Marcin Ż.

Marcin Ż. Masterlease

Temat: Specyfika branży.

Witam wszystkich księgarzy, miłośników słów pisanych itp. Założyłem temat bo od pewnego czasu nurtuje mnie jedna kwestia. Rozmawiałem ostatnio ze znajomymi o rynku Wydawniczym z handlowego pkt. widzenia. Wszyscy , którzy zajmują sprzedażą w tej branży mówią mi o pewnej "specyfice" handlu. Czy mógłbym poznać Wasze opinie na ten temat? Co jest takiego specyficznego w branży księgarskiej? Czy naprawdę trzeba mieć jakieś specjalne predyspozycje do sprzedaży książek? Do pracy z księgarniami? A może jest to handel jak każdy inny? Po prostu czysta sprzedaż...?

Czekam na opinie.

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Marcin nie doczekał się ponad 2 lata odpowiedzi, bo i pytanie zadał retoryczne.

Mnie natomiast interesuje inny aspekt handlu książką - etyczny. Czy wolność słowa, brak - dzieki Bogu - cenzury, usprawiedliwiają handel książką na niskim poziomie - merytorycznym, edytorskim, graficznym (pomijam dywagacje ideologiczne, np. dot. publikacji o charakterze propagandy organizacji zbrodniczych itp).

Sprzedawanie szkodliwego leku przez aptekę, nieświeżego albo zanieczyszczonego produktu spożywczego, niezdrowej zabawki - to zachowania godzące w etykę zawodową.
Czy - Waszym zdaniem - istnieją granice etyczne dotyczace podaży księgarni?

Temat: Specyfika branży.

Z tego co widzę, to kwestia profilu księgarni - są takie, które sprzedają tylko książki na poziomie (tu mi do głowy, jako przykład przychodzi poznański Bookarest), a inne idą na ilość, jak w reklamie pewnego piwa ;)
Idąc tropem Twojej analogii, to mam wrażenie, że tu jest dokładnie tak samo jak w spożywce - książek "trujących" nikt nie sprzedaje, bo nie wolno (no prawie nikt), ale te na jednym procencie chemicznego ekstraktu i dopakowane konserwantami, skoro nie są prawnie zabronione - są dostępne. I tu wracam do tego, od czego zacząłem - to już tylko kwestia decyzji księgarza co ma w swojej ofercie i klienta, które księgarnie odwiedza. Ja wolę te "z wizją" :)
Michał Z.

Michał Z. inexperrectus

Temat: Specyfika branży.

Czy - Waszym zdaniem - istnieją granice etyczne dotyczace podaży księgarni?


Świetne stwierdzenie i analogia! Granic etycznych nie ma, ale być może powinny w końcu zaistnieć? Przecież wpływ treści książki na rozwój człowieka jest ogromny i nie jest bez znaczenia jaka jest to treść. Dlatego nie zgadzam się z powszechnymi stwierdzeniami, że lepiej czytać cokolwiek niż nic. Bo to "cokolwiek" może przyczynić się do degradacji kulturowej jednostki. Podobnie jak do degradacji zdrowotnej może przyczynić się jedzenie fast-foodów zamiast jedzenia zdrowej żywności. Ciekawe, że to ostatnie stwierdzenie jest truizmem, a problem wpływu książki na życie jest ignorowany. A czy życie duchowe i kulturowe nie jest tak samo ważne (lub nawet ważniejsze) jak zdrowie biologiczne?

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Dziękuję bardzo z te słowa. Cieszę się, ze sprowokowałam taką mądrą wypowiedź :-)
Chętnie uczyniłabym z niej motto tego całego forum, a nawet wszystkich wątków dotyczących całokształtu kultury.
Jesteśmy zalewani tandetą - także muzyczną, teatralną, telewizyjną, dziennikarską...

Czy utoniemy?
Czy kulturę uratują arki?Beata M. edytował(a) ten post dnia 19.05.09 o godzinie 09:56
Adam B.

Adam B. korektor, tłumacz
EN>PL

Temat: Specyfika branży.

