Seweryn Mściwujewski

działam w internecie i nie tylko

Wypowiedzi

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Co można zrobić, gdy matka utrudnia kontakty z dzieckiem
    2.10.2007, 13:44

    Wojtek M.:
    Seweryn M.:
    No i co z tego wynikło?
    Myślę, że musimy odróżnić indywidualne sprawy od ogólnej sytuacji, a także przed podjęciem jakiegoś konkretnego działania przeanalizować go pod kątem skuteczności w doprawadzeniu do osiągnięcia celu. A wcześniej ten cel trzeba określić bardzo, bardzo jasno.
    Celem jest wpłynięcie przede wszystkim na postawę matki...

    Do czego chcesz dojść? Jak ma się zmienić postawa?
    Mało osób uwielbia spotkania z kuratorem...
    Mało osób uwielbia, gdy tzw otoczenie wie, ze w tym domu bywa kurator...
    Mało osób uwielbia, gdy kurator wzywa policję, bo nie może np dostać się do mieszkania, a słyszy, ze sa tam dzieci (bo matka właśnie wyskoczyła do sklepu)...
    Mało osób czuje konfort, gdy wiele osób (takze ojciec dzieci) moze potem przeczytać w notatkach kuratorskich:
    "dzieci ubrane schludnie... dom czysty... od matki nie czuc bylo alkoholu... dzieci na obiad jadly..)
    Człowiek wtedy zaczyna poadać w paranoję:
    Dziś kurator - muszę posprzątać...
    Robi sie wtedy strasznie niewygodne ciśnienie dla matki...

    Na kogo kieruje swoją złość? Na siebie?
    Czy jestes peiwien, że kurator to coś w rodzaju komputera, który osądza sytuację absolutnie obiektywnie?
    Poza tym kurator rozmawia też np sam na sam z dziećmi w ich pokoju...
    I pyta: kiedy ostatni raz widzieliście sie z tatą... ?
    Dlaczego nie? (bo mama nie pozwala, bo mama mówi, ze...)...
    A wy chcielibyście spotkać sie z tatą...?

    A co dzieci odpowiadają?
    No i ten kurator pisze te notatki...
    I pisze...
    I sklada w sądzie rodzinnym...
    I składa...

    Sprawdzałeś, jak wyglądają te notatki? A czy matka nie tłumaczy dzieciom, że ten kurator to na skutek działania taty?
    Dlatego myslę, ze warto wykorzystać tą prawna możliwość...

    Do czego?
    PS
    A czy to, ze matka czasami przejdzie nago z sypialni do lazienki i dzieci to zobaczą, to nie szkodliwa rzecz dla nich?...

    A jak uważasz?
    Bo gdyby był to ojciec, to moznaby to podciągnac pewnie pod deprawowanie dzieci...

    Być może tak. Zależy jednak, czy paradowanie ma na celu pokazanie się dzieciom, czy wynika z jakiejś niewinnej sytuacji, np. zapomnienia szlafroka w przedpokoju. Można skomentować tylko, że przesada w każdą stronę jest zła.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Co można zrobić, gdy matka utrudnia kontakty z dzieckiem
    2.10.2007, 09:35

    No i co z tego wynikło?
    Myślę, że musimy odróżnić indywidualne sprawy od ogólnej sytuacji, a także przed podjęciem jakiegoś konkretnego działania przeanalizować go pod kątem skuteczności w doprawadzeniu do osiągnięcia celu. A wcześniej ten cel trzeba określić bardzo, bardzo jasno.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Co można zrobić, gdy matka utrudnia kontakty z dzieckiem
    1.10.2007, 20:37

    Może w pewnych przypadkach uda się sprowadzić, ale jeśli ten kurator(ka) stwierdzi (oczywiście z reguły wcześniej uprzedza telefonicznie o swojej wizycie), że dzieci są zadbane a Twoje zarzuty są bezpodstawne, to masz duuuuży minus.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Co można zrobić, gdy matka utrudnia kontakty z dzieckiem
    1.10.2007, 18:46

