Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Janusz P.:
Zofia Bednarczyk:
Tak, tego się można domyślać, ale to NIE jest jasne. To już jest kwestia interpretacji - zabawy w "co autor miał na myśli?". Albo stawiamy jasne, klarowne i nie budzące żadnych wątpliwości wymagania, albo liczymy na interpretację własną kandydatów. Jeśli to drugie, to nie dziwmy się, że czasem bywa ona błędna.

Może istota zagadnienia sprowadza się do oczekiwania, by kandydat w mig - nawet "telepatycznie" - odgadywał wolę, intencję, a nawet zachcianki szefa.?
Skoro ktoś jako kandydat ma takie zdolności, to po zatrudnieniu zapewne będzie "jeszcze lepszy".

Uczciwiej byłoby zapewne pisać wprost: "Wazeliniarza przyjmę", ewentualnie: "Firma zatrudni do prac wszelakich, włącznie z zaspokajaniem intymnych potrzeb szefostwa."
Od razu byłoby wiadomo, jakie są prawdziwe oczekiwania. Mniej byłoby błędnie kierowanych zgłoszeń, bo szanujące się osoby pomijałyby ogłoszenia dla osób ze skłonnościami do prostytuowania się.

chyba nie musimy sprowadzac dyskusji do tak żenującego poziomu?
Janusz P.

Janusz P. [Rzadko na GL]
Prawnik (z
uprawnieniami
pedagogicznymi), ...

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Mariusz Perlak:
Janusz P.:
Zofia Bednarczyk:
Tak, tego się można domyślać, ale to NIE jest jasne. To już jest kwestia interpretacji - zabawy w "co autor miał na myśli?". Albo stawiamy jasne, klarowne i nie budzące żadnych wątpliwości wymagania, albo liczymy na interpretację własną kandydatów. Jeśli to drugie, to nie dziwmy się, że czasem bywa ona błędna.

Może istota zagadnienia sprowadza się do oczekiwania, by kandydat w mig - nawet "telepatycznie" - odgadywał wolę, intencję, a nawet zachcianki szefa.?
Skoro ktoś jako kandydat ma takie zdolności, to po zatrudnieniu zapewne będzie "jeszcze lepszy".

Uczciwiej byłoby zapewne pisać wprost: "Wazeliniarza przyjmę", ewentualnie: "Firma zatrudni do prac wszelakich, włącznie z zaspokajaniem intymnych potrzeb szefostwa."
Od razu byłoby wiadomo, jakie są prawdziwe oczekiwania. Mniej byłoby błędnie kierowanych zgłoszeń, bo szanujące się osoby pomijałyby ogłoszenia dla osób ze skłonnościami do prostytuowania się.

chyba nie musimy sprowadzac dyskusji do tak żenującego poziomu?

Dlaczego żenującego?
Przecież szeroko znane są przypadki nadużyć seksualnych w miejscach pracy.
Czyżby nazywanie wprost patologii miałoby być żenujące, zaś same patologie już nie?
Prawda jest w opozycji do obłudy.
Polecam lekturę bajki J. Chr. Andersena "Nowe szaty cesarza".

Samo prawo może być przedmiotem wielu - niekiedy jakże różnorodnych - interpretacji. Po ci nam kolejne przedmioty dywagowania, rozważania? Komu może służyć takie "czarowanie"?
Zofia B.

Zofia B. strategia i
marketing, marketing
i strategia

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Andrzej Pieniazek:

Tak sie tylko Pani wydaje, nie wszedzie mozna sie "blyskawicznie" nauczyc. Wezmy np. niezwykle zdolnego inzyniera, zanim ktos mu powierzy nadzor nad cala produkcja zakladu uplyna dlugie lata.

Co mu kto powierzy to jedno, a do czego byłby zdolny to drugie. Niezwykle zdolni inżynierowie przekraczają granice i tworzą innowacje... i to ma niewiele wspólnego z ilością lat doświadczenia.

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Zofia Bednarczyk:
Co mu kto powierzy to jedno, a do czego byłby zdolny to drugie. Niezwykle zdolni inżynierowie przekraczają granice i tworzą innowacje... i to ma niewiele wspólnego z ilością lat doświadczenia.

Prosze Pani, innowacje nie powstaja z niczego. Jak nie znam tematu gdzie moglbym cos ulepszyc to i niczego nowego nie wymysle. Tak mozemy sobie dyskutowac w nieskonczonosc ale odbiegamy od tematu.

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Janusz P.:
Dlaczego żenującego?

Juz chociazby dlatego, ze nie na temat.
Piotr Klimko

Piotr Klimko Foooooore...!!!