Tandeta istnieje, ale żadnej odgórnej regulacji nie ma ani być nie może.
Wyłącznie edukacja!
Smak i gust to rzeczy wzięte z ogłady, z manier, z kultury, ze społecznej tradycji - wszystko rzecz nabyta, wszelako nie odgórnie, przymusem wtłoczona, tylko z wewnętrznej potrzeby wynikła.

Cóż jednak zrobić, kiedy telewizje, gazety, Internet przede wszystkim, pełne są papki, powstałej z pogoni za odwiedzalnością, czytelnictwem i oglądalnością? Istniejące dewaluacja kultury wynika z chęci dopasowania się do jak największego kręgu odbiorców, co jest niestety ponurą konsekwencją materialistycznego, opartego na zysku ustroju kapitalistycznego. I o ile kapitalizm i wolny rynek służą racjonalnemu wykorzystaniu dóbr naturalnych, to już z dobrami kultury nie idzie tak dobrze.

Gdyby telewizja publiczna pełniła swoją misję, a nie próbowała ścigać się na seriale i widowiska ze stacjami komercyjnymi... Gdyby gazety nie goniły za newsami, nowymi każdego dnia, nie zajmowały się Palikotem tylko sprawami większej wagi (gardłując zresztą przy tym, jak to Palikot od tych spraw odwraca ich uwagę!)...
Gdyby szkoły nie uczyły, że nie wychylać się, nie mieć swojego zdania i wkuwać na pamięć, ile zębów miała Telimena i w którym roku umarł Henryk VIII - ale zechciały rozwijać inteligencję, zdolności i gust kulturalny uczniów...
...to by było fajnie.

Tylko że to wszystko już jest zbyt masowe. Zbyt dużo ludzi, więc zbyt dużo przeciętniaków. Zbyt dużo uczniów, więc zbyt dużo kiepskich szkół, więc zbyt dużo kiepskich nauczycieli. Telewidzów miliony, więc inercja tej masy większa - i misja kształcenia rozmywa się w fali tłumu.

Pozostaje działanie na poziomie grupek zainteresowania. Takie forum jak to, gdzie spotykają się ludzie, jak w jakiejś enklawie, by rozwijać swoje zainteresowania, kulturę podnosić, próbować równać w górę, a nie w dół, to najlepszy sposób.
Jeśli powstanie księgarnia dla ludzi o dobrych gustach, tutaj wykształconych, to nie zginie, bo znajdzie swoich nabywców. Może z kolei oni przekażą swym znajomym swoją kulturę i to rozleje się po społeczeństwie, z większym lub mniejszym powodzeniem.

W tym kontekście rzeczywiście można to nazwać arkami. Trzeba po prostu zatrzymać tendencję społeczną do równania w dół, na rzecz równania w górę.

Rozgadałem się :(

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Utoniemy. Ważne by tonąć z klasą - orkiestra grała do końca.

Ja widzę to tak: Dzieci tych, którzy dziś czytają Harlequiny mają szansę na poznanie bardziej wysmakowanych dzieł. Dzieci tych, którzy nic nie czytają, tracą tę szansę.

Co do niskiego poziomu graficznego - nie szalał bym z potępieniem go. Klasyk wydany na papierze makulatorowym w szarej okładce pozostanie klasykiem.

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Ha ha! A już myślalam, że zacznie się wyliczanie tych, co wsiedli juz na arkę... Wyliczanki są ulubioną formą wypowiedzi na tym forum :-))

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Stanisław Karolewski:
Co do niskiego poziomu graficznego - nie szalał bym z potępieniem go. Klasyk wydany na papierze makulatorowym w szarej okładce pozostanie klasykiem.

Zgoda. Ale to tak, jak "Don Giovanni" wystawiony w złych dekoracjach. Mozartowi nic nie ubędzie, ale odbiorca pozbawiony dodatkowych przeżyć estetycznych.
Jestem zwolenniczką nie tylko dobrej książki, ale i ładnej książki.

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Niestety, mam dziś palce zajęte a bez nich nie radzę sobie z wyliczniem :-)

Oczywiście ładnie wydana książka, to dzieło sztuki dostarczające ogromnych wrażeń. Wielu bibliofili nigdy nie czytało książek, które mają w swoich zbiorach. Nie mniej mnóstwo dzieł poznałem z wydań lat 50-70-tych, niezbyt szczęśliwych dla książki, bo tylko takie wydania były dostępne. Co więcej, swoją bibliotekę też nimi wypełniam, bo po prostu nie ma wznowień, wielu tytułów.