    Aby uzyskac nadzor kuratora, trzeba wykazac istotne powody. Jesli napiszesz, ze dzieci sa zaniedbane etc., a nie wykazesz tego czarno na bialym, to obroci sie przeciwko Tobie. Mozesz wnioskowac o kuratora na spotkaniach, na pewno sąd każe Ci za to płacić, to nie jest mało, klikadziesiąt zł za godzinę i efekt naprawdę niepewny.
    Jeśli masz zamiar składać wnioski do sądu, to zastanów się, o co.
    Zakładanie, że sądy rozpoznają coś same i że sądom i kuratorom zależy wyłącznie na dobru dzieci, jest błędem.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Alimenty a kontakt z dzieckiem
    1.10.2007, 13:04

    O czym my mówimy...
    Sądowi baaaardzo często przychodzi do głowy, że dziecko ma dziadkow, z reguły ze strony matki.
    "Karanie" matki odebraniem alimentów za utrudnianie kontaktów z ojcem musi iść w parze z sądową regulacją tych kontaktów, zatem w takim wypadku ojciec powinien mieć automatycznie zwiększony udział w wychowaniu (art 135 KRiO).
    Ale, aby móc narzekać bez ograniczeń, proponuję zrozumieć zasady prowadzenia procesów cywilnych (a takimi są rodzinne). Sąd nie szuka sam dowodów i nie formułuje postulatów i żądań pod swoim adresem, sądowi trzeba te postulaty i dowody podać. Ojcowie, którzy nie skorzystali z tego, poniekąd sami sobie są winni. Nie oznacza to oczywiście, że wszelkie wyroki są sprawiedliwe, ale na pewno byłyby lepsze, gdyby tzw. strony wiedziały więcej o specyfice działania wymiary sprawiedliwości i tę wiedzę stosowały.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ZESPÓŁ ALIENACJI RODZICIELSKIEJ - BADANIA I PRAKTYKA w temacie Molestowanie seksualne dzieci – czy to ukryta norma...
    28.09.2007, 10:47

    Czytam Wasze dyskusje.
    1. Odnośnie reakcji Agnieszki na pytania Maćka kilka postów wcześniej: nie ma głupich pytań, a odpowiadanie świętym oburzeniem sprawy nie rozjaśnia. Trzeba wiedzieć, co krzywdzone dziecko czuje, choćby po to, aby móc skutecznie mu pomóc.
    2. Myślę, że różnimy się znajomością poruszanych zagadnień. Ja y z je znam głównie z praktyki, z kilkunastoletniej pracy w SOPO, z tysięcy przeprowadzonych rozmów. Z własnego doświadczenia i literatury również. I ta moja wiedza każe mi być naprawdę ostrożnym w wydawaniu sądów, miedzy innynmi tych o większej czy mniejszej szkodliwości jakiegoś konkretnego postępowania rodzica. Choćby w wielokrotnie wspomina nej publikacji KOPD stoi napisane, że - według autorów - wmawianie dziecku fałszywych oskarżeń i namawianie go do fałszywego oskrżania, w tym na temat molestowania, przynosi większe szkody dla dziecka niż gdyby to molestowanie faktycznie miało miejsce. Można z tym dyskutować, owszem, ale trzeba wiedzieć, znać dogłębnie zagadnienie.
    3. Oczywiste dla mnie jest, że obecny system sądownictwa sprzyja rozwojowi postaw rodzicielskich szkodliwych dla dziecka. Ten temat był wielokrotnie poruszany, dlatego pozwolę sobie uzasadnienie (przynajmniej na razie) pominąć.
    4. Oddzielanie dziecka od rodzica jest przemocą psychiczną i złem, często gorszym niż przemoc fizyczna. Za wyjątkiem sytuacji, kiedy rodzic przynosi więcej szkody niż pożytku - a to może byc taki rodzic, który właśnie indoktrynuje dzieci na max. Są tacy, są. Znowu KOPD: "jedynym ratunkiem dla takich dzieci jest oddzielenie ich od tak postępującego opiekuna".
    5. Pomysł, że coś się poprawi, jak ogół społeczeństwa zacznie czytać madre książki, jest tak utopijny, że aż szkoda pisać. Bo nie zacznie ogół czytać ani przejmować się tym, co tam jest napisane (prędzej można liczyć na kopiowanie postaw bohaterów popularnych seriali). Nie zaczną też czytać masowo psychologowie, sędziowie itp. Trzeba im dać odpowiednie narzędzia w postaci kija i marchewki, mając nadzieję, że mądre jednostki z własnej inicjatywy poszerzą swoje horyzonty.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Alimenty a kontakt z dzieckiem
    16.09.2007, 21:59

