konto usunięte

Temat: Media

Witajcie,

Od dłuższego czasu przyglądam się forum. Po pierwsze od dłuższego czasu śledzę już wątki poświęcone prawom ojca. Cieszę sie, że mówi się o nich coraz więcej i nie jest to tylko zwykłe "bicie piany" tylko rzeczowa dyskusja. Rzadko spotyka się miejsce, gdzie ludzie o sprawach bulwersujących, gdzie w grę wchodzą emocje ogromne podpisują się imieniem i nazwiskiem...

Może napiszę kilka słów o sobie i o tym, co ja tutaj robię :)
Jestem dziennikarzem, obecnie rozpoczęłam współpracę z miesięcznikiem "Charaktery". Pisałam w nim o Syndromie Gardnera (numer kwietniowy). Po ukazaniu się materiału, dostałam sporo maili od ojców, a nawet kobiet, które opisywały mi podobne sytuacje. Kobiety pisały jak ważny jest np ojciec dla ich dzieci, ale nie zawsze ojciec "czuł potrzebę" kontaktu z dzieckiem. Nie napisał do mnie jednak nikt, kto przyznał, że np opieka naprzeminenna jest świetna i się sprawdza, że dorośli ludzie wybrali dobro dziecka, a nie własne waśnie i kłótnie...

Obecnie zbieram materiały do książki o polskim sądownictwie rodzinnym i o sytuacji i roli ojca w rodzinie, zwłaszcza po rozwodzie. To nie ma być jakaś monumentalna monografia, raczej rzecz typowo dziennikarska, wywiady, reportaże, przedstawienie wielu rodzinnych perypetii, rozmów z prawnikami, psychologami, kuratorami, z każdym, kto ma w sprawie do powiedzenia coś ciekawego, mądrego. Przede wszystkim chciałabym porozmawiać z rodzicami (a może są tu dorosłe dzieci, które przeszły rozwód rodziców?)

Zwracam się zatem do was z prośbą o wsparcie. Jeśli ktoś byłby skłonny poświęcić mi swój czas i powierzyć swoją historię, będę ogromnie wdzięczna. Ze swojej strony gwarantuję miły kontakt, jeśli będzie trzeba podpowiem to, co już wiem (nie dużo, ale zawsze to coś). Sama współpracuję ze stowarzyszeniem Ojcowie z Trójmiasta (http://ojcowie.pl) Tam prezes, Krzysiek Gawryszczak służy mi swoją nieocenioną wiedzą i pomocą. Dzięki niemu powstał jeden tekst, teraz powstają kolejne i kolejne... Zatem chętnie wysłucham, ale przede wszystkim postaram się o sprawie napisać tak, żeby dobro dzieci stało na pierwszym miejscu.

Faza zbierania materiałów pewnie jeszcze długo potrwa, chcę napisać książkę możliwie najpełniej przedstawiającą sytuacje okołorozwodowe. Wiem, że wielu ojców to dranie, wielu z patologicznymi skłonnościami, wielu ma gdzieś swoje dzieci, albo najnormalniej w świecie odpuszcza, bo tak łatwiej. Ja jednak wierzę w tę garstkę ojców, którzy wiedzą co to znaczy być ojcem, rodzicem i chcą nimi być. Ich dzieciom to się należy i koniec. Dlatego myślę, że warto o tym mówić, nie sensacyjnie, ale w mądry i wyważony sposób.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i mam nadzieję, że będzie mi się miło z wami współpracowało. Za wszelkie listy, wpisy i słowa akceptacji z góry dziękuję ;-)

Agnieszka

konto usunięte

Temat: Media

Może w ramach uściślenia powiem nad czym obecnie pracuję. Tu sprawa jest pilna, więc za każdą pomoc będę ogromnie wdzięczna.

Rozwód to nie tylko stres dla samych rozwodzących się, ale także dla ich rodzin, przyjaciół. To im chcę poświęcić kolejny tekst. Często dziadkowie bardzo cierpią, bo np w sytuacji, kiedy matka nie życzy sobie kontaktów ojca z dzieckiem, automatycznie rodzice byłego partnera idą w odstawkę. A oni są szalenie ważni w procesie wychowywania dziecka, zwłaszcza jeśli dzieci są z nimi silnie związane.

Bywa też tak, że rodzeństwo jest wciągane w sprawy rozwodowe, dzieci rodzeństwa, kuzynostwo. Oni przecież tez mają uczucia i każdy na swój sposób przeżywa zaistniałą sytuację.

