Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Dawid U.:
Kurcze a czytal pan artykół ktorego link zalaczylem??

Wszystko zelezy jakie zasilki laczymy....

Do £ 500 na tydzień sporo brakuje, ona wykorzystuje maksymalnie i dostaje £1,290 (albo £ 322 na tydzień) ale z tego £ 444 to mieszkanie, nie gotówka. Czyli wychodzi cash £ 211 na tydzień. Jakby miała męża albo narzeczonego to doszłoby do tego jakieś £ 70. Mieszkanie (council flat) z reguły nie jest jakimś Hitonem, widziałem takie na własne oczy.


Obrazek


Cały artykuł, a Daily Mail nie jest specjalnie liberalne, czyli trochę populizmu tam widzę, jest tutaj:

http://www.dailymail.co.uk/news/article-2246104/Unempl...

konto usunięte

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Marcin B.:
Andrzej P.:
W trakcie jednej z dyskusji na innym wątku padła taka teza:

Ci sami ludzie, którzy w Polsce nie dawali rady, jadą za granicę i jakimś dziwnym trafem daje rade.

Temat pewnie wart dyskusji, nawet jak nie do końca się z tą tezą zgadzam.

Tez jestem ciekaw. Choc mam przeczucie, moze bledne, nie wiem, ze moze chodzic o to, ze w Polsce osoba X pracowala za te przyslowiowe 1200 a w UK dostaje £1200 co moze (ale nie musi) miec wieksza sile nabywcza.

Odp. do obu Panów: po prostu tam sie łatwiej żyje nawet zarabiając najniższą płacę, bo jednak za 1200zł w PL to jest wegetacja a w UK za 1200 GBP jest może biednie, może bez szału ale nie jest to wegetacja.
Za granicą po prostu łatwiej i szybciej można się dorobić w kwestii materialnej nawet będąc tylko pracownikiem niewykwalifikowanym, co wcale nie oznacza, że tam jest eldorado i pieniądze rosną na drzewach:).

Ba powiem więcej: tam się lepiej żyje na bezrobociu niż na tym samym bezrobociu w PL.
Lata całe osoba z mojej rodziny żyjącej w DE (od lat 90) była bez stałej pracy, kończyła kurs za kursem ale pracy stałej długi czas nie miała.Co wcale nie przeszkadzało w tym samym czasie mieć 2 dzieci, samochód średniej klasy i przyjeżdżać ze 3-4 razy w roku do PL na ...urlop.
Współmałżonek w tym czasie miał prace dorywcze.

A w PL? Chyba nie muszę pisać jakby życie takiego długoletniego bezrobotnego wyglądało.

Edt.2: inny przykład, kilka lat temu moja pensja była taka sama jak pensja mojego partnera, z tą subtelną różnicą, że moja w PL a jego w €, wydatki były podobne: koszt mieszkania, utrzymania samochodu itd., nie muszę chyba pisać komu się żyło łatwiej? On był w stanie za 50€ zatankowac swoje auto z większym silnikiem niż ja moje, itd.Był w stanie odłożyć co miesiąc 1/4 swojej pensji, ja nie i nie dlatego, że byłam rozrzutna tylko dlatego, że mimo iż to było więcej niż polska średnia krajowa to zwyczajnie żyłam od 1 do 1.Ten post został edytowany przez Autora dnia 24.09.13 o godzinie 10:33
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Ludzie radza sobie tam, gdzie maja narzedzia, mozliwosci, czyli sprzyjajace warunki do rozwoju. Jesli rynek pracy kuleje, a w wielu przypadkach zarobki sa ponizej kosztow przezywalnosci, to nie ma sie co dziwic, ze emigracja idzie w miliony. Z zaradnoscia jest troche jak z woda, zawsze znajdzie jakies miejsce, aby plynac dalej, a zapora skutecznie ja powstrzyma. Wiecej miejsc pracy, to wiecej mozliwosci i czesto mniej wymagan. Wiele prac nie wymaga wybitnych umiejetnosci, bo ogranicza sie do paru programow, funkcji. Wystarczy odrobina checi, logiki i mozna to opanowac. Ale praca musi byc, wolne krzeslo musi stac, zaklady musza dzialac, a przemysl funkcjonowac.A jesli jest jedno krzeslo a pieciu chetnych.....albo zenujaco niskie zarobki, to Kowalski z Nowakiem biora swojego Volkswagena i ruszaja w sina dal. Ludzie zawsze osadzali sie tam, gdzie byla woda i jedzenie, migruja od tysiecy lat. Nikt nie buduje lepianki na pustyni. Tam uschnie, umrze z glodu o ile wczesniej nie uzre go skorpio. Jasne, ze mozna probowac srubokretem wydrapac dziure w scianie, ale nikt tego nie robi, gdy ma pod reka wiertarke. Oczywiscie sa zawody dobrze platne w Polsce, ale mozliwosci jest znacznie mniej niz na starym zachodzie, za to wiecej jest miejsc pracy. Wezmy taki Szczecin na przyklad, to jest z grubsza lista zakladow, ktore zniknely z mapy pracowniczej w ostatniych latach:

1. Polmo
2. Wiskord
3. Selfa
4. Unikon
5. Hydroma
6. Famabud
7. Meratronik
8. Fabrykę Urządzeń Biurowych
9. Fabryke Kabli Załom
10. Stocznia Szczecinska Nowa plus ogromna liczna kooperantow
11. PPDiUR"Gryf" Transocean
12. ZPO Odra
13. Papiernia Skolwin
14. Huta Szczecin
15. Dana

A nawet co dziwne.....Polmos.
Nie musze chyba mowic jakie to spustoszenie na rynku pracy.
Co mamy w zamian? Stracilem juz rachube, ale w cholere wielkopowierzchniowych marketow (oczywiscie zagranicznych), czyli krotko mowiac nedzne zarobki. Mamy troche malych, prywatnych przedsiebiorcow, czyli nedzne zarobki. Przybylo bankow oferujacych kredyt na kazdym kroku, nawet na wyprawke dziecka do szkoly, Skoki Stefczyka itp. Nie trzeba byc profesorem, a nawet miec matury, zeby z prostej analizy otrzymac pewien obraz miasta. Owszem, ulice sa kolorowsze jak dawniej, auta ladniejsze, ale bliskosc granicy uruchamia mechanizm katapulty. Wielu facetow, a czesto cale rodziny wyjechaly. Kiedys liczba mieszkancow Szczecina zblizala sie do pol miliona. Dzis to chyba grubo ponizej 400 tysiecy.

konto usunięte

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Andrzej P.:
Dawid U.:
Kurcze a czytal pan artykół ktorego link zalaczylem??

