Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Nie bardzo rozumiem w czym tu jest problem. I odnoszę wrażenie, że założyciel wątku domaga się jakiegoś super traktowania.
W zeszłym roku szukałem pracy i sytuacja taka zdarzyła mi się pierwszy raz od ponad 7 lat.
Moje odczucia są takie:
"skontaktujemy się z wybranymi kandydatami" -> nie kontaktują się nie jestem odpowiedni i co tu dużo myśleć.
Na zakończenie rozmowy kwalifikacyjnej zawsze pytałem osobę prowadzącą jaki jest termin w którym podjęte zostaną dalsze decyzje co do zatrudnienia/kolejnej rozmowy. Z reguły były to 2-3 tygodnie. Jeżeli nie dzwonili znaczy się, że nie jestem odpowiedni koniec kropka.
Przy okazji warto się zastanowić czy akurat chcemy pracować w firmie, która traktuje kandydata do pracy w taki sposób i czy warto tam wysyłać CV ponownie.
Do firmy z pytaniem co dalej z rekrutacją wysłałem tylko raz maila. Była to firma na której bardzo mi zależało niestety nie przeszedłem ostatniej rozmowy. Mimo, że się nie dostałem, mimo że nie dali odpowiedzi w terminie. To i tak wspominam tą rekrutacje bardzo miło i z pewnością złożę tam papiery raz jeszcze :)

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Jarosław Postawa:
Bartek Sprengel:
Maciej W.:
również próbowano pokazać mi, że zachowanie rekrutera było w porządku.
Również? A kto tu stwierdził, że to jest w porządku?

No wiec podsumowując, należy powiedzieć, ze zdarzają się rekruterzy, których zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Ale natura ludzka jest taka, że człowiek szybko się skarży, a rzadziej pochwali czymś pozytywnym, tak więc nie można z tych pojedynczych przypadków żadnych ogólnych wniosków wyciągać.

A jak ktoś będzie się upierał, ażeby szukać winnych wszędzie naokoło byle nie u siebie to jest to jego prywatna sprawa. Przyczyną nieuzyskania pracy nie jest raczej zachowanie rekrutera?

konto usunięte

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Słuchajcie moi mili...ta rozmowa to faktycznie kopanie się z koniem;)Może (mimo kilkuletniej pracy nauczyciela) mam zbyt małe talenta by przekazać o co mi chodzi...może po prostu "punkt widzenia zależy od...."
I nie chcę być złośliwym, ale....
Pewien facet, niedawno, na tym poście groził innemu facetowi, że go wytnie ponieważ zbaczał z tematu (choć akurat wątek jest MÓJ a ja przeciw tamtemu nic nie mam) a sam przed chwilą napisał:
"No ale co z tego, dyskusja może zboczyć z tematu, a tak długo jak jest na temat związany z grupa, nie ma powodu ażeby na dyskusje wpływać. "
Logika...
Szacunek...
I "sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie".

Przypominam: wątek nie dotyczył tego czy dostałem pracę czy nie. Dotyczył słowa "OBIECUJĘ" i niedotrzymania obietnicy. Dla mnie to ewidentne...dla mnie.
Wchodząc tu szukałem opinii innych w podobnej sytuacji i możliwości podyskutowania na temat nas interesujący - nie szukałem pracy, nie oczekiwałem ofert, nie chciałem nikomu się spodobać czy podlizać licząc że....
Stąd moja "półanonimowość" jeśli kogoś - w co wątpię - bardzo zainteresuje moja osoba, zawsze może napisać - udzielę zainteresowanemu informacji na mój temat. Nie obrażam, nie klnę, nie składam niemoralnych propozycji, nie wyciągam z nikogo tajemnic - li tylko rozmawiam. A sympatia nie jest akurat tym na czym mi wybitnie zależało...Oczywiście, mogłem się zalogować jako Kleofas Szczebrzydowski i to by wzbudziło sympatię??

