Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: the end of men by Rosin

Jacek K.:

Skro Wy tak zapierdzielacie do przodu, tak wiele się uczycie i tak bardzo ten świat zmieniacie, to dlaczego świat się macdonadyzuje i jest coraz gorszy ? :)

Chyba faktycznie nie rozumiesz tych zmian, które się odbywają na naszych oczach..:((

Kto tworzy prawa? Kto rządzi w większości krajów?
Mężczyźni.

No więc kto tworzy ten ekonomiczny ład, w którym wszyscy musimy się jakoś odnaleźć?
Mężczyźni.

Kto wini kobiety za to, że pomimo niesprawiedliwości i głupoty męskiego świata ekonomicznego, kobiety wciąż rodzą dzieci, prowadzą domy i na dodatek utrzymują się w tym nielogicznie urządzonym męskim systemie?
Mężczyźni.

Jak można powiedzieć, że ten, kto POMIMO WSZYSTKO radzi sobie w głupio urządzonym przez kogoś innego świecie, jest odpowiedzialny za tak złe jego urządzenie?

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Beata B.:
Kto tworzy prawa? Kto rządzi w większości krajów?
Mężczyźni.
Prawa tylko dla kobiet i rządzą tylko kobietami ?
No więc kto tworzy ten ekonomiczny ład, w którym wszyscy musimy się jakoś odnaleźć?
Mężczyźni.
Ale musimy wszyscy, nie tylko kobiety. Czy mężczyźni radzą sobie gorzej ?
Kto wini kobiety za to, że pomimo niesprawiedliwości i głupoty męskiego świata ekonomicznego, kobiety wciąż rodzą dzieci, prowadzą domy i na dodatek utrzymują się w tym nielogicznie urządzonym męskim systemie?
Mężczyźni.
Na tak. Teraz czekajmy na zarzuty, że mężczyźni nie rodzą dzieci.
No i oczywiście, samotni mężczyźni, w tym szowinistycznym męskim świecie ani nie prowadzą domów ani sobie nie radzą ani w ogóle nic. Oni korzystają z praw ustanowionych przez męskich przywódców dla męskiego świata. Za friko :)
Jak można powiedzieć, że ten, kto POMIMO WSZYSTKO radzi sobie w głupio urządzonym przez kogoś innego świecie, jest odpowiedzialny za tak złe jego urządzenie?
Tak samo dobrze sobie radzą samotne kobiety jak i samotni mężczyźni. W świecie, dla których prawa są jednakowe.
Różnica polega na tym, że mężczyźni nie uważają za potrzebne się tym chwalić i trąbić na cały świat : popatrzcie, mimo, że mnie gnębią, jestem wspaniały ! :)
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: the end of men by Rosin

Beata B.:
Jak można powiedzieć, że ten, kto POMIMO WSZYSTKO radzi sobie w głupio urządzonym przez kogoś innego świecie, jest odpowiedzialny za tak złe jego urządzenie?
a kto głosował na tych mężczyzn?:)
w Polsce kobiet jest o ok 1% więcej niż mężczyzn:)
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: the end of men by Rosin

Tomasz L.:
a kto głosował na tych mężczyzn?:)
w Polsce kobiet jest o ok 1% więcej niż mężczyzn:)

Od kiedy kobiety mają prawa wyborcze?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_wyborcze_dla_kobiet

A jak długo trwa urządzanie tego świata?

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Jacek K.:
Katarzyna B.:

Kasia, ja Ci odpowiem jak ja to widzę. Być może głupio, być może archaicznie, być może kompletnie się mylę w swoim widzeniu związku ? Nie wiem.
na to liczyłam, nie na polityczną poprawność :)

Przypowiastka o ciotce była symbolem i należałoby ją rozwinąć.
wiem. i tak ją przeczytałam :)
On pracuje ona prowadzi dom. Nie on daje jej z łaską, zarobione pieniądze ale jest świadom tego, że na nim spoczywa obowiązek utrzymania domu a na niej jeszcze więcej. Ona nie zakłada, że on odejdzie. Nie zakłada tego przed założeniem małżeństwa. Kto tak zakłada, jest chyba chory i w związek wchodzić nie powinien.
Bo ludzie wpadną w taką paranoję, że nie wyjadą na rowerze, bo ich może samochód potrącić.
Tyle co do starych czasów, nazwałbym ich "moich".
to co napisałam nie dotyczy zakładania odejścia. dotyczy REALNEJ oceny własnej pozycji w związku. bo jak jest dobrze to... jest dobrze. chodzi o to żeby jak się zacznie psuć partner nam nie wypalił "mówiłem/mówiłam że umiesz dla świętego spokoju, a tak naprawdę to dupa z ciebie wołowa".

Ja nie mam nic przeciwko temu aby kobiety pracowały, zarabiały i były spełnione. O ile chcą.
po pierwsze, nie znam kobiety która nie chce się czuć spełniona. :)
po drugie - z tym "pracuj jeśli chcesz", to obecnie nie do końca tak. praca to raczej nie kobieca fanaberia. to coraz częściej konieczność, bezpieczeństwo, "nawszelkiwypadek" dla osób które mogą zostać same. bo coraz więcej zostaje.
a jak już pracować to dobrze i z sukcesem, a nie byle z domu wyjść. :)

