Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Krzysztof Dudzinski:
Gośka J.:
Nie wolno rozmawiać między sobą. O to chodziło Karolinie, bo nie powinna się zwracać do nikogo prócz autora wątku. Taka jest tu zasada. Dlatego napisała, że mimo to, że nie wolno jej pisać to napisała Tobie, byś doczytał ostatnie posty, bo w jednym z nich autor wątku wyraźnie pisze, iż uczęszcza już na terapię.
Przypominam, by starać się pomagać osobie zainteresowanej i nie wymieniać między sobą poglądów na forum. Pozdrawiam wszystkich.


Dziękuję, rozumiem. Czy to oznacza także, że wymienianie poglądów między sobą np. na temat metodyki leczenie ląku egzaminacyjnego też jest niedozwolone ?

Na privie owszem. Tutaj nie wymieniamy się poglądami z nikim prócz osoby, która prosi o pomoc.

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Dzięki....wiele dobrego
Grzegorz Kamola:
Mam dla Ciebie historię. nie czytaj jej jeśli Cię nie interesuje jej podskórna treść. Może zechcesz ją zinterpretować symbolicznie?

Kiedy dziecko uczy się chodzić bywają chwile, że nagle się przewróci i rozbije głowę, kolano lub inną część ciała. Czuje wielki ból. Rozgląda się po pokoju wypatrując bliskich osób. W oczach ojca szuka odpowiedzi na pytanie, co się stało? czy mam teraz płakać? Czy sytuacja jest poważna? Gdy z reakcji ojca odczyta, że stało się coś przykrego szuka pocieszenia. Koncentruje się na bólu tak długo, jak długo go odczuwa. Daje sobie przyzwolenie na zdrowy płacz. Gdy żal mija dziecko wstaje i znów w naturalny sposób zaczyna ćwiczyć chodzenie. tym razem jednak pamięta jak należy stąpać by nie upaść. Czasem zdarzy się, że z braku wprawy znów się przewróci, zniechęci ale wewnątrz pozostaje w nim pragnienie by chodzić.

Co bierzesz dla siebie z tej historii Krzyśku?

konto usunięte

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

To się cieszę:) pozdrawiam

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Dzisiaj jest 2 miesiące jak się o wszystkim dowidziałem...urodziny mojej córki:)...jedyna pozytywna rzecz.
Jestem zmęczony...nie umiem opanowac myśli, które cały czas jak cień krążą w mojej głowie..szukam odpowiedzi wszędzie...tu , na forach , w publikacjach...
Co rano budzę się z nożem w sercu...obrazy ,filmy w głowie jej z nim...
Na terapie chodzę teraz sam...bo muszę najpierw sam ze sobą sobie poradzić..
Żona...chce wrócić..żałuje...robi wszystko ,żeby naprawić swój błąd.
Są czasmi lepsze dni..lepsze chwile , podczas których w jakiś dziwny sposób odnajduję w sobie siłę i wiarę..wtedy jest jak...jak byśmy się zakochali w sobie na nowo....ale to 10% chwil spośród tych w którch ból przekracza moje siły...nie zaakceptuje tego co sie zdarzyło nigdy...czasmi się boję o sibie czy dam sobie sam radę ze sobą...nie umiem patrzeć w przyszłość..cały czas jestem na etapie kiedy to przeżywam , rozdrapuję ...rozmawiamy o tym..za każdym razem to boli...ale na chwilę oczyszcza...
Kiedy na nią patrzę mam wrazenie ,że ona już nie jest moja...
Kiedy jesteśmy bliżej ..mam wrażenie ,że jesteśmy w trójkę...Jak dług? ile jeszce czasu musi upłynąć zanim zniknie to uczucie rozdwojenia...od nienawiści i bólu do tęsknoty za tym co było, za nią , do miłości...
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Krzysztof K.:
Dzisiaj jest 2 miesiące jak się o wszystkim dowidziałem...urodziny mojej córki:)...jedyna pozytywna rzecz.
Jestem zmęczony...nie umiem opanowac myśli, które cały czas jak cień krążą w mojej głowie..szukam odpowiedzi wszędzie...tu , na forach , w publikacjach...
Co rano budzę się z nożem w sercu...obrazy ,filmy w głowie jej z nim...
Na terapie chodzę teraz sam...bo muszę najpierw sam ze sobą sobie poradzić..
Żona...chce wrócić..żałuje...robi wszystko ,żeby naprawić swój błąd.
Są czasmi lepsze dni..lepsze chwile , podczas których w jakiś dziwny sposób odnajduję w sobie siłę i wiarę..wtedy jest jak...jak byśmy się zakochali w sobie na nowo....ale to 10% chwil spośród tych w którch ból przekracza moje siły...nie zaakceptuje tego co sie zdarzyło nigdy...czasmi się boję o sibie czy dam sobie sam radę ze sobą...nie umiem patrzeć w przyszłość..cały czas jestem na etapie kiedy to przeżywam , rozdrapuję ...rozmawiamy o tym..za każdym razem to boli...ale na chwilę oczyszcza...
Kiedy na nią patrzę mam wrazenie ,że ona już nie jest moja...
Kiedy jesteśmy bliżej ..mam wrażenie ,że jesteśmy w trójkę...Jak dług? ile jeszce czasu musi upłynąć zanim zniknie to uczucie rozdwojenia...od nienawiści i bólu do tęsknoty za tym co było, za nią , do miłości...

