Renata Kowalska

Renata Kowalska Dyrektor Metodyczny,
No.1 Cenrum
Edukacyjne

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Witajcie,

jestem mamą nastolatek, zapracowaną, zabieganą i kompletnie zakręconą

problem z jakim się spotykam to to ,że nie jestem w stanie dopilnować wszystkiego, a zwłaszcza systematycznej nauki swoich pociech.

Czy wy też macie takie utrapienie ?

Co sądzicie o takiej świetlicy, która : zorganizuje dzieciom wszystkie zajęcia dodatkowe, przypilnuje w odrabianiu lekcji ( chodzi o pomoc w nauce i nadzór nad systematycznym odrabianiem prac domowych i przygotowaniem do lekcji, testów , itp.), nakarmi i odda dziecko o 19:00 w ręce rodzica , który ma z głowy cały ambaras zajęć i lekcji ?
Piotr T.

Piotr T. Wciąż poJEEPany...
;)

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

A w jakim wieku są te Twoje pociechy?
Renata Kowalska

Renata Kowalska Dyrektor Metodyczny,
No.1 Cenrum
Edukacyjne

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

12 i 16:)

generalnie myślę tutaj o 12-latce , ponieważ 16-latka jest w stanie przejąć już sama odpowiedzialność za swoją naukę.........chociaż z obserwacji nastolatek.....różnie to jest:)

Myślę też o swoich znajomych z mniejszymi dziećmi, którzy mają duży problem z organizacją wszystkiego tak, żeby jeszcze mieć siłę wieczorem zjeść kolację i się umyć :)
Piotr T.

Piotr T. Wciąż poJEEPany...
;)

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Renata Kowalska:
12 i 16:)

Toż to stare baby! ;)

Moje córy mają 6 i 11 lat. Starsza już od dwóch lat często sama wracała do domu ze szkoły czy chodziła na zajęcia dodatkowe. Uczyła się tego sama - jak była młodsza i wracaliśmy autem ze szkoły, to często wysiadała gdzieś po drodze i dochodziła do domu na piechotę. Plus weekendowe spacery po okolicy i mieście. Teraz ma bilet miesięczny i telefon komórkowy, znamy jej rozkład dnia. Sama wędruje po mieście komunikacją miejską, a jak ma jakieś odstępstwo od planu - chce iść do koleżanki itp to melduje nam telefonicznie.

Moje zdanie jest takie - zamiast fundować dzieciom opiekę podejmij ten wysiłek i sama je naucz samodzielności. Opłaci się dwójnasób - dzieci będą "naumiane", a Ty nie stracisz z nimi kontaktu. Bo jak oddasz je pod taką opiekę to Twój kontakt z dziećmi sprowadzi się do buziaka na dzień dobry i buziaka na dobranoc.
Zbigniew Maciej Matyszczak

Zbigniew Maciej Matyszczak konsultant
niezależny,edukacja
nieformalna w ramach
bizne...

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Renata Kowalska:
Witajcie,

jestem mamą nastolatek, zapracowaną, zabieganą i kompletnie zakręconą

problem z jakim się spotykam to to ,że nie jestem w stanie dopilnować wszystkiego, a zwłaszcza systematycznej nauki swoich pociech.

To kwestia organizacj. Nie musisz ogarniać wszystkiego równocześnie. Dzieci muszą mieć świadomość Twojego zaangażowania w ich problemy jak również tego, że jesteś konsekwentna. Ale tego uczymy od pierwszych lat.
Czy wy też macie takie utrapienie ?

Co sądzicie o takiej świetlicy, która : zorganizuje dzieciom wszystkie zajęcia dodatkowe, przypilnuje w odrabianiu lekcji ( chodzi o pomoc w nauce i nadzór nad systematycznym odrabianiem prac domowych i przygotowaniem do lekcji, testów , itp.), nakarmi i odda dziecko o 19:00 w ręce rodzica , który ma z głowy cały ambaras zajęć i lekcji ?

Wspólne odrabianie lekcji to część obowiązkoów świadomego rodzica i okazja do szczerych rozmów. Swietlica/opiekunka Was oddali. Ale ... nie każdy czerpie radość z obcowania z dziećmi.Maciej Matyszczak edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 09:11
Renata Kowalska

Renata Kowalska Dyrektor Metodyczny,
No.1 Cenrum
Edukacyjne

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Piotrze,
nie chodziło mi o to, że problemem jest samodzielne wracanie do domu czy chodzenie na różne zajęcia.
Moje dzieciaki są bardzo samodzielne od dawna, w zasadzie od pierwszej klasy podstawówki były już ogarnięte z chodzeniem do szkoły i na dodatkowe zajęcia.