to teraz ja powiem coś o starych i obecnych czasach. były, są i będą kobiety samodzielne i niesamodzielne. tym samodzielnym chodzi o to żeby ktoś ich nie oceniał negatywnie tylko dlatego, że mają swój pomysł na życie. i żeby, jeśli są silne, mądre i decydują, było to otwarcie mówione, bez konieczności ochrony delikatnej konstrukcji męża, któremu należy wmawiać że nie jego decyzje są tak naprawdę jego.
wiem, że czasami dla świętego spokoju pozwalamy komuś pielęgnować przekonania, że sam wymyślił to co tak naprawdę zostało mu sprytnie podrzucone. :) ale robienie z tego reguły nie jest zdrowe. dla żadnej ze stron.
Ale powinien istnieć świadomy podział obowiązków. Ja miałem tak, że nie wtrącałem się do firan, kolorów ścian i tym podobnym bzdetom. O wielu rzeczach decydowaliśmy razem. Na przykład którą ścianę wyburzyć a którą przestawić. Ale od wyburzenia i przestawienia, byłem ja. Nie ona. Ona nie miała prawa się wtrącić i powiedzieć mi, że wyburzam albo stawiam nielogicznie a ona by zrobiła to tak.....
to my mamy inaczej. nie mamy sztywnych podziałów kto co może. nie ma "nie masz prawa się wtrącać", bo co dwie głowy to nie jedna. czasami jednym "głupim kobiecym" pytaniem rozwiązuję Jego problem, czasami On jednym "głupio męskim" pomaga mi coś rozwiązać.
zobacz co napisałeś - "ja się nie wtrącałem do BZDETÓW, a ona nie miała prawa do wyburzania (poważnej pracy)". :)
A ja miałem pewne obszary, do których kobieta wstępu nie miała :)
bo? :)
Masz rację, związek to nie firma. Nie ma szefa nie ma podwładnych. Nie ma poczucia krzywdy, nie ma poczucia nieważności, nie ma stopniowania. Jesteśmy my. Świadomi naszych obowiązków i ich podziałów.
idealizujemy? :) zamieńmy "nie ma" na "nie powinno być".
chyba sukces związku nie w tym żeby nie było nieporozumień, problemów, tarć, ale w tym żeby sobie z tym radzić. nie okopywać się i nie udowadniać czyjejś winy tylko rozwiązywać problemy.

ile cichych dni możesz wytrzymać? max...
I gdzie tu widzisz oszustwo ? Nie wiem jak można wpaść na pomysł, że mąż coś wmawia a ona nim kręci ? To mi właśnie brzmi jak z ust wielkiej mądrali Szczuki.
ale do tego prowadzi "on myśli, że rządzi, a rządzę ja". jakby szef w firmie dostawał apanaże, a pracowała za niego sekretarka (mająca świadomość, że to ona jest lepsza tylko nikt o tym nie powinien wiedzieć. :) nie akceptuję tego. jak kieruję to chcę mieć tabliczkę "kierownik". teraz rozumiesz?
Szacunek, zaufanie. A, że mężczyzna lubi być pochwalony ? Tak bardzo boli pochwalić ?
wiedziałam, że wyciągniesz taki wniosek. ABSOLUTNIE NIE BOLI. każdy z nas lubi pochwały i motywuje nas to do wysiłku. uwielbiam chwalić i jestem bardziej dumna z Jego sukcesów niż moich. ale chwalić powinno się za coś, a nie pomimo wszystko. trochę uogólniam, bo czasami chwalenie na lekki wyrost też motywuje. :) ale chwalenie to nie to samo co branie na siebie pracy i jednoczesne zachwyty nad tym jak on to pięknie zrobił...
Chociaż wyszło mu nie najlepiej. A powiedzieć kobiecie, że pięknie wygląda, choć wygląda zmęczona, to grzech ? To też oszustwa ?
teraz Ty przerysowujesz. :)
chwalenie nie należy się tylko kiedy wyjdzie super. należy się za dobre chęci, starania... może nawet bardziej niż wtedy kiedy się w 100% uda. :) chociaż to zależy od człowieka. nie każdy lubi pochwały kiedy sam czuje że mógł lepiej. coś o tym wiem :)))
Goni Was do lepszego świata ?
tak
A skoro do niego nie dochodzicie to co ?
poprawiamy, wkurzamy się, frustrujemy, czasami szukamy winnego, czasami jesteśmy winne my, czasami wy... różnie :)
Obwiniacie o to mężczyzn ?
jw :)
Wkurzają mnie te Zosie Samosie, co włażą na drzewa aby przyciąć gałęzie, po czym z drzew spadają :)
a mnie nie. ja lubię czasami spaść z drzewa. tak jak lubią spadać z drzewa, rozbić się na motorze, odpaść ze ścianki mężczyźni. bo mam takie samo prawo do prób, błędów czy nabicia sobie guza jak wy. :)
a wkurzają Cię faceci przypalający obiad albo farbujący całe białe pranie od czerwonej apaszki? jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz. :)
Bo one to zrobię lepiej, najlepiej !! :)
nie. bo zrobią to SAME. nie lepiej, nie idealnie, ale się uczą i robią. a to cholerna frajda umieć.
I nie dopuszczą do tego męża aby pokazał, co potrafi - bo ona postępowa, ciągle się ucząca i zmieniająca świat na lepszy, z całą pewnością zrobi to lepiej :)
tego nie napisałam i wiesz, że takiego udowadniania nie rozumiem. jeśli ścinam drzewo to dlatego, że chcę a nie dlatego że robię to najlepiej. ja zwyczajnie mogę to zrobić.
to takie proste i wyjaśnia "dlaczego". :)

Skro Wy tak zapierdzielacie do przodu, tak wiele się uczycie i tak bardzo ten świat zmieniacie, to dlaczego świat się macdonadyzuje i jest coraz gorszy ? :)
bo to jest nieuchronne, bez względu na to kto rządzi. żyjemy coraz szybciej i tego nie zatrzyma ani patriarchat, ani matriarchat. przecież o tym wiesz. :)
chcesz mi wmówić, że świat jest gorszy bo zdobyłyśmy swoje prawa, bo możemy głosować, być szefem korporacji, zarabiać tyle co wy? że kiedy nie miałyśmy swoich praw było idealnie? sprytne :)

Napisałem dużo, niepotrzebnie i pewnie nie na temat. Ale tak to jest, kiedy zacofany mężczyzna pisze, w przerwie, między lepieniem pierwszych a drugich stu pierogów :))
fajnie, że udało się sprowokować dużo pisania. od dawna się w wielu sprawach zgadzamy, a o inne musimy sobie powalczyć. w końcu stoimy po dwóch stronach barykady. :)))

