Paweł Kowalski

radca prawny, Kancelaria Radcowska

Wypowiedzi

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Konsultacje między prawnikami w temacie Interesujący przykład wykorzystania powerpointa w...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Konsultacje między prawnikami

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Bezpłatne porady prawne w temacie PZU Życie S.A Biedna wdowa!!! Pilne!!!
    4.10.2011, 19:43

    W praktyce ubezpieczeniowej jest kulancja, w języku prawnym nie ma takiej instytucji. W momencie wypłaty przechodzi moim zdaniem ciężar dowodu (zakładając że sprawa jest w sądzie), powód może twierdzić że ubezpieczyciel uznał roszczenie co do zasady, gdyż wypłacił pewna kwotę, więc powód jest zwolniony z konieczności dowodzenia, że zdarzenie mieści się w granicach ubezpieczenia. To zakład ubezpieczeń musi wykazać że zapłacił z dobrego serca :). A tak trochę złośliwie, zawsze można się podpierać faktem powszechnie znanym, że zakład ubezpieczeń wypłatę nieuprawnionemu, czyli tzw. kulancję zna z książek nie z praktyki :)

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Bezpłatne porady prawne w temacie wypowiedzenie umowy najmu
    4.10.2011, 19:29

    zależy w jakiej formie była zawarta umowa najmu. Kwestię reguluje art. 77 par 2 kodeksu cywilnego.

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Konsultacje między prawnikami w temacie Interesujący przykład wykorzystania powerpointa w...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Konsultacje między prawnikami

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Konsultacje między prawnikami w temacie art 446 a 448 kc

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Konsultacje między prawnikami

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Konsultacje między prawnikami w temacie Interesujący przykład wykorzystania powerpointa w...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Konsultacje między prawnikami

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Konsultacje między prawnikami w temacie Podatek od bezpłatnych porad.

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Konsultacje między prawnikami

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Bezpłatne porady prawne w temacie umowa w jezyku angielskim
    1.10.2011, 11:24

    >

    Mam podobne zapytanie. Jeżeli umowa jest spisywana w języku polskim i angielskim (kontraktor zagraniczny) to czy zapis:

    "W razie zaistnienia sporu wiążąca dla Stron jest wersja umowy w języku polskim, która stanowi wersję oryginalną."

    Jest właściwy? Zastanwiam się nad tym zapisem.

    Zapis jest właściwy, pozwala uniknąć wątpliwości interpretacyjnych. Mniej więcej tego typu zapisy często są spotykane w umowach sporządzanych w dwóch wersjach językowych.

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Prawo w temacie Rozwód, wina, zadośćuczynienie.
    29.09.2011, 22:42

    Krzysztof Dalasiński:
    Paweł Kowalski:
    odnośnie wypadków komunikacyjnych. Pojawia się przykładowe pytanie, czy w sytuacji, gdy samobójca rzuci się pod pociąg, prokuratura nie stwierdzi winy maszynisty, to czy rodzina samobójcy miałaby w Pana koncepcji prawo do zadośćuczynienia z art. 448 kc?

    Jeśli prokuratura nie stwierdzi winy maszynisty, rodzina samobójcy nie będzie miała prawa do zadośćuczynienia. My tutaj jednak cały czas dyskutujemy o przypadku, w którym sąd stwierdził winę i to wyłączną winę.
    Ok, pozostanę jednak przy swoim zdaniu, że brak jest elementu bezprawności w kwestii naruszenie dóbr osobistych a rozwód :)

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Prawo w temacie Rozwód, wina, zadośćuczynienie.
    29.09.2011, 22:32

    Błażej Sarzalski:
    Paweł Kowalski:

    Z drugiej strony to przecież pozwany musi wykazać, że jego działanie było "prawne" :)

    Oczywiście :). W wielu sprawach w zakresie ochrony dóbr osobistych koniecznym będzie, aby pozwany podnosił, zarzucał, twierdził i dowodził. Co prawda "iura novit curia", ale swoje trzeba podnieść i dowieść :)

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Prawo w temacie Rozwód, wina, zadośćuczynienie.
    29.09.2011, 22:15

