Artur Król

Profil nieaktywny, proszę o kontakt mailowy. Psycholog, trener Beyond NLP, coach: specjalizacja nieśmiałość i odkochanie

Wypowiedzi

  • Artur Król
    Wpis na grupie Ezoteryka w temacie Deir

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Ezoteryka

  • Artur Król
    Wpis na grupie Ezoteryka w temacie Pentagram

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Ezoteryka

  • Artur Król
    Wpis na grupie Ezoteryka w temacie Deir

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Ezoteryka

  • Artur Król
    Wpis na grupie Rekrutacja i selekcja w temacie Efektywność rozmów rekrutacyjnych
    13.02.2008, 14:54

    Mariusz Perlak:
    naukowiec, to taki wiecznie zdziwiony człowiek. Chodzi taki po świecie i się wszystkiemu dziwi i niczego nie bierze za pewnik.
    "a więc testy są nierzetelne i nie miarodajne i stosowanie ich pozabwione jest sensu" - myśli sobie taki naukowiec i juz hipoteza badawcza gotowa (a nawet trzy). No to trzeba sprawdzić, nie przyjmować za pewnik, nie negować ot tak sobie, dla "konserwatyzmu i dogmatyzmu", wziąć na warsztat i wykorzytać metody, które jawią się w "świadomości metodologicznej" jako odpowiednie do weryfikacji tych hipotez. Oczywiście metody niedoskonałe, ale w miarę postepu nauki wzbogacane o elementy, które zwiększają ich "skuteczność".
    Wracając do naszych hipotez. Może ktoś już podjął się trudu udowodnienia, że testy psychologiczne nie nadają się do diagnozy? czytamy, szperamy... czyli tup tup do czytelni - sprawdzamy oczywiście w uznanych czasopismach i publikacjach etc. a nie w np. ostatnim wydaniu "Świata Magicznego" czy też "Wróżki".
    Nawet jak znajdziemy opis badań, które udowadniają, że testy są "super" to przecież badanie mogło zostac przeprowadzone niezgodnie z zasadami (które uznane są przez ogół w tzw. "świdomości metodologicznej) podejmujemy się trudu krytyki takich badań "o taki jeden z drugim chcieli zaistniec w świecie nauki i jakieś dyrdymały piszą" tak sobie myślimy i udowadniamy im, że się mylili.
    Jeżeli nam się to uda, bedzie to jeden z etapów zaprzeczenia "Teorii Testów" opartej na założeniach Gulikssena, a później Lorda i Novicka, ale nasze badanie tez bedzie poddane krytyce i wątpliości.
    jak pan widzi jest to troszke bardziej skomplikowany proces niż napisanie ksiązki w stylu "Kod da Vinci" czy "Strach" :)


    Ignoruje Pan tutaj kilka istotnych elementów, poczynając od presji grupowej - zarówno na poziomie emocjonalnym (dlatego istnieje tzw. efekt szuflady i tak wiele badań z wynikami niezgodnymi z uznawaną w danym momencie 'prawdą naukową' wyrzuca się bez choćby próby publikacji) jak i na poziomie jak najbardziej namacalnym - szykany wobec 'nieprawomyślnych' naukowców, wyrzucanie ich poza nawias społeczeństwa naukowego, groźby zwolnienia z pracy przy kontynuowaniu badań z danej dziedziny (ze sławniejszych przykładów naukowców którzy spotkali się z takimi groźbami - Watson i Crick w ich badaniach nad DNA), ograniczenia patentowe (np. obecnie kwestia zimnej fuzji w USA). Do tego oczywiście to tajemnicze poczucie wyższości nad 'nienaukowcami' - pod które może podpaść choćby Pański tekst o tym, że jest to trudniejszy proces niż napisanie np. Kodu da Vinci.

    Jeśli tak (sprawdźmy eksperymentalnie :D ) - zapraszam Pana do napisania takiej książki. Zyski z jej sprzedaży przewyższają dużą część przyznawanych na świecie grantów, więc - skoro to takie proste - zapraszam do pisania :)

    Niestety, naukowcy są tylko ludźmi. Metoda naukowa jest wspaniała na papierze, ale gdy pojawia się czynnik ludzki - nie na poziomie heurystyk poznawczych, a na poziomie zawiści, niechęci, arogancji, pychy, konserwatyzmu, przyzwyczajeń, dysonansu poznawczego, autorytetu i kilku innych elementów - wypacza to wspaniałą metodę w niekiedy przykry sposób.

