Jacek P.

Jacek P. Duza znajomość
rynku niemieckiego w
dziedzinie
handlowej.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

I tego "szary pracownik"nie może pojąc, firma,to żywa materia ,ale wielu pracowników w swoim zamyśle "przychodzi do pracy ",a nie pracować
Andrzej P.:
Joanna Małgorzata W.:
albowiem niezwykle rzadko liderem zostaje ten, kto ma predyspozycje do zarzadzania ludźmi...

To jest klasyczny problem założyciela (często wynalazcy), czasem nazywany "problemow następcy". Wiele firm, które powstały w przysłowiowym garażu nie rozwinęłoby się tak wspaniale gdyby założyciele nie wprowadzili do firmy w pewnym momencie fachowców. Problem polega na tym, że ten moment trudno wyczuć..:)

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Joanna Małgorzata W.:
albowiem niezwykle rzadko liderem zostaje ten, kto ma

Pani Joanno racja, czyli od nas zależy czy zostajemy czy odchodzimy. Szkoda mi niestety tych osób, które się tam marnują.

Panie Andrzeju ja kiedyś pracowałem w innej branży, nie mogę napisać gdzie, sam Pan rozumie.. (była to firma projektowa ogólnie pisząc).
Chciałbym, by ten wątek dał do myślenia tym pracownikom, którzy spotkali się z czymś takim co tu opisuję i "uwierzyli w siebie"
Nie wyobraża sobie Pan jak zły wpływ na pracownika ma praca z takim liderem "psychicznie zły wpływ". Rotacja w firmie była tak duża, że dopiero wtedy się otrząsnąłem. Nowi ludzie, którzy przychodzili, przewijali się na pięcie i dosłownie "uciekali".
Zauważyłem, że młode pokolenie nie jest aż tak podatne "na głupotę" jest chyba bardziej uświadomione (nie piszę tu oczywiście o wszystkich).
Najgorzej jest z tymi co najdłużej tam pracują, tylko ja się wyłamałem i odszedłem.Marek Kozioł edytował(a) ten post dnia 25.04.13 o godzinie 08:41

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Andrzej P.:
Joanna Małgorzata W.:
albowiem niezwykle rzadko liderem zostaje ten, kto ma predyspozycje do zarzadzania ludźmi...

To jest klasyczny problem założyciela (często wynalazcy), czasem nazywany "problemow następcy".

Nie do końca.
W dużych korporacjach, na przykład budowlanych celowo stanowiska kierownicze wyższego szczebla powierza się ludziom którzy się do tego nie nadają i jest to działanie celowe.
Jeśli ktoś jest urodzonym liderem, ogarnia problem i ma posłuch u podwładnych, traktowany jest jak potencjalny wichrzyciel , ale przede wszystkim chodzi o to że jemu nikt specjalnej łaski nie robi.
Jest pewny swoich kompetencji, mówi co myśli, jeśli się z czymś nie zgadza to to mówi.
Zarząd zwykle stawia na ludzi którzy sobie nie bardzo radzą, ponieważ są oni zdani na łaskę swoich "promotorów" i w ten sposób tworzy się i podtrzymuje strefy wpływów.
W gruncie rzeczy, na prawdziwych liderów jest bardzo małe zapotrzebowanie , szczególnie że duża firma działa na zasadzie efektu masy i nie musi mieć najlepszych ludzi na świecie żeby jakoś funkcjonować.
Dla ludzi którzy tym zarządzają ważniejsza jest walka o władzę i pozycję niż dobro firmy. Wychodzą ze , słusznego w sumie założenia że firma jakoś sobie poradzi, a jak ich wygryzą ze stołka, to ty bardziej interes firmy będzie im obojętny.Robert R. edytował(a) ten post dnia 25.04.13 o godzinie 12:18

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Robert R.:
Dla ludzi którzy tym zarządzają ważniejsza jest walka o władzę i pozycję niż dobro firmy. Wychodzą ze , słusznego w sumie założenia że firma jakoś sobie poradzi, a jak ich wygryzą ze stołka, to ty bardziej interes firmy będzie im obojętny.

