konto usunięte

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Anna R.:
kto mieszka w Uk to wie,ze Cameron nakazal- nieoficjalnie rzecz jasna - wszystkim urzedom i firmom,ktorym na sercu lezy dobro Uk- NIEZATRUDNIANIE immigrantow-

Jakies szczegoly mozna prosic bo mam wrazenie, ze to piramidalna bzdura.

[...]
Jakby natomiast te wszystkie zony Polakow w Uk -aktualnie odchowujace dzieci- zamarzyly o niezaleznosci to musialyby do Polski po robote za 1500 wracac, bo tu nikt ich nie zatrudni....

Ed. To tez bardzo ciekawe - moze Pani rozwinac te mysl bo mam kilka pytan do tego jednego zdania?

Dlaczego zony/partnerki mialyby nagle isc na swoje?
Czy wiele zon/partnerek z dziecmi marzy o niezaleznosci - rozumiem, ze takiej, ze zabieraja dziecko i jada w sina dal?
Czy na pewno "nikt" ich nie zatrudni?Ten post został edytowany przez Autora dnia 25.09.13 o godzinie 10:42

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Anna R.:
...kto mieszka w Uk to wie,ze Cameron nakazal- nieoficjalnie rzecz jasna - wszystkim urzedom i firmom,ktorym na sercu lezy dobro Uk- NIEZATRUDNIANIE immigrantow