    Polecam lekture Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego art 135.
    Aliemnty sa na dziecko, co bynajmniej nie oznacza, że na dzieci są wydawane.
    Uniemożliwianie kontaktów z drugim rodzicem jest czymś znacznie gorszym dla dziecka niż zmniejszenie kwoty alimentów. Ojciec, mając zapewniony udział w wychowaniu i utrzymaniu, przecież będzie niejako z definicji kupował rzeczy i dawal dziecku jeść. Zatem zabranie alimnetów matce ograniczającej kontakty powinno poprawić sytację dziecka, a nie pogorszyć.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Alimenty a kontakt z dzieckiem
    13.09.2007, 21:42

    Dagmara D.:
    Generalnie to nawet nie jest głupi pomysł...ale.... jesli mówiemy o "płaceniu za widzenia" to może sie to skończyć również zadziałaniem zasady dynamiki "akcja = reakcja".
    Czyli nie płacisz ? Nie widzisz się z dzieckiem.
    I nie ma pomiłuj... co wtedy ?


    Świetne. Tyle, że nam chodzi o ograniczenie możliwości wykorzystywania dziecka jako narzędzia, a nie stwarzanie dodatkowych takich możliwości.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Gdy matka odmawia ojcu kontaków z dzieckiem
    8.09.2007, 15:00

    Ja mieszkam w Krakowie, dzis i jutro jestem w Warszawie.
    Moge dac kontakt w Warszawie na kogos, kto rzetelnie doradzi.
    Skontaktuj się prywatnie, moj mail seweryn@forma.pl

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Gdy matka odmawia ojcu kontaków z dzieckiem
    7.09.2007, 13:23

    Pisz do sądu okregowego na sygn akt rozwodowych. To tam zalatwia sie wszelkie sprawy opiekuncze, skoro jest rozwod w toku.
    Jesli piszesz do jakichs instytucji, kopie slij do wiadomosci sadu. Przynajmniej te najwazniejsze.
    Sad nie dziala od ropzprawy do rozprawy, sad dziala non stop. Sa posiedzenia niejawne, rozpatrywanie wniosków etc. Mozna go zmusic do reakcji w ciagu jednego dnia.
    Napisz, gdzie mieszkasz. Ja niestey zaraz wyłaczam komputer, będę w sieci dopiero wieczorem, od[piszę.

    Chciałbym napisać do tych którzy będą mogli w ten czy inny sposób zareagować NAJSZYBCIEJ jak się da. Sąd okręgowy za 4 miesiące. Czy ktoś może zareagować szybciej? Gdzie pisać wnioski?
    Z góry dziękuję za ew. info.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Gdy matka odmawia ojcu kontaków z dzieckiem
    7.09.2007, 11:42

    Myślę jednak, że sporo dorosłych dzieci, zechce poznać prawdę i zakopać ten etap życia. Warto powiedzieć temu dziecku, naprawdę zrobiłem/am Wszystko...