Problem jest taki, że dziecko idzie do domu i zamiast usiąść do lekcji , siada do ....komputera lub innych czynności bardziej interesujących niż lekcje :)
( mówię tu o innych dzieciakach niż moje , ponieważ świadomie nie mamy internetu w domu ).
Rozmawiam z rodzicami dzieci 6-10 lat, którzy mówią, że czasami ciężko skoordynować wszystkie zajęcia i dodatkowo sprawować nadzór nad nauką, tak aby od czasu zakończenia lekcji w szkole ( 12:30) do 18:00 -19:00 miały "obskoczone " zajęcia dodatkowe, odrobione lekcje i były przygotowane na dzień następny.
Są dzieciaki , które same nakładają sobie reżim uczenia i organizują swój czas we właściwy sposób, ale nie oszukujmy się.....6-7 latki ? nie ma szans...a nauki wcale nie mniej.
Mnie chodzi o takie rozwiązanie , żebym po skończonej pracy mogła cieszyć się z czasu spędzonego z dzieciakami, a nie odrabiać z nimi lekcje czy tłumaczyć im jakieś zagadnienia do 22:00 ( a uwierz mi , wielu rodziców niestety tak spędza wieczory z dzieckiem).
Renata Kowalska

Renata Kowalska Dyrektor Metodyczny,
No.1 Cenrum
Edukacyjne

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem


Wspólne odrabianie lekcji to część obowiązkoów świadomego rodzica i okazja do szczerych rozmów. Swietlica/opiekunaka Was oddali. Ale ... nie każdy czerpie radość z obcowania z dziećmi.

Chyba się nie zrozumieliśmy :)

świetlica działa do powrotu rodziców z pracy, a nie 24 h na dobę.
Tak czy inaczej dziecko nie przebywa z rodzicem po szkole.No chyba,że ktoś wraca z pracy o 14:00, to może poświęcić długie godziny na odrabianie lekcji, wożenie na zajęcia i "obcowanie z dzieckiem"
Ilu rodziców pracujących ma taki system ? Znam ich wielu i niestety nie wygląda to różowo.

A co z rodzicami, którzy z różnych przyczyn nie są w stanie dziecku pomóc w nauce ? np. w matematyce, fizyce itp ?Renata Kowalska edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 09:06
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Jak przeczytałam, że "nakarmi i odda dziecko o 19:00 w ręce rodzica" to przyznam że byłam w lekkim szoku i odniosłam własnie takie wrażenie jak napisał Piotr, że tutaj rola rodzica jest sprowadzana do dawania buziaka rano i wieczorem a także opłacenia wszystkich kosztów związanych z dzieckiem, a gdzie czas dla rodziny? Dla dziecka?

Szczególnie teraz gdy jedna z Twoich córek wchodzi dość trudny okres i wydaje mi się a raczej sięgam do swojej pamięci, w tym okresie mama szczególnie córce jest bardzo potrzebna osobiście.

To co napisał Piotr popieram w całej rozciągłości, trzeba nauczyć dzieci samodzielności, samodyscypliny, żeby pilnowały swoich spraw, nauki itp. ale rodzice też są bardzo wazni, ich obecność, wsparcie.
Moje najstarsze dziecko ma 9 lat i od początku starałam się tchnąć w niego poczucie odpowiedzialności za siebie, samodzielności. Moje młodsze dzieci są w wieku 3 i 4 latka, pracuję zdalnie z domu, ale ostatnio miałam spotkanie z Klientem, musiałam wyjść z domu rano a wróciłam po 14:00, pech chciał że starszy syn akurat się rozchorował, dorwał go rota wirus, nie mam mozliwosci ściągnąć do siebie kogoś z rodziny, syn musiał zostać sam w domu (zaczęłam go na max. godzinę zostawiać samego w domu już rok temu).
Przygotowałam mu jedzenie, picie (potrafi obsługiwać mikrofalówkę), ma telefon komórkowy gdzie miał nakaz telefonowania do taty gdy ja będę na spotkaniu, syn sobie świetnie poradził, wpadłam jeszcze po spotkaniu do firmy w której pracujemy z mężem i okazało się, że mój syn rozmawiał sobie z tatą przez FB :)
Do sklepu też pójdzie jeśli mam taką konieczność, uważam że mam bardzo samodzielnego i dzielnego syna, nie mniej jednak potrzebne mu wsparcie, potrzebna mu moja i taty obecność taka codzienna nie tylko weekendowa.
I chociaż ciężko czasami zgrać pewne terminy szczególnie gdy dochodzą zajęcia dodatkowe, jakieś terapie, jeżdżenie po lekarzach, to każdy kto zna moje dzieci mówi o niech "to bardzo ciepłe dzieci i widać po nich więź rodzinną", myślę że mogę śmiało powiedzieć choć nieskromnie, że na tym polu odnoszę sukces, jak długo to się okaże.