PS. Panie Andrzeju jeszcze jedna osobista wycieczka. Ja NIE pisałem o "pracodawcy Boga" tylko o zabawie w Boga co niektórych pracodawców. To drobna różnica... jak między koniem a koniakiem...albo rumem i rumakiem.
Bartek Sprengel

Bartek Sprengel Crno bijeli svijet

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Andrzej Pieniazek:
No wiec podsumowując, należy powiedzieć, ze zdarzają się rekruterzy, których zachowanie pozostawia wiele do życzenia.
Oczywiście, przez pryzmat takich osób nie powinno się postrzegać całej grupy zawodowej, natomiast dyskutowanie o błędach po jednej i po drugiej stronie powinno mieć charakter "edukacyjny", aby obie strony wiedziały, jakich rzeczy się wystrzegać podczas procesu rekrutacji.
Ale natura ludzka jest taka, że człowiek szybko się skarży, a rzadziej pochwali czymś pozytywnym, tak więc nie można z tych pojedynczych przypadków żadnych ogólnych wniosków wyciągać.
Dotyczy to jednej i drugiej strony. Rekruterzy też częściej opisują przykłady zachowań lub przypadki osób, które podchodzą niepoważnie do rekrutacji - na co dowody mamy choćby w tym wątku.
A jak ktoś będzie się upierał, ażeby szukać winnych wszędzie naokoło byle nie u siebie to jest to jego prywatna sprawa. Przyczyną nieuzyskania pracy nie jest raczej zachowanie rekrutera?
Tutaj raczej nikt nie szuka winy po stronie rekruterów z powodu nieotrzymania pracy, oceniane jest jedynie postępowanie wobec kandydatów, które jak sam Pan wspomniał na początku wypowiedzi, pozostawia czasami wiele do życzenia.
Jarosław Postawa:
Bartek Sprengel:
również próbowano pokazać mi, że zachowanie rekrutera było w porządku.
Również? A kto tu stwierdził, że to jest w porządku?
Odwracanie kota ogonem i wytykanie błędów kandydatów można potraktować jako próbę wybielania poczynań innych pracodawców. Reszty wątku nie chce mi się drugi raz śledzić.
Adam Pawliczek

Adam Pawliczek Usability expert, UX
designer,
Interaction
specialist

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Maciej W.:
Pewien facet, niedawno, na tym poście groził innemu facetowi, że go wytnie ponieważ zbaczał z tematu (choć akurat wątek jest MÓJ a ja przeciw tamtemu nic nie mam) a sam przed chwilą napisał:
"No ale co z tego, dyskusja może zboczyć z tematu, a tak długo jak jest na temat związany z grupa, nie ma powodu ażeby na dyskusje wpływać. "
"Profesjonalni bogowie" już tak mają...

konto usunięte

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Dlatego nie lubię zawodowych HR-owców...
Choć po raz kolejny podkreślam, że pisząc o "zabawie w boga" miałem bardziej na myśli rozmowę z właścicielem firmy niż z "zewnętrznym HR-owcem" i arogancję ze strony takich właśnie "wielkich braci z małych firm"
A ta cała filozofia, którą zaczęto tu uprawiać to bezsensowne mielenie nie na zadany temat, z facetem, który straszy... bezsens. Otwarte forum internetowe ludzi - miałem nadzieję - dorosłych. jak to mówią?? full profi..

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Maciej W.:
PS. Panie Andrzeju jeszcze jedna osobista wycieczka. Ja NIE pisałem o "pracodawcy Boga" tylko o zabawie w Boga co niektórych pracodawców. To drobna różnica... jak między koniem a koniakiem...albo rumem i rumakiem.

No ale ma Pan swoje doświadczenie, zarówno życiowe jak i zawodowe? Jak będzie Pan aplikował do firmy "blue chip" to na pewno zostanie Pan potraktowany tak jak należy, a jak nie to ten, który Pana źle potraktował będzie miał gwarantowane problemy.

