Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Patrycja K.:
On uważa, że każdy może powiedzieć na temat drugiego, co mu się podoba, a to nasza wewnętrzna pewność siebie nie powinna dopuszczać do tego, żeby dane słowa nas raniły, jeśli się z nimi nie zgadzamy.

Wymówki, które stosuje charakteryzują osoby, które ranią innych, bo same mają kompleksy. On po prostu wykorzystuje Twoją słabość i rani Cię celowo. Czuje się wtedy silny i władczy. Wydaje mu się, że nad Tobą dominuje. Pozwolisz mu na robienie z Ciebie słabej ofiary? Musisz postawić wyraźne granice: nie życzę sobie, byś mnie obrażał. On stosuje grę psychologiczną-psychomanipulację. Mówi Tobie, że silna osoba nie przejmuje się krzywdami ze strony innych, bo po części tak faktycznie jest, ale...ale nie może to być wymówką dla wyrządzania krzywdy innym. To tak, jakbym zaczęła obrażać moich bliskich i wymagała od nich, by cierpliwie to znosili. Nie tędy droga. On Tobą manipuluje. Nie wiem, gdzie są granice Twojej wytrzymałości, ale moje już dawno zostałyby przekroczone, gdybym była w Twojej sytuacji. Wiesz, co ja bym zrobiła? Wyjechałabym na jakiś czas do rodziców, wyłączyła telefon i w ogóle się z nim nie kontaktowała. Niech odczuje, jakie konsekwencje ponosić będzie za każdym razem, jeśli zacznie Cie obrażać. Ty się po prostu dajesz gnębić. Pozwalasz, by on swoje frustracje wylewał na Ciebie. Nikt nie ma obowiązku nieść na swoich barkach emocji drugiego człowieka. On nie ma z tego tytułu żadnych konsekwencji. Rzucanie szklankami nic nie da. Może pozwoli Tobie chwilowo rozładować chwilowo emocje, ale nie załatwi problemu, nie zmieni jego zachowania. On ma to w dupie. Jego to śmieszy. Ty się eksploatujesz a on nie czuje wyrzutów sumienia, wręcz przeciwnie-nakręca Cię, jaka top słaba jesteś i jak jemu jest Ciebie żal. Robisz przedstawienie. Twoje emocje to teatr a on jest tylko widzem, który zje popcorn i wyjdzie kiedy mu się zachce. Ty jednak pozostaniesz z nimi sama - z emocjami, które będą się w Tobie kumulować.
Co zrobisz, jeśli rzucanie talerzami i szklankami nie wystarczy? Sięgniesz po nóż???
Pokonaj go jego własną bronią. Wykorzystaj jego ciosy przeciwko niemu. Znasz zasady krav magi? Jest to sztuka walki polegająca na wykorzystaniu siły przeciwnika przeciwko niemu samemu. Niech on się sam pokona własną bronią. Wyjedź i go zostaw. Kogo wtedy będzie ranił? Pokona sam siebie, bo zobaczy do czego doprowadził takimi czynami. wasz związek przypomina próbę sił-kto kogo czym pokona. On obraża słowami, które Cię bolą, Ty rzucasz szklankami niszcząc mienie, na które on pracuje. Oboje chcecie wygrać. Nie da się tak. Musisz być mądrzejsza. Musisz mu pokazać, jakie będą konsekwencje jego raniących słów. Pokaż mu, że stawiasz granice i dokąd może pójść a od kiedy będzie źle. Powiedz mu jedno dobitne zdanie: jeśli nie przestaniesz wypowiadać słów, które mnie ranią spakuję się i odejdę. Postaw sprawę jasno, ale ZRÓB to, żeby wiedział, że nie żartujesz. Szybko zobaczy, że nie tędy droga i poczuje na własnej skórze, jaką krzywdę wyrządził sam sobie.
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Poza tym jesteś kobietą...Nie wierzę, że nie masz odpowiednich argumentów, by skłonić go, by jadł Ci z ręki?:D
Ciekawe, gdzie się wtedy podzieje jego pewność siebie i wewnętrzna siła? :D
A kiedy wyczujesz jego zdenerwowanie zapytaj spokojnie: ależ o co chodzi kochanie? Chyba się nie przejmujesz taką pierdołą?Przecież powinieneś sam sobie poradzić z własnymi frustracjami bez względu na to, co ja robię prawda?:P Pokaż mu, że w pewnych sytuacjach to Twoje jest na wierzchu skoro uwielbia rywalizować na to, kto kogo sprowadzi do parteru:PGośka J. edytował(a) ten post dnia 26.04.13 o godzinie 18:58
Maria Sobecka

