Weronika
Grzegorzewska
asystentka biura,
recepcjonistka,
korektorka
Temat: Tracę każdą kolejną pracę ( co gorsza, żadnej z nich...
Witam wszystkich,mam poważny problem ze swoim życiem tzw. zawodowym.
Szumnie powiedziane. Zwyczajnie, mam kłopot z utrzymaniem się w jakiejkolwiek pracy. Inna sprawa, że wszystkie one były do siebie podobne. Nie mam niestety zielonego pojęcia, jak się dobijać o taką, w której nie posiadam żadnego doświadczenia.
Opowiem trochę o sobie, starając się streszczać.
Kwestię wyboru wykształcenia, mówiąc elegancko, przewaliłam. Wybrałam skrajnie nieżyciowy, humanistyczny kierunek, po którym można co najwyżej dobrze wyjść za mąż. Do studiów nie przykładałam się zanadto. Z trybu dziennego przeszłam na zaoczny, aby móc pracować - w moim domu rodzinnym panowała
(i panuje nadal...) bieda tzw. piszcząca.
Moją pierwszą pracą była posada recepcjonistki w małej firmie.
Straciłam ją po 7 miesiącach - z powodu cięć budżetowych.
Tak mi przynajmniej powiedziano. Przeżywałam to straszliwie.
Studia zaoczne co prawda pozwoliły mi zarabiać, ale same kosztowały całkiem sporo. Nie dałam rady uregulować swoich zobowiązań finansowych względem uczelni i zostałam z niej relegowana. W kraju, w którym każdy półanalfabeta posiada jakiś papier, moje szanse na zdobycie pracy skurczyły się drastycznie.
Potem była seria prac o podobnym charakterze - recepcjonistka, asystentka przynieś-podaj, popychadło biurowe. Po trzech miesiącach próbnego z reguły mi dziękowano. W jednym z tych miejsc dostałam kolejne trzy miesiące "na poprawę".
Potem i tak mi podziękowano.
Na czym polega mój problem? Potrafię robić na pracodawcy wrażenie osoby energicznej, zorganizowanej i "ogarniętej", ale tylko przez krótki czas. Tak naprawdę nienawidzę parzenia kawy, mam dyskalkulię (na widok Excela dostaję wysypki) i ciężko mi przychodzi przystosowanie się do biurowego dress code.
Ja się do tego zupełnie nie nadaję.
Moje talenty to: łatwość kojarzenia, błyskotliwość, lekkie pióro, ogólne zorientowanie w kulturze i wysoka inteligencja społeczna. Chcę pracować wśród ludzi, nie wśród korporacyjnych automatonów.
Tylko co mam zrobić, gdy trzeba zapłacić czynsz? Moje CV śpiewa cienko, a i tylko na jedną nutę: "recepcjonistka, asystentka..."
Kto da komuś takiemu jak ja szansę w wydawnictwie albo w agencji reklamowej? Nie mam niestety luksusu prowadzenia "poszukiwań siebie".
Muszę zarabiać na życie. Teraz, już. Nie mam pieniędzy, by ponownie iść na (bardziej życiowe) studia.
A na myśl o kolejnej pracy w szklanym wieżowcu chce mi się wyć.
Bedę wdzięczna za jakiekolwiek sugestie.
Znów jestem bezrobotna i czuję, że doszłam do ściany.Weronika Grzegorzewska edytował(a) ten post dnia 29.11.11 o godzinie 20:44