Jeśli ktoś mógłby służyć pomocą w tym temacie, będę wdzięczna. Nie można zapomnieć przecież o najbliższych. Poszukuję też dobrego psychologa rodzinnego, który wypowiedziałby się na ten temat. Wszelka pomoc mile widziana ;-)

konto usunięte

Temat: Media

Jestesmy do dyspozycji ja i moj syn 25 lat. Mozesz sie ze mna skontaktowac (moje namiary na stronie internetowej) a do mojego syna otrzymasz po kontakcie ze mna.

pozdrawiam
sabina gatti

konto usunięte

Temat: Media

Rzadko
spotyka się miejsce, gdzie ludzie o sprawach bulwersujących, gdzie w grę wchodzą emocje ogromne podpisują się imieniem i nazwiskiem...

Mnie to wcale nie dziwi, tak zostalismy wychowani - nie mozna odstawac od grupy, trzeba "krakac" jak wszycy chociaz sie w głebi z tym nie zgadzamy. Mysle, ze to najwyzszy czas, zeby ludzie nabrali odwagi i zaczeli głosno mówic to moze uda sie cos zmienic w tym zagmatwanym swiecie doroslych ! (mój wykrzyknik to nie krzyk to podkreslenie waznosci )
Maciej Wojewódka

Maciej Wojewódka analityk, manager,
badacz, organizator,
uhonorowany za kr...

Temat: Media

Cieszę się Agnieszko, że dołączyłaś do naszego towarzystwa i w pełni popieram Twoje zaangażowanie w działaniach na korzyść dzieci. Zaskakuje mnie jednak odzew czytelników "Charakterów". Oczywiście nie chcę niczego sugerować ale nie wszystkie środowiska chcą przyjąć do świadomości występowanie mechanizmów, związanych z syndromem Gardnera. Może jest to związane z ochroną interesów grup funkcjonujących w otoczeniu polskiego prawa rodzinnego, a może z czymś innym. Napisany przez Ciebie artykuł pewnie także wzbudzał poczucie winy. Pewnie i z stąd niektóre listy, odsuwające to uczucie od siebie, wskazując jako negatywnego drugiego rodzica. Dlatego nie przywiązywałbym zbyt dużej wagi do reprezentatywności społecznej listów kierowanych do bardzo prestiżowego miesięcznika ale czytanego także przez środowisko, wykształcone na wiedzy, sięgającej korzeniami do Sigmunta Freuda.
Zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, że nie wszyscy rodzice są odpowiedzialni. Dotyczy to zarówno ojców jak i matek.
Na szczęście jest ogromna rzesza wspaniałych rodziców. Zarówno ojców ja i matek, o czy można dowiedzieć się m .in. czytając wypowiedzi w grupie "Rodzice i dzieci", a odpowiedzialnych ojców wcale nie jest garstka.
http://www.goldenline.pl/grupa/rodzice-i-dzieci
Również i ja nie spotkałem się z wypowiedziami rodziców wychowujących dzieci, stosując opiekę naprzemienną, bo na skutek funkcjonujących w naszym kraju rozwiązań prawnych takie rozwiązania można policzyć na palcach. Dobrze jednak byłoby dotrzeć do nich i posłuchać ich wypowiedzi. Zresztą podobnie było w Stanach zjednoczonych jeszcze na początku lat siedemdziesiątych.
Obecnie sytuacja w tym kraju znacznie się zmieniła i mamy do czynienia z coraz większą ilością badań naukowych potwierdzających przewagę opieki naprzemiennej nad sprawowaną przez jednego rodzica. Literatura na ten temat jest głównie anglojęzyczna ale i po polsku zostało przygotowane co najmniej jedno dobre naukowe opracowanie na ten temat, przez Roberta Kucharskiego.
http://wstroneojca.pl/content/view/72/54/Maciej Wojewódka edytował(a) ten post dnia 07.08.07 o godzinie 13:06

konto usunięte

Temat: Media

Maciej W.:
Zaskakuje mnie jednak odzew czytelników "Charakterów". Oczywiście nie chcę niczego sugerować ale nie wszystkie środowiska chcą przyjąć do świadomości występowanie mechanizmów, związanych z syndromem Gardnera.

Zgadzam się w pełni. Tak relacjonują tez "moi" ojcowie, którzy mając opinię z RODK, gdzie czarno na białym stoi napisane, że dziecko ma objawy syndromu, że rodzic nadopiekuńczy, że stosuje złe metody wychowawcze, nic sobie z takiej opinii nie robi. Dziecko jest przy matce choćby ta była chora psychicznie (takie sytuacje też mają miejsce). Na szczęście coś się ruszyło i miejmy nadzieję, że do czegoś razem dojdziemy.
Seweryn Mściwujewski