Maria Sobecka Coach kariery, coach
kryzysowy, trener
FRIS

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Pani Patrycjo,
tak pięknie i dojrzale zwraca się Pani z prośbą o pomoc :)
Patrycja K.:
Drodzy,
Byłam już tu parę miesęcy temu i bardzo mi wtedy pomogła rozmowa z Wami. Chciałabym Was prosić ponownie o pomoc w 'rozebraniu na czynniki pierwsze' tego, co się u mnie dzieje, żebym mogła spojrzeć szerzej na moją sytuację, zobaczyć ją z różnych punktów widzenia i odciąć się trochę od emocji, które mną targają, a w konsekwencji dojść do korzeni sytuacji, zobaczyć gdzie tkwią błędy i czy to ja je popełniam oraz co mogę zrobić, żeby to naprawić.

co się u Pani dzieje?
zastanówmy się... zaczyna Pani od opisu wybuchów niekontrolowanej złości,
co skłania nas do dywagacji nad Pani cechami osobowości nabytymi w dzieciństwie...
możemy pójść tym tropem, zastanowić się nad sampooceną niebezpiecznie zbliżając się do tezy stawianej przez Pani męża o pewności siebie i wynikającej z niej odporności na krytykę i brak uznania..
możemy zabrnąć w pracę nad poprawą samooceny - co zawsze warto i jestem jak najbardziej "za";
ale...
ale co tak naprawdę się u Pani dzieje?
co się dzieje w Pani związku? z przedstawionego przez Panią obrazu wynika, że trwa walka;
czy to jest CIĄGŁA walka? czy zostało coś jeszcze oprócz tej walki? walki o rację, walki o uznanie, walki o to, komu wolno więcej, walki o podział obowiązków...
kto zwycięży? w życiu zwyciężają ci bardziej bezwzględni i podporządkowują sobie tych wrażliwszych...
Gośka w fantastyczny sposób ujawnia manipulację, jaką wobec Pani stosuje mąż - silniejszy psychicznie pozwala sobie na znęcanie się nad wrażliwszą osobowością dodając komentarz w stylu "trzeba być silnym!"; zdaje się, że Pani nawet "kupiła" jego oczekiwanie, że to Pani powinna się zmienić; i tutaj Gośka zadała świetne pytanie: czy tylko Pani powinna zmienić swoje zachowania?
czy w Waszym związku jest (jeszcze) miłość? czy przeważyła już tylko rywalizacja i wzajemne dopiekanie sobie jak to bywa w niedobranych małżeństwach z kilkudziesięcioletnim stażem?
miłość, to chęć dawania i wspierania, dbałość o potrzeby kochanej osoby, chęć sprawiania jej radości i oszczędzanie jej powodów do łez;
czy czuje się Pani kochana?
czy czuje Pani wsparcie?
czy może Pani liczyć na pomoc w obowiązkach, których przybędzie wraz z powiększającą się rodziną?
czy Wasz związek to już tylko "układ" wzajemnych zobowiązań głównie finansowych i bytowych oraz tysiące wzajemnych oczekiwań przeradzających się w stawiane wymagania, za którymi idzie ocena odczytywana jako krytyka?
to poważne pytania...
to punkt widzenia dojrzałej osoby - odpowiedź na Pani prośbę o inne spojrzenie;
a pracować nad sobą zawsze warto, Pani Patrycjo, po to, by dobrze czuć się samej ze sobą, by nie potrzebować akceptacji innych osób, by być dla siebie samej najlepszym przyjacielem, realizować swoje pasje i witać każdy dzień z uśmiechem;
dla mnie okazała się bradzo nośna książka Beaty Pawlikowskiej "W dżungli podświadomości"; polecam serdecznie, bo dobrze motywuje oraz w przystępny sposób opisuje jak pracować nad sobą by czuć się szczęśliwą :)
życzę Pani wszystkiego dobrego, Pani Patrycjo, i wierzę, że odnajdzie Pani wewnętrzny spokój oraz pełną samoakceptację