Krzysztof. Powiem Ci tak. Zdrady nie cofniesz. Możesz wybaczyć i zacząć nowy rozdział albo po prostu odejść. To, co robisz jest irytujące i poniżające. Twoje emocje są jakie są. Nikt nie odejmuje Ci prawa do cierpienia, ale chłopie albo pozwalasz żonie wrócić i zaczynacie od nowa nie wracając do tego, albo po prostu zdecyduj po męsku, że tego nie umiesz. To, co teraz robisz to jest podświadoma zemsta a to nie zaprowadzi Cię do szczęśliwego finału. Takie trzymanie drugiej strony na dystans, takie niedopuszczanie jej zbyt blisko jest znęcaniem się i mszczeniem się podświadomym. Nie czujesz tego? Czy Ty masz zamiar pozwolić jej wrócić emocjonalnie do Ciebie? Chcesz uratować związek, czy też nie. Tu nie ma: "nie wiem". Jest czarne albo białe.

P.S. Rozmowa jest dobra i oczyszczająca ale przeprowadzona raz skutecznie. Takie gadania każdego dnia, rozpamiętywanie to najlepsza droga do zniszczenia do reszty Waszej rodziny i żeby było śmieszniej teraz to Ty odchodzisz od niej.

Sorry za brutalne słowa, ale piszę, co czuję czytając to, co piszesz. Nie robię tego w złej wierze. Poza tym, gdybyś przez chwilę pomyślał nie tylko o sobie, lecz o niej, co ona musi czuć, jak jej może być z tym źle, to byś zrozumiał, że to co się stało jest dla niej już wystarczającą "karą" i że swoją cenę ona już zapłaciła za swój błąd. Zdrada ponadto nie bierze się z powietrza ani nie jest zwykle kaprysem jednej ze stron. Na to pracowaliście oboje i uczciwiej by było uderzyć się w piersi i zacząć od nowa a jak nie potrafisz to powiedz to szczerze.Gośka J. edytował(a) ten post dnia 19.10.11 o godzinie 22:23

konto usunięte

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Powód zdrady zawsze leży po obu stronach, ale już samej zdradzie zawsze winny jest zdradzający, i to jest oczywiste. Uważam, że każdy sam powinien decydować, czy dać szansę i budować zaufanie na nowo, ale żyć w ciągłej niepewności, czy zacząć "coś" nowego, z czystą kartą. Ja wiem jedno, zdradę zawsze można wybaczyć, ale nigdy zapomnieć.
Kasia Ptak

Kasia Ptak "Tylko praca daje
okazję odkryć nam
nas samych, pokazać
t...

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Krzysztof K.:
cały czas jestem na etapie kiedy to przeżywam , rozdrapuję ...rozmawiamy o tym..za każdym razem to boli...ale na chwilę oczyszcza...
W kłębku wielu myśli tak czasem się wydaje, że oczyszczenie jest tylko chwilowe, ale właśnie dzięki temu zbliżasz się do rozumienia, które myśli są godne uwagi, a które warto porzucić, bo nie mają nic sensownego do dodania.
Jeśli jeszcze chcesz o tym rozmawiać lub jest to jakiś element terapii, potraktuj to krócej niż zazwyczaj, by wyciągnąć jedynie wnioski. Po prostu konkretnie...

