Temat: Problemy w świeżym związku

Witam.
Jestem kawalerem, mam 32 lata i pod koniec tegorocznych wakacji poznałem kobietę o bardzo podobnym usposobieniu do mnie. Sympatyczna, inteligentna, lubiąca spędzać czas na łonie natury, nasze poglądy na różne tematy były zbieżne, a także jest negatywnie nastawiona do alkoholu i imprez. Szybko znaleźliśmy wspólny język i zaczęliśmy spędzać wolny czas ze sobą. Pojawiły się kwiaty, wypad do kina, wspólna kolacja, leniwe wieczory przed telewizorem, wycieczki po okolicy i długie wspólne spacery. Było bardzo fajnie, miło i widać było, że jej się podoba. Mój poprzedni, poważny związek z kobietą zakończył się około 7 lat temu i przez te 7 lat nie udało mi się nawiązać takiej relacji z drugą osobą. Byłem zachwycony kobietą, którą poznałem i bardzo się starałem, aby szło to dalej w dobrym kierunku. Dodam, że przez te siedem lat, moje życie było pełne problemów. Pomijając rozstanie, niedługo po tym rzuciłem studia zaoczne, dotknęły mnie również poważne problemy zdrowotne, problemy finansowe, problemy rodzinne i do tego problemy zawodowe. Wszystkie te kryzysy udało się zażegnać i ten rok jest jednym z najlepszych, jakie miałem, przez to bardzo mi zależało na związku z Beatą. Niestety po miesiącu, samopoczucie partnerki odwróciło się o 180 stopni. Zbliżał się jej okres i dodatkowo była zdenerwowana tym, że się spóźnia (nie doszło między nami do stosunku). Pojawiło się u niej zwątpienie w sens naszych relacji, zrobiła się strasznie wrażliwa. Podczas ostatniego spaceru w piątek, który wydawał się podobny do poprzednich, zaczęła się dzielić tym ze mną. Widać było, że mówi o tym z trudnościami, chciała spędzić trochę czasu sama, aby to jeszcze przemyśleć. Przytuliłem ją i próbowałem ją przekonać, że wszystko będzie dobrze. Wydawało się, że humor jej wrócił, bo gdy się zażegnaliśmy, to nawet pojawiły się żarty. Zgodnie z jej prośbą, spędziliśmy sobotę osobno, ale wysyłaliśmy sobie wiadomości. Wiem, że była wtedy u koleżanki i u rodziców, ale pojawiły się z mojej strony wiadomości odnoszące się do moich uczuć, czego nie przyjęła z entuzjazmem. W niedzielę, po pracy poprosiłem o spotkanie i na co się zgodziła. Wpadłem do niej z kwiatami i porozmawialiśmy o tym wszystkim. Wydawało się, że jest dobrze. W poniedziałek wydawało się, że wszystko powoli wraca na dobre tory, ale gdy wieczorem wracałem po pracy do siebie, to zadzwoniła do mnie i z wyraźnym żalem w głosie znowu zaczęła mówić o swoich wątpliwościach. ale brzmiało to zdecydowanie poważniej, niż ostatnia rozmowa nasza na ten temat. Zakończyłem tę rozmowę, słowami "porozmawiamy o tym przy najbliższej rozmowie, przemyśl to jeszcze, dobranoc". Byłem pełen negatywnych emocji, wystraszyłem się, że zacznę mówić coś, czego potem będę żałował. Później wysłałem jej wiadomość o moich uczuciach do niej i prośbą o przemyślenie tego wszystkiego. We wtorek nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle, a w środę źle się czułem z tym wszystkim i wracając do domu, zajechałem pod jej blok i pod drzwiami jej mieszkania zostawiłem kwiaty i białą czekoladę, którą lubi. Niestety wieczorem dostałem wiadomość od Beaty, że jest jej przykro, z tego powodu jak się ja czuję i przeprasza, ale chce to zakończyć i prosiła, abym uszanował jej decyzję i nie kupował jej więcej prezentów. Pod wpływem tego, wysłałem jej długo wiadomość o moich emocjach, moim życiu i o tym, jak bardzo pozytywny wpływ pojawienie się jej, miało na moje życie. Ktoś powie, że znaliśmy się tylko miesiąc, ale po tych 7 latach niepowodzeń, w końcu poczułem się szczęśliwy jak nigdy i uważam, że nie mogłem trafić na lepszą kobietę.
Proszę, doradźcie mi, co powinienem zrobić, aby od tak, to nie skończyło. Bardzo zależy mi na Beacie. Czy powinienem poczekać, aż w końcu sama dojdzie do wniosku, że popełniła błąd, czy może powinienem dać jej jakoś znać, że brakuje mi jej?

Pozdrawiam.