Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom
Jan Leuenberger:
Nie, to kontrargument, żeby pokazać, że fakt, iż istnieje odesłanie nie jest argumentem :)
Wykorzystanie końcowego wniosku jako argumentu na poparcie tego wniosku nie jest żadnym kontrargumentem tylko chwytem erystycznym, którego ja nie kupuję :).
Przecież słowo nabyć występuje w wielu miejscach w ustawie, a tam gdzie ustawodawca miał na myśli nabycie usługi, wyraźnie to wskazał.
Z kolei tam, gdzie ustawodawca mówi o nabyciu towaru (np. art. 9 dotyczący WNT) wyraźnie wskazuje, że chodzi o nabycie prawa do rozporządzania towarem jak właściciel i nie wprowadza zamieszania w innych przepisach.
Zresztą sam art. 5 właściwie nie pozostawia pola do wątpliwości co należy rozumieć przez nabycie:
Do dnia 31 grudnia 2012 r. w przypadku wykorzystywania przez podatnika, na cele niezwiązane z prowadzeniem przedsiębiorstwa, samochodów osobowych oraz innych pojazdów samochodowych, przy nabyciu których kwotę podatku naliczonego stanowiło 50% lub 60% kwoty podatku:
* określonej w fakturze lub
W przypadku leasingu operacyjnego nie masz jednej faktury, podatek nie może wynikać z dokumentu celnego, ani z wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów ani z dostawy dla której podatnikiem jest nabywca.
Nie wiem czy to jest dobry argument, powoływanie się na to, że przy leasingu jest więcej niż jedna faktura. Przy zwykłej sprzedaży też może być więcej niż jedna faktura (np. 2 faktury zaliczkowe, z każdej tylko 60% podatku do odliczenia) i nie oznacza to, że w takich przypadkach trzeba opodatkować prywatny użytek samochodu.
Również fakt, że ustawodawca odrębnie wskazywał i wskazuje, że ograniczenia prawa do odliczenia stosuje się również w przypadku leasingu wskazuje, że leasing to nie jest nabycie.
Ale nie spieramy się o to, czy użytkowanie samochodu na podstawie umowy leasingu operacyjnego stanowi nabycie prawa do rozporządzania towarem jak właściciel. Co do tego między nami jest zgoda, że nie. Spieramy się natomiast o to, czy ustawodawca użył w art. 5 pojęcia "nabycie" w znaczeniu "nabycie prawa do rozporządzania rzeczą jak właściciel", czy też w znaczeniu szerszym.
Owszem, ale nie przypominam sobie jednak tezy, że można zupełnie pominąć jasne literalne brzmienie przepisów, a przecież nawet ETS pisał, że wykładnia prowspólnotowa musi się odbywać w ramach metod wykładni i możliwego znaczenia słów.
Przecież ja warstwy językowej w ogóle nie pomijam, tylko w ramach potocznego znaczenia pojęcia "nabycie", a także przy wykładni literalnej art. 6, dokonuję wykładni celowościowej i systemowej (uwzględniającej szerszy kontekst).
Do pełnego, bo jednak w większym stopniu korzystają z odliczenia, ale to moim zdaniem nie jest kluczowe - to tylko wskazówka, dlaczego ustawodawca mógł chcieć potraktować leasing operacyjny inaczej niż nabycie.
OK, zatem różnimy się w ocenie. Ja uważam, że autom użytkowanym na podstawie umowy leasingu operacyjnego mimo wszystko bliżej jest do samochodów, w przypadku których prawo do odliczenia jest ograniczone, aniżeli do tych, w przypadku których prawo do odliczenia VAT jest pełne.
Mam na myśli wykładnię prawotwórczą, którą moim zdaniem właśnie uprawiasz - wychodzisz poza jasne brzmienie przepisu w imię przekonania, że tak być nie powinno (nawet nie przekonania, że tak być nie może), czyli zastępujesz ustawodawcę.
Z mojego punktu widzenia wykładnia, którą proponuję nie jest "wychodzeniem poza jasne brzmienie przepisu", tylko jest rozstrzygnięciem problemu wynikającego z tego, że dwa przepisy są ze sobą - przy rozumieniu czysto literalnym - niezgodne. Nie uciekam się do wykładni systemowej czy celowościowej "pomimo tego, że przepisy są jasne językowo". Uciekam się do wykładni celowościowej i systemowej dlatego, że wykładnia stricte językowa prowadzi do niezgodności dwóch przepisów. Taka niezgodność, w mojej ocenie, jest wystarczająca do tego, aby nie poprzestawać na wykładni literalnej. Nawiązując do Twojego wcześniejszego przykładu, jeżeli ktoś wypowiada dwa zdania:
1. Lubię czekoladę
2. Nie lubię czekolady z marcepanem
- można postąpić na jeden z dwóch sposobów:
1. Można uznać, że tylko jedno z tych zdań jest prawdziwe (Twoja propozycja),
2. Można spróbować te dwie wypowiedzi ze sobą uzgodnić i dojść do wniosku, że autor lubi czekoladę, za wyjątkiem czekolady z marcepanem (moja propozycja).
