konto usunięte

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Byłam w związku z DDA 3,5 roku i powiem szczerze, że nie dałam rady słuchac co jakiś czas słów "nie kocham" "nie wiem czy kocham"...Agata Ziem edytował(a) ten post dnia 23.08.10 o godzinie 15:43
Daromila Borluk

Daromila Borluk Dzial Finansow,
Oakam Ltd

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Witam wszystkich!

Jestem partnerka osoby ktora ma syndrom DDA. Jak na razie jestesmy niecale dwa lata i moge smialo powiedziec, ze byl i jest to okres bardzo burzliwy i pelen wyzwan w moim zyciu:-) Sama pochodze z rodziny dysfunkcyjnej i musze powiedziec z duma, ze jestem po terapii indywidualnej, ktora bardzo pomogla mi w spojrzeniu na siebie i swiat.
Tak wiec ja ciagle wewnetrznie sie gdzies tam uleczam i prostuje, moj partner niestety nie...:-). Jak sie dobralismy? ano na zasadzie uzupelnien - on typowa "ofiara" - ja typowy "bohater"... On - kompletnie nie bioracy odpowiedzialnosci za cokolwiek w zyciu - podswiadomie - ja wrecz przeciwnie - nadopiekuncza - i rowniez podswiadomie bioraca odpowiedzialnosc za siebie, rodzine i wszystkich dookola...:-) zgralismy sie idealnie... Do czasu. po terapii, rzeczy zaczely sie powolutku prawie niezauwazalnie zmieniac. Bo ja stopniowo przestaje brac odpowiedzialnosc za emocje mojego meza. To mu sie nie bardzo podoba... No ba! Jako, ze ogolnie jestem czlowiekiem dosc cierpliwym i bardzo wytrwalym, trwam przy tym moim DDa-dku:-) i wciaz mu powtarzam, ze cokolwiek by nie myslal, ja jestem jego przyjacielem i jestem po jego stronie. Wiekszosc czasu spedzamy ostatnio milczac, bo maz co chwile obraza sie na mnie za najblachsze rzeczy:-) i potem nie chce ze mna rozmawiac. Ja przewaznie gdzies posrodku ignoruje te obraze i nawiazuje z nim rozmowe, a gdy to nie skutkuje, to zajmuje sie swoimi sprawami i domowymi obowiazkami. Calkiem mozliwe, ze wkurza go to jeszcze bardziej...:-) I tak trwamy... Probuje znalezc sposob na niego i jak na razie wydaje sie ze cierpliwosc dziala najlepiej. Cierpliwosc i spokoj ale i stanowczosc. Do tego jeszcze sporo szacunku. No coz zobaczymy, jak to dalej sie potoczy. Pewnie tu jeszcze cos wpisze za czas jakis.

Pozdrawiam
Maria Tyszka

Maria Tyszka librarian, Library

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Witajcie,

mam 26 lat, mój mąż 27. Jesteśmy razem od 6,5 roku, małżeństwem od prawie półtora. Mój mąż jest DDA, ale dopiero wczoraj to sobie uświadomiłam. Od kilku dni między nami jest kiepsko - on nagle się oddalił, nie dotyka mnie, nie chce rozmawiać o tym, co czuje, a jak wczoraj w końcu udało mi się nakłonić go do rozmowy, było fatalnie. Dowiedziałam się, ze on nie wie, czy chce ze mną być, nie wie, czy mu zależy, co ma robić. Że myśli o mnie i chce, żebym ułożyła sobie życie, a ona nie czuję się już szczęśliwy. Jest dobrze tylko wtedy, gdy jest sam. Nie mamy ze sobą o czym rozmawiać (jakoś przez te wszystkie lata było ok), nie mamy wspólnych zainteresowań. Myślałam, ze mi serce pęknie z żalu. Nie rozumiem, dlaczego tak nagle to wszystko, to jego załamanie. Wiem, ze ostatnio było nam ciężej - zbieramy pieniądze na mieszkanie, to wynajmujemy, on ma dość stresującą pracę (choć twierdzi, ze nie) i myślałam, ze to przejściowe, ze damy sobie radę. A tu z dnia na dzień takie coś. Nie rozumiem, czemu mi nic wcześniej nie mówił, dlaczego nie chce mojej pomocy. O terapii już w ogóle nie ma o czym mówić. Jestem załamana. Chcę mu pomóc, nam pomóc, ale nie wiem jak. Czy dać mu czas na przemyślenie? Jak można tak się poddawać? Jak żyć z DDA??

