Monika Z.

Monika Z. Terapeuta terapii
naturalnych,Astrolog

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Dziendobry ;) sabinko poranna kawa?;) popieram i zgadzam się z Twą wypowiedzią.Duzo racji w tym ,ze najpierw trzeba samemu byc szczesliwym i znac swoje potrzeby by próbowac tworzyć dobre relacje z innymi,tylko wez pod uwagę ,ze srodowisko wywiera dużą presję,na to by załozyc rodzine itd i by nie byc samemu w ogólnym odbiorze samotnemu ..;)
pozdrmonika zjawińska edytował(a) ten post dnia 09.12.09 o godzinie 08:18
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Jestem tego samego zdania; dodam jeszcze, że tylko człowiek "wolny", dojrzały emocjonalnie, spełniony, szczęśliwy może być autentycznie szczęśliwy i w związku, i poza nim. Związek, bycie z ukochaną osobą jest dopełnieniem, a nie warunkiem szczęścia.

A co do wpływu środowiska i bycia w związku pod wpływem presji społecznej... nie wyobrażam sobie, aby można być szczęśliwym, będąc pod jakąkolwiek presją.
Pozdrawiam o poranku.

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

monika zjawińska:


tylko wez pod uwagę ,ze srodowisko wywiera dużą presję,na to by załozyc rodzine itd i by nie byc samemu w ogólnym odbiorze samotnemu ..;)

ale to srodowisko ma problem -:)) single już nie bo oni już nie zyją iluzją i się nie oszukują i w stare mity i dogmaty nie wierzą -:))Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 09.12.09 o godzinie 09:48

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Jolanta Chrostowska-Sufa:
dodam jeszcze, że tylko człowiek "wolny", dojrzały emocjonalnie, spełniony, szczęśliwy może być autentycznie szczęśliwy i w związku, i poza nim. Związek, bycie z ukochaną osobą jest dopełnieniem, a nie warunkiem szczęścia.

dokładnie a tak pisze o tym w tej książce autor:

Daniel(a) Dufour(a) "Wewnętrzne drżenie"

cytat: ....."Mówię często swoim pacjentom: "W zwiążku dwojga ludzi ty jesteś tortem , a ten drugi wisienką!" - i jest to ilustracja prawdziwej miłości. Ileż to osób żyjących w związku prosi partnera, aby ich kochał. To może skończyć się tylko porażką! Dopóki nie kochamy samych siebie, miłość drugiego człowieka jest iluzją. Wszystko zaczyna się od nas samych, z czego oczywiście wynika, że odpowiedzialność za własne szczęście i pełnię zdrowia ponosimy bezpośrednio my, a nie kto inny!...."
Monika Z.

Monika Z. Terapeuta terapii
naturalnych,Astrolog

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

[

ale to srodowisko ma problem -:)) single już nie bo oni już nie zyją iluzją i się nie oszukują i w stare mity i dogmaty nie wierzą -:))Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 09.12.09 o godzinie 09:48

oczywiscie, ze srodowisko ma tzw.problem ;))) ale tak jest i przełamac te schematy w sobie przede wszystkim to jest coś ;) ja osobiscie nie jestem ani za byciem siglem, ani za nie byciem singlem;) kazdy powinien isc swoją drogą i być szczesliwy.
i to nie my dla swiata tylko swiat dla nas jak ktos kiedys zauwazył ale nie pamietam kto ;) ide pracowac;)

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Jolanta Chrostowska-Sufa:
Jestem tego samego zdania; dodam jeszcze, że tylko człowiek "wolny", dojrzały emocjonalnie, spełniony, szczęśliwy może być autentycznie szczęśliwy i w związku, i poza nim. Związek, bycie z ukochaną osobą jest dopełnieniem, a nie warunkiem szczęścia.

A co do wpływu środowiska i bycia w związku pod wpływem presji społecznej... nie wyobrażam sobie, aby można być szczęśliwym, będąc pod jakąkolwiek presją.
Pozdrawiam o poranku.