    Krzysztof Dalasiński:
    Paweł Kowalski:
    Nadal jednak otwarta pozostaje kwestia bezprawności, jako przesłanki warunkującej odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych. Jestem mocno sceptyczny odnośnie przyjęcia, że w sytuacji trwałego i zupełnego rozkładu pożycia mamy do czynienia z działaniem bezprawnym.
    >
    jest działaniem bezprawnym. Nie mówimy o zadośćuczynieniu za rozkład pożycia małżeńskiego, tylko za naruszenie dóbr osobistych.
    Mam jednak w tej kwestii odmienne zdanie :). Wg mnie, bardzo generalnie rzecz ujmując, żeby mówić o naruszeniu dóbr osobistych skutkującym odpowiedzialnością sprawcy naruszenia trzeba określić o jakim działaniu mówimy oraz ustalić czy te działanie było bezprawne. Należy odróżnić przyczynę i skutek, nie zaś koncentrować się jedynie na skutku.
    Przytoczył Pan wyżej orzeczenia dotyczące art. 448 kc w kontekście zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych odnośnie wypadków komunikacyjnych. Pojawia się przykładowe pytanie, czy w sytuacji, gdy samobójca rzuci się pod pociąg, prokuratura nie stwierdzi winy maszynisty, to czy rodzina samobójcy miałaby w Pana koncepcji prawo do zadośćuczynienia z art. 448 kc? Mimo braku winy i bezprawności działań maszynisty (załóżmy że nie miał szans wyhamować) rodzina samobójcy utraciła na skutek wypadku - nazwijmy to ogólnie - więź rodzinną z samobójcą, a więc mamy przypadek naruszenia dóbr osobistych. Czy w takim przypadku, pomimo braku winy i bezprawności, rodzina ma roszczenia z tytułu naruszenia dóbr osobistych?

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Prawo w temacie Rozwód, wina, zadośćuczynienie.
    29.09.2011, 21:48

    Nadal jednak otwarta pozostaje kwestia bezprawności, jako przesłanki warunkującej odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych. Jestem mocno sceptyczny odnośnie przyjęcia, że w sytuacji trwałego i zupełnego rozkładu pożycia mamy do czynienia z działaniem bezprawnym.

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Radcy prawni w temacie Potrzebna porada prawna
    28.09.2011, 20:35

    Paweł Judek:
    Swoją drogą zastanawia mnie zwyczaj odpowiadania na takie posty w temacie. Zawsze myślałem, że tego typu oferty wysyła się na priv, ale może świat poszedł do przodu, a ja zostałem w miejscu, niepotrzebnie się krygując :)

    Świat idzie naprzód, nie patrząc się na nasze skostniałe zasady oraz przyzwyczajenia :). a swoją drogą ciekawe czy dożyję czasów, gdy będzie można uczestniczyć w rozprawie poprzez skype`a tudzież poprzez inne cuda elektroniczne wymyślone przez min. Kwiatkowskiego lub jego następców :)

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Kupcy w temacie zbyt ogólna oferta handlowa i jej konsekwencje
    28.09.2011, 20:11

    No właśnie o tym dyskutujemy.
    Pełna zgoda :)
    Chodzi o wykładnię zgodnych
    oświadczeń woli, gdy nie podano w treści umowy, o który kurs euro chodzi.
    Oczywiście, gdyby podano nie byłoby tematu
    Chodziło mi o przykładowe rozumowanie stron. Rzecz bowiem w tym, jakie były motywy przyjęcia "kursu euro" jako przelicznika i czy można je odtworzyć. Próbowałem je zrekonstruować w oparciu o przedstawione dane i przyjęte na ich podstawie (koniec końców hipotetyczne) rozumowanie, które wydaje mi się spójne, zaznaczając jednak, że nie musi być ono jedynym możliwym.
    Spójne bez wątpienia, przy czym nie jest, jak dobrze wiesz, jedynym możliwym. I tutaj dochodzimy według mnie do sedna sprawy, to jest wykładni oświadczeń woli. I pozwolisz, że zacytuję Ciebie:
    należałoby przeprowadzić pełne postępowanie dowodowe, czego - tu się zgadzam - nie da się w tym miejscu osiągnąć.

    Nie twierdzę, że nie masz racji. Twierdzę jedynie, że nie da się zweryfikować czy masz rację czy nie, bo w grę wchodzi wykładnia treści czynności prawnej. Z postów powyżej wynika, że cena była przedmiotem negocjacji, nie było zatem prostego przyjęcia oferty. A zatem należałoby ustalić jaką cenę strony ustaliły. Żeby dodatkowo skomplikować istotę problemu, stwierdzę, że jestem przekonany, że strony w żadnym momencie nie wspominały o sposobie przeliczenia euro, bo gdyby się w tym zakresie porozumiały - nie byłoby tematu. I tu tkwi istota problemu - sprzedający A podał cenę w euro (rozumianym jako klauzula waloryzacyjna), bez wskazania sposobu przeliczenia, a kupujący B zaakceptował cenę w euro (również rozumianą jako klauzula waloryzacyjna), również bez uzgodnienia sposobu przeliczenia. W moim odczuciu pytanie brzmi, czy strony uzgodniły cenę. Czy może masz rację twierdząc, że kurs zakupu w banku sprzedawcy jest właściwy, a może jednak np średni kurs ogłaszany przez NBP, bo też w umowach taki przelicznik jest stosowany. Nie ma jednej zawsze właściwej odpowiedzi na takie pytania i nie jest to ucieczka w bezpieczną śpiewkę typu "różnie to może być interpretowane" lub "zależy od ustalenia okoliczności faktycznych".