konto usunięte

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

jestem z dda już 5 lat, mamy 2 córki, wkrótce urodzi się nam trzecie dziecko... powiem jedno, w życiu już nie związałabym się z kimś po takich przejściach... mój mąż wraz z matka tez dda wykańczają mnie psychicznie, gdyby nie moja własna terapia od 8 lat i rozne techniki radzenia sobie ze stresem, byłabym już chyba na dnie... zabrnęłam i brnę dalej bo mam 3 dzieci. Moj mąż poszedł na terapie dda, niestety jest dużo gorzej, jestem wszystkiemu winna, kilkakrotnie wzywał policje, ze pozbawiam go wolności (obrażał się o byle głupstwo i wychodził na wiele godzin zostawiając mnie z malutkimi dziećmi bez pieniędzy, bez kart i kluczy do samochodu, bo przecież on jest wolny)...
policje wezwał po tym jak złapałam za walizkę i powiedziałam żeby się nie wygłupiał, gdy oznajmił mi ze się wyprowadza... bo stosuje przemoc i ograniczam mu wolność osobista... dodam, ze byłam wtedy w 7 miesiącu trzeciej ciąży. Zabrnęłam i myślę ze przegrałam życie, a jeszcze nie wiadomo, czy mi dzieci nie odbierze i zmarnuje mi dzieci... teraz mogę powiedzieć, ze nigdy wiecej z dda... i odradzam taki związek wszystkim ludziom. Ja ułożę sobie życie chyba w następnym wcieleniu, bo na jakikolwiek udany związek w przyszłości z moim bagażem jestem według mnie już bez szans. dda rzeczywiście rożnie się objawia, u mojego męża skrajnym egoizmem, dążeniem do wolności po trupach, bardzo przykrym zachowaniem na codzien, nie respektowaniem ani nie szanowaniem cudzych uczuć i potrzeb. Moj mąż prowokuje do skrajnych emocji, gdy płaczę, mówi ze mi nie wierzy i ze to ja udaje, bo osoba przeżywająca coś wygląda według niego inaczej. Jego dziadek alkoholik miał napady furii i groził bliskim, ze ich pozabija... miał pistolet w domu bo był milicjantem. Także takie emocje są mojemu mężowi potrzebne... kochająca, spokojna, dbająca o dzieci zona jest po prostu nudna i trzeba ja podkręcić... a mnie tez można, bo na każdego sposób się znajdzie... wtedy jest pakowanie walizek, ostentacyjne wychodzenie z domu, wzywanie policji. Raz sama dzwoniłam na policje, prosząc o pomoc, ze mąż zachowuje się niegodziwie, to skierowali mnie do poradni rodzinnej.
On san uwielbia skrajne emocje i ostatni weekend był dla mnie i dzieci koszmarem. Mieliśmy iść na rodzinny spacer i z powodu głupstwa mój mąż obraził się, siedzieliśmy ponad godzina w samochodzie pod klatka,bo miałam nadzieje, ze mu przejdzie, dzieciak mi zasnął w foteliku i nie chciałam mu przerywać snu. Niestety mąż wykorzystuje moje uczucia do dzieci manipulując mną...bo ja chce byc z nimi i nie chce ich opuszczać. Dodam,ze męża wychowywała babcia, bo matka do tej pory jest nieodpowiedzialna. jestem załamana, wszyscy co go słabiej znają bronią mojego męża, bo on zadbał o siebie, jest wykształcony i dobrze zarabia... stwarza dobre pozory. ja mam gorsze wykształcenie i nie utrzymam sama trojki dzieci. Nie chce się już na wszystko zgadzać, nie widzę jednak wyjścia z sytuacji.

ostatnio postanowiłam, ze chce spokoju, być może wyprowadzę się do moich rodziców razem z dziećmi, żeby wrócić do pracy, ale jak mowie czeka mnie raczej walka o dzieci...mój mąż jest prawnikiem, wiec raczej z jego manipulacjami nie wygram...

