Andrzej Bryś

Andrzej Bryś właściciel, GrowUP
DoroslaReklama.pl

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Anna Wysocka-Gazda:
Andrzej Bryś:

Już myślałam o takich zajęciach, więc nie potrzebuję wiele czasu na ich dopracowanie. Z Poznania do Wrocławia rzut beretem. Jakaś sobota byłaby ok.
Tym bardziej, że Wrocław to miasto w którym spędziłem wcześniejszą część młodości i uwielbiam tam wracać.
Pewnie, sobota byłaby ok.Andrzej Bryś edytował(a) ten post dnia 30.11.12 o godzinie 13:35
Anna Wysocka-Gazda

Anna Wysocka-Gazda Anioł nigdy nie
upada. Diabeł upada
tak nisko, że nigdy
s...

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

W takim razie zapraszam tych, którzy chcą poćwiczyć jak oswoić wrednego prezesa :P i dopiąć kontrakt nie marnując przy tym zbyt wiele czasu.

Mogę spróbować dopasować się do terminu, o ile to będzie grudzień. Czas trwania takich warsztatów z podstawami - kilka godzin (aż do osiągnięcia satysfakcji :))
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Dariusz Rorat:
Bo na kierunkach informatycznych nikt tego nie uczy. To problem związany z systemem edukacji. Poza tym studia przygotowują raczej do pracy na etacie.

opisałeś (wyciąłem) techniki świadomej lub nieświadomej manipulacji (prób) usługodawcą (tu freelancerem), tu potrzebne są umiejętności negocjacji, nie uczą tego na prawie żadnej uczelni (a szkoda), jak ktoś nie potrafi negocjować swoich usług i zarządzać (marketing) swoją ofertą niech szuka pracy na etacie.... :( przykra prawda: alternatywą jest frustracja, głupie dyskusje o psuciu rynku itp... jak ktoś nie rozumie dlaczego i ile ludzi zarabiają nie zarobi... dlatego warto inwestować w couching, szkolenia, a jak ktoś potrafi to w samokształcenie itp...

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Piotr Krupa:
Problem tkwi w tym moim zdaniem, że wielu znakomitych fachowców w swoich dziedzinach decydując się na pracę na własny rachunek nie ma zbyt wielkiego pojęcia o procesie i technikach sprzedaży.
Nota bene- sytuacja, ze jest 10 innych z ta sama usługą jest normą. Podobnie jak to że jedno na 10 spotkań kończy się domknięciem sprzedaży. Jak i ta, ze na rynku gdzie przeważą podaż nad popytem klient ma ogromna przewagę.

Moim zdaniem sprawa jest o wiele bardziej złożona. Ogromna ilość zleceń na rynku freelance to małe zlecenia, do 500 zł a biorąc pod uwagę jeszcze konkurencję i statystyki zamknięcia sprzedaży to trzeba się nieźle napracować by przy działalności i takich zleceniach wyjść na swoje. Właśnie ze względu na to opłacalność freelance można postawić pod znakiem zapytania.
Warto przed spotkaniem wiedzieć jak najwięcej i kliencie, jego wymaganiach, budżecie etc., opanować umiejętności sprzedażowe, chociażby po to żeby jeździć tylko na takie spotkania które realnie mają szansę na "domknięcie".

Warto?

To raczej kluczowa sprawa bo z niektórymi klientami lepiej unikać współpracy. Bo takie coś oznacza tylko kłopoty.
Warto też zawsze na początku rozmów zorientować się co jest dla klienta najważniejsze- cena (tu można zastosować imo dwa podejścia- albo postarać się klientowi wytłumaczyć pokazać różnicę miedzy stroną za 200 zł a taka za 2000zł albo odpuścić), szybkość wykonania, określone funkcjonalności, "ładny" wygląd albo konkretny cms.