    Nie zapominaj, że dzieci mają do rozważenia argumenty dwóch stron. Kto im wyjaśni po dwudziestu latach, że np. ojciec nie wyprowadził sie z domu z własnej woli tylko miał dosyć awantur, oskarżeń i prowokacji konczących się na komisariacie? Ten właśnie ojciec?
    Bez szans.
    99,9 procent dzieci nie będzie tego zgłębiać, poszukiwać i wypytywać świadków z lat dzieciństwa. Po prostu dla nich będzie to etap koszmarów przeżytych za sprawą niedojrzałych rodziców, o którym lepiej nie myśleć i nie rozmawiać.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Gdy matka odmawia ojcu kontaków z dzieckiem
    7.09.2007, 11:33

    Tomasz S.:
    Robię wszystko co w mojej mocy. Piszę, odwołuję się, chcę mediacji. Ona wszystko ignoruje. Nie mam ograniczonych praw rodzicielskich, a nic nie mogę.

    Ojej... to "nie moge" nat
    uralnie ogranicza Cię na wstępie. Możesz!
    Pisz wniosek do sądu o wydanie trybie pilnym postanowienia o zmianie opiekuna dzieci - na ojca oczywiście. Uzasadnij to ewidentnym wywieraniem przemocy przez matke i jej rodzinę. Przeczytaj akta i ustawy!!!! Powołuj sie na akty prawne w kontekście konkretnych faktów! Wnioskuj o przesłuchanie świadków.
    Napisz, że pozostawianie obecnie dzieci pod opieką matki jest akceptowaniem przemocy, bo przemocą jest m.in. zabranianie kontaktów z drugim rodzicem.

    kontaktu. Dzieci choć powinny nie chodzą do lekarzy, psychologów, przedszkola itp. Ja nic w tej sprawie zrobić nie mogę. Pani sędzina jest na urlopie więc nie ma o czym gadać.

    Możesz, nie wmawiaj sobie. Urlop nie ma nic do rzeczy, postanowienie zabezpieczające moze wydać iny sędzia.
    Gdy podjadę pod dom teściów, dziecko woła "tata, tata" i biegnie do mnie. Matka łapie je szybko i zamyka w domu...

    Nagraj, sfilmuj, miej świadków.
    wszystko w zgodzie z majestatem prawa,

    Nie, to nie jest w zgodzie z prawem, ale trzeba to wykazać i dać sądowi dowody.

    Matka ma zalecenie terapii psychologicznej i nic sobie z tego nie robi.

    Wykorzystaj w argumentacji. Do terapii nikogo zmusić nie można, ale lekceważenie zalecenia to poważny minus.

    czasie stanie się z dziećmi? Nie chodzą do przedszkola, są zamknięte w domu, matka ogranicza im rozwój!!!

    Udowodnisz? Jeśli tak, to pisz konkretnie o tym do sądu.

    Z dnia na dzień zaczynam rozumieć, że rzucany w ścianę groch jej nie przebije...

    Masz rację. Dlatego użyj nieco cięższej amunicji od grochu.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Gdy matka odmawia ojcu kontaków z dzieckiem
    7.09.2007, 10:08

    Nie mogę odebrać dziecka, bo wczesniej zabrała je matka.

    Możesz. Chyba, że sąd ograniczyłby Ci prawa rodziceleskie. Jeśli kierowniczka przedszkola protestuje, to zażądaj na piśmie od niej oświadczenia o tym. Jeśli odmówi, pisz skargę do jednostki nadrzędnej.
    Dziś byłem z policją, nic nie mogą zrobić.

    Zażadaj założenia niebieskiej karty, argumentuj to wywieraniem przemocy przez matkę (ustawa o przeciwdziałaniu przemocy). Dbaj, aby policja czyniła notatki o interwencjach i zgłoszeniach.

    ojciec natomiast nie może w starym przedszkolu skreślić z listy upoważnień osób do których stracił zaufanie i nie wyraża zgody na to aby odbierały dzieci,

    Kto powiedział, że nie może? Oczywiście, że może. Napisz pismo do dyrekcji przedszkola, że takie a takie osoby nie mogą odbierać dziecka, bo Ty nie wyżasz zgody. Zadziała. Z powiadomieniem
    (kopia) sądu.
    to się nazywa prawo, wszedzie mówią, że to BZDURA. Na policji, u psychologa, wszędzie gdzie nie pójdę, nie zgadzają się z postanowieniami sądu, które są dość pokrętne, ale o tym w swoim czasie, licho nie śpi ;-)