LUDZIE OSTRZEGAM WSZYSTKICH PRZED DDA. Nie łudźcie się...!!!!
niech moje życie stanie się dla was ostrzeżeniem, ja widziałam, ale nie nialam odwagi zerwać... myślałam chyba, ze z bogatym i wykształconym mężem będzie mi po prostu łatwiej w życiu... no to jest mi teraz łatwiej...
Marcin Grzybek

Marcin Grzybek Nic co ma wartość,
nie przychodzi bez
walki!

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

sed contra.

nie wszyscy dda są beznadziejni i nie warci bycia z nimi w związku. i takie zachowanie pojawia się nie tylko u dda, lecz u innych ludzi. może i jesteśmy jakoś naznaczeni, ale żeby na podstawie własnych doświadczeń skreślać innych, albo doradzać w ogóle ich nie znając?

konto usunięte

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Witam,
widzę, ze czuje się Pan urażony, niestety podtrzymuje moja wypowiedz. Decydując się na związek z dda trzeba być świadomym na co się decydujemy. Ja nie do końca wiedziałam na czym to w ogóle polega. Trzeba bardzo, ale to bardzo zadbać o siebie, bo można zostać na wielkim lodzie. Nie bez przesady określa się dda jako osoby z zamrożonymi uczuciami.
Moja teściowa tez dda z pierwszym mężem się rozeszła, wmawiały mu razem z mama ze jest nienormalny, bo był wolnym duchem i muzykiem. Po 4 latach nie wytrzymał i odszedł. Zniszczyły obie związek z synem, moim obecnym mężem, przenosząc wściekłość na niego z alkoholika, z którym obie mieszkały. Małżeństwo drugie mojej teściowej tez by się rozpadło już dawno, gdyby nie fakt, ze mąż jest holendrem, a moja teściowa w jego języku nie potrafi mu dopiec, bo nie zna tak dobrze języka. Gdy chcieli się rozstać, okazało się ze facet ma raka jelit i wątroby... tylko to moja teściową zatrzymało, bo dostała zasiłek opiekuńczy. Nie miała dochodów, bo cale życie jej się nie chciało pracować i on na nią pracował. Ona miała tak ciężkie dzieciństwo, ze po prostu jej się wszystko należało, bez jej wkładu.
Niestety dda które znam to osoby skrajnie wyrachowane, dobrze wszystko kalkulujące,w nic nie wierzące, wykorzystujące, bo przecież i tak zostaną oszukani i skrzywdzeni... no to trzeba wyciągnąć jak najwięcej.
Pisze to po to, ze może to kimś wstrząśnie i doprowadzi do zmiany, terapii, otwarcia. Niestety po ciężkim dzieciństwie niektórzy po prostu są upośledzeni w sferze uczuć ludzkich, empatii, ale walkę o odzyskanie tego warto podjąć według mnie. Pisze to szczególnie właśnie do dda. Do tych co szukają skrajnych emocji i przeżyć niszcząc po drodze szczere uczucia ludzi, którzy im zawierzyli i zaufali. Co do mnie mąż mnie bardzo zmienił na niekorzyść, jestem o wiele mniej bezinteresowna, bardziej ostrożna, skończyłam z tzw sercem na dłoni... może jedynym plusem jest to ze nie będzie mnie już łatwo wykorzystać. Moze tego miałam się nauczyć...
Tomasz G.