Tylko że z projektami za 2000 zł i wyżej jest tym trudniej im ten projekt jest droższy. Ja dotychczas stosowałem prezentacje, dzięki czemu mogłem przekonać klienta do współpracy. Zapewniam że można, tylko że z czymś takim zawsze wiąże się pewne ryzyko i takie prezentacje muszą być robione z głową (połączone z zaplanowanymi działniami marketingowymi). Tu już w grę wchodzi nie jeden a duża ilość maili i to nie tak że od razu daję cenę. Ja przynajmniej stosowałem coś w rodzaju lejka zakupowego a zleceniodawca był wprowadzany przeze mnie stopniowo. O warunkach współpracy pisałem dopiero później, kiedy na podstawie wymiany informacji było już coraz bardziej pewne, że zleceniodawca przekona się do współpracy. Tak, to napewno też kwestia nastawienia.
Piotr Krupa

Piotr Krupa menadżer i trener
otwarty na
propozycje

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

A najlepiej wszystko naraz...
marketing i sprzedaż, szkolenia, coaching i samokształcenie i wiele innych rzeczy.
Same umiejętności sprzedażowe to też nie wszystko, jeżeli ktoś nie ma tak naprawdę przygotowanej oferty np. pod kontem "klienta Pareto" czy mówiąc bardziej "po ludzku"- dla kogo jest moja oferta? Dla jakiej firmy- wielkość, branża etc.
To jedna z podstawowych rzeczy jakie robią z klientami, zaraz po analizie SWOT od której zaczynam zazwyczaj pracę indywidualną z osobami prowadzącymi Dg czy freelancerami.
Nie pracuje za darmo (i chyba wiadomo dlaczego ;) ale mam świadomość możliwości i ograniczeń, również finansowych, wiec zapraszam do współpracy chcących poprawić swoje kompetencje w tych obszarach freelancerów z warszawy i okolic

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Dariusz Rorat:
Tu już w grę wchodzi nie jeden a duża ilość maili i to nie tak że od razu daję cenę.

Dokładnie. Ja zawsze traktuję klienta, który pisze/dzwoni jak osobę, która szuka pomocy w rozwiązaniu problemu. Najpierw pomagam mu dokładnie zlokalizować problem, a potem wprowadzam w rozwiązanie. OOOooo i TAKIE coś nie jest dla mnie problemem (w odróżnieniu od jazdy godzinę za miasto na frustrująca rozmowę z cwaniakiem ;;; ), że godzinę spędzę na telefonie (na koszt klienta ofkoz : ) albo na pisaniu mejli (chociaż ostatnio staram się nie rozpisywać nie wiadomo jak, raczej profesjonalnie, ale zwarcie, bo długość nie znaczy jakość i długość nie znaczy efekty). Jak Klient pozna się na wiedzy i umiejętnościach to skorzysta, nawet, jeśli z początku cena by była za wysoka (to jest ta "różnica"). A jeśli go nie stać... to cóż - trudno, otrzyma kawałek mojej wiedzy, traktuję to jako inwestycję (być może na przyszłość, bo może wróci?), plus wprawiam się w rozmowach z klientem. Tak, czy siak - zawsze "coś" z tego jest, a dobre wrażenie to też "coś".

Piotr Krupa no tak z tym jest - różne zdolności, nie tylko twarde.

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Jeśli klient wie, że jesteśmy z różnych miast, i:
- pomija w korespondencji kwestię pełnej specyfikacji zlecenia,
- na szacunkowe wyceny reaguje wysypką i trądzikiem,
to należy serdecznie podziękować za kontakt i zakończyć korespondencję.
Dla własnego zdrowia.

Nie jest to bowiem kwestia nieumiejętności sprzedaży czy niskiej samooceny, ale zwyczajna socjotechniczna sztuczka mająca na celu uzyskanie nienależnej przewagi. Ktoś kto godzi się ponieść koszty w imię nieokreślonego i niepewnego przychodu z nie wiadomo jakiego projektu, zostanie potraktowany jako podwładny "do zwolnienia", ze wszystkim tego konsekwencjami.