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Zofia Bednarczyk:
Andrzej Pieniazek:

Tak sie tylko Pani wydaje, nie wszedzie mozna sie "blyskawicznie" nauczyc. Wezmy np. niezwykle zdolnego inzyniera, zanim ktos mu powierzy nadzor nad cala produkcja zakladu uplyna dlugie lata.

Co mu kto powierzy to jedno, a do czego byłby zdolny to drugie. Niezwykle zdolni inżynierowie przekraczają granice i tworzą innowacje... i to ma niewiele wspólnego z ilością lat doświadczenia.
Nie od razu Rzym zbudowano. Nie da się wejść do nowej dla siebie firmy i w ciągu miesiąca dokonać rewolucji. Nawet zdolnym to nie wyjdzie. Poza tym dla mnie pojęcie "zdolnego" właśnie do tego się sprowadza - do efektu w dłuższej perspektywie czasu.
Zofia B.

Zofia B. strategia i
marketing, marketing
i strategia

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Tak, ale mówimy nie o latach doświadczenia w danej firmie, a o latach doświadczenia zawodowego podczas rekrutacji.
Poza tym taki hipotetyczny niezwykle zdolny inżynier tylko zmarnuje się na etacie ;-) A taki "tylko" zdolny będzie się powoli wdrażał i czekał na efekty w długiej perspektywie.

(No i żeby nie było, że głoszę tu hipotezę jakoby należało w ogóle z doświadczeniem się nie liczyć. Są stanowiska, na których to podstawa. To wszystko zależy od sytuacji)

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Zofia Bednarczyk:
Tak, ale mówimy nie o latach doświadczenia w danej firmie, a o latach doświadczenia zawodowego podczas rekrutacji.

Tak naprawde to ja nie wiem o czym my w tej chwili mowimy. Wydaje sie jednak, ze lubi sie Pani wypowiadac na tematy, ktorych Pani raczej nie zna bo skad? Jak mozna napisac taka bzdure, ze "inzynier sie na etacie zmarnuje"? Wie Pani przynajmniej ile firmy blue-chip wydaja na badania i jak "chuchaja" na swoich inzynierow?

Jesli chodzi o tego inzyniera to ja Pani powiem, ze pracowalem dawno temu jako konstruktor w pewnej firmie inzynierskiej w Niemczceh. Glupi nie jestem ale zanim zaskoczylem "o co chodzi to rok minal". Potem faktycznie bylem autorem pewnego rozwiazania, nawet calkiem rewolucyjnego na skale swiatowa. Azeby na to wpasc potrzebowalem jakies 2-3 lata doswiadczenia.Andrzej Pieniazek edytował(a) ten post dnia 25.03.10 o godzinie 13:01
Zofia B.

Zofia B. strategia i
marketing, marketing
i strategia

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Miałam na myśli etaty w Polsce. Od znajomych inżynierów po studiach wiem, że o pracę tu bardzo trudno. Jak już jakąś uda się im dostać to wykorzystują kilka procent swoich umiejętności i dziwią się, że poszukiwano inżyniera, a nie technika.
Podobnie jest z absolwentami ścisłych kierunków na UW. Jeśli ktoś po skończeniu chemii z wyróżnieniem znajduje jedynie pracę asystentki przedszkolanki, bo nie ma innych perspektyw... A potem się dziwimy, że Polska nie jest innowacyjnym krajem.

Nie wypowiadam się przecież z punktu widzenia eksperta, tylko obserwatora. To źle? Może to moje zawodowe spaczenie marketingowca, który wszędzie szuka informacji zwrotnych i postronnych subiektywnych opinii pozwala mi czasem powiedzieć o tym jak pewne rzeczy widzę... Nie sądzę jednak by w tym było coś niewłaściwego, dopóki nie udaję specjalisty w tym zakresie.

PS. A temat dyskusji faktycznie nie ma już nic wspólnego z tematem wyjściowym i zszedł na mało wnoszące do wątku dywagacje. Przydałby się moderator. :-)Zofia Bednarczyk edytował(a) ten post dnia 25.03.10 o godzinie 13:26

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Zofia Bednarczyk:
Miałam na myśli etaty w Polsce. Od znajomych inżynierów po studiach wiem, że o pracę tu bardzo trudno.

To sie tak tylko wydaje, a jak sie pojedynczym osobom nie udaje to o niczym nie swiadczy. Jak ktos chce np. uparcie zostac w Warszawie to jego sprawa. Zaglebia przemyslowe sa w innych lokalizacjach, czesto malych miastach. Akurat inzynierow to w Polsce brakuje, nadmiar absolwentow jest najwyzej w innych dziedzinach.Andrzej Pieniazek edytował(a) ten post dnia 25.03.10 o godzinie 14:00
Piotr Klimko

Piotr Klimko Foooooore...!!!