    Nie postuluje bynajmniej, że wszyscy naukowcy są 'źli' - wręcz przeciwnie, większość to ciężko pracujacy, uczciwi i inteligentni ludzie. Po prostu, w tak precyzyjnym mechanizmie ta odrobina wypaczeń wystarcza, by cały system zaczął się sypać po góra kilkudziesięciu latach... A funkcjonuje on już od kilkuset lat.

  • Artur Król
    Wpis na grupie Trenerzy Biznesu/Szkolenia "miękkie" w temacie Czy NLP może być etyczne?
    13.02.2008, 14:22

    Krzysztof Filarski:
    myślę, że podział istnieje. Jest on też moim zdaniem z obu stron naturalny i ma podstawy. NLP jest młodym nurtem, i chciałbym, by takie dyskusje miały miejsce. Fani NLP (jak tylko zgodzą się, że poddawanie ich metod badaniom to nie ciosy, ataki i złośliwe knucia grup trzymających władzę) - odniosą z tego duże korzyści. Będą mogły rozwijać się zgodnie z potwierdzonym efektami kierunkiem. Rozwiną warsztat.

    Wręcz odwrotnie.

    Po prostu, standardowe metody badań naukowych są zbyt powolne w porównaniu z tempem rozwoju tej dziedziny. Metodologia naukowa po prostu nie nadąża - zwłaszcza, że niewielu naukowców ma wystarczające kompetencje w NLP by dobrze przygotować formułę badawczą pasującą do tej dziedziny.

    Gdy tworze nowe narzędzia w NLP lub inne narzędzia rozwoju osobistego - a tworze ich wiele - to ich skuteczność sprawdzam praktycznie - najpierw na sobie, a potem, jeśli jestem zadowolony - opisuje je na kilku dużych forach - bez sugerowania co robia - i proszę o opinie i doświadczenia. Dostaje szybko i łatwo rozległy feedback odnośnie efektów.

    Niezgodne z metodą naukową - jasne. Szybkie i skuteczne - również :)
    Ja - obserwując wypowiedzi wielu osób na forum - widzę te reakcje podobnie, jakbym poszedł do lekarza.

    Każdy widzi to co chce :D
    No bo zamiast latami ślęczyć nad karierą, z dnia na dzień młode Pasztety jednak stają się bardziej znane, skuteczne, popularne ...

    Jakoby NLP bardziej znane, skuteczne i popularne, to chyba presupozycja? :-) Poprawcie mnie, jeśli się mylę!

    Tak, Grzegorz nawykowo używa wielu takowych. Przyzwyczaisz się ;)

  • Artur Król
    Wpis na grupie Trenerzy Biznesu/Szkolenia "miękkie" w temacie Czy NLP może być etyczne?
    13.02.2008, 14:14

    Krzysztof Filarski:
    Ja zrozumiałem, że nie ma nic bardziej praktycznego, niż dobra teoria. Dobra, czyli taka, która zbiera i porządkuje doświadczenia wielu poprzedników.

    Teoria jest zawsze tylko pewną teorią, pewnym uogólnieniem.

  • Artur Król
    Wpis na grupie Trenerzy Biznesu/Szkolenia "miękkie" w temacie Czy NLP może być etyczne?
    13.02.2008, 14:13

    Tomasz Piotr Sidewicz:
    Pokaż mi proszę, ile statystycznie par uczęszcza na kursy Flirtu na bazie NLP - czyli na tzw NLS?
    Kto uczęszcza na NLS (bo o nim chyba jest mowa) - ofiary losu, którym zadaje się pytanie sugestie?

    NLS to specyficznie polskie wypaczenie dużo bardziej rozbudowanej szkoły Speed Seduction, która wykorzystuje pewne aspekty NLP w tym kontekście - pewne drobne aspekty, rozdmuchane do niebotycznych proporcji, notabene.

    Także proszę, jeśli mówimy o NLP we flircie, mówmy o NLP we flircie. I o podstawowej zasadzie tegoż, czyli po prostu o tym, żeby nauczyć się dobrze bawić w trakcie flirtu, jeśli ktoś tego jeszcze nie umie ;)

    Polski Tulipan - mało ich w społeczeństwie.

