konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Wieczorek I.:
Czyli narzuciłaś mamie swój pkt widzenia.

twój byłby lepszy?? -:))
Widać mama sie poddała.

Tobie by się nie poddała?? -:))

Nie chce mówić ,ze Twoja krucjata jest niesłusza .
Ale metoda Krzyżowca mnie osobiście mało sie podoba.

a mi nie podoba się sposób w jaki piszesz ty i inni ale mi nic do tego mogę jedynie niepodzielać twoich i innych pogladów a w jaki sposób piszecie to już mi nic do tego.

Taki ma sposób pisania, wypowiadania moich pogladów i wizji na świat nie musi sie podobac wszystkim, nie wszzyscy muszą mnie lubić (z reguły wychodzimy z domów zakodowani, że musimy wszystkim sie podobac, i musimy wszystkich lubić, nikogo nie urazić, byc grzecznym i miłym i inne pierdły -:)) biada bycia sobą -:)) - stary mit do obalenia.

Mi "wisi" -:))) czy mnie ktoś lubi czy nie, czy moje pisanie sie podoba czy nie - podoba się z pewnościa tym, którzy są podobni do mnie i to mi wystarczy -:))


Staram sie miec w pamieci mądra sentencje , która mówi ,ze w sprawach spornych ,czy problemowych , nalezy sobie zadac pytanie;
-Chce kochac ,czy chce miec racje...


Ja mam nieodprate wrazenie , ze Chcesz miec racje...

no i pozostań przy tym wrażeniu -:)) a nawet jakbym chiała mieć rację?? czy to zabronione?? Nie musisz sie z moimi racjami zgadzać precież masz swoje -:))

Nie wiem ile już razy pisałam, że mi na racji nie zależy ale widocznie nie czytasz dokładnie tego co piszesz.

A ty nie chcesz mieć racji?? jaka jest różnica między moim a twoim pisaniem?? bo ty nie krytykujesz rodzica więc z tego należy mniemać, że piszesz nie dla tego żeby mieć rację tylko w jakim celu?? takim jak ja rozpowszechniasz twoją wiedzę która różni sie od mojej.... mogę zarzucić tobie to samo -:))Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 08.06.09 o godzinie 23:25

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Róznica jest taka , ze pisze swoje zdanie i go nie narzucam .

Jako grafolog i pedagog ciagle sie spotykam z "skutkami" dziecinstwa.
I przyznaje racje Freudystom,ze pierwsze lata bardzo kształtuja naszą psyche.

Ale wzbudzajac gniew i chec walki z czyms na co nie ma sie juz wpływu , jest toczeniem tylko w juz skrzywdzonych ludziach robaka.

Lepiej spojrzec na przeszłosc przez pryzmat twórczy .
I zacząc wynosic z niej to co poztywne i pracowac nad faktem , by nie powielac tego co było złe.
Bardzo czesto spotkam ludzi ,którzy Tyyyyyyyyyyle zarzucaja swoim rodzicom .
Nie sa lepsi we wlasnych małzenstwach i nie stosuja skrajnie innych metod w stosunku do własnych dzieci.
Czyli nie przerabiaja swoich informacji.

Dobrze sie dzieje ,kiedy mozna o bolesnych sprawach pogadac z rodzicami ,ale trzeba tez empatycznej wyobrazni , by "zobaczyc" czas w którym zyli i mieli dzieci.
Do tego zawsze obowiazuje /w prawie kazdej kulturze/
Poziom świadomosci do odpowiedzialnosci.

Byc moze gdyby nasi rodzice mieli dzisiajsza świadomsoc , postepowali by inaczej .
Jednak swiadomosc ,miłosci nie zastąpi , bo jak widać dzisiaj tez sa wyrodne matki i katujacy ojcowie.
Agnieszka S.

Agnieszka S. attachment parenting
www.dzikiedzieci.pl

Temat: Małżeństwo

widzę że gorąco się zrobiło

może mi się uda coś uporządkować

są dwa etapy relacji rodzic dziecko:
pierwszy - kiedy dziecko jest małe i rodzic jest za dziecko odpowiedzialny, na tym etapie bardzo trudne jest zmienianie dziecka, trzeba starać się dotrzeć do rodziców (ale nie dziecko powinno to robić!!!)- i o tym pisze Sabina

ale potem jest drugi etap - dziecko dorasta, staje się niezależne od rodziców i samo może zmieniać siebie, warto też aby porzuciło chęć zmieniania rodziców i żale które do nich ma - bez tego nie można być dorosłym - i o tym pisze Ina

jeśli ktoś zamiast wziąć się za pracę nad sobą "pracuje nad rodzicami" to świadczy to o jego niedojrzałości i do niczego nie prowadzi
nawet jak rodzice ugną się i przyznają mu rację to w dorosłym życiu już to niczego nie załatwi