Spotkanie robocze - tak, jak najbardziej. Po zapoznaniu z pełną specyfikacją i wstępną akceptacją kwoty projektu.Krzysztof B. edytował(a) ten post dnia 30.11.12 o godzinie 15:47
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Ekhm, frustrat to ktoś kto nie ma nic do stracenia i jest gotowy na wszystko stąd też zdolny do walki na śmierć i życie. Nie wiem czemu nie mając nic do stracenia miałby rezygnować z walki i narzekać. Chyba pomylono frustrata z malkontentem i tchórzem.
Jak mi na czymś zależy to szukam informacji a zatem jako klient zapewne trafiłbym na stronę gdzie wszystkiego bym się dowiedział. Szukałem niedawno jakiegoś nietypowego kabla do rozwiązań audio w swoim domu bo koniecznie chcę zrealizować plan podłączenia dwóch urządzeń do jednej wieży i nie czekałem aż ktoś mi poleci - ten sklep. Znalazłem, zobaczyłem cenę i zamówiłem.
Skoro ktoś potrzebuje rozmowy by poznać ofertę to znaczy, że się nie zainteresował i to nawet znając imię i nazwisko(u mnie wystarczy je wpisać w Google by się czegokolwiek o mnie dowiedzieć), wielu ludzi ma autorskie strony. Skoro nie raczył mnie odnaleźć po usługach to znaczy, że mu nie zależy.
A tych dziesięciu można by tu potraktować jako blef bo rzadko się zdarza by np. 10-u znajomych polecało dajmy na to różne marki odkurzacza albo różne firmy w jednej dziedzinie(i każdy znajomy inną).
A co do rozmów z klientami mam nawet dyplom. choć jeśli uważacie, że mam braki to postaram się je nadrobić.
;)Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 30.11.12 o godzinie 16:13
Mateusz Kurleto

Mateusz Kurleto Szukamy wybitnych
talentów do
świetnego zespołu IT
w Gdańsku

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Anna Wysocka-Gazda:
Bardzo ciekawa dyskusja...
Twoja opinia również. Poruszyłaś wiele ciekawych kwestii. Rynek freelance w mojej ocenie ma 3 obrazy:
1) ktoś jest za słaby na etat i wyrabia sobie CV
2) ktoś jest poprostu freelancerem jakich wielu na rynku
3) ktoś jest za dobry na etat i przebiera w projektach
zwykle
Ad 1) freelance typu zlecenia.przez.net
Ad 2) z doskoku przy projektach w agencjach, softwarehouse itp.
Ad 3) interim management, optymalizacje, konsultacje, body leasing
i teraz większość poruszonych tutaj problemów dotyczy grupy 1 i 2)
- przeciętny freelancer nie potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego mam wziąć Ciebie a nie Twojego kolegę inaczej niż - to ja zrobię 50zł taniej
- wielu freelancerów próbuje pozyskać zlecenia powyżej swoich kompetencji i skompensować to obniżonym kosztem - w celu nabrania doświadczenia na przykład, czy zebrania portfolio
- wielu freelancerów nie ma pojęcia ani o konkurencji, ani o koszcie dla klienta ani o wartości pracy dla klienta, nie potrafi rozmawiać o pieniądzach w kontekście ryzyka, wpływu na sukces, dźwigni, eskalacji, relacji między jakością a kosztami
bo jakoś w przypadku 3)
- nie widzę dlaczego ktoś robiący konsultacje za 4000zł netto, które zajmują mu 15-20rbh miałby dyskutować o tym czy był na 2 czy na 3 godzinnych spotkaniach u klienta:)
- nie widzę też aby klient podejmował decyzję o wyborze konsultanta negocjując z 10-cioma czy zrobią to za 3950zł czy za 4100zł
- nie widzę też opcji, aby ktoś kto robi kontrakty na takim poziomie finansowym nie potrafił wykazać swojej przewagi językiem zrozumiałym dla klienta, nie potrafił mu policzyć czy i do jakiej kwoty mu się to opłaca, albo powiedzieć w czym jest lepszy od kolegi a w czym kolega lepszy od niego
problem grup 1 i 2 często polega na tym, że MUSZĄ wziąć każde zlecenie, żeby domknąć własny budżetMateusz Kurleto edytował(a) ten post dnia 30.11.12 o godzinie 19:42
Anna Wysocka-Gazda

Anna Wysocka-Gazda Anioł nigdy nie
upada. Diabeł upada
tak nisko, że nigdy
s...