Poruszasz wiele ciekawych aspektów o poranku.
Ta presja społeczna to tak od razu w ujęciu negatywnym jak rozumiem? Popatrzmy na presję społeczną w pozytywnym sensie.
Przez miliony lat eksperymentowanie z tym co dobre czy złe spowodowało wytworzenie różnych norm i tabu,
polecam w tym względzie naszego wieszcza w dziedzinie antropologii kulturowej, wielkiego Bronisława Malinowskiego, Seks i stłumienie w społeczności dzikich oraz inne studia o płci, rodzinie i stosunkach pokrewieństwa"

Presja społeczna ma też działanie bardzo dynamiczne stanowi też sprzężenie zwrotne. Oto facet goli się, i nie czuje sprzężenia zwrotnego, wiecie jak niesamowicie idiotycznie się zachowuje. Gdyby mu wstawić kamerę, to dopiero kupa śmiechu by była. Nagle drzwi się otwierają, idiotyczne pajacowanie przed lustrem się kończy. No jesteśmy trochę jak instrumenty automatyki przemysłowej, input output...

Wells napisał niewidzialnego człowieka, żeby pokazać, co się dzieje gdy presja społeczna znika - stawia hipotezę, że bez presji społecznej (no bo na co wywierać presję skoro człowiek jest niewidzialny) uwolniłyby się z nas straszne ciemne instynkty, nasz system wartości uległby szybko rozregulowaniu. Niewidzialny człowiek mógłby szybko stać się z oświeconego naukowca psychopatycznym mordercą.

Wreszcie: "Jądro ciemności" Józefa Konrada Korzeniowskiego, inteligentny człowiek zachodu pisze jak rozwiązać problem biedy a na marginesie notatnika wyrywa mu się "drop the bombs"... siedzi to w nim. Gdy zdejmiesz presję społeczną, staje się, z całą swoją zachodnią inteligencją, ideałami etc... krwiożerczym bogiem, panem życia i śmierci w dżungli. Horror.

A ta samotność, czy nie wynika aby z nieumiejętności określenia siebie w tym społeczeństwie, utracenia zdolności komunikacji, negocjowania, wspólnego rozwiązywania problemów. Czy nie stąd te niesprawdzone małżeństwa, nieudane związki?

Czy szukając pracy piszecie w swoim CV umiejętność pracy w grupie, dzielenia się wiedzą, empatia etc? czyli de fakto podejmowania interakcji z presją społeczną, uczestniczeniu w tworzeniu norm i samemu wywierania tej presji (w ramach norm ogólnych i wewnątrz organizacji) Czy tak naprawdę oszukujecie lubiąc swoją samotność i aby było biurko i komputer i nikt się nie wtrącał, bo sobie mogę ustawić kwiatki jak zechcę...
Ja bym tego nie nazwał wolnością, wolnym jest człowiek wśród ludzi.
Jest to wygodne? Do czasu.

Kochali się a potem on bije ją (ona jego?), samotność w związku?
Samotność nie jest więc wyborem ale skutkiem choroby społecznej, nieumiejętności życia, empatii, wspólnego działania. Ale na raka lekarstwem nie jest opiat.Jacek Kotowski edytował(a) ten post dnia 09.12.09 o godzinie 10:34

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Jacek Kotowski:

Wells napisał niewidzialnego człowieka, żeby pokazać, co się dzieje gdy presja społeczna znika - stawia hipotezę, że bez presji społecznej (no bo na co wywierać presję skoro człowiek jest niewidzialny) uwolniłyby się z nas straszne ciemne instynkty, nasz system wartości uległby szybko rozregulowaniu.

hmmmm widocznie nie wiedział co to inteligencja emocjonalna -:))
człowiek z wysoką inteligencją emocjonalną tzn. facet/kobieta 20/40/50/60 to fizycznie i psychicznie posiadają taki wiek a nie jak w większości przypadków, niestety, fizycznie odpowiada wiekowi w dowodzie osobistym a psychicznie mały chłopiec/mała dziewczynka, którzy bez reguł zakazów i nakazów nie potrafią funkcjonować - wolność dla nich to całkowita dezorientacja.

