Tomasz Nierobisz

Tomasz Nierobisz Radca prawny,
doradca podatkowy

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Firma udostępnia samochody osobowe swoim pracownikom lub nawet osobom prowadzącym dz. gospodarczą. Są dwa rodzaje aut: auta wykorzystywane wyłlacznie dla celów prywatnych (wiem trudno to sobie wyobrazić, ale jak się popatrzy blizej to nie ma żadnych uzasadnionych potrzeb biznesowych by dana osoba auto dostała dla celów wykonywania działlaności służbowej) i dla celów mieszanych(prywatno służbowych).

Do aut, od 1.01.2011 przynajmniej do końca 2012 nie stosujemy 8.2. Dotyczy to osobowych i to nawet tych które kupiono przed 1.01.2011. Czyli transakcja jest poza VAT.

Pytanie nr 1:

na podstawie art. 6 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o zmianie ustawy o rachunkowości oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. Nr 102, poz. 585), powołany wyżej przepis art. 5 ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz ustawy o transporcie drogowym otrzymał brzmienie: „Do dnia 31 grudnia 2012 r. w przypadku wykorzystywania przez podatnika, na cele niezwiązane z prowadzeniem przedsiębiorstwa, samochodów osobowych oraz innych pojazdów samochodowych, przy nabyciu których kwotę podatku naliczonego stanowiło 50% lub 60% kwoty podatku: określonej w fakturze lub wynikającej z dokumentu celnego, z uwzględnieniem kwot wynikających z decyzji, o których mowa w art. 33 ust. 2 i 3 oraz art. 34 ustawy zmienianej w art. 1, lub należnego z tytułu wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów, lub należnego od dostawy towarów, dla której podatnikiem jest nabywca nie więcej jednak niż odpowiednio 5.000 zł lub 6.000 zł, nie stosuje się art. 8 ust. 2 ustawy zmienianej w art. 1.”

Czy jak jestm leasingobiorcą to regulacja ta znajduje zastosowanie? Mowa jest o nabyciu, więc chyba nie

Pytanie nr 2

Zakładając, ze powyższy przepis stosuje się tylko do aut uprzednio nabytych sytuacja jest taka, że od 1 stycznia udostępnienie auta dla celów prywatnych jest poza VAT. Czyli w przypadku aut wykorzytywanych wyłacznie dla celów prywatnych - jest obowiązek korekty naliczonego na zasadzie 91.7, a w przypadku tych wykorzytywanych dla celów prywatnych i służbowych -nie ma obowiązku korekty, no bo nie jesteśmy w stanie określić inputu związanego zarówno z dajacymi prawo do odliczenia i nie dającymi takiego prawa, a proporcji 90.3 nie stosujemy do czynności opodatkowanych i poza VAT).
Adam Bartosiewicz

Adam Bartosiewicz Tax Adviser ;
Solicitor

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Co do pierwszego pytania, to pisałem o tym czas temu jakiś:

http://archiwum.rp.pl/artykul/1066653.html
Tomasz Siennicki

Tomasz Siennicki Doradca podatkowy

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Tomasz Nierobisz:
Czyli w
przypadku aut wykorzytywanych wyłacznie dla celów prywatnych - jest obowiązek korekty naliczonego na zasadzie 91.7, a w przypadku tych wykorzytywanych dla celów prywatnych i służbowych -nie ma obowiązku korekty, no bo nie jesteśmy w stanie określić inputu związanego zarówno z dajacymi prawo do odliczenia i nie dającymi takiego prawa, a proporcji 90.3 nie stosujemy do czynności opodatkowanych i poza VAT).

Mówiąc ściślej: stosujemy proporcję, ewentualnie wynoszącą 100%.

A co będzie jak mamy jednak proporcję z ogólnej działalności np. 80% (bo mamy czynności zwolnione)? Czyli: mamy czynności opodatkowane, zwolnione i niepodlegające opodatkowaniu. Nabyty składnik majątku jest związany z czynnościami opodatkowanymi i niepodlegającymi opodatkowaniu, przy czym te niepodlegające opodatkowaniu nie mają żadnej wartości (celowo nie piszę obrotu) i w żaden sposób nie są związane z czynnościami zwolnionymi, ale nie jesteśmy w stanie zastosować art. 90 ust. 1?

Teoretycznie zatem wchodzi nam w grę od razu 90 ust. 3. Jednocześnie nie ma podstaw do tego, aby ustalać odrębne proporcje dla każdego z sektorów działalności, a tym bardziej odrębną dla każdego ze składników majątku.

Czy zatem czynności zwolnione, w żaden sposób niewiążące się z danym składnikiem majątku mogą wpływać na zakres prawa do odliczenia?
Marek Gorzycki

Marek Gorzycki przedsiębiorca

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Tomasz Siennicki:

Czy zatem czynności zwolnione, w żaden sposób niewiążące się z danym składnikiem majątku mogą wpływać na zakres prawa do odliczenia?

Odwołując się do filozofii daniny vat - nie powinny!!
Zrezygnowałbym w tym wypadku z wykładni językowej (zdecydowanie).
Dawid Milczarek

Dawid Milczarek AkademiaVAT.pl

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Tomasz Nierobisz:
Czy jak jestm leasingobiorcą to regulacja ta znajduje zastosowanie? Mowa jest o nabyciu, więc chyba nie

Jeżeli art. 5 ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. nie dotyczy w ogóle samochodów leasingowanych, to po co ustawodawca wskazuje w art. 6, że

"Przepisu art. 3 ust. 6 oraz art. 5 nie stosuje się do pojazdów samochodowych będących przedmiotem umowy najmu, dzierżawy, leasingu lub innej umowy o podobnym charakterze, w stosunku do których przysługiwało podatnikowi, na dzień poprzedzający dzień wejścia w życie niniejszej ustawy, prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego od czynszu (raty) lub innych płatności wynikających z takiej umowy i do których nie miał zastosowania art. 86 ust. 7 ustawy zmienianej w art. 1."

Organy podatkowe, które podtrzymują tezę o wyłączeniu samochodów leasingowanych z zakresu zastosowania art. 5, same się podkładają:
http://www.taxfin.pl/tv,film,557,Powrot_prawa_do_odlic...

