konto usunięte

Temat: Wielki miłosny problem

Witam wszystkich!
Chciałbym Was zapoznać z moim WIELKIM problemem:
W wakacje poznałem dziewczynę moich marzeń. Jest to kuzynka mojej przyjaciółki Anii, która kiedyś się we mnie zauroczyła. Ja wraz z dwoma przyjaciółkami (Zuzią i Anią) wybraliśmy się do kina na Titanica. Właśnie wtedy Ania zabrała ze sobą Izę i się poznaliśmy. Już od pierwszego spojrzenia na nią wiedziałem że to dziewczyna idealna. Po tym całym wydarzeniu chciałem jakoś do niej napisać, ale nie miałem numeru... Minęło trochę czasu i znów przyjaciółki zaproponowały wspólne wyjście, ponownie z kuzynką jednej z nich. Wybraliśmy się do cukierni, posiedzieliśmy trochę pogadaliśmy. Dziewczyny zaczęły jakieś ploteczki i Iza na chwilę zabrała telefon Anii. Ku mojemu zdziwieniu napisała do mnie. Może wydaje się to dziwne, że dziewczyna siedzi naprzeciw mnie i pisze sms'y, ale myślę że to była forma jakiejś zabawy/podrywu. Wymianie wiadomości towarzyszyły uśmiechy. Wieczorem dostałem już sms'a z jej numeru. Byłem na prawdę zadowolony i zaskoczony. Z początku były to nieśmiałe wiadomości. Następnym razem znowu spotkaliśmy się w 4 i nie było planu na ten dzień. Postanowiłem zaprosić dziewczyny do mnie. Tam zaproponowałem coś do picia, siedliśmy w pokoju gościnnym gdzie znajduję się stół bilardowy. Wpierw zaproponowały grę w karty, a później w bilarda. Iza powiedziała, że totalnie nie potrafi w to grać, ale ja zapewniałem że to nie takie trudne. Po jednej grze przyjaciółką znudził się bilard i usiadły. Wtedy kiedy grałem z Izą znów nastąpiła wymiana uśmiechów. Zacząłem Ją uczyć, pomagać, pokazywać jak trzeba grać. Widać że była zadowolona. Późnym wieczorem przyjechał tata Zuzi, pożegnałem się z przyjaciółkami, poszły już w stronę samochodu. Iza przytuliła mnie mocno i podziękowała za wieczór. Bardzo powoli zaczęła się ode mnie "odczepiać" zsuwając przy tym rękę po moim barku a następnie po lewej piersi/sercu (jak kto woli). Pisząc z Izą dowiedziałem się że na parę dni będzie mieszkać u Anii. Któregoś dnia poszedłem spotkać się ze znajomymi. Było to przed moim wyjazdem do Włoch Pojechałem do nich skuterem lecz niestety coś po drodze nawaliło. Koło godziny 22, Iza napisała mi że poszły na nocny spacer po mieście. Bardzo chciałem przyjechać lecz nie miałem jak. Zadzwoniłem po mama, trzeba było załadować skuter do samochodu. Koło północy byłem już w domu, szybko wleciałem na piętro aby się obmyć i przebrać. Spytałem mamy czy mogę na chwilę wyskoczyć bo dziewczyny były w pobliskim parku. Oczywiście wielki opieprz, 15 minut przekonywania oraz obrażona mama, ale mniejsza skoczyłem po rower i szybko zasuwałem do parku tam się spotkaliśmy w 3. pogadaliśmy z 20 minut i się pożegnaliśmy. Napisała mi później że była mile zaskoczona. W między czasie musiałem załatwić sprawę zapisania się do nowej szkoły (liceum) Następnego dnia jechałem na obóz do Włoch. Mówiła mi że nie ma za dużo kasy na koncie i będziemy rzadko ze sobą pisać podczas gdy tam będę. Na granicy napisała mi że będzie bardzo tęsknić i napisze wtedy kiedy będzie tylko taka możliwość. We Włoszech pisaliśmy i to nawet częściej niż się spodziewałem. Sms'y zaczęły nabierać rozmachu, czyli "podryw" przechodził już w bardziej zaawansowaną fazę. Mniej więcej w połowie obozu napisała mi że jej się podobam i że próbuje do mnie zarywać. Wtedy myślałem, że pomyliła sobie numery czy coś, ale jednak. Wreszcie poznałem dziewczynę, której na mnie zależało. Wcześniej przeszedłem rozczarowanie, a mianowicie w walentynki tego roku stanąłem przed dziewczyną z różą mówiąc Jej że mi się podoba itd.