No tak ale "walka o władzę i pozycję" ma o wiele więcej sensu jak firmie się też powodzi.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Robert R.:
W dużych korporacjach, na przykład budowlanych celowo stanowiska kierownicze wyższego szczebla powierza się ludziom którzy się do tego nadają i jest to działanie celowe.
Jeśli ktoś jest urodzonym liderem, ogarnia problem i ma posłuch u podwładnych, traktowany jest jak potencjalny wichrzyciel , ale przede wszystkim chodzi o to że jemu nikt specjalnej łaski nie robi.

To w końcu jak, powierza się tym co się nadają i są jednocześnie wichrzycielami?

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Andrzej P.:
Robert R.:
W dużych korporacjach, na przykład budowlanych celowo stanowiska kierownicze wyższego szczebla powierza się ludziom którzy się do tego nadają i jest to działanie celowe.
Jeśli ktoś jest urodzonym liderem, ogarnia problem i ma posłuch u podwładnych, traktowany jest jak potencjalny wichrzyciel , ale przede wszystkim chodzi o to że jemu nikt specjalnej łaski nie robi.

To w końcu jak, powierza się tym co się nadają i są jednocześnie wichrzycielami?
A sory, uciekło mi nie :)
Powierza się tym którzy się nie nadają.
Bo jeśli się nadają, to nikt im łaski nie robi i czują się pewnie.
A potencjalnymi wichrzycielami dlatego, że jeśli odchodzą to wraz z zespołem a taki słabszy będzie się trzymał swojego patrona.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Andrzej P.:
Robert R.:
Dla ludzi którzy tym zarządzają ważniejsza jest walka o władzę i pozycję niż dobro firmy. Wychodzą ze , słusznego w sumie założenia że firma jakoś sobie poradzi, a jak ich wygryzą ze stołka, to ty bardziej interes firmy będzie im obojętny.

No tak ale "walka o władzę i pozycję" ma o wiele więcej sensu jak firmie się też powodzi.
Jeśli firma jest duża to na jej powodzenie poszczególne jednostki mają wpływ dość mizerny a na swoją pozycję już dość duży.
Więc zwykle koncentrują się na budowaniu i umacnianiu pozycji i poszerzaniu strefy wpływów, a obowiązki zawodowe wykonują jakby przy okazji.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Robert R.:
Jeśli firma jest duża to na jej powodzenie poszczególne jednostki mają wpływ dość mizerny a na swoją pozycję już dość duży.

No nie zgadzam się z tym bo jak już ktoś "walczy o władze w firmie" to raczej nie z pozycji robotnika na linii produkcyjnej, raczej z pozycji gdzie może mieć duży wpływ na powodzenie firmy.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Andrzej P.:
Robert R.:
Jeśli firma jest duża to na jej powodzenie poszczególne jednostki mają wpływ dość mizerny a na swoją pozycję już dość duży.

No nie zgadzam się z tym bo jak już ktoś "walczy o władze w firmie" to raczej nie z pozycji robotnika na linii produkcyjnej, raczej z pozycji gdzie może mieć duży wpływ na powodzenie firmy.
A jaki wpływ na powodzenie firmy może mieć np. dyrektor regionu firmy budowlanej w takim na przykład koncernie budowlanym S, M lub B? Albo nawet dyrektor dywizji chociażby infrastruktury czy drogowej?
Jego działka stanowi 1% przerobu całego koncernu, oczekuje się od niego postępowania zgodnie z procedurami, a wywalić go mogą z byle powodu, np. niewłaściwego koloru krawata.
Więc oczywistym jest że dla niego sprawą pierwszoplanową jest utrzymanie się w siodle, w końcu 30 tys. miesięcznie to nie w kij dmuchał.
A żeby się utrzymać musi się otaczać ludźmi lojalnymi, niekoniecznie najwyższej klasy fachowcami.
Budowy jakoś się lepiej lub gorzej poprowadzą, w sumie nie za to się go rozlicza.
A jeśli skupi się na nadzorowaniu budów, a zaniedba otaczanie się pachołkami, to go wywalą niezależnie od tego, czy ma dobre czy złe wyniki.
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Marek K.:
Joanna Małgorzata W.:
albowiem niezwykle rzadko liderem zostaje ten, kto ma