Ja nie miałam lekkiego dzieciństwa i być może dlatego teraz wiem, czego tak naprawdę mi w domu brakowało, co było dla mnie wazne a z różnych powodów niedopilnowane, myślę że na sam początek musisz na spokojnie usiąść i przemyśleć jak swoją pracę zorganizować tak by mieć jednak więcej czasu dla córek a nie dopiero po 19:00 to już sam koniec dnia przecież.
Oczywiście jeśli jest możliwość to i pomagać sobie osobami trzecimi, ale mimo wszystko zachęcam do takiej organizacji by dziecko nigdy Tobie nie zarzuciło "nie miałaś dla mnie czasu, praca (coś innego) było dla Ciebie ważniejsze".
Zbigniew Maciej Matyszczak

Zbigniew Maciej Matyszczak konsultant
niezależny,edukacja
nieformalna w ramach
bizne...

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Renata Kowalska:
Piotrze,
nie chodziło mi o to, że problemem jest samodzielne wracanie do domu czy chodzenie na różne zajęcia.
Moje dzieciaki są bardzo samodzielne od dawna, w zasadzie od pierwszej klasy podstawówki były już ogarnięte z chodzeniem do szkoły i na dodatkowe zajęcia.

Problem jest taki, że dziecko idzie do domu i zamiast usiąść do lekcji , siada do ....komputera lub innych czynności bardziej interesujących niż lekcje :)
( mówię tu o innych dzieciakach niż moje , ponieważ świadomie nie mamy internetu w domu ).
Rozmawiam z rodzicami dzieci 6-10 lat, którzy mówią, że czasami ciężko skoordynować wszystkie zajęcia i dodatkowo sprawować nadzór nad nauką, tak aby od czasu zakończenia lekcji w szkole ( 12:30) do 18:00 -19:00 miały "obskoczone " zajęcia dodatkowe, odrobione lekcje i były przygotowane na dzień następny.
Są dzieciaki , które same nakładają sobie reżim uczenia i organizują swój czas we właściwy sposób, ale nie oszukujmy się.....6-7 latki ? nie ma szans...a nauki wcale nie mniej.
Mnie chodzi o takie rozwiązanie , żebym po skończonej pracy mogła cieszyć się z czasu spędzonego z dzieciakami, a nie odrabiać z nimi lekcje czy tłumaczyć im jakieś zagadnienia do 22:00 ( a uwierz mi , wielu rodziców niestety tak spędza wieczory z dzieckiem).
Rodzice uczą systematyczności i odpowiedzialności nim dzieci pójdą do szkoły. Oczywiści, każde dziecko ma inny temperament ... ale to wszystko jest w literaturze ogólnodostepnej - instrukcję obsługi należy czytać przed :)Maciej Matyszczak edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 09:15
Renata Kowalska

Renata Kowalska Dyrektor Metodyczny,
No.1 Cenrum
Edukacyjne

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Magdo,

o karmieniu napisałam w przenośni :) mam znajomych, którzy oddają dzieciaki do świetlic i tam mają zapewniony catering, więc jakby nie było, dziecko jest nakarmione.

czy każdy rodzic ma możliwość pracy z domu ?

Czy jednak są rodzice pracujący od 9:00 do 17:00 i wracają około 18:00-19:00?

Insynuacje co do braku więzi rodzinnej i ciepła matczynego, są moim zdaniem nie na miejscu. Ja rozważam tutaj kwestie organizacji dnia osób pracujących w standardowym systemie i ich dzieci chodzących do szkoły.Renata Kowalska edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 09:17
Renata Kowalska

Renata Kowalska Dyrektor Metodyczny,
No.1 Cenrum
Edukacyjne

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Rodzice uczą systematyczności i odpowiedzialności nm dzieci pójdą do szkoły. Oczywiści, każde dziecko ma inny temperament ... ale to wszystko jest w literaturze ogólnodostepnej - instrukcję obsługi należy czytać przed :)

Maćku,
wszystko można przeczytać , wszystkiego się dowiedzieć i udzielać rad.

Kwestia tylko tego jak to wygląda w praktyce. Znam mamę, która jest mamą niepracującą, pełną zaangażowania w wychowanie swoich dzieci, zorganizowaną i wkładającą ogrom wysiłku w zapewnienie dzieciakom dobrego startu.Dzieciaki nauczone samodzielności od małego, a mimo to przychodzi wiek nastoletni i już systematyczność i pełne zaangażowanie w naukę spada, zaczynają się przepychanki z lekcjami, kłótnie co do czasu spędzanego na zajęciach dodatkowych itp.
Jak widzisz, wszystko jest ok, ale wpływu środowiska oraz pewnych zmian osobowościowych wraz z wchodzeniem w wiek dojrzewania nie przewidzisz i nie ma na to recepty.
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Renato, jak widać nie znalazłaś zrozumienia. Ale ja na przykład ciebie świetnie rozumiem, bo tak mi się życie ułożyło, że sama muszę ogarnąć firmę, domowy bajzel i dwójkę dzieci, które jeszcze chodzą do przedszkola, ale już za rok czeka nas szkoła, no i zaczną się problemy.