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Gośka J.:
On Tobą manipuluje.
Wiem, że mną manipuluje, albo przynajmniej próbuje. W wielu sprawach. Kiedy chce coś osiągnąć mam kilkugodzinne wykłady na temat życia, zachowania i w ogóle wszystkiego. Bo "ja nic nie rozumiem i zachowuję się jak mała dziewczynka".
Wiesz, co ja bym zrobiła? Wyjechałabym na jakiś czas do rodziców, wyłączyła telefon i w ogóle się z nim nie kontaktowała.
Nie mam dokąd wyjechać. Mieszkamy w innym kraju. Zostawiliśmy wszystko i wszystkich po to, żeby rozpocząć nowe życie. I w tej chwili nie mogę wrócić, bo nie chcę przerwać całego procesu imigracyjnego, którego, jeśli bym wyjechała, nie będę mogła wznowić. Poza tym nawet nie miałabym za co. On wie, że w tym momencie jestem od niego w pełni zależna. I to wykorzystuje. Bo kiedy mieszkaliśmy w Polsce i był zależny ode mnie, był zupełnie inny...

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Gośka J.:
Poza tym jesteś kobietą...Nie wierzę, że nie masz odpowiednich argumentów, by skłonić go, by jadł Ci z ręki?:D
Widzisz, ja chyba taka nie jestem, nie umiem tak. Nie byłam z tych dzieci, które jak nabroją, czy nawet nie nabroją, ale jak chcą coś osiągnąć, to robią słodkie oczka i rodzice im ulegają. Nie umiem stosować tych gierek. Nie umiem robić z siebie słodkiej laleczki, kiedy wewnątrz wszystko we mnie krzyczy. Nie jestem aktorką, która robi dobrą minę do złej gry...

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Maria S.:
Pani Patrycjo,
tak pięknie i dojrzale zwraca się Pani z prośbą o pomoc :)
co się u Pani dzieje?
Pani Mario,
Dziękuję serdecznie za zainteresowanie - to bardzo ważne dla mnie, co Pani zrobiła, to bezpośrednie pytanie, takie, które ci pokazuje, że gdzieś tam jest ktoś, kto nawet cię nie zna, ale trochę się tobą interesuje...
czy w Waszym związku jest (jeszcze) miłość? czy przeważyła już tylko rywalizacja i wzajemne dopiekanie sobie jak to bywa w niedobranych małżeństwach z kilkudziesięcioletnim stażem?
miłość, to chęć dawania i wspierania, dbałość o potrzeby kochanej osoby, chęć sprawiania jej radości i oszczędzanie jej powodów do łez;
nie czję tego dawania ani wspierania ani dbania o moje potrzeby. żadne. nawet jak byłam chora, sama musiałam zwlec się z łóżka i iść do apteki...
czy czuje się Pani kochana?
coraz mniej albo raczej czasami
czy czuje Pani wsparcie?
nie
czy może Pani liczyć na pomoc w obowiązkach, których przybędzie wraz z powiększającą się rodziną?
nie
czy Wasz związek to już tylko "układ" wzajemnych zobowiązań głównie finansowych i bytowych oraz tysiące wzajemnych oczekiwań przeradzających się w stawiane wymagania, za którymi idzie ocena odczytywana jako krytyka?
wymagania jego wobec mnie są coraz większe, teraz dostałam "zadanie", że mam iść do pracy, jakiejkolwiek, choćby to było zmywanie podłogi, ale która da stały wpływ do budżetu domowego, bo on pracuje (17 h tygodniowo...) i z tego co on zarabia ledwie wystarczy na czynsz, a pieniądze z mojej pracy freelance, to "pieniądze z przypadku i tak się nie da żyć". Mam wrażenie, że chce mnie sprowadzić do parteru, bo sam się w takim znajduje, jako inżynier pracuje na zmywaku i choć twierdzi, że żadna praca nie hańbi, to powtarza to w kółko i na okrągło jakby sam siebie chciał przekonać do tego, co mówi...
dla mnie okazała się bradzo nośna książka Beaty Pawlikowskiej "W dżungli podświadomości"; polecam serdecznie, bo dobrze motywuje oraz w przystępny sposób opisuje jak pracować nad sobą by czuć się szczęśliwą :)
Przeczytałam jedną książkę Pawlikowskiej i styl mocno mnie zniechęcił, ale zobaczę czy uda mi się gdzieś znaleźć choćby fragment, żeby zobaczyć czy mi przypadnie do gustu. Dziękuję :)
życzę Pani wszystkiego dobrego, Pani Patrycjo, i wierzę, że odnajdzie Pani wewnętrzny spokój oraz pełną samoakceptację
Dziękuję, Pani Mario. Próbuję w tej niekomfortowej sytuacji znaleźć kawałek miejsca dla siebie i trochę się zdystansować do tego wszystkiego, żeby się nie zamęczyć psychicznie, bo przyznam, że nawet nie mam z kim o tym porozmawiać...
Robert G.