I widzimy takich nastolatów/dorosłych, którzy wychowani przez surowych/kontrolujących rodziców z dala od nich dostają "szału" zachowują się nienormalni, upijają się do nieprzytomności, próbują wszystkiegi tego co im zabraniano i tak jak piszesz straszne ciemne instynkty biorą górę.

A człowiek dojrzały emocjonalnie nie potrzebuje żdnych norm społecznych bo on respektuje siebie i respektuje innych, respektuje otoczenie, nie robi nikomu krzywdy itp..

Niewidzialny człowiek mógłby szybko stać się z oświeconego naukowca psychopatycznym mordercą.

hmmm, żeby zrozumieć, kto staje się psychopatycznym mordercą to należałoby poszperać trochę w tej grupie http://www.goldenline.pl/grupa/koniec-milczenia/
i dodam, że właśnie skonczyłam tłumaczyć jedno opowiadanie z ksiązki pt. serce potwora - historia 26 letnie dziewczyny która w wieku 18 lat (zaznaczam nie z patologicznej rodziny tylko tak zwanej normalnej) zabiła swoją matkę - jestem ciekawa jak wytłumaczyłby takie zdrzenia Wells albo inny mądry ... a wogóle czy ktoś słyszał kiedyś historię dzieciństwa takich osób??

A ta samotność, czy nie wynika aby z nieumiejętności określenia siebie w tym społeczeństwie, utracenia zdolności komunikacji, negocjowania, wspólnego rozwiązywania problemów.

hmmm a znasz takie osoby, które nie cierpią ciszy? bardzo źle się w niej czują? ciągle muszą być w towarzystwie, cały czas musi wydzielać się im adrenalina - jak myślisz dlaczego?

Czy nie stąd te niesprawdzone małżeństwa, nieudane związki?

hmmm, no właśnie a czy my wiemy dlaczego związki się nie udają? http://www.goldenline.pl/grupa/koniec-milczenia/ tutaj już na ten temat rozmawialismy

wolnym jest człowiek wśród ludzi.
hmm a kto mówi, że single nie pracują, nie mają znajomych, przyjaciów ?

Ale na raka lekarstwem nie jest opiat.

no właśnie nie jest, ale wielu jest przekonanych, że małżeństwo jest tym lekarstwem -:))

Jacek
Kotowski edytował(a) ten post dnia 09.12.09 o godzinie 10:34
Anna Baniuk

Anna Baniuk Head of VIP
Relations

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Ewa Granat:
Lechu wybierasz ciekawe tematy.
W życiu bywa jeszcze inaczej.
Można "być" we dwoje,a jednak samemu.
Taki związek jest chory,często toksyczny.
Wybierasz życie w pojedynkę,ale nie samotność.
Jest ogromna różnica między samotnością a brakiem miłości.
Wybór zawsze należy do Nas.


Być może osoby, które wybierają samotność nie wybierają braku miłości - być może osoby te zamiast angarzować się w związki z niewłaściwą osobą, chcą sobie przez to zaoszczędzić stratę czasu... może poprostu czekają cierpliwie na odpowiednia osobę - realizując sie w między czasie na innych płaszczyznach życia codziennego ;)uszczęśliwiając się w inny sposób niż bycie z drugą osobą.
a po 2. nie wszyscy mają powołanie do związku, niektórzy mają poprostu powołanie do samotności - co nie oznacza życia bez szczęścia ;)

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

monika zjawińska:
Dziendobry ;) sabinko poranna kawa?;)

miłego dnia życzę i do pracy wracam, zobaczymy jak temat rozwinie się do wieczorka -:))

pozdrawiam ciebie i wszystkich biorących udział w rozmowie...
Dagmara P.

Dagmara P. La vita e bella!

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Witam!

Włączę się z 1 myślą, która wydaje się sensowna: Szczęście nie zależy od tego, co nas spotyka ani co mamy, ale od interpretacji wydarzeń i stosunku do nich... Krótko mówiąc, jeśli akceptujemy swoje życie, to jesteśmy szczęśliwi, niezależnie czy sami, czy z kimś.