Wszystko zelezy jakie zasilki laczymy....

Do £ 500 na tydzień sporo brakuje

Ale tyle mozna bylo dostac jak ktos mial kombinacje kilku czynnikow i inne zasilki. Teraz to sie zmienia zupelnie i bedzie tzw. Universal Credit, ktory zastapi rozne pojedyncze zasilki.

Co nadal nie zmienia faktu, ze jak pisalem wczesniej Polacy i ogolnie Nowa EU ma nizszy % udzial w pobieraniu zasilkow niz Brytyjczycy.

Wiec mozna zaryzykowac teze, ze Polacy, ktorzy sobie radza w takim UK radza sobie dzieki swoim talentom a nie zastrzykom zasilkow. Choc oczywiscie na pewno sa Polacy na zasilkach a i pewnie troche "scroungers" znalazloby sie.

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Marcin B.:
Ale tyle mozna bylo dostac jak ktos mial kombinacje kilku czynnikow i inne zasilki. Teraz to sie zmienia zupelnie i bedzie tzw. Universal Credit, ktory zastapi rozne pojedyncze zasilki.

Tak, jak się ma kupę dzieci... Przypomina słynne niemieckie wyliczenia, już po reformie Hartz IV.

Kamal (46 lat) i jego żona Shadia (42 lat) mają dziesięcioro dzieci w wieku poniżej 18 lat i żyją z Hartz IV, mają miesięczny dochód netto w wysokości 3000 €. Ponadto, wszystkie ich wydatki jak mieszkanie,opieka zdrowotna, transport, ogrzewanie, itp., są opłacane przez państwo. Kamal nigdy nie pracował albo też nigdy nie miał stałej pracy, nie skończył żadnej szkoły i nigdy nie nauczył się zawodu. Teraz twierdzi, że jest "chory". Klaus, wynajmujący mu mieszkanie mówi: "Facet jest zdrowy jak byk" Sam się Klausowi przyznał, że tylko udaje chorobę.Kiedyś Klausowi powiedział: : "Dlaczego mam pracować, kiedy mogę żyć bez pracy".

http://www.pi-news.net/2013/03/die-turken-in-deutschla...Ten post został edytowany przez Autora dnia 24.09.13 o godzinie 11:25
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

I tego wlasnie w Niemczech nie lubie. Potracaja nam mase kasy z pensji na takich wlasnie opieprzaczy. A jest tego full. Dzieciorobow, leniuchow, cwaniakow. Mini Job za 400 euro, tylko po to, aby panstwo placilo za mieszkanie i dawalo inne gratisy. A na boku kolejna lajcikowa robota, platna na czarno oczywiscie. Ten system zacheca na walkow, mozna krecic ile wlezie. Raj, po prostu.
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Panowie i Panie :)

Ja jako były partyz... tfu, emigrant kilkuletni stwierdzam co następuję:
* w Polsce nasi obywatele oczekują: pracy w godzinach 7-15 tudzież 8-16 ewentualnie 9-17. Po pracy wyjście do pubu, klubu, kina etc, a mieszkanie to samemu tudzież z osobą z którą tworzy się związek. Samochód 10-15-20 letni musi być, mimo że większość czasu stoi pod blokiem, bo paliwo drogie.
* w Anglii obywatele RP są gotowi pracować więcej niż 40 godzin tygodniowo i nie jest dla nich problemem kończyć pracę późnym wieczorem czy zapieprzać w weekend. Równocześnie też są gotowi mieszkać po kilka obcych osób w jednym mieszkaniu/pokoju (bo przecież kawalerki są drogie do wynajmu) . Idąc do sklepu kupują zazwyczaj to co jest tanie, a nie to na co mają ochotę (szynka droga), przywożą też jedzenie z domu (bo taniej). Przeliczają wszystko po kursie waluty, co sprawia że spożywcze produkty są niebotycznie drogie (zwykły chleb po 7-8 zł etc). Równocześnie też unikają wyjść do pubu, bo przecież w sklepie kupią 6 piw (polskich!!) za 5 funtów, a w pubie to max dwa piwka za tyle będą...

Oczywiście nie dotyczy to wszystkich emigrantów, a jedynie części z nich, ale prawda jest taka, że przez 4 lata się spotkałem z większością takiej emigracji. W Anglii te same osoby potrafią żyć na co dzień bez samochodu, podczas gdy w Polsce ta pełnoletnia BMW-ica musi być.
I teraz docieramy do kwestii wynagrodzenia: minimalna krajowa w UK nie pozwala na dobre życie. Można wtedy przewegetować mieszkając z kimś w pokoju, jedząc najtańsze żarcie etc. Ale nic więcej. W Polsce minimalna krajowa również nie pozwala na wiele. Ale gdyby te osoby zamiast narzekać w Polsce wzięły się za pracę w większym wymiarze niż 40h tyg za minimalną stawkę to nagle by zaczęły więcej zarabiać i na więcej byłoby stać. Ale przecież łatwiej narzekać przy piwku z kolegami w piątek w pubie.

Jest też inny aspekt, częściowo poruszony w dyskusji: otoczenie. W Polsce mamusia i tatuś zazwyczaj pomogą. W Anglii nie ma mamusi i tatusia i nagle za wszystko trzeba płacić samemu. To dość często jest spore obciążenie dodatkowe...

Ale podkreślam raz jeszcze: mimo że powyższy opis dotyczy większości emigrantów, nie dotyczy on wszystkich emigrantów. Większość z nas w tej grupie jest świadoma rynku pracy i pewnych zależności jak również sądzę, że otaczamy się ludźmi równie świadomymi. Jednak ja zdołałem zaobserwować powyższe aspekty i różnice, zarówno podczas lat pracy zawodowej w Polsce jak i lat pracy zawodowej w Wielkiej Brytanii.

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz G.:
I tego wlasnie w Niemczech nie lubie. Potracaja nam mase kasy z pensji na takich wlasnie opieprzaczy. A jest tego full. Dzieciorobow, leniuchow, cwaniakow.

