konto usunięte

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Dzieki Sylwio za ten post. Masz racje. Nie ma 100% obiektywizmu i nie ma 100% racji. Warto wiec dzielic sie swoimi odczuciami i doswiadczeniami, z szacunkiem do drugiej osoby i jej przezyc. Kiedy ktos w ten sposob rozmawia, jestem grzeczny jak baranek :-P, jednak gdy ktos przekracza te granice, to staje sie zlosliwy i ostry w obyciu , ale ogolnie grzeczny ze mnie chlopiec. ;-)

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Sylwia K.:
Hmmm, jeśli dobrze zrozumiałam - to Paweł założył ten wątek tylko dla partnerów DDA.

Sylwio, nie założyłem tego wątku tylko dla partnerów DDA. Bo wypowiedzi obu stron są cenne. Tym bardziej, że wzajemne zrozumienie obu stron nie jest proste i często wydaje się tylko stroną, że rozumie drugą. Chciałem też wskazać, że nie tylko na DDA należy się skupiać w związku - jeśli piszemy o związkach.

Nie mam Waszych doświadczeń. Nie zrozumiem narastania mechanizmów obronnych latami, bo tego nie doświadczyłem (wytłumacz ślepemu kolory). To wiedza, która jest przede mną zamknięta i której Wam nie zazdroszczę.

Wciąż sądzę, że jeśli nawet w sposób kontrowersyjny dla niektórych osób są podawane kwestie, to warto dzielić się spostrzeżeniami. Każdymi - pozytywnymi lub nie. W sposób jaki każdemu odpowiada.

Nawet jeśli wywołuje to w niektórych odruchy obronne.Paweł K. edytował(a) ten post dnia 26.02.09 o godzinie 14:19

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Polecam Audycję
http://www.radioeuro.pl/Audycja.aspx?id=12475Daniel Drogosz edytował(a) ten post dnia 26.02.09 o godzinie 15:13

konto usunięte

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Paweł K.:
Chciałem też wskazać, że nie tylko na DDA należy się skupiać w związku

Myslisz, ze DDA tego nie wiedza? Moze niektorzy nie. Niektorzy chca, zeby sie na nich skupiac i zachowuja sie jak rozkapryszone dzieciaki, ktore mysla, ze mozna im wszystko, wykazuja postawe totalnie roszczeniowa, bo to one sa pokrzywdzone przez los. Z pewnoscia masz tutaj racje.

Sa tez osoby, ktore o tym wiedza, rozpoznaja to u siebie i staraja sie temu na rozne sposoby przeciwdzialac. Sa tez tacy DDA, ktorzy nie pozwola na to, by uwaga i troska innych w jakikolwiek sposob byla na nich skoncentrowana.

Nie wiem, nie jestem ekspertem od DDA i nie wiem czy chcialbym kiedykolwiek pracowac bezposrednio z tematem DDA, ale czasem obserwujac roznych DDA, wydaje mi sie, ze ci najbardziej roszczeniowi, to osoby, ktorych syndrom DDA najmniej dotyka i po prostu wykorzystuja sobie go jako przykrywke i wytlumaczenie.

Z mojej dzialeczki. Jako DDA nigdy w zadnym zwiazku nie pozwalalem, by druga strona w czymkolwiek mi pomagala, by okazywala mi czulosc, troske, uwage. W sumie bylem jak dorosly od 6 roku zycia i nauczylem sie, ze nie moge liczyc na niczyje wsparcie, nie potrafilem wiec przyjmowac jakiegokolwiek wsparcia. Wszystkie moje partnerki w przeszlosci musialy niezle sie starac, bym cokolwiek przyjal od nich. Bylem czlowiekiem bez potrzeb. Zjem cokolwiek, napije sie czegokolwiek, ogladne cokolwiek, pojde gdziekolwiek, zrobie cokolwiek i rownie dobrze moglbym nie jesc i nie pic nic, nic nie zrobic, nigdzie nie pojsc i nic nie ogladac.