Robert G. Wspieram i pomagam,
skype coach

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Patrycja K.:
On wie, że w tym momencie jestem od niego w pełni zależna. I to wykorzystuje. Bo kiedy mieszkaliśmy w Polsce i był zależny ode mnie, był zupełnie inny...

To może zacznij budować i wzmacniać swoją niezależność, aż osiągniesz taki jej poziom, z którym Ci będzie dobrze? :)
Robert G.

Robert G. Wspieram i pomagam,
skype coach

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Patrycja K.:
czy czuje się Pani kochana?
coraz mniej albo raczej czasami
czy czuje Pani wsparcie?
nie
czy może Pani liczyć na pomoc w obowiązkach, których przybędzie wraz z powiększającą się rodziną?
nie

W ogóle chcesz być z nim?
sam się w takim znajduje, jako inżynier pracuje na zmywaku i choć twierdzi, że żadna praca nie hańbi, to powtarza to w kółko i na okrągło jakby sam siebie chciał przekonać do tego, co mówi...

To bardzo możliwe, bo ludzie często sami próbują się oszukiwać, usprawiedliwiając się we własnych oczach i oczach innych, gdy wiedzą, że robią coś głupiego, niefajnego, złego itd. Po to by czuć się lepiej z samymi sobą, choć jakby zaglądnęli głęboko w siebie, obiektywnie, to zobaczyliby, że sami siebie oszukują.
nawet nie mam z kim o tym porozmawiać...

Tu jest po to miejsce :) chociażby.
Maria Sobecka

Maria Sobecka Coach kariery, coach
kryzysowy, trener
FRIS

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Patrycja K.:
Próbuję w tej niekomfortowej sytuacji znaleźć kawałek miejsca dla siebie i trochę się zdystansować do tego wszystkiego, żeby się nie zamęczyć psychicznie, bo przyznam, że nawet nie mam z kim o tym porozmawiać...

Pani Patrycjo,
proszę sobie określić cel do osiągnięcia w ciągu najbliższych 5 lat, a następnie zbudować plan osiągnięcia tego celu - zaczynając od wielkich kroków milowych rozkładanych następnie na mniejsze kroki i kroczki; małymi kroczkami do wielkiego pozytywnego celu!
to trudne, wiem... ale pozwala ZDYNSANSOWAĆ SIĘ w pożyteczny sposób;
obecnie jest Pani przyciśnięta nosem do szyby bieżącej sytuacji;
codzienne negatywne emocje Panią spalają, zatraca się w nich Pani i nie posuwa ani odrobinę do przodu ku lepszej dla siebie przyszłości; analizowanie tego, co kto komu powiedział i jak mocno kogo co zabolało oraz jaką niewdzięcznością odpłaca się Pani mąż tylko nakręca spiralę PANI OSOBISTEJ frustracji i dyskomfortu psychicznego; dzień kolejny jest podobny do dnia poprzedniego;
potrzeba z tym skończyć! potrzeba zmian!
jest mało prawdopodobne, że uda się Pani zmienić otoczenie (zachowanie męża) zgodnie ze swoimi oczekiwaniami; ale może Pani zmienić siebie, swoją postawę życiową, swój stosunek do siebie;
proszę na początek uzupełnić dwa zdania:
Obecnie jestem .......
Za 5 lat chcę być ..........
Kierowanie myśli ku przyszłości pomoże się zdynsasować, oderwać się od roztrząsania przykrych rozgrywek emocjonalnych, a przede wszystkim będzie początkiem wzięcia odpowiedzialności za swoje życie i budowania nowej siebie.
Zapraszam do korespondencji na priv'ie :)