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Mateusz Kurleto:

"Język klienta" - i tutaj jest pies pogrzebany. Bo ile osób z szeroko pojętego IT potrafi rozmawiać z klientem w JEGO języku?
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Musi zatem znać wszystkie języki świata bo klienci bywają różni i nie mieć oporów przed stosowaniem np. co drugi wyraz słowa na k. Muzycy trafiają do odbiorców choć nie do każdego kto ich usłyszy. Mają swój target i może tutaj też warto mieć - swój target.
Pan Mateusz zapomniał jeszcze o innej grupie.
Freelancer co sobie dorabia do etatu albo dana dziedzina jest jedną z wielu, w których zarabia. Tak zwane jedno z wielu źródeł dochodu.
Gdyż moim zdaniem ten najlepszy, najdroższy co przebiera ma tylko bogatych klientów a tych raczej jest znacznie mniej niż tych z klasy średniej i tak na prawdę wystarczy, że zrobi jeden projekt na x lat a dla wielu ludzi jednak różne źródła dochodu są najlepszym zabezpieczeniem bo nawet najlepszy nie zawsze będzie miał dobry dzień.

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Marcin Południkiewicz:
Musi zatem znać wszystkie języki świata bo klienci bywają różni i nie mieć oporów przed stosowaniem np. co drugi wyraz słowa na k. Muzycy trafiają do odbiorców choć nie do każdego kto ich usłyszy. Mają swój target i może tutaj też warto mieć - swój target.

A i owszem. Nie ma sensu oferować swoich usług do ludzi, którzy takich nie potrzebują, nie korzystają z usług freelancerów, czy też po prostu takich nie stać na usługę. Mało tego, celowanie tylko w studentów i firm szukających podwykonawców na ZPN nie jest najlepszym pomysłem, ze względu na śmiesznie niskie ceny, po których chodzą te oferty. Z pewnością nie da się tam zarobić sensownych pieniędzy.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Z pewnością, choć nie wykluczam, że sensowne raczej przychodzą potem bo na początku nawet w firmie nie dostajesz od razu maksymalnej stawki. Zwłaszcza jak nie masz jeszcze doświadczenia.
Innymi słowy każdy orze jak może. Ktoś dogaduje się lepiej ze studentami, ktoś lepiej z prezesami dużych koncernów a ktoś z ludźmi ze sfer średnich. Każdy ma swoją paletę klientów.
Teoretycznie najmniej pracy ma ten co za klientów ma prezesów, chociaż ostatnio czytałem wywiad z pewnym kolekcjonerem sztuki co stwierdził, że wielu artystów wymyśla jakieś kosmiczne kwoty bo myślą, iż skoro jest bogaty to pieniądze nie mają dla niego znaczenia i odsyła ich na drzewo. Wcale bym się więc nie zdziwił, gdyby nawet ci najbogatsi szukali na ZPN. Chociaż nie, oni oprócz kasy mają jeszcze wymagania by było na poziomie a tego na ZPN mogą nie zaznać.
Więc najlepiej najtaniej, ale na poziomie.

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Marcin Południkiewicz:
Teoretycznie najmniej pracy ma ten co za klientów ma prezesów, chociaż ostatnio czytałem wywiad z pewnym kolekcjonerem sztuki co stwierdził, że wielu artystów wymyśla jakieś kosmiczne kwoty bo myślą, iż skoro jest bogaty to pieniądze nie mają dla niego znaczenia i odsyła ich na drzewo. Wcale bym się więc nie zdziwił, gdyby nawet ci najbogatsi szukali na ZPN. Chociaż nie, oni oprócz kasy mają jeszcze wymagania by było na poziomie a tego na ZPN mogą nie zaznać.
Więc najlepiej najtaniej, ale na poziomie.