Z drugiej strony, jeżeli zwycięży teza, zgodnie z którą art. 5 nie dotyczy aut leasingowanych, to wtedy szeroko uchylą się drzwi do korzystnej dla podatników interpretacji art. 7 ust. 2 ustawy o VAT, dotyczącej nieodpłatnych przekazań towarów, przy których nabyciu przysługiwało prawo do odliczenia.Dawid Milczarek edytował(a) ten post dnia 28.10.11 o godzinie 09:35
Tomasz Nierobisz

Tomasz Nierobisz Radca prawny,
doradca podatkowy

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

W pierowtnym brzmieniu ustawy o transporcie drogowym art 5 brzmiał tak: "w okresie od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy do dnia 31 grudnia 2012 r., nie stosuje się art. 8 ust. 2 ustawy zmienianej w art. 1, w przypadku wykorzystywania przezpodatnika samochodów osobowych oraz innych pojazdów samochodowych, o których mowa w art. 3 ust. 1, na cele niezwiązane z prowadzeniem przedsiębiorstwa"

Art 3 ust.1 brzmiał tak: "w okresie od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy do dnia 31 grudnia 2012 r., w przypadku nabycia samochodów osobowych oraz innych pojazdów samochodowych o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 tony kwotę podatku naliczonego, o której mowa w art. 86 ust. 2 ustawy zmienianej w art. 1, stanowi 60 %kwoty podatku określonej w fakturze lub kwoty podatku należnego z tytułu wewnątrzwspólnotowego
nabycia towarów lub kwoty podatku należnego od dostawy towarów, dla której podatnikiem jest ich nabywca – nie więcej jednak niż 6.000 zł, z
zastrzeżeniem ust. 2."

Pytanie czy "samochody osobowe oraz inne pojazdy samochodowe, o których mowa w art. 3 ust. 1 to samochody osobowe oraz inne o odpowiedniej masie, które zostały nabyte czy samochody osobowe oraz te inne, bez względu na to czy zostały nabyte czy nie. Moim zdaniem ta druga opcja (podobna wątpliwośc była kiedyś przy paliwie).

Skoro tak to art 6 ustawy o transporcie w pierowtnym brzmieniu o czym pisał Dawid i wyłaczenie stosowania art 5 miał sens.

Teraz zmieniono jednak art 5 (literalnie z niego wynika, ze stosuje się tylko do nabycia, pomijam tu fajne wnioski płynące ze wskazanego powyzej artykułu), nie zmieniając art 6. Nie wiem czy rozumowanie tego rodzaju, ze skoro art 6 wyłącza stosowanie art 5 w odniesiniu do leasingu to art 5 musi dotyczyć leasingu (wbrew literalnemu brzmieniu) nie narusza jednak jakichś reguł wykładni. Poza tym jest jeszcze ten kontekst zmian, który powinien być brany pod uwagę.

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Dawid Milczarek:
Tomasz Nierobisz:
Czy jak jestm leasingobiorcą to regulacja ta znajduje zastosowanie? Mowa jest o nabyciu, więc chyba nie

Jeżeli art. 5 ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. nie dotyczy w ogóle samochodów leasingowanych, to po co ustawodawca wskazuje w art. 6, że

Ustawodawca wskazywał to już w czasie gdy art. 5 miał jeszcze brzmienie nie powodujące obecnych wątpliwości - gdybyś więc chciał w oparciu o art. 6 twierdzić, że art. 5 w badanym zakresie nie zmienił znaczenia to musiałbyś "włączyć" zasadę racjonalnego ustawodawcy powołując się na art. 6 i "wyłączyć" ją interpretując art. 5 w nowym brzmieniu, bo zgodnie z nią, zmiana brzmienia art. 5 w badanym zakresie nie może być bezcelowa.

To raczej karkołomny zabieg interpretacyjny - powoływać się na zasadę racjonalności ustawodawcy, po to by w ramach tego samego procesu wykładni ją "wyłączyć".

Moim zdaniem zasada lex posterior derogat legi priori mówi nam, że późniejszy przepis (czyli w tym przypadku zmiana art. 5) idzie przed wcześniejszym przepisem (czyli w tym przypadku art. 6), który okazuje się sprzeczny z nowym przepisem, w części. Gdyby przyjąć inaczej, tj. że gdy gdzieś zostanie przepis odwołujący się do starego przepisu (lub starej wersji przepisu) to nowelizacja staje się bezskuteczna w tym zakresie, to doszlibyśmy do niezłego chaosu - przecież to nie pierwszy raz, że ustawodawca zapomina o jakimś odwołaniu. Nie wydaje mi się, żeby wykładnia prowadząca do wniosku o bezskuteczności nowelizacji w jakiejś części, z powodu (najwyraźniej) błędu ludzkiego mogła zostać uznana za słuszną.
Dawid Milczarek

Dawid Milczarek AkademiaVAT.pl

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Jan Leuenberger:
Dawid Milczarek:
Tomasz Nierobisz:
Czy jak jestm leasingobiorcą to regulacja ta znajduje zastosowanie? Mowa jest o nabyciu, więc chyba nie

Jeżeli art. 5 ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. nie dotyczy w ogóle samochodów leasingowanych, to po co ustawodawca wskazuje w art. 6, że

Ustawodawca wskazywał to już w czasie gdy art. 5 miał jeszcze brzmienie nie powodujące obecnych wątpliwości - gdybyś więc chciał w oparciu o art. 6 twierdzić, że art. 5 w badanym zakresie nie zmienił znaczenia to musiałbyś "włączyć" zasadę racjonalnego ustawodawcy powołując się na art. 6 i "wyłączyć" ją interpretując art. 5 w nowym brzmieniu, bo zgodnie z nią, zmiana brzmienia art. 5 w badanym zakresie nie może być bezcelowa.

To raczej karkołomny zabieg interpretacyjny - powoływać się na zasadę racjonalności ustawodawcy, po to by w ramach tego samego procesu wykładni ją "wyłączyć".