A "Czarnej Wołgi" nie było czasem w okolicy? Pisze Pani bzdury, nie mając pojęcia o tym jak demokratyczne państwo funkcjonuje. Taki "ukaz" proszę Pani, nawet jak byłby możliwy, oznaczałby poza tym koniec Camerona jako polityka.Ten post został edytowany przez Autora dnia 25.09.13 o godzinie 11:54
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz G.:
Nudzą mnie niekończące się dialogi, które nie prowadzą do konsensusu. Dla mnie taka dyskusja, w której pomija się warunki ekonomiczne, a także realia, a całość winy zrzuca się na polskie przywary, cechy charakteru nie ma zwyczajnie sensu.
Ale gdzie zrzucam całość winy? Wyjaśniam skąd się biorą różnice między Polakami na emigracji a w Polsce.
Napisałeś tu dwa tomy swoich przemyśleń, ale nie ma w nich odrobiny refleksji dotyczącej naszego rynku pracy, sytuacji gospodarczej. W zasadzie z tych przydługich wywodów można wywnioskować, że Polacy to leniuchy, intelektualne kaleki, szpanerzy itp. Nie ładnie robić kupę w sam środek własnego społeczeństwa.
Rozumiem, że należy się okłamywać?
Powiedz mi jedno: czy większość Polaków na emigracji pracuje w zawodach o wysokim poziomie wynagrodzenia czy może w zawodach bliskich minimalnej krajowej? Bo z moich obserwacji i mojej wiedzy wynika, że to drugie.
I teraz policzmy:
minimalne wynagrodzenie w Wielkiej Brytanii: 6,19 GBP/h brutto co daje 1073 funty brutto miesięcznie czyli £940.64 netto (http://www.worksmart.org.uk/tools/tax_calc.php)
minimalne wynagrodzenie w Polsce to 1600zł brutto miesięcznie czyli 1181,38zł netto (http://www.infor.pl/kalkulatory/wynagrodzenia.html)
W obu przypadkach zajmijmy się środowiskiem stolicy obu krajów:
- najem kawalerki w Londynie to koszt od 900 funtów + rachunki na miesiąc. Osoby z minimalną krajową na to nie stać.
- najem kawalerki w Warszawie 750zł + rachunki na miesiąc. Osobę z minimalnym wynagrodzeniem teoretycznie stać o ile umie wegetować, bo rachunki w kawalerce mogą wyjść w okolicach 100-150zł (jeśli w cenie kawalerki jest już czynsz, jeśli nie - to niestety nie).
- zakup samochodu w Polsce to koszt od 2 tys zł za auto 10-letnie = koszt powyżej pensji minimalnej
- zakup samochodu w UK to koszt od 200-300 funtów za auto 10-letnie = koszt dużo poniżej pensji minimalnej
- zakup litra paliwa w UK: 1,5 funta czyli 626 litrów można kupić z pensji minimalnej
- zakup litra paliwa w PL: 5,5 zł czyli 214 litrów można kupić z pensji minimalnej
Jedyne co jest tańsze w PL w związku z samochodami to ubezpieczenie. w Polsce OC dla małego auta dla młodego kierowcy nie przekroczy pensji minimalnej netto, natomiast w UK ten sam kierowca może zostać poproszony o 1500 funtów...
Mimo tak rażącej dysproporcji w Polsce znacznie więcej osób z pensją minimalną posiada samochody niż posiada samochód w UK. W Anglii nie widziałem na stacji zjawiska "tankowanie za 10 funtów", natomiast w Polsce szokiem jest gdy mówię do gościa na stacji "do pełna". Rozumiem, że u nas jest relatywnie droższe paliwo, ale do choinki jak się kupuje samochód to należy się liczyć z tym, że są też koszty jego utrzymania. W Polsce wg NIK jeździ około 200 tysięcy niesprawnych technicznie aut. z kupionym przeglądem. W Anglii ten proceder jest praktycznie marginalny i jak można wyczytać w ich prasie jest stosowany w zasadzie przez imigrantów. Brytyjskie przeglądy są bardzo restrykcyjne jak i praktycznie nie do uniknięcia.
Do innych różnic kosztowych dochodzą różnice w kwestii wydatków jedzeniowych (ponoć są osoby w Anglii jedzące zaledwie 40 funtów tygodniowo), co przemawia na korzyść emigracji, jeśli jednak mieszkamy w kawalerce to na jedzenie niewiele zostaje ;)
W pewnych kwestiach gospodarczych Anglia jest w przewadze, natomiast w innych nie. Przez to nie można tak do końca stwierdzić, że tam jest lepiej niż tutaj pod tym względem. Każdy kraj ma swoje plusy i minusy. A jeśli jest tak jak pisze Anna to niestety w Anglii różowo już nie będzie i to mimo nieco lepszych warunków gospodarczych.
W Polsce przy zatrudnieniu największym problemem jest wspomniane już nieposzanowanie prawa: bezpłatne nadgodziny, zmuszanie do pracy ciągłej. etc... I to jest największy problem polskiej gospodarki, który również hamuje nasze pensje...
Nie każdy też chce żyć jak Ty, do końca życia robić kursy,
kto napisał do końca życia?
kształcić się i robić po 60 godzin w tygodniu. Nie każdy ma chęć jadać suche kanapki licząc każdy grosz. Masz inne priorytety, do których masz oczywiście prawo.
Ale ja nie jadam suchych kanapek? Jadam wręcz bardzo dobrze.
Wolno Ci mieszkać nawet w namiocie, bo to wychodzi jeszcze taniej niż waletowanie z innymi w jednej chałupie. Możesz obywać się zapachem kebaba i omijać puby szerokim łukiem, możesz ciągnąć 5 etatów, ale to jesteś Ty i tylko Ty.
Nie chcę mi się pisać z jeszcze jednego powodu. Ludzie zazwyczaj pisząc cokolwiek nie chcą dyskutować, oni po prostu chcą autorytarnie wygłosić swoje opinie. Nieważne ile będę się tu spinał, nieważne ile argumentów znajdę. Ty nie chcesz konsensusu, nie wiem nawet czy dokładnie czytasz, to co piszę, bo w zasadzie wyciągasz nie takie wnioski jakie były moją intencją. Jesteś skupiony na sprzedaniu swojego punktu widzenia i tyle. A mnie to nie przekonuje, nie przekonują mnie Twoje argumenty, bo po sobie wiem, wiem też po swoich znajomych dlaczego są na emigracji. To tęsknota wynikająca z rozłąki, to często problemy komunikacyjne w pracy i stresy z tego wynikające, to często samotność, to często brak sensownej alternatywy we własnym kraju i rozwalone rodziny. Piszesz, że szkoda Ci czasem 20 zł, żeby sobie coś kupić, potem, że nie jesteś oszczędny.
Myślisz że jak ja się czułem spędzając Boże Narodzenie poza domem, bez rodziny? Też wyjeżdżając uważałem że w Polsce nie ma alternatywy. Ale też wróciłem. Dostałem pracę w call center. Praca marzeń to nie jest? Ale pół roku później zacząłem pracować gdzieś indziej i za więcej niż minimalna krajowa. Tylko że cały ten wątek jest właśnie o tym dlaczego naszym idzie lepiej. I to nie tylko w lepiej rozwiniętych krajach jak Anglia czy Niemcy ale również w krajach jak Czechy, Węgry czy Rumunia. To właśnie motywacja nas napędza za granicą. Ta motywacja, która tam nas pcha do przodu, w Polsce jej nie ma niestety. Zaczynamy w Polsce działać jak Anglicy: do nisko płatnej pracy nie pójdziemy, bo mało płacą. Do tej pracy pójdą Ukraińcy czy Białorusini. A my będziemy narzekać że rośnie bezrobocie wśród Polaków.
Jak masz argumenty to je przedstaw, ale tak konkretnie. Na konkretnych przykładach pojedynczych ludzi, bo to oni tworzą masę. Tylko żeby to byli przedstawiciele większości. A większość w UK pracuje za minimalną pensję, a nie pensję menadżerską w wysokości 150 tys funtów rocznie...
Dlatego pojechałem ironią, bo w pewnym momencie czuję, że dyskusja jest popisem erudycji a może bardziej eksponowaniem swojego ego, niż dążeniem do jakiejś obiektywnej opinii. Tak się dzieje na forach, tak się dzieje na Wiejskiej.....
Szkoda, że tak uważasz....