Ceny reguluje popyt i podaż. Jeśli artysta zmierzy się z zamożnymi klientami a brakuje na rynku konkurentów, to ich wydoi wykorzystując przewagę popytu nad podażą. To pod warunkiem że klient faktycznie potrzebuje usługi i zwraca się do artysty. I to nie jest niczym dziwnym. Po prostu wtedy usługa jest w cenie i ma swoją wartość.

A zastanawialiście się może dlaczego stare obrazy nie żyjących już od dawna artystów są takie drogie? Bo na to zawsze znajdzie się taki kolekcjoner, który ma tyle kasy, że nie ma co z nią zrobić a obraz jest tylko jeden. Jeśli taki ma być sprzedany to jest np. licytacja, gdzie licytujący biją się w górę z cenami aż dojdzie do momentu, gdy ten najbogatszy nie będzie już mógł zaoferować więcej pieniędzy. Tak zostanie ustalona cena po której zostanie sprzedany.

Zupełnie odwrotnie jest na ZPN, tam jest nadwyżka podaży nad popytem, przy czym kwalifikacje mogą mieć znaczenie ale moim zdaniem ciężko to zmierzyć, zresztą jeśli zleceniodawca tam stawia jakieś wymagania, to i tak wg. jego zachcianek taki freelancer powinien wykonać projekt i mało istotne czy to gimnazjalista, student czy firma. Na ZPN freelancerzy będą bić się w dół z cenami, zupełnie przeciwnie do tej sytuacji z obrazem, tylko że teraz tam nawet nie wiadomo kto ile proponuje ale myślę że ta zmiana na niewiele się przydała.Dariusz Rorat edytował(a) ten post dnia 30.11.12 o godzinie 18:11
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Dariusz Rorat:
Ceny reguluje popyt i podaż. Jeśli artysta zmierzy się z zamożnymi klientami a brakuje na rynku konkurentów, to ich wydoi wykorzystując przewagę popytu nad podażą. To pod warunkiem że klient faktycznie potrzebuje usługi i zwraca się do artysty. I to nie jest niczym dziwnym. Po prostu wtedy usługa jest w cenie i ma swoją wartość.
Ok, chociaż raczej nie słyszałem o artyście co miałby monopol - przynajmniej w przypadku malarzy.

A zastanawialiście się może dlaczego stare obrazy nie żyjących już od dawna artystów są takie drogie?
Bo na to zawsze znajdzie się taki kolekcjoner, który ma tyle kasy, że nie ma co z nią zrobić a obraz jest tylko jeden.
W przeciwieństwie do nieoryginalnych stron www.
W polskim necie prawie wszystkie są jakby na jedno kopyto.
Za chińskiego malarza co umarł w roku moich narodzin w jednym roku za obrazy zapłacono ponad 500 mln dolarów. Za obraz Paula Cezanne'a 250 mln za jeden obraz. Niedawno żyjąca Polka sprzedała za parędziesiąt tysięcy złotych czy tam dolców obraz, podczas gdy wielu współczesnych również młodych ma ceny 2000-4000 zł i jakoś specjalnie nikt nie kupuje twierdząc, że za drogie.
Jednak wielu starych wyjadaczy jest oburzonych tak drogim obrazem młodej Polki.
Ci mistrzowie z tych pieniędzy nic nie ujrzeli i jest nawet powiedzenie, że artysta zarobi dopiero po śmierci.
Jeśli taki ma być sprzedany to jest np. licytacja, gdzie licytujący biją się w górę z cenami aż dojdzie do momentu, gdy ten najbogatszy nie będzie już mógł zaoferować więcej pieniędzy. Tak zostanie ustalona cena po której zostanie sprzedany.