Gdybyśmy szli tym tropem, do doszlibyśmy do wniosku, że prawie każdy proces interpretacji prawa, który nie ogranicza się do wykładni językowej, ale sięga jeszcze do wykładni systemowej lub celowościowej, jest jednoczesnym powoływaniem się na zasadę racjonalności prawodawcy oraz wyłączaniem tej zasady. W końcu racjonalny prawodawca powinien zawsze wysławiać się jednoznacznie, precyzyjnie, w sposób ostry, a sięganie do innych reguł wykładni niż wykładnia literalna nie powinno być konieczne ;).

Myślę, że sam doskonale znajdziesz wiele przykładów, gdy jeden przepis wpływa na rozumienie innego i nikt nie twierdzi w związku z tym, że dochodzi w takim przypadku do wyłączenia racjonalności prawodawcy. Dlaczego?

Opieranie się w toku interpretacji prawa na tzw. racjonalności prawodawcy nie polega na przyjmowaniu kontrfaktycznych tez i ślepym wierzeniu (często wbrew oczywistym faktom), że są prawdziwe, ale jest pewnym założeniem idealizacyjnym, które ma sprawiać, że interpretacja jest w ogóle możliwa. Porównałbym to do sytuacji, gdy jest przeprowadzany jakiś eksperyment fizyczny i przyjmuje się pewne założenia, często kontrfaktyczne (np. o zerowym oporze powietrza) po to, by odkryć jakąś prawidłowość. Nie oznacza to jednak, że w te kontrfaktyczne założenia wierzymy. Polecam syntetyczne przedstawienie idealizacyjnej koncepcji nauki prof. Leszka Nowaka (to on jest inicjatorem koncepcji racjonalnego prawodawcy, która została rozwinięta przez "szkołę poznańską"):

http://www.staff.amu.edu.pl/~epistemo/Nowak/itn.htm
Moim zdaniem zasada lex posterior derogat legi priori mówi nam, że późniejszy przepis (czyli w tym przypadku zmiana art. 5) idzie przed wcześniejszym przepisem (czyli w tym przypadku art. 6), który okazuje się sprzeczny z nowym przepisem, w części.
Gdyby przyjąć inaczej, tj. że gdy gdzieś zostanie przepis odwołujący się do starego przepisu (lub starej wersji przepisu) to nowelizacja staje się bezskuteczna w tym zakresie, to doszlibyśmy do niezłego chaosu - przecież to nie pierwszy raz, że ustawodawca zapomina o jakimś odwołaniu. Nie wydaje mi się, żeby wykładnia prowadząca do wniosku o bezskuteczności nowelizacji w jakiejś części, z powodu (najwyraźniej) błędu ludzkiego mogła zostać uznana za słuszną.

No tutaj zastosowałeś sprytny zabieg - to, o co się spieramy, potraktowałeś jako argument na rzecz słuszności swojej tezy ;). Rozumiem, że przyjmujesz, iż art. 6 po prostu zawiera jakieś elementy zbędne, które nie przystają do obecnego stanu prawnego. Ja z kolei podaję argument na rzecz tezy, że jednak w art. 6 nie ma "martwych" elementów.

Reguła "lex posterior derogat legi priori" to reguła kolizyjna rozstrzygająca o tym która z dwóch konkurencyjnych norm znajduje w danym przypadku zastosowanie. Zanim jednak dojdzie do "zderzenia" norm, najpierw dobrze by było, aby treść tych norm została jakoś ustalona - właśnie w drodze interpretacji. Nie chcę jeszcze spierać się o to, która norma powinna znaleźć zastosowanie, bo póki co spieramy się o samą "treść" normy, jej kształt oraz znaczenie.

Poza tym, reguły kolizyjne raczej mają zastosowanie do norm prawnych, a nie przepisów. Tymczasem właśnie spieramy się o to, czy norma (dotycząca zakresu wyłączenia z konieczności opodatkowania prywatnego użytku samochodu) powinna być "budowana" wyłącznie w oparciu o treść art. 5, czy też powinna jeszcze uwzględniać treść art. 6.

***

Zasadniczo różnica zdań między nami polega na tym, że Ty twierdzisz, inaczej niż ja (choć przyznaję, że nie mam jeszcze ostatecznie wyrobionego zdania), iż powinniśmy - jeżeli chodzi o rozumienie art. 5 - poprzestać na literalnej wykładni tego przepisu. Gdybym się z Tobą zgodził, to oczywiście przyznałbym również, że art. 6 zawiera "martwe" elementy.

Pozwolę sobie jednak nie zgodzić się z Tobą. W mojej ocenie Twoje argumenty (pierwszy - dotyczący racjonalności prawodawcy, oraz drugi - dotyczący zastosowania reguły "lex posterior derogat legi priori") nie są przekonujące. Bardziej już przekonuje mnie argument, że treść art. 5 jest jasna z językowego punktu widzenia, a zatem powinniśmy poprzestać na interpretacji literalnej. Jeżeli jednak piszę, że ten ostatni argument przekonuje mnie bardziej, to nie twierdzę, iż dałem się ostatecznie przekonać.Dawid Milczarek edytował(a) ten post dnia 28.10.11 o godzinie 23:23
Tomasz Siennicki

Tomasz Siennicki Doradca podatkowy

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Dawid Milczarek:
Jan Leuenberger:
Dawid Milczarek:
Tomasz Nierobisz:
Czy jak jestm leasingobiorcą to regulacja ta znajduje zastosowanie? Mowa jest o nabyciu, więc chyba nie

Jeżeli art. 5 ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. nie dotyczy w ogóle samochodów leasingowanych, to po co ustawodawca wskazuje w art. 6, że

Ustawodawca wskazywał to już w czasie gdy art. 5 miał jeszcze brzmienie nie powodujące obecnych wątpliwości - gdybyś więc chciał w oparciu o art. 6 twierdzić, że art. 5 w badanym zakresie nie zmienił znaczenia to musiałbyś "włączyć" zasadę racjonalnego ustawodawcy powołując się na art. 6 i "wyłączyć" ją interpretując art. 5 w nowym brzmieniu, bo zgodnie z nią, zmiana brzmienia art. 5 w badanym zakresie nie może być bezcelowa.