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Cos w tym jest. Jesli mamy niskie zarobki i bardzo podstawowe podejscie do zycia z wydatkami typu mieszkanie i jedzenie to faktycznie lepiej jest w Polsce. Lepiej czytaj taniej. Jesli oczekujemy od zycia cos wiecej, zdecydowanie Wielka Brytania wygrywa.

konto usunięte

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Bogusz Julian K.:

I teraz policzmy:
minimalne wynagrodzenie w Wielkiej Brytanii: 6,19 GBP/h brutto co daje 1073 funty brutto miesięcznie czyli £940.64 netto (http://www.worksmart.org.uk/tools/tax_calc.php)
minimalne wynagrodzenie w Polsce to 1600zł brutto miesięcznie czyli 1181,38zł netto (http://www.infor.pl/kalkulatory/wynagrodzenia.html)
W obu przypadkach zajmijmy się środowiskiem stolicy obu krajów:
- najem kawalerki w Londynie to koszt od 900 funtów + rachunki na miesiąc. Osoby z minimalną krajową na to nie stać.

I to wyliczenie nalezy pokazac p. Binkowskiemu i innym, ktorzy sadza, ze za place minimalna w UK ma sie eldorado.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Bogusz Julian K.:
Mariusz G.:
Nudzą mnie niekończące się dialogi, które nie prowadzą do konsensusu. Dla mnie taka dyskusja, w której pomija się warunki ekonomiczne, a także realia, a całość winy zrzuca się na polskie przywary, cechy charakteru nie ma zwyczajnie sensu.
Ale gdzie zrzucam całość winy? Wyjaśniam skąd się biorą różnice między Polakami na emigracji a w Polsce.

Ty widzisz różnice między Polakami tu i tam, a ja widzę różnice między realiami (gospodarczo-ekonomicznymi związanymi z rynkiem pracy i resztą udogodnień) tu i tam. Nie chcę już przedłużać dyskusji kreując ją na brazylijski tasiemiec. W mojej opinii jednak, ludzie nie wyjeżdżają z pobudek innych jak polepszenie sobie jakości bytu, ewentualnie w grę może wchodzić chęć rozwoju lub praca w konkretnej firmie. A czasem jest to mus, bo we własnym kraju obrastają długami.Gdyby to samo mogli dostać w Polsce, to oczywistym jest, że zostaliby w Polsce. Ludzie nie jadą na Teneryfę, żeby mieć to samo co w Dziwnówku. Nie jadą też dla szpanu, ani po to, żeby się samolotem przelecieć. Jadą dla warunków atmosferycznych, pięknych widoków, przyrody, smakowitej kuchni i szeroko pojętej rekreacji. I to samo jest z pracą. Po jaki gwóźdź pięciu chłopa wsiada do Opla i grzeje w poniedziałek autostradą A2 500km czy więcej do pracy. Po jaką cholerę ludzie zostawiają tu część swoich rodzin i przewracają życie do góry nogami? To są kluczowe pytania, o to w tym wszystkim chodzi. A Ty mi tu publicystykę uprawiasz wplatając historię z kebabami, waletowaniem w jednej budzie w kilku.....i inne opowieści....
Bogusz, dobry z Ciebie chłopak i pewnie uczciwy gość, ale nie mów, że miliony ludzi (tak, to poszło w miliony) wyjechały, bo nie dostrzegły tego co Ty. Jesteś sobie pewnie kawalerem, stać Cię na pewien rodzaj konformizmu i na pewne poglądy. A co by było, gdybyś miał żonę, dziecko i parę zobowiązań i bilans wydatki-zarobki dawałyby kwoty ujemne? Bank wyciąga łapę (mieszkanie to nie fanaberia?) dziecko chce jeść, ludzie studiowali, więc i czegoś chcą od życia, a z pewnością nie bilansów ujemnych, a Ty piszesz sobie z pozycji wesołego analityka kawalera. Oczywiście wolno Ci, ale nie próbuj z własnych poglądów uczynić pewnika.