Ponadto, niebanalną rolę odgrywa cena książki.

A Marcinowi odpowiadam: Specyfika branży polega na tym, że kiedy nie ma z czego zapłacić rachunków myślisz o tym, że pełnisz ważną społeczną misję a pieniądze nie są najważniejsze. To odróżnia handel ksiażkami od handlu wódką - w tym drugim przypadku jest z czego płacić rachunki :)Stanisław Karolewski edytował(a) ten post dnia 19.05.09 o godzinie 15:41

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Pozwolę sobie wyprzedzić Marcina:

nie deprecjonowalabym handlu wódką- bez niego nie byłoby ani "Moskwy Pietuszki" ani "Pod mocnym aniołem".

Wiem, co masz na myśli, broniąc zwykłej, niepieknej książki. Niestety, jestem w takim wieku, że czytałam szmatławe wydania wystane w kolejkach na mrozie, czytałam także druk na bibule...
Lepiej, żeby takiego druku ludzie nie musieli czytać, chociaż trzeba przyznać, że wiele książek, pozbawionych smaczków estetycznych, kontekst historyczny wyposażył w inne walory.
Przykład: czy "Moja mała Apokalipsa" czytana dziś, ozdobiona najbardziej wyrafinowaną artystycznie grafiką, byłaby tym samym, czym wówczas, gdy wyglądała jak rozdeptany naleśnik i pochodziła z drugiego obiegu?

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Kto tu deprecjonuje? Bez wódki nie byłoby prawie żadnej książki :) Nie mniej pakując ogrodowe grile albo sprzedając jajka nie miałem poczucia misji(nawet po wódce), teraz się pojawia. A serio: co do reszty specyfiki, to rzeczywiście to dziwny rynek, ale aby poprowadzić tę rozmowę trzeba ustalić punkt widzenia - księgarza, wydawcy, pośrednika, autora?(a jednak wyliczanka - na szczęście zwolniłem tylko jedną dłoń).

Otóż to, otóż to. A teraz to trwa nadal, np. mam klienta-bezdomnego, który kupuje regularnie książki za 1.00 zł. Nie sądze ż3eby nabył taką za 500.00 zł - choćby kapała skórą, zlotem i mistrzowskimi grafikami.

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Granice etyczne podaży książki? Nie wydaje mi się, żeby ograniczanie drukowania rzeczy byle jakich spowodowało zmianę kulturową. Książka i słaba i genialna ma swojego odbiorcę, i dobrze, że go ma. I nie chodzi tu bynajmniej o czytanie czegokolwiek dla samego czytania. Wierzę, że nawet harlequin jest w stanie wpłynąć na czyjeś życie, jeżeli tylko zostanie przeczytany. Kwestia edytorstwa dla mnie też jest bardzo ważna, ale wiele książek, które swego czasu zmieniło moje życie było wydanych na papierze makulaturowym.

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Ciekawa dyskusja. Nie powiem. Pracowałem w tej branży przez 15 lat. Mój profil tu to profil branży medialnej.

Więc mam chyba prawo się wypowiedzieć i zapytać- etyka wśród księgarzy? Coś takiego nie istnieje. Zawsze znajdzie się ktoś chętny sprzedawać "Mein Kampf" (tzw. najchętniej kupowany, najrzadziej czytany bestseller) bądź wspomnienia Urbana czy zabójców Popiełuszki.

Inna sprawa, że mamy w kraju "księgarzy" którzy sprzedają książki obok papieru toaletowego i dumnie i szumnie określają swoją budę - księgarnią.
Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz opowiadacz
literackich historii

Temat: Specyfika branży.

