Temat: Kiedy lider firmy/ manager nie ma pojęcia o zarządzaniu..
Joanna Małgorzata W.:
Marek K.:
Joanna Małgorzata W.:
albowiem niezwykle rzadko liderem zostaje ten, kto ma
Pani Joanno racja, czyli od nas zależy czy zostajemy czy odchodzimy. Szkoda mi niestety tych osób, które się tam marnują.
Panie Andrzeju ja kiedyś pracowałem w innej branży, nie mogę napisać gdzie, sam Pan rozumie.. (była to firma projektowa ogólnie pisząc).
Chciałbym, by ten wątek dał do myślenia tym pracownikom, którzy spotkali się z czymś takim co tu opisuję i "uwierzyli w siebie"
Nie wyobraża sobie Pan jak zły wpływ na pracownika ma praca z takim liderem "psychicznie zły wpływ". Rotacja w firmie była tak duża, że dopiero wtedy się otrząsnąłem. Nowi ludzie, którzy przychodzili, przewijali się na pięcie i dosłownie "uciekali".
Zauważyłem, że młode pokolenie nie jest aż tak podatne "na głupotę" jest chyba bardziej uświadomione (nie piszę tu oczywiście o wszystkich).
Najgorzej jest z tymi co najdłużej tam pracują, tylko ja się wyłamałem i odszedłem.
Panie Marku..
niezwykle trafne jest stwierdzenie"masz to na co sie godzisz", doskonale rozumiem problem bezrobotnych, szukajacych pracy, sama o wielu latach sukcesów 3 lata temu zostałm bez pracy aż na 11 miesiecy, zrozumiałam wtedy po raz pierwszy i mam nadzieje ostatni w zyciu czym jest bieda, jak szybko mozna znaleźć sie na dnie, gdyby nie przyjaciele zapewne straciłabym wszystko...przynajmniej to co materialne. Ale to wcale NIE USPRAWID,LIWIA godzenia sie na bylejakosc i braku solidarnosci, wiele rzeczy poprawiłoby sie na lepsze gdyby pracodawca czuł,ze takie zmiany sa konieczne w przeciwnym razie poszuka sobie całkowicie nowego personelu.
Fakt, nie ma ludzi niezastąpionych, sama zwolniłam raz pracownika, który był niezłym fachowcem ale jego charakter, bardzo konfliktowy utrudniał zycie innym i współpracownikom i klientom, niemniej zawsze ceniłam u pracowników szczerosc i inicjatywe, dialog, tępiłam i bede tępić donosicielstwo i nie zatrudnie tchórzy bo strach jest grzechem pierwodordnym i najgorszym doradcą. Jestem daleka od namawiania do buntów czy rewolucji ale jeszcze bardziej mierzi mnie tzw owczy pęd jeśli wie pan co mam na mysli.
Podoba mi się Pani podejście, zapewne za podobieństwo do mojego ;-)
Jak policzyłem pracowałem już w 13 firmach w niektórych 4, 7, 10 lat w pozostałych bardzo krótko.
Odruchowo nie toleruję niskiej kultury pracy.
Ponieważ większość moich doświadczeń wiąże się z pracą w anglosaskich korporacjach (również za granicą) miałem mylne wyobrażenie o kulturze pracy w rodzimych polskich firmach.
W ostatnich latach podjąłem kilka prób i przekonałem się na jakim etapie rozwoju "kapitalizmu" jesteśmy w naszym kraju. Na wszystko jak widać potrzeba czasu.
Ta sytuacja jednak jest bardzo inspirująca i daje wielkie pole do popisu dla doświadczonego konsultanta zwłaszcza w zakresie budowania pracy zespołowej i "wdrażania" filozofii Lean.
Doradzam optymizm, stopniowo sytuacja będzie się poprawiać.
Co do konkurencyjności i tz. "niewidzialnej ręki rynku"... Z pracą zespołową jest jak z wygraną w meczu piłki nożnej. Zespół "przeciętnych" zawodników pokonuje "nie-zespół" mistrzów którzy są tylko wybitnymi indywidualistami.
Toyota to udowodniła praktycznie i to na bardzo konkurencyjnym rynku.
Nie dziwi mnie, że firmy o niskiej kulturze pracy dają sobie doskonale radę na naszym polskim rynku, jednak sądzę, że przeniesione w inne środowisko np. do Anglii szybko nauczyłyby się innej filozofii albo dostałyby "Darwin Award".
Pozdrawiam wszystkich dyskutantów i czytelników tego ciekawego blogu ;-)
Zdzisiek Kolmaga