PS. w UK nie ma pewnie Eldorado, nie ma go także w Niemczech. Jest za to święty spokój i bezpieczeństwo dnia jutrzejszego, no i tęsknota......choć niektórzy nie mają sentymentów.Ten post został edytowany przez Autora dnia 26.09.13 o godzinie 09:17
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz G.:
Bogusz, dobry z Ciebie chłopak i pewnie uczciwy gość, ale nie mów, że miliony ludzi (tak, to poszło w miliony) wyjechały, bo nie dostrzegły tego co Ty. Jesteś sobie pewnie kawalerem, stać Cię na pewien rodzaj konformizmu i na pewne poglądy. A co by było, gdybyś miał żonę, dziecko i parę zobowiązań i bilans wydatki-zarobki dawałyby kwoty ujemne? Bank wyciąga łapę (mieszkanie to nie fanaberia?) dziecko chce jeść, ludzie studiowali, więc i czegoś chcą od życia, a z pewnością nie bilansów ujemnych, a Ty piszesz sobie z pozycji wesołego analityka kawalera. Oczywiście wolno Ci, ale nie próbuj z własnych poglądów uczynić pewnika.
Wiesz Mariusz, dzięki - w końcu ktoś kto nie twierdzi że mam jakieś plecy, znajomości i tatusia w PSL ;)
Pewne zobowiązania mam, w dodatku mam je od paru lat już, a zaczęły się gdy miałem lat 22 - wtedy też wziąłem pierwszą hipotekę na mieszkanie pod wynajem :)
Fakt, żony i dziecka (chyba :P ) nie mam. Jestem świadom, że to zmienia nieco światopogląd i układ wydatków, jednak ponieważ skrupulatnie prowadzę swój budżet od ponad roku widzę, że bez większych problemów bym mógł odciągnąć co miesiąc tysiąc złotych. Zakładając że pojawiłaby się też matka owego dziecka i pracowałaby nawet za minimalną tudzież ponad minimalną krajową to mówimy o około ~1500zł które można przeznaczyć na dziecko. I to bez praktycznie zmniejszania swojego poziomu życia. Zresztą planuję na początek kota i w przyszłości może jakieś dziecko ;)
PS. w UK nie ma pewnie Eldorado, nie ma go także w Niemczech. Jest za to święty spokój i bezpieczeństwo dnia jutrzejszego, no i tęsknota......choć niektórzy nie mają sentymentów.
Z tęsknotą się zgadzam. Stąd też wróciłem. I pewnie dlatego nie zgadzam się na totalne demonizowanie kraju i sytuacji, podczas gdy mamy pewne narodowe przywary niestety :(

edit: a tak zupełnie z zewnątrz przypadek o naszych narodowych wadach... tak niestety się często prezentujemy za granicamiTen post został edytowany przez Autora dnia 27.09.13 o godzinie 05:33
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Bogusz Julian K.:

Zresztą planuję na początek kota i w
przyszłości może jakieś dziecko ;)

A wiesz, że to wróży karierę polityczną :)? pod warunkiem, że na kocie poprzestaniesz :) Mam nadzieję, że konto i prawko już masz :)

Pozdro :)
Ania M.