Dobranoc :)))

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Agnieszka S.:
widzę że gorąco się zrobiło

może mi się uda coś uporządkować

są dwa etapy relacji rodzic dziecko:
pierwszy - kiedy dziecko jest małe i rodzic jest za dziecko odpowiedzialny, na tym etapie bardzo trudne jest zmienianie dziecka, trzeba starać się dotrzeć do rodziców (ale nie dziecko powinno to robić!!!)- i o tym pisze Sabina

Bardzo sie z tym zgadzam .
Tylko dotrzec tez trzeba mądrze.

Czasem zbyt wielkie wyintelektualizowanie spraw nic nie daje.
Kazde kolejne dziecko jest indywidualnoscia ,nie da sie go zaszufladkowac.
Dlatego bardzo często rodzice kierujacy sie miłoscia/do dziecka/ i intuicja rodzicielska maja najwieksze sucesy.

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Wieczorek I.:
Róznica jest taka , ze pisze swoje zdanie i go nie narzucam .

A ja narzucam?? jak mogę narzucać coś komuś na odległość?? tego nie potrafię zupełnie zrozumiec - gdybym narzucała to bym wykasowała twoje i innych wypowiedzi tutaj i ztrzymała tylko moje + zabroniłabym wypowiadania sie innym, którzy myślą inaczej niż ja itp .. a jak widzisz twoje posty i innych, którzy wyśmiali moje pisanie są nadal mi to nie przeszkadza więc o jakim narzucaniu mowa ?

Jako grafolog i pedagog ciagle sie spotykam z "skutkami" dziecinstwa.
I przyznaje racje Freudystom,ze pierwsze lata bardzo kształtuja naszą psyche.

Ale wzbudzajac gniew i chec walki z czyms na co nie ma sie juz wpływu , jest toczeniem tylko w juz skrzywdzonych ludziach robaka.

a kto chce wzbudzać gniew w ludziach? ja?? nie rozśmieszja mnie -:))))))))))))))) jak ktoś czuje gniew czytając moje posty to nie dlatego, że ja go wywołałam moim pisaniem tylko ten gniew jest w nich i widocznie czytając moje "blubry" odblokowuje się -:)) no ja z pewnością nie jestem powodem tego gniewu tego mi nie wmówisz -:))

W tobie też wbudzam gniew ??? hmmmmmmmmm

Lepiej spojrzec na przeszłosc przez pryzmat twórczy .

To ty tak uważasz a ja inaczej - niech kto czyta sam zadecyduje a nie ty i wyznawcy innych teorii. Takie podejscie to chyba nie ma nic wspólnego z narzucaniem.

>> Bardzo czesto spotkam ludzi ,którzy Tyyyyyyyyyyle zarzucaja swoim
rodzicom .

no i bardzo dobrze robią, należy ich wspierać i przyznać im rację, współczuć im pozwolić, żeby "wywalili" z siebie wszystko i potem mogą już spokojnie iść do przodu, jak sie oczyszczą z tych wszystkich zablokowanych uczuc i emocji ..
Nie sa lepsi we wlasnych małzenstwach i nie stosuja skrajnie innych metod w stosunku do własnych dzieci.

to normalne, bo cały czas zablokowane emocje są nie wyrazone i to normalne, nie wystarczy "intelektualnie" zrozumieć, oprócz słow trzeba poczuć to czego kiedyś nie wolno było czuć.
Czyli nie przerabiaja swoich informacji.

jakich informacji?? emocji jakby co

Dobrze sie dzieje ,kiedy mozna o bolesnych sprawach pogadac z rodzicami
ale który rodzić chce tego słuchac?? który zejdzie z piedestału i przyzna się/przeprosi, że z niewiedzy źle zrobił??

,ale trzeba tez empatycznej wyobrazni , by "zobaczyc"
czas w którym zyli i mieli dzieci.

najpierw trzeba empatią obdarzyć siebie, pożłowac siebie potem mozna pożałować rodziców nie odwrotnie !!!!

Byc moze gdyby nasi rodzice mieli dzisiajsza świadomsoc , postepowali by inaczej .
Jednak swiadomosc ,miłosci nie zastąpi , bo jak widać dzisiaj tez sa wyrodne matki i katujacy ojcowie.

bo to tak funkcjonuje jak pisze Alice Miller więc dla mnie to zupełnie normalne i tak długo będzie jak bedziemy chronic rodzica i trzymać sie IV przykazania.

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

No cóz dla mnie to odwet ..