I bez granicy, która by świadczyła o tym, że coś musi się stać, żebyś sobie z tym poradził.
W rzeczywistości jesteś w stanie określić jak długo to ma trwać?! Myślę, że to jest raczej wypracowany efekt, który powstaje przy okazji uwalniania się od balastu myśli i emocji, które prowokowały, tworzyły bariery i zabierały czas.
Kiedy na nią patrzę mam wrazenie ,że ona już nie jest moja...
Kiedy jesteśmy bliżej ..mam wrażenie ,że jesteśmy w trójkę...Jak dług? ile jeszce czasu musi upłynąć zanim zniknie to uczucie rozdwojenia...od nienawiści i bólu do tęsknoty za tym co było, za nią , do miłości...

Nie należymy nigdy do innego człowieka, więc i on do nas należeć nie może. Jaki cel więc miałyby mieć należności...? Może w rzeczywistości tego nie potrzebujesz, bo każdy i tak wie o co chodzi...?!

Warto czasem powierzchownie spojrzeć i zamiast pytań, postawić na obserwację, odróżniając to, co pożyteczne, od tego co zbędne, co zabierało uwagę.
Dlatego na ile potrafisz, działaj swobodnie z tym, co jest, tworząc Życie...

Jeśli oboje potrzebujecie spontaniczności, to jest najlepszy czas na odświeżenie tego, co było zamrożone - między wami i między waszymi marzeniami o wspólnym życiu. Z całym odkrywaniem najlepszych cech i zasobów w sobie nawzajem i bagażem doświadczeń, które nie powtórzą się w sposób identyczny. Tym bardziej, kiedy oboje chcecie budować nie na barierach, ale na tym co wspólne i co TYLKO do Was należy...

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Kasia P.:
Krzysztof K.:
cały czas jestem na etapie kiedy to przeżywam , rozdrapuję ...rozmawiamy o tym..za każdym razem to boli...ale na chwilę oczyszcza...
W kłębku wielu myśli tak czasem się wydaje, że oczyszczenie jest tylko chwilowe, ale właśnie dzięki temu zbliżasz się do rozumienia, które myśli są godne uwagi, a które warto porzucić, bo nie mają nic sensownego do dodania.
Jeśli jeszcze chcesz o tym rozmawiać lub jest to jakiś element terapii, potraktuj to krócej niż zazwyczaj, by wyciągnąć jedynie wnioski. Po prostu konkretnie...

I bez granicy, która by świadczyła o tym, że coś musi się stać, żebyś sobie z tym poradził.
W rzeczywistości jesteś w stanie określić jak długo to ma trwać?! Myślę, że to jest raczej wypracowany efekt, który powstaje przy okazji uwalniania się od balastu myśli i emocji, które prowokowały, tworzyły bariery i zabierały czas.

Jest dokładnie tak jak piszesz...wczoraj poraz kolejny rozmawialiśmy o teraźniejszości o przyszłości...o przyszłości nie wiadomo jakiej ....wspólnej , a może po rozstaniu ,o emocjach jakie nam tereaz towarzyszą i o tym ,że oboje już nie możemy tego znieść...chyba sięgam dna...a dziś jest inaczej...lepiej...powietrze jest rzadkie , jaśniejsze
Kiedy na nią patrzę mam wrazenie ,że ona już nie jest moja...
Kiedy jesteśmy bliżej ..mam wrażenie ,że jesteśmy w trójkę...Jak dług? ile jeszce czasu musi upłynąć zanim zniknie to uczucie rozdwojenia...od nienawiści i bólu do tęsknoty za tym co było, za nią , do miłości...

Nie należymy nigdy do innego człowieka, więc i on do nas należeć nie może. Jaki cel więc miałyby mieć należności...? Może w rzeczywistości tego nie potrzebujesz, bo każdy i tak wie o co chodzi...?!
To miałem na myśli....nikt nie należy do innego człowieka...

Warto czasem powierzchownie spojrzeć i zamiast pytań, postawić na obserwację, odróżniając to, co pożyteczne, od tego co zbędne, co zabierało uwagę.
Dlatego na ile potrafisz, działaj swobodnie z tym, co jest, tworząc Życie...

Jeśli oboje potrzebujecie spontaniczności, to jest najlepszy czas na odświeżenie tego, co było zamrożone - między wami i między waszymi marzeniami o wspólnym życiu. Z całym odkrywaniem najlepszych cech i zasobów w sobie nawzajem i bagażem doświadczeń, które nie powtórzą się w sposób identyczny. Tym bardziej, kiedy oboje chcecie budować nie na barierach, ale na tym co wspólne i co TYLKO do Was należy...
tego chcę najbardziej....dziękuję...