Ania M. One step forward,
two steps back

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz G.:
W mojej opinii jednak, ludzie nie wyjeżdżają z pobudek innych jak polepszenie sobie jakości bytu, ewentualnie w grę może wchodzić chęć rozwoju lub praca w konkretnej firmie.
A czasem dlatego, że Polska to nadal niesamowicie rasistowski kraj i niektórym po prostu ciężko tu cokolwiek zrobić! O pracy nie wspominając.
A czasem jest to mus, bo we własnym kraju obrastają długami.
Ale ktoś się na te kredyty decydował, tak? Wiedział co robi? Czy podpisywał w ciemno a teraz skomle jak mu źle i jako go "wszyscy" wyrolowali z bankiem na czele??
Gdyby to samo mogli dostać w Polsce, to oczywistym jest, że zostaliby w Polsce.
Ja bym na ten przykład nie została. Znam sporo osób, które mówią, że chcą zarabiać więcej, że chcą zmienić pracę, ale jak pytam co w tym kierunku robią, czy rozsyłają CV czy szkolą język to nagle taka niezręczna cisza.
jesteś sobie pewnie kawalerem, stać Cię na pewien rodzaj konformizmu i na pewne poglądy. A co by było, gdybyś miał żonę, dziecko i parę zobowiązań i bilans wydatki-zarobki dawałyby kwoty ujemne?
Może na początek należałoby się zastanowić czy stać kogoś na kredyt i na dziecko a nie się od razu "rozmnażać" bo "tak fajnie"??
Bank wyciąga łapę (mieszkanie to nie fanaberia?) dziecko chce jeść, ludzie studiowali, więc i czegoś chcą od życia, a z pewnością nie bilansów ujemnych, a Ty piszesz sobie z pozycji wesołego analityka kawalera. Oczywiście wolno Ci, ale nie próbuj z własnych poglądów uczynić pewnika.
To ja Ci napiszę z pozycji byłej żony. Ludzie studiowali i cytując mojego kolegę ze studiów "Magister obroniony - McDonalds nadchodzę!". Taką niestety mają wartość studia w tym kraju. Papier nikomu do szczęścia nie potrzebny.
PS. w UK nie ma pewnie Eldorado, nie ma go także w Niemczech. Jest za to święty spokój i bezpieczeństwo dnia jutrzejszego,
Za to pracuje się nie 8 h a 10 czy 12. Na zmiany, bez każdego weekendu wolnego (znajoma ma wolne weekendy po 3 miesiącach - DWA. O pracę nie jest łatwo, zwłaszcza jak się nie ma znajomości języka i w ogóle znajomości.
no i tęsknota......choć niektórzy nie mają sentymentów.
Tęsknota do czego? Samoloty latają w obie strony a bilety nie są drogie.Ten post został edytowany przez Autora dnia 27.09.13 o godzinie 10:04
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Ania M.:
.
A czasem jest to mus, bo we własnym kraju obrastają długami.
Ale ktoś się na te kredyty decydował, tak? Wiedział co robi? Czy podpisywał w ciemno a teraz skomle jak mu źle i jako go "wszyscy" wyrolowali z bankiem na czele??

To ze skarpety mial wyjac 300 tysiecy na mieszkanie, czy u mamy mieszkac z rodzina? Niektore kredyty nie sa zwiazane z fanaberiami w stylu droga fura, czy 80 calowa plazma na scianie. Kredyt nie jest czyms czego sie pragnie, jest koniecznoscia jesli ktos chce sie w koncu usamodzielnic, chyba ze chate dostal po babci, ma dzianych rodzicow....to oczywiste, myslalem, ze takich rzeczy nie trzeba tlumaczyc. Ksztalcil sie, w pracy zapiernicza, to dlaczego nie moze jak kazdy obywatel isc w mieszkanie. Moze w czasie brania kredytu mial dobra prace i dobre rokowania. Wystarczy jeden maly niefart, mniej platna robota, zwolnienie jednego z partnerow i leci domek z kart. Wtedy zaczynaja sie dlugi, a bank uprzejmie nie poczeka.
Gdyby to samo mogli dostać w Polsce, to oczywistym jest, że zostaliby w Polsce.
Ja bym na ten przykład nie została. Znam sporo osób, które mówią, że chcą zarabiać więcej, że chcą zmienić pracę, ale jak pytam co w tym kierunku robią, czy rozsyłają CV czy szkolą język to nagle taka niezręczna cisza.

Problem dotyczy i leniwych i pracowitych, wiec nie ma co tworzyc stereotypow. To jasne, ze jak ktos nie wysle kuponu lotto, nie powinien oczekiwac wygranej. Czasem taki gadanie wynika zwyczajnie z braku alternatywy. Jesli ktos siedzi w miescie, gdzie sa 2 firmy na krzyz, ktore placa podobnie, to o czym tu mowic? Ktos powie...wyjedz do Poznania, no ale tam trzeba dostac w cholere kasy, zeby zwykla nore wynajac. Uprawianie zero-jedynkowej publicystki jest dobre na forum. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.
jesteś sobie pewnie kawalerem, stać Cię na pewien rodzaj konformizmu i na pewne poglądy. A co by było, gdybyś miał żonę, dziecko i parę zobowiązań i bilans wydatki-zarobki dawałyby kwoty ujemne?
Może na początek należałoby się zastanowić czy stać kogoś na kredyt i na dziecko a nie się od razu "rozmnażać" bo "tak fajnie"??