Natomiast w firmie, która ciągle należy do założyciela sprzed 10-15 lat, może być różnie. Znam firmy gdzie ten założyciel zrozumiał, że Bogiem nie jest i znam takie, gdzie szanse na to, że podejście się zmieni są raczej nikłe.
Jarosław Postawa

Jarosław Postawa Właściciel,
Dorvin.Net

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Bartek Sprengel:
Odwracanie kota ogonem i wytykanie błędów kandydatów można potraktować jako próbę wybielania poczynań innych pracodawców. Reszty wątku nie chce mi się drugi raz śledzić.
Inni pracodawcy mają swoje zasady. Nigdy nie mówiłem, że je pochwalam. My mamy swoje. Rzekome odwracanie kota ogonem miało na celu jedynie pokazanie, że nie tylko pracodawcy są źli i że obie strony popełniają błędy. Jeśli rekrutacje mają wyglądać inaczej, zmiany muszą być z obu stron. Samo narzekanie nic nie zmieni. Ja osobiście przyjąłem zasadę, którą przekazał mi ktoś na początku mojej kariery menedżerskiej: "jak byłeś pracownikiem, to widziałeś, co Ci się podobało, a co nie. Teraz rób to pierwsze, a unikaj drugiego". Oczekuję w zamian tego samego.

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Bartek Sprengel:
Andrzej Pieniazek:
No wiec podsumowując, należy powiedzieć, ze zdarzają się rekruterzy, których zachowanie pozostawia wiele do życzenia.
Oczywiście, przez pryzmat takich osób nie powinno się postrzegać całej grupy zawodowej, natomiast dyskutowanie o błędach po jednej i po drugiej stronie powinno mieć charakter "edukacyjny", aby obie strony wiedziały, jakich rzeczy się wystrzegać podczas procesu rekrutacji.

Tak ale trzeba do sprawy podchodzić praktycznie, a grupa nie jest "symetryczna". Ze względu na regulamin GL pracodawcy albo agencje nie mogą tutaj ogłaszać, siła rzeczy ich aktywność na grupie polega na "wyszukiwaniu" kandydatów.

Natomiast dla kandydatów grupa może być, oprócz zamieszczania własnej wizytówki, forum wymiany doświadczeń czy też porad itd. Tak więc logicznie lepiej chyba dyskutować o sobie niż o zaniedbaniach pracodawców wiedząc, że niewiele to da?

konto usunięte

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

dlatego mój wątek - co mówię 187y raz - nie był do Pana i Panu podobnych. Rzuciłem temat do ludzi w moim położeniu...nie Waszym. SZUKAJĄCYCH... Jako moderator oczywiście może Pan ingerować (byle z sensem, a nie kulą w płot co parę minut temu było pięknie widać) w przypadku łamania prawa, dobrych obyczajów czy nazwijmy to kultury sieciowej, ale po co się Pan wychylał z pozycji HR-owca?? nie o tym była mowa, nie o to pytałem, nie takiej informacji oczekiwałem od współdyskutantów...
Ja też znam firmy gdzie szefowie cierpią na syndrom boga i znam takie gdzie są (nazwijmy to z braku lepszego słowa) normalni. Są mądrzy rekruterzy i są półgłowki...to życie a nie modele idealne i o tym właśnie chciałem porozmawiać...o doświadczeniach. Nie z Panem (HR-owcem choć szanuję pozycję moderatora), nie z tą poszukiwaczką złota w błocie - bo ja Jej nie obrażam, a Ona mnie usiłuje, nie z decydentami (choć akurat niektóre poglądy p. Jarosława P. rozumiem i nie są zbyt odległe od moich) tylko z ludźmi, którzy spotkali się z arogancją i niesłownością "wielkich braci". I oczekuję tak naprawdę czegoś, co powinni wszyscy wynieść z podstawówki - czytania ze zrozumieniem...lubię jak czytający moje słowa rozumieją co napisałem...taka moja zabawa w boga;):):)

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Maciej W.:
obyczajów czy nazwijmy to kultury sieciowej, ale po co się Pan wychylał z pozycji HR-owca??