Dawid - Etyka wśród księgarzy jest dokładnie taka sama jak wśród dziennikarzy. Są osoby (i wcale nie jest ich mało), które same decydują czy wypada im sprzedawać "Mein Kampf" (na które się powołujesz) lub inne badziewie, który ktoś tam wydaje i wypuszcza na rynek, mieniąc się wydawcą. Nie dla każdego zysk i pieniądz są najważniejsze w życiu. Osobiście znam osoby które u siebie nie sprzedawały muzyki disco polo, harlekinów i książek o specyficznym profilu polityczny, i muszę ci powiedzieć, że wielu z nich już nie pracuje w branży księgarskiej, ale nadal twierdzą, że w podobnej sytuacji postąpili by identycznie jak wtedy.
Musisz pamiętać, że 90% księgarzy żyje dzięki podręcznikom szkolnym, które w ciągu roku stanowią do 60% całego utargu, a sprzedaje je się od czerwca do października, a ZUS, US, czynsz i inne obciążenia płacisz cały rok. Nie dziw się więc, że niektórzy starają się zarobić na wszystkim co im pozwoli związać koniec z końcem. Ja w każdym razie ich nie potępiam, choć sam wolałem zmienić swój profil działalności aby nie mieć takich dylematów do rozwiązania.
A co powiesz o autorach, felietonistach i dziennikarzach piszących tekstu na zamówienie i posługujących się świadomie przekłamaniami. Sądzę, że wśród was - dziennikarzy jest o wiele więcej osób które zapominają o znaczeniu słowa - ETYKA.
I tak na marginesie- ja pamiętam czasy gdy felietony Jerzego Kibica, Jana Rema lub Klaksona czytała się z zapartym tchem i śmiano się, że znalazł się odważny który przywalił władzy (a wtedy trzeba było mieć na to odwagę), a wspomnienia są spojrzeniem w historię, którą bez tego nie moglibyśmy sami ocenić. I to by było na tyle...
Aha... w latach osiemdziesiątych to dzięki tym "budom" można było przeczytać książki z drugiego obiegu, więc... może wkrótce nadejdzie ich renesans.

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Władysław!
Tłumaczysz mi rzeczy oczywiste. Podręczniki itp. to dla mnie codzienność przeszłości. Nie potępiam w czambuł księgarzy, po prostu jest tu taki wątek - więc podsunąłem i swoje "myśli nieuczesane".

Na dyskusję o dziennikarzach tudzież sprzedawczykach, hienach tu miejsca nie ma.

Bez urazy więc, ale dyskutujmy na temat. Bo temat naprawdę zajmujący.

I nawiązując do tego czy handel książkami to coś więcej czy nie. Otóż, moim zdaniem tak - to coś więcej. Bo i same książki to nie jogurt, proszek czy długopis. I myslę, że każdy kto się tu wypowiada inaczej to "coś więcej" sobie zinterpretuje, ale się ze mną zgodzi.

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Sonisława Piskorska:
Granice etyczne podaży książki? Nie wydaje mi się, żeby ograniczanie drukowania rzeczy byle jakich spowodowało zmianę kulturową. Książka i słaba i genialna ma swojego odbiorcę, i dobrze, że go ma. I nie chodzi tu bynajmniej o czytanie czegokolwiek dla samego czytania. Wierzę, że nawet harlequin jest w stanie wpłynąć na czyjeś życie, jeżeli tylko zostanie przeczytany. > .

Przepraszam, że siebie zacytuję z innego wątku, ale nie chce mi się drugi raz formułować tych samych mysli:

Nasze zachlyśnięcie się wolnością wyboru, wyniesienie kultury masowej do poziomu kultury wysokiej, afirmacja postawy anty-, a wręcz uczynienie z "anty-" kultu - czyli taka śpóźniona, jak zwykle w naszym prowincjonalnym regionie, rewolucja kulturalna - powoduje, że bardzo obniżyly się nam loty we wszystkich dziedzinach kultury. Nie jest to odpowiednie miejsce, żeby dzielic się smutnymi refleksami na temat wrażeń muzycznych, operowych i baletowych, wyniesionych z ostatnich spektakli w Operze Narodowej, ale wyczuwam związek powiędzy owacjami dla miernoty i głupoty w teatrze, a akceptacją słabej literatury na tym forum. Wyrazany pogląd, że dobre jest to, co się komu podoba, jest - w mojej ocenie - powodem obniżania poziomu kultury, sztuki, obyczajowości.