Zupełnie odwrotnie jest na ZPN, tam jest nadwyżka podaży nad popytem, przy czym kwalifikacje mogą mieć znaczenie ale moim zdaniem ciężko to zmierzyć, zresztą jeśli zleceniodawca tam stawia jakieś wymagania, to i tak wg. jego zachcianek taki freelancer powinien wykonać projekt i mało istotne czy to gimnazjalista, student czy firma. Na ZPN freelancerzy będą bić się w dół z cenami, zupełnie przeciwnie do tej sytuacji z obrazem, tylko że teraz tam nawet nie wiadomo kto ile proponuje ale myślę że ta zmiana na niewiele się przydała.
Niemniej ci ludzie już za życia jakieś pieniądze już widzą.
;)
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Krzysztof B.:
Nie jest to bowiem kwestia nieumiejętności sprzedaży czy niskiej samooceny, ale zwyczajna socjotechniczna sztuczka mająca na celu uzyskanie nienależnej przewagi. Ktoś kto godzi się ponieść koszty w imię nieokreślonego i niepewnego przychodu z nie wiadomo jakiego projektu, zostanie potraktowany jako podwładny "do zwolnienia", ze wszystkim tego konsekwencjami.

moim zadanie niem, nikt nikogo nie zmusza do takich wyjazdów... ogólnie pewna normą jest, że zamawiający usługi na rzecz swojej firmy zaprasza do siebie usługodawcę, w tym nie wodzę nic złego, problem w tym czy usługodawca potrafi ocenić szanse i jak często ma "nietrafione" wizyty a to się nazywa "strategia rynkowa".
Spotkanie robocze - tak, jak najbardziej. Po zapoznaniu z pełną specyfikacją i wstępną akceptacją kwoty projektu.

oferujący swoje usługi zawsze może strzelić focha, jak na tym wychodzi zależy od tego "kto prosi", jeżeli sprzedający "prosi" stawia się trudnej negocjacyjnie sytuacji, jeżeli jest dobry i jest równoprawnym partnerem to nie ma problemu... wszystko zależy od zrozumienia swojej pozycji, w przeciwnym wypadku taki "freelancer" jest kandydatem na frustrata narzekającego na system, rząd, konkurencje, psucie rynku itp... no i jeżeli jest nadpodaż pewnych ofert to niestety, będą mało płatne...
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Marcin Południkiewicz:
Musi zatem znać wszystkie języki świata bo klienci bywają różni

1. skoro prezes zawierając umowy z wieloma róznymi kontrahentami daje radę to znaczy, ze to możliwe
2. jakoś sa na rynku freenlacerzy, którzy nie są frustrtami wiec jest to możłiwe ;)

Gdyż moim zdaniem ten najlepszy, najdroższy co przebiera ma tylko bogatych klientów

nie prawda, ma klientów, którzy wiedzą ile ryzykują zamawiając niskiej jakości usługi, jest dokładnie odwrotnie: "biednego nie stać na rzeczy tanie"

konto usunięte

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Jarek Żeliński:
Gdyż moim zdaniem ten najlepszy, najdroższy co przebiera ma tylko bogatych klientów

nie prawda, ma klientów, którzy wiedzą ile ryzykują zamawiając niskiej jakości usługi, jest dokładnie odwrotnie: "biednego nie stać na rzeczy tanie"

Cena nie musi być wyznacznikiem jakości. Dam przykład. Masz dwóch klientów, którzy potrzebują usługi a Ty możesz sprzedać ją tylko jednemu (dla zobrazowania problemu). Jeden daje 5 000 zł, drugi 6 000 zł (biją się o tą usługę, przy czym tylko jeden może ją dostać). Kogo wybierzesz? Nie mów mi że tego co daje 5 000 zł bo w to nie uwierzę. No chyba że ten co daje 6K jest typowym cwaniaczkiem, który ma gdzieś płacenie w terminie to i ja wybrałbym tego co daje mniej.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Jarek Żeliński:
Marcin Południkiewicz:
Musi zatem znać wszystkie języki świata bo klienci bywają różni