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Tomasz L.:
Beata B.:
Jak można powiedzieć, że ten, kto POMIMO WSZYSTKO radzi sobie w głupio urządzonym przez kogoś innego świecie, jest odpowiedzialny za tak złe jego urządzenie?
a kto głosował na tych mężczyzn?:)
Tomek, to jest inna para kaloszy. po pierwsze system nadal pozwala głosy podzielić na faworytów szefa partii, a nie na nazwiska. baby na listach są na "bezpiecznych" pozycjach - parytety się da, umieści na listach od trójki w dół i niech się cieszą. :)
po drugie, w ogóle nie potrafimy wybierać. mamią nas populiści lub niebieskie koszule. wybieramy tych których widać najwięcej, a to rzadko najlepsi.
w kwestii rządzenia jestem zdania, że może być kobieta, mężczyzna albo co insze byle mądre było. a z tym ostatnim mamy gigantyczny problem. natomiast blokowanie kobiet, bo gdzie się taka pcha do męskiego zajęcia, niech się zajmie bzdetami... no, skończyło się :)
może mądre kobiety wiedzą czym cuchnie polityka i się tam nie pchają.... nie wiem :)
w Polsce kobiet jest o ok 1% więcej niż mężczyzn:)
i dlatego mamy prawo wpływać na ten świat, tak samo jak wy.
Marzena M.

Marzena M. Coraz mniej mnie
dziwi....

Temat: the end of men by Rosin

Jacek K.:
To proste. Kobiety zauważą, jak błędną drogę wybrały. Natury się nie oszuka :)

zmian cywilizacyjnych też nie :-)

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Jacek K.:
Beata Ślusarek:
od poczucia bycia niewolnicami:)
Ale niewolnictwo zaczyna się w głowach :)
skoro faceci tak myślą, to może dlatego tyle kobiet stawia na samorozwój... :)))

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Robert L.:
juz wam zazdroszczę:P
czekaj, jeszcze nie! :)