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Jak to łatwo powiedziec: " Szczęście nie zależy od tego, co nas spotyka..."
W samotność po śmierci ukochanej osoby ciąg dalszy szczęśliwej linii?..
Trudno oddechem witać wtedy poranek.. nawet dzięki pozytywnym myślom itd...

Ale my tu dyskutujemy chyba o szczęściu w samotności z wyboru,
a nie z konieczności losu..
Sylwia Kamień

Sylwia Kamień Za mną lira, przede
mną okno, rozglądam
się...

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Jeśli ktoś jest nieszczęśliwy mieszkając sam ze sobą, to czy może być szczęśliwy w związku, gdy partner nie zajmuje się "ktosiem" 24h/dobę?
Monika Z.

Monika Z. Terapeuta terapii
naturalnych,Astrolog

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Ewa J.:
Jak to łatwo powiedziec: " Szczęście nie zależy od tego, co nas spotyka..."
W samotność po śmierci ukochanej osoby ciąg dalszy szczęśliwej linii?..
Trudno oddechem witać wtedy poranek.. nawet dzięki pozytywnym myślom itd...

Ale my tu dyskutujemy chyba o szczęściu w samotności z wyboru,
a nie z konieczności losu..

hm ...ciekawy tematna nastepna dyskusję albo moze nie dyskusje a po prostu rozmowę...Trudne sprawy poruszasz ale moje doswiadczenie jest takie ,ze kazdy z nas tego doswiadczył,doswiadcza lub doswiadczy..nie ma lekko ,nikt nie mówił ,ze bedzie łatwo ;(,Co do pozytywnych mysli hmmm,ja osobiście jestem realistką i pasuje mi teoria stoicyzmu .Mozna byc szczesliwym po smierci ukochanej osoby ale to wymaga czasu .....i troche rzeczy trzeba w sobie poukładać..ale to bardzo delikatny temat .pozdrawiam z poranną kawą ...monika zjawińska edytował(a) ten post dnia 10.12.09 o godzinie 08:03

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Ewa J.:
W samotność po śmierci ukochanej osoby ciąg dalszy szczęśliwej linii?..
Trudno oddechem witać wtedy poranek.. nawet dzięki pozytywnym myślom itd...
każdą "stratę"/"żałobę" trzeba przeżyć bez tego nigdy nie będzie dobrze.
Ja spotykałam się i nadal spotykam z takim niewłąściwym podejsciem do problemu, gdzie nie pozwala się ludziom przeżyć tego bólu po stracie/żałobie, robi się wszystko wyciągając ich z domu do ludzi, zeby tylko o tym nie myśleli - ale to działa tylko na chwilę.

Przeżycie straty/żałoby nie zajmuje lat jeżeli pozwolimy sobie na zmierzenie się z prawdą.

Rzeczywistości nie możemy zmienić możemy ją tylko zaakceptować i należy to zrobić, żeby móc poczuć się lepiej.

I dlatego uważam, że niezależność i samodzielność oraz to że należy liczyć tylko na siebie w życiu jest podstawą bo jak nas partner nie zostawi odchodząc do kochanki/kochanka to może umrzeć i wtedy jest tragedia a ja jestem za zapobieganiem a nie leczeniem.

I w takiej sytuacje strata/żałoba oczywiście będzie smutnym zdarzeniem ale nie powali nas z nóg.Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 10.12.09 o godzinie 10:36

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Barbara Pieśkowska:
Dla mnie być samemu a być samotnym to dwie różne rzeczy.
Samotność można też czuć w związku.

Samotność niszczy nas na różnych płaszczyznach, prywatnej ale i zawodowej i gospodarczej. Robimy wszystko sami, to jakaś choroba.