Pani Joanno racja, czyli od nas zależy czy zostajemy czy odchodzimy. Szkoda mi niestety tych osób, które się tam marnują.

Panie Andrzeju ja kiedyś pracowałem w innej branży, nie mogę napisać gdzie, sam Pan rozumie.. (była to firma projektowa ogólnie pisząc).
Chciałbym, by ten wątek dał do myślenia tym pracownikom, którzy spotkali się z czymś takim co tu opisuję i "uwierzyli w siebie"
Nie wyobraża sobie Pan jak zły wpływ na pracownika ma praca z takim liderem "psychicznie zły wpływ". Rotacja w firmie była tak duża, że dopiero wtedy się otrząsnąłem. Nowi ludzie, którzy przychodzili, przewijali się na pięcie i dosłownie "uciekali".
Zauważyłem, że młode pokolenie nie jest aż tak podatne "na głupotę" jest chyba bardziej uświadomione (nie piszę tu oczywiście o wszystkich).
Najgorzej jest z tymi co najdłużej tam pracują, tylko ja się wyłamałem i odszedłem.
Panie Marku..
niezwykle trafne jest stwierdzenie"masz to na co sie godzisz", doskonale rozumiem problem bezrobotnych, szukajacych pracy, sama o wielu latach sukcesów 3 lata temu zostałm bez pracy aż na 11 miesiecy, zrozumiałam wtedy po raz pierwszy i mam nadzieje ostatni w zyciu czym jest bieda, jak szybko mozna znaleźć sie na dnie, gdyby nie przyjaciele zapewne straciłabym wszystko...przynajmniej to co materialne. Ale to wcale NIE USPRAWID,LIWIA godzenia sie na bylejakosc i braku solidarnosci, wiele rzeczy poprawiłoby sie na lepsze gdyby pracodawca czuł,ze takie zmiany sa konieczne w przeciwnym razie poszuka sobie całkowicie nowego personelu.
Fakt, nie ma ludzi niezastąpionych, sama zwolniłam raz pracownika, który był niezłym fachowcem ale jego charakter, bardzo konfliktowy utrudniał zycie innym i współpracownikom i klientom, niemniej zawsze ceniłam u pracowników szczerosc i inicjatywe, dialog, tępiłam i bede tępić donosicielstwo i nie zatrudnie tchórzy bo strach jest grzechem pierwodordnym i najgorszym doradcą. Jestem daleka od namawiania do buntów czy rewolucji ale jeszcze bardziej mierzi mnie tzw owczy pęd jeśli wie pan co mam na mysli.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

najgorsze jest to, że tych tchórzy w moim otoczeniu jest bardzo dużo, z drugiej strony może ludzie stają się tacy bo wcześniej pracowali w nieodpowiednich miejscach?
Mam nadzieję, że to co tu opisuję jest "wyjątkiem".
Ciekawi mnie czy tzw. pokolenie Y nie jest efektem buntu przeciwko niekompetentnym liderom..
Możliwe, że wejście do Unii Europejskiej pozwoliło nam szerzej popatrzeć na tematy związane z zatrudnianiem.
Pani Joanno takie doświadczenia, również upadki z pewnością uczą nas czegoś cennego na przyszłość, życzę Pani samych sukcesów, proszę tak zarządzać, by inni byli dumni, że mają takiego pracodawcę :-)
Zdzisław Kolmaga

Zdzisław Kolmaga kierownik, trener,
coach, konsultant,
mentor, doradca w
l...

