konto usunięte

Temat: Szkodliwa książka

ad pytania: Z drugiej strony: kto ma dziś interes w tym, żeby promować Panią Bovary? :(
Idąc tropem tego trafnego rozumowania można sobe zadać pytanie o to kto ma dziś interes w tym by promować p. Coelho lub Wiśniewskiego? Odpowiedź: chyba spore grono osób ;-)Joanna Mandrosz edytował(a) ten post dnia 03.02.09 o godzinie 23:31
Jarosław H.

Jarosław H. navigare necesse
est.....

Temat: Szkodliwa książka

Mówicie w większości o ksiązkach źle napisanych, nudnych, wręcz grafomańskich, odrzutnych często w formie i treści. A czy znacznie bardziej niebezpieczną nie jest dobrze napisana i wydana ksiązka przekazująca w atrakcyjnej formie szkodliwe treści?

konto usunięte

Temat: Szkodliwa książka

Tak, to mi się wydaje o wiele ciekawsze, ale osobiście dawno czegoś takiego nie spotkałam...

Temat: Szkodliwa książka

wlasnie Cząstki.
Aleksandra P.

Aleksandra P. Specjalista HR

Temat: Szkodliwa książka

Wiktoria K.:
wlasnie Cząstki.

A jakie szkodliwe treści przekazują Cząstki elementarne?
Zaczynam podejrzewać siebie o jakiś patologiczny brak wrażliwości, bo i tu niczego szkodliwego nie zauważyłam ;)
Piotr Rypalski

Piotr Rypalski Streamline -
tłumaczenia
techniczne,
prawnicze i
biznesowe

Temat: Szkodliwa książka

A mnie się wydaje, że książki, filmy i inne wytwory ludzkiej wyobraźni, które opisujemy tutaj jako "szkodliwe" (czy jakkolwiek je nazwiemy) nie istnieją. Szkodliwe może być za to nasze podejście do przekazywanych w nich treści, sposób ich wykorzystania, przekazania dalej czy wcielania w czyn.

[Off-topic mode on: Natomiast "Malowany ptak" to moim skromnym zdaniem książka przez duże K, naturalnie nie w dziedzinie przekazywania prawdy (autobiograficznej i historycznej), ale po prostu jako mistrzowskie, choć przerażające dzieło literackie. Czegoś takiego Kosiński nigdy już nie powtórzył. Ale to moja prywatna opinia. Off-topic mode off :)]

pozdrawiam,
Piotr
Paweł Dąbrowski

Paweł Dąbrowski niezależny
konsultant /
facylitator /
tłumacz

Temat: Szkodliwa książka

Piotr Rypalski:
[Off-topic mode on: Natomiast "Malowany ptak" to moim skromnym zdaniem książka przez duże K, naturalnie nie w dziedzinie przekazywania prawdy (autobiograficznej i historycznej), ale po prostu jako mistrzowskie, choć przerażające dzieło literackie. Czegoś takiego Kosiński nigdy już nie powtórzył. Ale to moja prywatna opinia. Off-topic mode off :)]

W pełni się pod tym podpisuję.
Takich książek jest więcej - będących arcydziełami z punktu widzenia literackiego, a przy tym wywołujących wiele zastrzeżeń lub kontrowersji w innych wymiarach. Przykład: "Z zimną krwią" Capotiego. Wiele osób pewnie też uważa ją za szkodliwą, bo to prawie podręcznik mordowania. Ja uważam, że - mocno upraszczając i nie ujmując innym jego dziełom - Capoti urodził się, żeby dać światu właśnie tę książkę. Inny (świeższy) przykład: "Łaskawe" - dla mnie wielka literatura (mimo drobnych słabości), a dla wielu obrzydlistwo i strata czasu. Można by wyliczać dalej...

Pozdrawiam,
Paf
Aleksandra P.

Aleksandra P. Specjalista HR

Temat: Szkodliwa książka

Paweł Dąbrowski:

Całkowicie się zgadzam. Myślę, że zahaczamy tu o pytanie, czy literatura powinna być li i tylko optymistyczną terapią ku pokrzepieniu serc, czy też bezlitosnym lustrem, w którym możemy się przejrzeć z całym wątpliwym czasami dobrodziejstwem swego człowieczeństwa.

konto usunięte

Temat: Szkodliwa książka

Piotr Rypalski:
A mnie się wydaje, że książki, filmy i inne wytwory ludzkiej wyobraźni, które opisujemy tutaj jako "szkodliwe" (czy jakkolwiek je nazwiemy) nie istnieją. Szkodliwe może być za to nasze podejście do przekazywanych w nich treści, sposób ich wykorzystania, przekazania dalej czy wcielania w czyn.