Jak jedno z rodziców nie pracuje, siedzi w domu, zazwyczaj matka, to nie ma problemu, ale jak się ma pracę taką, a nie inną, że późno wraca się do domu, no to trzeba opiekę organizować - więc nie przejmuj się wcześniejszymi wypowiedziami, bo najwidoczniej te osoby z taką organizacją nie mają żadnego problemu - pozazdrościć :)

Ja np. angażuję w popołudniową opiekę nad dziećmi moją mamę, ale... jak młoda moja pójdzie do szkoły to moja mama na pewno nie pomoże jej w lekcjach, zresztą dzieci jej nie słuchają, rozpieszcza je - i dobrze - ale nie ma posłuchu i średnio widzę, aby mogła mi pomóc w tym temacie, a dlaczego dziecko ma durnie spędzać czas, do mojego powrotu na domowe salony, przed tv, kompem itd.? Świetlica w szkole - hmm... wszyscy wiemy jak tam jest - moja przyjaciółka pracuje akurat na takiej świetlicy - 3 panie na 100 dzieci, nie ma mowy o odrabianiu lekcji, dzieci szaleją, drą się i wyżywają na nauczycielkach :) ale może to też potrzebne?

Moim zdaniem pomysł na założenie takiej świetlicy jest świetny - dobrze by jednak było, aby zaangażować jakieś znane osoby, np. jakieś mamuśki z podwórka, które nie mają pracy, a mogłyby się zajmować grupką szczyli, w domu, popołudniami - w sensie np. przypilnować, odrobić z nimi lekcje - może jakaś emerytowana nauczycielka chętnie dorobiłaby do emerytury w zamian za czuwanie nad dzieciakami? Bardziej bliskie mi byłoby takie rozwiązanie, że np. jeśli znalazłabym taką zaufaną osobę, to przyłaziłaby do mojej hacjendy i dbała o naukę dzieci moich, a może bym się z sąsiadką cpyknęła itd. Ale to musi być taka osoba - przyjaciel domu - i oczywiście należałoby jej zapłacić. Byłoby to wprost idealnym rozwiązaniem. I wielu rodziców tak sobie właśnie radzi.

Ja byłabym zainteresowana także świetlicą, ale tez musiałoby tam być bardzo domowo, zaufani ludzie - i cały czas zaznaczam, że chodzi o naukę i twórcze spędzanie czasu - no bo takie duże laski to już same powinny sobie ugotować i zadbać o siebie itd. A ponieważ jestem zdania, że każdy ma prawo od czasu do czasu wyluzować i "nicnierobić", to na taką świetlicę dawałabym np. 3 razy w tygodniu, a pozostałe 2 dni użerałabym się z dziadami sama :)
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

To nie są insynuacje, to są moje przemyślenia z mojego dzieciństwa, myślenie, potrzeby dzieci od tego czasu jakoś specjalnie się nie zmieniły, tylko zabawki i ubrania są nieco inne ;)

Pracuję zdalnie bo nie chciałam podjąć etatu własnie przez wzgląd na dzieci, gdybym nie miała możliwości podjąć pracy zdalnej wówczas nie pracowałabym w ogóle do czasu aż moje wszystkie dzieci nie rozpoczęłyby nauki w szkole - wiadomo jednak, że każdy ma różne sytuacje życiowe, ja wyszłam z założenia, że skoro mam te dzieci to jednak pewien okres muszę im poświęcić w stopniu maksymalnym jaki tylko mogę.

Mój wyuczony zawód to fryzjerstwo, gdybym pracowała w tym zawodzie to na bank miałabym totalną rozpirduchę w domu, część salonów jest czynna nawet do 22:00, bywało że gdy pracowałam w swoim zawodzie i nie miałam dzieci to wracałam do domu i o 1:00 w nocy jeśli akurat było coś do naprawy w salonie a robotników nie można było zostawić samych bo ktoś musiał pozamykać salon, wszelkie naprawy w czasie trwania pracy salonu były niedopuszczalne przez mojego pracodawcę...
Z tej prostej przyczyny nie pracuję w zawodzie, szukałam alternatywy i udało się ją znaleźć choć fakt to nie jest proste.

Ty masz o tyle prostą sprawę, że dzieci masz w wieku takim, że mogą wrócić same do domu, ale na świetlicy jest w programie odrabianie lekcji, mój syn nie zawsze wszystko odrobi w tym czasie, ale ma warunek, może do domu zostawiać tylko to z czym ma faktyczny problem (wysoki stopień zagrożenia dysleksją) i tak też uzgodniłam sprawę ze świetliczanką, nie chciałam by spędzała głównie przy moim dziecku czas bo z czymś ma problemy - na świetlicy są i inne dzieci jakby nie było, ale też chciałam by nauczył się, że musi dopilnować część swoich spraw.
W domu mamy wypracowany i ułożony system, po przyjściu ze szkoły czas na obiad i odpoczynek, syn może sobie usiąść do komputera na max. 1 godzinę a potem jest nauka, odrobienie lekcji z którymi sobie nie poradził, nauka czegoś na pamięć, czytanie, zajęcia logopedyczne, spędzanie wspólnie czasu, przygotowywanie kolacji i tak do czasu spania.