No ale co z tego, a jakby Pan miał jutro wypadek (czego naturalnie nie życzę) i byłby Pan zdany na opiekę innych? Niemcy wybrały taki właśnie model i należy to uszanować nawet jak do nadużyć dochodzi. Iluś tam Turków, a przede wszystkim rodowitych Niemców, nadużywa systemu ale przeważająca większość tego nie robi. Natomiast rzesze Turków i innych obcokrajowców mają poważny wkład w gospodarkę kraju, bez nich nie mógłby normalnie funkcjonować.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Bogusz Julian K.:
Ale gdyby te osoby zamiast narzekać w Polsce wzięły się
za pracę w większym wymiarze niż 40h tyg za minimalną stawkę to nagle by zaczęły więcej zarabiać i na więcej byłoby stać. Ale przecież łatwiej narzekać przy piwku z kolegami w piątek w pubie.

Czyli jak? Panie pracodawco, czy moge zamiast 40h pracowac 60 godzin tygodniowo i czy w zwiazku z tym podwyzszy mi pan wyplate z 1200 na 1600? Poza tym wielu ludzi pracuje dluzej niz 40 godzin tygodniowo, tylko za nieplatne nadgodziny. Anglicy w pubach nie siedza? A Niemcy? Ponadto przypominam, ze:

Art. 129. § 1. Czas pracy nie może przekraczać 8 godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym 4 miesięcy, z zastrzeżeniem § 2 oraz art. 135-138, 143 i 144
Jest też inny aspekt, częściowo poruszony w dyskusji: otoczenie. W Polsce mamusia i tatuś zazwyczaj pomogą. W Anglii nie ma mamusi i tatusia i nagle za wszystko trzeba płacić samemu. To dość często jest spore obciążenie dodatkowe...

Reasumujac, rozumiem ze Polacy sa biedni w Polsce, bo chca pracowac miedzy 7-9/15-17. Sa biedni, bo kupili samochod, podczas gdy w Anglii jezdza autobusem. Polacy powinni tez mieszkac w kilkuosobowych komunach, tak jak robia to w Anglii. To chciales przekazac? Aaa i ze w Polsce nie maja motywacji, bo tatus z mamusia podadza pomocna dlon, podczas gdy tam reka rodzicow nie siega tak? Krotko mowiac wyjechali, zostawili czesc swoich rodzin i kawalek zycia, bo nie chcialo im sie robic w Polsce po 60 godzin (wola 60 godzin w Anglii robic), chcieli mieszkac u siebie, miast ze zgraja przypadkowych ludzi, chcieli miec auto, a powinni jezdzic tramwajem.
A moze prawda jest inna? Moze poswiecaja sie zyjac skromnie, zeby zarobic na kawalek wlasnego kata, rozkrecic jakis maly biznesik lub odlozyc na ciezkie czasy, czego nie byli w stanie osiagnac w Polsce. To wyjasnia rezygnacje z szynki, auta i piwka w pubie. Moze zostaja po godzinach, zeby....patrz wyzej.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Andrzej P.:
No ale co z tego, a jakby Pan miał jutro wypadek (czego
naturalnie nie życzę) i byłby Pan zdany na opiekę innych? Niemcy wybrały taki właśnie model i należy to uszanować nawet jak do nadużyć dochodzi. Iluś tam Turków, a przede wszystkim rodowitych Niemców, nadużywa systemu ale przeważająca większość tego nie robi. Natomiast rzesze Turków i innych obcokrajowców mają poważny wkład w gospodarkę kraju, bez nich nie mógłby normalnie funkcjonować.

Ale ja nic nie mam do pomocy panstwa. Razi mnie tylko patologia, ktora wynika z takiego wlasnie opiekunczego panstwa. Oczywiscie, ze w przypadkach wypadkow, losowych awarii, upadku na zdrowiu taka pomoc jest pozadana i nieoceniona. Gorzej jak sie pojawiaja historie (wcale nie rzadkie) Kamala I Shadii, ktore sam Pan przytoczyl. Chodzi o przeginanie. Tak jak z alkoholem, jest dla ludzi, ale jak ktos chla i bije rodzine, to pomnika mu nie postawie...
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz G.:
Czyli jak? Panie pracodawco, czy moge zamiast 40h pracowac 60 godzin tygodniowo i czy w zwiazku z tym podwyzszy mi pan wyplate z 1200 na 1600? Poza tym wielu ludzi pracuje dluzej niz 40 godzin tygodniowo, tylko za nieplatne nadgodziny. Anglicy w pubach nie siedza? A Niemcy?
po pierwsze mówimy o tym dlaczego się udaje Polakom za granicą a w Polsce nie. Za granicą też sporo naszych ma kilku pracodawców...
Niepłatne nadgodziny (bez ekwiwalentu w postaci dni wolnych) jest łamaniem prawa - na to niestety nie można nic poradzić, bo dopóki ludzie się będą na to godzić dopóty będzie się tak działo.
Ponadto przypominam, ze:

