
Zbyt mała podaż węgli może powodować wahania poziomu glukozy, spadek formy psycho-fizycznej, ryzyko katabolizmu poprzez zbyt małą odpowiedź insulinową, wykorzystanie tkanki mięśniowej na potrzeby energetyczne w pierwszej kolejności (przed tłuszczami), pogorszenie procesów regeneracyjnych, etc.
Także suma summarum, polecam zdrowe podejście do diety, która zakłada spożycie wszystkich makroskładników w odpowiednich proporcjach w zależności od celu jaki sobie wytyczymy.
Edit: literówki
Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.04.14 o godzinie 12:12