Czy zatem scena, sala koncertowa -repertuarem i jakoscią realizacji, galeria - ofertą szuki, gazeta - artykulem, a księgarnia - podażą ... czy niosą kaganek, czy mają taką misję? czy powinny mieć? czy plotą, grają, malują, drukuja sprzedają beleco, byle urynkowić?

O taki kierunek dyskusji mi chodzilo, a nie o Mein Kampf. Ale przewidziałam, ze się na nim skonczy :-)))
za chwilę ktś komuś nawymyśla od faszystów :-)))
Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz opowiadacz
literackich historii

Temat: Specyfika branży.

Beata, sądzę że zbyt pochopnie oceniasz osoby piszące na tym forum, ja oceniam ich wyżej.
Dawid - traktuj moją wypowiedź jako wprowadzenie do tematy, bo w końcu ktoś tą książkę napisał, ktoś podjął decyzję o wydaniu, ktoś ją przyjął do hurtowni i wreszcie ktoś ją sprzedaje.
Co do dziennikarzy, wiele z nich dzięki nazwisku wydaje także książki, więc... dlaczego mamy o nich nie mówić i nie pisać? Są tak samo odpowiedzialni za to co się dzieje wokół nas, może gdyby o tym więcej pisali byłoby mniej kontrowersji.

konto usunięte

Temat: Specyfika branży.

Beata M.:
Sonisława Piskorska:
Granice etyczne podaży książki? Nie wydaje mi się, żeby ograniczanie drukowania rzeczy byle jakich spowodowało zmianę kulturową. Książka i słaba i genialna ma swojego odbiorcę, i dobrze, że go ma. I nie chodzi tu bynajmniej o czytanie czegokolwiek dla samego czytania. Wierzę, że nawet harlequin jest w stanie wpłynąć na czyjeś życie, jeżeli tylko zostanie przeczytany. > .

Przepraszam, że siebie zacytuję z innego wątku, ale nie chce mi się drugi raz formułować tych samych mysli:

Nasze zachlyśnięcie się wolnością wyboru, wyniesienie kultury masowej do poziomu kultury wysokiej, afirmacja postawy anty-, a wręcz uczynienie z "anty-" kultu - czyli taka śpóźniona, jak zwykle w naszym prowincjonalnym regionie, rewolucja kulturalna - powoduje, że bardzo obniżyly się nam loty we wszystkich dziedzinach kultury. Nie jest to odpowiednie miejsce, żeby dzielic się smutnymi refleksami na temat wrażeń muzycznych, operowych i baletowych, wyniesionych z ostatnich spektakli w Operze Narodowej, ale wyczuwam związek powiędzy owacjami dla miernoty i głupoty w teatrze, a akceptacją słabej literatury na tym forum. Wyrazany pogląd, że dobre jest to, co się komu podoba, jest - w mojej ocenie - powodem obniżania poziomu kultury, sztuki, obyczajowości.

Czy zatem scena, sala koncertowa -repertuarem i jakoscią realizacji, galeria - ofertą szuki, gazeta - artykulem, a księgarnia - podażą ... czy niosą kaganek, czy mają taką misję? czy powinny mieć? czy plotą, grają, malują, drukuja sprzedają beleco, byle urynkowić?

O taki kierunek dyskusji mi chodzilo, a nie o Mein Kampf. Ale przewidziałam, ze się na nim skonczy :-)))
za chwilę ktś komuś nawymyśla od faszystów :-)))

Mają takie zadanie - ale muszą tez z czegoś żyć. Więc koło się zamyka.
Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz opowiadacz
literackich historii

Temat: Specyfika branży.

Beata.
Misja jest wtedy gdy nie trzeba zaglądać w portfel i zastanawiać się czy starczy do pierwszego.
Lenin też miał misję, a sprzedał się Niemcom, bo to dzięki ich pieniędzy dokonał rewolucji w Rosji. To tylko jeden z przykładów, a ilu pisarzy pisało pod konkretne zamówienie aby utrzymać rodzinę.
"Solidarność" też miało misję do spełnienia a co teraz z tego zostało? Guzikiewicz i postępowanie jak stara CRZZ, jedynie słuszni, jedyni i dożywotni działacze nie do ruszenia na swoich stołkach.

Następna dyskusja:

Jakie zarobki w branży FMCG ?




Wyślij zaproszenie do