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

to co napisałam nie dotyczy zakładania odejścia. dotyczy REALNEJ oceny własnej pozycji w związku. bo jak jest dobrze to... jest dobrze. chodzi o to żeby jak się zacznie psuć partner nam nie wypalił "mówiłem/mówiłam że umiesz dla świętego spokoju, a tak naprawdę to dupa z ciebie wołowa".
Moment. A jeżeli oboje będą pracować, takie słowa są wykluczone ? Czy robienie kariery przez oboje uchroni ich od zarzutów ? Czy przez sam fakt, że oboje pracują, słowa takie będą mniej bolały ?
Czy jednak chodzi o : dzięki Bogu pracuję, inaczej zostałabym/bym na lodzie ?
Wiesz, praca to jest tak niepewna rzecz na tym świecie, że jutro być może już nie będzie się czym pochwalić :(
po pierwsze, nie znam kobiety która nie chce się czuć spełniona. :)
Ale znasz i takie które spełniają się w domu ? Mam nadzieję :)
po drugie - z tym "pracuj jeśli chcesz", to obecnie nie do końca tak. praca to raczej nie kobieca fanaberia. to coraz częściej konieczność, bezpieczeństwo, "nawszelkiwypadek" dla osób które mogą zostać same. bo coraz więcej zostaje.
a jak już pracować to dobrze i z sukcesem, a nie byle z domu wyjść. :)
Powiem Ci jak to wyglądu w kraju, gdzie mieszkam. I nie napiszę tego dlatego, że tu jest jakiś raj. Nie. Po prostu tutaj obecny system trwa od 60 lat.
Żyje się w domach wielopokoleniowych. Kobiety pracują a kiedy zajdą w ciążę, obowiązki utrzymania tego domu spadają na mężczyznę. Po latach bycia "kurą domową", kobiety najczęściej wracają do pracy. Ponieważ ciężko jest z tą pracą, to powracają do takiej, jaka jest. Czasami bez podatkowa (430€ na miesiąc), czasami na pół a czasami na cały etat. Nie czują tego, że coś przegapiły, straciły. Dom, mąż, dzieci - patrząc na to - daje im to satysfakcję.
Jednak już młode kobiety, zaczynają wojować. Eva Hermann, znana dziennikarka mówi :
"– Najwyższy czas, byśmy wyrzuciły z naszych serc i umysłów jad wojowniczego spojrzenia na mężczyzn. Inaczej nie staniemy się prawdziwymi kobietami i matkami – przekonuje."
Inna z pań ostrzega, że wraz z pędem kobiet do kariery :
"– Instytucja rodziny ulega degeneracji i zanika. Pozostaje pustka samotności. Już 14 milionów Niemców żyje samotnie. Liczba ta ciągle rośnie, pogłębia się też chaos emocjonalny i uczuciowy coraz większej części społeczeństwa"
Ta ostatnia przestroga jest Ci Kasiu znajoma ? Widzisz jakieś podobieństwa ? Bo ja wiele.
Rodzi się więc pytanie. Czy ta walka, czy te zmiany - podobno na lepsze - są warte takiej ceny ? I czy na pewno, to mężczyźni nie nadążają czy jednak kobiety zbyt szybko biegną. Niejako na oślep ku przepaści. Ku własnemu nieszczęściu.
http://www.rp.pl/artykul/171642.html
to teraz ja powiem coś o starych i obecnych czasach. były, są i będą kobiety samodzielne i niesamodzielne. tym samodzielnym chodzi o to żeby ktoś ich nie oceniał negatywnie tylko dlatego, że mają swój pomysł na życie. i żeby, jeśli są silne, mądre i decydują, było to otwarcie mówione, bez konieczności ochrony delikatnej konstrukcji męża, któremu należy wmawiać że nie jego decyzje są tak naprawdę jego.
Kasia znasz kogoś kto krytykuje swoją żonę, ponieważ jest zaradna, ma pomysły i są silne ? Ja nie znam. Znam wyłącznie mężów, których żony robią kariery, dobrze zarabiają (często lepiej niż oni) a oni są z nich wyłącznie dumni.
Tak, że dla mnie to jest Si-Fi. I sam tego zrozumieć nie mogę.
wiem, że czasami dla świętego spokoju pozwalamy komuś pielęgnować przekonania, że sam wymyślił to co tak naprawdę zostało mu sprytnie podrzucone. :) ale robienie z tego reguły nie jest zdrowe. dla żadnej ze stron.
Oczywiście, że nie. Ale nie może być też tak, że cokolwiek ktoś wymyślił => jest złe => to nawet mu się nic nie podrzuci a wyzwie od nielogicznych jełopów.
Bo staje się to regułą, że człowiek hoduje sobie w domu nie przyjaciela a wroga.
to my mamy inaczej. nie mamy sztywnych podziałów kto co może. nie ma "nie masz prawa się wtrącać", bo co dwie głowy to nie jedna. czasami jednym "głupim kobiecym" pytaniem rozwiązuję Jego problem, czasami On jednym "głupio męskim" pomaga mi coś rozwiązać.
Kasia, ja trochę przejaskrawiłem. Bo oczywiście, że nie odburknę kobiecie : idź sobie stąd ! :)
Chodziło mi raczej o coś takiego, jak przyznanie się do faktu, że można się na czymś => ot tak po prostu => nie znać. I nie wstydzić się tego i powiedzieć : kochanie, mam do Ciebie pełne zaufanie. ja nie wiem jak to działa :)
zobacz co napisałeś - "ja się nie wtrącałem do BZDETÓW, a ona nie miała prawa do wyburzania (poważnej pracy)". :)
j.w
bo? :)
Bo sprzątanie, mysie i drobne naprawy auta, to moja domena. Na przykład :)
idealizujemy? :) zamieńmy "nie ma" na "nie powinno być".
chyba sukces związku nie w tym żeby nie było nieporozumień, problemów, tarć, ale w tym żeby sobie z tym radzić. nie okopywać się i nie udowadniać czyjejś winy tylko rozwiązywać problemy.
Idealizujemy ? :))
Oczywiście, że masz rację. Ale do tego jest potrzebne równe siebie traktowanie. Siebie nawzajem. A nie, ja jestem kobieta sukcesu i ty mi go nie spieprzysz :)
ile cichych dni możesz wytrzymać? max...
Ani jednego. Zaraz mnie gniecie :)
ale do tego prowadzi "on myśli, że rządzi, a rządzę ja". jakby szef w firmie dostawał apanaże, a pracowała za niego sekretarka (mająca świadomość, że to ona jest lepsza tylko nikt o tym nie powinien wiedzieć. :) nie akceptuję tego. jak kieruję to chcę mieć tabliczkę "kierownik". teraz rozumiesz?
Rozumiem. Tylko ja wiem na czym polegał ten myk :)
Ona dawała mu poczucie bycia szefem a on, doskonale sobie zdawał z tego sprawę :)
Czyli zabawa, która dawała obu stronom satysfakcję :)
Oszustwo ? A co mi tam, jeżeli nawet ? Wszyscy w rodzinie o wszystkim wiedzieli a i tak liczyło się tylko rodziny.....dobro :)
wiedziałam, że wyciągniesz taki wniosek. ABSOLUTNIE NIE BOLI.
Zaczynasz mnie przerażać :)))
każdy z nas lubi pochwały i motywuje nas to do wysiłku. uwielbiam chwalić i jestem bardziej dumna z Jego sukcesów niż moich. ale chwalić powinno się za coś, a nie pomimo wszystko. trochę uogólniam, bo czasami chwalenie na lekki wyrost też motywuje. :) ale chwalenie to nie to samo co branie na siebie pracy i jednoczesne zachwyty nad tym jak on to pięknie zrobił...
Wiedziałem, że padną te słowa :)
Napisałem coś o chwaleniu za pracę wykonaną za kogoś ? Nie. Ja pisze tylko o takim czymś, jak to , że on, na przykład, ugotował. Nie jest to smaczne jak u Paula Bocuse'a ale pochwalenie nic nie kosztuje a może zdopingować do lepszej kuchni :) To samo dotyczy zresztą pochwalenie kobiety za cokolwiek normalnego. Powiedzenia dziękuję, za coś, za co normalnie się nie dziękuje.
To zawsze lepiej zadziała niż bąknięcie : noooooooooooooooo albo "jest zjadalne" => na pytanie czy smakuje ?
teraz Ty przerysowujesz. :)
chwalenie nie należy się tylko kiedy wyjdzie super. należy się za dobre chęci, starania... może nawet bardziej niż wtedy kiedy się w 100% uda. :) chociaż to zależy od człowieka. nie każdy lubi pochwały kiedy sam czuje że mógł lepiej. coś o tym wiem :)))
Ale jednak, nawet wtedy kiedy wiesz, że nie wyszło na 100% = pochwała jest przyjemna i jednak łagodzi gorzki smak "niedoskonałości" :)
tak
To powiedz mi jaki jest ten lepszy świat ? Jaki powinien być ?
poprawiamy, wkurzamy się, frustrujemy, czasami szukamy winnego, czasami jesteśmy winne my, czasami wy... różnie :)
No ja znam przeważnie jeden scenariusz ale nie chcę być nudny :)))
a mnie nie. ja lubię czasami spaść z drzewa. tak jak lubią spadać z drzewa, rozbić się na motorze, odpaść ze ścianki mężczyźni. bo mam takie samo prawo do prób, błędów czy nabicia sobie guza jak wy. :)
Oczywiście. I ja bym sam namawiał moją kobietę do prób. Ale do prób a nie do zastępowania mnie :)
Chyba, żeby jej to wychodziło lepiej a mnie lepiej mycie okien :)
a wkurzają Cię faceci przypalający obiad albo farbujący całe białe pranie od czerwonej apaszki? jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz. :)
Faceci nie przypalają obiadów :)))
Nie rozmawiajmy o normalnych inaczej. Jaki facet nosi czerwoną apaszkę ? :)))
nie. bo zrobią to SAME. nie lepiej, nie idealnie, ale się uczą i robią. a to cholerna frajda umieć.
Ale po jakiego ch...??!! :))
Aby nauczyć się tego, odebrać tą męską pracę facetowi a potem nazwać go ciotą ??!! :)
Czy po to aby zakrzyknąć : "patrzcie mężczyźni ile ja "waszych" prac opanowałam, jak zapierdzielam do przodu a wy jeszcze nie opanowaliście PMS !!!" ? :))
tego nie napisałam i wiesz, że takiego udowadniania nie rozumiem. jeśli ścinam drzewo to dlatego, że chcę a nie dlatego że robię to najlepiej. ja zwyczajnie mogę to zrobić.
to takie proste i wyjaśnia "dlaczego". :)
A jeżeli w tym czasie, możesz zrobić coś cudownego dla związku a mąż ściąć drzewo ?
To jest hańba ? :)
bo to jest nieuchronne, bez względu na to kto rządzi. żyjemy coraz szybciej i tego nie zatrzyma ani patriarchat, ani matriarchat. przecież o tym wiesz. :)
A ja uważam, że żyjemy tak szybko - jak szybko żyć chcemy. Mam wieloletniego przyjaciela, mieszka w Hamburgu. Strasznie bogaty facet. Ciągłe kursy, ciągłe szkolenia, ciągłe doskonalenie. Rozwód, rozpad rodziny. Zamknięcie oczu i dalej do przodu.
Aż nagle, dwa lata temu, był u mnie i powiedział : Jacek, jakim ja byłem idiotą. Mam wielkie konto, mam dyplomów pełną szafę i....nie mam nic. Nie zdążę nawet wydać tych pieniędzy.
I teraz zwolnił, rozkoszuje się życiem. I wcale nie musi mieć do tego swoich kont :)
chcesz mi wmówić, że świat jest gorszy bo zdobyłyśmy swoje prawa, bo możemy głosować, być szefem korporacji, zarabiać tyle co wy? że kiedy nie miałyśmy swoich praw było idealnie? sprytne :)
Z pewnością, nie jest lepszy. Co starałem się udowodnić tą długą i znowu bezsensowną wypowiedzią :)