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Trochę wątek przygasa...ale to chyba dobry znak...
Ostatnio jest inaczej...parę razy rozmawialśmy o przeszłości i o przyszłości...bardziej ja ciągnę temat przeszłości oczywiście.
Nie da się tego jak Gosia pisze zamknąć jedną rozmową...podjąć decyzję od ręki..itd. czasmi do decyzji potrzeba więcej czasu , dystansu ...ja ten czas sobie dawałem i daję ...czas na przeżycie tego , zamkniecię każdych ciemnych drzwi...zrobienie dwa kroki do przodu i jeden do tyłu..tak to wygląda.
Mimo wszystko po paru ciężkich wieczorach coś się zmieniło..na lepsze..we mnie...Zaczynam to powoli zamykać..bardzo powoli..ten temat wraca jak bumerang , ale nie tak często...powiedziłbym ,że morze po sztormie jest teraz wzburzone i trochę łagodnieje...Wyjechaliśmy na weekend razem...bez dzieci...było miło...bardzo ją kocham...trudno mi wyobraźić sobie życie z inną kobietą...tylko ten ciężar przeszości...:)nie ma tabletki zapomnienia ?:)Chodzę na terapię jeszcze sam..ale w niedalekiej przyszłości mamy przyjść razem...
Najgorsze są te myśli , które wracają...wspomninie chwil z przeszłości , kiedy wracała do domu, jakgdyby nigdy nic...teraz z perspektywy czasu można sobie tylko wyobrazić jaki to dla mnnie ból...
żona....żałuje tego bardzo...tak mówi, tak chyba jest...ale jak wierzyć prawda?czasmi sie zastanawiam czy żałuje tego ,że sie wydało czy rzeczywiście tego że to sie stało....wiem ,że jest jej ciężko..szczególnie wtedy kiedy ja wracam do tego tematu....to jest już do porzygania ( sorry za wyrażenie ) dla niej...i powoli dla mnie też...pragnę tego momentu , kiedy już sam będę miał tego dość...wiem ,że wtedy będzie moment kiedy na dobre to zamknę...to się zbliża...czuję to..ale jest ciężko....dziękuje za wsparcie i opinie....jak sie komuś jeszcze chce to bardzo czekam na wasze zdanie

konto usunięte

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Krzysztof K.:
no, kochany- mija! juppi :)

życzę powodzenia, twardy kolo z Ciebie :)

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

nie taki twardy jak się może wydaje...trochę za bardzo w różowych kolorach to opisałem
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Krzysztof K.:

Moja propozycja: spójrz na to zdarzenie z perspektywy "memento mori"-do czego jest świetna okazja. Pomyśl,ze są znacznie gorsze tragedie-śmierć najbliższych, śmiertelna choroba dziecka, strata wszystkiego, zostanie inwalidą bez środków do życia.
Może to będzie ostre,co powiem,ale nie trać chłopie życia swojego i tych,ktorych -jak piszesz -bardzo kochasz na...pierdoły.
Zycie ucieka, wiec łap je..:-)

konto usunięte

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Krzysztof K.:
nie taki twardy jak się może wydaje...trochę za bardzo w różowych kolorach to opisałem
twardy, twardy :)

nie opisałeś zbytnio różowo- wiem, co przeżywasz i współczuję. Ja bym odeszła w cholerę, a Ty masz jaja- zostałeś.

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Dzisiaj żona poszła sama na spotkanie z terapeutą...do tej pory chodziłem sam , a to ma być takiej jej spotkanie przed wspólną terapią....cały czas się zastanawiam czy jestem już na to gotowy...tzn. na wspólną terapię...Staram się nie wracać do tematu , ale wcale nie jest mi lepiej...tak ,już nie gadamy o tym w takiej formie jak kiedyś, tzn..nie drążę tematu..nie chce mi się już...ale kiedy na nią spojrzę widzę zdradę...to niesamowity ból...za każdym razem czuję autentyczne ,fizyczne ukłucie w sercu...później pojawia się takie uczucie beznadziejności , straty , świadomość tego , że nic się już nie odstanie....że nic nie już takie same...nie mogę tego przyjąć do wiadomości..nie umiem...do tej pory cieszyłem się życiem...rodziną ,przyszłością , znajomi...teraz nie umiem się cieszyć nawet dziećmi...taki marazm... Chciałbym ,żyć normalnie...nie mieć tego garbu....tak , ludzie mają większe problemy....wiem...ale to jest mój problem , moje życie....ściana między dwojgiem ludzi którzy się kochają...jedna popełniła błąd , a druga nie może tego zaakceptować i wybaczyć...