Seweryn Mściwujewski działam w internecie
i nie tylko

Temat: Media

Służe swoją osobą. Prowadziłem przez lata oddział Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca w Krakowie, pisałem o tym na forum w innych tematach. Mam też osobiste doświadczenia, w tym precedensowy proces i opiekuję się swoimi synami (8 i 11 lat).
Nie ma się co dziwić, że wiele osob nie chce przyjąć do wiadomości istenienia syndromu Gardnera. Odważe się stwierdzić, że w naszym kraju prawie wszystkie dzieci z rozbitych (i nie tylko rozbitych!)rodzin mają jego objawy, a rodzic-opiekun mniej lub bardziej świadomie wykorzystuje je do swoich celów... no i druga "obrazoburcza" teza - prawie wszyscy ci rodzice to matki. To już jasno wynika ze statystyki, komu sąd powierza opiekę. Nie oznacza to, że ojcowie w odwrotnej sytuacji byliby automatycznie lepsi - po prostu teraz opiekunami są w porażającej większości matki i one dzieci indoktrynują.
Dzieci, które jak papugi powtarzają, że wolą być z mamą, to przecież codzienność spraw rodzinnych w sądach. RODKi na takich stwierdzeniach, będących wynikiem indoktrynacji i odruchowego, wyćwiczonego zaspokajania przez dziecko oczekiwań opiekuna, budują całe, niesłychanie krzywdzące i nieprawdziwe "opracowania".
Autorzy takich super naukowych dzieł nie przyjmą syndromu Gardnera do świadomości, to byłoby dla nich niewygodne i ryzykowne (co z tymi sprawami, w ktorych opiniowali, ze skoro dziecko mówi "tata to dran a ja chcę z mama", to znaczy, że opiekunem ma być matka) będą udawać, ze polemizują i bić pianę, a tymczasem tysiące ludzi będzie przeżywać tragedie.
Fakt, coś się zmienia. Moja sytuacja jest tego przykładem. Ale do jakiegoś ogólnie sensownego działania sądow i innych instytucji jeszcze daleko. Opór różnych środowisk będzie ogromny.
Cieszę się, ze coraz więcej osób zajmuje się problemem, to dobrze.
Pozdrawiam
Seweryn

konto usunięte

Temat: Media

Podsyłam link do kącika ojca na Onecie. Warto poczytać ;-)

http://dziecko.onet.pl/2,temat.html
Krzysztof G.

Krzysztof G. wolontariat

Temat: Media

Agnieszka K.: Sama współpracuję ze stowarzyszeniem Ojcowie z Trójmiasta (http://ojcowie.pl) Tam prezes, Krzysiek Gawryszczak służy mi swoją nieocenioną wiedzą i pomocą. Dzięki niemu powstał jeden tekst, teraz powstają kolejne i kolejne... Zatem chętnie wysłucham, ale przede wszystkim postaram się o sprawie napisać tak, żeby dobro dzieci stało na pierwszym miejscu.

Agnieszka

W dniu 3 października w Zakopanem odbył się Kongres Stowarzyszenia Sędziów Sądów Rodzinnych.

Na tym Kongresie pojawili się "Ojcowie z Trójmiasta" i nie tylko.
Została wręczona petycja wraz z postulatami nt. orzekania w sprawach rodzinnych.
Pikanterii temu wydarzeniu dodaje fakt ze żadna sędzia w rozmowach kuluarowych nie wiedziała co to jest SYNDROM GARDNERA.
O zgrozo...to jak Ci decydenci mają funkcjonować???Jak decydować o losach naszych dzieci???
Oto tekst wspomnianej petycji:

Gdańsk, dn. 03.10. 2007 r.
Stowarzyszenie
Na Rzecz Poszanowania
Prawa Dzieci i Rodziny
„Ojcowie z Trójmiasta”


Stowarzyszenia Sędziów
Sądów Rodzinnych w Polsce

Drogie Panie Sędziny i, rzadko spotykani i cenieni w tym gronie Panowie, Sędziowie Sądów Rodzinnych!