Jesli moja partnerka zrobila cokolwiek dla mnie, czulem sie z tym zle. Okazanie mi zainteresowania czy uczucia odbieralem jako zbrodnie z mojej strony, bo widocznie pozwolilem sobie na cos, na co pozwalac sobie nie mozna, a wiec dalem komus ujrzec we mnie potrzebe uczucia, zrobilem wiec cos zupelnie zlego. Gdy bylem maly wszystkie ciotki karmily mnie tonami ciast, ja nie mialem ochoty na zadne z nich, ale jadlem, bo ktos pokazal chec nakarmienia Robusia. Jakakolwiek forma okazania mi uwagi czy uczucia, byla dla mnie nie do przyjecia, od razu czulem sie winny i musialem za to zaplacic sroga cene. Nic mi sie nie nalezalo. Nie przyjmowalem wsparcia od nikogo i zylem tylko dawaniem wsparcia innym. Nie pozwalalem sobie w zwiazkach na cokolwiek z drugiej strony, sam oddawalem wszystko, rezygnowalem ze wszystkiego dla kogos. Kiedy jednak komus udalo sie to zrobic, to musialem natychmiast zepsuc komputer, lub cokolwiek innego, musialem sie ukarac.

Bedac z osoba, ktora nagle zachorowala, kupilem ziemie w gorach w West Virginii, wybudowalem tam dom na grzbiecie zalesionej gory, zeby ta osoba mogla odpoczywac i zdrowiec. Opiekowalem sie nia 24/24 i na weekendy jechalem zarabiac kase od rana do wieczora, wracalem i nie spiac nie jedzac praktycznie nic zjamowalem sie potrzebami tej osoby. Trwalo to rok i w koncu wyladowalem w szpitalu w Ohio ze stanem przedzawalowym. Jestem wiec typowym przykladem egoisty i osoby, ktora chce zeby skupiac sie w zwiazku na niej. Nigdy nic nie posiadalem dla siebie, jesli juz na cos sobie pozwolilem, to tylko na to, co moglem wykorzystac dla drugiej osoby. Nie potrafialem stawiac zadnych granic.

Kiedy po latach spotkalem sie z moja byla partnerka i dowiedzialem sie, ze jest matka samotnie wychowujaca dziecko, natychmiast chcialem sie nia zajac i zaopiekowac, ozenic sie z nia, dac nazwisko jej dziecku, bo czulem sie odpowiedzialny za jej zycie. Zaden ze zwiazkow w ktorym bylem nigdy sie nie zakonczyl tak naprawde, bo latami dbalem o te osoby, nawet jesli zalozyly one wlasne rodziny.

Wiem, ze to wynika z braku uczucia, z glebokiej potrzeby bycia kochanym, ale nie moge sie zgodzic z tym, ze DDA to po prostu osoby, ktore chca aby sie na nich w zwiazku koncentrowac, gdyz dla mnie jakakolwiek koncentracja na mnie byla nie do wytrzymania i kiedy ktos to robil, bylem gotow posunac sie nawet do samookaleczen.

To sie zmienilo i ucze sie przyjmowac wsparcie, milosc, cieplo, dotyk. Stawiam granice. Mowie o pragnieniach i potrzebach. Przyjmuje mile slowa i czasem nawet mowie je sam do siebie. Sprawia mi to wiele roadosci.

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Robert A.:

Myslisz, ze DDA tego nie wiedza?

Sądzę, że większość wie. Naprawdę.

Ale w większości grup, innych wątków, na stronach www poświęconych DDA jest to bardzo rzadko poruszane jako wspólny problem związku.
A ludzi poszukujących wsparcia (jako partnerzy DDA), czy to samotnie czy razem z partnerem/partnerką, jest dużo. Szperając po googlach można wyłowić tych poszukujących.

W tym wątku pojawiła się wypowiedź wskazująca na potrzebę terapii wspólnych. Gdzieś nawet podobno się odbywają. Ale dostępność takich spotkań w porównaniu z indywidualnym podejściem jest znikoma. Oczywiście - żeby było jasne - część terapii osoby z DDA musza i tak odbyć same. I ich drugie połowy też.

I bardzo podoba mi się Twój wpis.
Katarzyna J.