Wspólczuje.

Mozesz skasować moje wypowiedzi ... jeśli bedziesz miała poczucie racji...zrób to .

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Agnieszka S.:

jeśli ktoś zamiast wziąć się za pracę nad sobą "pracuje nad rodzicami" to świadczy to o jego niedojrzałości i do niczego nie prowadzi
nawet jak rodzice ugną się i przyznają mu rację to w dorosłym życiu już to niczego nie załatwi

z tym się nie zgodzę, załatwi i ile, i jak dorosły czeka na przeprosiny rodzica na to jedno magiczne słowo "przepraszam" wystarczy tylko to - właśnie dzisiaj koleżanka opowiadałam mi jak w sądzie facet już dorosły mężczyzna czekał aż matka do niego podejdzie i sie przywita, myślał, że już tego nie zrobi ale w ostatniej chwili podeszła i nawet przeprosiła - oboje rozpłakali sie strasznie i jestem pewna, że facet czekał na ten moment od lat i to z pewnością go uzdrowi.

Nie piszę o zmienianiu tych rodziców, którzy już popełnili błędy, bo przeszłości sie nie zmieni o tym przecież wiem i nie o zmianę pzreszłości mi chodzi i nie o tym pisze (ale dlaczego nie mogą przeprosić?? korona im spadnie z głowy?? to dla dobra dziecka nie ważne że 30/40/50 lat) Nie wiem jak wy ale ja znam osoby po 50, które cały czas czekają .....

Dzieci muszą ciagle przepraszać a rodzice nie??

Jak można mieć z takim rodzicem dobre relacje w dorosłym zyciu?? może mi jeszcze powiedziecie, że należy utrzymywać kontakt z takimi?

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Wieczorek I.:
No cóz dla mnie to odwet ..

Wspólczuje.

Mozesz skasować moje wypowiedzi ... jeśli bedziesz miała poczucie racji...zrób to .

to zaden odwet - to twoja odpowiedz jest odwetem -:)) bo ja wyrażnie powiedziałam, że nie mam zamiaru kasować bo respektuję zdanie kazdego nawet jak się z tym nie zgadzam.

Więc po co mi piszesz takie teksty?/ -:))

Wspólczujesz mi czego?? nie ma mi czego współczuć -:)) chyba że tego, że respektuję innych -:)))Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 09.06.09 o godzinie 00:24
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Małżeństwo

Sabina Gatti:
Jak można mieć z takim rodzicem dobre relacje w dorosłym zyciu?? może mi jeszcze powiedziecie, że należy utrzymywać kontakt z takimi?
Można. Jeśli samemu się ma taką potrzebę. A ja np. mam, chociaż latami czekałam na te przeprosiny. I nie tylko, że się nie doczekałam, ale wręcz usłyszałam, że ja sobie wymyśliłam to bicie pasem(przecież: CODZIENNIE chyba nie byłam katowana???) i tylko porutę robię między ludźmi skarżąc się, jakich miałam niedobrych rodziców...

I powiem Ci, że z mojego punktu widzenia rację ma Tina...

To ja w sobie przerobiłam, że ze świadomością mojej mamy nie doczekam się przeprosin. To ja wybaczyłam radykalnie i dziś nawet rozumiem co kierowało moimi rodzicami wtedy. To ja nie będę już wracała do przeszłości, bo tylko mnie to raniło...

Ale odkąd zmieniłam się ja, to zmienia się wokół mnie wszystko...

I nie wiem, czy byłabym do tego wszystkiego co robię, robiłam i będę jeszcze robiła w życiu przygotowana "lepiej" gdyby moje dzieciństwo było inne. Wątpię.

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Sabina Gatti:

no i bardzo dobrze robią, należy ich wspierać i przyznać im rację, współczuć im pozwolić, żeby "wywalili" z siebie wszystko i potem mogą już spokojnie iść do przodu, jak sie oczyszczą z tych wszystkich zablokowanych uczuc i emocji ..
To własnie nazywam odwetem .
Nie Twoje wypowiedzi ...one sa przesaczone najdelikatniej mówiac gniewem .. dlatego wspólczuje , bo swój zołądek wystawiasz na niestrawnosc.

Niech Dorosłe skrzywdzone dzieci uwalniaja swoje emocje ... ale wbijanie szpilek w rodziców...
To wbijanie ich w samych siebie.
Jak bardzo byśmy ich nie lubili i jak wiele bysmy im nie mieli do zarzucenia ...
Podświadomie utożsamiamy sie z nimi genetycznie.

Tutaj tylko swiadomsć "całego Dobrodziejstwa Inwentarza" i całej spóscizny/w tym tej dobrej/moze nam pomóc zbudowac Siebie samego i samodzielnego.

