Temat: Slang dziennikarzy internetowych
Wiesz, jeśli mówimy otym, co jest w tekstach dziennikarskich, to oczywiście jest tak że opisując nowe zjawisko - jak Internet - musisz posługiwać się nowymi pojęciami. W przypadku Internetu są to często zapożyczenia, kalki językowe i inne - z języka angielskiego, czasem nadanie innego, nowego znaczenia starym słowom.
Internet ciągle się rozwija i nowe słowa wpadają nam do języka ciągle... chocby "społecznościówki" (slangowe okreslenie serwisów społecznosciowych) parę lat temu chyba jeszcze nie istniało.
Wydaje mi się że język dziennikarzy internetowych jest bardziej swobodny niż papierowych. Ten język wyrósł z blogów, z prywatnych stron wcześniej. Ci dziennikarze mają przed sobą innego odbiorcę, bardziej obeznanego ze słownictwem używanym w Internecie i do opisu Internetu.
Inne zjawisko - które mnie boli nieco - to jest nawarstwienie się nie najszczęśliwszych według mnie wyborów w używaniu nowych pojęć i słów. Długo walczyłem z używaniem w swoich tekstach słowa "witryna" (na oznaczenie strony internetowej), ale najważniejsze jest zrozumienie przez odbiorcę - więc w końcu musiałem.
Słowo o innym znaczeniu (ale podobnym) to:
"przeglądarka
1. «urządzenie optyczne służące do oglądania przezroczy fotograficznych»
2. «urządzenie projekcyjne do przeglądania taśmy filmowej»
3. «program komputerowy służący do wyszukiwania i przeglądania danych określonego typu»" (sjp.pwn.pl)
Chyba większość młodych ludzi nawet nie zna dwóch pierwszych znaczeń :)