Temat: Co czytać, pisarzu - odpowiada Marcin Bruczkowski

Marcin Bruczkowski wydał niedawno trzecią powieść "Zagubieni w Tokio". Jego wymarzone wakacje to miesięczny rejs po ciepłym morzu jachtem. Na pokład zabrałby walizkę książek. Ale takich wakacji raczej nie będzie miał, bo jego żona preferuje podróże i aktywne zwiedzanie

Beata Kęczkowska: Polecisz książki podróżnicze?

Marcin Bruczkowski: Nie czytam ich. Ale wiem, dlaczego o nie zapytałaś. Gdy listę bestsellerów w Merlinie dzielono na kategorie, moje powieści trafiły do przegródki "podróże". Tymczasem "Singapur czwarta rano" to książka o muzyce, natomiast akcja "Bezsenności w Tokio" toczy się w jednym miejscu przez dziesięć lat.
Ale mam książkę, która w pewnym stopniu zainspirowała mnie, by ruszyć w świat. To "Okrążmy świat raz jeszcze", którą napisał Tadeusz Perkitny. Przeczytałem to, gdy byłem bardzo młody, kiedy po latach do niej wróciłem, już inaczej ją odbierałem. Zwłaszcza że ponownie przeczytałem ją, będąc już w Japonii.

Jakie książki zabrałeś, wyjeżdżając z Polski?

- Słowniki. I bardzo żałowałem, że nic więcej. W Japonii w bibliotekach publicznych są tylko książki po japońsku. Szybko opanowałem ten język na poziomie konwersacyjnym. Czytałem bez problemu list wzywający mnie do zapłacenia zaległego rachunku za czynsz, napisy drogowe, ale nie beletrystykę. To zupełnie inny poziom znajomości języka. Zostałem więc klientem antykwariatów, gdzie było sporo książek po angielsku. Po trzech latach przyjechałem też na krótko do Polski, wróciłem z niej obładowany książkami.

Która z nich była najważniejsza?

"Słówka" Tadeusza Boya-Żeleńskiego. To jedna z najgenialniejszych książek napisanych po polsku.
Są takie lektury, które kształtują nasze życie, światopogląd. Taką książką dla mnie był "Galapagos" Kurta Vonneguta. Cenię tego pisarza za sprawność w operowaniu językiem i umiejętność bycia poetą w prozie. Potrafi jak nikt inny wprowadzić drobiazgi, które powodują, że czytelnik zapamiętuje całą powieść. Jeden z jego bohaterów podrywa młode damy, zostawiając na ubraniu metkę. Kobiety zawsze mu na tę metkę zwracały uwagę.
Drugi ważny dla mnie pisarz to Salman Rushdi. Polecam szczególnie "Ziemię pod jej stopami" wielką epopeję rockowo-azjatycko-amerykańsko-europejską napisaną z gigantycznym rozmachem.
A jeśli ktoś spędza prawdziwie leniwe wakacje, to radzę mu przeczytanie pierwszej powieści na świecie - "Genji-monogatari". Jej autorka Murasaki Shikibu - dama dworska w epoce Heian - snuje wielowątkową opowieść o podbojach miłosnych księcia Genji. Już pierwsze zdanie sprawia, że chce się czytać tę historię dalej. I mimo że powstała w 1021 r., błyskawicznie się przekonamy, że świat owszem zmienił się od tamtego czasu ogromnie, ale ludzie pozostali tacy sami.

Jaką polską książkę poleciłeś żonie Kit Fui, która jest Malezyjką?
- Ona ma podobny problem jak ja w Japonii - nie zna polskiego na tyle, by móc docenić naszą literaturę. Ale zachęciłem ją do "Lalki" Prusa, przeczyta ją po angielsku. Chciałabym, żeby kiedyś - już po polsku - poznała Sapkowskiego, który jest prawdziwym geniuszem języka.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Beata Kęczkowska

Temat: Co czytać, pisarzu - odpowiada Marcin Bruczkowski

dzięki sezonowi ogórkowemu i dziennikarzom dowiedziałam się, że GDYBYM wybierała się do Japonii warto wziąć jakąs ksiązkę oprócz słownika.
A ja do Ustki to w ogóle słownika nie wzięłam tylko inne książki. Oj, ciemna masa :)



Wyślij zaproszenie do