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Beata Brzezicka:
Sabina Gatti:
Jak można mieć z takim rodzicem dobre relacje w dorosłym zyciu?? może mi jeszcze powiedziecie, że należy utrzymywać kontakt z takimi?
Można. Jeśli samemu się ma taką potrzebę.

Rozumiem doskonale, że masz taką potrzebę i inni też - a zastanawiacie się po co wam w dorosłym zyciu potrzebni są rodzice??? potrzebujecie ich nadal?? Ja nie - dorosłość dla mnie i nie tylko dla mnie bo na tym chyba polega, że wreszcie jesteś samodzielna, niezależna, potrafisz sama rozwiązywać problemy, zyjesz jak się tobie podoba itp. Masz przyjaciól i znajomych takich jak tobie się podobają i jak potrzebujesz wspracia i pomocy to masz ich nie musisz opierać się juz na rodzic na rodzicach którzy wyrażali miłość do dziecka bijąc go i twierdząc nadal, że to nic takiego. Im kto był bardziej żle traktowany w dzieciństwie przez rodziców tym ma wiekszą potrzebę kontaktu z nimi w dorosłym życiu - paradoks....

A ja np. mam,
chociaż latami czekałam na te przeprosiny.

potwierdzasz więc to co napisałam, że czeka się, tak jak czekają ci których znam i tak jak czekał ten facet z sądu on sie jednak doczekał... i chodzi mi o to, żeby uświadomić tym starym rodzicom, że jak rzeczywiście kochali i kochają swoje dzieci to muszą przeprosić i to dla mnie, te przeprosiny, są dowodem na to, że chcieli kochać ale nie wiedzieli jak, bo sami byli tak kochani.

Nie można jednak twierdzić, że takie kochanie to miłość bo jeżli tak twierdzić będziemy to tak jakby wmawiać, że BIAŁY kolor nie jest biały tylko CZARNY albo ZIELONY albi jeszcze jakis tam inny.

Kochać znaczy kochać a nie sprawiać cierpienie. Ja tak uważam przynajmnie - ale zaznaczam, że nikomu takiego myślenia nie narzucam jakby co można sobie myśleć o kochaniu co się chce nawet, że to cierpienie ale wtedy należy pamiętać, że dyskutujemy o dwóch różnych rzeczach.

I nie tylko, że się
nie doczekałam, ale wręcz usłyszałam, że ja sobie wymyśliłam to bicie pasem(przecież: CODZIENNIE chyba nie byłam katowana???) i tylko porutę robię między ludźmi skarżąc się, jakich miałam niedobrych rodziców...

no właśnie opinia innych ważniejsza od dziecka - typowe zachowania , i tutaj też należałoby uświadomić rodzicom, że nie ważne zdanie sąsiada ale samopoczucie dziecka.

Rodzice zawsze mają racje, nie liczą się z uczuciami dzieci i wg. was należy im odpuścić?? Wybór należy do każdego osobiście nie pozwoliłabym sobie jako dorosła na takie teksty. Usłyszeliby ode mnie "wiązankę wstrząsową" może to przpomniałoby im prawdę, ulżyłabym sobie nie zważając na ich uczucia i emocje.

I powiem Ci, że z mojego punktu widzenia rację ma Tina...

respektuję

To ja w sobie przerobiłam, że ze świadomością mojej mamy nie doczekam się przeprosin. To ja wybaczyłam radykalnie i dziś nawet rozumiem co kierowało moimi rodzicami wtedy.

tylko intelektualnie zrozumiałaś i wytłumaczyłaś sobie, czy ten ból, złość na nich strach itp jak byłaś mała poczułaś "wywaliłaś" z siebie czy tylko wytłumaczyłaś sobie a to wszsytko tam siedzi i od czasu do czasu daje znac??

To ja nie
będę już wracała do przeszłości, bo tylko mnie to raniło...

widocznie nie rozumiecie mojego pisania - nie chodzi wcale o ciągłe wracanie do przeszłości ale zmierzenie się z nią raz na zawsze i zamknięcie tematu raz na zawsze i życie własnym życiem; tzn. konfrontacja z rodzicami jedna może dwie próby w krótkim czasie, zależy wedle własnego uznaia, a nie 100 przez lata, jak wysłuchają przeproszą, będą starać się zrozumieć ok mam kontak a jak nie zaprzeczaja to konczę z nimi, jako dorosła tak jak pisałam nie potzrebuję ich, kogoś kto nie rozumie moich uczuć, lekceważy moje uczucia i emocje - najważniejsza rzecz w życiu to bycie rozumianym w tej kwestii dla mnie może dla was jest inaczej.