To raczej karkołomny zabieg interpretacyjny - powoływać się na zasadę racjonalności ustawodawcy, po to by w ramach tego samego procesu wykładni ją "wyłączyć".

Gdybyśmy szli tym tropem, do doszlibyśmy do wniosku, że prawie każdy proces interpretacji prawa, który nie ogranicza się do wykładni językowej, ale sięga jeszcze do wykładni systemowej lub celowościowej, jest jednoczesnym powoływaniem się na zasadę racjonalności prawodawcy oraz wyłączaniem tej zasady. W końcu racjonalny prawodawca powinien zawsze wysławiać się jednoznacznie, precyzyjnie, w sposób ostry, a sięganie do innych reguł wykładni niż wykładnia literalna nie powinno być konieczne ;).

Myślę, że sam doskonale znajdziesz wiele przykładów, gdy jeden przepis wpływa na rozumienie innego i nikt nie twierdzi w związku z tym, że dochodzi w takim przypadku do wyłączenia racjonalności prawodawcy. Dlaczego?

Opieranie się w toku interpretacji prawa na tzw. racjonalności prawodawcy nie polega na przyjmowaniu kontrfaktycznych tez i ślepym wierzeniu (często wbrew oczywistym faktom), że są prawdziwe, ale jest pewnym założeniem idealizacyjnym, które ma sprawiać, że interpretacja jest w ogóle możliwa. Porównałbym to do sytuacji, gdy jest przeprowadzany jakiś eksperyment fizyczny i przyjmuje się pewne założenia, często kontrfaktyczne (np. o zerowym oporze powietrza) po to, by odkryć jakąś prawidłowość. Nie oznacza to jednak, że w te kontrfaktyczne założenia wierzymy. Polecam syntetyczne przedstawienie idealizacyjnej koncepcji nauki prof. Leszka Nowaka (to on jest inicjatorem koncepcji racjonalnego prawodawcy, która została rozwinięta przez "szkołę poznańską"):

http://www.staff.amu.edu.pl/~epistemo/Nowak/itn.htm
Moim zdaniem zasada lex posterior derogat legi priori mówi nam, że późniejszy przepis (czyli w tym przypadku zmiana art. 5) idzie przed wcześniejszym przepisem (czyli w tym przypadku art. 6), który okazuje się sprzeczny z nowym przepisem, w części.

Reguła "lex posterior derogat legi priori" to reguła kolizyjna rozstrzygająca o tym która z dwóch konkurencyjnych norm znajduje w danym przypadku zastosowanie. Zanim jednak dojdzie do "zderzenia" norm, najpierw dobrze by było, aby treść tych norm została jakoś ustalona - właśnie w drodze interpretacji. Nie chcę jeszcze spierać się o to, która norma powinna znaleźć zastosowanie, bo póki co spieramy się o samą "treść" normy, jej kształt oraz znaczenie.
Gdyby przyjąć inaczej, tj. że gdy gdzieś zostanie przepis odwołujący się do starego przepisu (lub starej wersji przepisu) to nowelizacja staje się bezskuteczna w tym zakresie, to doszlibyśmy do niezłego chaosu - przecież to nie pierwszy raz, że ustawodawca zapomina o jakimś odwołaniu. Nie wydaje mi się, żeby wykładnia prowadząca do wniosku o bezskuteczności nowelizacji w jakiejś części, z powodu (najwyraźniej) błędu ludzkiego mogła zostać uznana za słuszną.

No tutaj zastosowałeś sprytny zabieg - to, o co się spieramy, potraktowałeś jako argument na rzecz słuszności swojej tezy ;). Rozumiem, że przyjmujesz, iż art. 6 po prostu zawiera jakieś elementy zbędne, które nie przystają do obecnego stanu prawnego. Ja z kolei podaję argument na rzecz tezy, że jednak w art. 6 nie ma "martwych" elementów.

***

Zasadniczo różnica zdań między nami polega na tym, że Ty twierdzisz, inaczej niż ja (choć przyznaję, że nie mam jeszcze ostatecznie wyrobionego zdania), iż powinniśmy - jeżeli chodzi o rozumienie art. 5 - poprzestać na literalnej wykładni tego przepisu. Gdybym się z Tobą zgodził, to oczywiście przyznałbym również, że art. 6 zawiera "martwe" elementy.

Pozwolę sobie jednak nie zgodzić się z Tobą. W mojej ocenie Twoje argumenty (pierwszy - dotyczący racjonalności prawodawcy, oraz drugi - dotyczący zastosowania reguły "lex posterior derogat legi priori") nie są przekonujące. Bardziej już przekonuje mnie argument, że treść art. 5 jest jasna z językowego punktu widzenia, a zatem powinniśmy poprzestać na interpretacji literalnej.


Wow !

Sylwek, dałeś czadu...

(Dla niewidzących: Dawid to sobowtór Sylwestra Stalone vel Cobra i Rambo:-))Tomasz Siennicki edytował(a) ten post dnia 28.10.11 o godzinie 23:22
Tomasz Siennicki

Tomasz Siennicki Doradca podatkowy

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Nie no, dziewczyny, nie piszczcie tak!
Do Brata Pita to nie jest podobny ten Dawid wcale...
Dawid Milczarek

Dawid Milczarek AkademiaVAT.pl

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Tomasz Siennicki:
Wow !

Sylwek, dałeś czadu...

(Dla niewidzących: Dawid to sobowtór Sylwestra Stalone vel Cobra i Rambo:-))

Jak już jesteśmy przy superbohaterach, to przepraszam za OT, ale nie mogłem się powstrzymać:


Obrazek
Dawid Milczarek edytował(a) ten post dnia 28.10.11 o godzinie 23:42
Tomasz Siennicki

Tomasz Siennicki Doradca podatkowy

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Tomasz Siennicki:
Nie no, dziewczyny, nie piszczcie tak!
Do Brata Pita to nie jest podobny ten Dawid wcale...


