Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Modelowanie procesów biznesowych - co na poczatek ?

Kilka słów polemiki ;)
Tomasz Środa:
Witam,

gwoli ścisłości SCM i CRM nie są elementami systemu ERP lecz ERP II.

OK, niedopatrzenie. Prawdę mówiąc dla mnie system informacyjny firmy to jego konkretna specyfikacja a nie jakieś tam skróty, które i tak dla każdego znaczą co innego (dla jednego CRM to call center dla innego baza klientów i ofert.....) po drugie te skróty to najczęściej przedmiot promocyjnych wyścigów dostawców tych systemów.

Ścisłe klasyfikowanie nazw powyższych systemów wynika właśnie, moim zdaniem, ze znajomości "dziedziny biznesu" w danym przedsiębiorstwie.

Osobiście uważam jednak ze specyfikacja systemu opisuje system a nie skrót. Gdyby każdy z tych skrótów cokolwiek określał, to skrót np. ERPII byłby równoważny specyfikacji przedmiotu zamówienia w przetargach a tak nie jest .

I to nie tylko na poziomie ogólnym - jestem zwolennikim stwierdzenia, które tu już padło, a które w syntetycznej formie można streścić tak: jakość modelu zależy od poziomu wiedzy merytorycznej (z danej dziedziny) osoby ten model opracowującej (i oczywiście opanowania zasad i notacji modelowania).

Nie zgodzę się. Doświadczony analityk nie musi być ekspertem w danej dziedzinie czy branży, musi mieć dostęp do ekspertów dziedzinowych. Eksperci dziedzinowi zaś nie muszą być analitykami (rzadko kiedy zresztą są nimi). W modelowaniu ważniejsza jest umiejętność analitycznego myślenia, znajomość analizy systemowej, modelowania a nie znajomość analizowanej dziedziny, którą można zawsze posiąść. Analityk powinien mieć oczywiście doświadczenie i umiejętność zadawania właściwych pytań właściwym ludziom.

Dobra analiza zaczyna się właśnie od analizy dziedziny systemu. Dziwi mnie analiza np. przed wdrożeniowa czy analiza wymagań nie zawierająca modelu dziedziny systemu co spotykam nagminnie.
Wiedza merytoryczna jest więc, moim zdaniem, niezbędna dla jakości modelu i jego dalszego zrozumienia przez "biznes".

"Biznes" ma zrozumieć powstały jego własny model, bo ktoś go musi zatwierdzić. Przecież "biznes" już zna sam siebie.
Moim pierwszym argumentem, którego użyję jest spostrzeżenie z dziedziny komunikacji: zarówno nadawca (kodujący przekaz) jak i odbiorca (ten przekaz dekodujący), aby się zrozumieć, muszą posługiwać się tym samym, zrozumiałym dla siebie zbiorem symboli (pomijam tutaj tzw. szumy infomacyjne - zakłócające przekaz niezależnie od nadawcy i odbiorcy).

Powyższe to przykład komunikacji dwóch osób znających "swój język". I taka komunikacja zawsze prawie jest OK. Kłopot powstaje gdy trzeba pzrekazać taka wiedzę osobie z poza branży. Do tego właśnie powstały modele między innymi procesów.

W praktyce, w odniesienu do istoty naszej dyskusji, nadawca jest menedżerem reprezentującym "biznes", a odbiorca osobą modelującą dany proces. Modelujący proces musi dobrze poznać i zrozumieć merytoryczną stronę procesu (czyli nasz zbiór symboli) np. marketing i jego zasady, aby go dobrze odwzorować - w przybliżeniu tak jak menedżer o tym procesie mu opowiadający.

Symbole to znaki na diagramach oznaczające procesy, czynności, dokumenty itp. Marketing to jeden z elementów (pojęć) dziedziny systemu. Jest to pojęcie z dziedziny zarządzania i marketingu (właśnie) podobnie ja "spawanie" jest pojęciem z innej dziedziny.

Potwierdzenie empiryczne tej tezy można zaobserwować w ramach jednego z ćwiczeń związanych z menagementem. Zasady są proste: dana osoba opisuje pewnien rysunek innej osobie tego rysunku nie widzącej, która ma narysować jego kopię. Jeżeli dwie osoby zawodowo zajmują się tą samą lub podobną dziedziną ich system znaków (słownictwo, slang zawodowy, sposób rozumowania) sprawia, iż rysunki - ten pierwotny i ten wynikowy są bardziej podobne (nigdy takie same) niż osób funkcjonujących w odmiennych sferach życia np. zawodowego. Ten prosty przykład potwierdza, że optymalną
(w sensie osiągnięcia max efektywności) sytuację mamy wtedy, gdyby daną dziedzinę funkcjonalną przedsiębiorstwa np. marketing, sprzedaż, finanse, controlling itp. modeluje specjalista z danej dziedziny (nadawca i odbiorca w tej samej osobie) posiadający umiejętność modelowania procesów.

Tu się nie zgodzę. Modele powstają nie po to by księgowy dogadał się z księgowym, bo zrobią to dobrze bez niczyjej pomocy. Modele i diagramy jako język komunikacji, powstają po to by, np. model biznesowy danej firmy mogła zrozumieć postronna osoba.

Klasyczny przykład to prospekty emisyjne zawierające między innymi modele biznesowe, ich celem jest to by akcjonariusz nie znający sie na dziedzinie emitenta zrozumiał sposób jego funkcjonowania na rynku, uwierzył w niego i ewentualnie zainwestował w akcje.

Inny przykład: firma zamawia wykonanie systemu informatycznego u dostawcy takich systemów. Reprezentują oni zupełnie różne dziedziny: technologie informacyjne i np. przemysł spożywczy. Ktoś musi stworzyć model tej spożywczej firmy tak by model ten był zrozumiały dla zamawiającego, który go zatwierdzi jako swoje wymaganie i zrozumiały dla dostawcy (wykonawcy) systemu który musi się wywiązać z opisanych tak wymagań.

Autorem tego modelu jest właśnie analityk, osoba której rolą jest wypełnienie luki komunikacyjnej. Analityk w tej roli musi stworzyć model firmy zamawiającego (modele procesów biznesowych, model dziedziczny, zakres projektu) i zatwierdza go nikt inny jak "biznes" czyli zamawijacy.

Na podstawie modelu procesów i zakresu projektu analityk musi określić i udokumentować wymagania w sposób zrozumiały dla dla wykonawcy (w analizie obiektowej przypadki użycia, model analityczny klas systemu, prototypy ekranów). Wykonawca reprezentuje inną dziedzinę ale musi zrozumieć czego od niego sie oczekuje.

jz