Bo o czym rozmawiac z rodziną, dziecmi, przyjaciólmi znajomymi?? przede wszystkim o tym co czuję co oni czują nie o pogodzie, gotowniu, sprzataniu, i innych pierdłach to przy okazji..


I nie wiem, czy byłabym do tego wszystkiego co robię, robiłam i będę jeszcze robiła w życiu przygotowana "lepiej" gdyby moje dzieciństwo było inne. Wątpię.

skoro tak uważasz to twoim dzieciom też powinnaś zafundować takie dziecinstwo jak miałaś, ja gdybym myślała takimi kategoriami to biłabym i źle traktowała mojego syna od rana do wieczora bo zgodnie z waszymi twierdzeniami byłby lepiej przygotowany do zycia.

Takie myslenie jak Wasze blokuje właśnie wprowadzenie ustawy o zakazie bicia dzieci - bicie wzmacnia, pozwala wyjśc na człowieka i inne pierdły.Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 09.06.09 o godzinie 09:37
Agnieszka S.

Agnieszka S. attachment parenting
www.dzikiedzieci.pl

Temat: Małżeństwo

Sabino

wywalasz i wywalasz te emocje i jakoś nie przynosi ci to ulgi

życie w nadziei, że ktoś cię przeprosi i przyzna rację nie oznacza niezależności tylko uzależnienie

a nie potrzebując rodziców (zwłaszcza do wywalania im swoich żalów)
możemy mimo to ich kochać i doceniać za to dobro którego doświadczyliśmy (nawet gdyby było go bardzo niewiele)

potrzeba bycia z rodzicami to nie to samo co potrzeba rodziców

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Wieczorek I.:
Sabina Gatti:

no i bardzo dobrze robią, należy ich wspierać i przyznać im rację, współczuć im pozwolić, żeby "wywalili" z siebie wszystko i potem mogą już spokojnie iść do przodu, jak sie oczyszczą z tych wszystkich zablokowanych uczuc i emocji ..
To własnie nazywam odwetem .

to żaden odwet tylko zmierzenie się z rzeczywistością i spojrzenie prawdzie w oczy wg. mnie dodam.
Nie Twoje wypowiedzi ...one sa przesaczone najdelikatniej mówiac gniewem .. dlatego wspólczuje , bo swój zołądek wystawiasz na niestrawnosc.

hmmm Tina, dziękuję za współczucie ale niestety tak na odległość twoje diagnozy nie są zbyt trafne, przykro mi że muszę Ciebie zmartwić ale ja nie jestem tutaj i nie piszę bo jestem nadal zagmatwana i szukam pomocy i zrozumienia, identyfikacji z innymi, itp - ja moje problemy jak już pisałam rozwiązałam dawno i jestem tutaj i piszę, żeby dać wsparcie innym, żeby wiedzieli, że nie są sami, że są inne osoby które tak myślą jak oni, bo to b. ważne jak się chce wyjśc z tego całego zagmatwania, itp - i do mnie też ludzie piszą na priv - osoby, które tutaj sie wprawdzie nie wypowiadają ale czytają co piszę i popierają moje pisanie, tak więc nie tylko to co ty piszesz jest doceniane ale moje pisanie również -:)))

Problemów z żołądkiem nigdy nie miałam i nadal nie mam -:))

Ja widzę, że tutaj każdy każdego chce analizować, co ja wiem o tobie?? a co ty wiesz o mnie?? nic - i na podstawie tego nic stawiasz diagnozy???

Ja piszę o problemie, który jest w społeczeństwie o rodzicach, których nie znam - ale skoro 80% społeczenstwa jest za biciem dzieci to są rodzice, którzy potrzebują uswiadomienia i o tych rodzicach ja piszę nie o twoich czy innych osób, które się wypowiadają - czy wy tego nie pojmujecie??

A ty i inni odbieracie to osobiście i mnie diagnozujecie albo mi współczujecie - a wiesz co to projekcja, trafser, kontrotranser .... myślę, że problem z żołdkiem możesz mieć bardziej ty jak czytasz moje wypowiedzi.


Niech Dorosłe skrzywdzone dzieci uwalniaja swoje emocje ... ale wbijanie szpilek w rodziców...

bronisz rodzica i jeszcze raz bronisz rodzica i tutaj jestesmy drastycznie różne

To wbijanie ich w samych siebie.

tak uważasz ty ja nie
Jak bardzo byśmy ich nie lubili i jak wiele bysmy im nie mieli do zarzucenia ...
Podświadomie utożsamiamy sie z nimi genetycznie.

to twoje teorie - genetyka w tej kwestii to też stary mit nowe odkrycia dowodzą, że żadna genetyka tylko środowisko..

