Daria Bace xxxx, xxxx
Temat: co mogę zrobić dla tego związku
Witam:)Mam 33 lata i od 7 lat jestem mężatką.W zeszłym roku, po tym jak mąż zmienił pracę, mój świat mocno się zachwiał. W marcu zeszłego roku wróciłam do pracy po urodzeniu drugiego dziecka, mąż tymczasem zmienił pracę na "na takę, żeby więcej czasu spędzać z rodziną". Wcześniej często wyjeżdżał, w domu był w weekend.
Wraz ze zmianą pracy zaczęły się problemy. Był nieobecny duchem, nie interesował się domem, dziećmi, mną. Z początku myślałam, że to wina zmiany sytuacji, że przygniata go codzienność i domowy kierat. Gdy po paru miesiącach zaczęłam mieć tego dosyć, okazało się, że mąż nie wie czy chce jeszcze ze mną razem żyć. Poznał w nowej pracy kogoś innego. Do mnie miał pretensje, że poświęcałam mu za mało uwagi, że tylko dom i dzieci. Największym problemem okazał się jednak seks. Nasze współżycie nie układało się nigdy najlepiej, ja nie czułam satysfakcji, do tego dochodził stres i obowiązki codzienne gdy zostawałam sama ze starszym synem, który, delikatnie mówiąc jest nadpobudliwy. Przez pierwsze dwa lata jego życia nie udało mi się przespać całej nocy. Wszyskie obowiązki z nim związane spadały na mnie, bo gdy mąż wracał do domu to syn na jego widok płakał a mąż tracił cierpliwość. Potem budowaliśmy dom, potem było drugie dziecko a już miałam dość tych jego wyjazdów (on też twierdził, że ma ich dość ale jakość nie udało mu się zmienić pracy). No więc sama poszukałam mu pracy bliżej domu. No i zaczęło się.... Najgorsze w tm to, że on nie chciał ze mną rozmawiać. Słyszałam tylko, że ponieważ nie miałam dla niego wcześniej czasu to teraz nie mam prawa od niego wymagać, żeby podjął jakąś decyzje (czy chce być z nią, czy ze mną), że poczebuje czasu. Błagałam go, żeby dał mi jeszcze jedną szansę a on zamkną przede mną drzwi. Mieszkał z nami ale był nieobecny. Nie interesowały go moje uczucia i to co się dzieje w tej sytuacji ze mną. A ja tylko ryczałam, gdy wracał pachnący jej perfumami.Nie chciał się wyprowadzić i podjąć, żadnej decyzji. Uznałam, że też jestem winna tej sytuacji. Zaczęłam chodzić do psychologa i seksuologa. Oboje bardzo mi pomogli. Prosiłam męża, żeby poszedł ze mną na terapię, ale zdecydowanie odmówił. Prosiłam go zresztą kilka razy, nigdy nie chciał.
Po dwóch czy trzech miesiącach powiedział,że chce to wszystko naprawić, bo nie wyobraża sobie życia bez chłopców. Nie powiedział mi nigdy jakie są jego uczucia do mnie. Oszukał mnie, mówiąc, że już nie utzrymuje z nią kontaktu. Gdy to odkryłam,kazałam mu się wyprowadzić. Wrócił po tygodniu. Mówił, że sam pójdzie do psychologa, że uporządkuje swoje życie (Do dziś tego nie zrobił). Chciałam, żeby teraz pozabiegał trochę o moje względy, żeby mi pokazał, że mu zależy na mnie. Bez skutku. Tylko w łóżku się zmieniło odkąd przezwyciężyłam swoje zahamowanai. Ale ten seks był taki bez uczucia. Czułam się czasami jak dziwka, gdy on po wszyskim szedł spać do innego łóżka lub błądził myślami gdzie indziej. Kochaliśmy się często a ja się czułam coraz gorzej. W końcu miałam dosyć. Powiedziałam mu, że oprócz seksu chciałabym, żeby okazywał mi też inne ciepłe uczucia i zainteresowanie. Bez reakcji z jego strony.Miałam wrażenie że często myśli o tamtej i w końcu miałam dosyć, powiedziałam, że tak nie chcę.
Mąż przesiósł się na dobre do innego pokoju. Męczy mnie ta sytuacja i chciałam coś zmienić. Ale każda trudna rozmowa,którą zaczynam, zawsze jest w nieodpowiednim dla niego czasie. On nie chce ze mną rozmawiać. Mówi, że czuje się urażony, ma do mnie ciągle żal o to,co było na początku małżeństwa. Twierdzi, że nie radzi sobie z uczuciami a przede mną czuje blokadę. Jednocześnie nic nie robi, żeby to zmienić.Ja się czuję niekochana, brakuje mi jego uwagi na co dzień. Nie wiem czy jeszcze coś dla niego znaczę. On tego też nie wie.
Widzę, że kocha dzieci i chce z nimi być. Uczy się z nimi postępować. Chciałabym coś zrobić, żeby uzdrowić tą sytuację ale nie wiem już co. Może mam sobie po prostu dać z nim spokój? A może mam jeszcze nam dać czas? Bardzo proszę o jakąś radę