Ani do mnie :-)

Na jego szczęście ....Tomasz Siennicki edytował(a) ten post dnia 28.10.11 o godzinie 23:43
Daniel Więckowski

Daniel Więckowski doradca podatkowy nr
11861

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Dawid Milczarek:
Opieranie się w toku interpretacji prawa na tzw. racjonalności prawodawcy nie polega na przyjmowaniu kontrfaktycznych tez i ślepym wierzeniu (często wbrew oczywistym faktom), że są prawdziwe, ale jest pewnym założeniem idealizacyjnym, które ma sprawiać, że interpretacja jest w ogóle możliwa. Porównałbym to do sytuacji, gdy jest przeprowadzany jakiś eksperyment fizyczny i przyjmuje się pewne założenia, często kontrfaktyczne (np. o zerowym oporze powietrza) po to, by odkryć jakąś prawidłowość. Nie oznacza to jednak, że w te kontrfaktyczne założenia wierzymy.
Idealne uzasadnienie do niejednej decyzji ;)
Szacun :D
Adam Bartosiewicz

Adam Bartosiewicz Tax Adviser ;
Solicitor

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Daniel Więckowski:
>
Idealne uzasadnienie do niejednej decyzji ;)


Daniel, ale Ty już pracę chyba zmieniłeś... ;-))
Daniel Więckowski

Daniel Więckowski doradca podatkowy nr
11861

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Ech, stare nawyki :)

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Dawid Milczarek:
Gdybyśmy szli tym tropem, do doszlibyśmy do wniosku, że prawie każdy proces interpretacji prawa, który nie ogranicza się do wykładni językowej, ale sięga jeszcze do wykładni systemowej lub celowościowej, jest jednoczesnym powoływaniem się na zasadę racjonalności prawodawcy oraz wyłączaniem tej zasady. W końcu racjonalny prawodawca powinien zawsze wysławiać się jednoznacznie, precyzyjnie, w sposób ostry, a sięganie do innych reguł wykładni niż wykładnia literalna nie powinno być konieczne ;).

Nie, dlaczego? Powołując się na wykładnię celowościową stwierdzasz po prostu, że w tym przypadku wykładnia literalna jest niewystarczająco jasna, albo stwierdzasz, że założenie racjonalnego ustawodawcy w tym przypadku jednak nas zawodzi. Ja nie mam problemu z uznawaniem, że owa zasada zawodzi, bo wiadomo, że zawodzi - ja mam problem z tym, że przy interpretacji art. 6 mówisz "ale część przepisu nie może być pozbawiona znaczenia - trzeba przyjąć taką interpretację przepisów, która pozwoli uznać, że każde słowo w przepisie jest niezbędne". Do tego jak sądzę sprowadza się Twoje pytanie "po co ustawodawca w art. 6 pisze".

A z faktu, że fragment przepisu art. 6 nie może być "martwy" (opierając się na zasadzie racjonalnego ustawodawcy) wyciągasz wniosek, że w toku tworzenia art. 5 zasada racjonalnego ustawodawcy nas zawodzi, więc do brzmienia przepisu trzeba dodać coś czego w nim nie ma.

Jest to więc sytuacja w której powołujesz się na zasadę racjonalnego ustawodawcy w jednym miejscu (przy art. 6) po to by ją wyłączyć w innym miejscu (art. 5). Przy interpretacji art. 5 nie piszesz, że celowościowo czy funkcjonalnie powinno być tak czy inaczej, tylko piszesz, że fragmenty art. 6 nie miałyby sensu, gdyby odczytywać art. 5 zgodnie z jego brzmieniem.

To jest jednak sytuacja zupełnie inna niż stwierdzenie (hipotetyczne): art. 5 czytany literalnie nie pozwala ustalić zakresu wynikającej z niej normy, albo prowadzi do absurdalnych wniosków, niezgodnych z funkcją przepisu, co uprawniałoby do powoływania innych metod wykładni.

Myślę, że sam doskonale znajdziesz wiele przykładów, gdy jeden przepis wpływa na rozumienie innego i nikt nie twierdzi w związku z tym, że dochodzi w takim przypadku do wyłączenia racjonalności prawodawcy. Dlaczego?

Sądzę, że między innymi dlatego, że obecne brzmienie art. 5 jest późniejsze niż brzmienie art. 6 - kiedy dwa przepisy powstały w tym samym czasie, twierdzenie, że norma jednego uzupełnia normę drugiego trzyma się ramy, ale w sytuacji kiedy jeden przepis jest późniejszy i przestaje przystawać do drugiego przepisu, nie widzę podstawy do twierdzenia, że ustawodawca to tak wymyślił, żeby się normy uzupełnialy.

Opieranie się w toku interpretacji prawa na tzw. racjonalności prawodawcy nie polega na przyjmowaniu kontrfaktycznych tez i ślepym wierzeniu (często wbrew oczywistym faktom), że są prawdziwe, ale jest pewnym założeniem idealizacyjnym, które ma sprawiać, że interpretacja jest w ogóle możliwa.

Ależ ja o tym wiem, Dawidzie. Po prostu zabieg polegający na stwierdzeniu w ramach jednego rozumowania, że jest A, po to żeby stwierdzić, że A przestaje obowiązywać, jest moim zdaniem niekonsekwentne i z tego powodu jest wątpliwym zabiegiem interpretacyjnym. Zabieg, który proponujesz przypomina trochę niektóre równania dotyczące fizyki kwantowej, w których ludzka matematyka w pewnym momencie wysiada i żeby osiągnąć właściwe (empirycznie sprawdzone) wyniki, trzeba poprawiać liczby wbrew prawidłowym matematycznym. Rzecz w tym, że fizycy wiedzą do jakiego wyniku mają dojść, a my nie wiemy do jakiego wyniku mamy dojść wskutek interpretacji, więc nie możemy dopasowywać metod wykładni do pożądanego wyniku.
No tutaj zastosowałeś sprytny zabieg - to, o co się spieramy, potraktowałeś jako argument na rzecz słuszności swojej tezy ;). Rozumiem, że przyjmujesz, iż art. 6 po prostu zawiera jakieś elementy zbędne, które nie przystają do obecnego stanu prawnego. Ja z kolei podaję argument na rzecz tezy, że jednak w art. 6 nie ma "martwych" elementów.