Katarzyna J. License Manager

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

jak przyjemnie czytać spokojne wypowiedzi :)

jeśli chodzi o mnie, związki ze mną nie są łatwe. Przed mężem żyłam w związku prawie 4 lat z facetem, który wykorzystywał mnie w każdy możliwy sposób. A ja czując się jak śmieć pozwalałam na to bo uważałam, że na więcej nie zasługuję. Ja jestem tym co się użala nad sobą, obwinia i bierze za dużo odpowiedzialności za ludzi. Tylko, że u mnie spowodowane jest to najpierw ciągłymi rodziców awanturami o mnie jaka to ja be jestem, do niczego się nie nadaje itd. Kiedyś nawet kochany tatuś mi powiedział, że nie mam koleżanek bo jestem za gruba :/ to boli mnie do tej pory niestety.
Z drugiej strony w wieku 16 lat moi rodzice mieli wypadek. Prowadził mojego taty brat rodzony. Ojciec był poobijany, a mamą trzeba było się poważnie zaopiekować. Najpierw 2-3 miesiące w szpitalach bo krwiaki na mózgu, wstrząs, złamany kręgosłup i od groma zapaści. O mały włos moja mama by jeździła na wózku...
Jako druga po niej kobieta w domu musiałam wszystko robić. Brat także DDA uciekał od problemów, często też wpadał w toksyczne związki gdzie latami cierpiał i pozwalał sobie na to...
Ale oczywiście wszystko i tak skupiało się na mnie. Wszystkie złości, ojca pretensje i krzyki... Nigdy nikt mi nie powiedział, że coś zrobiłam dobrze, zawsze robiłam źle... I w takim przeświadczeniu żyję teraz.
Efektem tego jest to, że nie ważne co powie mój małżonek ja w większości traktuję to jak zarzut, urazę itd. Na pewno jest to dla niego ciężkie. Przyzwyczaił się też do wielu moich zachowań, dlatego nauczył się niektóre rzeczy ignorować za co jestem mu bardzo wdzięczna. Jestem ogólnie nastawiona do wielu rzeczy na NIE, a każdy stres zajadam... Nie potrafię z tym walczyć a każda próba "pomocy" męża poprzez spokojną rozmowę kończy się moją agresją.
Ja sama widzę, że ze mną jest cholernie ciężko, więc to jest nie lada zadanie dla mojego męża wytrzymać ze mną. Ale on wie i jak wiem, że ja jestem odpowiedzialna za swoje zachowanie.
Ja przez wiele lat żyjąc w swoim świecie muzyki, fantastyki i w moim pokoju do tej pory mam problem z wychodzeniem z domu. Mam swoje mieszkanie i w nim czuję się najlepiej. Jak mąż chce byśmy poszli na spacer to często kończy się niezadowoloną moją miną czy coś. Może po kilku godzinach z oswojeniem się z tą myślą wyjdziemy.
Boję się bardzo wielu rzeczy, nie raz chciałam i czasem to do mnie wraca, że nie mam po co i dla kogo żyć... Wtedy przypominają mi się moje słowa po mamy wypadku - musisz żyć, żeby jej pomóc.
Z jednej strony dobre a z drugiej sama się uzależniłam...
Zdaję sobie sprawę jakie załamanie nerwowe by mama przeżyła, gdybym zrobiła co chciałam...

Do tej pory mam nerwice i nie jednokrotnie mąż jest przerażony bo nie wie co robić. Jak wpadnę w taki stan to się prawie duszę, huśtam. Czasami jak pomyślę nad tym wszystkim podziwiam go za determinację. Musi naprawdę mocno mnie kochać... I za to jestem mu wdzięczna.
Póki co szukam terapii dla siebie, będę jechała do jednej poradni w przyszłym tygodniu się zapisać i po raz kolejny przejść rozmowę z psychologiem. Mam nadzieję, że trafię wreszcie do miejsca gdzie naprawdę mi pomogą... Bo ja sama ze sobą wytrzymać już nie mogę :(
Monika Całka

Monika Całka Psycholog,
psychoterapeuta

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Kasiu,

Dziękuję, że tak otwarcie napisałaś o sobie.
Doświadczyłaś wieku krzywd i to niezwykle ważne, że masz obok siebie tak kochającego i wyrozumiałego męża.

Piszesz, że to kolejna rozmowa z psychologiem. Korzystałaś już z terapii i nie pomogła- czy dobrze zrozumiałam ?

Moim zdaniem, terapia i dobry terapeuta pomogli by Ci uwolnić się od wielu problemów..
Zasługujesz na dobre życie, na bycie szczęśliwą.