(Byłem bardzo zestresowany i sam sobie się dziwiłem że zebrałem tyle odwagi w sobie). Wtedy usłyszałem jedynie: "nie masz u mnie szans", ale róże i tak dałem. Po tym obiecałem sobie że nigdy w życiu już nie będę się starał tak o dziewczynę . Powiedziała mi też że Ania na razie nie może się o niczym dowiedzieć ponieważ jest bardzo wrażliwa i nie wiadomo jakby to odebrała że chłopak który jej się kiedyś (a może nadal) podoba romansuje z jej kuzynką. Bardzo dobrze o tym wiedziałem. Powiedziała też, że przeszła kiedyś rozczarowanie miłosne (być może przez to nie miała nigdy wcześniej chłopaka) Poznała super faceta, zaprzyjaźniła się z nim. Po jakimś czasie poprosił ją o pomoc. A mianowicie chciał zarywać do jej przyjaciółki. Oczywiście pomogła mu i on był szczęśliwy, ale ona została sama. Zacząłem ją pocieszać i opowiedziałem jej także o moim złym i smutnym, niedawnym przeżyciu. Po jakimś czasie znów wydawała się być szczęśliwa że ze mną pisze. Stało się, dziewczyna wreszcie zaczęła się starać o mnie! A w dodatku tak mi się podoba... w każdym znaczeniu tego słowa. We włoszech postanowiłem wysłać jej pocztówkę... po włosku oczywiście! (na szczęście uczyła się tego języka w szkole) Jakimś cudem mojej przyjaciółce udało się zdobyć Jej adres. NIe miałem tam dostępu do internetu więc ciężko było mi napisać coś po włosku (totalnie nie znałem tego języka) Zacząłem pytać o parę słów recepcjonistki z mojego hotelu. Na szczęście jej mąż był Polakiem i trochę mi pomogła. Później pytałem w restauracji ( po angielsku tym razem) młodej kelnerki. I tak o to powstała pocztówka. Po powrocie, niestety nie było okazji by się spotkać ponieważ Iza parę dni później także wyjeżdżała... do Włoch, ale z rodzicami. Zdążyła odebrać pocztówkę. Była bardzo zaskoczona. Strasznie mi dziękowała. Jak już pojechała, to ciągle pisałem. Pokłóciła się z rodzicami i siostrą. Musiała sama sobie tam radzić. Starałem się być z nią chociaż "duchem" wspierając ją każdego dnia. Po paru dniach rozmyślania, postanowiłem zmienić szkołę. Chciałem zapisać się do tego samego liceum do którego chodzi Iza (jest rok starsza). Niestety był z tym wielki problem ponieważ około 20 sierpnia brakowało miejsc. Kilka dni chodziłem i prosiłem P.dyrektor. Na całe szczęście zgodziła się powiększyć jedną klasę. Po jej powrocie szykowaliśmy się do szkoły więc znowu nie było czasu na spotkanie "we dwoje". 1 września spytała mnie czy mam czas następnego dnia bo będzie przechodziła koło mojej szkoły bo jej siostra ma tam zawody (nie wiedziała jeszcze że zmieniłem szkołę) Napisałem jej że bardzo późno kończę, ale zaproponowałem inny dzień. Ku mojemu zadowoleniu zgodziła się. Nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy. Pierwszy dzień w szkole. Wychodząc z jednej z sal zauważyłem grupkę dziewczyn. Jedna z nich energicznie podskoczyła i twarz wyrażała potworne zaskoczenie (mam nadzieje że miłe), ale bardzo szybko schodziłem z innymi po schodach i nie byłem pewny czy to jest właśnie Iza. godzinę później, na przerwie zobaczyłem jak biegnie ze schodów. Rzuciła się na mnie i tuliła z całych sił. W życiu nie widziałem bardziej uśmiechniętej dziewczyny. Piękny widok... przegadaliśmy całą przerwę, później kolejną. Mijając się w holu wymiana uśmiechów. Był wtorek, a umówiliśmy się na piątek więc pozostawało troszkę czasu. W tamten dzień miałem akurat wolny dzień od zajęć (poszliśmy z klasą i wychowawczynią na integrację). Cały dzień byłem poddenerwowany ale i szczęśliwy. W przerwie integracji napisała mi, że się rozchorowała i niestety musimy odwołać spotkanie. NIe wiedziałem co myśleć, życzyłem jej szybkiego powrotu do zdrowia. W poniedziałek zapytałem czy możemy nadrobić to stracone spotkanie w jakiś inny dzień, kazała mi czekać na siebie na jednej z przerw. Nie była już wtedy tak uśmiechnięta jak pierwszego dnia kiedy mnie zobaczyła w szkole. Miała nie pewny wyraz