Tutaj tylko swiadomsć "całego Dobrodziejstwa Inwentarza" i całej spóscizny/w tym tej dobrej/moze nam pomóc zbudowac Siebie samego i samodzielnego.

to wg. twojego myślenia nie mojego mam prawo inaczej myśleć?? czy nie??

ja ciebie nie przekonam i nie mam takiego zamiaru a ty mnie ale ci co czytają bedą mieli wybór -:))Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 30.07.09 o godzinie 23:49

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Agnieszka S.:
Sabino

wywalasz i wywalasz te emocje

o jakich emocjach mówisz?? nie rozumiem co jedynie mogę wkurzać się czytając wasze posty w których za wszelką cenę chcecie przekonać mnie, że sie mylę w tym co piszę, że nie bronie rodzica - ale mnie nie musicie przekonywać bo mam swoje już od dawna wyrobione własne zdanie na ten temat a wasze wypowiedzi mnie tylko dalej w tym utwierdzają, że są trafne - dodam dla mnie i inych tak myślących jak ja.

Bronicie rodzica i brońcie go sobie. Ja widzę jak osoby które znam robia tak jak wy piszecie i jak to funkcjonuje jaka róznica w jakości zycia między mną a nimi, rozumiem też że to bardzo trudne bo sama przez to przechodziłam i mało kto to potrafi ..

i jakoś nie przynosi ci to ulgi

jakiej ulgi?? przecież nie jestem tutaj żeby sobie ulżyć a macie takie wrażenie jakbym pisała po to żeby sobie ulżyc?? Uważacie, że rozpiera mnie złość, nienawiść i inne emocje?? -:)) no cóż nic na to nie poradzę, że tak mnie odbieracie ..

życie w nadziei, że ktoś cię przeprosi i przyzna rację nie oznacza niezależności tylko uzależnienie

swieta prawda

a nie potrzebując rodziców (zwłaszcza do wywalania im swoich żalów)
możemy mimo to ich kochać i doceniać za to dobro którego doświadczyliśmy (nawet gdyby było go bardzo niewiele)

z tym się absolutnie nie zgadzam?? mogę się nie zgadzać?? czy zabronione? -:))

potrzeba bycia z rodzicami to nie to samo co potrzeba rodziców

a jaka różnica między przyjacielem a rodzicem?? masz potrzebę bycia z przyjacielem/mężem/ partnerem który żle ciebie traktuje?? osobiscie nie mam - no i mamy odpowiedz dlaczego ludzie trwaja w chorych związkachSabina Gatti edytował(a) ten post dnia 30.07.09 o godzinie 23:51
Agnieszka S.

Agnieszka S. attachment parenting
www.dzikiedzieci.pl

Temat: Małżeństwo

Sabino, język jakim piszesz jest bardzo nacechowany emocjonalnie (jest w nim dużo wykrzykników, emotikonów, wyrazów nacechowanych emocjonalnie)
to automatycznie powoduje, że twoje wypowiedzi są odbierane jako pisane pod wpływem silnych emocji

osoba czytająca nie wie co powoduje te emocje, więc może podejrzewać dwie rzeczy: albo emocje wywołuje temat, albo rozmówca

w obu przypadkach trudno o dialog bo z emocjami trudno polemizować (gdyby to nie było GL tylko rozmowa to chyba musiałabym tylko mówić - rozumiem, że jesteś wściekła, widzę, że bardzo Cię to poruszyło)
ale to nie byłby układ partnerski tylko terapia :)

nikt Cię nie chce przekonać do swoich racji, bo chyba nikt nie wierzy, że to możliwe
ale myślę, że wiele osób chce się podzielić swoimi doświadczeniami, przemyśleniami itp.
daj im na to szansę - please :)))

ja nie bronię rodziców - myślę, że już na tyle mnie znasz
ja piszę tylko że każdy MA PRAWO kochać kogo chce, nawet złego rodzica i nawet partnera który go krzywdzi
ale PRAWO to nie OBOWIĄZEK, tu nikt nic nie musi
ty też...