[Off-topic mode on: Natomiast "Malowany ptak" to moim skromnym zdaniem książka przez duże K, naturalnie nie w dziedzinie przekazywania prawdy (autobiograficznej i historycznej), ale po prostu jako mistrzowskie, choć przerażające dzieło literackie. Czegoś takiego Kosiński nigdy już nie powtórzył. Ale to moja prywatna opinia. Off-topic mode off :)]

pozdrawiam,
Piotr
Ja "Malowanego ptaka" nie mogę uznać za arcydzieło pamiętając że jako autobiografia jest ... po prostu konfabulacją, co pokazuje Joanna Siedlecka w "Czarnym ptasiorze". Rzecz w tym że od dziesiątków lat czytelnicy na całym świecie poznają nasz kraj przez pryzmat "Malowanego ptaka". To wkurzające po prostu. A dlaczego Kosiński pisał nierówno? O tym też przecież można wyczytać u Siedleckiej, nie chcę mu tu tego wygarniać, w każdym razie stosował dość specyficzne metody pracy pisarskiej.
Pozdrawiam,
Joanna
Paweł Dąbrowski

Paweł Dąbrowski niezależny
konsultant /
facylitator /
tłumacz

Temat: Szkodliwa książka

Joanna Mandrosz:
Piotr Rypalski:
A mnie się wydaje, że książki, filmy i inne wytwory ludzkiej wyobraźni, które opisujemy tutaj jako "szkodliwe" (czy jakkolwiek je nazwiemy) nie istnieją. Szkodliwe może być za to nasze podejście do przekazywanych w nich treści, sposób ich wykorzystania, przekazania dalej czy wcielania w czyn.
Ja "Malowanego ptaka" nie mogę uznać za arcydzieło pamiętając że jako autobiografia jest ... po prostu konfabulacją, co pokazuje Joanna Siedlecka w "Czarnym ptasiorze". Rzecz w tym że od dziesiątków lat czytelnicy na całym świecie poznają nasz kraj przez pryzmat "Malowanego ptaka". To wkurzające po prostu. A dlaczego Kosiński pisał nierówno? O tym też przecież można wyczytać u Siedleckiej, nie chcę mu tu tego wygarniać, w każdym razie stosował dość specyficzne metody pracy pisarskiej.
Pozdrawiam,
Joanna

Akceptuję i szanuję to, że nie uznaje Pani "Malowanego ptaka" za arcydzieło, choć sam mam w tej kwestii inne zdanie. Ale uznanie lub nieuznanie takiej, czy innej książki za arcydzieło jest indywidualną sprawą każdego czytelnika. W moim przekonaniu nie tylko nie istnieją ludzkie dzieła, które same w sobie byłyby szkodliwe, czy złe, ale nie istnieją także takie ludzkie dzieła, które można by bezwzględnie uznać za arcydzieła.

Natomiast nie przekonują mnie argumenty. "Malowany ptak" to nie jedyna książka z wątkami autobiograficznymi, która mija się z prawdą. Powiem więcej - każdy człowiek pisząc czy mówiąc o sobie samym staje się najmniej obiektywnym obserwatorem i często nie zauważa nawet, że wpada w pułapkę autokreacji, bezkrytyczności, konfabulacji i innych podobnych okropieństw. Czy "Imperium Słońca" jest złą książką, czy arcydziełem? To zależy od indywidualnej oceny czytelnika. Ale czy powinien o tej ocenie rozstrzygać fakt, że jako książka z wątkami autobiograficznymi mija się z prawdą, co przyznał sam Ballard? Kosiński tego nigdy oficjalnie nie przyznał? Nie obwieścił światu, że zmyślił to wszystko? Cóż z tego? Autobiografia Bertranda Russella aż kipi od samouwielbienia, jej autor też niczego nie obwieścił i nie prostował, ale czy to powód, by definitywnie i bezwzględnie odbierać jej miano arcydzieła?

Współczuję ludziom, którzy poznają cokolwiek i wyrabiają sobie ostateczne zdanie na temat czegokolwiek przez pryzmat jednej książki. Proszę mi wybaczyć, ale posługiwanie się takim argumentem uważam delikatnie mówiąc za daleko idące uproszczenie. Bo na tej samej zasadzie można wyrabiać sobie zdanie o Żydach czytając "Kupca weneckiego", albo o II wojnie światowej czytając "Paragraf 22", albo o Hiszpanii czytając "Komu bije dzwon", albo o Mozarcie czytając "Amadeusza". Nie podejmuję się bezwzględnej oceny, czy wspomniane książki są arcydziełami (albo choćby dziełami wybitnymi), bo taka ocena może być wyłącznie subiektywna i względna. Ale uznałbym za mało poważne, gdyby ktoś stwierdził, że "Kupiec wenecki" nie jest arcydziełem, bo jego czytelnicy od lat poznają Żydów przez pryzmat tej książki.