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Katarzyna B.:
a jak już będziemy same utrzymywać rodzinę, kierować firmami, rodzić, wychowywać, decydować to czym nam będą imponować mężczyźni? :)


ja bede ich zawsze kochac, jesli tylko maja piękne... zęby...

:))))))))))))

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Dorota J.:
Katarzyna B.:
a jak już będziemy same utrzymywać rodzinę, kierować firmami, rodzić, wychowywać, decydować to czym nam będą imponować mężczyźni? :)


ja bede ich zawsze kochac, jesli tylko maja piękne... zęby...

:))))))))))))
kochać to tak, jasna rzecz. ale imponować czym?! :))))
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: the end of men by Rosin

Beata B.:
Od kiedy kobiety mają prawa wyborcze?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_wyborcze_dla_kobiet
to chyba już nadto czasu, aby się nauczyć z niego korzystać:)


A jak długo trwa urządzanie tego świata?
urządzanie świata nie odbywa się w sposób liniowy, lecz skokowy, co bardzo dobrze widać w nauce
gdyby jednak przyjąć Twoją wersję, to do pozycji mężczyzn doszłybyście za jakieś 30tys lat
więc nie warto się teraz wysilać na zmiany:)
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: the end of men by Rosin

Katarzyna B.:
a kto głosował na tych mężczyzn?:)
Tomek, to jest inna para kaloszy. po pierwsze system nadal pozwala głosy podzielić na faworytów szefa partii, a nie na nazwiska.
ktoś tego szefa partii i tych, którzy go wybierają też wybiera
może mądre kobiety wiedzą czym cuchnie polityka i się tam nie pchają.... nie wiem :)
może, bo jakoś w Polskiej polityce moim zdaniem nie błyszczą:(
w Polsce kobiet jest o ok 1% więcej niż mężczyzn:)
i dlatego mamy prawo wpływać na ten świat, tak samo jak wy.
ale toż właśnie głoszę, iż nie tylko macie prawo, ale i z niego korzystacie, bo idziecie do urn i głosujecie, więc macie wpływ na to kogo wybieracie, stąd obraz jaki jest, jest również Waszą zasługą:)