Mogę polecić kilku terapeutów, zajmujących się terapią DDA i nerwicami.

Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki aby się udało!
M.Monika Całka edytował(a) ten post dnia 26.02.09 o godzinie 23:26
Sylwia B.

Sylwia B. Poszukująca pracy

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Robert A.:
Dzieki Sylwio za ten post. Masz racje. Nie ma 100% obiektywizmu i nie ma 100% racji. Warto wiec dzielic sie swoimi odczuciami i doswiadczeniami, z szacunkiem do drugiej osoby i jej przezyc. Kiedy ktos w ten sposob rozmawia, jestem grzeczny jak baranek :-P, jednak gdy ktos przekracza te granice, to staje sie zlosliwy i ostry w obyciu , ale ogolnie grzeczny ze mnie chlopiec. ;-)


Proszę bardzo. Polecam się na przyszłość ;)
Katarzyna J.

Katarzyna J. License Manager

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Monika Całka:
Kasiu,

Dziękuję, że tak otwarcie napisałaś o sobie.
Doświadczyłaś wieku krzywd i to niezwykle ważne, że masz obok siebie tak kochającego i wyrozumiałego męża.

Piszesz, że to kolejna rozmowa z psychologiem. Korzystałaś już z terapii i nie pomogła- czy dobrze zrozumiałam ?

Moim zdaniem, terapia i dobry terapeuta pomogli by Ci uwolnić się od wielu problemów..
Zasługujesz na dobre życie, na bycie szczęśliwą.

Mogę polecić kilku terapeutów, zajmujących się terapią DDA i nerwicami.

Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki aby się udało!
M.Monika Całka edytował(a) ten post dnia 26.02.09 o godzinie 23:26

Moniczko,

dziękuję za ciepłe słowa. To co opisałam to jedna mała część całości. Ojciec po prostu się wyżywał na nas psychicznie.
Byłam na kilku rozmowach z psychologami, ale żaden z nich nie zajmował się dokładnie DDA. Tzn raz byłam na rozpoznaniu DDA w Warszawie na Jelonkach w mieszkaniu przerobionym na mała poradnię. Miałam 2 spotkania i Pani mnie zapisała na listę oczekujących na grupę DDA. Nie doczekałam się, tzn zadzwonili po 2 latach, że mogą mnie zapisać na grupę w godzinach 10 - 14. A przecież muszę pracować zarobić na życie...
Ostatnio po tym jak dziadek odszedł (rok temu) i mama się już całkowicie załamała, prochów wzięła ponad 30, trafiłam do Poradni Zdrowia Psychicznego na Elbląskiej ale tam nie ma psychologów zajmujących się DDA. Miała mi coś poszukać i na tym się to skończyło... Plusem tego jest to, że dzięki temu mamę posłałam do poradni Współuzależnienia na Żeromskiego i wychodzi to jej na plus.

Ale fakt faktem, będę bardzo wdzięczna za pomoc. Moim jedynym problemem jest brak finansów, żeby iść prywatnie :( dlatego też zastanawiam się nad poradnią na Jagiellońskiej.

Również pozdrawiam
Justyna T.

Justyna T. własna działalność -
Golden Quality
Services

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

pewnie byłaś na olbrachta. Rzeczywiście te grupy są w dziwnych godzinach, jakby nie brali pod uwagę tego że ludzie muszą pracować...mnie zapisali od 9 do 11. Jak chciałam się przepisać, to pani stwierdziła że ona nie może mnie zapisać do drugiej grupy, bo nie może terapeucie zabierać innym klientów:( huk z tymi grupami...Kasiu, spróbuj na goplańskiej 44, tam też są grupy dda.pozdrawiam
Katarzyna J.