Argument, że prawodawcy zdarza się pozostawiać w przepisach jakieś "martwe" fragmenty czy odesłania nie jest dla mnie argumentem rozstrzygającym, gdyż prawodawcy zdarza się również wypowiadać nieprecyzyjnie lub wręcz błędnie językowo. Jeżeli już się tak trzymasz wykładni literalnej, to dlaczego stosujesz ją do art. 5, a pomijasz przy art. 6? I jeden i drugi przepis należy odczytywać w pierwszej kolejności literalnie. A ponieważ takie literalne odczytywanie nie prowadzi do jasnych konkluzji (wręcz prowadzi do niezgodności), to wspomagam się wykładnią celowościową, systemową itd., a Ty dość arbitralnie jeden przepis ignorujesz, a drugi interpretujesz stricte językowo.
Pomijając przy tym chronologię, co uważam za niezasadne. Korzystność wykładni dla podatników nie jest argumentem, chyba że mówimy o możliwości zastosowania wykładni prowspólnotowej albo bezpośredniego zastosowania przepisów wspólnotowych, a o tym nie dyskutujemy. Fakt, że jakaś wykładnia jest korzystniejsza dla podatnika nie czyni ją słuszną - poza tymi dwoma wypadkami. Powołanie takiego argumentu moim zdaniem umacnia moją tezę, że uprawiasz wykładnię prawotwórczą, odwołującą się do tego co Twoim zdaniem powinno być.
Inaczej w takim razie rozumiemy prawotwórczość. Przy Twoim rozumieniu, każde odstąpienie od wykładni językowej lub zastosowanie wykładni celowościowej/systemowej jest prawotwórczością.
A na jakiej podstawie chcesz tego organom zakazać, skoro nie mówimy o wykładni prowspólnotowej ani bezpośrednim zastosowaniu przepisu? Wykładnia, która może zostać użyta wtedy kiedy jest to na korzyść podatnika, może też być użyta wtedy kiedy to jest niekorzystne dla podatnika - poza dwoma powyższymi przypadkami, z których żaden nie zaistniał.
Niczego nie chcę nakazywać ani organom, ani sądom. Nie wykluczam nawet, że organy i sądy raczej będą podzielały Twoje oceny i argumenty niż moje :).
A mimo tego wyroku sądy krajowe uznawały, że nieodpłatne wydania związane z działalnością nie są opodatkowane. ETS nieraz podkreślał, że na gruncie Dyrektywy pierwszeństwo ma jej cel, a nie jej litera, więc tego nie można przenosić na krajowy grunt.
Chodziło mi o pozakrajowy przykład rozumowania, które proponuję. Sądy krajowe nie dlatego tego nie zastosowały u nas, że nie zgadzały się ze sposobem wykładni, ale dlatego, że na Dyrektywę nie można powoływać się przeciwko podatnikom.
Podasz jakieś przykłady takich rozumowań, które masz na myśli? Zaznaczam, że nie mam nic przeciwko rozpatrywaniu łącznie przepisów (co bywa rzeczywiście konieczne). Proszę o przykład analogiczny do tego będącego przedmiotem badania.
Przykładów jest mnóstwo, dziesiątki orzeczeń znajdziesz m.in. w dwóch pozycjach książkowych L. Morawskiego:
1. Wykładnia w orzecznictwie sądów. Komentarz, Toruń 2002, str. 100-113
2. Zasady wykładni prawa, Toruń 2006
Oto kilka cytatów:
1.
"Ustalony przez zasadę pierwszeństwa wykładni językowej porządek preferencji jest jedynie porządkiem prima facie, a nie porządkiem absolutnym co znaczy, że w pewnych sytuacjach można od niego odstąpić i przypisać pierwszeństwo wykładni systemowej lub funkcjonalnej. (...)
Pojęcie ważnych racji, które uzasadniają odstępstwo od wykładni językowej może się odnosić do różnych kwestii i jest do pewnego stopnia pojęciem blankietowym. Jego sens bliżej precyzują następujące reguły:
- Wolno jest odstąpić od znaczenia literalnego danego przepisu, gdy znaczenie to pozostaje w oczywistym konflikcie lub sprzeczności ze znaczeniem innych norm systemu, zwłaszcza gdy te normy mają wyższą moc prawną. (...)" (L. Morawski, Wykładnia w..., str. 100-101)
2. Wyrok SN z 8 maja 1998 (I CKN 664/97),
"Wolno odstąpić od znaczenia literalnego (potocznego) danego przepisu, gdy znaczenie to pozostaje w oczywistym konflikcie lub sprzeczności ze znaczeniem innych norm systemu (...)"
3. Wyrok NSA z 30.09.1996 r. OPK 18/96,
"Przy wyjaśnianiu treści przepisów zwykle sięga się w pierwszej kolejności do wykładni gramatycznej. Jest to wykładnia sprawdzająca się tam, gdzie przepis zawiera normę wewnętrznie spójną, wyraźną i nie pozostającą w funkcjonalnym związku, a tym bardziej w kolizji, z innymi normami zawartymi w akcie prawnym, gałęzi lub systemie prawa."Dawid Milczarek edytował(a) ten post dnia 02.11.11 o godzinie 20:11