Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

To pewnie ludzie co nie mają do czynienia z nadmiarem klientów dzień w dzień a i takich znam co mają przez to dosyć ludzi.
W sumie jeśli mnie dana osoba nie pociąga i nie zamierzam z nią rozmawiać na wiele ciekawych tematów a ma jedynie wykonać swe zadanie i pójść to raczej nie widzę specjalnej ochoty poznawać. Chyba, że tym zadaniem jest seks a usługobiorcą prostytutka. :D
Ostatecznie jakiś monter telewizji kablowej co wręcz musi wejść by podłączyć kabel.
Ewentualnie w ramach poznawania nowych ludzi choć do tego nie muszę szukać pretekstu wykonania usługi. No i jeszcze nie zdarzyło mi się zamówić pizzy na telefon.
:)
Mateusz Kurleto

Mateusz Kurleto Szukamy wybitnych
talentów do
świetnego zespołu IT
w Gdańsku

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Dariusz Rorat:
Jarek Żeliński:
Gdyż moim zdaniem ten najlepszy, najdroższy co przebiera ma tylko bogatych klientów

nie prawda, ma klientów, którzy wiedzą ile ryzykują zamawiając niskiej jakości usługi, jest dokładnie odwrotnie: "biednego nie stać na rzeczy tanie"

Cena nie musi być wyznacznikiem jakości. Dam przykład. Masz dwóch klientów, którzy potrzebują usługi a Ty możesz sprzedać ją tylko jednemu (dla zobrazowania problemu). Jeden daje 5 000 zł, drugi 6 000 zł (biją się o tą usługę, przy czym tylko jeden może ją dostać). Kogo wybierzesz? Nie mów mi że tego co daje 5 000 zł bo w to nie uwierzę. No chyba że ten co daje 6K jest typowym cwaniaczkiem, który ma gdzieś płacenie w terminie to i ja wybrałbym tego co daje mniej.
Przy różnicy tego rzędu wybiorę klienta, który ma ciekawszy projekt, lub tego współpraca z którym jest dla mnie bardziej prestiżowa/lepiej rokująca na przyszłość.
Bogdan Gilarski

Bogdan Gilarski www.excelperfect.pl
Perfect And
Practical

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

No to, skoro nadal tyle wątpliwości, to może rzecz elementarna = podstawowa = zrozumieć klienta :) = BAJKA o kupowaniu projektu strony www ale widziana od drugiej strony :)

Jestem sobie Prezesem, nie mam pojęcia co to jest html, joomla, wp i takie tam informatyczne zabawki i krzaczki.
Chcę mieć stronę "internetową" to znaczy chcę, żeby ktoś = mój potencjalny klient, potrafił wpisać ją w explorerze i zobaczył moją ofertę i żeby jeszcze ....
Chciałbym również aby ... i ... i ... ale nie mam kompletnie pojęcia jak to (technicznie) zrealizować. Wpisałem w googla "hasło..." wyskoczyło mi >1... chętnych, qwa jak to ogarnąć?. Wybrałem zatem kilka ofert, tych którzy mają fajne stronki, takie, jakie ja chciałbym mieć, i poprosiłem Ankę (sekretarka), żeby mi tych kilku ludków umówiła na spotkanie.

Da się czytać? proszę o koncentrację! Model odstaje od elementarnego postrzegania świata przez informatyków?

Jak się da czytać, to piszemy dalej.
Postaw się człeku w roli/kwestii tegoż Prezesa/człowieka. Chce zrealizować/zapłacić określoną potrzebę, ale nie ma pojęcia o produkcie. Nie wie o co pytać, co jest ważne, co kształtuje cenę a co decyduje o jakości? Ty oferencie masz w tym miejscu na ogól olbrzymią przewagę nad klientem, a on ma doświadczenie z NACIĄGACZAMI (niekompetentnymi sprzedawcami) i nie chce wtopić swoich pieniędzy. Czy naprawdę nikt z Was nie widzi, że kupujący nie chce WTOPIĆ, że zapłaci ale celu nie zrealizuje? I że nie on będzie temu winien tylko sprzedający? Zawsze daliście kupującemu to czego oczekiwał? -> szczerze poproszę!

