Temat: oryginalne pytania rekrutacyjne... czy macie jakieś pomysły?
Jan P.:
porozmawiać z kimś, kto w waszej firmie sprawdza się na tym stanowisku, aby dowiedzieć się, dlaczego potrafi swoją pracę wykonywać dobrze. Wiedząc, czego trzeba szukać u kandydatów dużo łatwiej będzie dobrać pytania.
Dokładnie tak, a już bezwzględnie na stanowiskach wymagających szczegółowej wiedzy branżowej (np. technicznych).
powinny tego obszaru np. Jakie było najtrudniejsze zadanie zawodowe, z którym przyszło się Panu zmierzyć?
Hmmm, tutaj może być problem, jeśli rozmowa dotyczy stanowiska wymagającego wiedzy specjalistycznej, a rekrutujący nie ma dostatecznego rozeznania w tej kwestii. Jestem zdania, że wszędzie tam, gdzie to możliwe, na takie rozmowy powinien chodzić "gość o uznanej renomie" w firmie, a po prostu przy kwestiach zarobkowych (ogólnie - pozamerytorycznych dla niego) - wychodzić :) Rekrutujący zaś powinien "dać specowi 10 minut szansy", oczywiście czuwając nad przebiegiem rozmowy ("szpece lubią się zagłębiać w ich świat" :) ). Dzięki temu kandydat ma poczucie, że rozmawia z kimś kompetentnym i nabiera lepszego zdania o firmie, a rekrutujący nie musi się martwić, że nie zapyta o ważną rzecz, lub zapyta o tę najmniej istotną z punktu widzenia zagadnienia (i sam się "nie popisze" przed rekrutowanym). "Spec" zapyta o kwestie branżowe, HRowiec - przemagluje w zakresie pozostałych zagadnień.
Z drugiej strony takie pytanie dobrze pasuje do profilu kierowniczego dowolnego szczebla - im wyższy szczebel, tym zapewne łatwiej o selekcję ważności problemów.
Co może skłonić Pana do wycofania się z realizacji zadań? Proszę przypomnieć sobie sytuację, kiedy podczas realizacji zadań napotkał Pan poważne problemy.
Nienawidzę tego typy pytań... "O matko, panie kochany, a na kopy tego było - taka specyfika pracy... jak ja się czułem? A ja wiem? Nie było czasu "się czuć", tylko się problemy po prostu rozwiązywało. Stres? Nie wiem, albo nie było czasu na zastanawianie się, albo... byłem zbyt zestresowany, by myśleć, że się stresuję i przejmować się tym" :)
(Sam miałem takie sytuacje, gdy ubierając się do pracy dowiadywałem się, że za 2 godziny mam nagranie w radiu, występ na konferencji na... inny temat niż miałem mieć, albo z wdrożeniem, rozwalającym pracę danej firmy trafiłem na dzień audytu :D Ale akurat to nie były problemy, które by były szczególnie ważne z punktu widzenia tego, co robiłem i nie rzutowały na wyniki. A przecież wyglądają całkiem fajnie, w sam raz na rozmowę kwalifikacyjną :))
polegały trudności? Jak Pan postąpił?
"Uruchamiamy maszynę losującą problemów. Komora maszyny losującej jest pusta... y... nie pamiętam" :)
Nie piszę tego ironicznie (złośliwie) i zgadzam się z Panem, tylko żartobliwie apeluję o dobór pytań do profilu i stanowiska. W jednym profilach zawodowych problemów na co dzień jest niewiele, ale za to często poważne i łatwe do odszukania w pamięci. Czasem można wręcz podać datę i godzinę. Tyle, że w tym zawodzie akurat wystarczy umiarkowany poziom radzenia sobie ze stresem. W innych - problemów, przy których można dostać wrzodów żołądka są setki, a z uwagi na ich liczbę po prostu rozmywają się w pamięci. W ten sposób
całkiem zaradny gość będzie stwarzał wrażenie "rozmemłanego". Wiem to z własnej praktyki rekrutującego (źle oceniłem "człowieka z jajami") i rekrutowanego (źle oceniono moje... ekhm). W przypadku stanowisk wymagających bogatej wiedzy dziedzinowej (jak bywa w naukach ścisłych, choć przecież nie tylko tych) może uratować właśnie ten "spec", który nie będzie prosił o odgrzebanie w pamięci problemu, tylko sam
"zmajstruje problem na poczekaniu" i poprosi o jego rozwiązanie, chociażby tylko koncepcyjne (by nie przerażać kandydata kartkami, testami, lustrami weneckimi...).
PS: Groszek, spinacz i motyl wymiatają :)
Pozdrawiam :)