Praca zdalna to nie tylko przywilej, powiem więcej, musiałam wypracować w sobie wiele samodyscypliny, tak by w ciągu dnia zrobić ile się da, przypilnować by dom nie przypominał gruzowiska ale jeśli z czymś się nie wyrabiam to zarywam nocki...

Moja poprzednia wypowiedź nie była w charakterze krytyki, wiesz napisałaś swój pierwszy post w taki sposób jaki napisąłam na samym początku wypowiedzi.
Moja wypowiedź była podyktowana tym, że ja jako dziecko nie chciałabym aby rodzice zapełnili mi całego dnia zajęciami dodatkowymi, lekcjami itp. a wieczorem dopiero czas dla mnie kiedy ja już po całym intensywnie spędzonym dniu marzę tylko aby położyć się spać i mieć wreszcie trochę czasu tylko i wyłacznie dla siebie bo taki czas też jest niezmiernie potrzebny.
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Renata Kowalska:
Rodzice uczą systematyczności i odpowiedzialności nm dzieci pójdą do szkoły. Oczywiści, każde dziecko ma inny temperament ... ale to wszystko jest w literaturze ogólnodostepnej - instrukcję obsługi należy czytać przed :)

Maćku,
wszystko można przeczytać , wszystkiego się dowiedzieć i udzielać rad.

Kwestia tylko tego jak to wygląda w praktyce. Znam mamę, która jest mamą niepracującą, pełną zaangażowania w wychowanie swoich dzieci, zorganizowaną i wkładającą ogrom wysiłku w zapewnienie dzieciakom dobrego startu.Dzieciaki nauczone samodzielności od małego, a mimo to przychodzi wiek nastoletni i już systematyczność i pełne zaangażowanie w naukę spada, zaczynają się przepychanki z lekcjami, kłótnie co do czasu spędzanego na zajęciach dodatkowych itp.
Jak widzisz, wszystko jest ok, ale wpływu środowiska oraz pewnych zmian osobowościowych wraz z wchodzeniem w wiek dojrzewania nie przewidzisz i nie ma na to recepty.
dokładnie, podpisuję się pod tym dwiema nogami i trzema ręcami :D
ja byłam okropną nastolatką, i tak jak w podstawówce byłam wzorową uczennicą i bardzo samodzielną laską, tak już w liceum hm, no nie miał mnie kto przypilnować - mimo tego na ludzi wyrosłam, ale nie bywałam na szkolnej świetlicy... córki nastolatki się obawiam, już teraz jest roztrzepana i temperamentna, syn ukochany, młodszy od niej o 3 lata, jest typem porządnickiego organizatora, ale też nie sądzę, że puszczony ze smyczy, okres dojrzewania przejdzie bez warknięć, pomruków i awantur
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Dorota S.:

Nie Dorota, to Wy odbieracie takie wypowiedzi zbyt "osobiście", to nie krytyka a zwrócenie uwagi na to, że dzieci nie da się wychować za pomocą osób trzecich, to nasze dzieci ;)

Czy ja sobie świetnie radzę? Nie wiem, staram się wszystko organizować tak by się ze wszystkim wyrobić, jeżdże ze starszym synem do logopedy do poradni PP, także na terapie grupowe do tej samej poradni, ponieważ jeszcze niedawno byłyśmy praktycznie sąsiadkami to wiesz jak wygląda jazda w naszej dzielnicy po godz. 15:00 a o tej zawsze musze sie poruszać z dzieciakami by ze starszym dojechać pod Okęcie na zajęcia.
Wszędzie muszę praktycznie poruszać się z cała trójką dzieci, owszem bywam zmęczona, ale uważam że są rzeczy których nie mogę zrzucić na osoby trzecie bo to ja jako matka powinnam dawac im wsparcie i pomoc w tym z czym sobie jeszcze nie radzą, to jest właśnie to co utkwiło mi w pamięci z lat dziecinnych, kiedy rodzice nie mieli tyle możliwosci w zasadzie jak teraz, zajęć pozalekcyjnych tyle nie było, dzieciaki już od zerówek śmigały z kluczami na sznurkach do szkół, myślę że nasze pokolenia w wieku obecnych naszych dzieci były o wiele bardziej samodzielne.
Jednak wcale mi się to nie podobało.
Mój Damian ma co drugi poniedziałek bardzo intensywny, ze względu na jego problemy z mową i nauką j.polskiego czy j.angielskiego ma dodatkowe zajęcia wyrównujące, co drugi poniedziałek ma logopedę o 16:30 i zawsze co ten drugi poniedziałek jak wracamy do domu słyszę "mamusiu, za dużo tego w te dni mam, jestem potwornie zmęczony", jest mi go wtedy autentycznie żal, stąd załatwiałam logopedę tylko co dwa tygodnie z lekką szkoda dla niego, ale uważam, że nie tylko praca/zajęcia fizyczne męczą, te umysłowe są męczące w równym stopniu.

