Łukasz Krzysztof P.

Łukasz Krzysztof P. Aude aliquid
dignum...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

"17 śmiertelnych błędów szefa" Rafała Szczepanika to kryminalna powieść dla menadżerów. Zabójstwa, porwania i akcje służb specjalnych są jednak tylko tłem dla rozwiązywania najtrudniejszej zagadki: jak dobrze zarządzać firmą.

Trenerzy z firmy szkoleniowej Training Partners przez trzy lata obserwowali zachowania menedżerów i zidentyfikowali najczęściej popełniane przez nich błędy. Nie napisałeś jednak kolejnego poradnika z serii "tajniki zarządzania w 10 dni", ale powieść w stylu Ludluma...

(...)

Który z 17 opisanych błędów uważasz za najbardziej karygodny?

Najbardziej karygodne są ex aequo dwa błędy. Po pierwsze, przekonanie menedżera, że jest nieomylny – może ten błąd nikogo nie zabije, ale złamie większości firm kręgosłup. A po drugie, mentalność produkcyjna, czyli nastawianie się na siebie, a nie na klienta. Jeśli menedżer uważa, że jest nieomylny, to niczego się nie nauczy, nie będzie się rozwijał i konkurencja go wyprzedzi. A jeśli firma nie jest nastawiona na klienta, no to klienci z niej zrezygnują i firma bankrutuje.


CZYTAJ CAŁOŚĆ

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Jak ktos takie bledy popelnia, to nie mozna powiedziec, ze jest szefem, tylko...kretynem;-)
Pozdr
Przemo
Łukasz Krzysztof P.

Łukasz Krzysztof P. Aude aliquid
dignum...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Przemysław Wojtasik:
Jak ktos takie bledy popelnia, to nie mozna powiedziec, ze jest szefem, tylko...kretynem;-)
Pozdr
Przemo
Ano, bywa i tak... :-))) Dlatego jestem osobiście zdania, ze takie zachowania należy uwidaczniać i ostro tępić. Swoją drogą książka może być ciekawa... PS.Przemek, a może to nie głupota, ale zwykły NARCYZM:-))) ?

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

książki nie czytałam...

a jesli chodzi o błędy to nieumiejętnośc delegowania zadań oraz niedbanie o rozwój zespołu

tak te błędy stawiam na podium... wszystko inne z nich wynika

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Łukasz Krzysztof P.:
Przemysław Wojtasik:
Jak ktos takie bledy popelnia, to nie mozna powiedziec, ze jest szefem, tylko...kretynem;-)
Pozdr
Przemo
Ano, bywa i tak... :-))) Dlatego jestem osobiście zdania, ze takie zachowania należy uwidaczniać i ostro tępić. Swoją drogą książka może być ciekawa... PS.Przemek, a może to nie głupota, ale zwykły NARCYZM:-))) ?

Coz mamy 21 wiek, nacisk na zrobienie kariery, wyscig szczurow od przedszkola...to wszystko sie negatywnie odbija na glowce:-)))
Hitler i Stalin wybili wielu wyksztalciuchow...skad ma sie brac elita???? Przeciez nie z ludzi, ktorzy w latach 90-tych zarobili pierwszy milion na lozku polowym...
Na swej sciezce spotkalem wielu genialnych ludzi...ale nie umieli jesc nozem i widelcem...:-)) (noz i widelec to taki tescik ;) )
Pozdr
PrzemoPrzemysław Wojtasik edytował(a) ten post dnia 18.08.08 o godzinie 21:48
Łukasz Krzysztof P.

Łukasz Krzysztof P. Aude aliquid
dignum...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Agnieszka Knychała-Kowal:
książki nie czytałam...

a jesli chodzi o błędy to nieumiejętnośc delegowania zadań oraz niedbanie o rozwój zespołu

tak te błędy stawiam na podium... wszystko inne z nich wynika
Agnieszko, a może to wynika z faktu, że zdaniem niektórych szefów w firmie może być tylko JEDEN NAMBER ŁAN?
Łukasz Krzysztof P.