Pozdrawiam,
Paf

konto usunięte

Temat: Szkodliwa książka

Panie Pawle,
Chylę czoła przed Pana erudycją, ale jako psycholog muszę się odnieść do fragmentu: "Współczuję ludziom, którzy poznają cokolwiek i wyrabiają sobie ostateczne zdanie na temat czegokolwiek przez pryzmat jednej książki. Proszę mi wybaczyć, ale posługiwanie się takim argumentem uważam delikatnie mówiąc za daleko idące uproszczenie."
Niestety, tak własnie działa ludzki umysł, że na zasadzie pewnego nie-myśenia (to są procesy afektywne przede wszystkim), tworzy bardzo silne skojarzenia między wyrazistymi parami bodźców. np. w umyśle przeciętnego czytelnika "Malowanego ptaka" powstaje skojarzenie "Polska - ciemne, tępe, okrutne chłopstwo." Te skojarzenia bardzo trudno zmienić, trzeba albo je cierpliwie zbjać kontr-faktami, jak czyni to J. Siedlecka, albo stworzyć nowe, pozytywniejsze skojarzenia np. Polska - świetny poeta, Polska - mistrz wyścigów Formuły 1 itd.
Pozdrawiam,
JoannaJoanna Mandrosz edytował(a) ten post dnia 06.02.09 o godzinie 12:16

Temat: Szkodliwa książka

A mi wydawalo sie, i tak tez to zrozumialam, ze 'szkodliwa ksiazka' oznacza zwyczajnie książkę, ktorej nie polecilibyscie mlodszej siostrze.
Ja na pewno nie polecilabym mojej 15letniej pociesze 'Czastek..'. A kto nie rozumie dlaczego, znaczy-nie przeczytal.

Temat: Szkodliwa książka

A mnie określenie "Szkodliwa ksiażka" od razu przywodzi na myśl takie formy "ochrony" przed nią jak cenzura prewencyjna czy stosy palonych przez hitlerowców ksiażek.

Moim zdaniem trzeba jedynie dbać by do dzieci i młodzieży zbyt wcześnie nie trafiały książki "zbyt mocne" lub po prostu źle napisane. Ale to zadanie dla rodziców i wychowawców, a nie jakiejś formy cenzury.

Moim zdaniem trzeba się pogodzić z tym, że literatura to nie zawsze jest prawda, zwłaszcza w ujęciu historycznym czy uogólnień. Z pewnością można znaleźć wiele "Malowanych ptaków" w kanonie literatury innych narodów, które jednak nie powodują, że owe narody są postrzegane tylko przez zawarte w tych akurat książkach uproszczenia.

Z drugiej jednak strony od książek mieniących się "historycznymi" czy "naukowymi" trzeba wymagać, ale to oczywiście zadanie dla krytyki.

konto usunięte

Temat: Szkodliwa książka

Ale ten temat nie ma też na celu nawoływania do jakiegoś auto da fé.
Katarzyna Janicka

Katarzyna Janicka Nauczyciel jogi i
medytacji

Temat: Szkodliwa książka

temat jest przerażający, bo kogo chcecie chronić i przed czym
?

Temat: Szkodliwa książka

ludzie, wyluzujcie
nikt tutaj nikogo nie chce chronic, rownie dobrze wg mnie temat moglby brzmiec 'ksiazka, po ktorej chcialo sie wam rzygac' albo 'ksiazka, ktorej 2 raz nie dotkniecie nawet kijem'
nikt tutaj nie bedzie sie bawil w film 451 stopni farenheita..
Michał Z.

Michał Z. inexperrectus

Temat: Szkodliwa książka

Trzeba też pamiętać, że czasem książka, po której chce się rzygać, za pewien czas staje się książką, która zmienia diametralnie życie. Człowiek pod wpływem nowych doświadczeń życiowych może otworzyć się na tekst, który do tej pory był przed nim zasłonięty w swym oddziaływaniu.
Faktem jest jednak, że współcześni pisarze jak i wydawnictwa nastawione na produkcję masową, nie kierują się czymś, co Kundera określił jako moralność istotności. Dobra literatura miesza się z taką, która nadaje się do konsumpcji rano i do kubła na śmieci wieczorem - bo zarówno pisarze produkują takie rzygadełka (choć pewnie w ich mniemaniu są to dzieła sztuki, które powinny im przysporzyć sławy - i co gorsza, często przysparzają) jak i wydawnictwa, w których coraz mniej jest krytyków na poziomie, którzy potrafiliby zrobić przesiew, wybierając dobrą literaturę - a więc nie kiczowatą, czyli taką, która będzie podobała się wszystkim.

Co do tematu samego wątku: wiem, że to może brzmieć kontrowersyjnie, ale ja naprawdę chciałbym, aby książki, które ludzie czytają, były jak najbardziej dla nich szkodliwe. Przy czym przez "szkodliwe" rozumiem takie, które rozbiją ich dotychczasowy sposób myślenia, poharatają ich dusze i zmienią życie o 360 stopni.