- Jest wieczny problem (raportowany przez moich przyjaciół) w zespołach, ktoś jest liderem i pnie się w górę, lansuje się, ktoś inny wytrawnym pomysłodawcą, który chętnie siłą narzuci swoje pomysły pozostałym siłą, ktoś inny zrobi wszystko co mu każą, ale najlepiej robił to co robił zawsze, stawi czynny opór każdej zmianie, razem nie zbudują łodzi, nie upolują mamuta. Tak naprawdę marzą o biurku i spokoju.
- Jest problem z zebraniem ludzi by uczestniczyli w radzie nieruchomości. Jest problem, by poznać i porozmawiać z sąsiadem w bloku. By wspólnie reprezentować interesy lokatorów wobec spółdzielni.
- Jest problem by zagospodarować pokaźne dofinansowanie unijne na klastry (grupy firm w ilości przynajmniej po 10 które np. wprawdzie w 75 % mogą być konkurentami ale w 25% mogą sfinansowac i rozwiązać wspólnie jakiś problem, badawczo rozwojowy, wprowadzenia procedur jakościowych, informatyczny... nikt się nie rzuca na dość pokaźne sumy dofinansowania.
- Jest problem nieumiejętności merytorycznej dyskusji między ludźmi o odmiennych poglądach, w polityce ale i na forach GoldenLine. Od wymiany poglądów ludzie wykształceni na forum Wiara czy Powstanie Warszawskie szybko przechodzą do erystyk ad personam etc.

Stawiam tezę:
- nie mamy jako naród rozwiniętej kultury kontaktów międzyludzkich, albo mamy ją głęboko zniszczoną (rozerwanie i słabe związki rodzinne, słaba umiejętność życia, pracy, organizowania się w zespoły, wspólnego poszukiwania rozwiązań, negocjacji i kompromisu)
- jesteśmy z natury (?) podejrzliwi i nieufni ( wcale nie nietypowa typowa odpowiedź na uśmiech "Czego się patrzysz chcesz w ryj")

Dlaczego ma więc być dobrze w związkach małżeńskich. Bo ja stawiam tezę, że z punktu widzenia tego, jak jesteśmy skonstruowani... jesteśmy skonstruowani do budowania rodzin, posiadania potomstwa, życia w relacjach. Ucieczka od relacji nie jest wyborem, jest symptomem groźnej choroby. Po prostu wymrzemy jak mamuty.

Częścią nas jest odbicie jakie widzimy nas samych w otaczających nas ludziach. Kształtuje nas interakcja. Samotność to zaraza. Groźniejsza od AH1N1 na pewno. Na pewno osłabia i zabija. Fizycznie też może.Jacek Kotowski edytował(a) ten post dnia 10.12.09 o godzinie 16:18

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Jacek Kotowski:

Stawiam tezę:
- nie mamy jako naród rozwiniętej kultury kontaktów międzyludzkich, albo mamy ją głęboko zniszczoną (rozerwanie i słabe związki rodzinne, słaba umiejętność życia, pracy, organizowania się w zespoły, wspólnego poszukiwania rozwiązań, negocjacji i kompromisu)

jak 'wytkniemy" nos poza nasz kraj to nic innego nie zobaczymy, w każdym narodzie ten sam problem.

Odpowiedz na to już dajesz ja dodam, że temat też mnie interesuje, obserwuję młodych, starszych i "starych" -:)) założyłam też wątek na mojej grupie ale ruch zero -:)) http://www.goldenline.pl/forum/koniec-milczenia/1109310.

- jesteśmy z natury (?) podejrzliwi i nieufni ( wcale nie nietypowa typowa odpowiedź na uśmiech "Czego się patrzysz chcesz w ryj")

z natury nie, ale tą naszą naturę "piłują" nam w dzieciństwie na różne sposoby i potem stajemy się "dziwni" na różne sposoby.

Dlaczego ma więc być dobrze w związkach małżeńskich. Bo ja stawiam tezę, że z punktu widzenia tego, jak jesteśmy skonstruowani... jesteśmy skonstruowani do budowania rodzin, posiadania potomstwa, życia w relacjach.

ja doprecyzuję tylko w ZDROWYCH.
Ucieczka od relacji nie jest wyborem, jest symptomem groźnej choroby.

hmm, myślę, że od "zdrowych" relacji nikt "zdrowy" nie ucieka.

Symptomem groźnej choroby jest natomiast wchodzenie w "toksyczne" relacje na każdej płaszczyźnie zarówno tej prywatnej jak i tej zawodowej.