Przyznaję, że nie rozumiem tej "pozycji HR-owca". Posiadam pewną wiedzę i doświadczenie, którymi się tutaj dzielę, z własnej i nieprzymuszonej woli, nikt mi za to nie płaci. Moje wypowiedzi, są co najwyżej z mojej własnej "pozycji" i mogą się poniektórym przydać, jak je zrozumieją. A "pozycję szukających" znam na pewno lepiej od Pana, bez chwalenia się, bo rozmawiam z setkami takich osób.
Izabela Korzińska

Izabela Korzińska Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Maciej W.:
Ostatnimi czasy kilkakrotnie zdarzyło mi się trafić na rozmowę kwalifikacyjną gdzie usłyszałem "Damy znać w piątek"... Piątek minął...a po nim jeszcze kilka dni..albo kilkanaście i ... głucha cisza. Gdy się nieśmiało zadzwoni i upomni o informację to albo zbywają człowieka, że "decyzja jeszcze nie zapadła" albo wręcz kłamią w żywe oczy że jak to?? przecież wysyłaliśmy do Pana mail/sekretarka miała zadzwonić... wreszcie po 2 czy 3 tygodniach "wymusi" się na nich informację, że jednak mnie nie chcą - ewidentnie widoczne od dawna.
Jeśli pracodawca obiecał w rozmowie, że zadzwoni, to jest nieeleganckie zachowanie, ale dalekie od "zabawy w Boga" (offtop: nawet ateista taki, jak ja, pisze "Boga" przez duże "B"). BTW - nigdzie nie było napisane, że "pracodawca" to nie osoba z HR, a np. dyrektor. Ze mną w 95% przypadków kontaktuje się ktoś z HR, a przez pracodawcę rozumiem przedstawiciela ze strony firmy, która daje ogłoszenie. To zwykle jest ktoś z HR.

Co do "zabawy w Boga" - do takiej zaliczałoby się raczej wymuszanie deklaracji o nierozmnażaniu od kobiety. To, o czym piszesz, to jest olewatorstwo.
Z innej perspektywy patrząc - jeśli do pracodawcy przychodzi kandydat, który nakłamał w CV i w zw. z tym zupełnie nie jest osobą, o którą chodziło w ogłoszeniu rekrutacyjnym, to wg mnie pracodawca ma pełne prawo go całkowicie zignorować. Tylko, że wtedy nie powinien mu nic osobiście obiecywać.

Co do klauzul o w ogłoszeniach rekrutacyjnych i Twojego tekstu:
Pracodawca mówi...niewyraźnie. Pracodawca mówi, że skontaktuje się z wybranymi, przy > czym ja nie mam żadnej możliwości weryfikacji tego czy wybrany jestem czy nie. A
gdyby napisał ze skontaktuje się do np. 15go to...16już wiem że to nie ja... A jeśli > pracodawca sam tego nie wie to...chyba nie najlepiej o nim świadczy... i o tym jest > mój wątek.
Na to nawet nie powinno się liczyć, bo na dane stanowisko może przyjść 20 albo 2000 zgłoszeń. I zwyczajnie do 15-go można nie zdążyć przejrzeć wszystkich, choćby się miało do tego wielu pomocników. To są trochę niedorzeczne wymagania wobec pracodawcy. Analogicznie - jeśli ktoś przychodzi do Ciebie, aby obejrzeć mieszkanie, które chcesz sprzedać i mówi, że się będzie zastanawiał, bo musi jeszcze obejrzeć inne, to przecież nie obrażasz się na niego za to, że przez 2 tyg. nie oddzwania. A tym bardziej nie wyznaczasz mu takiego terminu.
Ludzie, którzy mają wydać niemałe pieniądze na zatrudnienie kogoś/zakup czegoś mają prawo wybierać długo i nie można mieć do nich o to pretensji i nękać ich o to telefonami.

konto usunięte

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Boga przez duże B to w odniesieniu do "naszego" a bóstwa w ogóle to przez małe b. Jeśli obiecał że zadzwoni a nie zadzwonił to jest nieeleganckie, olewactwo albo postawa "ja wszystko mogę" co nazwałem ogólnie zabawą w boga. Wymuszanie zapewnień o nierozmnażaniu to nie jest zabawa w boga - to jest skurwysyństwo (i nich mnie Pan Andrzej wytnie z wątku jeśli Jego wola).
Jeśli przychodzi kłamca to miał prawo...i nie powinien obiecywać...
O TYM PISZĘ CAŁY CZAS, ale jeśli obiecałeś - dotrzymaj, a wydawanie takich czy innych pieniędzy nie ma tu nic do rzeczy. DOTRZYMAJ SŁOWA oczywiście jeśli je dałeś i o tym mówię..a nie o tym czy ma dać słowo czy ma nie dać kiedy komu jak i dlaczego..mówię o sytuacji gdy DAŁ...

