Wypowiedzi
-
ja chyba też pobiegnę, ale bardziej towarzysko niż na wynik ;-) z tego biegu jeszcze maedalu nie mam więc czas najwyższy ;-)
-
Marlena Barańska:
Marlena, rób to co sprawia Ci przyjemność - jeśli są to spacery/ nordic walking to świetnie - ważny jest każdy ruch. Być może z czasem płuca się przyzwyczają i spróbujesz pobiegać - o ile będziesz miała ochotę. Ale nic na siłę, nordic walking też jest super !
Dziękuję Wszystkim tym , którzy starali się mnie wesprzeć w ewentualnym "pierwszym"podejściu do Biegania, ale naprawdę mam za słabe płuca. Z podziwem jednak patrzę na tych, którzy są MARATOŃCZYKAMI
Pozdrawiam
Marlena -
ja się zapisałem na maraton. Mniej więcej do końca tygodnia będę wiedział czy pobiegnę czy też Marek pobiegnie (barwy klubowe w każdym razie pozostaną ;-)))
-
Arvind do sukcesu zabrakło przede wszystkim odpowiedniego kilometrażu, przynajmniej 1000 kilometrów. To, że przebiegłeś maraton w określonym czasie i tak można nazwać wielkim sukcesem przy tak małym kilometrażu
-
Marcin Sławicz:
a mnie niepokoi tylko nadejście dnia, w którym okaże się, że ze względu na kontuzje nie pobiegnę już żadnego dłuższego biegu...
Andrzej Funka:
Jedyne, co w bieganiu mnie niepokoi, a czasami wręcz przeraża, to świadomość, że może nadejść taki dzień, kiedy mi się odechce. Tak na poważnie odechce.
Radość u biegacza - nie przemija :)
Za kilka dni minie 5 lat mojego biegania. Na razie niepokój pozostaje tylko niepokojem.
ale na razie cieszę się tym co mam obecnie ;-) -
Wojciech Wrzesień:
ja też życiówkę zrobiłem w Berlinie w 2011 i podpisuję się pod tym co napisałeś o maratonie, kibicach itp. praktycznie nie było metra na trasie bez kibiców. Tam jest to wielkie święto.
Życiówka 3:09:16 w Berlinie i cel sportowy na 2012 zrealizowany. Cieszy szczególnie z paru powodów:
1) Wiosenna próba w Paryżu zakończyła się dość traumatycznie. Po wyjątkowo solidnie przepracowanym okresie przygotowawczym byłem w życiowej formie. Tydzień przed startem, już w okresie taperingu, odezwało się pasmo biodrowo-piszczelowe. Ostatni tydzień więc bez biegania. Trzy dni przed startem złapałem ciężkie zapalenie zatok. Mimo przeciwności do 30km biegłem na życiówkę. A potem krzywo stanąłem na jakiejś kostce brukowej i trach - kontuzja. Całkowita blokada mięśnia (pasmo biodrowo-piszczelowe). Ostatnie 12km na jednej nodze. Przemarzłem straszliwie i nie czułem się zwycięzcą przekraczając metę.
2) Przerwa, rehabilitacja, rekonfiguracja planów treningowych i siłą rzeczy skrócony, słabiej przepracowany okres przygotowawczy (sporo mniejsza niż zwykle objętość). Byłem słabiej przygotowany niż na wiosnę i nie wiedziałem do końca na co mnie stać.
3) Pal licho wynik. Impreza w Berlinie była fantastyczna pod każdym względem: kibice, pogoda, trasa. Atmosfera wielkiej imprezy - prawdziwe święto biegaczy. Biegłem już kilku fajnych imprezach, ale ten Berlin przebił wszystko. Mimo oczywistego zmęczenia, bólu ostatnich kilometrów (cudów nie ma - zawsze boli) odczucia w czasie całego startu fantastyczne. Literat ze mnie żaden więc nie potrafię tego opisać, ale życzę każdemu by choć raz miał okazję wziąć udział w tak perfekcyjnym biegu. -
widzę Andrzej, że niezły czas wykręciłeś w W-wie. A miało być spacerowo ;-))). Chyba, że to dla Ciebie spacerek ;-)))
-
+27 dzisiaj rano (na tacierzyńskim ;-)))
Total: 84 745km -
zawiało pesymistycznie a sezon maratoński w pełni - za tydzień Poznań, tydzień później mamy Kampinowski (zaraz obok W-wy), potem jeszcze maraton trzeźwości w Radomiu i pewnie kilka innych imprez.... (w Wesołej też jakoś niedługo jest maraton po lesie)
jest więc w czym wybierać ;-))) -
+9km
Total: 84 542km -
Krzysztof Wojciechowski:
sugeruję odwrotnie - w czwartek się zajedziesz i w niedzielę będziesz ja dziurawa dętka
Choć dziś lajcik. W czwartek postaram się coś może przycisnąć. Ale to w zależności od dyspozycji po blisko 2 tygodniach bez biegania. -
Joasia L.:
widzę, że na koniec jeszcze wyprzedziałaś pacemakerów ;-))) brawo !!!
tak:)
Wielka radość:)
ps. na trasie dopadł mnie Piotrek (jak On mnie znalazł w tym wielotysięcznym tłumie nie wiem;) ) i troszkę sobie pogadaliśmy
mój kolega niestety miał skurcze łydek i musieliśmy mocno zwolnić, ale dobiegł i to się liczy! -
ja z kolei robiłem dzisiaj za asystenta koledze, który pierwszy raz pobiegł maraton. No i przybijałem piątki wszystkim dzieciakom ;-). Takie rereacyjne podejście choć w przypadku maratonu ciężko mówić o rekreacji ;-))) W każdym razie zaraz potem trzeba było gnać do szpitala do żony i Zuzi ;-).
Gratulacje dla wszystkich - widzę, że chyba wszyscy zrobili życiówki ! -
+42km i cieszę się, że wszyscy cali dotarli do mety ;-)
Total: 83 481 km -
+ 0km
ale za to urodziała mi się dzisiaj córeczka !
;-))) -
Joasia L.:
;-))))))))))))))))))
Maciek
moim zdaniem jedź nad morze, ale sama nie będę decydowała za wszystkich - niech inni się też wypowiedzą -
szczęściarz ;-)
-
i w ramach ciekawostek:
http://www.warszawa.sport.pl/sport-warszawa/1,124623,1... -
ja właśnie nabyłem buty z serii five fingers, ale tylko dlatego, bo wylosowano mnie wśród uczestników biegu 7 dolin - generalnie nie mam planów biegowych z nimi związanych. Czasami sobie pochodzę ;-)))
-
kurcze, jaka szkoda - jak ja uwielbiam biegać przy 35 stopniach ;-)