    Ok. 1-2 % na świecie. Ale i oni mają różne podejścia. Są tacy którzy ranią, a są tacy którzy spędzają wspaniale czas - wspaniale dla obydwu osób - i idą dalej. Weź choćby historycznego Casanovę - wiele kobiet, ale każdą potraktował tak, że jeszcze 20 lat później były gotowe go wspierać i mu pomagać.

    Można być z wieloma kobietami i być wobec nich fair. Można być z jedną i być wobec niej nie fair. To nie ilość się liczy, to klasa faceta.

  • Artur Król
    Wpis na grupie Rozwój osobisty w temacie Czy skuteczność metod zmiany można obiektywnie mierzyć?

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Rozwój osobisty

  • Artur Król
    Wpis na grupie Rozwój osobisty w temacie Czy skuteczność metod zmiany można obiektywnie mierzyć?

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Rozwój osobisty

  • Artur Król
    Wpis na grupie Career coaching w temacie Czy skuteczność metod zmiany można obiektywnie mierzyć?

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Career coaching

  • Artur Król
    Wpis na grupie coaching w temacie Czy skuteczność metod zmiany można obiektywnie mierzyć?
    13.02.2008, 13:32

    Paweł Smółka:
    Witam,

    można rzec odwieczny dylemat: romantyzm, czy skuteczność.

    Hmm, dla mnie raczej dylemat realna skuteczność - czy ułudne poczucie naukowości. Ale oczywiście jest to kwestia perspektywy ;)
    Zgadzam się, że pomiar efektywności coachingu nie jest prostym zadaniem. Jednakże w żadnym przypadku nie można, jak zdaje się sugerować Yalom, poddawać się i nie dokonywać badań nad efektywnością coachingu.

    Dlaczego nie?

    Czy w momencie gdy - za jego sugestią - tworzy się nową terapię/nową metodę coachingową dla każdego indywidualnego klienta - możemy w ogóle mówić o jakimś pomiarze?

    Oczywiście, w takim modelu wciąż jest miejsce dla nauki i badań naukowych, wciąż jest miejsce dla rozszerzenia wiedzy coacha i zdobywania dalszych kompetencji. Po prostu bez próby unaukowienia na siłę czegoś, co nie poddaje się metodzie naukowej.
    odpowiednich metod badania efektywności. Jeśli bowiem zarzucimy badania nad coachingiem, to coaching stanie się (lub pozostanie, jak twierdzą już niektórzy) polem działania wszelakiej maści hochsztaplerów ze stratą dla znaczenia dobrego imienia coachingu oraz, przede wszystkim, ze stratą dla Klientów, którzy chcieliby uzyskać profesjonalne wsparcie w realizacji własnych celów rozwojowych.

    Hmm, czy sugerujesz, że Yalom, przy swoim podejściu, był nieprofesjonalnym psychoterapeutą?

  • Artur Król
    Wpis na grupie Rekrutacja i selekcja w temacie Efektywność rozmów rekrutacyjnych
    13.02.2008, 02:33

    Jerzy B.:
    No cóż, wywołałem wilka z lasu...

    ... problem w tym, że są też sztuki, które zupełnie nie mają podstaw naukowych a nawet nie są w stanie swoich koncepcji zwerbalizować - NLP - jakim się Pan zajmuje jest najlepszym przykładem. ;-))

    Wystarczy Artur :) Preferuje przechodzenie na Ty w rozmowie, ułatwia kontakt :)

    Jeśli chodzi o koncepcje NLP, to wydaje mi się że są dosyć proste i dobrze zwerbalizowane, choćby w tytule pierwszej publikacji na ten temat - "The Structure of Magic" ;)

    Brzmią one:
    Każde zachowanie ma strukturę (nie tylko stricte behawioralną oczywiście - ale wciąż strukturę).
    Strukturę zachowania można poznać i można nauczyć jej inne osoby lub na inne konteksty wewnątrz jednej osoby - albo modyfikować zachowanie na dowolnym poziomie tej struktury (choć oczywiście modyfikacja na różnym poziomie przyniesie różne efekty).
    Pomijając czysto fizyczne ograniczenia (komuś o wzroście 1.50 cm struktura gry Michaela Jordana na niewiele się zda), każdą osobę można nauczyć struktur innych ludzi - co zresztą w mojej własnej praktyce coachingowej stosuje w obydwie strony, nie tylko ucząc klientów jak uzyskać określone rezultaty, ale też wpierw ucząc się od nich jak wywołać w sobie taki problem, jaki oni mają.