konto usunięte

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Patrycja K.:
Drodzy,
[...]
Utknęłam. Nie mam już nawet siły o tym pisać. Będę wdzięczna za jakikolwiek feedback. Tylko nie wysyłajcie mnie do psychologa, bo tu (mieszkamy za granicą) kosztuje to krocie i on absolutnie jest na 'nie' w sprawach porad psychologicznych, bo "problem trzeba przenalizować na zimno i wyciągnąć wnioski, do tego nie potrzeba psychologa". Sęk w tym, że czasem problemu nie da się rozwiązać, jeśli nie widzi się tej części problemu, którą się samemu tworzy. Także chcę to przegadać z kimś ja, naprawić to, co mogę i co dotyczy mnie, i zobaczyć czy jest sposób, żeby wypracować lepszą strategię porozumiewania się.

Porozumiewanie się to nie technika oderwana od rzeczywistości, de facto nie napisałaś jak wygląda Twoje życie, czy spotykasz się ze znajomymi, czy uprawiasz jakąś aktywność fizyczną, która pomaga przełączyć się na inny tor itp.

Z emocjalmi często bywa jak tzw. przysłowiową kroplą. Jeżeli się uzbiera, a nie podejmujemy działań by zrównoważyć organizm jako całośc, to samymi słowami dość ciężko doprowadzić do nabrania dystansu i złagodzenia atmosfery.

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Odgrzewam bo... bo znalazłam coś, w czym odnalazłam cechy swoje, mojego męża i naszego związku... A może jestem przewrażliwiona?

http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/131-przemoc/14...
Maria Sobecka

Maria Sobecka Coach kariery, coach
kryzysowy, trener
FRIS

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Patrycja K.:
Odgrzewam bo... bo znalazłam coś, w czym odnalazłam cechy swoje, mojego męża i naszego związku... A może jestem przewrażliwiona?

http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/131-przemoc/14...

Pani Patrycjo,
przede wszystkim chciałam Pani serdecznie podziękować za linka do bardzo interesującego artykułu :)
chciałam także wyrazić Pani swoje uznanie wobec faktu, że ciągle Pani szuka, że czując się niekomfortowo nie poddaje się Pani ale dąży do znalezienia jakiegoś rozwiązania poprzedzonego dobrą diagnozą stanu; pięknie to świadczy o Pani inteligencji i woli walki o swoje szczęście; i słusznie! mamy przecież to jedno życie i naszym obowiązkiem jest zadbać, by dobrze je przeżyć;
Pani Patrycjo, jeśli odnajduje Pani w artykule wiele podobieństw do swojego związku do postępowania męża, a także dostrzega Pani swoją skłonność do mówienia o sobie słowami męża ("a może jestem przewrażliwiona" - czyje to słowa?) - to nazywając rzecz po imieniu w waszej relacji Pani mąż jest sprawcą przemocy emocjonalnej, a Pani jest tej przemocy ofiarą.
Pani Patrycjo, czy wobec takiej diagnozy podjęła już Pani DECYZJĘ, co dalej chce zrobić?
Czy są jakiekolwiek argumenty za pozostawaniem w związku z oprawcą, który się nie zmieni (artykuł mówi o tym, dlaczego tego typu osoby się nie zmieniają)? Jeśli dostrzega Pani takie argumenty, to proszę je wymienić. Czy jest ich więcej niż trzy? Czy moc tych argumentów jest tak silna, że przeważa ból i cierpienie jakie niesie ze sobą każdego dnia godzenie się na rolę ofiary? Czy strach przed zmianą, strach przed przyszłością w której ponosi Pani samodzielnie odpowiedzialność za swój byt jest wystraczającym powodem by ŚWIADOMIE godzić się na rolę ofiary?
Czy perspektywa pozostawania w roli ofiary (jak długo? do końca życia?) nie powinna wzbudzać równie ogromnego strachu przed depresją i samounicestwieniem?
Wspieram Panią bardzo w Pani rozważaniach i dojrzewaniu do decyzji, w wyniku której otworzy Pani drzwi do szczęścia, jakie niesie ze sobą szacunek do siebie i duma z samodzielności oraz własnego rozwoju.
Pozdrawiam Panią bardzo, bardzo ciepło.