Nie zjawiamy się tu z naszymi postulatami po to, by wywoływać emocje lecz by zaznaczyć, że w polskich rodzinach, niestety często tych rozbitych, są - nie tylko najważniejsze dla nas wszystkich - dzieci, ich matki, ale także my, ojcowie.
Jesteśmy tu po to, by zwrócić Państwa uwagę na możliwość kierowania się nie tylko literą prawa, ale także by zawsze można było w nim dostrzec także potężnego i wiele mogącego ducha prawa.
Proszę się nie dziwić, że często powodują nami emocje, którym upust dajemy także na salach rozpraw. Ale przemawia przez nas troska, miłość i fizycznie wręcz boląca izolacja od własnych dzieci zasądzana na Waszych salach, a mierzona godzinkami spotkań na wiele tygodni ich rozłąki. Po wielu miesiącach i latach tułania się po salach sądowych bezwład i bezduszność systemu którego jesteście przedstawicielami, nawet u anioła wywołałby złość niezrozumienia.
Do tego głosu przyłączają się nasi zrozpaczeni rodzice – kochający niewidywane wnuczęta dziadkowie, nasi bracia, siostry, znajomi, ale także ich dzieci, które nie mogą pojąć dlaczego świetnie rozumiejący się kuzyni, kuzynki i kumple są teraz niedostępni.
Nasz protest to nasza walka, ale lepiej, by toczyła się ona (jeśli nie ma innego wyjścia) tu, na argumenty niż na oczach naszych dzieci, które są nam wydawane jak kozy, gdy stoimy z kwitami w ręku w towarzystwie zdegustowanych sytuacją policjantów i przez zamknięte drzwi prowadzimy jałowe dyskusje z matkami, którym nie na rękę jest akurat wypełniać postanowienie sądu.
Dziś czujemy się pariasami w wolnym państwie równych praw. Naszą winą jest to, że kochamy nasze dzieci, a na dziś sędziami w naszych sprawach, na dobrą sprawę nie jesteście Wy, drodzy Sędziowie Sądów Rodzinnych, ale kobiety, które w naszych osobach odreagowują swoje problemy używając dziecka jako karty przetargowej.
Dla wielu ojców, przede wszystkim tych gorzej radzących sobie ekonomicznie bywa czasem kłopotliwe realizowanie obowiązku alimentacyjnego. Postawieni w roli jedynie płatnika, czujemy się jak bankomaty, których inwencja zostaje ograniczona do zdobywania i wysyłania pieniędzy. A przecież mając szansę bycia z dziećmi potrafimy, gdy trzeba, wypruć żyły, by do zasądzonych kwot dołożyć znacznie więcej. I możemy dać jeszcze coś innego, czego nie da się przeliczyć na żadną walutę świata. Miłość, radość, i poczucie stabilizacji.
I tych wartości tkwią w nas nieprzebrane pokłady.
Ofiarami takiego stanu rzeczy nie jesteśmy my – ojcowie, ale przede wszystkim dzieci. Nie tylko te nasze, nam najbliższe, ale i te z najbliższej rodziny; koleżanki i koledzy ze szkół i przedszkoli, które często muszą w swoich główkach budować wytłumaczenie zastanej sytuacji.
Wielu z nas musi walczyć z zarzutami o molestowanie własnych dzieci. Bywa tak, gdy nie można nam dokopać w inny sposób. Oczyszczenie się nie jest trudne samo w sobie, ale zabiera całe miesiące, w których dziecku wtłacza się okropności na temat ojca, któremu do tej pory ufało. Taką sytuację, o zgrozo, świadomie forsuje matka, a dziecko, w obliczu jej ślepej furii ni jak nie może osłonić swojej psychiki. Wiadomo, że nie jesteśmy seryjnymi mordercami, ale wikłanie nas w absurdy powoduje przedłużającą się izolację. To wpływa na postrzeganie ojca przez córkę czy syna. A matki naszych dzieci, mimo czasem silnych osobowości, chyba same ulegają forsowanym przez siebie wizjom. One przecież też są podatne na stres. Im też potrzebna jest pomocna dłoń. Tak ciężkie zarzuty powinny być przyjmowane w obecności psychologa, a za fałszywe zarzuty powinno się w takiej sytuacji pociągać do odpowiedzialności.
Złamaną rękę się składa, chory organ operuje, ale złamaną wrażliwą psychikę dziecka w majestacie prawa i w oparciu o niekiedy dziwaczne decyzje RODK pozostawia się swojemu losowi. Tej traumy czasem nie widać gołym okiem, ale rzutuje ona na kolejne lata rozwoju naszych pociech i już dziś wypacza ich dorosłość i kładzie się ponurym cieniem na losach ich przyszłych rodzin.
A rozwodów coraz więcej. Mamy szansę i musimy - tu i dziś - budować przyszłość następnych pokoleń.

W związku z powyższym postulujemy także:

- obligatoryjne nieizolowanie ojców w sytuacjach rozstania rodziców, wywołujące u dziecka nieufność w stosunku do taty, a także do swojego dotychczasowego zachowania,
- niezasądzanie nieproporcjonalnych czasów przebywania rodziców z dzieckiem z rażącą dysproporcją na niekorzyść ojców,
- zdecydowane zabezpieczenie możliwości odbywania postanawianych spotkań już w momencie ich ustanawiania, ukracając w ten sposób samowolę matek w tym obszarze.

pozdrawiam wszystkich czytających i zapraszam na http://ojcowie.pl



Wyślij zaproszenie do