    W każdym razie te trzy główne zasady wydają się być dla mnie podstawą NLP. Cała reszta to tylko przypiski ;)

    Tak czy tak - brak podstaw naukowych, jak już pisałem, nie stanowi z mojej perspektywy ograniczenia. Nawet niewielka znajomość historii nauki pokazuje, że praktycznie wszystkie przełomowe odkrycia nie miały podstaw naukowych - dlatego właśnie były zresztą przełomowe. Również skuteczność nie była nigdy dla środowiska naukowego wiążącym kryterium - od Edisona, poprzez braci Wright, a kończąc na tak świeżych technologiach jak mikroskop skaningowo-tunelowy (lata 80-te XX wieku), przykładów na ignorowanie faktów gdy są one sprzeczne z teoriami akademickimi mamy mnóstwo.

    Niestety, naukowy sceptecyzm - wspaniała idea - został dawno wypaczony i pod tym mianem rozumie się zwykle konserwatyzm lub wręcz skrajny dogmatyzm i fundamentalizm (vide organizacje takie jak CSICOP), zamiast zdrowego, naukowego dystansu - jednakowego sceptycyzmu zarówno wobec tego co nowe, jak i tego co już znane i 'powszechnie uznane'.

    Ale to już lekki offtopic ;)

  • Artur Król
    Wpis na grupie Rekrutacja i selekcja w temacie Efektywność rozmów rekrutacyjnych
    12.02.2008, 23:56

    Mariusz Perlak:
    ICD-10 oraz DSM-IV są klasyfikacjami zaburzeń psychicznych (w przypadku ICD-10 jest to część F) z przesłankami do diagnozy nozologicznej (czyli typowej dla nauk medycznych) Diagnoza psychologiczna dotyczy szrszego spektrum przypadków, niż tylko zaburzenia psychiczne. Samo słowo heurystyka w tym przypadku jest
    nadużyciem, ponieważ klasyfikacje te stworzono w oparciu o wczesniejsze badania, nie zaś domysły i skróty myślowe autorów.

    A jeszcze wcześniej klasyfikacje te wzieły się z tąd, że na rynek weszło na raz dużo nowych leków i psychiatrzy potrzebowali wskazówek co gdzie przepisywac. Ot, taki duży katalog leków... Ale hej, to taki detal ;)
    datuje się na 1879 - labolatorium Wundta w Lipsku), nazywa się ją nauką preteoretyczną, ze względu na to, że nie dypsonuje ona jeszcze jedną stabilną i zweryfikowaną teorią, która (lub które) wprowadziłyby ją w etap technologiczny, umożiwiający wyodrębnienie narzędzi diagnostycznych, produkowanych w oparciu o nie.

    Jest tu wszelako pewne bardzo wątpliwe założenie - że taki etap jest w wypadku psychologii możliwy i pożądany. A to wcale nie jest takie pewne ;)

  • Artur Król
    Wpis na grupie Rekrutacja i selekcja w temacie Efektywność rozmów rekrutacyjnych
    12.02.2008, 23:50

    Mariusz Perlak:
    Psychoterapia jednak nie opiera się metodom naukowym i wyniki jej skuteczności można zmierzyć i porównać.

    Irvin Yalom zwraca uwagę, że niekoniecznie - można sprawdzić wyniki terapeuty 1 z pacjentem X i jego problemem Y. Ale statystyczny pomiar wyników terapii wypacza praktycznie zawsze samą idee terapii. Polecam "Dar Terapii" Yaloma w tej kwestii - książka znana z tego, że wielu terapeutów ceni ją bardziej nad całe biblioteki teorii - gdyż opiera się właśnie na heurystykach i praktycznym doświadczeniu wieloletniego, skutecznego terapeuty :)

  • Artur Król
    Wpis na grupie Rekrutacja i selekcja w temacie Efektywność rozmów rekrutacyjnych
    12.02.2008, 23:46

    Jerzy B.:
    Zresztą - bardzo dziwię się temu co piszesz (już raz zadziwiłeś mnie swoją interpretacją statystyki), bo wychodząc z tego założenia - zresztą po części słusznie - psychoterapia w ujęciu klient-terapeuta z góry byłaby nienaukową metodą.