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Jacek K.:
Moment. A jeżeli oboje będą pracować, takie słowa są wykluczone ? Czy robienie kariery przez oboje uchroni ich od zarzutów ? Czy przez sam fakt, że oboje pracują, słowa takie będą mniej bolały ?
cały czas jedziemy po dwóch równoległych torach. nie rozumiemy się :)
kariera nie chroni przed raniącym partnerem. kariera nie daje szczęścia z automatu, tak jak i siedzenie w domu. to nie o to chodzi. :) przeczytaj jeszcze raz.
Czy jednak chodzi o : dzięki Bogu pracuję, inaczej zostałabym/bym na lodzie ?
jeśli partner odchodzi to siłą rzeczy tak pomyślisz. pomyśl jaka jest różnica (bez względu na płeć) kiedy ktoś Cię zostawia a Ty nie masz pracy, dochodów, doświadczenia... i kiedy Cię zostawia, ale wiesz, że masz z czego żyć i utrzymasz dom... pomijam już to, że w pierwszym przypadku z partnerem odchodzi właściwie wszystko dla czego żyłeś. w drugim coś znanego, stałego, twojego Ci zostaje.... dlatego JEŚLI zostajemy sami to "dzięki Bogu..." jest naturalne.
ja rolę pracy widzę jeszcze inaczej. kiedy jemu lub komuś z bliskich trzeba pomóc, mogę. mogę dać nam czas na rozwiązanie problemów... świadomość, że mogę dzięki pracy pomóc daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Wiesz, praca to jest tak niepewna rzecz na tym świecie, że jutro być może już nie będzie się czym pochwalić :(
dlatego tak ważne żeby nie opierać wszystkiego na jednej nodze... na dwóch stoi się stabilniej. :)
po pierwsze, nie znam kobiety która nie chce się czuć spełniona. :)
Ale znasz i takie które spełniają się w domu ? Mam nadzieję :)
oczywiście. ja nie głoszę "wszystkie kobiety do roboty". uważam, że jeśli chcą coś zmieniać to powinny móc. bez wzbudzania agresji, ironii albo powodowania komentarzy "takie jesteście mądre? jeszcze będziecie żałować".
Powiem Ci jak to wyglądu w kraju, gdzie mieszkam. I nie napiszę tego dlatego, że tu jest jakiś raj. Nie. Po prostu tutaj obecny system trwa od 60 lat.
Żyje się w domach wielopokoleniowych. Kobiety pracują a kiedy zajdą w ciążę, obowiązki utrzymania tego domu spadają na mężczyznę. Po latach bycia "kurą domową", kobiety najczęściej wracają do pracy. Ponieważ ciężko jest z tą pracą, to powracają do takiej, jaka jest. Czasami bez podatkowa (430€ na miesiąc), czasami na pół a czasami na cały etat. Nie czują tego, że coś przegapiły, straciły.
Jacek.. jedne czują, inne nie. tyle, że mądre nie gapią się w przeszłość płacząc nad wylanym mlekiem tylko idą do przodu.
powiem więcej. są dni kiedy się nam nasze wybory podobają, a są dni kiedy się zastanawiamy jakby to było gdybyśmy wybrali inaczej. każdy z nas wybrał jakąś drogę. i każdemu co jakiś czas piknie w głowie "Anka to lepiej zrobiła, bo została z dziećmi w domu" albo "Iga to ma klawe życie, kasy jak lodu, kiecki od Diora, zero pieluch"... tyle, że coś za coś.
Dom, mąż, dzieci - patrząc na to - daje im to satysfakcję.
ależ daje. co nie oznacza, że praca nie. to też kawałek naszego spełniania się.
Jednak już młode kobiety, zaczynają wojować. Eva Hermann, znana dziennikarka mówi :
"– Najwyższy czas, byśmy wyrzuciły z naszych serc i umysłów jad wojowniczego spojrzenia na mężczyzn. Inaczej nie staniemy się prawdziwymi kobietami i matkami – przekonuje."
wiesz co... zawsze się znajdzie ktoś kogo najdzie refleksja "a może inaczej byłoby lepiej". i zawsze znajdzie na to argumenty. mogę udowodnić :)))
a te młode kobiety, które to głoszą, w tym p. Eva, zrezygnowały z karier? ona przestała pisać, publikować, porzuciła to co robiła żeby się poświęcić macierzyństwu?
co to znaczy "prawdziwa kobieta"? ja pracuję od 18 roku życia. jestem kobietą sztuczną?! :)
nie znoszę tych frazesów...
co do jadu - pełna zgoda. z obu stron.
Inna z pań ostrzega, że wraz z pędem kobiet do kariery :
"– Instytucja rodziny ulega degeneracji i zanika. Pozostaje pustka samotności. Już 14 milionów Niemców żyje samotnie. Liczba ta ciągle rośnie, pogłębia się też chaos emocjonalny i uczuciowy coraz większej części społeczeństwa"
poświęć się kobieto, bo bez ciebie świat zginie. kobieto, ratuj świat. kobieto, dbaj o emocjonalny ład... kobieto, zahamuj degenerację!
mężczyzno poczekaj, ona to wszystko naprawi. wróci do domu, porzuci pracę, jeszcze będzie normalnie. mężczyzno... nic nie rób, spokojnie poczekaj.
:)
Ta ostatnia przestroga jest Ci Kasiu znajoma ? Widzisz jakieś podobieństwa ? Bo ja wiele.
jw. albo obie strony wezmą tyłek w troki i ruszą naprawiać albo koniec tej demagogii.
Rodzi się więc pytanie. Czy ta walka, czy te zmiany - podobno na lepsze - są warte takiej ceny ?
te zmiany są nie do zatrzymania. problem w tym, że męska część nadal marzy że ich świat się nie zmieni. cały czas kombinują "kobiety albo ogarną trzy fronty, albo będą musiały wrócić do wersji "pani domu". poczekamy". a tacy czekający stają się obciążeniem, a nie partnerem.
I czy na pewno, to mężczyźni nie nadążają czy jednak kobiety zbyt szybko biegną. Niejako na oślep ku przepaści. Ku własnemu nieszczęściu.
kocham ten argument. :))) jak stary dobry belfer "ja wam nic nie narzucam. ja was tylko ostrzegam, zrobicie sobie krzywdę". a świat nie zwolni i zmian się nie cofnie, panie psorze. :)