twarzy, tak jakby było jej żal... sam nie wiem. Nie potrafię tego określić. Zaczęła mi mówić, że rozpoczął się rok szkolny, a wraz z nim wiele obowiązków w tym nauka i inne ważne dla niej "akcje" związane z sql. Powiedziała także, że ma paru kolegów, koleżanek jedną przyjaciółkę i jak na razie stanowczo tylko to jest jej potrzebne do szczęścia. Wtedy cały świat się zawalił. Zacząłem się jąkać, nie wiedziałem co powiedzieć. Przecież było tak pięknie. Coś tam powiedziałem, ale nic konkretnego, tak jakby prawie wgl mnie to nie ruszyło, a w środku panowała pustka i rozpacz. Dwa dni później jak w miarę ogarnąłem co mi powiedziała i co się stało. Postanowiłem się z nią umówić żeby sobie to wyjaśnić, spróbować coś wskórać. Udało się, lecz spotkanie odbyło się w szkole. Oderwałem Izę od jej przyjaciółki. Stanęliśmy zaledwie parę kroków od niej. Chciałem by mi wytłumaczyła po co to wszystko było. Ta cała nadzieja... Powiedziała, że wakacje itd że to wszystko przez ten czas (wakacje). Z początku myślała że coś z tego wyjdzie, ale szkoła itd (to samo tłumaczenie co wcześniej) Powiedziała, że nie możemy pisać tak jak wcześniej. Nie wiedziałem o co pytać. Na pożegnanie przytuliła mnie i poszedłem. Nic już nie miało sensu. Następnego dnia szybko wybiegłem ze szkoły idąc do samochodu taty. Zobaczyłem pewną dziewczynę z jakimś chłopakiem, z profilu wydawało mi się że to właśnie Iza. Wsiadam do samochodu, pojechaliśmy dalej i okazało się że to właśnie ona. Oczy napełniły mi się łzami. Pod wpływem emocji napisałem do nie sms typu:"mogłaś powiedzieć że nie dasz rady z dwoma na raz" i coś w stylu " zapomnij o wszystkim, zapomnij o mnie" chociaż BARDZO tego nie chciałem.. Napisała mi że to jedynie jej kolega, też ponoć kiedyś tam do nie próbował ale na marne. Później dopiero oprzytomniałem i zadałem sobie pytanie czy jestem normalny, bo przecież ma prawo widzieć się z innymi chłopakami. Przecież nie jestem jedyny na tym świecie! następnego dnia przeprosiłem Ją za to i powiedziałem, że to było pod wpływem emocji i nie wiedziałem co robić. Przyjęła przeprosiny. Później totalna załamka. Trwa ona do dziś. Oczywiście przyjaciółka Zuzia, jakoś pomaga mi przez to przejść ale bez skutku. Oczywiście od czasu do czasu piszę do niej (mniej więcej raz na tydzień by się nie narzucać) najczęściej odpisuje, ale zdarzało się że nie doczekałem się odpowiedzi. Codziennie zauważam ją w szkole, nie mogę się napatrzeć na jej czarujący uśmiech i to spojrzenie przez które mam ciarki od zawsze. Bywają nie przespane noce, dni w których mało mówię, bo pogrążam się we własnych myślach... Potrzebuję Waszej pomocy. Nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji i nie wiem czemu dzielę się tym z innymi, to nie podobne do mnie... ale na prawdę nie wiem co robić. Pomóżcie mi, podpowiedzcie jakie kroki podjąć. Będę bardzo wdzięczny za każdą wskazówkę...

konto usunięte

Temat: Wielki miłosny problem

Marek Szymalski:
Z Twojego punktu widzenia zachowanie Izy wcześniej to była już deklaracja miłosna i chęć bycia z Tobą do końca życia. Obiektywnie rzecz biorąc to było nic...-ot, miłe zachowanie wobec chłopaka, którego się lubi i który nie jest brzydki :) To nic nie znaczy, kompletnie.
Monika J.

Monika J. Trener Umiejętności
interpersonalnych

Temat: Wielki miłosny problem

Kurde- naczytałam sie i widzę "Konto usunięte" :D ehh :D
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Wielki miłosny problem

Monika Janicka:
Kurde- naczytałam sie i widzę "Konto usunięte" :D ehh :D

Cóż, może "wielki problem miłosny" juz nie jest taki wielki lub autor ma już inny "wielki problem miłosny" :-). Pierwsze miłosne zauroczenia mają to do siebie,ze są "wielkie":-)

Następna dyskusja:

Miłosny problem




Wyślij zaproszenie do