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Sąsiedzi w temacie Warszawa - Powiśle

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Sąsiedzi

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Kupcy w temacie zbyt ogólna oferta handlowa i jej konsekwencje
    27.09.2011, 20:28

    Piotr Orlik:
    Obawiam się, że rzecz się może mieć się trochę inaczej, niż to przedstawił Kolega.

    Kluczową kwestią może być cel, w jakim zostało zastrzeżone w umowie, że „faktura będzie przeliczona po kursie euro”.

    Zastrzeżenie takie oznacza, że ceny w umowie zostały podane w euro, ale z zamiarem ich przeliczenia na złotówki. Z dyskusji wynika, że teza ta nie budzi wątpliwości i nie wymaga dowodów.

    Zatem przedmiotem świadczenia pieniężnego są złotówki, tyle że ich ostateczna kwota wynika z przeliczenia po kursie euro konkretnego banku. W umowie podano więc cenę pośrednio, tj. poprzez wskazanie podstaw do jej ustalenia, na co zezwala art. 536 § 1 kc.

    Jak to ładnie ujął Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 7 lipca 2005 r. w spr. V CK 859/2004 od wyrażenia świadczenia w walucie obcej należy odróżnić tzw. klauzule waloryzacyjne, które wyłączają jedynie walutę polską jako jedyny miernik wartości i odnoszą cenę również do waluty obcej. Podobnie w wyroku tegoż z dnia 22 kwietnia 2005 r. w spr. II CK 599/2004 stwierdza się, że zgodnie z art. 358[1] § 2 kc strony mogą zastrzec w umowie, że wysokość świadczenia pieniężnego zostanie ustalona według innego niż pieniądz miernika wartości. Oznacza to dopuszczalność umieszczenia w umowie tzw. klauzul waloryzacyjnych (walutowej, złotowej, indeksowej). Także Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z dnia 5 kwietnia 2000 r. w spr. III SA 853/99 podkreśla, że art. 358[1] kc ustanawia zasadę nominalizmu, jednak § 2 tegoż art. 358[1] zezwala na umowne zastrzeżenia stosowania w umowach innego niż pieniądz miernika wartości np. waluty obce. Jednakże pieniądz obcy pełni funkcję miernika wartości takiego jak np. złoto, zboże itp., a nie funkcję pieniądza. Użycie w klauzuli waloryzacyjnej waluty obcej nie prowadzi do wyrażenia świadczenia w walucie obcej, gdyż byłoby to sprzeczne z zasadą walutowości, lecz odnosi wartość świadczenia pieniężnego w złotych polskich do innej waluty.

    Spostrzeżenia zawarte w powyższych wyrokach są w mojej ocenie trafne niezależnie od tego, że poprzez późniejsze zmiany art. 358 kc w treści zobowiązań dopuszczono wyrażenie sumy pieniężnej w walutach obcych. Nie zmienia to faktu, że klauzule walutowe nadal są wykorzystywane w umowach, o czym świadczy przedstawiony problem.

    Wniosek stąd, że art. 358 kc nie znajdzie w Państwa sprawie zastosowania, gdyż mamy tu do czynienia z typową klauzulą waloryzacyjną, a nie wyrażeniem kwoty zobowiązania w walucie obcej.

    Oferentowi chodziło bowiem zapewne o to, by wartość jego świadczenia była związana z wartością euro w walucie polskiej. Może go to przykładowo zabezpieczać w sytuacji, gdy sprzedaje w Polsce za złotówki towary, które sam (albo do których komponenty) nabywa za euro. Jeżeli przyjąć za trafne, że taki jest właśnie cel zastosowania klauzuli, trzeba raczej założyć, że stronom (bo jedna strona oferowała, a druga ofertę przyjęła, wskutek czego doszło do złożenia zgodnych oświadczeń woli, a mówiąc po ludzku – do zawarcia umowy) chodziło o to, by za określoną kwotę złotych nabyć określoną ilość waluty obcej (euro) we wskazanym w umowie banku. Tak rozumując przyjąłbym za trafną praktykę kontrahenta, który przeliczył euro po kursie ich sprzedaży w ww. banku, skoro tylko po takim kursie mógłby nabyć taką ilość euro, która „przypada” według umowy na określony towar.

    Powyższe rozumowanie wydaje mi się najbardziej trafne. Nie mogę wykluczyć odmiennego, ale w tej chwili nie znajduję na jego poparcie argumentów.