Katarzyna J. License Manager

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Justyna Tureczek:
pewnie byłaś na olbrachta. Rzeczywiście te grupy są w dziwnych godzinach, jakby nie brali pod uwagę tego że ludzie muszą pracować...mnie zapisali od 9 do 11. Jak chciałam się przepisać, to pani stwierdziła że ona nie może mnie zapisać do drugiej grupy, bo nie może terapeucie zabierać innym klientów:( huk z tymi grupami...Kasiu, spróbuj na goplańskiej 44, tam też są grupy dda.pozdrawiam

dziękuję Ci bardzo za informacje. Będę musiała sprawdzić ile czasu by mi zajął dojazd z pracy (pracuje przy wschodnim a mieszkam sporo za Warszawą. Stąd też myślałam o tej Jagiellońskiej).

a jeśli chodzi o te 2 spotkania z psycholog na Jelonkach (pewnie masz rację, że to Olbrachta. Pamiętam, że to blisko było Powstańców Śląskich) nie wywarła na mnie za sympatycznego wrażenia :/ tak jakby robiła to bo musi...Katarzyna J. edytował(a) ten post dnia 27.02.09 o godzinie 20:26
Monika Całka

Monika Całka Psycholog,
psychoterapeuta

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Kasiu, na Jagiellońskiej kierownikiem jest świetny terapeuta. Prowadzi grupy na Łokietka.

Poniżej wkleiłam spis, który umieściłam kiedyś w innym wątku:

"mogę polecić terapię na na ul. Łokietka 11 osobiście nie przechodziłam tam terapii ale rozmawiałam z uczestnikami - widziałam sama, że działa:-)

na Rejonowej 28/30, tel. 22 8639190 -przemili terapeuci
oraz na Saskiej Kępie - ul. Zakopiańska 33 - podobnie

Poniżej adresy poradni w Warszawie:
1.Poradnia Vitamed ul. Wileńska 18, tel. 022 4737907
2. Poradnia rodzinna ul. Zakopiańska 33, tel. 022 6170310
3. Poradnia Leczenia Uzależnień ul. Bellotiego 1, tel. 022 8388630
4. Przychodnia uzależnienia u. Elektoralna 26, tel. 022 6203524
5. Poradnia leczenia uzależnień, ul. Rejonowa 28/30, tel. 022 8639190
6. Petra, Ośrodek profilkatyczno-terapeutyczny, Al. Jerozolimskie 47/3, tel. 022 6292585
7. Poradnia, ul. Zamiany 13, tel. 022 6486657
8. OD-DO, Ul. Siedmiogrodzka 5 kl. II, tel. Tel. 022 6320909
10. Przychodnia uzależnień, ul. Jagiellońska 34, tel. 022 6196065
11. Ośrodek OŚRODEK PSYCHOTERAPII I PROMOCJI ZDROWIA Instytutu Psychologii Zdrowia PTP
ul. Jana Olbrachta 118 A lok. 12 01-373 Warszawa
tel. 0-22/ 665-77-17, 665-77-49
e-mail: osrodek@ipz.edu.pl
Informacje i zapisy od poniedziałku do piątku w godzinach 9.00-21.00.
Dojazd komunikacją miejską - autobusami linii: 112, 184, 189, 501 oraz tramwajami linii: 8, 10, 26, 46. Przystanek: Plac Kasztelański.
Dojazd samochodem - od ul. Powstańców Śląskich ulicami Strąkową i Kruszyńską.

Płatna terapia:
9. OTEP - Ośrodek Terapii i Edukacji Psychologicznej
Warszawa-Mokotów, ul. Madalińskiego 67B/35
Tel: 841 33 02, 0 661 484 786
10. OLCHA, Al. Jerozolimskie 99/44, tel. 022 6216261, terapia indywidualna "

Gorąco polecam-sama widziałam, jak "różnią" się ludzie, którzy dopiero rozpoczynają terapię od tych, którzy korzystają od wieeeelu miesięcy. Niektóre terapie trwają 2 lata - efekty widoczne gołym okiem:-) Spokój, rozluźnione ciało, umiejętność rozmowy z "obcym" człowiekiem o swoich przeżyciach.. Niesamowite!
Początkujący - spięci, małomówni, wyobcowani..

Ważne jest aby trafić na osobę, która przypasuje osobowościowo i będzie posiadała odpowiednie kompetencje.
Katarzyna J.

Katarzyna J. License Manager

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Jestem Ci naprawde bardzo bardzo wdzieczna :) tak malojest teraz zyczliwych ludzi wyciagajacych reke do innych. Ale na tym forum pare takich osob juz widzialam.

Jeszcze raz szczere dziekuje.

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Mam już swoje odpowiedzi.

Powodzenia Wam.

konto usunięte

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Dzieki Pawle :-)
Marta W.

