Wypowiedzi
-
Możesz skorzystać z opcji "Look Inside" na Amazonie.
Książki BPP mają swoje wady - są przeładowane tekstem, część wykresów jest słabej jakości, itp. Ale generalnie moim zdaniem nie są złe. Tylko oczywiście nie polecam czytania "od deski do deski" - wystarczy czytać najważniejsze punkty, do tego czasem coś więcej nt. konkretnych zagadnień dla pogłębienia wiedzy czy szerszego zrozumienia kontekstu. -
Dołączam się do podziękowań. Też pewnie wylądowałbym w Jupiterze. Swoją drogą to niepoważne ze strony CIMA że nie wysyłają mailem informacji o zmianie lokalizacji egzaminu.
-
Mała prywata w temacie - mam na sprzedaż książkę prof. Chadwicka (gościa DMS 2010) i Beecha - Marketing of Sport. Oryginalna, w języku angielskim. Absolutny kanon w tej dziedzinie, sporo przydatnej wiedzy. Polecam!
http://allegro.pl/show_item.php?item=1928399209 -
Ja bym chętnie polecił, ale czy promocja BPP dotyczy też CFA? Bo w regulaminie promocji jest wyraźnie napisane że tylko CIMA, ACCA i CIM.
http://www.bpp.pl/pliki/regulaminy/regulamin-promocji_...
Ewa Zbrożyna:
Witam, szukam osoby która mogłaby polecić mnie na kurs CFA, rozpoczynający się w grudniu.
Proszę o kontakt i pozdrawiam. -
Witam, moja oferta polecenia kogoś na 2 szkolenia jest wciąż aktualna!
-
Witam,
Ja również chętnie polecę kogoś na 2 szkolenia (revision).
Zainteresowanych proszę o kontakt. -
Ja uczyłem się z Kaplana do E2 i wrażenia mam fatalne. Momentami tekst bywa bełkotliwy i źle zedytowany (nielogiczne czy urwane zdania, błędy językowe!). Do tego chyba 90% case'ów (ilustracji) dotyczy organizacji z Wlk. Brytanii, niekoniecznie międzynarodowych. A już najgorszy był P&R Kit i niektóre odpowiedzi nie na temat. Najbardziej zdziwiony byłem gdy w odpowiedziach na jedno z zadań znalazłem punkty od a do e, choć w pytaniu były tylko podpunkty a, b i c :) Już pomijam fakt że mi się po prostu bardziej podoba układ tekstu w materiałach BPP bo to może kwestia przyzwyczajenia - uczyłem się z nich do 5 pozostałych egzaminów.
Domyślam się że do pionu E najtrudniej przygotować sensowne i spójne materiały. Ucząc się do E1 korzystałem z BPP i też nie byłem do końca zadowolony z materiałów. Ale tak słabo przygotowanych książek jak Kaplan do E2 to jeszcze nie widziałem. -
Jakub D.:
Również uważam, że rozdawanie ulotek po egzaminach jest złym pomysłem :) Miałem również tu bardzo mieszane odczucia.
Tzn. żeby było jasne - ja nie mam nic przeciwko samemu rozdawaniu ulotek po egzaminie. Tylko rozbawiła mnie forma w jakiej robiło to PWC. Dwóch nastoletnich chłopaków w krótkich spodniach, wyglądających na nieco przestraszonych tym gdzie się znaleźli to raczej kiepska "wizytówka" globalnej firmy świadczącej profesjonalne usługi dla biznesu :)
Budynek ważny. Robisz prestiżowe kwalifikacje a sala egzaminacyjna z czasów Gierka (budynek Politechniki). Nie wspomnę o ławkach. Jakich chyba standard nam się należy. Wszystko to przecież takie międzynarodowe a w Polsce egzaminy w kurniku robią :)
Jak widać to kwestia subiektywna. Dla mnie prestiż kwalifikacji dotyczy przede wszystkim strony merytorycznej i nie ma wiele wspólnego z wyglądem i prestiżem sali egzaminacyjnej. Całe studia studiowałem w tego rodzaju salach i nie wpływało to za bardzo na moje postrzeganie prestiżu uczelni (no chyba że np. przeciekał sufit ;). -
Jakub D.:
To dobra wiadomość, że można zdawać egz. z wyższych poziomów w siedzibie BPP. Ostatni egzamin listopadowy obył się w siedzibie politechniki a tam nie podobało sie. Stare ławki, budynek... .Ta otoczka też jest ważna.
A czy na listopad też będzie można zdawać w BPP?
Budynek jak budynek - bez przesady, myślę że jakość kwalifikacji jest dużo istotniejsza niż to, gdzie zdajemy. Za to ławki powinny być przede wszystkim większe bo tak to człowiek cały egzamin musi przekładać papiery tak żeby nie trącić łokciem siedzącego obok.