Łukasz Krzysztof P. Aude aliquid
dignum...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Przemysław Wojtasik:
Łukasz Krzysztof P.:
Przemysław Wojtasik:
Jak ktos takie bledy popelnia, to nie mozna powiedziec, ze jest szefem, tylko...kretynem;-)
Pozdr
Przemo
Ano, bywa i tak... :-))) Dlatego jestem osobiście zdania, ze takie zachowania należy uwidaczniać i ostro tępić. Swoją drogą książka może być ciekawa... PS.Przemek, a może to nie głupota, ale zwykły NARCYZM:-))) ?

Coz mamy 21 wiek, nacisk na zrobienie kariery, wyscig szczurow od przedszkola...to wszystko sie negatywnie odbija na glowce:-)))
Hitler i Stalin wybili wielu wyksztalciuchow...skad ma sie brac elita???? Przeciez nie z ludzi, ktorzy w latach 90-tych zarobili pierwszy milion na lozku polowym...
Na swej sciezce spotkalem wielu genialnych ludzi...ale nie umieli jesc nozem i widelcem...:-)) (noz i widelec to taki tescik ;) )
Pozdr
PrzemoPrzemysław Wojtasik edytował(a) ten post dnia 18.08.08 o godzinie 21:48
Znaczy, że jak? Prosty człowiek nie może być geniuszem? E tam. Nie wierze... A choćby Albert Einstein, którego w młodości podejrzewano jak pamiętam o autyzm? Albo Spielberg? No może nie geniusz, ale też wybitny.

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Wyjatki sa jedynie potwierdzeniem....geniuszom uchodzi wszystko:-))
Znaczy, że jak? Prosty człowiek nie może być geniuszem? E tam. Nie wierze... A choćby Albert Einstein, którego w młodości podejrzewano jak pamiętam o autyzm? Albo Spielberg? No może nie geniusz, ale też wybitny.

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Łukasz Krzysztof P.:
Agnieszka Knychała-Kowal:
książki nie czytałam...

a jesli chodzi o błędy to nieumiejętnośc delegowania zadań oraz niedbanie o rozwój zespołu

tak te błędy stawiam na podium... wszystko inne z nich wynika
Agnieszko, a może to wynika z faktu, że zdaniem niektórych szefów w firmie może być tylko JEDEN NAMBER ŁAN?

no włąsnie o to chodzi... zawsze sie tylko zastanawiam nad sprzecznością... moim zdaniem tego typu błedy głownie popełniaja dyrektorzy/prezesi/managerowie będący włąścicielami przedsiębiorstwa jednocześnie

więc po co płaca ZUS, wyższe pensje kierownikom w sytuacji kiedy i tak ta osoba jest zwykłym pracownikeim szeregowym??? czyto niej jawna sprzeczność równiez z ekonomicznego punkrtu widzenia?

ja bym wszystkich włąścicieli wyrzuciła do Rady Nadzorczej - jesli jest- bo tam ich miejsce- tylko co wtedy z szraczkami prowadzącymi działąlnośc gospodarcza na zasadzie EWD?Agnieszka Knychała-Kowal edytował(a) ten post dnia 19.08.08 o godzinie 08:22

konto usunięte

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

ale cos musi w tym byc skoro prawie kazdy manager taki jest ;-)

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

kurcze mam nadzieję, ze mnie to nie dotyczy:(

ale swoją drogą ciekawe czy tacy managerowie zdaja sobie sprawe ze swojego postępowania...
Przemysław Lisek

Przemysław Lisek Trener i konsultant
zarządzania
projektami

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Czyżby pierwsza polska powieść menedżerska?
A to ja chciałem być pierwszy :)