Marta W. kto żyje
przeszłością, ten
nie ma przyszłości:)

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Witam WAS.
Będe bardzo wdzięczna, jeśli rozwiążesz moją ankietę do pracy magisterskiej oto link http://webankieta.pl/ankiety/w1hpt8x543i0.
Ankieta dotyczy właśnie związków DDA, dotyczy głównie tego, czy są to związki dla nich satysfakcjonujące.
Zdaje sobie sprawę jak mało jest powiedziane o tym aspekcie.
Dlatego, będe niezmiernie wdzięczna, jeśli ją rozwiążecie. Pozdrawiam, Marta
Beata M.

Beata M. "[...] kiedy się
uczysz czegoś nowego
musisz być dla
sie...

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

1. DDA to nie choroba a zespół przekonań
2. Terapia zmienia sporo, przede wszystkim postrzeganie siebie w świecie, umiejętność myślenia o sobie i za siebie.

Zmiany relacji partnerskich są często obserwowane w trakcie terapii DDA. Czasami partnerów drażni nagła niezależność, umiejętność określania swoich potrzeb, brak zgody na poddawanie się woli innych, chęć samodecydowania o sobie.Beata L. edytował(a) ten post dnia 04.12.10 o godzinie 21:45
Katarzyna J.

Katarzyna J. License Manager

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Wydaje mi się, że Twoja propozycja rozstania się na jakiś czas nie była mądrym posunięciem. Może poczuć się odtrącony. Fakt, że zastanawia się nad uczuciami do Ciebie wydaje mi się normalnym, gdyż sama przez to przeszłam względem męża. Jednak zrozumiałam, że jest dla mnie jak powietrze i żyć bez niego nie potrafię. W moim życiu się troche pozmieniało ostatnio. Wyjaśniła się sprawa z ojcem i ulżyło mi jak cholera. Teraz jestem trochę spokojniejsza i poczułam wreszcie, że mam własny dom :) chodzę na terapię indywidualną ale i niedługo może zacznę grupową.
Poza tym warto byś poszła do psychologa byś bardziej zrozuiała naturę problemu osoby dda.
Agnieszka Krupa