Ale dla mnie i tak "hitem" tegorocznych egzaminów byli goście rozdający ulotki PWC. W zestawieniu z dziewczynami z BPP (pozdrawiam :) wyglądali dosyć groteskowo. Rozumiem że tak można rozdawać masowo ulotki szkół językowych przy stacjach metra, ale naprawdę nie można było wysłać kogoś bardziej reprezentacyjnego na te kilkanaście minut na CIMA? :)Tadeusz Huskowski edytował(a) ten post dnia 26.05.11 o godzinie 23:49 -
Witam, po raz kolejny będe się zapisywał na szkolenie BPP (1xrevision) i chętnie kogoś polecę. Jak ktoś jest chętny to proszę o kontakt na priv.
- Już nieaktualne -Tadeusz Huskowski edytował(a) ten post dnia 11.02.11 o godzinie 11:57 -
F1 - 77
P2 - 79
Jestem zaskoczony - o ile z P2 się spodziewałem dobrego wyniku (ciekawy temat, do tego mający sporo wspólnego z tym co robię w pracy) to z rachunkowością finansową wiele do czynienia nie mam i uczyłem się z mniejszym zainteresowaniem :) Inna sprawa że egzamin z F1 trudny nie był, szczególnie że jedno z zadań w części C było z cashflow.Tadeusz Huskowski edytował(a) ten post dnia 16.01.11 o godzinie 20:02 -
Coś w tym jest, dla mnie np. tekst "Podczas, gdy konkurencja wypełniając luki w zapleczu wykładowców, zastępuje tradycyjne szkolenia e-learningiem, BPP oferuje kursy internetowe jako uzupełnienie tradycyjnego szkolenia, które szybko pomoże nadrobić zaległości lub zgłębić niezrozumiałe wątki." to taki tani chwyt.
Z tego co widzę to poza poziomem certificate w Exp Group tylko przedmioty E1 i E2 są prowadzone w formie e-learningu. O E2 się nie wypowiadam (jest jeszcze przede mną) ale E1 jest wręcz stworzony do takiej formy nauczania. Sam byłem na szkoleniu BPP z E1 i uważam że efektywniej bym wykorzystał ten czas na naukę w domu - czy przez Internet, czy po prostu z książki. Krótko mówiąc wyżej cytowany argument uważam za trafiony jak kulą w płot. -
Też mi się wydaje że trudno nie było, choć rzeczywiście egzamin daleko odbiegał od tego czego się spodziewałem. Szczególnie kursy w BPP kładły duży nacisk na modele PEST, SWOT i wszelkiego rodzaju teorie - a w praktyce w bardzo niewielkim stopniu przydało się to na egzaminie. Sądzę że można go było nieźle napisać bez zastosowania jakiegokolwiek modelu, może poza 4P.
Myślę że łatwiej było tym którzy mają szeroką "wiedzę ogólną" (wspomniane pytanie o BRIC) i doświadczenie, bo wiele tematów w książce i na kursach nie było poruszonych w wystarczającym stopniu. -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Marketing
-
Aczkolwiek wygląda na to, że i prezentowanie logo może zostać zabronione. Dziś się przypadkiem natknąłem na artykuł o polskiej ustawie w Wall Street Journal Europe.
http://online.wsj.com/article/SB1000142405274870393940... -
To jakis zart? Jesli tak to kiepski.
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy NBA - I LOVE THIS GAME
-
Bartłomiej C.:
Ale przecież to jest powszechnie znany problem. Nikt nie mówi, że ich praca jest idealna i nie powinna być poddawana krytyce. Od ludzi pracujących jako wolontariusze trudno wymagać żeby byli profesjonalistami skoro robią to za darmo. Robią to tak jak potrafią. Często po prostu tego czego robią nie potrafią robić dobrze.
Problem braku angażowania się Polaków w działalność społeczną jest powszechnie znany i dotyczy wszystkich dziedzin nie tylko sportu. Ja znam przykłady zarówno pozytywne i negatywne z i nie są one w ogóle związane z piłką nożną, żeby była jasność. Po prostu w przypadku twojego case study albo działacze byli zbyt uwstecznieni albo może młodzi ludzie wykazywali mało zaangażowania.Jeżeli to piłka nożna to okay jestem w stanie to bez przekonywania uwierzyć. Trudno też zająć stanowisko kiedy piszesz, że ktoś, coś, kiedyś po coś rzucał kłody pod nogi, bo trudno to nazwać konkretnym przykładem i trudno ocenić kto miał rację.
Zdaje sobie sprawe, ze to co napisalem jest malo konkretne. Nie chce podawac szczegolow, zeby nikogo publicznie nie oskarzac na podstawie swojego wrazenia (nie bralem osobiscie udzialu w wydarzeniach). Ale zeby bylo choc ciut konkretniej, to przyklady sa dwa - jeden z pilki recznej, drugi z koszykowki (przy czym ten drugi dotyczy w zasadzie szeregu akcji organizowanych przez grupe ludzi). Oba ze srednich polskich miast.
Nie demonizujmy, że wszędzie jest źle i ludzie w sporcie to same szuje, nieudacznicy, złodzieje i pragną dla dyscypliny jak
najgorzej.