konto usunięte

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

A co powiecie na sytuację kiedy Pani poszukująca pracownika na stanowisko X dzwoni, umawia się ze mną na konkretną godzinę, dzień i miejsce spotkania i sama na nie nie przychodzi ? Najlepsze w tym wszystkim był fakt, że:
A) Sekretarka nie miała pojęcia o spotkaniu
B) Pani, która do mnie dzwoniła nie odbierała telefonu.
Dla mnie takie zachowanie jest nie na miejscu. Powinna przynajmniej powiadomić telefonicznie, że spotkanie się nie odbędzie ponieważ wyjeżdża itp.
Po kilku dniach oczywiście odezwała się i poprosiła o kolejne spotkanie, na które tym razem ja się nie stawiłam :)

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Renata P.:
A co powiecie na sytuację kiedy Pani...

No "zapomniała"..;)

konto usunięte

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

nooo..zabawne...nader.
Ula S.

Ula S. pokonać góry i nie
potknąć się o kamień

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Andrzej Pieniazek:
Renata P.:
A co powiecie na sytuację kiedy Pani...

No "zapomniała"..;)

Takie zachowanie jest nie na miejscu. Wszyscy chcą by ich szanować, a nie szanują innych. Problem dotyczy i pracodawców, rekruterów jak też pracowników. Szanujmy siebie, innych, swój czas i czas innych. Ogólnie rzecz biorąc kultura jest u nas na poziomie małp :(
Ula S.

Ula S. pokonać góry i nie
potknąć się o kamień

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

I rzecz kolejna i arcyważna. Na przykładzie pewnego bardzo znanego wydawnictwa, nazwy nie wymienię, na Goworku moc niepochlebnych opinii do których się przyłączam. Jakoś nie mogę się doprosić o zapłatę za przepracowany czas. Wolałabym na forum nie wyjawiać nazwy owej "znaczącej firmy" bo jednak liczę na piśmienność kluczowych w owym wydawnictwie osób i postawienie się ponad tymi którzy jeszcze nie zeszli z drzewa. Przykład kolejnej firmy na której się zawiodłam również mogę przytoczyć. Jestem daleka od wystawiania komuś minusów, bo wychodzę z założenia, że zawsze kiedyś na kogoś w karierze zawodowej się natkniemy, ale niektórzy swoją butnością popartą totalną niewiedzą i bałaganem w dokumentach, same się o to proszą. Przykre niestety, prawdziwe i niestety dość powszechne. Może przemawia przeze mnie gorycz, ale osoby które uważałam że przedstawiają jakiś poziom, no to niestety, ale jest to poziom minus

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Ula Staszewska:
I rzecz kolejna i arcyważna. Na przykładzie pewnego bardzo znanego wydawnictwa, nazwy nie wymienię, na Goworku moc niepochlebnych opinii do których się przyłącza

A wierzy Pani we wszystko szczególnie na Gowork?

Poza tym, windykacja należności to nie temat naszej grupy.
Ula S.

Ula S. pokonać góry i nie
potknąć się o kamień

Temat: JA PRACODAWCA czyli zabawa w boga...

Andrzej Pieniazek:

A wierzy Pani we wszystko szczególnie na Gowork?

Strasznie pan czepialski panie Andrzeju. Opisuję swoje doświadczenia, które pewnie inne osoby też mają. Jeżeli ktoś jest prezesem (albo ma taką pieczątkę) to nie znaczy, że jest nieskazitelnie czysty i uczciwy i zaciekle broni tych, którzy są nieuczciwi. Może pan mnie zbanować i z pewnością się nie rozpłaczę z tego powodu

Następna dyskusja:

wiek kandydata a pracodawca




Wyślij zaproszenie do