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Agnieszka S.:
Sabino, język jakim piszesz jest bardzo nacechowany emocjonalnie (jest w nim dużo wykrzykników

duzo wykrzykników?? ja widzę duzo uśmieszków ale pzrejrzę sobie jak będę maiła czas. A jeżeli są te wykrzykniki to do przyciagnięcia uwagi bo nie nauczyłam się jeszcze i chyba sie nie nauczę jak "wytłuścić" tekst - czytam i czytam i nie "kapuję"
osoba czytająca nie wie co powoduje te emocje, więc może podejrzewać dwie rzeczy: albo emocje wywołuje temat, albo rozmówca

rozumiem, że jesteś wściekła,
widzę, że bardzo Cię to poruszyło)

nie jestm wśiekła daleko mi od wściekłości poirytowana bo to ja ma wrażenie, że inni buntują się przeciwko temu co ja piszę - tak jakbym ja nie miała takich samych praw jak oni - ponieważ odstaje od normy.

ale to nie byłby układ partnerski tylko terapia :)

no właśnie ja mam wrażenie Agniaszka, że nie ma układu parterskiego bo jak upieram sie przy swoim, to zaczynam byc analizowana, co czuje pisząc, bóle żołądka i no tam jeszcze.

Takie podejscie to partnerstwo to mi przypomina kłótnie w małżeństwach jak sie nie ma argumentów to wmawia sie drugiemu co to on nie ma, ze powinien sie leczyć bo jest chory, itp -:)) i tak jest w tej naszej "partnerskiej" dyskusji -:)))
nikt Cię nie chce przekonać do swoich racji, bo chyba nikt nie wierzy, że to możliwe
ale myślę, że wiele osób chce się podzielić swoimi doświadczeniami, przemyśleniami itp.

a czy ja im na to nie pozwalam???
- kasuję ich wypowiedzi???
- mówię, że im wspólczuję?
- mówię, że mają problemy żoładkowe z gniewu??
- stawiam diagnozy??
- że głupoty piszą?
- że są nawiedzeni?
i co tam jeszcze nie pamietam już ..

więc nie wiem na podstawie czego wydaje sie wam, że nie pozwalam wypowiadac sie innym
daj im na to szansę - please :)))

ależ cały czas daję, nikogo nie krytykuję, nie obrażam się ...

ja nie bronię rodziców - myślę, że już na tyle mnie znasz
ja piszę tylko że każdy MA PRAWO kochać kogo chce, nawet złego rodzica i nawet partnera który go krzywdzi
ale PRAWO to nie OBOWIĄZEK, tu nikt nic nie musi
ty też...

hmmm a czy ja gdzies twierdzę coś takiego??
W związku z powyższym jeszcze raz powtarzam:

1. Nikogo nie zmuszam, żeby zgadzał się z tym co piszę - wręcz przeciwnie lepiej jak się nie zgadza bo wtedy możemy dyskutować bo jak będziemy się zgadzać we wszystkim to jaka to dyskusja?? będziemy sobie tylko przytakiwać no i po dyskusji

2. Niech każdy pisze tutaj co chce nie wykasowłam i nie wykasuje niczego nawet jak bedziecie "jeździć po mnie" -:))

nie wiem co jeszcze mam powiedzieć, zeby byc dobrze zrozumianą ale jak to nie pomoże to sie poddaję -:))Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 30.07.09 o godzinie 23:54

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Agnieszka S.:
Sabino, język jakim piszesz jest bardzo nacechowany emocjonalnie (jest w nim dużo wykrzykników, emotikonów, wyrazów nacechowanych emocjonalnie)
to automatycznie powoduje, że twoje wypowiedzi są odbierane jako pisane pod wpływem silnych emocji

osoba czytająca nie wie co powoduje te emocje, więc może podejrzewać dwie rzeczy: albo emocje wywołuje temat, albo rozmówca

w obu przypadkach trudno o dialog bo z emocjami trudno polemizować (gdyby to nie było GL tylko rozmowa to chyba musiałabym tylko mówić - rozumiem, że jesteś wściekła, widzę, że bardzo Cię to poruszyło)
ale to nie byłby układ partnerski tylko terapia :)

nikt Cię nie chce przekonać do swoich racji, bo chyba nikt nie wierzy, że to możliwe
ale myślę, że wiele osób chce się podzielić swoimi doświadczeniami, przemyśleniami itp.
daj im na to szansę - please :)))

ja nie bronię rodziców - myślę, że już na tyle mnie znasz
ja piszę tylko że każdy MA PRAWO kochać kogo chce, nawet złego rodzica i nawet partnera który go krzywdzi
ale PRAWO to nie OBOWIĄZEK, tu nikt nic nie musi
ty też...
No cóz, tez tak własnie tą "dyskusje" odbieram .

Przy czym , wyglada na to ,ze wszyscy sie zgadzamy w jednym ,ze dziecko ma prawo do szczęśliwego dzieciństwa

Jest osobą ,kóra ma prawo , by traktowano ja z uwaga , miłoscia i by dawać mu poczucie bezpieczństwa.
A co najwazniejsze , jest od nas słabsze ,wiec potrzebuje naszej opieki zanim stanie na nogi.