Temat: Szkodliwa książka

Michał Zawadzki:
Trzeba też pamiętać, że czasem książka, po której chce się rzygać, za pewien czas staje się książką, która zmienia diametralnie życie. Człowiek pod wpływem nowych doświadczeń życiowych może otworzyć się na tekst, który do tej pory był przed nim zasłonięty w swym oddziaływaniu.
Faktem jest jednak, że współcześni pisarze jak i wydawnictwa nastawione na produkcję masową, nie kierują się czymś, co Kundera określił jako moralność istotności. Dobra literatura miesza się z taką, która nadaje się do konsumpcji rano i do kubła na śmieci wieczorem - bo zarówno pisarze produkują takie rzygadełka (choć pewnie w ich mniemaniu są to dzieła sztuki, które powinny im przysporzyć sławy - i co gorsza, często przysparzają) jak i wydawnictwa, w których coraz mniej jest krytyków na poziomie, którzy potrafiliby zrobić przesiew, wybierając dobrą literaturę - a więc nie kiczowatą, czyli taką, która będzie podobała się wszystkim.

Co do tematu samego wątku: wiem, że to może brzmieć kontrowersyjnie, ale ja naprawdę chciałbym, aby książki, które ludzie czytają, były jak najbardziej dla nich szkodliwe. Przy czym przez "szkodliwe" rozumiem takie, które rozbiją ich dotychczasowy sposób myślenia, poharatają ich dusze i zmienią życie o 360 stopni.
swietna wypowiedz :)
chociaz z drugiej strony, jesli ich zycie jest dobre i udane, czy jest koniecznosc haratania dusz? chociaz sartre pewnie uznalby, ze jak najbardziej ;)
Joanna S.

Joanna S. na obczyźnie

Temat: Szkodliwa książka

Wiktoria K.:
A mi wydawalo sie, i tak tez to zrozumialam, ze 'szkodliwa ksiazka' oznacza zwyczajnie książkę, ktorej nie polecilibyscie mlodszej siostrze.
Ja na pewno nie polecilabym mojej 15letniej pociesze 'Czastek..'. A kto nie rozumie dlaczego, znaczy-nie przeczytal.


Zgadzam się co do "Cząstek elementarnych". Dobrze ktoś wcześniej napisał, że człowiek czuje się po niej "jakby zanurkował w szambie". To na pewno nie jest książka dla młodych i wrażliwych ludzi...Nie poleciłabym żadnemu nastolatkowi ani nawet dorosłemu, który nie zna takiego świata jaki jest tam opisany, bo i po co mu wiedza, że tak ludzie żyją...miałam wrażenie, że autor część zboczeń sobie wymyślił, a jeśli nawet nie, to lubował się w ich opisywaniu. To jest na pewno książka tylko dla ludzi dojrzałych, do tego w miarę wyrobionych czytelniczo, którzy wiedzą czego się można po Houllebequ spodziewać...inaczej można przeżyć szok. Nota bene, z recenzji wynikało, że jego kolejna książka "Platforma" była mniej więcej o tym samym.
Aleksandra D.

Aleksandra D. radca prawny,
doradztwo prawne i
podatkowe

Temat: Szkodliwa książka

Michał Zawadzki:
Co do tematu samego wątku: wiem, że to może brzmieć kontrowersyjnie, ale ja naprawdę chciałbym, aby książki, które ludzie czytają, były jak najbardziej dla nich szkodliwe. Przy czym przez "szkodliwe" rozumiem takie, które rozbiją ich dotychczasowy sposób myślenia, poharatają ich dusze i zmienią życie o 360 stopni.
Sama idea istnienia książek "szkodliwych", w znaczeniu, o jakim wspominasz, jest moim zdaniem mało kontrowersyjna, a nawet rzekłabym, że broni się sama - inaczej automatycznie dawalibyśmy przyzwolenie na zalew rynku mdłą papką, będącą miksem amerykańskich poradników, Chick Lit'u i naśladowców Coelho.

Pytanie, czy ~wszystkie~ książki powinny być "szkodliwe" w podanym wyżej znaczeniu. Ten pomysł podoba mi się znacznie mniej. Choćby na zasadzie kontrastu - mocne książki są jak mocne trunki, zazwyczaj po okresie abstynencji uderzają do głowy ze zdwojoną siłą. Poza tym mocne a.k.a. szkodliwe książki wymagają po "zażyciu" odpowiedniego okresu inkubacji, żeby osiągnęły cel - przekształcenia człowieka nie tylko na poziomie ego ale i personalnego cienia, skoro już o szkodliwości mowa ;)



Wyślij zaproszenie do