Art. 129. § 1. Czas pracy nie może przekraczać 8 godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym 4 miesięcy, z zastrzeżeniem § 2 oraz art. 135-138, 143 i 144
Mówisz o umowie o pracę. A umowa-zlecenie? Umowa o dzieło? Kolega w jednej firmie jest zatrudniony na umowie o pracę, natomiast każda nadgodzina którą wykonuje jest na umowie-zlecenie z tą samą firmą. Wykonuje bardzo fizyczną i nisko-płatną pracę. Ale ponieważ mu się chciało to w ramach tego zawodu w trzy lata wyszedł z ochroniarza spacerującego po galerii handlowej za wspomniane 1200zł na rękę na członka konwoju, który zarabia miesięcznie pomiędzy 2400 a 2800 zł na rękę. Miałem okazję go obserwować, że mu się po prostu chciało - i to najlepszy przykład na to, że jak się chce to można.
Reasumujac, rozumiem ze Polacy sa biedni w Polsce, bo chca pracowac miedzy 7-9/15-17. Sa biedni, bo kupili samochod, podczas gdy w Anglii jezdza autobusem. Polacy powinni tez mieszkac w kilkuosobowych komunach, tak jak robia to w Anglii. To chciales przekazac?
Czytanie ze zrozumieniem to problem? Pokazuję, że w Polsce wciąż panuje moda "zastaw się a postaw się". Sąsiad widzi, że przed blokiem stoi auto Kowalskiego. Ale tego, że Kowalski przez koszty utrzymania auta (paliwo, parking, serwis, ubezpieczenie etc) nie ma co do garnka włożyć już nie widzi. Widzi, że Kowalski wraca z pracy o 17:30, a nie np o 20.
Polacy nie są biedni przez to, że chcą mieć auto i pracować między 9 a 17. Polacy są biedni, bo chcą wszystko od razu, bez pracy, najlepiej z czerwonym dywanem. Tak się niestety nie da. Ale przykład, że można masz podany wyżej.
Aaa i ze w Polsce nie maja motywacji, bo tatus z mamusia podadza pomocna dlon, podczas gdy tam reka rodzicow nie siega tak? Krotko mowiac wyjechali, zostawili czesc swoich rodzin i kawalek zycia, bo nie chcialo im sie robic w Polsce po 60 godzin (wola 60 godzin w Anglii robic), chcieli mieszkac u siebie, miast ze zgraja przypadkowych ludzi, chcieli miec auto, a powinni jezdzic tramwajem.
Znowu nie rozumiesz - te rzeczy które nie przeszkadzają im w Anglii gdy są na dorobku (m.in. mieszkanie z innymi, praca po więcej godzin etc), w Polsce im przeszkadzają. I o ile w Anglii się godzą z własnej woli na pracę po 50 czy 60 godzin, a czasem po 40, ale m.in. w weekend, to w Polsce zazwyczaj z tej samej własnej woli się na to nie godzą. Mam znajomego, który ma swoją firmę w Polsce. Ostatnio podał przykład, że zaproponował w swojej firmie dodatkowy zarobek: podwójne płatna praca, ale w niedzielę. Zapłaci za pełne 4 godzin podwójnie, nie patrząc ile faktycznie wyjdzie w pracy. Nikt się nie zgłosił. Szef sam zakasał rękawy i poszedł. Zrobił wszystko co było do zrobienia w 3,5 godziny. Ludzie wiedzieli, że ta praca nie jest na więcej niż 4 godziny. Nie było chętnych. Powiesz mi dlaczego w kraju, w którym ponoć jest bieda, w kraju gdzie ludzie liczą każdy grosz nie było chętnych, by oprócz 40 godzin pon-pt pójść raz w niedzielę na dodatkową robotę zarabiając dodatkowe pieniądze?
A moze prawda jest inna? Moze poswiecaja sie zyjac skromnie, zeby zarobic na kawalek wlasnego kata, rozkrecic jakis maly biznesik lub odlozyc na ciezkie czasy, czego nie byli w stanie osiagnac w Polsce. To wyjasnia rezygnacje z szynki, auta i piwka w pubie. Moze zostaja po godzinach, zeby....patrz wyzej.
Ale dlaczego żyjąc skromnie w Anglii nie umieją żyć skromnie w Polsce? Bo w Polsce więcej znajomych wyciąga w piątek na piwo do pubu?
W Anglii żyją skromnie z wyboru. W Polsce z tego samego wyboru skromnie nie żyją.

Inna sprawa: w Polsce pod centrum handlowym często nie ma jak zaparkować. Również w środku tygodnia, w godzinach "pracy" czyli między 10 a 14. Wiem, bo ja akurat pracuję inaczej i jak kręcę się po mieście to właśnie w tych godzinach. Powiedz mi dlaczego jak jest taka bieda parkingi są pełne? I to nie mówię tylko o Warszawie, ale np również o Toruniu czy Szczecinie (gdzie jest 18% bezrobocie ponoć). I w Szczecinie te parkingi wcale nie są pełne aut na niemieckich rejestracjach...

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz G.:
Ale ja nic nie mam do pomocy panstwa. Razi mnie tylko patologia, ktora wynika z takiego wlasnie opiekunczego panstwa.

Patologie zawsze będą i często będą z czegoś "wynikać" ale opiekuńcze państwo nie ma tu nic do rzeczy. Korzyści jakie ma całe społeczeństwo z opiekuńczego państwa nie mogą być kwestionowane ze względu na te patologie.
Poza tym według danych agencji liczba oszustw w obszarze Hartz IV ciągle spada.

http://www.zeit.de/wirtschaft/2012-03/hartz-iv-betrug
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Bogusz Julian K.:
po pierwsze mówimy o tym dlaczego się udaje Polakom za granicą a w Polsce nie. Za granicą też sporo naszych ma kilku pracodawców...
Niepłatne nadgodziny (bez ekwiwalentu w postaci dni wolnych) jest łamaniem prawa - na to niestety nie można nic poradzić, bo dopóki ludzie się będą na to godzić dopóty będzie się tak działo.

Wiem o czym mowimy, dlatego twierdze, ze gdyby sie dalo w Polsce robic to samo, co w Anglii z tym samym skutkiem, to jaki sens mialby wyjazd do Anglii? Wyjasnij prosze.
Mówisz o umowie o pracę. A umowa-zlecenie? Umowa o dzieło? Kolega w jednej firmie jest zatrudniony na umowie o pracę, natomiast każda nadgodzina którą wykonuje jest na umowie-zlecenie z tą samą firmą. Wykonuje bardzo fizyczną i nisko-płatną pracę. Ale ponieważ mu się chciało to w ramach tego zawodu w trzy lata wyszedł z ochroniarza spacerującego po galerii handlowej za wspomniane 1200zł na rękę na członka konwoju, który zarabia miesięcznie pomiędzy 2400 a 2800 zł na rękę. Miałem okazję go obserwować, że mu się po prostu chciało - i to najlepszy przykład na to, że jak się chce to można.

Wiesz, mozna isc na 12-16 godzin, ale przeciez nie o to chodzi, zeby tyle czasu przesiedziec w pracy. W koncu bedziesz chcial byc w zyciu ojcem, mezem, bedziesz chcial pokorzystac troche z zycia (przestepstwo?). Nie widze np Niemcow siedzacych po 12 godzin w pracy lub takich co to maja 2 etaty, aby przezyc. Jest wprawdzie grupa szefow, menadzerow, ktorzy pomieszkuja w biurach, ale wiadomo dlaczego i za co to robia. A poza tym z tego co wiem (byc moze sie myle) umowa zlecenie i umowa o dzielo nie wplywaja na wysokosc emerytury, tak wiec harujac na kilku etatach i tak nie wypracujesz sensownej emerytury. Przyklad jednego kolegi, czy nawet dziesieciu, to nie jest odzwierciedlenie spoleczenstwa. Moj kumpel jako dentysta ma 15-20 tysiecy ale to nie upowaznia mnie do ogolnikowych stwierdzen, ze w Polsce jest cool.
Czytanie ze zrozumieniem to problem? Pokazuję, że w Polsce wciąż panuje moda "zastaw się a postaw się". Sąsiad widzi, że przed blokiem stoi auto Kowalskiego. Ale tego, że Kowalski przez koszty utrzymania auta (paliwo, parking, serwis, ubezpieczenie etc) nie ma co do garnka włożyć już nie widzi. Widzi, że Kowalski wraca z pracy o 17:30, a nie np o 20.
Polacy nie są biedni przez to, że chcą mieć auto i pracować między 9 a 17. Polacy są biedni, bo chcą wszystko od razu, bez pracy, najlepiej z czerwonym dywanem. Tak się niestety nie da. Ale przykład, że można masz podany wyżej.