Ktoś napisał o czytaniu PROTFOLIO? Litości, dla klienta to na ogół chińszczyzna.

No to jak wygląda w tym momencie świat kupującego? Łatwiej?

Nie dziw się kupującemu, że nie ma fachowej wiedzy i się po prostu boi kupić u pierwszego lepszego. On musi Tobie (człowiekowi) zaufać, on często powierza Tobie swoje tajemnice. I nie zrobi tego przez internet lub jeżeli przed swoim obliczem (po to jest spotkanie!) nie zobaczy osoby, której nie zaufa. UffBogdan Gilarski edytował(a) ten post dnia 30.11.12 o godzinie 23:32
Tomek Banasik

Tomek Banasik NAZYWAMY.COM /
firmujemy dobre
nazwy

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Bogdan Gilarski:

Bogdan, jest tylko jeden problem. A właściwie dwa. Poniżej...
Da się czytać? proszę o koncentrację! Model odstaje od elementarnego postrzegania świata przez informatyków?

1. To nie informatycy sprzedają taki produkt jak strona www. Ba, nie robią tego nawet projektanci. A nawet nie graficy. Zwykle to account manager lub new business manager (jeśli rozmawiasz z agencją) przyjeżdża do ciebie na takie spotkanie i ma za zadanie powiedzieć tobie dokładnie to, co chcesz usłyszeć, aby sprzedać ci produkt.

2. W przypadku czystych freelancerów sprawa jest trochę prostsza, ale z drugiej strony - freelancerzy zwykle nie jeżdżą na takie spotkania. Czemu? Bo właśnie są np.:
a) informatykami o których piszesz, i prawdopodobieństwo, że ty będziesz na spotkaniu mówił dla nich po chińsku a oni dla ciebie kodem zero-jedynkowym i w efekcie nikt nikogo nie zrozumie - jest spore
b) na spotkania opłaca się jechać przy zlecaniach powyżej kwoty X (każdy ma inny X). Jeśli X pada dopiero na spotkaniu, to dlaczego freelancer, który ma robotę (bo wiadomo - jak nie ma zleceń, to jest bardziej ugodowy) ma ryzykować podróż nie wiedząc, czy jego X jest do przyjęcia? Freelancer zarabia wykonaną pracą, a nie sprzedawaniem. A twoja wypowiedź to trochę takie oczekiwanie od niego umiejętności (i czasu) sprzedawania swojej usługi. To nie musi iść w parze z kompetencjami (zwłaszcza tak fachowymi jak opisałeś).

Powiem tak: generalnie - brak wiedzy jest problemem obustronnym. Wyobraź sobie taką sytuację. Prowadzisz szkolenia z Excella. Ale dzwoni do ciebie klient, który kompletnie nie wie co to Excell więc prosi o szkolenie z np. ... Powerpointa. Albo Worda. Bo to przecież to samo: w końcu kupił to wszystko w jednym pakiecie. Dogadacie się?Tomek Banasik edytował(a) ten post dnia 30.11.12 o godzinie 23:44
Bogdan Gilarski

Bogdan Gilarski www.excelperfect.pl
Perfect And
Practical

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

I o to właśnie chodzi, do tanga/"interesu" trzeba dwojga :)

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Jarek Żeliński:
ogólnie pewna normą jest,

żeby tak formułować zapytania ofertowe, by na poziomie wstępnej rozmowy via e-mail, obie strony mogły podjąć świadomą decyzję, że warto się spotkać, bo coś z tego wyjdzie.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Krzysztof B.:
Jarek Żeliński:
ogólnie pewna normą jest,

żeby tak formułować zapytania ofertowe, by na poziomie wstępnej rozmowy via e-mail, obie strony mogły podjąć świadomą decyzję, że warto się spotkać, bo coś z tego wyjdzie.

