Joanna S.

Joanna S. na obczyźnie

Temat: Szkodliwa książka

Przytoczę pewną anegdotkę związaną akurat z Wiśniewskim. Miałem okazję przez jakiś czas dorabiać sobie przez kilka miesięcy w księgarni, gdzie często w czasie wolnym dyskutowaliśmy sobie o tym, co sprzedajemy. Była tam sobie pani, która przeczytała jego najnowszą książkę (nie przypomnę sobie tytułu, ale na okładce była chyba klamka z zawieszką) w jeden wieczór i z przejęciem opowiadała nam jej treść. Słuchając tego, o czym jest ta książka, miałem ochotę parsknąć śmiechem. Może teraz coś pokręcę, ale było chyba o alkoholiku, który nawrócił się w cudowny sposób na trzeźwy tryb życia i o gościu, którego jako dziecko znaleziono kiedyś na śmietniku i on teraz jeździ co roku na ten śmietnik zostawiać kwiaty (!!!!!). Ludzie, błagam! Przecież takie sceny to się chyba nawet Łepkowskiej nie śniły!

I może nie powinienem oceniać, skoro jej nie przeczytałem, ale "S@motność w sieci" dała mi jako takie pojęcie o kunszcie pana Wiśniewskiego i nie sięgnę po nic więcej.

wiem o którą książkę chodzi - mianowicie o "zespoły napięć" - knot pierwsza klasa. nie wiem czemu po to sięgnęłam, skoro "samotność w sieci" tak bardzo mi się nie podobała.
te opowiadania są szkodliwe, bo...Wiśniewski jest reklamowany jako znawca duszy kobiecej, a ta książka jest niby kwintesencją tego "znawstwa". tutaj przykład takiego "mądrego" opisu http://ksiazki.wp.pl/szukanie/ksiazki.html?id=64684
w żadnym z tych opowiadać nie odnalazłam niczego co miałoby definiować mnie lub bliskie/znane mi kobiety...
nie chciałabym żeby mężczyźni na podstawie takich "dzieł" wyrabiali sobie jakąkolwiek opinię na temat kobiet.
Michał Z.

Michał Z. inexperrectus

Temat: Szkodliwa książka

Aleksandra Dziemaszkiewicz:
Sama idea istnienia książek "szkodliwych", w znaczeniu, o jakim wspominasz, jest moim zdaniem mało kontrowersyjna, a nawet rzekłabym, że broni się sama - inaczej automatycznie dawalibyśmy przyzwolenie na zalew rynku mdłą papką, będącą miksem amerykańskich poradników, Chick Lit'u i naśladowców Coelho.

Wydaje mi się jednak, że tak rozumianej "szkodliwości" trzeba współcześnie bronić. Wystarczy spojrzeć na sposób odbioru literatury proponowany na płaszczyźnie edukacji: obiektywizujące i uniwersalizujące odczytania (w formie np. zestandaryzowanych maturalnych pytań do tekstu czy zadawania jałowego pytania "co autor miał na myśli") spychają literaturę do jednego wielkiego archiwum, gdzie rządzi słodka równość we wspólnym grobie nic nie znaczących idei. Nawet najbardziej szkodliwe dzieło nie przemówi przy takim sposobie odbioru, którego ludzie uczą się w szkołach i na wyższych uczelniach sądząc naiwnie, że oto potrafią czytać. Nic bardziej mylnego.
W stosunku do jakości współczesnej powieści - jestem jednak większym pesymistą. Moim zdaniem mdła papka dominuje - choć może lepiej, aby dobra literatura pozostała na pograniczu. Dzięki temu nie stracimy jej z oczu.
Pytanie, czy ~wszystkie~ książki powinny być "szkodliwe" w podanym wyżej znaczeniu. Ten pomysł podoba mi się znacznie mniej. Choćby na zasadzie kontrastu - mocne książki są jak mocne trunki, zazwyczaj po okresie abstynencji uderzają do głowy ze zdwojoną siłą. Poza tym mocne a.k.a. szkodliwe książki wymagają po "zażyciu" odpowiedniego okresu inkubacji, żeby osiągnęły cel - przekształcenia człowieka nie tylko na poziomie ego ale i personalnego cienia, skoro już o szkodliwości mowa ;)