    Nie słuchaj tych, którzy Ci wmawiają, że nie masz żadnych praw. Pisz odpowiednie pisma do sądu. Konkretne, uzasadnione. Zapoznaj się z kodeksem rodzinnym, ustawą o przemocy.
    Wszędzie nie zgadzają się z postanowieniami sądu? A co jest w aktach sprawy? Czy regularnie je przeglądasz, kopiujesz, analizujesz, w pismach procesowych odwołujesz się do tego, co tam jest napisane?
    Jeśli nie popracujesz nad sprawą, pozostanie narzekanie na niesprawiedliwość.
    I jeszcze jedno: mitem jest pogląd, że dzieci, jak dorosną, docenią wysiłki rodzica walczącego o nie w sądzie. One będa miały własne życie, własne problemy i walka rodziców może być dla nich co najwyżej żenującym wspomnieniem, które należałoby jak najszybciej i najdokładniej wymazać.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Co można zrobić, gdy matka utrudnia kontakty z dzieckiem
    26.08.2007, 11:34

    Niemożliwa jest przymusowa terapia. Możliwe są próby mediacji i mają znacenie dla sądu, jeśli są przeprowadzone oficjalnie.
    Jeśli matka utrudnia kontakty, to oznacza, ze porozumienie jest niemożliwe. Wniosek o ukaranie, owszem, można złożyć, ale jest to droga mało skuteczna (matka zapłaci kilkaset złotych grzywny po dwuletnim postępowaniu sądowym i odbije sobie w podwyższeniu alimentów, to standard). Uderza to raczj w dziecko i w ojca, bo matka wytłumaczy dziecku, że zły ojciec spowodował niesłuszne ukaranie i wobec tego uniemożliwł wakacje albo coś w tym rodzaju.
    Właściwie jedyna droga to wspomniane konsekwentne gromadzenie dowodów, wszelkie pisnma wysyłane ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru, zgłaszanie na policji (mało skuteczne, policja zwykle odmawia interwencji czy nawet sporządzenia notaki - więc np. idziemy z gotowym pismem do dzielnicowego). Udajemy sie do Osrodka Interwencji kryzysowej, Komitetu Ochrony Praw Dziecka, ośrodków mediacji (sa też m.in. przy MOPSach), zewsząd zbierając pisemne ślady. Jak zgromadzimy już trochę, mozemy złożyc wniosek o przejęcie opieki albo przynajniej znaczące poszerzenie kontaktów.
    Wszelkie ważne listy składamy w kopii do akt do wiadomości sądu - dokuemtujemy na bieżąco swoje działania.
    Należy pamiętać, ze utrudnianie kontaktów to przemoc wywierana na dziecku i ojcu i tak należy argumentować (ustawa o przemocy z lipca 2005). Jeśli dziecko jest nastawiane przeciwko ojcu, trzeba staranie zbierac na to dowody (tu naprawdę nie wystarczy pożalić się piśmie sądowym) w postaci pism, nagrań (ze scenopisami), świadków, udokumentowanych rozmów z pedagogami etc. Warto samemu poddać się terapii i miec na to papier. Jeśłi dziecko jest nastawiane i nie chce kontaktów (bo powiela poglądy matki i spełnia jej oczekiwania), udowodnic, że dziecko jest indoktrnowane i występują u niego objawy syndromu Gardnera. Zalecenia psychologów są jednoznaczne - w takim wypadku trzeba ograniczyć mozliwości indoktrynacji nawet aż do całkowitej izolacji od indoktrynującego rodzica.
    Nie jest to łatwa droga, pamiętajmy jednak, że miękkie postępowanie nie przyniesie znaczących rezultatów, a raczej spowoduje odsnięcie sie dziecka od ojca (własnie na skutek indoktrynacji). Może nawet w większym stopniu niz zaniechanie kontaktów.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Media
    7.08.2007, 22:25