.....szkoda to nawet komentowac. Nie slyszalem, zeby ktos sie rozmnazal ot tak. Pomijam przypadkowe wpadki malolatow po wodce i prochach. Jednak w przypadku ludzi dojrzalych chec posiadania potomstwa to chyba nie jest cos zlego, co? Zycie to nie jest funkcja stala, ktora przyjmuje zawsze ta sama wartosc bez wzgledu ne jej argument. Pewne decyzje podejmuje sie w momentach hossy zyciowej, jednak wystarczy mala wpadka, choroba, zwolnienie, redukcje, mniej platna robota i zalamuja sie warunki poczatkowe, ktore spowodowaly podjecie takiej a nie inne decyzji. Czy Wy w ogole myslicie jakos szerzej, czy jak kon z klapami na oczach?
Bank wyciąga łapę (mieszkanie to nie fanaberia?) dziecko chce jeść, ludzie studiowali, więc i czegoś chcą od życia, a z pewnością nie bilansów ujemnych, a Ty piszesz sobie z pozycji wesołego analityka kawalera. Oczywiście wolno Ci, ale nie próbuj z własnych poglądów uczynić pewnika.
To ja Ci napiszę z pozycji byłej żony. Ludzie studiowali i cytując mojego kolegę ze studiów "Magister obroniony - McDonalds nadchodzę!". Taką niestety mają wartość studia w tym kraju. Papier nikomu do szczęścia nie potrzebny.

Ale na to juz nie masz wplywu, czego ucza i jak ksztalca. Ja osobiscie jestem za platnymi studiami. Wtedy place i zadam, a tak ja nie place, a oni udaja, ze ucza. 19 latek idzie na studia w dobrej wierze z nadzieja, ze zdobyta wiedza na cos sie przyda. Tak jak Ty wychodzac za maz, obiecalas pewnie w kosciele badz urzedzie milosc az do grobu. I co? Nie wyszlo... Zdarza sie...
PS. w UK nie ma pewnie Eldorado, nie ma go także w Niemczech. Jest za to święty spokój i bezpieczeństwo dnia jutrzejszego,
Za to pracuje się nie 8 h a 10 czy 12. Na zmiany, bez każdego weekendu wolnego (znajoma ma wolne weekendy po 3 miesiącach - DWA. O pracę nie jest łatwo, zwłaszcza jak się nie ma znajomości języka i w ogóle znajomości.

Ja sie nie zna jezyka, to oczywiste. Po co komu polski w Anglii, czy Niemczech? Ja pracuje 8:30 dziennie, o prace latwo, kazdy weekend wolny, 30 dni urlopu....
no i tęsknota......choć niektórzy nie mają sentymentów.
Tęsknota do czego? Samoloty latają w obie strony a bilety nie są drogie.

Nie wszyscy tesknia, Ty nie, wiec nie wytlumacze Ci pewnych rzeczy, bo leza w kwestiach emocji a nie logiki.Ten post został edytowany przez Autora dnia 27.09.13 o godzinie 11:44
Ania M.

