Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem
Magdalena Hacia:
Dorota S.:
Nie Dorota, to Wy odbieracie takie wypowiedzi zbyt "osobiście", to nie krytyka a zwrócenie uwagi na to, że dzieci nie da się wychować za pomocą osób trzecich, to nasze dzieci ;)
no tak, ale ja nie napisałam, że ją skrytykowaliście, tylko że nie zrozumieliście, bo nie macie takiego problemu, a Renata ma i pyta o zdanie w sprawie świetlicy, to nie nasza sprawa, dlaczego musi/chce i szuka takiej opieki nad dziećmi
Czy ja sobie świetnie radzę?
Madziu, ty to jesteś w ogóle ewenement, ale nie każdy rodzic ma takie zdolności organizacyjne i możliwości czasowe. Ja przez 6 lat pracowałam zdalnie w domu, odchowałam swoje serduszka,, chociaż od 2, roku życia chodziły już do żłobka, i nadszedł czas na wprowadzanie ich w samodzielność, bo na pewno jeszcze nie w dorosłość - wiele rzeczy można pogodzić i zgrać, ja też jakoś wciąż daję radę, choć bywa, że jestem na skraju wycieńczenia fizycznego - i wtedy też wiem, kiedy przystopować, gorzej jak praca daje ci taką satysfakcję, że ciężko się od niej po prostu oderwać :D Sama wiesz, najważniejsze to wynagrodzić dziecku czas, którego np. nie miało się okazji spędzić z nim w ciągu tygodnia - i nie dywagujmy, dlaczego tego czasu się nie znalazło, nie było i koniec - a wynagrodzić można, wycieczki, wakacje, długie weekendy, często gęsto bywa nawet milej, bo bez nerwów codziennych, bez szarpanek, bo zmęczeni wszyscy, tylko na wesoło, rekreacyjnie, wypoczynkowo.
ale uważam że są rzeczy których nie mogę zrzucić na osoby trzecie bo to ja jako matka powinnam dawac im wsparcie
ale tu mowa o organizowaniu czasu na naukę poza lekcjami, jak dzieci się po szkole "obchędożą", odrobią lekcje, wrócą z basenu, wracam o 19.00 i jesteśmy cali dla siebie, nie musimy ślęczeć nad zadaniem z matmy, które przyprawia nas o mdłości, tylko możemy zjeść spokojnie kolację przy wspólnym stole i wypić lampkę wina - pogadać, wyskoczyć na film do kina itd. dla mnie wspieranie dzieci w odrabianiu lekcji i zawożeniu na zajęcia nie jest priorytetem, mogą mnie wyręczać inni
to jest właśnie to co utkwiło mi w pamięci z lat dziecinnych, kiedy rodzice nie mieli tyle możliwosci w zasadzie jak teraz, zajęć pozalekcyjnych tyle nie było, dzieciaki już od zerówek śmigały z kluczami na sznurkach do szkół, myślę że nasze pokolenia w wieku obecnych naszych dzieci były o wiele bardziej samodzielne.
Jednak wcale mi się to nie podobało.
no, a jak by właśnie tym dzieciom - nastolatkom, których rodzice długo pracują zorganizować więcej miejsc, w których mogłyby produktywnie spędzić czas - to nie musiałyby latać z tymi kluczami pod blokiem i po kryjomu jarać fajki z kumplami w sypialni starych
Dlatego jestem przeciwniczka wyszukiwania dzieciom co rusz to nowych zajęć dodatkowych tylko po to by zdaniem niektórych nie spędzały czasu na "bezproduktywnym" siedzeniu przez kompem itp.
tu się akurat zgodzę, ale z kolei zajęcia dodatkowe ruchowe - są jak najbardziej wskazane, basen, konie, siłownia, rolki itd.
i w tym roku jak najmłodszy syn rozpoczynał przygodę z przedszkolem to wychowawczyni gorąco zachęcała rodziców by Ci nie zapisywali na razie dzieci na zajęcia dodatkowe, bo raz że są w noweych warunkach a dwa, że jest jeszcze czas na to.
no tak, mój syn też nie chodzi na zajęcia dodatkowe, ale ma dopiero 3 lata!
dzieci w wieku szkolnym zaczynają mieć swoje pasje, zainteresowania - i jeśli dziecko chce chodzić na balet albo do pracowni malarskiej - to ma chodzić i koniec - mnie dzięki Bogu w moich pasjach wspierała babcia, bez której przepadłabym z kretesem :)
Dorota S. edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 10:20