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Joanna Małgorzata W.:
Marek K.:
Joanna Małgorzata W.:
albowiem niezwykle rzadko liderem zostaje ten, kto ma

Pani Joanno racja, czyli od nas zależy czy zostajemy czy odchodzimy. Szkoda mi niestety tych osób, które się tam marnują.

Panie Andrzeju ja kiedyś pracowałem w innej branży, nie mogę napisać gdzie, sam Pan rozumie.. (była to firma projektowa ogólnie pisząc).
Chciałbym, by ten wątek dał do myślenia tym pracownikom, którzy spotkali się z czymś takim co tu opisuję i "uwierzyli w siebie"
Nie wyobraża sobie Pan jak zły wpływ na pracownika ma praca z takim liderem "psychicznie zły wpływ". Rotacja w firmie była tak duża, że dopiero wtedy się otrząsnąłem. Nowi ludzie, którzy przychodzili, przewijali się na pięcie i dosłownie "uciekali".
Zauważyłem, że młode pokolenie nie jest aż tak podatne "na głupotę" jest chyba bardziej uświadomione (nie piszę tu oczywiście o wszystkich).
Najgorzej jest z tymi co najdłużej tam pracują, tylko ja się wyłamałem i odszedłem.
Panie Marku..
niezwykle trafne jest stwierdzenie"masz to na co sie godzisz", doskonale rozumiem problem bezrobotnych, szukajacych pracy, sama o wielu latach sukcesów 3 lata temu zostałm bez pracy aż na 11 miesiecy, zrozumiałam wtedy po raz pierwszy i mam nadzieje ostatni w zyciu czym jest bieda, jak szybko mozna znaleźć sie na dnie, gdyby nie przyjaciele zapewne straciłabym wszystko...przynajmniej to co materialne. Ale to wcale NIE USPRAWID,LIWIA godzenia sie na bylejakosc i braku solidarnosci, wiele rzeczy poprawiłoby sie na lepsze gdyby pracodawca czuł,ze takie zmiany sa konieczne w przeciwnym razie poszuka sobie całkowicie nowego personelu.
Fakt, nie ma ludzi niezastąpionych, sama zwolniłam raz pracownika, który był niezłym fachowcem ale jego charakter, bardzo konfliktowy utrudniał zycie innym i współpracownikom i klientom, niemniej zawsze ceniłam u pracowników szczerosc i inicjatywe, dialog, tępiłam i bede tępić donosicielstwo i nie zatrudnie tchórzy bo strach jest grzechem pierwodordnym i najgorszym doradcą. Jestem daleka od namawiania do buntów czy rewolucji ale jeszcze bardziej mierzi mnie tzw owczy pęd jeśli wie pan co mam na mysli.

Podoba mi się Pani podejście, zapewne za podobieństwo do mojego ;-)
Jak policzyłem pracowałem już w 13 firmach w niektórych 4, 7, 10 lat w pozostałych bardzo krótko.
Odruchowo nie toleruję niskiej kultury pracy.

Ponieważ większość moich doświadczeń wiąże się z pracą w anglosaskich korporacjach (również za granicą) miałem mylne wyobrażenie o kulturze pracy w rodzimych polskich firmach.

W ostatnich latach podjąłem kilka prób i przekonałem się na jakim etapie rozwoju "kapitalizmu" jesteśmy w naszym kraju. Na wszystko jak widać potrzeba czasu.

Ta sytuacja jednak jest bardzo inspirująca i daje wielkie pole do popisu dla doświadczonego konsultanta zwłaszcza w zakresie budowania pracy zespołowej i "wdrażania" filozofii Lean.

Doradzam optymizm, stopniowo sytuacja będzie się poprawiać.