W przypadku usług klient oczkuje "usługi" a nie "pudełka", pudełka są w MediaMarkt; wyobraź sobie, że powyższe napisałeś myśląc, że jesteś lekarzem.... Klient ma sobie sam diagnozę postawić i przepisać leki: "Dzień dobry, boli mnie głowa i w lewym boku, mam zatrucie, poproszę aspirynę"

w pracy mam stały kontakty z "programistami" i firmami programistycznymi, te mniejsze i pojedynczy freelancerzy, w 90%-tach to ludzie, którzy myślą, że klient ma do nich przyjść, powiedzieć dokładnie czego chce i płacić im za każdy dzień tak długo jak dług będą coś rzeźbić.

To nie działa, każdy klient, który taka gehennę przeżył dmucha na zimne. "Programiści" sami sobie nie raz strzelają w kolano, oferując "zwinne programowanie" z pominięciem dobrze wykonanej "analizy potrzeb", która bardzo często samo klientom odradzają z powodu "niepoztrebnie wydawanych pieniędzy"


Klient wie co chce uzyskać (jego biznes) ale nie wie jak napisać oprogramowanie (strony WWW to już dawno nie są proste wizytówki). Rozmowa z klientem w przypadku usług to nie pudełka po 5,5zł od sztuki. To najpierw zdobycie zaufania (klient płaci za kompetencje a nie za papiery) a potem, w ramach tego zaufania, realizacja zadania, które ma jeden cel: usprawnić biznes Klienta.

Nie wyobrażam sobie by ktoś zamówił kosztowne usługi i nie poznał wcześniej osobiście usługodawcy. Kto do kto jedzie? No właśnie, Mahomet do góry czy góra do Mahometa? Jedyne co może zrobić freelancer to nauczyć się oceniać ryzyko...

Dobry nawyk: klient pyta mailem, Ty odsyłasz też mailem swoją stawkę godzinową, to jak ja uzasadnisz i ile wpiszesz to pierwsza rzecz po której zostaniesz oceniony jako "profesjonalny usługodawca".Jarek Żeliński edytował(a) ten post dnia 01.12.12 o godzinie 08:55
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Marcin Południkiewicz:
W sumie jeśli mnie dana osoba nie pociąga i nie zamierzam z nią rozmawiać na wiele ciekawych tematów a ma jedynie wykonać swe zadanie i pójść to raczej nie widzę specjalnej ochoty poznawać.

owszem, ale to są usługi które opisał Mateusz: zlecenia przez sieć za 5zł od sztuki... to dorabianie do pensji a nie samodzielna działalność gospodarcza ...


jeżeli ktoś jest "autystycznym programistą" to nie ma szans na rynku freelancerów... musi mieć "merchanta", agenta itp, z którym musi się dzielić przychodami i nie będzie to 5% od kontraktu a raczej 50%...
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Tomek Banasik:
Bogdan Gilarski:

teraz zapytam: jak sądzicie z czego ja żyję?? :)) Bo obaj macie świętą rację...

problem na tym rynku polega na tym, że:
- "programiści" nie mają bladego pojęcia o zarządzaniu, marketingu, rynku itp. a uzurpują sobie prawo do "samodzielnego pisania programów dla biznesu" - nie mają żadnego autorytetu u swoich klientów
- Klienci nie mają bladego pojęcia o zawiłościach pisania oprogramowania i szukają tego autorytetu, jednak ich doświadczenie mówi, że programiści nie maja pojęcia o biznesie i żądają by "Klient powiedział czego chce" z perspektywy programisty ale: ŻADEN KLIENT NIE POWIE PROGRAMIŚCIE CO MA ZAKODOWAĆ BO NIE MA O TYM BLADEGO POJĘCIA.

Tak wiec jak napisał Bogdan: trzeba jechać do Prezes, spojrzeć mu prosto w oczy, przekonać i obiecać i żaden Prezes za samo to spotkanie nie zapłaci.
Tomek Banasik

Tomek Banasik NAZYWAMY.COM /
firmujemy dobre
nazwy

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Jarek Żeliński:napisałeś myśląc, że jesteś lekarzem.... Klient ma sobie sam diagnozę postawić i przepisać leki: "Dzień dobry, boli mnie głowa i w lewym boku, mam zatrucie, poproszę aspirynę"