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Powszechny brak delegowania uprawnień bierze się z powszechnego braku przyjmowania uprawnień przez podwładnych.
Tak się składa że w ogromnej większości wypadków podwładni nie bardzo doceniają umiejętność delegowania uprawnień przez szefów, i zaczynają włazić im na głowę.
Szybko dochodzą do wniosku że szef jest głupi albo leniwy, albo leniwy i głupi, i generalnie, tacy docenieni zaufaniem podwładni zaczynają knuć przeciwko "delegującemu im uprawnienia" szefowi, żyjąc w świętym przekonaniu, że gość zwala na nich swoje obowiązki.
Jak się taki, jeden z drugim "menager", przejedzie kilka razy na swoim przemądrzałym personelu, to prędzej czy później, dojdzie do słusznego wniosku, że krótki łańcuch jest jednak dobrym i sprawdzonym narzędziem w kierowaniu załogą.
To tyle złośliwości, w skrócie, jedni podwładni nadają się do tego żeby im delegować uprawnienia, a inni nie, i tych drugich jest o wiele więcej, tak wielu, że po pewnym czasie człowiek nie ma już ochoty na użeranie się z nadambitnymi, niedouczonymi matołkami.
Często powtarzanym poglądem jest, że dobry szef, czy człowiek z klasą, umie przyznać się do błędu. Z całą pewnością nie dotyczy to "managera". Facet na stanowisku kierowniczym, który przyzna się do błędu, jest potencjalnym samobójcą, bo jego podwładni by go z miejsca zagryźli. Wielu znałem paru fajnych facetów, którzy tak bardzo przejęli się tym, że mają być fajni, ludzcy i z klasą, że już dawno odpuścili sobie pracę na tych stanowiskach.
Zwykle jednak podwładni oczekują od szefa, żeby był zdecydowany, decyzyjny i sprawiedliwy. Gość który co pewien czas przyznaje się do błędów, jest z miejsca odbierany jako nieudacznik, który spieprzy wszystko czego się tknie. Podwładni wręcz pasjami uwielbiają udowadniać sobie że ich szef jest idiotą, i oni z pewnością zrobili by wszystko lepiej. Stąd też pewnie i zwyczaj okopywania się przez szefów, na swoich pozycjach, bo, dość rozsądnie, uważają, że lepiej popełnić drobny błąd, niż stracić twarz przed podwładnymi.Robert Radoń edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 00:44
Łukasz Krzysztof P.

Łukasz Krzysztof P. Aude aliquid
dignum...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Robert Radoń:
Powszechny brak delegowania uprawnień bierze się z powszechnego braku przyjmowania uprawnień przez podwładnych.
Tak się składa że w ogromnej większości wypadków podwładni nie bardzo doceniają umiejętność delegowania uprawnień przez szefów, i zaczynają włazić im na głowę.
Szybko dochodzą do wniosku że szef jest głupi albo leniwy, albo leniwy i głupi, i generalnie, tacy docenieni zaufaniem podwładni zaczynają knuć przeciwko "delegującemu im uprawnienia" szefowi, żyjąc w świętym przekonaniu, że gość zwala na nich swoje obowiązki.
Jak się taki, jeden z drugim "menager", przejedzie kilka razy na swoim przemądrzałym personelu, to prędzej czy później, dojdzie do słusznego wniosku, że krótki łańcuch jest jednak dobrym i sprawdzonym narzędziem w kierowaniu załogą.
To tyle złośliwości, w skrócie, jedni podwładni nadają się do tego żeby im delegować uprawnienia, a inni nie, i tych drugich jest o wiele więcej, tak wielu, że po pewnym czasie człowiek nie ma już ochoty na użeranie się z nadambitnymi, niedouczonymi matołkami.
Często powtarzanym poglądem jest, że dobry szef, czy człowiek z klasą, umie przyznać się do błędu. Z całą pewnością nie dotyczy to "managera". Facet na stanowisku kierowniczym, który przyzna się do błędu, jest potencjalnym samobójcą, bo jego podwładni by go z miejsca zagryźli. Wielu znałem paru fajnych facetów, którzy tak bardzo przejęli się tym, że mają być fajni, ludzcy i z klasą, że już dawno odpuścili sobie pracę na tych stanowiskach.
Zwykle jednak podwładni oczekują od szefa, żeby był zdecydowany, decyzyjny i sprawiedliwy. Gość który co pewien czas przyznaje się do błędów, jest z miejsca odbierany jako nieudacznik, który spieprzy wszystko czego się tknie. Podwładni wręcz pasjami uwielbiają udowadniać sobie że ich szef jest idiotą, i oni z pewnością zrobili by wszystko lepiej. Stąd też pewnie i zwyczaj okopywania się przez szefów, na swoich pozycjach, bo, dość rozsądnie, uważają, że lepiej popełnić drobny błąd, niż stracić twarz przed podwładnymi.Robert Radoń edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 00:44
Tak, tak Panie Prezesie. Mam Pan racje... Niech Pan tylko pamieta, ze bardziej od glupich podwladnych odmóżdża już tylko ostre pakowanie na siłowni i zbyt często granie w strzelanki na kompie...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Chłopczyku, kieruję ludźmi od kilkunastu lat, a ty wiesz tyle co wyczytasz w internecie.
Pożyj trochę, dorośnij, wtedy pogadamy.