Tomasz G. What goes around
comes around

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Przyłączę się do dyskusji gdyż na apel p. Izy to właśnie pozostaje zrobić.
Otóż może pokrótce gdyż nie ma się co rozwodzić nade mną a nad tematem: też jestem dda i jakoś z tym żyję.
Jednak z wcześniejszych Pani wypowiedzi bije ogromna niechęć do człowieka, który Panią "w taki sposób urządził", że nie ma Pani za bardzo teraz możliwości rozwinąć skrzydeł. Zastanawia mnie jednak kilka rzeczy:
- dlaczego nie zrezygnowała Pani ze związku zanim narodziły się dzieci, czy nie wiedziała Pani o tym już wtedy ?
- dlaczego kontynuowała Pani życie w udręce, poświęcając siebie i kolejne dzieci takiemu losowi ?
- dlaczego tak późno zdecydowała Pani się na odejście i zamknięcie tego smutnego rozdziału życia ?
Mam swoje propozycje odpowiedzi, z którymi poczekam by skonfrontować je z Pańskimi gdyż uważam że każdy mając wolną wolę ma możność decydowania o sobie samym nawet będąc w związku.
Proszę zapoznać się z wieloma wypowiedziami osób pozostających przez długi czas w korelacji z osobami uzależnionymi lub choćby dda że jednak podjęły niesamowicie trudny krok by własne życie położyć w pierwszym rzędzie gdyż to ze sobą spędzi Pani najwięcej czasu bo aż po grób - to hasło przyświeca znakomitej większości osób mających rozterki partnerskie w lepszych bądź gorszych związkach.
Nie jestem psychologiem lecz swoistą kwintesencją dda, którą Pani w dosyć negatywny sposób przedstawiła powyżej nakładając na mnie ciemny płaszcz wyrachowania i braku uczuć oraz psucia partnerkom życia. Otóż nie zgadzam się z takim stwierdzeniem bo mający świadomość znamienia, którego niestety nie wybrałem a zostało mi wypalone mimo mej woli zdaję sobie sprawę że muszę kontrolować swoje zachowanie w stosunku do bliskich. Sama świadomość bycia dda nie czyni mnie gorszym i mniej wartościowym, ba myślę że właśnie to dda dostrzegają wartość bycia z kimś w związku i cenią go bardziej niż inni, tzw. normalni.
Fakt że nie każdy dda tak czyni ale jesteśmy tylko ludźmi i nie myli się ten/ta kto nic nie robi....
PS. proszę nie odbierać tej wypowiedzi jako ataku na Pani osobę, to po prostu mój punkt widzenia.

konto usunięte

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Witam Pana,
nie chce się tłumaczyć, jednak może warto odpisać, bo wyglądam na tzw ofiarę. Wiele moich wcześniejszych doświadczeń złożyło się na to DLACZEGO NIE...

Mojego męża poznałam na treningu psychologicznym, dla niego był to pierwszy, dla mnie któryś z kolei. Opowiadałam mu o swoich doświadczeniach i tak się zaczęło... widziałam jego problemy, ale wierzyłam ze je rozwiąże... czekając nie wiadomo na co, a właściwie na stypendium zagraniczne, do którego nie doszło, bo okazało się ze jestem w ciąży. Do ślubu namówiła mnie psycholożka, która prowadziła trening. Posłuchałam jej, ponieważ terapia u niej wcześniej w moim życiu przynosiła dobre efekty, byłam uznana i szanowana w ciekawej pracy, miałam mieszkanie służbowe i samochód (nota bene mąż go sprzedał, bo uznał, ze przynosi straty...rzeczywiście jakiś czas stal pod domem, bo był 2 osobowy, wiec nie woziłam nim dziecka.Ktos powie glupia... ale ja zgadzalam sie na to w dobrej wierze, myslalam, ze kupimy kiedys samochod dla mnie....)
Poza tym wszystkim byłam rzeczywiście zakochana. Chciałam otrzymać rodzinę i to mój mąż namówił mnie nota bene na drugie dziecko. Jestem z pełnej rodziny, mam siostre i nie wyobrażałam sobie, ze może być inaczej. Teraz wiem, ze większość koleżanek obok mnie ma tylko jedno dziecko i już wiem dlaczego...
Kolejne DLACZEGO...
dorastałam w komunistycznzm systemie który objął również rodziny, od 4 miesiąca mama oddala mnie do żłobka, potem do przedszkola, bo nie starczało im na przeżycie, mój ojciec był nauczycielem... Chciałam by moje dzieci doświadczyły większego bezpieczeństwa emocjonalnego i wydawało się wtedy ze mąż to wspiera i również mu na tym zależy, bowiem sam był wychowywany przez liczne opiekunki.