logicznie rzecz biorąc, jeśli kobiety biegną tak szybko (za szybko czy nie), że faceci nie nadążają to... faceci nie nadążają. :)
Kasia znasz kogoś kto krytykuje swoją żonę, ponieważ jest zaradna, ma pomysły i są silne ?
Ja nie znam. Znam wyłącznie mężów, których żony robią kariery, dobrze zarabiają (często lepiej niż oni) a oni są z nich wyłącznie dumni
osobiście znam niewiele osób, które nie są dumne z partnerów. tych pracujących i tych siedzących w domu.
ale nie próbuj mnie przekonać, że nie istnieją panowie (i panie) nie wytrzymujący porównań, tempa partnerki. że nie bywają zazdrośni, sfrustrowani, bo to drugie jest lepsze...
Tak, że dla mnie to jest Si-Fi. I sam tego zrozumieć nie mogę.
ja też. ale dla innych nie. znam kilka przykładów działań dywersyjnych "bo to mnie się ma udawać". chore? a bo tylko to?
Oczywiście, że nie. Ale nie może być też tak, że cokolwiek ktoś wymyślił => jest złe => to nawet mu się nic nie podrzuci a wyzwie od nielogicznych jełopów.
voila! i masz odpowiedź na to co napisałeś wcześniej. najpierw piszesz, że nie znasz nikogo, kto nie cieszy się z sukcesów partnera a potem piszesz o partnerze, który wszystko komentuje "on wymyślił = do dupy". nie widzisz podobieństwa? wyśmiewane sukcesy, podcinanie skrzydeł to nie musi dotyczyć tylko kontraktu na milion. to może być pomysł na odwodnienie garażu... mechanizm jest ten sam. jak w socjalizmie - równaj w dół.
Bo staje się to regułą, że człowiek hoduje sobie w domu nie przyjaciela a wroga.
no i widzisz. jednak znasz schemat nie cieszenia się z sukcesów partnera... :)
Kasia, ja trochę przejaskrawiłem. Bo oczywiście, że nie odburknę kobiecie : idź sobie stąd ! :)
oboje przejaskrawiamy żeby pokazać mechanizm. w dalszym ciągu - u mnie jest inaczej :)
Chodziło mi raczej o coś takiego, jak przyznanie się do faktu, że można się na czymś => ot tak po prostu => nie znać. I nie wstydzić się tego i powiedzieć : kochanie, mam do Ciebie pełne zaufanie. ja nie wiem jak to działa :)
ale przyznanie, że się na czymś nie znam nie wyklucza, że się interesuję, pytam, próbuję pomóc... nie chodzi o wpychanie się przed faceta. chodziło mi raczej o nie wykluczanie kogoś z prac, bo założyliśmy że wiemy lepiej. hmmmmm.... jak twoje zdanie, tylko widziane z drugiej strony. :)
zobacz co napisałeś - "ja się nie wtrącałem do BZDETÓW, a ona nie miała prawa do wyburzania (poważnej pracy)". :)
j.w
a co z mimowolnym podziałem na bzdety i poważne prace? :))
bo? :)
Bo sprzątanie, mysie i drobne naprawy auta, to moja domena. Na przykład :)
oooo nie, mySie nie! :)
Idealizujemy ? :))
Oczywiście, że masz rację. Ale do tego jest potrzebne równe siebie traktowanie. Siebie nawzajem. A nie, ja jestem kobieta sukcesu i ty mi go nie spieprzysz :)
a takiej wersji nie graliśmy... ale jeśli chce jej to spieprzyć (bo nie umie przeżyć, że jest dobra, chwalona, podziwiana...) to ona ma prawo o swoje walczyć. :)
ile cichych dni możesz wytrzymać? max...
Ani jednego. Zaraz mnie gniecie :)
dobra, coś już wiem :)
Rozumiem. Tylko ja wiem na czym polegał ten myk :)
Ona dawała mu poczucie bycia szefem a on, doskonale sobie zdawał z tego sprawę :)
Czyli zabawa, która dawała obu stronom satysfakcję :)
Oszustwo ? A co mi tam, jeżeli nawet ? Wszyscy w rodzinie o wszystkim wiedzieli a i tak liczyło się tylko rodziny.....dobro :)
i jak jest dobrze, to tak jest dobrze.
Zaczynasz mnie przerażać :)))
no, nareszcie :)))
Wiedziałem, że padną te słowa :)
musiały. bez tego byłbyś rozczarowany :)))
Napisałem coś o chwaleniu za pracę wykonaną za kogoś ? Nie. Ja pisze tylko o takim czymś, jak to , że on, na przykład, ugotował. Nie jest to smaczne jak u Paula Bocuse'a ale pochwalenie nic nie kosztuje a może zdopingować do lepszej kuchni :) To samo dotyczy zresztą pochwalenie kobiety za cokolwiek normalnego. Powiedzenia dziękuję, za coś, za co normalnie się nie dziękuje.
no.. to ja napisałam to samo :)))
To zawsze lepiej zadziała niż bąknięcie : noooooooooooooooo albo "jest zjadalne" => na pytanie czy smakuje ?
jw :)
teraz Ty przerysowujesz. :)
chwalenie nie należy się tylko kiedy wyjdzie super. należy się za dobre chęci, starania... może nawet bardziej niż wtedy kiedy się w 100% uda. :) chociaż to zależy od człowieka. nie każdy lubi pochwały kiedy sam czuje że mógł lepiej. coś o tym wiem :)))
Ale jednak, nawet wtedy kiedy wiesz, że nie wyszło na 100% = pochwała jest przyjemna i jednak łagodzi gorzki smak "niedoskonałości" :)
Jacek... a ja nie znoszę kiedy ktoś mnie chwali kiedy wiem, że nie było na min. 98% :) innych chwalę bez oporów. jeśli jest za co! :)))
To powiedz mi jaki jest ten lepszy świat ? Jaki powinien być ?
dla nas lepszy? to taki, w którym nie jesteśmy gorsze tylko dlatego że jesteśmy kobietami. taki, w którym zbierający truskawki panowie dostają 8 zł i panie też (wiesz o co kamon). :)
No ja znam przeważnie jeden scenariusz ale nie chcę być nudny :)))
przepraszam, ale bym skomentowała to uogólnianie. ale to by było nudne :)
Oczywiście. I ja bym sam namawiał moją kobietę do prób. Ale do prób a nie do zastępowania mnie :)
i o to chodzi. nie o zastępowanie, wypychanie, pozbawianie praw do wycinki drzew. a o próby właśnie.
Ty patrzysz na to drzewo jak na zawłaszczanie męskiego poletka. ja jak na próbowanie nowego... :)
Chyba, żeby jej to wychodziło lepiej a mnie lepiej mycie okien :)
a dlaczego chyba, że lepiej? sam przed chwilą mówiłeś o chwaleniu nawet jeśli nie jest na 100%, o chwaleniu obiadu nawet jeśli nie zasługuje na 5 gwiazdek... ze strony jednej płci widzisz problem, z drugiej ten sam problem jest fanaberią i zawłaszczaniem. dlaczego obiad ma być chwalony, a drzewo to zawłaszczanie? :)
Faceci nie przypalają obiadów :)))
a jakże :)))
Nie rozmawiajmy o normalnych inaczej. Jaki facet nosi czerwoną apaszkę ? :)))
albo lata w białej pościeli... :)))
nie. bo zrobią to SAME. nie lepiej, nie idealnie, ale się uczą i robią. a to cholerna frajda umieć.
Ale po jakiego ch...??!! :))
a po co się uczysz nowych rzeczy? żeby mieć frajdę z umienia. żeby się sprawdzić. dla własnej satysfakcji. żeby sprawdzić jak to jest. żeby poczuć adrenalinę jak jarzębina walnie o glebę... :)))
Aby nauczyć się tego, odebrać tą męską pracę facetowi a potem nazwać go ciotą ??!! :)
nie żartuj. ciota będzie marudzić, że mu odbieram męskość bo ścięłam drzewo. mężczyzna pochwali hirołka i nie ucierpi. chyba, że całe jego męstwo w tym drzewie właśnie... :)
Czy po to aby zakrzyknąć : "patrzcie mężczyźni ile ja "waszych" prac opanowałam, jak zapierdzielam do przodu a wy jeszcze nie opanowaliście PMS !!!" ? :))
nie. dla własnej frajdy.
a okrzyk "patrzcie, jednak umiem!" nie wynika z niczego innego jak uwag mężczyzn "nie dasz rady". jak się staracie tak walczyć, to nie dziwi mnie taka odpowiedź. :)
A jeżeli w tym czasie, możesz zrobić coś cudownego dla związku a mąż ściąć drzewo ?
rany... jak mam do wyboru coś pięknego dla związku albo wycinkę lasu to wybieram związek. ale czy musi być taka zależność? zresztą satysfakcja ze zrobienia czegoś nowego, fajnego też wpływa dobrze na związek. człowiek zadowolony i pochwalony jest fajnym partnerem. :)))
To jest hańba ? :)
ale co? :)
A ja uważam, że żyjemy tak szybko - jak szybko żyć chcemy.
ale oczywiście. i część z nas chce szybciej. :)
Mam wieloletniego przyjaciela, mieszka w Hamburgu. Strasznie bogaty facet. Ciągłe kursy, ciągłe szkolenia, ciągłe doskonalenie. Rozwód, rozpad rodziny. Zamknięcie oczu i dalej do przodu.
Aż nagle, dwa lata temu, był u mnie i powiedział : Jacek, jakim ja byłem idiotą. Mam wielkie konto, mam dyplomów pełną szafę i....nie mam nic. Nie zdążę nawet wydać tych pieniędzy.
I teraz zwolnił, rozkoszuje się życiem. I wcale nie musi mieć do tego swoich kont :)
a ja Ci powiem jeszcze raz. wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. nasze wybory powodują, że z czegoś musimy rezygnować. to zrezygnowane czasami nas gniecie. jakby nie walczył o pieniądze to może stałby się nudnym facetem w rozdeptanych kapciach, rozgoryczonym, unieszczęśliwiającym bliskich. a może nie mając samochodu zginąłby w wypadku pociągu... a może ... i tak tysiąc scenariuszy.
wybrał. coś zdobył, coś stracił.
zapytaj tych z rodzinami czy nie żałują, że kiedyś nie rzucili się robić karierę. spojrzą na to co mają i powiedzą... chciałbym tak jak ten facet z Hamburga... no, tak jakoś mamy...
możemy się tak przerzucać przykładami do śmierci :)
Z pewnością, nie jest lepszy. Co starałem się udowodnić tą długą i znowu bezsensowną wypowiedzią :)
bo to wszystko wasza wina! :))))))) sory, musiałam.