Nie zastosowałem - po prostu wysnułem wniosek z tego co pisałem wyżej. Po stwierdzeniu, że na podstawie konieczności zastosowania każdego elementu z art. 6 nie można "dokładać" elementów do art. 5 poszedłem o krok dalej - wyjaśniając jak moim zdaniem w świetle tego co wcześniej napisałem należy wyjaśniać obecną treść art. 6.
Poza tym, reguły kolizyjne raczej mają zastosowanie do norm prawnych, a nie przepisów. Tymczasem właśnie spieramy się o to, czy norma (dotycząca zakresu wyłączenia z konieczności opodatkowania prywatnego użytku samochodu) powinna być "budowana" wyłącznie w oparciu o treść art. 5, czy też powinna jeszcze uwzględniać treść art. 6.

Chyba nie zrozumiałem - Twoim zdaniem z art. 6 w jego obecnym brzmieniu nie wynika norma, która nie może zostać zrealizowana przy "mojej" normie wynikającej z art. 5? Moim zdaniem tak.
Zasadniczo różnica zdań między nami polega na tym, że Ty twierdzisz, inaczej niż ja (choć przyznaję, że nie mam jeszcze ostatecznie wyrobionego zdania), iż powinniśmy - jeżeli chodzi o rozumienie art. 5 - poprzestać na literalnej wykładni tego przepisu. Gdybym się z Tobą zgodził, to oczywiście przyznałbym również, że art. 6 zawiera "martwe" elementy.

Zasadniczo tak twierdzę, ale próbowałem wejść w Twoje buty i pokazać dlaczego Twój zabieg interpretacyjny uważam za nieuzasadniony - abstrahując już od kwestii prymatu wykładni literalnej oraz pokazać w jaki sposób moim zdaniem można wyjaśnić i na gruncie wykładni "załatwić" brzmienie art. 6 w jego obecnym brzmieniu. Lex posterior miał zasadniczo służyć temu, żebyś nie mógł mi zarzucić, że nawet jeśli uznamy Twój zabieg interpretacyjny za karkołomny i niezasadny, to nie wiadomo co począć z brzmieniem art. 6. Moim zdaniem wiadomo, co właśnie starałem się wykazać.
Dawid Milczarek

Dawid Milczarek AkademiaVAT.pl

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Jan Leuenberger:
Nie, dlaczego? Powołując się na wykładnię celowościową stwierdzasz po prostu, że w tym przypadku wykładnia literalna jest niewystarczająco jasna, albo stwierdzasz, że założenie racjonalnego ustawodawcy w tym przypadku jednak nas zawodzi. Ja nie mam problemu z uznawaniem, że owa zasada zawodzi, bo wiadomo, że zawodzi

Wydaje mi się, że spór co do tego, czy powinniśmy się powoływać na koncepcję racjonalnego prawodawcy, jest na obecnym etapie dość jałowy, gdyż zupełnie inaczej tę koncepcję pojmujemy.

Nie jest tak, że reguły wykładni celowościowej czy systemowej służą do interwencji w przypadkach, gdy koncepcja racjonalnego prawodawcy zawodzi. I nie jest też tak, że jak zawodzi wykładnia literalna, to dopiero wtedy odwołujemy się do koncepcji racjonalnego prawodawcy. To właśnie koncepcja racjonalnego prawodawcy jest powodem przyjmowania takich a nie innych reguł wykładni językowej, systemowej i celowościowej.

Może jeszcze jeden przykład obrazujący moje rozumienie tej koncepcji. Wyobraź sobie, że pytasz spotkanego przechodnia, która jest godzina, a on odpowiada, że jest 12:23. Oczywiście możesz mu nie uwierzyć i od razu przyjąć, że ma zepsuty zegarek (nigdy nie wiadomo) albo że jest złośliwcem, który czerpie radość z wprowadzania nieznajomych w błąd, względnie że nie zna się na zegarku. Najprawdopodobniej jednak przyjmiesz idealizujące założenie, że facet powiedział szczerze, która jest w danym momencie godzina, że jego zegarek jest sprawny a on sam potrafi się nim posługiwać.

To, że przyjmujesz takie założenia (podświadomie), nie wyklucza jednak tego, że któreś z tych założeń jest błędne. Z drugiej strony, bez tego typu założeń niemożliwa byłaby jakakolwiek komunikacja pomiędzy ludźmi, gdyż byłaby ona paraliżowana brakiem minimalnego choćby zaufania. Analogicznie - bez przyjęcia założenia, że prawodawca jest racjonalny, niemożliwe byłoby takie funkcjonowanie prawa, w ramach którego mówimy o jego interpretacji. Mówiąc jeszcze dosadniej - bez koncepcji racjonalnego prawodawcy ilość równoprawnych interpretacji byłaby pochodną ilości wariantów (choćby najbardziej absurdalnych) podpowiadanych przez nieufny umysł interpretatora.
A z faktu, że fragment przepisu art. 6 nie może być "martwy" (opierając się na zasadzie racjonalnego ustawodawcy) wyciągasz wniosek, że w toku tworzenia art. 5 zasada racjonalnego ustawodawcy nas zawodzi, więc do brzmienia przepisu trzeba dodać coś czego w nim nie ma.

Nie, to Ty taki wniosek wyciągasz. Przy moim rozumieniu koncepcji racjonalnego prawodawcy nie jest sensowne stwierdzenie, że w jakimś przypadku ta koncepcja zawodzi albo że nietrafnie opisuje rzeczywistość. Ta koncepcja nie ma na celu opisywania wytworów prawodawcy i oceniania ich pod kątem racjonalności. Ta koncepcja jest pewnym założeniem, dzięki któremu interpretacja prawa jest w ogóle możliwa i dzięki któremu w pewnym momencie proces interpretacji można uznać za zakończony.