Nie, ale przychodząc do lekarza zwykle:
- opowiadasz mu jakie masz objawy, czy boli cię np. głowa, czy wymiotowałeś, czy masz gorączkę itp.
- opowiadasz też "tło sytuacyjne" czyli np. czy coś zjadłeś w podejrzanej knajpie, albo czy np. właśnie wróciłeś z Afryki w której mogłeś coś podłapać
- wreszcie - zwykle opowiadasz też jakie masz podejrzenia, bo np. jeśli boli cię brzuch to podejrzewasz niestrawność albo coś takiego

To właśnie jest "brief" dla lekarza, i jest tak samo niezbędny jak brief dla programisty czy kreatywnego. On nie musi być fachowy, ważne, żeby był jak najbliższy prawdzie.

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Jarek Żeliński:
Dobry nawyk: klient pyta mailem, Ty odsyłasz też mailem swoją stawkę godzinową, to jak ja uzasadnisz i ile wpiszesz to pierwsza rzecz po której zostaniesz oceniony jako "profesjonalny usługodawca".

Stawka godzinowa w ofercie handlowej? To życzę powodzenia. Z mojego doświadczenia, jeśli klient poprosił o podanie stawki godzinowej kończyło się to...

...brakiem odpowiedzi. Zdarzyło się także że otrzymałem odpowiedź odmowną, bo za drogo. Taki to rynek. Podam za mało, pomyśli że usługa będzie kiepska, za dużo = za drogo.

Unikam tego jak ognia. Konkretna wycena za projekt i tego się nie boję. Ale to dopiero w momencie, gdy z korespondencji wynika jasno, że projekt ma duże szanse dojść do skutku. Wtedy dopiero konkretna wycena i konkretny termin wykonania. Ale nie na początku! Unikam jak ognia podawania stawek godzinowych. Nie powinno to nikogo interesować.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Tomek Banasik:
Powiem tak: generalnie - brak wiedzy jest problemem obustronnym.

ano....

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Bogdan Gilarski:
Postaw się człeku w roli/kwestii tegoż Prezesa/człowieka. Chce zrealizować/zapłacić określoną potrzebę, ale nie ma pojęcia o produkcie. Nie wie o co pytać, co jest ważne, co kształtuje cenę a co decyduje o jakości? Ty oferencie masz w tym miejscu na ogól olbrzymią przewagę nad klientem, a on ma doświadczenie z NACIĄGACZAMI (niekompetentnymi sprzedawcami) i nie chce wtopić swoich pieniędzy. Czy naprawdę nikt z Was nie widzi, że kupujący nie chce WTOPIĆ, że zapłaci ale celu nie zrealizuje? I że nie on będzie temu winien tylko sprzedający? Zawsze daliście kupującemu to czego oczekiwał? -> szczerze poproszę!

Po to jest właśnie obszerna korespondencja, co najmniej jedno spotkanie, wersje demo, by takiemu klientowi dość dobrze naświetlić celowość wykonania projektu i jakie z tego będzie miał korzyści. Dla niego to inwestycja. Jeśli nie zna się na technologiach albo go to nie interesuje to tym lepiej dla freelancera. W tym sensie że freelancer może użyć technologii, którą uważa za najbardziej odpowiednią a ten nie będzie mu wydziwiał bo uważa że MySQL jest akurat lepsze od PostgreSQL a CMS ma być taki a nie inny.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Tomek Banasik:
To właśnie jest "brief" dla lekarza, i jest tak samo niezbędny jak brief dla programisty czy kreatywnego. On nie musi być fachowy, ważne, żeby był jak najbliższy prawdzie.

dobry lekarz zadaje Ci pytanie "jak się Pan czuje" a nie "które ograny Pana bolą".... to co tu napisano: brief lub portfolio albo nikogo nie interesuje albo ma znacznie marginalne, Klientów interesuje Twój potencjał i uczciwość ... i do tego należy klienta (Prezesa) przekonać.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Dariusz Rorat:
Jarek Żeliński:
Dobry nawyk: klient pyta mailem, Ty odsyłasz też mailem swoją stawkę godzinową, to jak ja uzasadnisz i ile wpiszesz to pierwsza rzecz po której zostaniesz oceniony jako "profesjonalny usługodawca".