Dlatego jestem przeciwniczka wyszukiwania dzieciom co rusz to nowych zajęć dodatkowych tylko po to by zdaniem niektórych nie spędzały czasu na "bezproduktywnym" siedzeniu przez kompem itp. ale taki czas też jest im potrzebny, na zwykłą beztroską zabawę, na chwilę samotności i wyboru co w konkretnej chwili chcą robić a nie tylko wysyłanie ich od zajęć do zajęć.

Nie wiem czy mam szczęscie, ale trafiam na opiekunów, nauczycieli moich dzieci którzy podzielają moje zdanie, i w tym roku jak najmłodszy syn rozpoczynał przygodę z przedszkolem to wychowawczyni gorąco zachęcała rodziców by Ci nie zapisywali na razie dzieci na zajęcia dodatkowe, bo raz że są w noweych warunkach a dwa, że jest jeszcze czas na to.

edit:

Co do świetlicy, w szkole mojego Damiana każda klasa ma swoją świetlicę (dzieci świetlicowych jest ponad 400!), w zeszłym roku Damian miał koszmarną świetliczankę która odchodziła już na emeryturę i było jej wszystko jedno co przekaże dzieciom... (pisaliśmy na nią skargę do dyrekcji)
W tym roku jednak naszą klasę objęła nowa świetliczanka, kobieta pełna zapału, dzieci na początku jej nie znosiły bo wymagała, wymagała dyscypliny, nauki i zaangażowania w zajęcia. Z czasem świetliczanka stała się ich ulubienicą, uwielbiają spędzać czas na świetlicy, lekcje są odrabiane, również te które wymagają róznych wyklejanek itp. prace plastyczne.Magdalena Hacia edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 09:59
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Magdalena Hacia:
Dorota S.:

Nie Dorota, to Wy odbieracie takie wypowiedzi zbyt "osobiście", to nie krytyka a zwrócenie uwagi na to, że dzieci nie da się wychować za pomocą osób trzecich, to nasze dzieci ;)
no tak, ale ja nie napisałam, że ją skrytykowaliście, tylko że nie zrozumieliście, bo nie macie takiego problemu, a Renata ma i pyta o zdanie w sprawie świetlicy, to nie nasza sprawa, dlaczego musi/chce i szuka takiej opieki nad dziećmi

Czy ja sobie świetnie radzę?

Madziu, ty to jesteś w ogóle ewenement, ale nie każdy rodzic ma takie zdolności organizacyjne i możliwości czasowe. Ja przez 6 lat pracowałam zdalnie w domu, odchowałam swoje serduszka,, chociaż od 2, roku życia chodziły już do żłobka, i nadszedł czas na wprowadzanie ich w samodzielność, bo na pewno jeszcze nie w dorosłość - wiele rzeczy można pogodzić i zgrać, ja też jakoś wciąż daję radę, choć bywa, że jestem na skraju wycieńczenia fizycznego - i wtedy też wiem, kiedy przystopować, gorzej jak praca daje ci taką satysfakcję, że ciężko się od niej po prostu oderwać :D Sama wiesz, najważniejsze to wynagrodzić dziecku czas, którego np. nie miało się okazji spędzić z nim w ciągu tygodnia - i nie dywagujmy, dlaczego tego czasu się nie znalazło, nie było i koniec - a wynagrodzić można, wycieczki, wakacje, długie weekendy, często gęsto bywa nawet milej, bo bez nerwów codziennych, bez szarpanek, bo zmęczeni wszyscy, tylko na wesoło, rekreacyjnie, wypoczynkowo.
ale uważam że są rzeczy których nie mogę zrzucić na osoby trzecie bo to ja jako matka powinnam dawac im wsparcie

ale tu mowa o organizowaniu czasu na naukę poza lekcjami, jak dzieci się po szkole "obchędożą", odrobią lekcje, wrócą z basenu, wracam o 19.00 i jesteśmy cali dla siebie, nie musimy ślęczeć nad zadaniem z matmy, które przyprawia nas o mdłości, tylko możemy zjeść spokojnie kolację przy wspólnym stole i wypić lampkę wina - pogadać, wyskoczyć na film do kina itd. dla mnie wspieranie dzieci w odrabianiu lekcji i zawożeniu na zajęcia nie jest priorytetem, mogą mnie wyręczać inni

to jest właśnie to co utkwiło mi w pamięci z lat dziecinnych, kiedy rodzice nie mieli tyle możliwosci w zasadzie jak teraz, zajęć pozalekcyjnych tyle nie było, dzieciaki już od zerówek śmigały z kluczami na sznurkach do szkół, myślę że nasze pokolenia w wieku obecnych naszych dzieci były o wiele bardziej samodzielne.
Jednak wcale mi się to nie podobało.