I jeszcze raz - zachowania ludzkie są regulowane przez normy postępowania, a nie przez przepisy. Czasami, choć pewnie bardzo rzadko, z jednego przepisu da się wyprowadzić jakąś kompletną normę postępowania. Zazwyczaj jednak jest tak, że pełną normę postępowania, określającą kto, w jakich okolicznościach i jak powinien się zachować, budujemy biorąc pod uwagę więcej jednostek redakcyjnych tekstu prawnego. Nie tyle zatem chodzi o to, żeby do przepisów dodawać coś, czego tam nie ma, ale o to, by zbudować kompletną normę postępowania, uwzględniając wszystkie przepisy odnoszące się do danego problemu (zarówno art. 5, jak i 6).
Jest to więc sytuacja w której powołujesz się na zasadę racjonalnego ustawodawcy w jednym miejscu (przy art. 6) po to by ją wyłączyć w innym miejscu (art. 5). Przy interpretacji art. 5 nie piszesz, że celowościowo czy funkcjonalnie powinno być tak czy inaczej, tylko piszesz, że fragmenty art. 6 nie miałyby sensu, gdyby odczytywać art. 5 zgodnie z jego brzmieniem.

To jest jednak sytuacja zupełnie inna niż stwierdzenie (hipotetyczne): art. 5 czytany literalnie nie pozwala ustalić zakresu wynikającej z niej normy, albo prowadzi do absurdalnych wniosków, niezgodnych z funkcją przepisu, co uprawniałoby do powoływania innych metod wykładni.

Spór między nami jest na etapie konstruowania normy postępowania, a nie ustalania jej znaczenia (porównaj co napisałem wyżej).
Sądzę, że między innymi dlatego, że obecne brzmienie art. 5 jest późniejsze niż brzmienie art. 6 - kiedy dwa przepisy powstały w tym samym czasie, twierdzenie, że norma jednego uzupełnia normę drugiego trzyma się ramy, ale w sytuacji kiedy jeden przepis jest późniejszy i przestaje przystawać do drugiego przepisu, nie widzę podstawy do twierdzenia, że ustawodawca to tak wymyślił, żeby się normy uzupełnialy.

Gdyby przepisy przestały do siebie przystawać, to zgodziłbym się z Tobą, że nie byłoby wówczas podstaw do twierdzenia, że "ustawodawca to tak wymyślił, żeby się normy uzupełniały". Ale o to spieramy się właśnie - czy po nowelizacji przepisy przestały do siebie przystawać, czy może nadal się uzupełniają i pozwalają na skonstruowanie pełnej normy postępowania ;).

Jeżeli zapytałbyś, czy sądzę, że prawodawca wyraził się w najzgrabniejszy możliwy sposób formułując art. 5 i 6, to oczywiście odpowiedziałbym, że nie. Wolałbym, żeby prawodawca tak sformułował art. 5 i 6, aby nasz spór był w prosty sposób rozstrzygalny w oparciu o literalnej brzmienie przepisów. Jeśli jednak tak się nie dzieje, to nie znaczy, że wyłączam zastosowanie racjonalnego prawodawcy. Jeszcze raz powtórzę - koncepcja racjonalnego prawodawcy nie służy opisywaniu tego typu sytuacji, ale radzeniu sobie z nimi.
Zabieg, który proponujesz przypomina trochę niektóre równania dotyczące fizyki kwantowej, w których ludzka matematyka w pewnym momencie wysiada i żeby osiągnąć właściwe (empirycznie sprawdzone) wyniki, trzeba poprawiać liczby wbrew prawidłowym matematycznym.

Hmmm, a jest jakaś inna matematyka niż ludzka? ;). Matematyka też cały czas się rozwija. Poza tym jest to sformalizowana nauka dedukcyjna i nie podlega weryfikacji w oparciu o prawa przyrody (np. fizyczne), ale w oparciu o przyjęte założenia i metody wnioskowania. Jeżeli jest rozbieżność pomiędzy wynikiem eksperymentu fizycznego, a tym co sugerowały matematyczne wyliczenia, to nie jest to dowodem na nieprawidłowość matematyki. Jeżeli fizycy poprawialiby wyniki wbrew matematyce, to byliby kiepskimi fizykami. Sensowniejsze chyba byłoby zweryfikowanie postawionej hipotezy, uwzględnienie pominiętych czynników itd.
Rzecz w tym, że fizycy wiedzą do jakiego wyniku mają dojść, a my nie wiemy do jakiego wyniku mamy dojść wskutek interpretacji, więc nie możemy dopasowywać metod wykładni do pożądanego wyniku.

Żebyś się nie zdziwił ;). Powstała na ten temat bardzo ciekawa i ciesząca się dużym uznaniem wśród teoretyków prawa praca:

http://books.google.com/books/about/Uzasadnianie_decyz...
Nie zastosowałem - po prostu wysnułem wniosek z tego co pisałem wyżej. Po stwierdzeniu, że na podstawie konieczności zastosowania każdego elementu z art. 6 nie można "dokładać" elementów do art. 5 poszedłem o krok dalej - wyjaśniając jak moim zdaniem w świetle tego co wcześniej napisałem należy wyjaśniać obecną treść art. 6.

Czy aby nie jest to fajny przykład sytuacji, w której aby w pełni zrozumieć fragment Twojej wypowiedzi konieczne jest uwzględnienie jej szerszego kontekstu (innych akapitów), bez ograniczania się do warstwy językowej wybranego fragmentu? ;).
Chyba nie zrozumiałem - Twoim zdaniem z art. 6 w jego obecnym brzmieniu nie wynika norma, która nie może zostać zrealizowana przy "mojej" normie wynikającej z art. 5? Moim zdaniem tak.

Teraz to ja nie zrozumiałem ;).Dawid Milczarek edytował(a) ten post dnia 30.10.11 o godzinie 10:33

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Dawid Milczarek:
Zazwyczaj jednak jest tak, że pełną
normę postępowania, określającą kto, w jakich okolicznościach i jak powinien się zachować, budujemy biorąc pod uwagę więcej jednostek redakcyjnych tekstu prawnego. Nie tyle zatem chodzi o to, żeby do przepisów dodawać coś, czego tam nie ma, ale o to, by zbudować kompletną normę postępowania, uwzględniając wszystkie przepisy odnoszące się do danego problemu (zarówno art. 5, jak i 6).