konto usunięte

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Krzysztof K.:
wiesz co? być może się mylę, może to u każdego inaczej wygląda, ale strasznie długo to trwa, ta Twoja depresja...tzn ten dół spowodowany zdradą...
wydaje mi się, że na tym etapie to albo się już odpuszcza, przestaje to przychodzić do głowy co 2 minuty albo się odchodzi.
Czy ten psycholog mówi coś o tym, że to tak długo trwa?
jasne, ze nie zapomnisz ale chodzi o to, że nie powinieneś już tak przeżywać, intensywność odczuć powinna się zmniejszyć..

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

każdy jest inny , każdy inaczej przeżywa...ktoś wczesniej napisał , że u facetów czas przezycia tematu to nawet 2 lata...nie chodzi tu o to ,żeby 2 lata być w takim stanie ...ale okres "przegryzienia tematu" trwa dług...u mnie wybitnie boleśnie...nie jest tak,że to trwa cłay czas...jest coraz więcej miłych i fajnych chwil...ale też są te złe i wtedy one dominują.

konto usunięte

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Krzysztof K.:
każdy jest inny , każdy inaczej przeżywa...ktoś wczesniej napisał , że u facetów czas przezycia tematu to nawet 2 lata...nie chodzi tu o to ,żeby 2 lata być w takim stanie ...ale okres "przegryzienia tematu" trwa dług...u mnie wybitnie boleśnie...nie jest tak,że to trwa cłay czas...jest coraz więcej miłych i fajnych chwil...ale też są te złe i wtedy one dominują.
a, no jeśli tak, to luz.
Masz jeszcze 1, 5 roku przed sobą :) pamiętasz, że na początku nie było w ogóle dobrych chwil, tylko same bolesne, więc teraz tych miłych będzie coraz więcej. W końcu ból minie.
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Krzysztof K.:
>ale kiedy na nią spojrzę widzę zdradę...to
niesamowity ból...za każdym razem czuję autentyczne ,fizyczne ukłucie w sercu...później pojawia się takie uczucie beznadziejności , straty , świadomość tego , że nic się już nie odstanie....że nic nie już takie same...nie mogę tego przyjąć do wiadomości..nie umiem...

Proponuje małe sprostowanie-nie widzisz zdrady,tylko widzisz w wyobraźni swoje fantazje o zdradzie (zapewne oni w miłosnych uściskach) dalej interpretujesz to sobie-nadajesz temu znaczenie.
"nic juz nie będzie takie samo, nie odstanie się",a po tym stwierdzeniu przekonujesz sam siebie:"nie mogę przyjąć tego do wiadomości"

Nic dziwnego,ze wciąż masz doła,skoro sam uaktywnisz ten proces-sam go wywołujesz (z tym,ze nie masz chyba tego świadomość).terapeuta ci nie wyjaśnił jak to działa?
W jakim nurcie terapeutycznym jest twoja terapia?

Moje pytanie: dlaczego nie możesz przyjąć do wiadomości,ze nie będzie tak,jak było (jasne ,ze nie będzie,bo wiesz cos czego nie wiedziałeś)?
Co ci w tym przeszkadza?
Co by się stało,gdybyś to przyjął do wiadomości?
"nie będzie ,tak,jak było-będzie inaczej-nie znaczy to,ze źle"

No i na deser: co byś stracił,gdybyś się pogodził z tym/zaakceptował fakt,ze twoja zona jakiś czas temu miała romans?
Mam bowiem taką fantazję,ze to wywoływanie w swoim umyśle tematu zdrady i winy żony coś ci załatwia.Ewa S. edytował(a) ten post dnia 10.11.11 o godzinie 16:48

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Ewa S.:
Krzysztof K.:
>ale kiedy na nią spojrzę widzę zdradę...to
niesamowity ból...za każdym razem czuję autentyczne ,fizyczne ukłucie w sercu...później pojawia się takie uczucie beznadziejności , straty , świadomość tego , że nic się już nie odstanie....że nic nie już takie same...nie mogę tego przyjąć do wiadomości..nie umiem...