Co do konkurencyjności i tz. "niewidzialnej ręki rynku"... Z pracą zespołową jest jak z wygraną w meczu piłki nożnej. Zespół "przeciętnych" zawodników pokonuje "nie-zespół" mistrzów którzy są tylko wybitnymi indywidualistami.
Toyota to udowodniła praktycznie i to na bardzo konkurencyjnym rynku.

Nie dziwi mnie, że firmy o niskiej kulturze pracy dają sobie doskonale radę na naszym polskim rynku, jednak sądzę, że przeniesione w inne środowisko np. do Anglii szybko nauczyłyby się innej filozofii albo dostałyby "Darwin Award".

Pozdrawiam wszystkich dyskutantów i czytelników tego ciekawego blogu ;-)
Zdzisiek Kolmaga
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Marek K.:
najgorsze jest to, że tych tchórzy w moim otoczeniu jest bardzo dużo, z drugiej strony może ludzie stają się tacy bo wcześniej pracowali w nieodpowiednich miejscach?
Mam nadzieję, że to co tu opisuję jest "wyjątkiem".
Ciekawi mnie czy tzw. pokolenie Y nie jest efektem buntu przeciwko niekompetentnym liderom..
Możliwe, że wejście do Unii Europejskiej pozwoliło nam szerzej popatrzeć na tematy związane z zatrudnianiem.
Pani Joanno takie doświadczenia, również upadki z pewnością uczą nas czegoś cennego na przyszłość, życzę Pani samych sukcesów, proszę tak zarządzać, by inni byli dumni, że mają takiego pracodawcę :-)
Są, wszyscy moi byli pracownicy maja dziś dobre posady a w kazde świeta, imieniny urodziny etc dostaje od nich smsa moge tez zawsze na nich liczyc a to dziś ( gdy od dawna nie jestem ich pracodawcą a nie szefem) jest bardzo bardzo cenne.

Przykre jest to,ze "kolesiostwo" tak popularne w czasach komuny trwa nadal, mam nadzieję,ze to sie kiedys zmieni...
Krzysztof Multon

Krzysztof Multon specjalista ds.
beznadziejnych

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Marek K.:
dokładnie "niewolnicza mentalność" nie wiem skąd to się bierze
Skąd się bierze? Ano stąd, że ludzie w większości tacy właśnie są. I nie ma tu ta "niewolnicza mentalność" nic do rzeczy. Ta "mentalność", to po prostu silna potrzeba bezpieczeństwa, a wiadomo, że stara bida, znana, jest zawsze lepsza niż nowa, nieznana.

Ludzie boją się zmian. Nawet na lepsze. - J.I.Kraszewski. :-)
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Marek K.:
Chciałem dodać, że po takich doświadczeniach, a miałem ich kilka, doszedłem do 1 WNIOSKU, nie ubliżając oczywiście innym właścicielom firm:
"firmę może mieć każdy"- chodzi mi o kompetencje
trzeba tylko trafiać na naiwnych pracowników, którzy mają zjechaną samoocenę.
Zapraszam do dyskusji

Firmę może mieć każdy to tylko truizm. To dlaczego nie każdy ma? To dlaczego pracownicy w dużej części wynajmują się na etat, a nie chcą rozliczać się fakturami za swoje usługi?
Osobiście szanuję ludzi znoszących "złych szefów", choć też im się dziwię. No, że znoszą. I nie o naiwność chodzi, nie zawsze też o zaniżoną samoocenę. Nawiasem mówiąc ostatnio psycholodzy nie mówią o zaniżonej samoocenie (podobno w badaniach nie potwierdza się coś takiego), ale jedynie o niestabilnej czy zmiennej samoocenie, a więc w pewnym sensie o niepewności. Zatem może są to ludzie niepewni siebie, niepewni jutra, niepewni, że gdzieś indziej może być istotnie lepiej, że gdzie indziej może lepiej sobie poradzą. A płacić rachunki i utrzymać dzieci trzeba. Brak poczucia kontroli czy poczucia sprawstwa. I ze strachu, żeby nie było gorzej, nic nie robię, żeby było lepiej.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Tomasz J.:

