Temat: Co ćwiczyć, żeby się wyrzeźbić?
Moja dieta, to chyba nie dieta...w każdym razie wygląda tak:
śniadanie - (głównie uzależnione od tego co jest w lodówce), jajka, ser, wędlina - ma być syto i w miarę zdrowo (nie opycham się chlebem).
obiad - (tu reguły ustala mama) w zależności od dnia, głównie dania polskie (w tym wypadku stronie od dużej ilości ziemniaków i wszelakiej tłustości) z surówką, tudzież "wyrobami słoikowymi" (co pewnie nie jest do końca zdrowe, ale nie przeszkadza mi to - nie wpadłam jeszcze w fanatyzm).
kolacja - co się nawinie (ale lekko strawne i mało - jem tylko do 18.00). Czasami kolacja jest wyłączona z codziennego rytuału. Dużo piję (wtedy mniej jem i organizm szybciej się oczyszcza - w połączeniu z ćwiczeniami).
Wiem, że to nie wiele mówi, ale bardziej konkretnie się nie da, bo spłodziłabym tu powieść o tematyce żywieniowej.
Jeśli chodzi o trening, to robię:
3 serie na brzuch (pierwsza to spięcia - około 60 i brzuszki 2x po 30 powtórzeń; druga to, to samo plus 30. na inną partię mięśni brzucha; trzecia to powtórka z rozrywki plus 30. na jeszcze inna partię mięśni brzucha ---> ogólnie każdy mięsień tworzący brzuch jest poruszony w trakcie treningu).
3 serie na mięśnie pleców - okolice krzyżowe po 30x.
Jedna 30. na barki.
Uda i łydki ćwiczę na steperze (około 10-15 minut) i wypychając 60 kg z pozycji siedzącej do wyprostu nóg i z powrotem (3 serie po około 60x).
Poza tym, robię jeszcze ramiona: 30x tricepsy (korzystając z jednej części bramy) plus 30x tricepsy hantlami 2kg (hantle na wyprostowanych łokciach do wysokości oczu, przed siebie) i 30x bicepsy.
Na koniec jeżdżę na rowerku - na najniższej przerzutce, do momentu kiedy poczuję, że napięcie mięśni spadło, po przebytych wcześniej seriach ćwiczeń.
W najbliższym czasie, dołożę do tego kilka serii ćwiczeń rozciągających (żeby nie ograniczać rozciągania tylko na potrzeby siłowni).
Co do tętna, to szczerze mówiąc nie wiem jakie jest (najwyższe najprawdopodobniej po ostatniej serii brzuszków, a najniższe podczas bajeru w szatni). Ćwiczę tak, żeby nie zemdleć, nie mieć niepotrzebnych zakwasów i dojść spacerkiem do domu bez bólu.
Ćwiczę 4x w tygodniu z jednodniową przerwą (dni robocze), weekend zazwyczaj jest bierny, ale czasami zdarzają się wyjątki.
Tak oto podzieliłam się z Wami moim treningiem i dietą, która hmmm...pewnie pozostawia wiele do życzenia, ale przynajmniej nie wpada w żadną skrajność.
Jak chcecie, to oceńcie to, co wypracowałam do tej pory. Lubię "dochodzenie do perfekcji", także wszelka konstruktywna krytyka będzie mi na rękę.
Sylwia K. edytował(a) ten post dnia 08.08.07 o godzinie 18:50