Nie, to chyba nie problem z tym czytaniem. Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale nie znam (a pomieszkuje na duzym osiedlu) ludzi, ktorzy pod blokiem trzymaja wypasne brykí, a w domu zagryzaja sucharem. Pod blokiem stoja zwykle samochody, do ktorych wsiadaja zwykli ludzie, majac na grzbiecie zwykle rzeczy. To widuje w Szczecinie, byc moze w stolicy jest inaczej. To juz nie te czasy, ze postaw sie i zastaw sie, polska goscinnosc i picie wodki do bialego rana, to tez raczej wzorzec z poprzedniej epoki. Dzis ludzie licza juz kase. Ludzie sa z zasady podobni. Wszyscy chca w jakis sposob byc na swieczniku. To nie jest tak, ze Niemiec ma w tylku samochod, dla wiekszosc z nich jest to tez odzwierciedlenie statusu, czerwonym dywanem i domem na Majorce tez by nie pogardzil. A moze mam jednak problem z czytaniem, bo nie rozumiem zdania, ze: "Polacy są biedni, bo chcą wszystko od razu, bez pracy" Sa az tak glupi??

Znowu nie rozumiesz - te rzeczy które nie przeszkadzają im w Anglii gdy są na dorobku (m.in. mieszkanie z innymi, praca po więcej godzin etc), w Polsce im przeszkadzają. I o ile w Anglii się godzą z własnej woli na pracę po 50 czy 60 godzin, a czasem po 40, ale m.in. w weekend, to w Polsce zazwyczaj z tej samej własnej woli się na to nie godzą. Mam znajomego, który ma swoją firmę w Polsce. Ostatnio podał przykład, że zaproponował w swojej firmie dodatkowy zarobek: podwójne płatna praca, ale w niedzielę. Zapłaci za pełne 4 godzin podwójnie, nie patrząc ile faktycznie wyjdzie w pracy. Nikt się nie zgłosił. Szef sam zakasał rękawy i poszedł. Zrobił wszystko co było do zrobienia w 3,5 godziny. Ludzie wiedzieli, że ta praca nie jest na więcej niż 4 godziny. Nie było chętnych. Powiesz mi dlaczego w kraju, w którym ponoć jest bieda, w kraju gdzie ludzie liczą każdy grosz nie było chętnych, by oprócz 40 godzin pon-pt pójść raz w niedzielę na dodatkową robotę zarabiając dodatkowe pieniądze?

Nie wiem dlaczego nie poszli w niedziele do pracy. Moze religia im nie pozwala :) moze mieli akurat co do gara wrzucic. A moze akurat Ci sa leniwi lub pensja im wystarczy. Ja bym poszedl, gdybym mial taka potrzebe, to oczywiste

Ale dlaczego żyjąc skromnie w Anglii nie umieją żyć skromnie w Polsce? Bo w Polsce więcej znajomych wyciąga w piątek na piwo do pubu?

A co to taki majatek, zeby dwa piwa sobie kupic po 8 zlotych?
Inna sprawa: w Polsce pod centrum handlowym często nie ma jak zaparkować. Również w środku tygodnia, w godzinach "pracy" czyli między 10 a 14. Wiem, bo ja akurat pracuję inaczej i jak kręcę się po mieście to właśnie w tych godzinach. Powiedz mi dlaczego jak jest taka bieda parkingi są pełne? I to nie mówię tylko o Warszawie, ale np również o Toruniu czy Szczecinie (gdzie jest 18% bezrobocie ponoć). I w Szczecinie te parkingi wcale nie są pełne aut na niemieckich rejestracjach...

Tez sie nad tym zastanawiam. No ale matematyki nie oszukasz. Jezeli ktos jest w sklepie, wydaje pieniadze i nie pracuje, to albo kradnie, albo ma wlasna firme i w tym czasie pracuja na niego jego ludzie, a on tylko doglada, albo ma partnera z dobra wyplata i nie musi/nie chce. Chyba nie sadzisz, ze Ci ludzie sa na przepustce w Biedronce lub zasilku? Poza tym w takiej blisko 2 milionowej Warszawie w sklepach, ktore odwiedzasz widzisz 100, moze 200 tysiecy ludzi, ktorzy akurat tam siedza. W Szczecinie z tego co obserwuje jest tez sporo ludzi w sklepach, ale czesto jest to taka sklepowa turystyka. Jedna siateczka z zakupami, ale wszystkie sklepy odwiedzone i wystawy zaliczone plus kawa saczona przez godzine z ciastkiem za 10 zl. Nie mozna wszystkich wsadzic do jednego zbioru pod tytulem POLSKA i napisac, ze to nieudacznicy, lenie, nieroby, cwaniacy, kombinatorzy, nygusy. Ze wszystko jest w zasiegu reki, tylko trzeba znalezc kolejna prace.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Na to oddzielnie odpowiem:

"Znowu nie rozumiesz - te rzeczy które nie przeszkadzają im w Anglii gdy są na dorobku (m.in. mieszkanie z innymi, praca po więcej godzin etc), w Polsce im przeszkadzają. I o ile w Anglii się godzą z własnej woli na pracę po 50 czy 60 godzin, a czasem po 40, ale m.in. w weekend, to w Polsce zazwyczaj z tej samej własnej woli się na to nie godzą.