Ponieważ pracę traktuję jedynie jako źródło pozyskania środków finansowych do spełniania swoich (no, od dwudziestu paru lat może już nie tylko swoich) potrzeb, zachcianek i innych fanaberii to przy odpowiednio wysokim wynagrodzeniu byłoby mi naprawdę wszystko jedno czy firma jest dobrze zarządzana, co jest celem właściciela, czy ma on pojęcie o branży oraz jak się w niej traktuje pracowników....
Być może dzieje się tak, ponieważ moja samoocena jest wprost proporcjonalna do ilości złotówek wpływających w uzgodnionym terminie na moje konto. :)

Otóż to, może sęk w tym, że nie tylko swoich? Moim zdaniem wielu ludziom zmienia to granice tolerancji. Być może każde z nas ma jakieś swoje osobiste granice tolerancji na złe traktowanie. Choć są też firmy, w których każdy dba jakby tylko o swoje interesy i nawet nieźle prosperują. Firmy i każdy z osobna. Osobiście jednak nie wierzę, że wszystko jest na sprzedaż, a może tylko nie dostałem dostatecznie kuszącej propozycji? Póki co od dwudziestu lat wolę pracować u siebie.
Uważam bowiem, że to kwestia wyboru i decyzji - u kogo i na jakich warunkach pracuję. Jak mi się nie podoba zawsze mogę założyć sobie swoją własną firmę.
Tomaszu, a gdyby te złotówki nie wpływały w terminie, co często się zdarza w przypadku niefajnych szefów?
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Marek K.:

Tak to fakt, chciałem dodać, iż w sytuacjach, które opisuję płaca jest bardzo niska, czyli nadgodziny płacone do ręki, a umowa oficjalna na minimalną krajową ;-)
Nie zarabiałem źle, ale pewnego dnia powiedziałem sobie, że nie będę zarabiać na takiego pracodawcę, bo nie zasłużył sobie na to - wiem, że śmieszne, ale jak pomyślałem, tak zrobiłem. Patrzę jednak na tych co zostali, nadal pracują, użerają się jak "psy", są kłębkiem nerwów, co przenoszą później na życie osobiste.. - czy warto? Piszę tu o ludziach, którzy mają wiedzę, kompetencje, doświadczenie. Myślę, że praca w takich warunkach odbiera pracownikom wiarę we własne możliwości, zaniża samoocenę.

Każdy decyduje sam za siebie i ocenia koszty i korzyści z pracy. Szkoda, ale tak jest. Godność, duma jednym nakazują walnąć focha, a drudzy jeszcze trochę zginają kark. Taki wybór. Złoty skarb dla takich właścicieli i szefów. Mnie też marzy się, aby w takiej sytuacji ludziska gremialnie powiedzieli "NIE". Czy to by zmieniło tych szefów? Nie mam pewności. Może znaleźliby nowych "naiwnych"? I wcale nie sądzę, aby to co zrobiłeś było śmieszne, razem z Twoją motywacją. Ot, dotknąłeś swojej granicy tolerancji chyba. Teraz jest lepiej?
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Piotr S.:

Tych niech Pan nie żałuje. Zakompleksionych, tchórzliwych i słabych ludzi o niewolniczej mentalności nie brakuje. Z doswiadczenia wiem, że bardzo chetnie i duzo obgaduja pracodawce za jego plecami a jak przychodzi do bezposredniej konfrotacji to tylko milczą i przytakują. Najlepiej, żeby ktoś się narażal za nich i w ich imieniu gadal z pracodawca. Nie ma co sie nad nimi uzalac bo to szkodniki patologizujące relacje pracodawca-pracownicy.