konto usunięte

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Robert Radoń:
Powszechny brak delegowania uprawnień bierze się z powszechnego braku przyjmowania uprawnień przez podwładnych.
Tak się składa że w ogromnej większości wypadków podwładni nie bardzo doceniają umiejętność delegowania uprawnień przez szefów, i zaczynają włazić im na głowę.
Szybko dochodzą do wniosku że szef jest głupi albo leniwy, albo leniwy i głupi, i generalnie, tacy docenieni zaufaniem podwładni zaczynają knuć przeciwko "delegującemu im uprawnienia" szefowi, żyjąc w świętym przekonaniu, że gość zwala na nich swoje obowiązki.


Uważam, że jeżeli pracownicy zaczynają włazić szefowi na głowe, to niestety ale ów szef piastuje stanowisko, którego nie powinien. To, że ktoś jest świetny w danej dziedzinie, nie znaczy że będzie potrafił zarządzać ludzmi. Dlatego jestem zdania, że niestety menadzer menadzerowi nierówny.
Jak się taki, jeden z drugim "menager", przejedzie kilka razy na swoim przemądrzałym personelu, to prędzej czy później, dojdzie do słusznego wniosku, że krótki łańcuch jest jednak dobrym i sprawdzonym narzędziem w kierowaniu załogą.
To tyle złośliwości, w skrócie, jedni podwładni nadają się do tego żeby im delegować uprawnienia, a inni nie, i tych drugich jest o wiele więcej, tak wielu, że po pewnym czasie człowiek nie ma już ochoty na użeranie się z nadambitnymi, niedouczonymi matołkami.
Często powtarzanym poglądem jest, że dobry szef, czy człowiek z klasą, umie przyznać się do błędu. Z całą pewnością nie dotyczy to "managera". Facet na stanowisku kierowniczym, który przyzna się do błędu, jest potencjalnym samobójcą, bo jego podwładni by go z miejsca zagryźli.

Poniekąd się zgadzam, ale ja poprzez "przyznanie się do błędu" rozumiem przeanalizowanie swojego zachowania i wyciągnięcie z niego wniosków, z którymi niekoniecznie muszę się dzielic z innymi. Ot taka analiza własnych dokonan, aby więcej nie popełnic tego samego błędu.
Szef nie moze spowiadac się z własnych decyzji i bic w piers za kazdym razem, bo jest szefem. Ale nie moze byc tez nieomylny. Myślę, że "prawdziwy" menadzer znajdzie złoty środek.