    Hmm, i taka, po prawdzie jest.

    Tylko z jakiegoś powodu w naszym społeczeństwie funkcjonuje fascynujący mit p.t. 'to co nienaukowe to złe'.

    A tymczasem często jest zupełnie odwrotnie - choćby dlatego, że metoda naukowa ma wiele ograniczeń, łącznie z tym, że nie jest w stanie zmierzyć pewnych kwestii z racji braku odpowiednich narzędzi.

  • Artur Król
    Wpis na grupie Rekrutacja i selekcja w temacie Efektywność rozmów rekrutacyjnych
    12.02.2008, 23:42

    Mariusz Perlak:
    narzędziem badawczym jest test psychologiczny - zbudowany w oparciu o teorie (udowodnione w badaniach eksperymentalnych)

    Z tym statusem 'zbudowany w oparciu o udowodnione teorie' testów psychologicznych miałbym duże wątpliwości ;) Polecam fascynującą lekturę "The Cult of Personality (Testing)", która analizuje - i bardzo brutalnie obnaża - fikcje jaką są testy psychologiczne.
    Zarówno w metodologii badawczej jak i diagnostycznej opieramy sie
    o zestaw hipotez, które potwierdzamy za pomocą testów, lub informacji pochodzących z innych źródeł (z uwzględnieniem ich rzetelności i trafności)

    Co do metodologii diagnostycznej polecam np. Yaloma - wskazuje on na to jak 'standardowe' i 'naukowe' narzędzia diagnostyczne, takie jak DSM, potwornie wypaczają realny proces pracy z drugą osobą.
    Intuicja jest domeną sztuki, a nie nauki i zaden z psychologów nie jest kształcony by opierać się na własnej intuicji. Chyba, ze ktoś psychologii nie rozumie (a takie gagatki trafiały się na studiach :) )

    Jung. Kępiński. Bucay. Yalom. To tylko kilka nazwisk z wielu.

    Ja rozumiem, że niektórym psychologom tęskno do statusu twardej nauki, ale wycinanie intuicji z psychologii i z pracy psychologa to zarówno kpina - jak i ignorowanie nie dość że klasyków psychologii, to jeszcze klasyków którzy mieli realne, bardzo wyraźne efekty.

  • Artur Król
    Wpis na grupie Trenerzy Biznesu/Szkolenia "miękkie" w temacie Czy NLP może być etyczne?
    12.02.2008, 23:31

    Ah, co do szkód związanych z NLP - polecam bardzo dobry artykuł w tej kwestii pisany przez Steve'a Andreasa - http://www.steveandreas.com/doingtherapy.html

  • Artur Król
    Wpis na grupie Trenerzy Biznesu/Szkolenia "miękkie" w temacie Czy NLP może być etyczne?
    12.02.2008, 23:28

    Krzysztof Filarski:
    "Badler po raz pierwszy opisał wyniki swoich spostrzeżeń na początku lat 70-tych. Czyli mamy trzydzieści parę lat na badania podłużne. Trochę mało"

    Właśnie czytam "Dar Terapii" Irvina Yaloma. Yalom to jeden z absolutnych klasyków w dziedzinie psychoterapii, w opinii wielu czynnych terapeutów, także pracujacych na oddziałach psychiatrycznych, ta jedna książka jest warta więcej niż wiele ogromnych tomów teorii zebranych do kupy - ponieważ Yalom pisze tutaj stricte o praktyce, w oparciu o kilkadziesiąt lat doświadczenia.

    I jedną z pierwszych rzeczy jakie robi, jest podważenie wartości 1) DSM czyli metod diagnostycznych oraz 2) badań skuteczności terapii w ogóle. Po prostu - współczesne metody badawcze pozwalają na pomiar skuteczności terapii jedynie w warunkach, które wypaczają samą jej istotę.

    Stąd odnośnie jakichkolwiek pomiarów terapii czy technologii zmiany, pomijając bezpośredni pomiar tego, czy ten coach/terapeuta pomógł temu klientowi z tym problemem, pytanie brzmi - czy istnieje w ogóle możliwość sensownego ich zmierzenia, bez zrobienia z nich małego potworka?