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

Maria S.:
Pozdrawiam Panią bardzo, bardzo ciepło.
Dziękuję, Pani Mario, za odpowiedź. Myśl o tym, że gdzieś ktoś jest, kogo obchodzi to, co we mnie siedzi, pomogła mi dzisiaj pozbierać się nieco do kupy i przyjść się dalej powyżalać, bez obaw, że będę posądzona o to, że "ciągle jestem smutna, negatywna, mam coś ze sobą zrobić, jestem przewrażliwiona i na wszystko reaguję płaczem, mam kompleks niższości, wszystkich od siebie odpycham, nikt ze mną nie wytrzymuje i że powinnam żyć sama, zamiast zadręczać innych, bo do takiego życia się przyzwyczaiłam i tak mi było najlepiej". O tak, mój mąż zna mnie na wylot, wie co czuję i myślę lepiej ode mnie...

Dziś jestem w takim stanie, że mam ochotę wyskoczyć z tego 4 piętra, na którym mieszkamy... To już nie jest "niekomfortowo"... Ja już po prostu nie wytrzymuję. Problem jest w tym, że jestem od niego całkowicie uzależniona - finansowo i "papierkowo", bo dopiero za kilka miesięcy nasza sytuacja imigracyjna będzie miała finał, jestem w obcym kraju, bez przyjaciół, znajomych, czuję się jak w potrzasku... Nie mam dokąd pójść, nie mam się komu wyżalić... Czasem, kiedy jest dobrze, wydaje mi się, że jeszcze się wszystko ułoży, ale byle kłótnia doprowadza nas na skraj przepaści... Naprawdę czasem wydaje mi się, że najlepiej by było, gdybym ze sobą skończyła, ale nie mam odwagi, boję się zadać sobie ból, a nie mam dostępu do żadnej "łagodniejszej" formy typu tabletki nasenne. Czasem myślę, że tylko ułatwiłabym mu tym życie i to mnie też trochę powstrzymuje, pozbyłby się mnie w prosty sposób, bez rozwodów, bez spłacania długów, które zaciągnęliśmy u mojej rodziny na wyjazd... Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież mogę wrócić do Polski, ale ja nie mam po co tam wracać, nie mam do czego, nienawidzę polskiej zimy, a poza tym od zawsze byłam obieżyświatem i cały czas w świat mnie ciągnie. Czasem myślę, że wszystko jest po coś, że nawet jeśli nam się nie ułoży, to po coś mnie los tu rzucił, po coś mnie z nim zetknął, może gdzieś za rogiem czeka na mnie coś fajniejszego, tylko muszę wytrzymać jeszcze te parę miesięcy, ale już nie wiem jak...Ten post został edytowany przez Autora dnia 31.07.13 o godzinie 04:54
Maria Sobecka

Maria Sobecka Coach kariery, coach
kryzysowy, trener
FRIS

Temat: Okazywanie złości, granice i szacunek w związku

proszę poopowiadać, co Pani lubi / lubiła w dzieciństwie, co Panią "wciąga", jakie zajęcia powodują, że zapomina Pani o upływającym czasie pochłonięta tym, co robi? proszę sięgnąć pamięcią w chwile radości, co powodowało Pani szczery śmiech, kiedy czuła się Pani dobrze ze sobą? były takie czasy! na pewno! proszę nie zaprzeczać i nie spychać ich w niepamięć ale wydobyć na światło dzienne, nazwać swoje uczucia, opisać je barwnie i poczuć się, jak wtedy; bardzo jestem ciekawa Pani opowieści; w niej znajduje się odpowiedź na pytanie jak przetrwać



Wyślij zaproszenie do