no, a jak by właśnie tym dzieciom - nastolatkom, których rodzice długo pracują zorganizować więcej miejsc, w których mogłyby produktywnie spędzić czas - to nie musiałyby latać z tymi kluczami pod blokiem i po kryjomu jarać fajki z kumplami w sypialni starych
Dlatego jestem przeciwniczka wyszukiwania dzieciom co rusz to nowych zajęć dodatkowych tylko po to by zdaniem niektórych nie spędzały czasu na "bezproduktywnym" siedzeniu przez kompem itp.

tu się akurat zgodzę, ale z kolei zajęcia dodatkowe ruchowe - są jak najbardziej wskazane, basen, konie, siłownia, rolki itd.
i w tym roku jak najmłodszy syn rozpoczynał przygodę z przedszkolem to wychowawczyni gorąco zachęcała rodziców by Ci nie zapisywali na razie dzieci na zajęcia dodatkowe, bo raz że są w noweych warunkach a dwa, że jest jeszcze czas na to.

no tak, mój syn też nie chodzi na zajęcia dodatkowe, ale ma dopiero 3 lata!
dzieci w wieku szkolnym zaczynają mieć swoje pasje, zainteresowania - i jeśli dziecko chce chodzić na balet albo do pracowni malarskiej - to ma chodzić i koniec - mnie dzięki Bogu w moich pasjach wspierała babcia, bez której przepadłabym z kretesem :)Dorota S. edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 10:20
Zbigniew Maciej Matyszczak

Zbigniew Maciej Matyszczak konsultant
niezależny,edukacja
nieformalna w ramach
bizne...

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Renata Kowalska:
Rodzice uczą systematyczności i odpowiedzialności nm dzieci pójdą do szkoły. Oczywiści, każde dziecko ma inny temperament ... ale to wszystko jest w literaturze ogólnodostepnej - instrukcję obsługi należy czytać przed :)

Maćku,
wszystko można przeczytać , wszystkiego się dowiedzieć i udzielać rad.

Kwestia tylko tego jak to wygląda w praktyce. Znam mamę, która jest mamą niepracującą, pełną zaangażowania w wychowanie swoich dzieci, zorganizowaną i wkładającą ogrom wysiłku w zapewnienie dzieciakom dobrego startu.Dzieciaki nauczone samodzielności od małego, a mimo to przychodzi wiek nastoletni i już systematyczność i pełne zaangażowanie w naukę spada, zaczynają się przepychanki z lekcjami, kłótnie co do czasu spędzanego na zajęciach dodatkowych itp.
Jak widzisz, wszystko jest ok, ale wpływu środowiska oraz pewnych zmian osobowościowych wraz z wchodzeniem w wiek dojrzewania nie przewidzisz i nie ma na to recepty.

Nie ma na to recepty. To że ktoś jest pełen zaangażowania nie daję gwarancji sukcesu tak jak ubezpieczenie nie uchroni nas od wypadku. Zechciej zauważyć, że ta sama praca wykonywana przez osobę nie posiadającą predyspoycji, obciążona błędami mentalnymi mimo ogromnego zaangażowania przyniesie mierne efekty. I znowu mamy, a gdzie ojcowie ? Piszesz o przypadku znanym z obserwacji, czyli pozornie poprawnym. Jak wiemy < prawie > robi wielką różnicę. :)
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

No tak, tyle że jeśli ma się nastolatki w domu to pytanie powinno być skierowane do nich a nie do obcych ludzi. Ja jak miałam 16 lat to urodził się mój przyrodni brat, moja mama nie miała dla mnie czasu, zresztą moje dzieciństwo i dorastanie to jedna wielka porażka moich rodziców, brakowało mi rozumów o moich potrzebach, zainteresowaniach, zwyczajnie mi ich brakowało stąd wpadałam w złe towarzystwa, kłopoty itd. ale to nie było związane z tym, że ja tak chciałam bo o wiele bardziej dla mnie wtedy byłby ważniejszy czas spędzony z rodzicami.
Żeby mnie wysłuchali czego ja osobiście potrzebuję, dojście do pewnych kompromisów a tak to tylko słyszałam zakazy i nakazy (nauka itp.) a gdzie był czas na moje potrzeby? Gdzie wysłuchanie mnie?

Dlatego chyba najsensowniejsze co można w tej sytuacji zrobić to porozmawiać z dzieciakami które sa już w takim wieku, że wiedzą co to kompromis i takie tez wypracować na zasadzie "jak wracam z pracy to chcę byście były już po odrobieniu lekcji, sprzątaniu itp. a ja wtedy mam czas by z Wami aktywnie spędzić czas, wysłuchać, pożartować, pogadać".