Stawka godzinowa w ofercie handlowej? To życzę powodzenia. Z mojego doświadczenia, jeśli klient poprosił o podanie stawki godzinowej kończyło się to...

a ja odsyłam zawsze :) i działa doskonale a nie są to stawki najniższe, zapewniam Cie, że uczciwy Klient jak porówna Twoje CV i stawkę i uzna, ze potrzebuje Twojej pomocy (Twoich kompetencji) poprosi o spotkanie, pozostali sami się wykruszaja...
...brakiem odpowiedzi. Zdarzyło się także że otrzymałem odpowiedź odmowną, bo za drogo. Taki to rynek. Podam za mało, pomyśli że usługa będzie kiepska, za dużo = za drogo.

napisałam już: NAJWAŻNIEJSZA wiedza to wiedza o rynkowej wartości Twojej pracy, dobra firma (freelancer) nie łapie się za prace zbyt proste (bo tanie) i zbyt trudne (bo niewykonalne).

Unikam tego jak ognia. Konkretna wycena za projekt i tego się nie boję.

a skąd masz projekt do wyceny skoro klient nie jest projektantem i potrafi jedynie "opowiedzieć"?

Poważne firmy i ich prezesi nie będą się bawili w ciuciubakę cenową bo to niepoważne... robią tak tylko naciagaczeJarek Żeliński edytował(a) ten post dnia 01.12.12 o godzinie 08:29
Tomek Banasik

Tomek Banasik NAZYWAMY.COM /
firmujemy dobre
nazwy

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Jarek Żeliński:
dobry lekarz zadaje Ci pytanie "jak się Pan czuje" a nie "które ograny Pana bolą".... to co tu napisano: brief lub portfolio albo nikogo nie interesuje albo ma znacznie marginalne, Klientów interesuje Twój potencjał i uczciwość ... i do tego należy klienta (Prezesa) przekonać.

Kontynuując analogię. Akurat w przypadku lekarzy nie ma niczego ważniejszego niż "portfolio" czyli referencje i udokumentowane przypadki leczenia. Inaczej nie istniałyby takie strony jak http://www.dobrylekarz.pl/ a ludzie nie chodzili by do tych lekarzy, których poleca im rodzina/znajomi.

Dobry lekarz owszem - zapyta które organy bolą. I nie będzie oglądał łokcia, gdy powiesz, że brzuch. Ale później oceni, czy brzuch oznacza nerki, żołądek itp. Co nie zmienia faktu, że info o tym, że brzuch, a nie kolano lub łokieć - powinien dostać od Ciebie.

Albo idąc dalej - lekarz nie może wiedzieć, czy np. w twojej rodzinie nie ma chorób genetycznych. Ale może o to zapytać. Albo czy akurat dziecko lub żona nie przechodziło tego samego wczoraj i prawdopodobnie cię zaraziło. O to wszystko wypyta bo musi - jest to niezbędny element diagnozy.

Opis punktu wyjścia, "brief" naprawdę jest niezbędny w każdej praktycznie branży. I tak samo nikt nie musi powiedzieć programiście; chcę WP albo Droopala, ale musi powiedzieć, że chce stronę na której sam będzie mógł dodawać wpisy, albo że tego nie potrzebuje, prawda?Tomek Banasik edytował(a) ten post dnia 01.12.12 o godzinie 08:36

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Jarek Żeliński:
Unikam tego jak ognia. Konkretna wycena za projekt i tego się nie boję.

a skąd masz projekt do wyceny skoro klient nie jest projektantem i potrafi jedynie "opowiedzieć"?