Ale tego nie napisalem - ja sobie zdaje sprawe ze czesto Ci ludzie
chca dobrze. Problem w tym ze niektorymi swoimi dzialaniami(swiadomie lub nie) sportowi szkodza. I to niekoniecznie przez brak umiejetnosci, ale raczej brak swiadomosci, czy tez chec posiadania wylacznosci na dana dyscypline. Daleki jestem od pomyslu zeby sie tych ludzi pozbyc (bo niby kto przyjdzie na ich
miejsce) natomiast nie uwazam zeby nie mozna ich bylo krytykowac -
co zreszta sam napisales. Dlatego ograniczam sie do krytyki konkretnych zachowan, a nie przypisuje dzialaczom cale zlo.
Czytając wypowiedzi na forum odnoszę wrażenie, że wszyscy są źli od trenerów, nauczycieli, państwa, samorządu itp itd. Dobrzy są tylko sponsorzy i zawodnicy, którym wszyscy rzucają
pod nogi kłody.
Twoje wnioskowanie logiczne uważam za nie do końca przeprowadzone właściwie. Podajesz jeden niekonkretny przykład
po czym piszesz, że pewnie dlatego Polacy nie garną się do działalności społecznej. Akurat ten temat został w literaturze
socjologicznej dogłębnie przebadany i przyczyny są zdecydowanie
inne. Z tego co wiem badanie pogłębione na ten temat prowadził
prof. Czapliński z UW.
Ja tez nie napisalem ze to dlatego Polacy nie garna sie do dzialania - napisalem tylko ze to na pewno ich nie zacheca. Zdaje sobie sprawe, ze przyczyn jest wiecej, w tym pewnie wazniejsze - to ze Polacy generalnie sie nie garna do wolontariatu to fakt.
Chcialem natomiast zwrocic uwage ze nawet jak juz ktos sie garnie, to jest zniechecany. Swoja droga w obu wspomnianych przeze mnie przypadkach oddolne dzialania byly jakos tam kontynuowane - tyle ze bez wsparcia klubu czy zwiazku borykaly sie z problemami formalnymi no i mniejsza byla ich skala. Stracil na tym przede wszystkim sam sport. No i kazdy z organizatorow akcji po fakcie czul zal i niechec do dzialaczy - i ciezko sie temu dziwic.
Natomiast to raczej jest lekkie zboczenie z tematu, bo
dyskutowaliśmy o promocji dyscypliny piłki ręcznej, a nie
problematyce wolontariatu w sporcie. Jego skuteczność i dobre
praktyki w tym zakresie to temat na osobną dyskusję. Wskazałem
tylko, że w promocji dyscypliny społeczna działalność Polaków w > tej płaszczyźnie jest bardzo istotnym ogniwem.
OK, Sorry za dygresje, ale musisz przyznac ze to Ty pierwszy poswieciles miejsce temu tematowi - ja tylko dodaje swoje przemyslenia :)
Do glownego tematu sie nie wlaczam bo po pierwsze nie znam obecnej sytuacji w ZPRP (wiem tylko ze jeszcze jakies 2 lata temu byla fatalna) a po drugie uwazam ze jeszcze ciut za wczesnie zeby oceniac poczynania zwiazku, jesli chodzi o pozyskiwanie sponsora, szczegolnie dla rzeczywiscie dosyc nowego produktu, jakim jest pilka reczna.Tadeusz Huskowski edytował(a) ten post dnia 03.11.09 o godzinie 03:31 -
Bartłomiej C.:
Struktury terenowe związków sportowych często nie mają nawet swoich biur, nie mówiąc już o etatowych pracownikach. Cała działalność jest w 90 procentach oparta na społecznej działalności Polaków - nazywanych w Polsce działaczami, a na tym forum traktowanych jako zakała społeczeństwa, uciemiężenie sportu, nazywanych pogardliwie betonem.
Pewnie masz rację, że wrzucanie wszystkich działaczy do worka z napisem "beton" to gruba przesada i niesprawiedliwość. Problem w tym, że Ci działacze często sami sobie wystawiają taką opinię.
I nie chodzi mi tu o średnią skuteczność działania czy brak umiejętności zarządzania - w końcu dobrym menedżerom płaci się duże pieniądze. Problem w tym że w Polsce lokalni działacze często traktują daną dyscyplinę sportu jako własne poletko. Znam przykłady sytuacji w których ktoś (kibice, społeczność lokalna) chciał zrobić coś na rzecz promocji sportu czy samej dyscypliny i spotkał się w twardym oporem miejscowych działaczy, którzy byli oburzeni że ktoś chce wchodzić na "ich" teren. Koniec końców akcje albo spełzały na niczym, albo były robione przez kibiców bez żadnego związkowego czy klubowego wsparcia, co z góry znacznie ograniczało ich zasięg.
W takiej sytuacji nic dziwnego że społeczeństwo się nie garnie do działania. Niestety mamy w Polsce tylko zalążki społeczeństwa obywatelskiego i jeśli nie będzie choć impulsów odgórnych (czyli właśnie ze strony związków), to o jakiekolwiek zorganizowane akcje będzie ciężko. To wspaniale, że działacze działają społecznie, szkoda tylko że tak często także w oderwaniu od społeczeństwa. -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy NBA - I LOVE THIS GAME