    Rozumowanie jak najbardziej trafne i merytorycznie uzasadnione, z tym jednak zastrzeżeniem, że z postów powyżej nie wynika wg jakiego wskaźnika waloryzacyjnego kurs będzie przeliczany (kurs sprzedaży danego banku, średni kurs NBP, itd). Zakładam, że oferta, która stała się treścią umowy, poprzez jej przyjęcie, nie precyzuje tej kwestii. I w tym momencie mamy problem, polegający na wykładni oświadczeń woli stron umowy, czyli na co strony się umówiły. I generalnie nie jestem przekonany do teorii, że kontrahent
    przeliczył euro po kursie ich sprzedaży w
    ww. banku, skoro, tylko po takim kursie mógłby nabyć taką ilość euro, która „przypada” według umowy na określony towar.
    bo nie wiemy, czy kontrahent nie jest osobą funkcjonującą w strefie euro, a poza tym - zakładając że kontrahent jest polskim przedsiębiorcą - nie wiemy, kiedy zakupił euro w celu wykonania swojego zobowiązania i czy na tym stracił czy zyskał (ryzyko kursowe).
    Reasumując, wszytko zależy od wykładni oświadczeń woli stron umowy, przy czym nie jest możliwym jej ustalenie w ramach rozmowy na GL.

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Bezpłatne porady prawne w temacie Do zapłacenia za wodę z 3 lat
    27.09.2011, 19:58

    Magdalena M.:
    Koleżanka dostała rachunek za wodę na kwotę 3500 zł (mieszka sama w bloku). Kiedy chciała to wyjaśnić, skąd taka kwota, okazało się, że od 3 lat źle podawała dane z podzielników (lokatorzy sami podają dane z podzielników wody) i w związku z tym co roku miała zwroty w wysokości 300 zł. Nagle ktoś zauważył, że coś jest nie tak i podsumował jej 3 lata + nadpłaty, które dostawała ze spółdzielni. Koleżanka - już z księgową - wyliczyła, że rzeczywiście tyle wody zużyła. Nie była świadoma, że przez lata niewłaściwie podaje liczby (kwestia zer i przecinków), a i nikt ze spółdzielni nie zwrócił na to uwagi.
    I teraz prośba o poradę i pytanie do Prawników: czy prawnie spółdzielnia może w ten sposób odzyskać pieniądze? Czy nikt z pracowników spółdzielni nie ponosi za to odpowiedzialności? Dlaczego koleżanka ma ponosić konsekwencje za niedopatrzenia urzędników? A ona sama nie podawała świadomie złych liczb - podawała to, co widziała na podzielniku - nie miała pojęcia o jakichś zerach i przecinkach.
    Z góry dziekuję za odpowiedź.

    Sprawa jest wg mnie prosta, Twoja koleżanka płaci ze rzeczywiste zużycie. Skoro w jej spółdzielni jest zasada, że lokatorzy sami podają wskazania licznika, to ponoszą oni też odpowiedzialność za prawidłowe przekazanie danych do spółdzielni. Nie ma podstaw żeby obwiniać spółdzielnię, bo to nie jej pracownicy odczytują liczniki. A podstawową zasadą jest ta, o której napisałem w zdaniu pierwszym - lokator płaci za rzeczywiste zużycie wody. Więc jeśli wyliczenie spółdzielni jest prawidłowe a nie nastąpiło przedawnienie, to niestety ale powinna zapłacić różnicę.

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Bezpłatne porady prawne w temacie Wątpliwości co do działalności Zarządcy Wspólnoty...
    22.09.2011, 19:43

    >Nie chce mi się z nimi walczyć, ale

    płacimy za ich pracę, która nie jest wykonywana w odpowiedni sposób

    Wg mnie takie podejście nie jest właściwe. Nie umówiliście się na zarządzanie "do końca świata", więc spójrz w umowę o administrowanie i zobacz jakie masz opcje do jej rozwiązania. Jeżeli wchodzi w grę nienależyte wykonywanie umowy przez zarządcę to masz opcje wynikające z kodeksu cywilnego dotyczące rozwiązania umowy w zw. z nienależytym wykonaniem zobowiązań. I w końcu zarządców obowiązują przepisy ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz standardy zawodowe. Polecam analizę art. 186 i następnych ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz opublikowanych standardów zawodowych zarządców. Tam znajdziesz narzędzia prawne do wywarcia presji na nierzetelnego zarządcę. A niezależnie od tego, jak napisałem wyżej, może warto zmienić zarządcę.
    pozdrawiam

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Konsultacje między prawnikami w temacie Bzdurna nowela kpc - czyli jak jeszcze bardziej...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Konsultacje między prawnikami

  • Paweł Kowalski
    Wpis na grupie Konsultacje między prawnikami w temacie Bzdurna nowela kpc - czyli jak jeszcze bardziej...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Konsultacje między prawnikami

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do