    Z pewnością nie da się tego powiedzieć o większości dotychczasowych badań związanych z NLP - gdzie np. w słynnym badaniu nad modalnościami formularze narzucały wszystkim badanym określony wybór modalności, a dopiero potem pytały o preferowane ;)

  • Artur Król
    Wpis na grupie Trenerzy Biznesu/Szkolenia "miękkie" w temacie Czy NLP może być etyczne?
    12.02.2008, 23:22

    Tomasz Piotr Sidewicz:
    Jeśli przekonasz mnie, że NLP stosowane we flircie jest etyczne,

    Hmm, wiesz dla kogo przeznaczone było pierwszych kilka szkoleń NLP z flirtu jakie organizował Bandler?

    Wyłącznie dla par, idealnie dla małżeństw :)

    Bo istniejące pary również powinny ze sobą skutecznie umieć flirtować :)
    Jakbyś sie poczuła gdyby Twoj Partner przyznał się, że stosował wobec Ciebie NLP - po to aby Cie uwieść i zaliczyć - to już jest bliskie pigułce gwałtu. Takie jest moje zdanie na temat Twojego postępowania.

    Moment, mam pytanie - skoro technologia ta oparta jest o modelowanie tego co ludzie robili sami z siebie - Bandler i Grinder jedynie to usystematyzowali i zaczęli uczyć - to rozumiem że każdy skuteczny uwodziciel, także ten który jest 'naturalem' i nigdy się tego nie uczył, jest wdg. Ciebie podobny do pigułki gwałtu? :D

    To nie są sztuczne technologie - to usystematyzowanie tego, co już od dawna działało ;)

  • Artur Król
    Wpis na grupie PSYCHOLOGIA, PSYCHOTERAPIA w temacie Czy skuteczność metod zmiany można obiektywnie mierzyć?
    12.02.2008, 16:02

    Czytając wyśmienity "Dar Terapii" Irwina Yaloma (doskonała książka dla każdego, kogo interesuje praca z ludźmi jako terapeuty, doradcy lub coacha) moją uwagę zwróciła idea "Tworzenia nowej terapii dla każdego klienta".

    Yalom bardzo wyraźnie występuje przeciwko idei pomiaru skuteczności metod terapeutycznych, zwracając uwagę, że wszelkie takie badania z założenia wypaczają idee terapii, próbując wmusić ją w ciasne ramy przystosowane do pomiaru leków. To - w połączeniu z faktem, że badania takie prowadza zwykle studenci lub teoretycy nie mający wiele realnego doświadczenia w terapii - powoduje, że wyniki badań odnośnie skuteczności takich metod zmiany nie mają wiele wspólnego z tym, co faktycznie zachodzi podczas terapii lub coachingu.

    Próbując stworzyć sztywny, możliwy do zmierzenia system 'w sytuacji A robisz X lub Y - i nic innego', traci się spontaniczność, realny kontakt z klientem, elastyczność i dostosowanie do indywidualnych potrzeb osoby. Zamiast pracować z żywym klientem który siedzi po drugiej stronie, pracuje się z wyimaginowanym 'przypadkiem chorobowym' - co z natury rzeczy będzie przynosiło dużo gorsze efekty.

    Stąd moje pytanie - czy uważacie, że coaching, doradztwo, terapie, można obiektywnie mierzyć? Nie na zasadzie pomiaru indywidualnego - coach 1 pracując z pacjentem 2 uzyskał taki efekt - to można zmierzyć jak najbardziej i to zwykle mierzy rynek. Natomiast czy da się obiektywnie mierzyć to na wyższym poziomie działania - np. w kontekście tego, czy 'obiektywnie' skutecznie działa dana szkoła terapii albo dany zestaw metod coachingowych? Istnieją oczywiście podejścia w rodzaju Evidence-Based Coachingu, ale czy nie podpadają one przypadkiem właśnie pod tego rodzaju ograniczenia o jakich pisał Yalom?

    Koniec końców, ludzie nie są robotami ani reakcjami chemicznymi, a spotkanie dwóch ludzi to nie jest proste podanie leku drugiej osobie. Czy starając się je do tego sprowadzić na potrzeby ograniczeń badawczych metody naukowej, nie gubimy całej idei?

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do