Wyjezdzajac za granice z reguly poddajesz sie pewnemu poswieceniu. Godzisz sie wiec na pewne kompromisy w nadziei, ze w stosunkowo krotkim czasie sie dorobisz, odkujesz. Odkladasz jakas w miare sensowna kaske jak napisales sam zyjac w sposob skromny. Jest pensja, sa oszczednosci (w jakiejs sensownej kwocie, czyli nie 100-200 zlotych) jest cel. Dlaczego w Polsce tego nie ma? Bo ktos, kogo stac i ma wolne 1000-1500 zl idzie w kredyt, o ile bank mu da. Albo zostaje u rodzicow, ktorych w Anglii nie ma. Nie sadze, abys chcial we wlasnym kraju zyc w jednej chacie z innymi ludzmi, pilnowac swojej herbaty, pasty do zebow i bulek w chlebaku. I to tez nie jest tak, ze w Polsce nie ma takich ukladow. Skoro juz wyciagamy znajomych z rekawa, to moja kolezanka mieszkala wlasnie w takiej komunie, bo byla spoza Szczecina i nie bylo jej stac na samodzielny wynajem za swoja pensje. Pojawil sie chlopak, pomaga jej i teraz wynajmuja mieszkanie bez ludzi.
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz G.:
Wiem o czym mowimy, dlatego twierdze, ze gdyby sie dalo w Polsce robic to samo, co w Anglii z tym samym skutkiem, to jaki sens mialby wyjazd do Anglii? Wyjasnij prosze.
bo większość wyjeżdżających wierzy w Eldorado? Że zaraz dostaną pracę po 20-30 funtów za godzinę? Nie winię takiej wiary, nie winię ludzi, że w to wierzą, bo dokładnie z tych samych pobudek wyjechałem. I co ciekawsze - wróciłem. I teraz wierzę, że można w Polsce pracować tak samo. Godzić życie osobiste z życiem zawodowym, rozwijać się, zarabiać. O ile się chce i się coś robi w tym kierunku. Oczywiście mogą być dziesiątki wymówek, ale tak naprawdę jedyną wymówką jaką ja uznaję to opieka nad osobą starszą w rodzinie. To jest jedyne co może nas powstrzymywać, ponieważ absorbuje nasz czas. Nawet dziecko nie jest wymówką tak do końca, bo dziecko jest jednak też efektem jakiegoś wyboru w życiu. Tylko zdrowie na które nie mamy wpływu jest wyjaśnieniem. Cała reszta to problemy które można obejść bądź które można po prostu zaakceptować jako część naszego życia i nic nie robić żeby się ich pozbyć.
Mam pewne dochody ze źródeł poza-etatowych. Pewna znajoma mi kiedyś powiedziała "też bym chciała mieć dodatkowe pieniądze co miesiąc". Na moje pytanie czy robi coś w tym kierunku zapadła cisza...
Wiesz, mozna isc na 12-16 godzin, ale przeciez nie o to chodzi, zeby tyle czasu przesiedziec w pracy. W koncu bedziesz chcial byc w zyciu ojcem, mezem, bedziesz chcial pokorzystac troche z zycia (przestepstwo?). Nie widze np Niemcow siedzacych po 12 godzin w pracy lub takich co to maja 2 etaty, aby przezyc. Jest wprawdzie grupa szefow, menadzerow, ktorzy pomieszkuja w biurach, ale wiadomo dlaczego i za co to robia. A poza tym z tego co wiem (byc moze sie myle) umowa zlecenie i umowa o dzielo nie wplywaja na wysokosc emerytury, tak wiec harujac na kilku etatach i tak nie wypracujesz sensownej emerytury. Przyklad jednego kolegi, czy nawet dziesieciu, to nie jest odzwierciedlenie spoleczenstwa. Moj kumpel jako dentysta ma 15-20 tysiecy ale to nie upowaznia mnie do ogolnikowych stwierdzen, ze w Polsce jest cool.
Przypominam, że rozmawiamy o Polakach za granicą: a zdecydowana większość Polaków za granicą nie robi na stanowiskach menadżerskich tylko jako zwykli wyrobnicy. Ochroniarze, magazynierzy, budowlańcy etc. Dolny segment płacowy w okolicach minimalnej krajowej.
Co do emerytury - jeśli wierzysz w Państwową emeryturę to Ci współczuję :D
Dentysta to przykład gdzie ktoś poświęcił lata na naukę i staż i praktykę by teraz zarabiać godziwe pieniądze. Czy jesteś w stanie porównać zakres przydatnej wiedzy jaką musi mieć dentysta z zakresem przydatnej wiedzy jaką wynosi ze studiów filolog węgierski tudzież osoba kończąca stosunki międzynarodowe? Inna sprawa, że te 15-20 tysięcy będzie zarabiać dentysta który jest dobry w swoim zawodzie. Do kiepskiego dentysty mało kto pójdzie. Tak samo jak do kiepskiego mechanika też nie pojedziesz.
Nie, to chyba nie problem z tym czytaniem. Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale nie znam (a pomieszkuje na duzym osiedlu) ludzi, ktorzy pod blokiem trzymaja wypasne brykí, a w domu zagryzaja sucharem. Pod blokiem stoja zwykle samochody, do ktorych wsiadaja zwykli ludzie, majac na grzbiecie zwykle rzeczy. To widuje w Szczecinie, byc moze w stolicy jest inaczej. To juz nie te czasy, ze postaw sie i zastaw sie, polska goscinnosc i picie wodki do bialego rana, to tez raczej wzorzec z poprzedniej epoki. Dzis ludzie licza juz kase. Ludzie sa z zasady podobni. Wszyscy chca w jakis sposob byc na swieczniku. To nie jest tak, ze Niemiec ma w tylku samochod, dla wiekszosc z nich jest to tez odzwierciedlenie statusu, czerwonym dywanem i domem na Majorce tez by nie pogardzil. A moze mam jednak problem z czytaniem, bo nie rozumiem zdania, ze: "Polacy są biedni, bo chcą wszystko od razu, bez pracy" Sa az tak glupi??
a kto mówi o wypasionych brykach? Mówię o samym fakcie posiadania auta. W Polsce nadal panuje kult samochodu - znam ludzi co są bez pracy ponad 8 miesięcy i samochodu nawet nie myślą żeby sprzedać. Stoi, rdzewieje, czasem się przejadą gdzieś, ubezpieczenie trzeba zapłacić.
Z pierwszej ręki słyszę jakie żądania mają ludzie na rekrutacji. Padają stwierdzenia, że ktoś nie przyjdzie do biura na 8:30 tylko na 9:30, bo chodzi na siłownię o 8. I osoba bez doświadczenia potrafi powiedzieć, że chce 3 tysiące netto na dzień dobry. A na pytanie czy jest w stanie wypracować dla firmy zysk, nie potrafią odpowiedzieć.
Nie wiem dlaczego nie poszli w niedziele do pracy. Moze religia im nie pozwala :) moze mieli akurat co do gara wrzucic. A moze akurat Ci sa leniwi lub pensja im wystarczy. Ja bym poszedl, gdybym mial taka potrzebe, to oczywiste
A ja biorę takie zmiany nawet gdy nie potrzebuję kasy w tej chwili. Bo jak to jest dodatkowy pieniądz to mogę go odłożyć. I dotarliśmy do tego co pisałeś: ludzie wyjeżdżają do Anglii odkładać, a w Polsce mając możliwość nie robiątego.