Wydaje się ze sytuacja odpowiedzialności i konieczne ograniczenia go przerosły. Mnie przerosły pretensje męża i odcięcie od świata, Myślałam wtedy, ze spokojnie to przetrwam... wzkonuje duzo praktyk duchowych m.inn. rebirthing i afirmacje, gdyby nie to mysle, ze tez dalabym dzieci do zlobka. To pozwolilo mi zachowac optzmizm i dalo wielka sile. Niestety z czasem okazalo sie ze bycie 24 godziny na dobe opiekunka dla dzieci i meza jest dla mnie niemożliwe, dla mojego umyslu i mimo praktykowania cierpliwosci przestalo sie sprawdzac.
Maz jest skłócony z rodzina, a moja mieszka daleko. Cala odpowiedzialność za dzieci i dom spadła na mnie, mąż nigdy nie miał w domu rodzinnym żadnych obowiązków, w naszym domu nie robi w domu kompletnie nic, bo zarabia.

Nie da się z tym polemizować... wszyscy go bronią, a ja jestem padnięta. Moi rodzice ciężko pracowali, a i ja mam takie wzorce harówki... wiec można na mnie sporo zwalić, zanim mnie zwali z nóg. Kolejne dlaczego chyba nie ma sensu, teraz mam już trójkę dzieci... może mi Pan powie, ze znaczy to to samo dla mezczyzn i kobiet... myślę ze niestety znaczy coś zupełnie innego. Maz jak mu nie pasuje, zabiera się i idzie, ja mam się gryźć w jezyk i być milutka i przepraszać, ze żyje. A ja nie zawsze mam sile na Boga być taka milutka, uległa i wyrozumiała, jak większość dda oczekuje. Mam prawo do własnej frustracji, coś mnie boli, coś strzyka i uwiera. Nie jestem lalka do cholery., mimo ze nie mam rodziców alkoholików.

Dziś mąż powiedział mi ze nie wróci dopóki go nie przeproszę, bo śmiałam zapytać o nasze finanse. Juz nie zamierzam przepraszać dla dobra dzieci, świętego spokoju i wszystkich świętych. Nie wiem jak będzie dalej.
Niech Pan się dobrze zastanowi, zanim zrobi Pan jakieś kobiecie dziecko, to wielka odpowiedzialność, z której nie da się wycofać...
pozdrawiam

Iwona

konto usunięte

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

poza tym... jestem dość niespecyficzna osoba jak na nasze warunki... od ponad 20 lat jestem wegetarianka, mam wege dzieci i trudno znaleźć dla nich odpowiednia opiekę... nie ma za dużo ludzi, którzy znają się na takim odżywianiu dzieci. Teściowa jest bardzo przeciw, wiec gdyby tylko zostawić jej dzieci, nakarmi kiełbasą na 200%...
sama czuje się świetnie, jestem bardzo zdrowa, trudno wiec, żebym dla świętego spokoju dawała dzieciom mięso, bo tak rzeczywiście może łatwiej, nie wiem zresztą, bo moje nigdy go nie jadły.
to a propos uzupełnień dlaczego...

konto usunięte

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Nie obraz się, to typowe według mnie i potwierdza moja tezę, ze dda nie potrafią być w udanych związkach, wyszukują osoby kalekie, ułomne, chore, z nałogami bo CZUJA SIĘ JAK W DOMU... na alkoholiku raczej nie sposób polegać i trzeba brać na siebie...
niestety z normalna osoba nudzą się, bo to nie ich wzorzec po prostu. Jestem tego typowym przykładem, mój związek z dda tez. Poza tym dda w magiczny sposób wzorcami się przyciągają... widziałam jak mój ówczesny chłopak dostał kota na punkcie dziewczyny dda, co miała oboje rodziców alkoholików. Nota bene sam jest dda, jego matka również...
ta dziewczyna zwróciła się do niego pierwszym tekstem, ze MU NIE WIERZY, na co byłby już w stanie zaciągnąć ja przed ołtarz... tak go to zafascynowało
wiadomo, mamusia tez mu mówiła (jako dziecku); ze nie wierzy ze ja kocha... nic dziwnego ze on od tego nie jest zbyt normalny... obecnie to mój mąż, który robi wszystko by zniszczyć nasz normalny związek i moja normalność.
Marcin Grzybek

Marcin Grzybek Nic co ma wartość,
nie przychodzi bez
walki!