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Tomasz L.:
Katarzyna B.:
a kto głosował na tych mężczyzn?:)
Tomek, to jest inna para kaloszy. po pierwsze system nadal pozwala głosy podzielić na faworytów szefa partii, a nie na nazwiska.
ktoś tego szefa partii i tych, którzy go wybierają też wybiera
coś Ty. ich się nie wybiera. oni się powołują.
może mądre kobiety wiedzą czym cuchnie polityka i się tam nie pchają.... nie wiem :)
może, bo jakoś w Polskiej polityce moim zdaniem nie błyszczą:(
n to mam paskudnie przewrotną teorię. spiskową! :)
w Polsce kobiet jest o ok 1% więcej niż mężczyzn:)
i dlatego mamy prawo wpływać na ten świat, tak samo jak wy.
ale toż właśnie głoszę, iż nie tylko macie prawo, ale i z niego korzystacie, bo idziecie do urn i głosujecie, więc macie wpływ na to kogo wybieracie, stąd obraz jaki jest, jest również Waszą zasługą:)
no to dajcie nam pierwsze miejsca na listach! :) bo tak to ściema i tyle. :)
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: the end of men by Rosin

Katarzyna B.:
no to dajcie nam pierwsze miejsca na listach! :) bo tak to ściema i tyle. :)
założyć partię sobie to nie łaska?:)
w dobie facebooka, sms'ów można już czynić grupowe cuda:)

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Tomasz L.:
Katarzyna B.:
no to dajcie nam pierwsze miejsca na listach! :) bo tak to ściema i tyle. :)
założyć partię sobie to nie łaska?:)
jutro się zrobi :)
w dobie facebooka, sms'ów można już czynić grupowe cuda:)
nie jestem na FB, nie istnieję :)))
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: the end of men by Rosin

Katarzyna B.:
założyć partię sobie to nie łaska?:)
jutro się zrobi :)
stołeczek w oddali gdzieś tam zaklep
i nie trzeba się obawiać facetów
wielu jest takich, którzy nie mają nic przeciw, gdy kobieta jest na górze:)
w dobie facebooka, sms'ów można już czynić grupowe cuda:)
nie jestem na FB, nie istnieję :)))
sms'y ślij:)

konto usunięte

Temat: the end of men by Rosin

Tomasz L.:
Katarzyna B.:
założyć partię sobie to nie łaska?:)
jutro się zrobi :)
stołeczek w oddali gdzieś tam zaklep
na galerii :)
i nie trzeba się obawiać facetów
ja się nie obawiam, ja uważnie selekcjonuję
wielu jest takich, którzy nie mają nic przeciw, gdy kobieta jest na górze:)
wygodnickie stwory :)
w dobie facebooka, sms'ów można już czynić grupowe cuda:)
nie jestem na FB, nie istnieję :)))
sms'y ślij:)
zaistnieję? :)

Następna dyskusja:

The Coin Theory




Wyślij zaproszenie do