Jednak wychowanie nie jest sprawa łatwą.
Dawanie dziecku tego "czego sam nie miałem '
-Uczy "łatwo przyszło -łatwo pójdzie"
Wiec taka miłosc zwana nadopiekuńcza tez jest patologiczna ...
Bo czy "wyposaża" dziecko w umięjetnosc radzenia sobie z zyciem ?

- Raczej nie
Mozna by dyskutowac i dyskutowac.

A na pewno juz jako osoby dorosłe skoro mozemy zrobic rachunek krzywd , mozemy tez oszacowac dobrodziejstwa.Wieczorek I. edytował(a) ten post dnia 09.06.09 o godzinie 13:09

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

Wieczorek I.:

Przy czym , wyglada na to ,ze wszyscy sie zgadzamy w jednym ,ze dziecko ma prawo do szczęśliwego dzieciństwa

więc należałoby w pierwszej kolejności zacząć obalać stare mity o dzieciach i rodzicach o których piszemy na grupie Agnieszki bez tego ani rusz.
Na ten moment są nadal górą nowa wiedza ma marne szanse, żeby się pzrez nie przebić.
Jednak wychowanie nie jest sprawa łatwą.


no właśnie, więc dlatego należy obalać stare mity, rozpowszechniać nową wiedzę ..

Wiec taka miłosc zwana nadopiekuńcza tez jest patologiczna ...

oczywięcie, że tak - nadopiekuńczość to ubezwłasnowalnianie dziecka .. takie podejście mówi dziecku , że on nic nie potrafi rodzic wie wszystko najlepiej i nie ma szans na stanie się samodzielnym i niezależnym dorosłym
Bo czy "wyposaża" dziecko w umięjetnosc radzenia sobie z zyciem ?

- Raczej nie

należałoby uświadomić rodzicom, że nadopiekuńczość to patologia.


A na pewno juz jako osoby dorosłe skoro mozemy zrobic rachunek krzywd , mozemy tez oszacowac dobrodziejstwa.


no to może podasz trochę tych dobrodziejstw bo mi w tym momencie żadne nie przychodzi do głowy i podyskutujemy o tym trochę

Uwaga: założyłam nowy wątek, zeby kontynuować ten temat
Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 30.07.09 o godzinie 23:57

konto usunięte

Temat: Małżeństwo

I jeszcze chiałabym dalej ciagnąc temat jak w tytule.

Jestem ciekawa, czy związalibyście się z facetem/kobietą jeżeli np. zauważylibyście, że mają dużą potrzebę bycia kochanym/ą?
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Małżeństwo

Sabina Gatti:
Jak można mieć z takim rodzicem dobre relacje w dorosłym zyciu?? może mi jeszcze powiedziecie, że należy utrzymywać kontakt z takimi?
Można. Jeśli samemu się ma taką potrzebę.

Rozumiem doskonale, że masz taką potrzebę i inni też - a zastanawiacie się po co wam w dorosłym zyciu potrzebni są rodzice??? potrzebujecie ich nadal??
Myślałam nad tym fragmentem Twojej wypowiedzi i tylko do tego fragmentu się odniosę na razie, ok?

Jestem silną, niezależną osobą, która dość dobrze radzi sobie w życiu materialnym. Pewnie przez trening z dzieciństwa, aczkolwiek nie jest to tak oczywiste, jeśli się weźmie pod uwagę, że moje rodzeństwo jest niezaradne życiowo...

Gorzej było(specjalnie czas przeszły, gdyż już tak nie jest) z moim życiem emojconalnym i koszmarnie z erotycznym...

Przez jakiś czas miałam takie poglądy, jak Ty. Do dziś zresztą jestem adwokatem pokrzywdzonych..-:)))

A jednak podtrzymuję więź z moją rodzicielką. Wyszło mi, że dlatego, że opiekowanie się kimś "za nic" daje poczucie spełnienia. Tak samo jak podtrzymywanie przyjaźni, nawiązywanie wzbogacających rozmów i inne tego rodzaju duperele...

Mam też syna, dla którego moja mam jest o niebo lepszą babcią, niz była mamą. Ułatwiam im jak mogę korzystanie z czasu, kiedy mogą się sobą cieszyć. Bo Ona raczej mojego syna nie przeżyje...

Ani mnie...-:)))

Wcale nie z powodu oczekiwania na sprawiedliwość losową!-:)))

Nie wymagasz od kulawego dryblowania po boisku za piłką, prawda? Dlaczego masz wymagać od ślepego, żeby zobaczył???-:)))



Wyślij zaproszenie do