Ciekawa sprawa. Bo rzeczywiście być może jest tak, mówiąc metaforycznie, że piękno drzewa można dostrzec jedynie wtedy, gdy rośnie koło niego trawa. Z drugiej strony chyba jednak jestem zdania, że każdą czytaną książką należy nasycać swoje istnienie wybuchowymi impulsami: a do tego konieczny jest drapieżny ich odbiór. I myślę, że takie swoiste przebudzenie egzystencjalne może się dokonać już w samym akcie czytania, bez okresu inkubacji. Aczkolwiek rzeczywiście przemiana pod wpływem tego przebudzenia może trwać dłużej.
Michał Z.

Michał Z. inexperrectus

Temat: Szkodliwa książka

Wiktoria K.:
swietna wypowiedz :)
chociaz z drugiej strony, jesli ich zycie jest dobre i udane, czy jest koniecznosc haratania dusz? chociaz sartre pewnie uznalby, ze jak najbardziej ;)

Życie dobre i udane? Przypomina mi się fragment wiersza Szymborskiej: "Nic bardziej zwierzęcego niż czyste sumienie na trzeciej planecie od słońca".

konto usunięte

Temat: Szkodliwa książka

Michał Zawadzki:
Wiktoria K.:
swietna wypowiedz :)
chociaz z drugiej strony, jesli ich zycie jest dobre i udane, czy jest koniecznosc haratania dusz? chociaz sartre pewnie uznalby, ze jak najbardziej ;)

Życie dobre i udane? Przypomina mi się fragment wiersza Szymborskiej: "Nic bardziej zwierzęcego niż czyste sumienie na trzeciej planecie od słońca".
Fajny cytat, bo można odczytywać go na różne sposoby. Uwielbiam Szymborska. :)

konto usunięte

Temat: Szkodliwa książka

Joanna Mandrosz:
Zgadzam się co do Coelho - ale też myślę że na szczęście jest coraz więcej osób, które patrzą nieco bardziej krytycznie na jego twórczość. Szkodliwe są książki, które:
1. Spłycają i zniekształcają rzeczywistość np. przez nadawanie jej nadmiernej cukierkowatości i uduchowienia (jak Coelho), albo odwrotnie, opisują ją skrajnie brutalnie i wyłącznie w ciemnych barwach - popularność takich utworów zagraża spłyceniem poznawczym dużej grupy ich odbiorców;
2. Kłamią - cała fura książek np. historycznych wypaczających fakty lub interpretujących je jednostronnie w duchu poglądów autora. Tu mieszczą się licze książki dotyczące polskiej historii, bynajmniej nie tylko te rodem z dawnej przeszłości, także całkiem nowe i czasem mocno celebrowane;
3. Są pisane dla praktyków przez teoretyków (np. cała biblioteka książek z zakresu psychologii biznesu napisanych przez pracowników naukowych uczelni).

Tak, to prawda, fałszowanie prawdziwych wydarzeń czy kurczowe trzymanie się mitów jest bardziej szkodliwe niż literacka fikcja czy pseudo-intelektualny bełkot Coehlo. Pamiętacie jaki zrobił się szum przy próbie pokazania prawdziwych wydarzeń na Westerplatte?

konto usunięte

Temat: Szkodliwa książka

O Westerplatte się nie wypowiadam, nie mam tu dostatecznej wiedzy. Sama w sobie mitomania jest zjawiskiem powszechnym wszędzie (jak pisał Gombrowicz 'Ludzkość potrzebuje mitów'), gorzej gdy ktoś na mitach i subiektywnie zinterpretowanej historii próbuje zbić jakiś kapitał, wywyższyć samego siebie albo fałszywie kogoś innego oskarżyć.



Wyślij zaproszenie do