OK, widać źle zrozumiałem co miałeś na myśli pytając po co ustawodawca w art. 6 pisze tak a nie inaczej. Mój błąd.

Zapytam więc inaczej - uważasz, że dla zrozumienia art. 5 należy odwoływać się do art. 6, bo tenże przepis odwołuje się do art. 5 (nadal), ale uważasz, że możesz pominąć fakt, że przed nowelizacją przepis brzmiał inaczej (w sposób nie budzący wątpliwości, że art. 5 i 6 się nawzajem uzupełniają) i że brzmienie art. 5 nadane w innym, późniejszym okresie, niż powstanie art. 6, zostało zmienione w analizowanym zakresie. Czyli w istocie stwierdzasz, że późniejsza zmiana brzmienia przepisu art. 5 w badanym zakresie jest bez znaczenia dla badanego zagadnienia, bo zostało "stare" brzmienie art. 6.

Na jakiej więc podstawie stwierdzasz, że nowelizacja art. 5 w badanym zakresie jest bez znaczenia dla wykładni, a "stare" brzmienie art. 6 jest decydujące dla wykładni? Bo przyjmując Twoją wykładnię dojdziemy do wniosku, że nowelizacja art. 5 w badanym zakresie nie ma żadnego wpływu na wykładnię. Jan Leuenberger edytował(a) ten post dnia 30.10.11 o godzinie 18:27
Dawid Milczarek

Dawid Milczarek AkademiaVAT.pl

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Jan Leuenberger:
Na jakiej więc podstawie stwierdzasz, że nowelizacja art. 5 w badanym zakresie jest bez znaczenia dla wykładni, a "stare" brzmienie art. 6 jest decydujące dla wykładni? Bo przyjmując Twoją wykładnię dojdziemy do wniosku, że nowelizacja art. 5 w badanym zakresie nie ma żadnego wpływu na wykładnię.

Stawiasz, w mojej ocenie, bardzo dobre pytanie. Ja bym je ujął tak:

Co ma większe znaczenie dla rozstrzygnięcia omawianego problemu: nowe brzmienie art. 5 czy stare odesłanie zawarte w art. 6?

Dla mnie problem jest bardzo trudny do ostatecznego rozstrzygnięcia i dlatego wcześniej pisałem, że nie mam ostatecznie wyrobionego stanowiska w tej kwestii. Chciałbym jednak, żebyśmy pamiętali o dwóch sprawach. Po pierwsze, fakt, iż doszło do zmiany brzmienia przepisu nie oznacza automatycznie, że doszło do zmiany prawa. Powołując się na nieopublikowaną jeszcze pracę doktorską mojego kolegi z KTiFP UŁ (oraz główną tezę w niej sformułowaną) powiedziałbym, że w przypadku zmiany prawa mamy do czynienia ze wzruszalnym domniemaniem, że dana zmiana ma charakter normatywny (prawotwórczy). Po drugie, nawet jeżeli do zmiany prawa doszło, niekoniecznie ta zmiana jest możliwa do "odkodowania" w oparciu o samą jej językową warstwę.

Oto argumenty, jakie przychodzą mi do głowy na poparcie wniosku, że - pomimo zmiany brzmienia - art. 5 nadal odnosi się również do samochodów użytkowanych na podstawie umowy leasingu:
1. brzmienie art. 6 i zawarte tam odesłanie (kluczowy argument),
2. zasada celowości - sensowne byłoby równe traktowanie podatników, którzy mają w tym samym stopniu ograniczone prawo do odliczenia VAT w związku z korzystaniem z pewnego typu samochodów, bez względu na to, czy pojazdy te użytkują jako "nabyte pełną gębą", czy też na podstawie umowy leasingu;
3. negatywne konsekwencje przyjęcia odmiennego stanowiska (chodzi mi o konsekwencje, jakie ma na myśli J. Martini - http://www.taxfin.pl/tv,film,557,Powrot_prawa_do_odlic...,
4. zasada "in dubio pro tributario" (nasza dyskusja jest chyba wystarczającym dowodem na to, że istnieją uzasadnione i trudno rozstrzygalne wątpliwości).

Zakładając, że udało mi się wzruszyć domniemanie normatywnego charakteru zmiany art. 5 w zakresie omawianego problemu, wydaje mi się, że teraz ciężar argumentacji został przerzucony na tych, którzy twierdzą, że zmiana art. 5 mimo wszystko spowodowała wyłączenie samochodów użytkowanych na podstawie umowy leasingu z zakresu zastosowania tego przepisu. Czy przychodzą Ci do głowy takie argumenty? (poza tym oczywistym, że teraz w art. 5 jest mowa o "nabytych" samochodach)

Mi przychodzi do głowy jeden argument. Można mianowicie twierdzić, że dla podatnika moja interpretacja wcale nie jest korzystniejsza, bo gdyby przyjął przeciwną, to mógłby podnosić to, co sugeruje J. Martini (że przysługuje mu pełne prawo do odliczenia od leasingu operacyjnego "auta z kratką"). Nawet gdybyśmy jednak się z tym zgodzili, to raczej bym wówczas uznał, że podatnik ma dwie możliwości:
1. Podatnik może uznać, że musi opodatkować prywatny użytek samochodów użytkowanych na podstawie umowy leasingu operacyjnego, a w związku z tym ma pełne prawo do odliczenia VAT od leasingu samochodu (koncepcja J. Martiniego),
2. Podatnik może uznać, że ma tylko częściowe prawo do odliczenia VAT od rat leasingowych, ale w związku z tym nie musi opodatkować użytku na cele prywatne.

Może taki "kompromis interpretacyjny" jest najwłaściwszy? :)Dawid Milczarek edytował(a) ten post dnia 30.10.11 o godzinie 20:56
Marek Gorzycki

Marek Gorzycki przedsiębiorca

Temat: Udostepnie auta pracownikowi lub innnym osobom

Polecam pouczający przykład stanowienia prawa:

http://orka.sejm.gov.pl/Biuletyn.nsf/wgskrnr6/FPB-378

Jak się ma dyskusja w Komisji do treści przepisu będącego przedmiotem dyskusji? ;-)



Wyślij zaproszenie do