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

eee tam, nie potrafią! znam jeden konkretny przypadek na zaprzeczenie tej tezy. Co do szukania sobie kogoś ułomnego, to znowu uogólnienie, bo np. ja nie szukam. Nie znalazłem. Zgadzam się, żę na alkoholiku polegać nie można, tylko co "trzeba brać na siebie... "?
Kontynuując wątek uogólnień typu: "wszyscy jesteśmy tacy sami", to różni ludzie, różne wzorce, i kryterium kluczowym wcale nie jest środowisko, lecz wybór danego człowieka. A to, że Twój związek jest tego typowym przykładem, nie znaczy, że topowym. Poza tym, "te same bieguny" zwykle się odpychają, a nie przyciągają. I znowu, kilka przykładów znam na poparcie tej tezy. Co do "zaciągania przed ołtarz", to Ci sam o tym powiedział? I destrukcyjny wpływ twojego Szanownego męża nie jest powodowany przez intencje, tylko nieświadomość tego, co Wam robi. Sprawa odżywiania wygląda tak, że mięso zawiera sporo białka, potrzebnego do rozwoju organizmu. Więc opcja z której nie korzystasz, wcale nie musi być "zła".
Natomiast, jeśli chodzi o Pani zakochanie, czy jak to inaczej nazwać, to chyba pozbawiło Panią ocene sytuacji i w Pani poście wygląda to niemal jak tłumaczenie samej siebie.
I co to miało być?! chętnie się dowiem...:
Nie jestem lalka do cholery., mimo ze nie mam rodziców alkoholików.
Pani zdaniem, posiadanie takich rodziców, kształtuje dzieci w sposób "niezaradny"? Robi z nich "lalki"?
Dagmara K.

Dagmara K. Skoro nie można się
cofnąć, trzeba
znaleźć najlepszy
spos...

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

przyłączę się do dyskusji, gdyż ostatnio dowiedziałam się że mam syndrom DDA.
uświadomiła mi to Pani Psycholog, do której trafiłam z zupełnie innego powodu, a przynajmniej tak to z początku wyglądało. Zglosiłam się do niej, bo mam problem z emocjami, szczególnie w relacjach damsko-męskich. Rozpadło mi się przez to kilka związków, w tym małżeństwo. Ale nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło że problem może być związany z DDA. Dopiero po ostatnim zburzonym związku i moim totalnym załamaniu uznałam że czas najwyższy poszukać fachowej pomocy, że chyba jednak coś jest ze mną nie tak. I właśnie dowiaduję się co, gdzie tkwi przyczyna. Przede wszystkim wybieram na partnerów osoby uzależnione od alkoholu, choć sama nie piję. A do tego moje emocje kierują moim życiem, mam trochę "skrzywione" postrzeganie rzeczywistości.
Ale chcę sobie pomóc, dlatego pokładam naprawdę dużą nadzieję w terapii. Wierzę że z pomocą psychologa uda mi się zmienić swoje życie:)
Marcin Grzybek

Marcin Grzybek Nic co ma wartość,
nie przychodzi bez
walki!