Ja tez miewam dni kryzysowe, własnie dzisiaj mam dzień pod znakiem "mam wszystko w dupie, leniuchuję" jedyny obowiązek jaki dzisiaj odbębnię to poradnia PP ze starszym synem, też miewam jak każdy takie dni kiedy musze złapać oddech. Potem odrobię to w weekend jak młodsze dzieci będą w ciągu dnia drzemać, bo ile wypracuję tyle zyskuję potem na koncie.

Miewam chwile załamania, ale jakoś musze się trzymać, nawet gdybym wróciła na "bezpieczny etat" to nie zarobiłabym tyle żeby w chwili obecnej opłacić przedszkole za dwójkę dzieci i opiekunkę która by mi je odbierała ze szkoły i przedszkola a potem spędzała z nimi czas do mojego powrotu bądź męża, tego zwyczajnie nie przeskoczę a znowu wyjście do pracy z domowych murów wiele by mi dało - osobiście.

Cóż, nie łatwo być rodzicem :)
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem

Maciej Matyszczak:

Nie ma na to recepty. To że ktoś jest pełen zaangażowania nie daję gwarancji sukcesu tak jak ubezpieczenie nie uchroni nas od wypadku. Zechciej zauważyć, że ta sama praca wykonywana przez osobę nie posiadającą predyspoycji, obciążona błędami mentalnymi mimo ogromnego zaangażowania przyniesie mierne efekty.

DOKŁADNIE - można spędzać z dziećmi całe dnie, a nie umieć ich wychować, albo nawet je męczyć
szczerze mówiąc był czas, kiedy odizolowałam się od tych supermatek - co to "dla dobra" dzieci zostają w domu - choć często gęsto albo nie mogą znaleźć pracy, albo nie muszą i nie chcą, bo mąż zapierdziela jak dziki osioł - a oceniają inne kobity, które pracować chcą i jeszcze czerpią z tego satysfakcję - brr, łazi taka jedna z drugą i wciąż drze się na te dzieci, umęczona, nieszczęśliwa i smutna - oczywiście generalizuję, ale na palcach jednej ręki mogę wyliczyć matki Polki z prawdziwego zdarzenia

i dzieci umęczone, i matki umęczone, a moje kurduple za mną aż się trzęsą, odnoszę nawet wrażenie, że bardziej szanują mój czas i czas, który wspólnie spędzamy, więcej rzeczy doceniają, jest mniej spięć między nami, umiemu razem złapać dystans
I znowu mamy, a gdzie ojcowie ? Piszesz o przypadku znanym z obserwacji, czyli pozornie poprawnym. Jak wiemy < prawie > robi wielką różnicę. :)

ojcowie też w robocie :) albo w delegacjach, albo na piwie, albo na siłowni, albo zagramanicą, albo w pokoju obok napierdzielają na kompie :)Dorota S. edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 10:46
Renata Kowalska

Renata Kowalska Dyrektor Metodyczny,
No.1 Cenrum
Edukacyjne

Temat: Zapracowany rodzic a opieka nad dzieckiem


ale tu mowa o organizowaniu czasu na naukę poza lekcjami, jak dzieci się po szkole "obchędożą", odrobią lekcje, wrócą z basenu, wracam o 19.00 i jesteśmy cali dla siebie, nie musimy ślęczeć nad zadaniem z matmy, które przyprawia nas o mdłości, tylko możemy zjeść spokojnie kolację przy wspólnym stole i wypić lampkę wina - pogadać, wyskoczyć na film do kina itd. dla mnie wspieranie dzieci w odrabianiu lekcji i zawożeniu na zajęcia nie jest priorytetem, mogą mnie wyręczać inni

No właśnie o to mi chodziło. O matki samotnie wychowujące dzieci, a chcące być szczęśliwe iw domu i w pracy bez poczucia winy , że kolejna pała z matmy, to brak jakichś 20 minut w czasie dnia.

no, a jak by właśnie tym dzieciom - nastolatkom, których rodzice długo pracują zorganizować więcej miejsc, w których mogłyby produktywnie spędzić czas - to nie musiałyby latać z tymi kluczami pod blokiem i po kryjomu jarać fajki z kumplami w sypialni starych

Dorotka,
masz w 100% rację. Niestety nie ma co liczyć , że nastolatki będą się zachowywać jak mądre, doświadczone trzydziestolatki i same sobie wymyślać kreatywne zajęcia ,a zwłaszcza związane z nauką.

tu się akurat zgodzę, ale z kolei zajęcia dodatkowe ruchowe - są jak najbardziej wskazane, basen, konie, siłownia, rolki itd.

Dlatego ja myślę o tym, że jak dzieciak przychodzi na świetlicę o 14:00 to ma zajęcia językowe, potem basen lub konie, muzyka, a na koniec odrobienie lekcji lub pomoc w nauce i wyjaśnienie zawiłych kwestii.A mama szczęśliwa o 19:00 odbiera dziecko i ma już czas na rozmowy, zabawę i do 22:00 co tylko chcą.

Następna dyskusja:

z dzieckiem nad polskie mor...




Wyślij zaproszenie do