Ania M. One step forward,
two steps back

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz G.:
To ze skarpety mial wyjac 300 tysiecy na mieszkanie, czy u mamy mieszkac z rodzina? Niektore kredyty nie sa zwiazane z fanaberiami w stylu droga fura, czy 80 calowa plazma na scianie. Kredyt nie jest czyms czego sie pragnie, jest koniecznoscia jesli ktos chce sie w koncu usamodzielnic, chyba ze chate dostal po babci, ma dzianych rodzicow....to oczywiste, myslalem, ze takich rzeczy nie trzeba tlumaczyc.
A ja nie mam dzianych rodziców. Wręcz przeciwnie. Mam mnie i siostrę wychowywała sama. Obie jakoś wyszłyśmy na ludzi mieszkając w 36m kw. Czy stać mnie na wzięcie kredytu? STAĆ, ale go nie wezmę bo nie wiem co będzie za 4 lata. Nie będę sobie dupy urywać - za przeproszeniem. Nigdy nawet nie dostałam pracy z polecenia a zawsze z ogłoszenia!!! Wybacz, ale jak się chce to można.
Ksztalcil sie, w pracy zapiernicza, to dlaczego nie moze jak kazdy obywatel isc w mieszkanie.
ale w jakim kierunku się kształcił? W takim, który zapewni mu pracę? W zawodzie, który będzie zawsze potrzebny? A może się rączek nie chce brudzić pracą fizyczną? Przynajmniej w kraju bo na przysłowiowym "zmywaku" w UK już bardzo chętnie.
Problem dotyczy i leniwych i pracowitych, wiec nie ma co tworzyc stereotypow. To jasne, ze jak ktos nie wysle kuponu lotto, nie powinien oczekiwac wygranej. Czasem taki gadanie wynika zwyczajnie z braku alternatywy. Jesli ktos siedzi w miescie, gdzie sa 2 firmy na krzyz, ktore placa podobnie, to o czym tu mowic? Ktos powie...wyjedz do Poznania, no ale tam trzeba dostac w cholere kasy, zeby zwykla nore wynajac. Uprawianie zero-jedynkowej publicystki jest dobre na forum. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.
cytując ciebie: ".....szkoda to nawet komentować". Lepiej usiąść i biadolić jak nam w życiu jest niefajnie. Tak! To jaki polskie społeczeństwo umiemy najlepiej. Taki nasz sport narodowy - NARZEKANIE!
Nie slyszalem, zeby ktos sie rozmnazal ot tak. Pomijam przypadkowe wpadki malolatow po wodce i prochach. Jednak w przypadku ludzi dojrzalych chec posiadania potomstwa to chyba nie jest cos zlego, co?
Ja akurat mam kilka takich przypadków w których wpadkę zaliczyli 30 latkowie, więc chyba mieszkamy w innym kraju. Możesz posiadać też kota, psa, samochód - TYLKO CZY CIĘ NA TO STAĆ??? Można mieć marzenia - owszem - ALE CZY MNIE NA TO STAĆ?!? Czy potem dziecko się będzie samo wychowywać bo rodzice mają po 3 etaty. Niestety ale posiadanie dziecka z roku na rok robi się "luksusem" - sorry tak się nam społeczeństwo rozwija.
Zycie to nie jest funkcja stala, ktora przyjmuje zawsze ta sama wartosc bez wzgledu ne jej argument. Pewne decyzje podejmuje sie w momentach hossy zyciowej, jednak wystarczy mala wpadka, choroba, zwolnienie, redukcje, mniej platna robota i zalamuja sie warunki poczatkowe, ktore spowodowaly podjecie takiej a nie inne decyzji. Czy Wy w ogole myslicie jakos szerzej, czy jak kon z klapami na oczach?
To ja odwrócę to pytanie: Czy wy myślicie szerzej czy tylko o tej chwili swojej hossy życiowej? Może by tak perspektywicznie zamiast z klapkami na oczach?
19 latek idzie na studia w dobrej wierze z nadzieja, ze zdobyta wiedza na cos sie przyda. Tak jak Ty wychodzac za maz, obiecalas pewnie w kosciele badz urzedzie milosc az do grobu. I co? Nie wyszlo... Zdarza sie...
Nie porównuj małżeństwa do studiów. Człowieku gdzie osiołkowi do ferrari? Może niech przykład będzie adekwatny do omawianej sytuacji bo inaczej dyskusja z tobą jest bez sensu a merytoryki w tym zero.
Publiczne studia? Chlanie, chlanie i chlanie....
Prywatne? Płacę i wymagam? hehehehe powdzenia...
Ja sie nie zna jezyka, to oczywiste. Po co komu polski w Anglii, czy Niemczech? Ja pracuje 8:30 dziennie, o prace latwo, kazdy weekend wolny, 30 dni urlopu....
co wynegocjujesz to masz. Proste jasne i logiczne.
Nie wszyscy tesknia, Ty nie, wiec nie wytlumacze Ci pewnych rzeczy, bo leza w kwestiach emocji a nie logiki.
ale ja nie piszę o tęsknocie tylko ty, że MOŻNA przylecieć do kraju.

EDIT:
1. I żeby to było jasne: zamierzam emigrować nawet dalej niż po europie. Bo chcę, bo mnie ciągnie, ale też wiem, że tam gdzie chcę, będę miała ogromny problem z dostaniem pracy. Zobaczymy więc na co mi się przyda doświadczenie w korporacjach i płynny angielski.

2. Dlaczego udaje się polakom na emigracji? Bo tam nie ma rodziców, do których można pójść i żebrać o kasę, nie ma rodziców od których dostanie się obiadek i słoiki. Trzeba sobie radzić i być samodzielnym. Ten post został edytowany przez Autora dnia 27.09.13 o godzinie 12:17
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Ania M.:
2. Dlaczego udaje się polakom na emigracji? Bo tam nie ma rodziców, do których można pójść i żebrać o kasę, nie ma rodziców od których dostanie się obiadek i słoiki. Trzeba sobie radzić i być samodzielnym.
Udaje się dlatego, że chce się zapierniczać za pensje cztery razy wyższą niż w Polsce. Nawet chce się pracować 7 dni w tygodniu, żeby mieć jeszcze więcej niż te 4 razy. I to jest główny argument. Bo słoiki to można z Polski zabrać. Nawet paczkę rodzice wyślą z polskim jedzeniem, bo wiedzą, że dziecko im się przyzwoicie wynagrodzi finansowo.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Straszna zadziora z Ciebie. Nie chce mi sie z Toba gadac. Bezsensowne argumenty, w zasadzie same bzdury. Zyj po swojemu. Mam dosc juz dyskusji w tonie, ze zycie jest kara, nie narzekaj, sprawdz czy stac cie na kota, psa i chomika. To zwykly belkot jest. W takim razie zostan ascetka i ciesz sie czym tam chcesz.....
Nie kupuj mieszkania, nie rob dzieci i wal dalej w klawiature, a najlepiej napisz ksiazke pt: Jak Zyc. Na pewno bedzie bestsellerem wsrod narodu polskiego, leni, brudasow, brzuchatych facetow, nieogolonych pach, tlustych wlosow i innych wspanialych stereotypow... a zapomnialem o sandalach i bialych skarpetach... tygodniowych.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Panie Andrzeju, czy da cos sie zrobic z agresja na tym forum? I to od tych podobno zaradnych i niesfrustrowanych...?