Wielu znałem paru fajnych
facetów, którzy tak bardzo przejęli się tym, że mają być fajni, ludzcy i z klasą, że już dawno odpuścili sobie pracę na tych stanowiskach.
Zwykle jednak podwładni oczekują od szefa, żeby był zdecydowany, decyzyjny i sprawiedliwy. Gość który co pewien czas przyznaje się do błędów, jest z miejsca odbierany jako nieudacznik, który spieprzy wszystko czego się tknie. Podwładni wręcz pasjami uwielbiają udowadniać sobie że ich szef jest idiotą, i oni z pewnością zrobili by wszystko lepiej. Stąd też pewnie i zwyczaj okopywania się przez szefów, na swoich pozycjach, bo, dość rozsądnie, uważają, że lepiej popełnić drobny błąd, niż stracić twarz przed podwładnymi.Robert Radoń edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 00:44

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Robert dotknal istotnej sprawy.
To nasza cecha narodowa: WIEMY WSZYSTKO NAJLEPIEJ.
Moge potiwerdzic, ze w branzy budowlanej brygadzista i robotnicy wiedza lepiej od inzyniera. Karda inzynierska zjada sie miedzy soba, bo dochodza do glosu ambicje INZYNIERSKIE (ambicje pracownikow wchodza szefowi na glowe) Poroblem polega na tym, ze w budownictwie to kierownika budowy mianuje sie np PM i zaczyna sie jazda...Sam kierownik budowy MUSI trzymac wszystko za twarz...i tu z Robertem sie w pelni zgadzam, bo taka specyfika branzy...
Caly czas podkreslam, mowie o budownictwie. Zawsze na budowie wszysca chca wejsc kierwnikowi, inspektorowi na glowe. Nieustannie jest walka, sa ofiary, jak na wojnie. To nie grupka ludzi w garniturach, to horda pracownikow, podwykonawcow, wspolpracownikow, dostawcow, dokumentow, debilnych przepisow BHP (szczegolnie biedny jest kierownik, bo jak sie komus cos stanie, to moze isc siedziec, a robotnicy to nie dzieci) itp. Polecam skoordynowac cos takiego...trzeba miec nerwy
Pozdr
Przemek
Robert Radoń:
Powszechny brak delegowania uprawnień bierze się z powszechnego braku przyjmowania uprawnień przez podwładnych.
Tak się składa że w ogromnej większości wypadków podwładni nie bardzo doceniają umiejętność delegowania uprawnień przez szefów, i zaczynają włazić im na głowę.
Szybko dochodzą do wniosku że szef jest głupi albo leniwy, albo leniwy i głupi, i generalnie, tacy docenieni zaufaniem podwładni zaczynają knuć przeciwko "delegującemu im uprawnienia" szefowi, żyjąc w świętym przekonaniu, że gość zwala na nich swoje obowiązki.
Jak się taki, jeden z drugim "menager", przejedzie kilka razy na swoim przemądrzałym personelu, to prędzej czy później, dojdzie do słusznego wniosku, że krótki łańcuch jest jednak dobrym i sprawdzonym narzędziem w kierowaniu załogą.
To tyle złośliwości, w skrócie, jedni podwładni nadają się do tego żeby im delegować uprawnienia, a inni nie, i tych drugich jest o wiele więcej, tak wielu, że po pewnym czasie człowiek nie ma już ochoty na użeranie się z nadambitnymi, niedouczonymi matołkami.
Często powtarzanym poglądem jest, że dobry szef, czy człowiek z klasą, umie przyznać się do błędu. Z całą pewnością nie dotyczy to "managera". Facet na stanowisku kierowniczym, który przyzna się do błędu, jest potencjalnym samobójcą, bo jego podwładni by go z miejsca zagryźli. Wielu znałem paru fajnych facetów, którzy tak bardzo przejęli się tym, że mają być fajni, ludzcy i z klasą, że już dawno odpuścili sobie pracę na tych stanowiskach.
Zwykle jednak podwładni oczekują od szefa, żeby był zdecydowany, decyzyjny i sprawiedliwy. Gość który co pewien czas przyznaje się do błędów, jest z miejsca odbierany jako nieudacznik, który spieprzy wszystko czego się tknie. Podwładni wręcz pasjami uwielbiają udowadniać sobie że ich szef jest idiotą, i oni z pewnością zrobili by wszystko lepiej. Stąd też pewnie i zwyczaj okopywania się przez szefów, na swoich pozycjach, bo, dość rozsądnie, uważają, że lepiej popełnić drobny błąd, niż stracić twarz przed podwładnymi.
Przemysław Wojtasik edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 10:49