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Gratulacje, za podjęcie działań;) 3mam kciuki za powodzenie i myślę, że świadomość DDA dużo daje, a jeszcze więcej, jeśli się z tym "coś robi" ;) Więc całkiem niezłe szanse na powodzenie ;) Mówią, że wiara czyni cuda, zatem i my wierzymy w Ciebie ;)
God Bless ;)
Maria Tyszka

Maria Tyszka librarian, Library

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Mój mąż, DDA, po dwóch miesiącach "zawieszenia" i zastanawiania się, co właściwie do mnie czuje, dzisiaj - z lekka przyciśnięty - potwierdził, że mnie nie kocha i nie sądzi, żeby to się zmieniło. Po półtora roku moje małżeństwo legło w gruzach...
Dorota Rozkosz

Dorota Rozkosz Student Wyższej
Szkoły
Administracyjno-Społ
ecznej

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Witam u mnie jest podobnie jak u Dagmary przez mój syndrom DDA nie jestem w stanie pozostać w zwiąku na dłużej i także rozadło się moje małżeństwo.Do tej pory moi partnerzy byli z jakimiś problemami(takich chyba przyciągam)W Tym roku podjełam terapie i choć jestem świadoma,ze pracy jeszcze mnóstwo to wkońcu i mi się uda ułozyć sobie życie;)
Dagmara K.

Dagmara K. Skoro nie można się
cofnąć, trzeba
znaleźć najlepszy
spos...

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

jako osoba mająca syndrom DDA nie zgadzam się z jednym uogólnieniem, że DDA są wyzuci z uczuć, że nie potrafią kochać, szanować... ja osobiście jak kocham to aż za bardzo, oddaję całą siebie i swoje serce partnerowi
dlatego nie rozumiem tych stwierdzeń że DDA nie kochają...
Dorota Rozkosz

Dorota Rozkosz Student Wyższej
Szkoły
Administracyjno-Społ
ecznej

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Uczuc to ja mam sporo,ale tak szczerze jak zastanawiam się nad kochaniem co to to tak naprawdę znaczy??!!Kiedy wiecie,że kochacie,że to jest miłość,a nie tylko potrzeba bycia z kimś nie bycia samemu?
Marcin Grzybek

Marcin Grzybek Nic co ma wartość,
nie przychodzi bez
walki!

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

to, jakie słowo ma znaczenie, to już zależy od nas samych. "miłości", się innym nie przekaże, nie nauczy; wydaje mi się, że sami musimy dojść do tego, co to słowo dla nas znaczy. I potrzebę bycia z kimś [konkretnym] też można nazwać miłością, wg mnie wcale to nie jest redukcja tego słowa.
Marcin Grzybek

Marcin Grzybek Nic co ma wartość,
nie przychodzi bez
walki!

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Dorota Rozkosz:
Witam u mnie jest podobnie jak u Dagmary przez mój syndrom DDA nie jestem w stanie pozostać w zwiąku na dłużej i także rozadło się moje małżeństwo.Do tej pory moi partnerzy byli z jakimiś problemami(takich chyba przyciągam)W Tym roku podjełam terapie i choć jestem świadoma,ze pracy jeszcze mnóstwo to wkońcu i mi się uda ułozyć sobie życie;)

Takich nie przyciągasz, tylko na takich się sama decydujesz. Nie chodzi mi w tym momencie o to, że masz w czym przebierać, tylko o to, że sama podejmujesz decyzje bycia z kimś [konkretnym]. A za podjęcie terapii gratuluje!;) Z czego "korzystasz", jeśli wolno spytać?
Marcin Grzybek

Marcin Grzybek Nic co ma wartość,
nie przychodzi bez
walki!

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Dagmara K.:
jako osoba mająca syndrom DDA nie zgadzam się z jednym uogólnieniem, że DDA są wyzuci z uczuć, że nie potrafią kochać, szanować... ja osobiście jak kocham to aż za bardzo, oddaję całą siebie i swoje serce partnerowi
dlatego nie rozumiem tych stwierdzeń że DDA nie kochają...

I ja się z Tobą zgodzę, tylko może piszącym takie rzeczy chodzi o "nieuświadomione" DDA? Wtedy to by chyba było bardziej prawdopodobne, tak mi się przynajmniej wydaje. Ostatnio usłyszałem, że DDA "filtrują" bodźce z otoczenia, ale również te wewnętrzne- zawsze, albo bardzo często zastanowią się zanim okażą swoje uczucie/emocje. Może to też ma z tym co piszesz Dagmaro, jakiś związek...[?]



Wyślij zaproszenie do