Temat: Wierszówki dla dziennikarzy finansowane ze środków Unii...
Trochę nie rozumiem o co się toczy cały ten raban. Umknęło mi gdzieś sedno dyskusji. Chodzi o to, czy państwo ma prawo wydawać pieniądze na "słabsze jednostki", czy nie...?
Odpowiem z kilku pozycji.
1. Z pozycji osoby bez stałej pracy, czyli nie do końca zarabiającej i nie do końca bezrobotnej (a to oznacza, że bank światowy marki TATA nie raz ratował mi życie ostatnimi czasy) - korzystałam z kursów dofinansowanych z Urzędu Pracy (tzw. promesa - zachęcam do zapoznania się z pojęciem, bardzo przydatne), kursów unijnych i doradztwa zawodowego z obszaru NGO i bardzo sobie to chwalę. Zdarzało mi się kiedyś (wspomnienia...) zarabiać normalnie (etat), od wielu lat płacę podatki i nie widzę nic złego w fakcie, że mogłam skorzystać z funduszy unijnych, żeby podnieść swoje kwalifikacje. Dzięki temu dostałam swoją pierwszą pracę.
2. Z pozycji dziennikarza piszącego dla portali, w tym finansowanych ze środków unijnych - na początku były śmieszne pieniądze, ale potem zaczęły się pertraktacje typu: to zrób mi profesjonalnie, pełną parą, a dam ci wyższą stawkę. Piszę i taniej, i drożej, w zależności od potrzeby. Portal rośnie, inwestuje i zaczyna powoli coś znaczyć. Łatwo jest portal założyć, ale potem trzeba go utrzymać. Jak skończy się "okres ochronny" grantu musi być marka, reklamodawcy i dochody. Inaczej - żegnaj laleczko.
3. Z pozycji wolontariusza NGO - Asne Seierstad na jednym ze spotkań powiedziała, że stara się finansować ze swoich książek szkoły w Gruzji i Czeczeni, żeby ci ludzie "mogli sami spisywać swoje historie, których ja nie potrafię nawet wysłuchać, a co dopiero opisać". Niech i dofinansują z moich podatków dziennikarzy w Serbii. Jestem ciekawa, co by wtedy napisali.Wtedy będę miała z kim porozmawiać i o czym pisać. Skoro mnie kiedyś pomogli, to ja też mogę pomóc. Nawet za darmo, jeśli jest czasem konieczność. Dla mnie korzyść (mogę potrenować umiejętności), a dla NGO więcej pieniędzy dla innych.
4. Z pozycji podatnika jako takiego - oczywiście, że irytuje mnie utrzymywanie górników, świadomie bezrobotnych,alkoholików (czy ktoś wie, ile kosztuje utrzymanie Izby Wytrzeźwień!?) itp z moich podatków. Wolę już wysłać pieniądze do Serbii. Z drugiej strony - każdy może się znaleźć w sytuacji, która zmusi go do korzystania z pomocy państwa. Albo to, albo surwiwal miejski. Przetrwają najsilniejsi i pozbawieni skrupułów, słabsze jednostki zgniją w biedzie.
To ja wysiadam z takiego państwa...