Poważne firmy i ich prezesi nie będą się bawili w ciuciubakę cenową bo to niepoważne... robią tak tylko naciagacze

Dla mnie sprawa jest prosta. Klient potrzebuje jakiejś usługi. Ja sam nie zajmuję się www ale aplikacjami pod Widnows. Załóżmy że firma potrzebuje dedykowanej aplikacji do zarządzania w tym przedsiębiorstwie. Nie ma tutaj tak łatwo, że odpisuję że wykonam to np. w ciągu miesiąca a cena wynosi X. W tym przypadku będzie napewno wymiana wielu maili, może również spotkanie a ja za cel muszę sobie postawić wybadanie jego potrzeb i muszę znać wszystkie wymagania dotyczące tejże aplikacji. Jeśli prezes tego sam nie ustali mogę wprowadzić to co mi się podoba i to co uważam za odpowiednie, później przedstawiam to do akceptacji. Tak też kiedyś robiłem.

W tym przypadku najważniejsze jest to, by dość trafnie ustalić czas, który ja potrzebuję na napisanie konkretnej aplikacji, wliczając w to także poślizgi, poprawki itd. W tym przypadku nie proponowałem nikomu stawki godzinowej netto, ponieważ dla mnie jest jasne, że ja mam określony termin na wykonanie tej pracy i muszę również przygotować odpowiednią wycenę. Konkretna kasa za konkretne zlecenie.

Jeśli taki klient będzie starał się coś ugrać, argumentując to że jest 10 innych na moje miejsce i będzie jasno chciał bym wykonał to jak najtaniej, jak najszybciej, to ja takiemu bym podziękował. Dość łatwo można rozpoznać kto jest typowym cwaniaczkiem a kto nie i jest to możliwe już po wymianie pierwszych maili.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Tomek Banasik:
Kontynuując analogię. Akurat w przypadku lekarzy nie ma niczego ważniejszego niż "portfolio" czyli referencje i udokumentowane przypadki leczenia.

owszem, ale raczej referencje niż "portfolio".. a te faktycznie należy kolekcjonować, a najlepsza jest poczta pantoflowa, bo kogo pytasz do jakiego lekarza iść?

Inaczej nie istniałyby takie strony jak http://www.dobrylekarz.pl/ a ludzie nie chodzili by do tych lekarzy, których poleca im rodzina/znajomi.

i tak i nie, nie mam pojęcia z czego żyje strona dobry lekarz....

wydaje mi się, że zamiast gdybać i "wiedzieć lepiej" warto podzielić się swoim doświadczeniem i słuchać (czytać). Ktoś pisze, że w jego przypadku wysyłanie mailem stawki godzinowej jest porażką, ktoś inny że wysyła od razu stawkę godzinową i także twierdzi że to doskonałe narzędzie. Wtedy należy postarać się to zrozumieć dlaczego i jakie usługi oferuje każdy z nich, uchwycić różnicę zamiast forsować "swoja teorię" bo to własnie jest przyczyna większości porażek projektów: ludzie mówią zamiast słuchać.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Załóżmy że firma potrzebuje dedykowanej aplikacji do zarządzania w tym przedsiębiorstwie.
Nie ma tutaj tak łatwo, że odpisuję że wykonam to np. w ciągu miesiąca a cena wynosi X.

bo faktycznie bez wymagań i projektu nie ma co wyceniać
W tym przypadku będzie napewno wymiana wielu maili, może również spotkanie a ja za cel muszę sobie postawić wybadanie jego potrzeb i muszę znać wszystkie wymagania dotyczące tejże aplikacji.

darmowa (przed zawarciem umowy) gęsta wymiana maili i jakieś spotkania nie jest skuteczną metodą analizy wymagań niestety... bo za darmo będziemy raczej krótko "mailować" czyli jakość takiej wyceny będzie niska i ryzykowna...
Jeśli prezes tego sam nie ustali mogę wprowadzić to co mi się podoba i to co uważam za odpowiednie, później przedstawiam to do akceptacji. Tak też kiedyś robiłem.

metoda "szczur w labiryncie" bardzo kosztowna...
W tym przypadku najważniejsze jest to, by dość trafnie ustalić czas, który ja potrzebuję na napisanie konkretnej aplikacji, wliczając w to także poślizgi, poprawki itd. W tym przypadku nie proponowałem nikomu stawki godzinowej netto, ponieważ dla mnie jest jasne, że ja mam określony termin na wykonanie tej pracy i muszę również przygotować odpowiednią wycenę. Konkretna kasa za konkretne zlecenie.