A co to taki majatek, zeby dwa piwa sobie kupic po 8 zlotych?
nie, nie majątek. Ale dobrze wiesz, że to przenośnia. Jak idziesz na spotkanie ze znajomymi na powiedzmy 5 godzin (18-23) to pijesz dwa piwa? Poza tym jest to jeden z przykładów. Podajesz że 16zł to nie majątek. Ale tu 16zł, gdzie indziej 20, tam gdzieś 5zł i nagle w tygodniu Ci się robi ekstra 100-150zł wydane. Od ponad roku prowadzę spis swoich wydatków i właśnie widzę, jak kasa się rozchodzi na wszystkie strony. Dzięki czemu też potrafię stwierdzić, gdzie mogę zaoszczędzić.
Nie twierdzę, że wyjście do pubu jest złe. Tylko naprawdę nie widzę różnicy między pubem w UK a pubem w PL. I tam i tu piwo jest droższe w pubie niż w sklepie. Ale w UK do pubu Polaków mniej chodzi niż w PL.
Tez sie nad tym zastanawiam. No ale matematyki nie oszukasz. Jezeli ktos jest w sklepie, wydaje pieniadze i nie pracuje, to albo kradnie, albo ma wlasna firme i w tym czasie pracuja na niego jego ludzie, a on tylko doglada, albo ma partnera z dobra wyplata i nie musi/nie chce. Chyba nie sadzisz, ze Ci ludzie sa na przepustce w Biedronce lub zasilku? Poza tym w takiej blisko 2 milionowej Warszawie w sklepach, ktore odwiedzasz widzisz 100, moze 200 tysiecy ludzi, ktorzy akurat tam siedza. W Szczecinie z tego co obserwuje jest tez sporo ludzi w sklepach, ale czesto jest to taka sklepowa turystyka. Jedna siateczka z zakupami, ale wszystkie sklepy odwiedzone i wystawy zaliczone plus kawa saczona przez godzine z ciastkiem za 10 zl. Nie mozna wszystkich wsadzic do jednego zbioru pod tytulem POLSKA i napisac, ze to nieudacznicy, lenie, nieroby, cwaniacy, kombinatorzy, nygusy. Ze wszystko jest w zasiegu reki, tylko trzeba znalezc kolejna prace.
Można żyć z jednej pracy. Ale też nie jest to kwestia "mam mgr, będę zarabiać miliony". Nie twierdzę, że nie istnieje sklepowa turystyka. Tylko pomyśl inaczej: ci ludzie mają czas na sklepową turystykę. W tym czasie mogli by się dokształcić w swojej dziedzinie, by za rok czy dwa zarabiać więcej i sklep odwiedzać nie w celu zwiedzania, a nabywania towarów.
Ja zamiast cotygodniowych zakupów w markecie na które traciłem prawie dwie godziny (godzina w sklepie i druga godzina na dojazd/powrót) zamawiam je w necie. Bo przez te 2 godziny mogę zrobić parę innych rzeczy. Koszt dostawy jest na poziomie kosztu spalonej benzyny na dojazd do sklepu. I w dodatku nie dokonuję impulsywnych zakupów, bo kupuję tylko to co mam na liście do kupienia. Nie działają na mnie promocje, przeceny czy gratisy których nie potrzebuję. Nawet jeśli te zaoszczędzone 2 godziny poświęcę na dyskusję tutaj jest to bardziej rozwijające niż bieganie z koszykiem po markecie.
Przykład mojego kolegi, który przedstawiłem pokazuje, że można. Poświęcił się w Polsce i teraz ma. Chodził na piwo rzadko, na wykładach wyciągał kanapki tudzież zakupione parę minut wcześniej bułki i parówki w pobliskim sklepie podczas gdy większość z nas szła na kebab tudzież pizzę za rogiem. Ale dzięki temu odłożył kasę na kurs i egzamin do zdobycia licencji ochroniarskiej. I jak wspomniałem, jego pensja skoczyła w górę ponad dwukrotnie. Na przestrzeni niecałych trzech lat. Ludzie w grupie na studiach się dziwili czy nawet czasami prześmiewczo nabijali z tych parówek. Z tym, że te osoby które wtedy chodziły co tydzień na piwko, jadły kebab, nabijały się i zarabiały w okolicach minimalnej krajowej nadal tyle zarabiają. On już dobił do średniej krajowej. To mało? To zły przykład?
Mariusz G.:
Wyjezdzajac za granice z reguly poddajesz sie pewnemu poswieceniu. Godzisz sie wiec na pewne kompromisy w nadziei, ze w stosunkowo krotkim czasie sie dorobisz, odkujesz. Odkladasz jakas w miare sensowna kaske jak napisales sam zyjac w sposob skromny. Jest pensja, sa oszczednosci (w jakiejs sensownej kwocie, czyli nie 100-200 zlotych) jest cel. Dlaczego w Polsce tego nie ma? Bo ktos, kogo stac i ma wolne 1000-1500 zl idzie w kredyt, o ile bank mu da. Albo zostaje u rodzicow, ktorych w Anglii nie ma. Nie sadze, abys chcial we wlasnym kraju zyc w jednej chacie z innymi ludzmi, pilnowac swojej herbaty, pasty do zebow i bulek w chlebaku. I to tez nie jest tak, ze w Polsce nie ma takich ukladow. Skoro juz wyciagamy znajomych z rekawa, to moja kolezanka mieszkala wlasnie w takiej komunie, bo byla spoza Szczecina i nie bylo jej stac na samodzielny wynajem za swoja pensje. Pojawil sie chlopak, pomaga jej i teraz wynajmuja mieszkanie bez ludzi.
wybacz, ale współczuję Twojemu podejściu. Nie szanujesz pieniądza twierdząc, że 100-200 złotych to nie jest sensowna kwota. Dla mnie jest to całkiem sensowna kwota. Ba, nawet 20 czy 30 złotych mi czasami szkoda wydać na coś, co niekoniecznie jest mi potrzebne.
Co do mieszkania z kimś obcym (spoza rodziny i związku partnerskiego czy miłosnego) to ja wiem, że takie układy istnieją. Ba, powiem więcej - mimo, że mnie stać na mieszkanie samodzielnie to mieszkam z obcą osobą. Dlaczego? Bo jest dla mnie taniej. A oszczędzone pieniądze mogę wydać np na czesne na studia, by podnieść swoje kwalifikacje.
Inna sprawa, że osoby z którymi się mieszka należy ostrożnie dobierać, by właśnie nie zastanawiać się czy kupione rano bułki jeszcze są w kuchni czy już nie. Mieszkałem w UK i w PL z różnymi osobami. W sumie mam jakieś 5 lat doświadczeń mieszkania z kimś "obcym". Nigdy przez ten czas nie musiałem zamykać swojego pokoju na klucz. Nigdy nic mi nie zginęło. Owszem, zdarzało się, że dostawałem SMS czy telefon z pytaniem czy ktoś może pożyczyć szklankę cukru czy łyżkę oliwy. Albo dostawałem takie info po powrocie do domu, że ktoś pożyczył sobie woreczek ryżu ode mnie. Uczciwie i spokojnie się podchodzi do tego. I co ważniejsze - to działa w dwie strony...
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