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Zofia Bednarczyk:
Miałam na myśli etaty w Polsce. Od znajomych inżynierów po studiach wiem, że o pracę tu bardzo trudno. Jak już jakąś uda się im dostać to wykorzystują kilka procent swoich umiejętności i dziwią się, że poszukiwano inżyniera, a nie technika.
Niestety to po części wina nas samych. Za przykład mogę podać siebie - skończyłem studia na specjalności "Silniki spalinowe" z założeniem, że to jedyny obszar, w którym chcę pracować bo akurat strasznie mnie to kręci. Ale nie oszukujmy się - ile osób w Polsce konstruuje silniki na potrzeby motoryzacji? Ile osób w Europie to robi? Trzeba szybko po studiach dorosnąć i przystosować się do realiów. Oczywiście zahaczam tu o zupełnie inny temat (coś w stylu "studia a rzeczywistość") ale absolutnie nie łączyłbym tego problemu tylko z Polską. A druga ważna rzecz - absolutnie po studiach nie podjąłbym się skonstruowania silnika, bo miałem akurat to szczeście, że pracowałem po studiach dokładnie w obszarze, który studiowałem (fabryka silników) i wiem jak wiele mi brakowało. I to nawet nie chodzi o wiedzę teoretyczną ale właśnie doświadczenie. I nie mówię tutaj o dwóch czy trzech latach.
Nie wierzę też, że inzynier zmarnuje się na etacie. Od zawsze tak pracuję i powiem szczerze, że te etaty nawet mocno otworzyły mi oczy w niektórych obszarach (to tak dla autopromocji i samodowartościowania się:)) ). Wystarczy się rozglądnąć i brać co dają możliwości z którymi się dana osoba styka a rozwój nawet na etacie będzie możliwy.Piotr Klimko edytował(a) ten post dnia 25.03.10 o godzinie 14:02

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Moim zdaniem ludzie nie chodzą na rozmowy poniważ one odbywają się tylko "dla jaj". Ludzie mają dość chodzenia jak wszystko jest wcześniej poustawiane!!!!
Kolega - koledze załatwia prace ( wiem to własnego przykladu....) jest to smutne ale prawdziwe. A kolega nie posiada dośw. w sprzedaży!!! ale ważną sprawą jest to że ma PRACE!!!!!

Pozdrawiam

Piotr O.
Piotr Klimko

Piotr Klimko Foooooore...!!!

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Piotr Osowski:
Moim zdaniem ludzie nie chodzą na rozmowy poniważ one odbywają się tylko "dla jaj". Ludzie mają dość chodzenia jak wszystko jest wcześniej poustawiane!!!!
Kolega - koledze załatwia prace ( wiem to własnego przykladu....) jest to smutne ale prawdziwe. A kolega nie posiada dośw. w sprzedaży!!! ale ważną sprawą jest to że ma PRACE!!!!!

Pozdrawiam

Piotr O.
Naiwny jesteś twierdząc, że ktoś robi coś dla jaj. Myślisz, że firmy mają kasę po to żeby wyrzucac ja na jakies durne gierki i zabawy żeby na koncu przyjąć pociotka prezesa? Takie twierdzenie jest raczej forma usprawiedlienia swojej porazki w rekrutacji niz faktem. Oczywiscie przyznam dla oponentow - zdarzyc sie moglo gdzies tam ze pomimo rekrutacji przyjeto kogos z ukladu. Pewnie. Tylko jaki to jest odsetek prowadzonych naborow? Nawet nie umiem nazwac tak malej liczby...Piotr Klimko edytował(a) ten post dnia 25.03.10 o godzinie 23:42
Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...

Ponad to, jak ktoś już ma nagranego pracownika np. znajomego, to po co mu marnować czas na rozmowy z innymi?

poza tym, co jest złego w zatrudnianiu znajomych sobie osób? Nie rozumiem - zatrudniający prowadzi swój biznes i jego interes kogo zatrudnia. 99% przedsiębiorców najpierw sprawdza wśród swoich znajomych, czy ma kogoś z kim może ubić interes (czyt. zatrudnić)
dopiero jak takiego nie znajduje inwestuje w rekrutacje.

a dlaczego niektóre firmy boją się zwolnić charyzmatycznego np. kierownika sprzedaży - bo wiedzą, że jak on przejdzie do innej firmy to wyciągnie swój zespół. Problemem nie jest znajdowanie pracy przez znajomych - to jest normalny naturalny proces. Trzeba tylko znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiedniej porze i umieć to wykorzystać - co najcześciej sprowadza się prostego powiedzenia "a czemu nie?"

Następna dyskusja:

Dlaczego pracodawcy nie kon...




Wyślij zaproszenie do