jak mam przed sobą kilku dwóch programistów, jeden mówi, że pracuje za 10zł/h, drugi 50zł/h trzeci 100zł/h to pierwszego sobie od razu odpuszczam a z pozostałymi się spotykam i pytam by skonfrontować stawkę z wiedzą. Jak nie przyśle stawki nie umawiam się. Na pierwszych spotkaniach nikt nie ma pojęcia o wymaganiach wiec nie ma mowy o jakiejkolwiek wycenie.
Jeśli taki klient będzie starał się coś ugrać, argumentując to że jest 10 innych na moje miejsce i będzie jasno chciał bym wykonał to jak najtaniej, jak najszybciej, to ja takiemu bym podziękował.

i słusznie :)
Dość łatwo można rozpoznać kto jest typowym cwaniaczkiem a kto nie i jest to możliwe już po wymianie pierwszych maili.

i tu niestety nie zawsze, znam wielu prezesów, którzy po porażkach projektowych "podchodzą" swoich usługodawców (czasem nawet podpuszczają) i tak ich oceniają, być może olałeś wielu dobrych klientów :). Ja odpisują zawsze i często zadaję pytanie "dlaczego", zanim ocenię kogoś jako naciągacza muszę się upewnić..

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

No dobra, mamy taką sytuację. Prezes potrzebuje projektu. Kilku freelancerów zgłasza się do niego z propozycją a ten żąda podania stawki godzinowej. Podaję mu więc stawkę 100 zł/h. Później jeszcze ten chciałby wiedzieć w jakim czasie ja wykonam mu projekt.

Z doświadczenia mogę (i to dość trafnie ustalić), że na napisanie programu o określonych funkcjonalnościach potrzebuję dla przykładu miesiąc. Nie jestem jednak idiotą, i doskonale wiem (a to się już zdarzało), że zleceniodawca będzie żądał pewnych zmian, gdzie ja muszę liczyć się z jego zdaniem.

Stawka godzinowa 100 zł netto x 8h dziennie, x 22 dni w miesiącu = 17 600 zł netto. Niezła suma.
Ja zakładając jeszcze te poprawki (niech to będzie dla przykładu 5 dni pracy) dodam do tego jeszcze 100 zł * 8h * 5 = 4 000 zł. Zakładam że jest to poważna aplikacja do zarządzania przedsiębiorstwem a nie jakiś dziecinnie prosty odtwarzacz mp3.

No to już mamy 21 600 zł (netto).

No to teraz taki prezes powie hola, czy ja nie za bardzo go doję. A przecież ja doskonale wiem, że na takie zlecenia muszę dać sobie zapas, bo nie zawsze mogę pracować 8h w ciągu dnia. Załóżmy więc że ze względu na te okoliczności, wykonanie programu zajmie mi nie 1 miesiąc a 1,5 miesiąca. Czyli przeliczając nie 22 dni ale 33 dni.

No to policzmy: 100 zł * 8h * 33 dni = 26 400 zł

Tutaj już doskonale widać, że ja takiego ewidentnie doję a nie uwzględniłem tu w ogóle bezpośrednich kosztów takich jak zakupy grafiki czy jakichś materiałów, mało tego liczę sobie jeszcze za czas, w którym nie pracuję (kilka dni po 8h). Czyż to nie przegięcie? Dlatego ja jak ognia unikam podawania stawki godzinowej a projekty wyceniam tylko dla siebie w ten sposób, że w tym przypadku policzyłbym cenę przypadającą na 22 + 5 dni po 8h (więc tylko samej pracy a nie siedzenia) czyli 21 600 zł netto. To jednak na bazie statystyk, tj z doświadczenia można założyć, że poprawki mogą trwać np. 10% czasu ale to jest pewne ryzyko. Dla mnie sprawa jest jasna. W wycenie muszę uwzględniać także ryzyko współpracy, wynikające z wszelkiego rodzaju zachcianek zleceniodawców.

A zatem któtko. Dla tego projektu, konkretna cena i konkretny termin wykonania.

Następna dyskusja:

Darmowe Warsztaty Komunikac...




Wyślij zaproszenie do