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Każdy normalny człowiek analizuje swoje błędy, stara się poprawiać niedociągnięcia ale to nie znaczy że od razu wszystkich o tym informuje, stąd właśnie obserwator zewnętrzny może odnieść wrażenie , że facet nie przyznaje się do błędu.
Uważam że skoro pracownicy próbują wejść szefowi na głowę, to może być takim samym problemem pracowników jak i szefa. Nie każdym można zarządzać, traktując go jak partnera, i wielu ludzi bez bata za plecami, czyli presji psychicznej, pracować zwyczajnie nie potrafi.
To może być bardziej problem doboru pomiędzy szefem i podwładnymi, bo nie jest tak, że każdy człowiek z każdym będzie pracował na tych samych zasadach.
Jeśli Ty sądzisz że szef który pozwala sobie wejść na głowę jest nieudacznikiem, to jesteś wyznawcą "żelaznej pięści", i darzysz głęboką pogardą ludzi "słabych", którzy nie radzą sobie z zastraszaniem podwładnych.
Stosowanie metody "dobrego kumpla", ma sens, wtedy gdy między przełożonym a podwładnymi nie ma zbyt dużej różnicy wiekum intelektu, zainteresowań, ale przede wszystkim, gdy nad tym szefem jest jeszcze jakiś mega-szef, przeciwko któremu wszyscy spiskują, i na którego szef-kumpel zwali wszystkie niepopularnee decyzje.
Jak ktoś jest już na samej górze drabiny, to o żadnym kumplowaniu się nie może być mowy.
Łukasz Krzysztof P.

Łukasz Krzysztof P. Aude aliquid
dignum...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Robert Radoń:
Każdy normalny człowiek analizuje swoje błędy, stara się poprawiać niedociągnięcia ale to nie znaczy że od razu wszystkich o tym informuje, stąd właśnie obserwator zewnętrzny może odnieść wrażenie , że facet nie przyznaje się do błędu.
Uważam że skoro pracownicy próbują wejść szefowi na głowę, to może być takim samym problemem pracowników jak i szefa. Nie każdym można zarządzać, traktując go jak partnera, i wielu ludzi bez bata za plecami, czyli presji psychicznej, pracować zwyczajnie nie potrafi.
To może być bardziej problem doboru pomiędzy szefem i podwładnymi, bo nie jest tak, że każdy człowiek z każdym będzie pracował na tych samych zasadach.
Jeśli Ty sądzisz że szef który pozwala sobie wejść na głowę jest nieudacznikiem, to jesteś wyznawcą "żelaznej pięści", i darzysz głęboką pogardą ludzi "słabych", którzy nie radzą sobie z zastraszaniem podwładnych.
Stosowanie metody "dobrego kumpla", ma sens, wtedy gdy między przełożonym a podwładnymi nie ma zbyt dużej różnicy wiekum intelektu, zainteresowań, ale przede wszystkim, gdy nad tym szefem jest jeszcze jakiś mega-szef, przeciwko któremu wszyscy spiskują, i na którego szef-kumpel zwali wszystkie niepopularnee decyzje.
Jak ktoś jest już na samej górze drabiny, to o żadnym kumplowaniu się nie może być mowy.


A łyżka na to: Niemożliwe... :-))))))
Łukasz Krzysztof P.

Łukasz Krzysztof P. Aude aliquid
dignum...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Robert Radoń:
Chłopczyku, kieruję ludźmi od kilkunastu lat, a ty wiesz tyle co wyczytasz w internecie.
Pożyj trochę, dorośnij, wtedy pogadamy.

Ale kumplami to nie jesteśmy. To podobno forum dla profesjonalistów...

Czy jest tu jakiś moderator, który upomni tego Pana... Bo się bezkrólewie na forum zrobiło...

Wszechogarniający chaos i buractwo.



Wyślij zaproszenie do