Po prostu wymrzemy jak mamuty.

a czy musimy przetrwać -:)))
Samotność to zaraza. Groźniejsza od AH1N1 na pewno. Na pewno osłabia i zabija. Fizycznie też może.

hmmm, jak z wyboru, żeby odciąć się od "toksycznośći" to nie zabija tylko uzdrawiaSabina Gatti edytował(a) ten post dnia 10.12.09 o godzinie 16:44

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Sabina Gatti:

hmmm, jak z wyboru, żeby odciąć się od "toksycznośći" to nie zabija tylko uzdrawia[edited]Sabina Gatti edytował(a) ten
Czy problem "toksyczności" istniał w społeczeństwach pierwotnych czy jest produktem cywilizacji? Zadajmy sobie pytanie, skąd bierze się toksyczność. Samotność jest jedynie jakimś sposobem obrony. Skutkiem czegoś niedobrego. Czy jest wyborem? Zdaje się nam że wybieramy? Czy to nie jest ten "łatwy" wybór?

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Jacek Kotowski:
Sabina Gatti:

hmmm, jak z wyboru, żeby odciąć się od "toksycznośći" to nie zabija tylko uzdrawiaSabina Gatti edytował(a) ten
Czy problem "toksyczności" istniał w społeczeństwach pierwotnych

oczywiście, że istniał bo gdyby nie istniał to dzisiaj jej by też nie było.

Tą toksyczność przekazuje się z pokolenia na pokolenie - w przyrodzie nic z niczego się nie bierze, wszystko ma gdzieś swój początek.

Kiedyś nie było srodków masowego przekazu to i nie wiedzieliśmy co u innych się dzieje a na dodatek ludzie nie mieli zielonego pojęcia (zresztą i dzisiaj w XXI wieku tylko mała garstka ludzi na świecie to przyjęła do wiadomości i o tym stara się mówić ale nikt ich nie słucha), że rodzice mogą być toksyczni (przemoc fizyczna/psychiczna/seksualna więcej jej w 4 ścianach niż na ulicy ale ile ludzi na świecie o tym wie i mówi?, a ci co mówią jakie możliwości mają, żeby rozpowszechniać tą wiedzę?)
czy jest produktem cywilizacji?

cywilizacja to też tylko i wyłacznie "ręka" dorosłych.

Zadajmy sobie pytanie,skąd bierze się toksyczność.

zaczyna się w domu a potem przenosi się ją na zewnatrz na innych ludzi w życiu prywatnym, zawodowym i społecznym gdzie odreagowujemy bo poza domem mamy niepisane przyzwolenie -:))

Samotność jest jedynie jakimś sposobem obrony. Skutkiem czegoś niedobrego. Czy jest wyborem? Zdaje się nam że wybieramy? Czy to nie jest ten "łatwy" wybór?


Dokładnie, jest sposobem obrony przed tą toksycznością i śwaidomym wyborem, żeby nie kłaść sobie "kłód" pod nogi -:))

A ty co byś wybrał?
1. związek z toksyczną kobietą
czy
2. bycie singlem
-:))))

Nic nam się nie zdaje -:)) dojrzałym emocjonalnie ludziom, z doświadczeniem własnym i innych, z pewną wiedzą nic już się nie zdaje -:))) niczego nie są tak w życiu pewni jak tego, że lepiej samemu niż z toksycznym partnerem -:))

To nie jest "łatwy" wybór, powiedziałabym że bardzo trudny a wręcz tragiczny ale życie w iluzji że żyje się w szczęśliwym małżeństwie jest jeszcze tragiczniejsze[edited]Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 10.12.09 o godzinie 18:26

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

Samotność to zaraza. Groźniejsza od AH1N1 na pewno. Na pewno osłabia i zabija. Fizycznie też może.

Może, ale nie musi. I tu jest wybór.

ALE RZECZYWIŚCIE CYWILIZACYJNIE TO ZJAWISKO JAKBY ZARAZY CZY MODY NA SAMOTNOŚĆ JEST NIEPOKOJĄCE..