konto usunięte

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Ania M.:
Mariusz G.:
To ze skarpety mial wyjac 300 tysiecy na mieszkanie, czy u mamy mieszkac z rodzina? Niektore kredyty nie sa zwiazane z fanaberiami w stylu droga fura, czy 80 calowa plazma na scianie. Kredyt nie jest czyms czego sie pragnie, jest koniecznoscia jesli ktos chce sie w koncu usamodzielnic, chyba ze chate dostal po babci, ma dzianych rodzicow....to oczywiste, myslalem, ze takich rzeczy nie trzeba tlumaczyc.
A ja nie mam dzianych rodziców. Wręcz przeciwnie. Mam mnie i siostrę wychowywała sama. Obie jakoś wyszłyśmy na ludzi mieszkając w 36m kw. Czy stać mnie na wzięcie kredytu? STAĆ, ale go nie wezmę bo nie wiem co będzie za 4 lata. Nie będę sobie dupy urywać - za przeproszeniem. Nigdy nawet nie dostałam pracy z polecenia a zawsze z ogłoszenia!!! Wybacz, ale jak się chce to można.

Kredytu nie brałaś, bo widocznie nie musiałaś i o ile mnie pamięć nie myli to mieszkania nie wynajmowałaś....
Dzisiaj jest wybór: albo się mieszka z rodzicami mając 30 na karku
albo bierze się kredyt na swoje
albo się wynajmuje od kogoś i płaci mniej więcej stawkę w wysokości raty kredytu.
Z wiadomych powodów pomijam opcję sponsoringu czy spadku albo mieszkania u partnera.

Nie demonizujmy, że kredyt na własne M-4 to szczyt luksus i rozrzutności czy głupoty.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Tak jak mowi Jola, wie o tym nawet male dziecko. A to powyzej to stek bzdur, nie wymyslilby tego nawet Macierewicz :):)

konto usunięte

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Anna Maria D.:
Ania M.:
2. Dlaczego udaje się polakom na emigracji? Bo tam nie ma rodziców, do których można pójść i żebrać o kasę, nie ma rodziców od których dostanie się obiadek i słoiki. Trzeba sobie radzić i być samodzielnym.
Udaje się dlatego, że chce się zapierniczać za pensje cztery razy wyższą niż w Polsce. Nawet chce się pracować 7 dni w tygodniu, żeby mieć jeszcze więcej niż te 4 razy. I to jest główny argument. Bo słoiki to można z Polski zabrać. Nawet paczkę rodzice wyślą z polskim jedzeniem, bo wiedzą, że dziecko im się przyzwoicie wynagrodzi finansowo.


I to jest clue tej dyskusji!
Kilkoro z nas o tym właśnie pisało na poprzednich stronach:).

konto usunięte

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Marcin B.:
I to wyliczenie nalezy pokazac p. Binkowskiemu i innym, ktorzy sadza, ze za place minimalna w UK ma sie eldorado.

Nigdzie nie napisałem, że jest Eldorado, więc proszę mi łaskawie taki bzdur nie przypisywać. Faktem jest natomiast, że możliwości za granicą są jednak większe. Inaczej tylu Polaków by za chlebem nie wyjeżdżało na Zachód.

konto usunięte

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Maciej B.:
Marcin B.:
I to wyliczenie nalezy pokazac p. Binkowskiemu i innym, ktorzy sadza, ze za place minimalna w UK ma sie eldorado.

Nigdzie nie napisałem, że jest Eldorado, więc proszę mi łaskawie taki bzdur nie przypisywać.

Alez skad, bzdury sam sobie Pan przypisuje obficie je wypisujac - ja i juz co najmniej dwoch innych uczestnikow tej i innej dyskusji tylko je wytykamy :)

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz G.:
Panie Andrzeju, czy da cos sie zrobic z agresja na tym forum? I to od tych podobno zaradnych i niesfrustrowanych...?


Jak na razie nie widzę jakiejś wyjątkowej agresji, za to sporo pesymizmu i narzekania.



Wyślij zaproszenie do