![](https://static.goldenline.pl/user_photo_basic.jpg)
konto usunięte
Temat: Małżeństwo
Barbara Hanff:Chyle czoła.
Oj, to się porobiło... Mea culpa.
Mnie nie chodziło o wybaczanie, czyli odpuszczenie komuś grzechu, popełnionego przez kogoś przeciwko mnie. Pisząc, że nie ma Miłości bez wybaczania, miałam na uwadze akceptujący stosunek do życia i ludzi.
Chodzi mi o to, że jeśli uwikłam się w dochodzenie, zaczynające się od słów: DLACZEGO? to czy tamto mnie spotkało, to wchodzę w spiralę uczuć, prowadzących do rozdrapywania wiecznie nie wygojonych ran, popadam w depresję i odbieram sobie w końcu życie. A kiedy z każdego, nawet najgorszego koszmaru, przeżytego w dzieciństwie, wyciągnę wnioski, jako dorosła kobieta, CZEGO MNIE TO ZDARZENIE NAUCZYŁO? mogę pójść dalej w swoim rozwoju.
Oczywiście słuszną ideą jest edukowanie dorosłych, by nie robili piekła swoim dzieciom. Warto jednak, zacząć od siebie.
Dopóki tkwi we mnie jakiś pokład żalu do rodziców za to, co zrobili, czy czego nie zrobili, gdy byłam dzieckiem, dopóty nie będę w stanie edukować ludzi o potrzebie Miłości należnej dzieciom. Mój przekaz będzie nacechowany tym podświadomym żalem, nawet jeśli starając się będę używała spokojnego słownictwa, to i tak z podświadomości do podtekstu wypływać będzie ten żal a za nim cała reszta nie przepracowanych uczuć.
Jestem matką trzech dorosłych córek. Byłam w dzieciństwie wykorzystana seksualnie, bita i poniżana. Dziś jestem świadoma siebie. Mam w sobie spokój. Wszystko, co mi się w życiu przytrafiło, ukształtowało mnie taką, jaką jestem dziś.
I podobam się sobie taka - dziś, z całym zasobem doświadczeń.
Więc nie założę wątku o wybaczaniu... :)
Jeśli już, to o AKCEPTACJI. Lecz to Ty Sabino dowodzisz w tej grupie. Jeśli uważasz, że ten wątek wzbogaci grupę, to go załóż...
Kiedy słysze relacje osób ,które maja zal do rodzica ,ze nie mówił im dobrych słow i nie okazywał czułosci ,mysle o tym problemie.
Oczywiscie , to żadne pocieszenie dla powiedzmy " mniej skrzywdzonych" gdyz każda bieda jest najwieksza , dla jej posiadacza.
Bywa ,ze nasza bieda/nieszczęscie/ przerasta pojecie nieszczęścia w mniemaniu społecznym i jest to zrozumiałe.
Jednak i tu nalezy zochawc umiar.
Jestem po koszmarnym wapadku , z takich sie podobno nie wychodzi , wiem co to ból i znam ból tkanek i mysli...
Jednak byłam świadkiem depresji i wiem jak badzo cierpiała tamta osoba , wiec sie nie licytuje.
Staram sie zachowac umiar i namawiam do tego innych .
Nie nadmuchujmy soiwch nieszczść -oceńmy je realnie, bo ich nie poddżwigniemy.