Bardzo mocno powiedziane. Zastanawiam się czy nie za mocno? Może w odniesieniu do takich dwulicowców i "chorągiewek" to nawet byłoby w porządku. Moim zdaniem jednak czasem to tylko ludzie naprawdę zdesperowani, którzy już nie widzą nadziei dla siebie. Zdemolowani i przygaszeni przez tzw. życie, a dla takich mam jeszcze sporo współczucia, zwłaszcza jeśli choć trochę chcą sobie pomóc lub pozwolą sobie pomóc. W sumie i jednych, i drugich niekiedy mi żal, ale i jedni, i drudzy potrafią być irytujący. Mimo wszystko staram się ich przynajmniej nie osądzać.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Katarzyna K.:
Pracowałam kiedyś w podobnej firmie. I chociaż w grę nie wchodził nic nie umiejący właściciel, lecz kierownik regionalny (który moim zdaniem tym kierownikiem zupełnie nie powinien być), to również po półtora roku współpracy z nieukrywaną satysfakcją wręczyłam wypowiedzenie. Dlaczego z satysfakcją? Bo przez ten cały czas kierownik, o którym wspomniałam, stwarzał sobie pozory bezwzględnej władzy nade mną.
Moim zdaniem w tym najczęściej tkwi sedno sprawy. Nie w pojęciu lub braku pojęcia o zarządzaniu, ale właśnie w umiejętnościkorzystania z władzy i wykonywania powierzonej władzy, jaką ma taki kierownik nad pracownikami. W moim odczuciu z tego powodu większość, tak większość kierowników, nie dojrzała do sprawowania władzy. Władza to przecież nie sobiepaństwo, pomiatanie, demonstracje siły, pohukiwania, wrzaski, robienie komuś łaski czy zabór szacunku. Pozór władzy absolutnej, w pełni zgadzam się, ale też naiwny despotyzm oparty na samouwiedzeniu i zachłyśnięciu się władzą - wola mocy jako kompensacja poczucia niższości - jakby pewnie powiedział Alfred Adler.Zbigniew Heryng edytował(a) ten post dnia 29.04.13 o godzinie 23:17
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..

Piotr S.:

Natura i historia ludzkości. Nie mam wątpliwości, że podział na kapłanów, wojowników i niewolników występuje cały czas tyle tylko, że nie jest sformalizowany.
Jakoś tak ze zgrozą pomyślałem sobie o eugenice ... Jeszcze tylko dodać królów i arystokrację, i dostaniemy dziedziczenie tego, do czego kto jest predysponowany. Wiadomo tylko, że my przecież nie do tej ostatniej grupy zniewolonych pretendujemy. Mam jednak nadzieję, Panie Piotrze, że myśli Pańskie idą w inną stronę, a mianowicie, że sami często jesteśmy przyczyną swoich kłopotów. W psychologii znaleźć można pogląd, że mamy tendencję do zaniedbywania wpływu swojego zachowania się na zachowanie się innych ludzi wobec nas, a więc też na to, jak nas traktują. Tym częściowo tłumaczy się m.in. tzw. syndrom ofiary. Do tego jednak dorzucić można mechaniczny konformizm (ludzie o osobowości autorytarnej wg Ericha Fromma) i niektóre zachowania stadne, jak choćby efekt rozproszenia odpowiedzialności. Wolę takie wyjaśnienia niż grube tłumaczenia magiczną "naturą i historią ludzkości". A w odniesieniu do wiedzy potocznej bliżej mi do maksymy "każdy jest kowalem swojego szczęścia" niż "to wszystko jest już zapisane w niebie", czyli wierzenia Kubusia Fatalisty.
I wciąż nieodmiennie intryguje mnie pytanie, co sprawia, że niektórzy ludzie, w niektórych sytuacjach, niekiedy zachowują się w sposób, jaki Pan opisuje?

Następna dyskusja:

Manager to Lider...




Wyślij zaproszenie do