Wyobrażam sobie, jak stado ssaków rodzaju ludzi egzystuje w swoich samotniach, każdy osobno przy róznych maszynach rozwijająych mięście, intelekty,wyobrażnię, talenty itd., i przy różnych wirtualnych substytutach szczęscia rozwija się... i przestaje mieć czas by spotkać się ze sobą w realu.. i przestaje umieć sie ze sobą komunikować coraz bardziej.. na szczęście w komputerze wszystko jest prostsze: ustalone i jasne zasady, rozmaitość gier do wyboru, wiele atrakcyjnych wcieleń możliwych do przeżycia, nie boli przegrana, nikt jej publicznie nie wykpiwa, nikogo nie ranimy, nikogo humorów nie dźwigamy,mamy spokój i ciszę, gdy tekst lub obraz nam nie odpowiada, możemy go przełączyć i wyłączyć,rewelacja! I możemy umrzeć,kiedy chcemy, na chwilę, mogą nas zabić, a i tak przy następnym logowaniu znow będziemy mogli zacząć od nowa, albo od dowolnego poziomu, który uprzednio zapisaliśmy.. Po co towarzysz, co ma pretensje do nas, że jego sprawy nas nie interesują..po co ciężar problemów innej osoby, dlaczego nie być wygodnym, jak możemy.. Po co potomstwo.. po co nieprzespane noce, troski o własciwe kogoś wychowanie.. Po co w ogole dżwigać ciężar jakichś relacji z innymi, jak to samo można przeżyć coraz dokonalszą techniką stymulacji.. Musimy nosic i przekazywać nasze geny w rodzinie? Możemy zostawić geny w probówkach i zrobią nasze potomstwo za nas.. I dadzą im piękne programy i piękne stymulatory szczęścia.. możemy w ogole zamienić świat na matrixową matrycę i nieustannie czerpać tylko szczęście, szczęście, szczęście..

Bo może naukowcy nam zbuduja niedługo zastępcze organy lub rozwiążą problem starzenia się komórki.. i mamy wieczne szczęście na ziemi,co z tego,że w samotności.
WCALE NIE MUSIMY WYMIERAĆ..BIEDNE MAMUTY..

Ale jak ktoś znudzi się szczęściem, jakaś szczęśliwa tabletka rozwiąże problem i będziemy mieli też szczęśliwe rozwiązanie na zmęczenie szczęśliwym życiem...

Szczęśliwa samotność nas już dotyka i jeszcze szczęśliwsza samotność nas czeka..
Szczęśliwa zaraza cywilizacyjna..

konto usunięte

Temat: SAMOTNOŚĆ A SZCZĘŚCIE

monika zjawińska:
Ewa J.:
Jak to łatwo powiedziec: " Szczęście nie zależy od tego, co nas spotyka..."
W samotność po śmierci ukochanej osoby ciąg dalszy szczęśliwej linii?..
Trudno oddechem witać wtedy poranek.. nawet dzięki pozytywnym myślom itd...

Ale my tu dyskutujemy chyba o szczęściu w samotności z wyboru,
a nie z konieczności losu..

hm ...ciekawy tematna nastepna dyskusję albo moze nie dyskusje a po prostu rozmowę...Trudne sprawy poruszasz ale moje doswiadczenie jest takie ,ze kazdy z nas tego doswiadczył,doswiadcza lub doswiadczy..nie ma lekko ,nikt nie mówił ,ze bedzie łatwo ;(,Co do pozytywnych mysli hmmm,ja osobiście jestem realistką i pasuje mi teoria stoicyzmu .Mozna byc szczesliwym po smierci ukochanej osoby ale to wymaga czasu .....i troche rzeczy trzeba w sobie poukładać..ale to bardzo delikatny temat .pozdrawiam z poranną kawą ...monika zjawińska edytował(a) ten post dnia 10.12.09 o godzinie 08:03

Jak dobrze, kiedy ktoś w takich chwilach jest obok i znajdzie czas na rozmowę przy herbacie czy kawie.. Pozdrawiam:)



Wyślij zaproszenie do