    Służe swoją osobą. Prowadziłem przez lata oddział Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca w Krakowie, pisałem o tym na forum w innych tematach. Mam też osobiste doświadczenia, w tym precedensowy proces i opiekuję się swoimi synami (8 i 11 lat).
    Nie ma się co dziwić, że wiele osob nie chce przyjąć do wiadomości istenienia syndromu Gardnera. Odważe się stwierdzić, że w naszym kraju prawie wszystkie dzieci z rozbitych (i nie tylko rozbitych!)rodzin mają jego objawy, a rodzic-opiekun mniej lub bardziej świadomie wykorzystuje je do swoich celów... no i druga "obrazoburcza" teza - prawie wszyscy ci rodzice to matki. To już jasno wynika ze statystyki, komu sąd powierza opiekę. Nie oznacza to, że ojcowie w odwrotnej sytuacji byliby automatycznie lepsi - po prostu teraz opiekunami są w porażającej większości matki i one dzieci indoktrynują.
    Dzieci, które jak papugi powtarzają, że wolą być z mamą, to przecież codzienność spraw rodzinnych w sądach. RODKi na takich stwierdzeniach, będących wynikiem indoktrynacji i odruchowego, wyćwiczonego zaspokajania przez dziecko oczekiwań opiekuna, budują całe, niesłychanie krzywdzące i nieprawdziwe "opracowania".
    Autorzy takich super naukowych dzieł nie przyjmą syndromu Gardnera do świadomości, to byłoby dla nich niewygodne i ryzykowne (co z tymi sprawami, w ktorych opiniowali, ze skoro dziecko mówi "tata to dran a ja chcę z mama", to znaczy, że opiekunem ma być matka) będą udawać, ze polemizują i bić pianę, a tymczasem tysiące ludzi będzie przeżywać tragedie.
    Fakt, coś się zmienia. Moja sytuacja jest tego przykładem. Ale do jakiegoś ogólnie sensownego działania sądow i innych instytucji jeszcze daleko. Opór różnych środowisk będzie ogromny.
    Cieszę się, ze coraz więcej osób zajmuje się problemem, to dobrze.
    Pozdrawiam
    Seweryn

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Obiektywne dobro dziecka
    1.08.2007, 23:34

    Utopijne myśli...
    Z jednym się zgadzam - lepszy jeden porządny rodzic niż dwoje byle jakich.
    Ale jeszcze lepsza dwójka porządnych...

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Godność ojca godnością dziecka?!
    1.08.2007, 23:26

    Jeśli ojciec nie chce się widziec z dzieckiem, bo boi się zarazić, to - poza szczególnymi przypadkami - po prostu jest głupie. Raz czy dwa razy mozna machnąć ręką, ale jeśli jest to taki laluś, no to moze lepiej, aby nie przekazywał dziecku takich swoich cech?
    Dziecko powinno być wychowywane w poszanowaniu obojga rodziców, ale bez zakłamania w żadną stronę. Jesli jeden rodzic robi coś ewidentnie źle, nie można przecież dziecku wmawiać, że to jest dobre. Dziecko wychowane w przeświadczeniu, że matka czy ojciec zawsze mają rację, nie wyrośnie na niezależnie myślącego człowieka, nie mówiąc o etycznej stronie problemu.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Godność ojca godnością dziecka?!
    1.08.2007, 23:08