Agnieszka Krupa ankieter, MEMBR
International Poland

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

Witam serdecznie!
Jestem z DDA od 5 lat. 4 i pół roku jesteśmy małżeństwem. Mamy córkę - to z jej powodu wzięliśmy ślub (mąż twierdził, że i tak chciał mnie poprosić o rękę). Przez dwa lata było cudownie, on twierdził, że kocha nad życie, uwielbiał się przytulać, tych czułości ciągłych było aż nadto. Po dwóch latach nagle wszystko pękło. Zaczął zamykać się w sobie, a ja nie rozumiałam, dlaczego. Dopytywałam, a on nic nie mówił. Wreszcie - przyparty do muru, powiedział, że nie wie, czy mnie kocha. Byłam w szoku. Nagle ten, który twierdził, że gdybym to ja kiedyś odeszła, on zrobiłby wszystko, bym wróciła, stwierdził, że chce jakiś czas pomieszkać sam. Daliśmy sobie pół roku czasu razem, by sprawdzić, czy nic się nie zmieni. Przez ten czas nie funkcjonowałam normalnie - nie mogłam się na nim oprzeć w niczym. Dużo przebywał poza domem. Przyznał się, że wynajmuje kawalerkę i tam spędzał część nocy. To było okropne. Po roku wyjechał za granicę - odetchnęłam. Stamtąd po miesiącu zaczął pisać, że mnie kocha, że przeproasza, że musimy zacząć rozmawiać, stworzyć wszystko na nowo. Potem wrócił, ale już nie tak czuły - znowu coś się zmieniło, przestał mówić, że kocha. Ja wyjechałam za granicę. Nawiązał wtedy romans ze swoją przyjaciółką, nieszczęśliwą w małżeństwie DDA. Domyślałam się tego - wyciągnęłam od niego prawdę w kwietniu - romansu już nie było. Chciał mi o tym powiedzieć, ale zwlekał, bo liczył, że ta zdrada się przedawni. Przysiągł, że nie ma już romansu. Wierzę mu. Ale ma kontakt z tą kobietą. Codziennie na gg - czasem krótki, a czasem wielogodzinny. Rozumieją się nawzajem. A ja? A ja czekam na ostateczny cios, aż coś pęknie. On jest nieszczęśliwy, smutny, a ja nie potrafię pomóc. Czuję się winna, że to ja wszyystko zniszczyłam kilka lat temu. On coraz częściej mów o rozstaniu, bo mnie krzywdzi. Nie potrafi określić, czy mnie kocha, na pewno się martwi o mnie. Acha - jest pedagogiem, a od dwóch lat studiuje - a raczej uczęszcza na warsztaty psychoterapeutyczne. Psychoterapii nie chce podjąć, twierdzi, że to go zniszczy. Wie doskonale w teorii wszystko o DDA, ale nie chce sam sobie pomóc. Myśli o śmierci - nie odczuwa sensu życia, moe boi się śmierci. jest obojętny na wszystko. Tylko w nocy się przytula i prosi, bym głaskała go po plecach i pomogła mu zasnąć. Czasem w złości zarzuca mi różne rzeczy, wilicza winy, że zmarnował sobie przeze mnie życie, potem mówi, że jest złym człowiekiem, bo mnie krzywdzi, że powinnam ułożyć sobie życie z kimś innym, że jestem ofiarą przemocy (jego). A ja tracę siły. Moje myśli owładnięte są tylko nim. Jak dać mu odejść? Kto go przytuli, kto będzie nad nim czuwał? Piszę te słowa i płaczę. A co z naszą córeczką? Ma 4 latka. Czy on wróci, jeśli odejdzie? Jak mu pomóc? W takim dołku jestem od dwóch lat, jestem kłębkiem nerwów. Każdego dnia, gdy wraca z pracy, czekam, patrzę, w jakim wrócił nastroju... A jeśli źródłem problemów jestem ja? Kiedyś zbyt wykorzystywałam jego miłość, uważałam ją za coć normalnego. A teraz za to płacę. Zamknął się w sobie, zamroził. Ale skoro zamroził uczucia, to przecież one są... czy nie mam racji? Nie zachowuję się naturalnie. Czuję swoją sztuczność każdego dnia - działam w jakiś dziwny sposób. Acha - od roku on mi proponuje ciągle seks grupowy. dwa razy się zgodziłam (w fantazji podnieca mnie to, ale w realu... ) On ciągle do tego wraca, chce kolejnych spotkań - ale jak mam żyć ze świadomością tego wszystkiego potem? Jeśli on odejdzie? Skąd te jego nagłe zachcianki? Ma nawet swoje konto na takich stronach dotyczących seksu i spotkań w tym celu. Nie zrobił tego nigdy za moimi plecami. Podpuszcza innych, ale nie robi tego - a ja się na to godzę. Czuję się jak zwykła szmata. Nie mam już szacunku do siebie. Przekroczyłam różne granice i nie jestem sobią. Co mam zrobić?
Katarzyna J.

Katarzyna J. License Manager

Temat: Związki DDA - problemy, trwałość, rola i miejsce partnera...

na dzień dobry polecam udać się do poradni psychologicznej by samej sobie pomóc. W ten sposób też i dowiesz jak się jak postępować z DDA a także ponownie zaczniesz w siebie wierzyć. Oczywiście nie od razu, do terapie trwają ale stopniowo, z czasem.
Poza tym z tego co piszesz on nie jest psychicznie gotowy na to by podjąć terapię dla siebie, boi się. Ja miałam tak samo i po 10 latach w końcu nie mogłam wytrzymać ze sobą, wiedziałam że potrzebuję pomocy - poszłam.
Ma jak mi się wydaje też problem z odpowiedzialnością za swoje zachowanie, dlatego też często obwinia Ciebie a potem zarzuca sobie, że jest zły.
Najgorsze przynajmniej jeśli chodzi o mnie czy moją mamę (też DDA) jest to, że aby uciec od problemów w domu (które i tak nie mijają) wyprowadzamy się, ciągnie nas do zamążpójścia. Ale niestety jest to bez sensu bo i tak żyjemy tym co się dzieje w domu rodzinnym do czasu aż nie rozwiążemy tego problemu. Ja nie umiem doradzić czy go zostawić czy nie, ale wiem że sam sobie nie pomoże...



Wyślij zaproszenie do