No widzisz jaki oszczedny i idealny jestes. Ja nie jestem, nie mam startu nawet do Ciebie....
Benny K.

Benny K. Iluzjonista "Nie
słowa lecz czyny
mówią prawdę"-własne

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

nawiązujące do dyskusji


Obrazek
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz G.:
No widzisz jaki oszczedny i idealny jestes. Ja nie jestem, nie mam startu nawet do Ciebie....
skończyły się merytoryczne argumenty to sięgamy po ironię? Do ideału mi brakuje a i do oszczędnych ludzi nie należę.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Bogusz Julian K.:
Mariusz G.:
No widzisz jaki oszczedny i idealny jestes. Ja nie jestem, nie mam startu nawet do Ciebie....
skończyły się merytoryczne argumenty to sięgamy po ironię? Do ideału mi brakuje a i do oszczędnych ludzi nie należę.

Nudzą mnie niekończące się dialogi, które nie prowadzą do konsensusu. Dla mnie taka dyskusja, w której pomija się warunki ekonomiczne, a także realia, a całość winy zrzuca się na polskie przywary, cechy charakteru nie ma zwyczajnie sensu. Napisałeś tu dwa tomy swoich przemyśleń, ale nie ma w nich odrobiny refleksji dotyczącej naszego rynku pracy, sytuacji gospodarczej. W zasadzie z tych przydługich wywodów można wywnioskować, że Polacy to leniuchy, intelektualne kaleki, szpanerzy itp. Nie ładnie robić kupę w sam środek własnego społeczeństwa. Nie każdy też chce żyć jak Ty, do końca życia robić kursy, kształcić się i robić po 60 godzin w tygodniu. Nie każdy ma chęć jadać suche kanapki licząc każdy grosz. Masz inne priorytety, do których masz oczywiście prawo. Wolno Ci mieszkać nawet w namiocie, bo to wychodzi jeszcze taniej niż waletowanie z innymi w jednej chałupie. Możesz obywać się zapachem kebaba i omijać puby szerokim łukiem, możesz ciągnąć 5 etatów, ale to jesteś Ty i tylko Ty. Nie chcę mi się pisać z jeszcze jednego powodu. Ludzie zazwyczaj pisząc cokolwiek nie chcą dyskutować, oni po prostu chcą autorytarnie wygłosić swoje opinie. Nieważne ile będę się tu spinał, nieważne ile argumentów znajdę. Ty nie chcesz konsensusu, nie wiem nawet czy dokładnie czytasz, to co piszę, bo w zasadzie wyciągasz nie takie wnioski jakie były moją intencją. Jesteś skupiony na sprzedaniu swojego punktu widzenia i tyle. A mnie to nie przekonuje, nie przekonują mnie Twoje argumenty, bo po sobie wiem, wiem też po swoich znajomych dlaczego są na emigracji. To tęsknota wynikająca z rozłąki, to często problemy komunikacyjne w pracy i stresy z tego wynikające, to często samotność, to często brak sensownej alternatywy we własnym kraju i rozwalone rodziny. Piszesz, że szkoda Ci czasem 20 zł, żeby sobie coś kupić, potem, że nie jesteś oszczędny. Dlatego pojechałem ironią, bo w pewnym momencie czuję, że dyskusja jest popisem erudycji a może bardziej eksponowaniem swojego ego, niż dążeniem do jakiejś obiektywnej opinii. Tak się dzieje na forach, tak się dzieje na Wiejskiej.....Ten post został edytowany przez Autora dnia 25.09.13 o godzinie 09:11

konto usunięte

Temat: Dlaczego Polacy radzą sobie za granicą, a w Polsce mają...

Mariusz, zgadzam sie z Toba, ale zobacz ile osob w tej dyskusji mieszka albo mieszkalo dluzej poza Polska... Ile sposrod tych co sie wypowiadaja o zyciu rodzin maja dzieci? Zielonego pojecia nie maja o czym mowia- teoretyzuja. kto mieszka w Uk to wie,ze Cameron nakazal- nieoficjalnie rzecz jasna - wszystkim urzedom i firmom,ktorym na sercu lezy dobro Uk- NIEZATRUDNIANIE immigrantow- a glownie o Polakow chodzi ,bo to ich sie tu najechalo ostatnio prawie MILION. Jak jest w DE nie wiem,wiec sie nie wypowiadam. Stad powroty do kraju beda, oj beda.... Gdyby nie 200-procentowo zatrudnialny zawod mojego meza ja tez bym musiala ze swoimi zawodami wielorakimi wracac, a tak mam luksus robienia co chce, jak wiele zreszta Polek dobrze zarabiajacych Polakow. No i musze o meza dbac, bo mam swiadomosc ze jestem na jego lasce i nielasce-ale to juz nasz uklad.Jakby natomiast te wszystkie zony Polakow w Uk -aktualnie odchowujace dzieci- zamarzyly o niezaleznosci to musialyby do Polski po robote za 1500 wracac, bo tu nikt ich nie zatrudni....



Wyślij zaproszenie do