    Jeśli rodzic naprawdę kocha dziecko, to naturalnie nie będzie go indoktrynował. Ale to raczej zależy od postawy wobec życia, od stopnia rozwoju jednostki. Niestety, jeśli doszło do konfliktu, to zanczy, że coś nie było w porządku, więc i można przypuiścić, że zachowanie przynajmniej jednego rodzica wobec dzieci nie będzie idealne.
    Sądy, traktując powierzchownie sprawy rodzinne, dają w pewein sposób do ręki oręż tym, którzy sa nieuczciwi i dziecko traktują jak narzędzie walki z byłym partnerem. Niestety, w ogromnej większości są to kobiety. Tak stuprocentowo pewne, że sąd zawsze im przyzna opiekę nad dziećmi, niezależnie od tego, co zrobią. Zatem robią, co chcą, a bardzo często chcą się zemścić albo odwrócić kota ogonem, przedstawiając się jako porzuconą, borykającą się z losem samotną matkę, podczas gdy rzeczyiwstość może być całkiem inna - typu wyrzucone ubrania na ulicę, zmienione zamki w drzwiach, policja przy byle okazji, oskarżenia... Naturalnie nie stawiam wszystkich kobiet po tej stronie - przecież faceci potrafią niejednej naprawdę dokuczyć. Tym bardziej przykre, że ogromna liczba nieuczciwych kobiet żeruje na tych naprawdę pokrzywdzonych.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Godność ojca godnością dziecka?!
    1.08.2007, 22:13

    Czy ja mam doświadczenie? Tak, mam. Spore. A teraz jestem uczestnikiem precedensowego procesu.
    Indoktrynowane dzieci... Moja eks wmówiła dzieciom, że nie mają rodzeństwa (starszy syn i córka, moje dzieci z pierwszego małżeństwa), doprowadziła do tego, ze synowie nie odzywają się do mojej matki, że nie uważaja mojej rodziny za swoją. Najważniejsze jest dla mnie jednak to, że sąd przyznał opiekę nad synami (8 i 11 lat) mnie. Matka ma się spotykać z nimi wyłącznie w obecności terapeuty... I wiecie co? - nie wyciągnęła wniosków. Dalej jestem oczerniany, ona teraz - jak na włosku wiszą jej prawa rodzicielskie - proponuje mi, że nie będzie ograniczać mi kontaktów. Śmieszne, prawda? Tylko, że dzieci potrzebują matki. Serdecznej, kochanej, kochającej. Ja o tym wiem. Ale niestety nie każda matka jest taka i nie pozwolę, aby mi dzieci wykolejono.
    Jest to pierwszy taki przypadek, kiedy sąd przyznał opieke ojcu w sytuacji, gdy matka opieki żądała dla siebie i nie jest ewidentną alkoholiczką czy czymś w tym rodzaju. Zostałem przez nią oskarżony o wszystko, naturalnie z molestowaniem 20letniej córki i małych synów włącznie. Córka poszła za mamusią jak w dym... syndrom Gardnera w podręcznikowej postaci. Jak to zrobiłem, że sąd uwierzył mnie? Natrudziłem się sporo, aby udowodnić, że wielbłądem nie jestem. Historia na książkę.
    Tak jakoś jest, że dziecko bardziej zwraca uwage na rodzica, którego zainteresowanie i miłość musi zdobywać. Ten, który jest ciągle na zawołanie, który kocha bezwarunkowo, jest traktowany jako tło, stały element gry. Któremu można zrobić przykrość, bo on i tak będzie kochać, nawet jeśli z daleka. I nie zawsze jest to główny opiekun - bardzo często jest to ten dochodzący i żebrzący o widzenia ojciec.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Godność ojca godnością dziecka?!
    1.08.2007, 18:33

    Odpuścić dla dobra dzieci... Właśnie, znowu pytanie - co jest dobrem dzieci. Często można spotakć pogląd, że trzeba walczyć i nawet, jeśli nie wywalczymy wpływu na wychowanie, to przynajmniej, jak dziecko dorośnie, pokażemy mu dokumenty świadczące o naszej dobrej woli. Nic bardziej mylnego. Zindoktrynowane dziecko nie będzie z nami rozmawiać, jak dorośnie. Będzie mialo swoje własne problemy, sprawy wojny rodziców sprzed lat mogą budzić tylko żal, wstręt. I oczywiście żal będzie skierowany zgodnie z wolą indoktrynującego opiekuna.
    Bez walki naturalnie potwierdzamy przed dzieckiem punkt widzenia matki, z reguły deprecjonujący nas całkowicie.
    Więc walczyć, ale skutecznie. Jak? Nie obrzucaniem epitetami, to pewne. Nie pomówieniami i oszczerstwami.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do