Proponuje małe sprostowanie-nie widzisz zdrady,tylko widzisz w wyobraźni swoje fantazje o zdradzie (zapewne oni w miłosnych uściskach) dalej interpretujesz to sobie-nadajesz temu znaczenie.
"nic juz nie będzie takie samo, nie odstanie się",a po tym stwierdzeniu przekonujesz sam siebie:"nie mogę przyjąć tego do wiadomości"
Tak właśnie jest!Mam tego świadomość , ale nie umiem sobie z tym poradzić..

Nic dziwnego,ze wciąż masz doła,skoro sam uaktywnisz ten proces-sam go wywołujesz (z tym,ze nie masz chyba tego świadomość).terapeuta ci nie wyjaśnił jak to działa?
W jakim nurcie terapeutycznym jest twoja terapia?
Tak , sam wywołuje ten proces...wyjaśnił.
Nie wiem dlaczego się tak dzieje...to jak chodzący ciągle za mną cień..
Tych sytuacji jest mniej...ale są! i potrafią zniszczyć całą moją pracę nad sobą , nad sytuacją....

Moje pytanie: dlaczego nie możesz przyjąć do wiadomości,ze nie będzie tak,jak było (jasne ,ze nie będzie,bo wiesz cos czego nie wiedziałeś)?
Bo nie rozumiem dlaczego tak sie stało...żona twierdzi ,że niczego mi nie może zarzucić....a jednak to się stało
Co ci w tym przeszkadza?
zasrana duma..przepraszam za wyrażenie
Co by się stało,gdybyś to przyjął do wiadomości?
czułbym się gorszy...od niego
"nie będzie ,tak,jak było-będzie inaczej-nie znaczy to,ze źle"
...trudno mi w to uwierzyć...

No i na deser: co byś stracił,gdybyś się pogodził z tym/zaakceptował fakt,ze twoja zona jakiś czas temu miała romans?
poczucie męskości...nigdy tego nie zaakceptuje
Mam bowiem taką fantazję,ze to wywoływanie w swoim umyśle tematu zdrady i winy żony coś ci załatwia.
nie...raczej nie..
jest tak ,że żona bardzo walczy o nas...widzę to , czuje...ale ja teraz nie umiem przestać o tym myśleć...a to niszczy mnie i nas...ale z drugiej strony dlaczego mam się obwiniać za moje odczucia? przecież ja tego nie zrobiłem ...
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: ZDRADA ŻONY Proszę o pomoc

Krzysztof K.:

jest tak ,że żona bardzo walczy o nas...widzę to , czuje...ale ja teraz nie umiem przestać o tym myśleć...a to niszczy mnie i nas...ale z drugiej strony dlaczego mam się obwiniać za moje odczucia? przecież ja tego nie zrobiłem ...

W twojej wypowiedzi (całej ) widzę wiele schematów poznawczych które ci utrudniają proces wyciszenia meczących cie stanów.
W terapii behawioralno-poznawczej terapeuta pracowałby nad ich zmianą.
A jakim nurcie pracujesz terapeutycznie-jak ocenia twoje postępy terapeuta-jaki czas orientacyjnie przewiduje na wyjście z twojego stanu?
Tu się terapii nie prowadzi chyba wiesz o tym (?)
Zwrócę uwagę tylko na ostatnie twoje sformułowanie-kto ci się każe obwiniać za swoje odczucia? Ja proponuje wzięcie za nie odpowiedzialności.
Ty je wywołujesz, a nie twoja zona i jej zachowanie.

zasada jest taka,ze dopóki nie przyjmiesz do wiadomości,ze stało się,co się stało i nie przestaniesz sie "targować": to nie Ok,tak być nie powinno, nie zgadzam się, chce aby było tak,jak było..dopóty nie ruszysz z miejsca.

A co do męskiej dumy-to -jak dla mnie-zaleciało to jaskinią i atawizmem.
Moim zdaniem zona czegoś potrzebowała i znalazła poza związkiem.
Czego,to już kwestia do ustalenia między wami.

Edit: i dlaczego na boga myślisz o sobie ,ze jesteś gorszy? Przecież zona wybrała ostatecznie ciebie i robi wiele by ci wynagrodzić ból.Ewa S. edytował(a) ten post dnia 11.11.11 o godzinie 23:17

Następna dyskusja:

Bardzo proszę o pomoc




Wyślij zaproszenie do