1. skoro prezes zawierając umowy z wieloma różnymi kontrahentami daje radę to znaczy, ze to możliwe
Z każdym udaje mu się zawrzeć umowę?
2. jakoś sa na rynku freenlacerzy, którzy nie są frustrtami wiec jest to możłiwe ;)
Jak najbardziej jest możliwe choć nawet jak się dogadają raczej nie ma człowieka co dogodzi wszystkim.
Gdyż moim zdaniem ten najlepszy, najdroższy co przebiera ma tylko bogatych klientów

nie prawda, ma klientów, którzy wiedzą ile ryzykują zamawiając niskiej jakości usługi, jest dokładnie odwrotnie: "biednego nie stać na rzeczy tanie"
Na drogie też nie zawsze.
Tak jak wie co ryzykuje ten kolekcjoner o którym pisałem i który inwestuje teraz w nowych artystów, co nie znaczy, że godzi się na każą cenę, zwłaszcza zbyt wysoką.
Jarek Żeliński:
moim zadanie niem, nikt nikogo nie zmusza do takich wyjazdów... ogólnie pewna normą jest, że zamawiający usługi na rzecz swojej firmy zaprasza do siebie usługodawcę, w tym nie wodzę nic złego, problem w tym czy usługodawca potrafi ocenić szanse i jak często ma "nietrafione" wizyty a to się nazywa "strategia rynkowa".
Niemniej tworzenie stron to nie remont mieszkania i nie musi zapraszać, ba, może nawet nie chcieć nikogo obcego w domu.
Dla wielu bardziej komfortowe jest obejrzenie po prostu portfolia z fotela popijając kawkę lub nawet leżąc sobie wygodnie w łóżku. Co kto woli. No chyba, że nie ma zaufania do własnego gustu i/lub usługobiorcy i koniecznie musi go poznać osobiście by wiedzieć czy może mu zaufać.
oferujący swoje usługi zawsze może strzelić focha, jak na tym wychodzi zależy od tego "kto prosi", jeżeli sprzedający "prosi" stawia się trudnej negocjacyjnie sytuacji, jeżeli jest dobry i jest równoprawnym partnerem to nie ma problemu... wszystko zależy od zrozumienia swojej pozycji, w przeciwnym wypadku taki "freelancer" jest kandydatem na frustrata narzekającego na system, rząd, konkurencje, psucie rynku itp... no i jeżeli jest nadpodaż pewnych ofert to niestety, będą mało płatne...
Dlatego coraz częściej rozważam na ile jest opłacalne tworzenie stron www.Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 30.11.12 o godzinie 21:30
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Nieudane rozmowy z klientem

Marcin Południkiewicz:
Jarek Żeliński:
Marcin Południkiewicz:
Musi zatem znać wszystkie języki świata bo klienci bywają różni

1. skoro prezes zawierając umowy z wieloma różnymi kontrahentami daje radę to znaczy, ze to możliwe
Z każdym udaje mu się zawrzeć umowę?

jeden rozumie co mówi drugi ...
2. jakoś sa na rynku freenlacerzy, którzy nie są frustrtami wiec jest to możłiwe ;)
Jak najbardziej jest możliwe choć nawet jak się dogadają raczej nie ma człowieka co dogodzi wszystkim.

no takich nie ma :)
Niemniej tworzenie stron to nie remont mieszkania i nie musi zapraszać, ba, może nawet nie chcieć nikogo obcego w domu.

umówmy się usługi tworzenia stron to jeden z najbardziej nasyconych rynków...
Dla wielu bardziej komfortowe jest obejrzenie po prostu portfolia z fotela popijając kawkę lub nawet leżąc sobie wygodnie w łóżku. Co kto woli. No chyba, że nie ma zaufania do własnego gustu i/lub usługobiorcy i koniecznie musi go poznać osobiście by wiedzieć czy może mu zaufać.

uwierz mi, że bardzo wielu ludzi chce osobiście poznać swojego usługodawcę, zaryzykuje że przytłaczająca większość.. zacytuje kolezankę: "autystyczni programiści maja po protu na wolnym rynku przes.....ane"
Dlatego coraz częściej rozważam na ile jest opłacalne tworzenie stron www.

prawie wcale :)

Następna dyskusja:

Darmowe Warsztaty Komunikac...




Wyślij zaproszenie do