Piotr Bilnicki

Ratownik Medyczny

Wypowiedzi

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Survival a... adrenalina
    20.04.2012, 00:55

    Krzysztof J Kwiatkowski:
    Dariusz Lermer:
    Ależ Jacku- pozwolę się nie zgodzić z tobą. Wszak taka ,, adrenalina" jaki jej ,, właściciel". Pozwolę sobie przytoczyć : wracałem kiedyś z długiej trasy ze ,, starym" AT-ciakiem, nagle przed nami na bok zjechała ciężarówka i przy +- 100 na godz naszym oczom ukazał się .... stojący na środku , nie oświetlony samochód ... 30 m przed nami !! Kolega odbił / złapał pobocze/ , skorygował i ... jechał dalej. Powieka mu nie drgnęła. Wziął spokojnie stację do reki i powiedział XX.... masz przeszkodę na środku drogi./ do 2-go pojazdu chwilę za nami.
    Bo to jest specyficzna zdolność psychiczna - zdolność do opanowania swoich własnych reakcji. Jest to wyćwiczalne, ale wymaga poświęcenia temu czasu. Nie każdy się tym zajmuje...

    W tym wypadku, to jest raczej kwestia doświadczenia. Miał za sobą -naście, jak nie -dziesiąt takich sytuacji, dzięki czemu ta przytoczona, była jak odpalenie papierosa dla nałogowca.. Nie zgodzę się, że chodzi tutaj o panowanie nad własnymi reakcjami (źle ujęte - bardziej chodzi o emocjonalne reakcje). Tutaj organizm nie ma już potrzeby takowej wyzwalać - to jest chleb powszedni. Po to w pewnych dziedzinach naucza się reakcji odruchowych, wg. algorytmu, aby ludzie nie mieli nawet okazji pomyśleć - mają zadziałać odruchowo. To jest sytuacja podobna - tym się jednak różni, że człowiek wypracowuje ją przez lata zdarzeń podobnych - nie poprzez szkolenie polegające na powtarzaniu w kółko schematów.

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Survival a... adrenalina
    19.04.2012, 12:27

    Marek Bronisław H.:
    Nazywanie adrenaliny hormonem stresu, oraz twierdzenie że ludzi rządni adrenaliny przez to że są jej rządni łatwiej sobie radzą w stresujących warunkach- to duże przegięcie...


    http://pl.wikipedia.org/wiki/Adrenalina << patrz pierwszy akapit części 'Działanie'.

    Co do drugiej części, to nie tak, że ludzie żądni adrenaliny lepiej sobie radzą ze stresem, tylko ludzie, którzy byli w podobnej stresującej sytuacji, najprawdopodobniej łatwiej sobie z nim poradzą. Np. Ludzie, którzy kiedyś nurkowali sobie za młodu i z jakichś przyczyn zamiast wypłynąć przywalili łbem w dno (raz tak kiedyś miałem), zamiast wpaść w panikę, to podkurczą nogi i odbiją się od tego dna. Ludzie którzy łazili po linach w parkach linowych na sporych wysokościach, gdy przyjdzie im zrobić coś podobnego aby ratować swoje życie, również będą mieli pewne doświadczenia i jest szansa, że NIE WPADNĄ W PANIKĘ, co jest dość popularne w naszych czasach. Pewne obycie z różnego rodzaju stresorem, pozwala nam później zareagować w inny sposób, gdy jest to rzeczywiście walka o życie. JEDNAK, wszystko zależy od konkretnego człowieka. Niektórzy będą panami sytuacji w kontrolowanych symulacjach, a załamią się gdy tylko coś pójdzie nie tak i utkną na noc na szlaku w lecie, zaś inni będą się bali wody, a gdy przyjdzie co do czego, to skoczą i uratują komuś życie. Każda sytuacja jest inna, każdy człowiek jest inny i jego stan psychiczny również się ciągle zmienia. I każda stresująca sytuacja, czy to na ulicy, czy w pracy, czy w domu, czy np. wypadek na quadzie daje nam nowe doświadczenia, czyli jakoś nas rozwija.
    Zgodzę się, że 'rządność adrenaliny' nie sprawia, iż jesteśmy w stanie pokonać wszelkie przeciwności losu bez mrugnięcia okiem, ale faktem jest, iż jest w stanie zwiększyć naszą tolerancję na bodźce stresowe i nauczyć poniekąd własnych reakcji. Nie mówię tu o paintballu i quadach akurat, bo to jest fajna wesoła zabawa i też nie wyobrażam sobie jak mogłaby wpłynąć na nasze zdolności poza budowaniem zaufania i relacji w grupie.

    Szachy uczą logicznego myślenia i przewidywania zachowań innych ludzi m.in. więc moim zdaniem to dla nas są bardzo istotne. :P

    RE dół: Wiki tak sobie rzuciłem, wiadomo, że może tam pisać każdy i co tylko zechce, a sprawdzanie przez innych czasem kuleje - z Wiki nie uczę się odkąd jakąś 'mądrością' zarzuciłem na egzaminie z anatomii. :P Nie będę Ci skanował teraz książek. :P
    Co do pierwszej fazy, to wymieniłem wsjo w poprzednim poście.
    Zaś co do zdania o tym, że adrenalina może zapobiegać występowaniu stresu, to chyba powinniśmy się spotkać przy ognisku i to obgadać, bo widzę luki w Twoim toku myślowym, a rzeczywiście nie jest to dyskusja na to forum.

    O przedostatnim akapicie też wspomniałem w poprzednim poście. :P
    Właśnie, może jakiś psycholog się włączy czynnie do dyskusji? :)Piotr Bilnicki edytował(a) ten post dnia 19.04.12 o godzinie 12:59

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Survival a... adrenalina
    18.04.2012, 19:26

    Robert Kamiński:
    Adrenalina to hormon. Hormon stresu - a stres jest fajnym przezyciem, jesli jest pod kontrola. Survival jest calkiem niezla forma spedzania wolnego czasu - dodatkowo przydatna gdy znajdziemy sie na bezludnej wyspie:)
    Problem zaczyna sie gdy sytuacja wymyka sie spod kontroli. Np. gdy okaze sie, ze rzeczywiscie jestesmy na bezludnej wyspie wbrew wlasnej woli, a wyspe zamieszkuja polujace na nas drapiezniki...

    I tu pojawia się właśnie umiejętność zapanowania nad stresem. Stres sam w sobie zły nie jest, wyrzut adrenaliny (i noradrenaliny) pobudza nas do działania (w większości, są ludzie u których to tak nie działa), pozwala nam szybciej reagować (tutaj jednak więcej da nam trening i reakcja automatyczna - jak w przypadku kierowcy i przeszkody) i po to właśnie jest. Abyśmy mogli sobie poradzić w nagle pojawiającej się trudnej sytuacji. (pierwsza faza to stan tzw. "uciekaj lub walcz", kiedy to efekt jest najsilniejszy). Jeśli jednak jesteśmy wystawieni na sytuacje stresowe przez dłuższy czas, to albo potrafimy sobie z nim poradzić, albo nas wypali.

    Przykład z wyspą jest całkiem sensowny, bo pokazuje nam szerszą perspektywę - nie krótkie zdarzenie. W przypadku tej bezludnej wyspy, stres pozwoli nam na zaaklimatyzowanie się w nowej rzeczywistości, o ile będziemy w stanie sobie z nim poradzić - inaczej ciągłe, nadmierne pobudzenie doprowadzi nas do załamania nerwowego na przykład.

    Dlatego, mam wrażenie, że wszelkie sporty 'ekstremalne', które wywołują sytuacje stresowe, mogą nam jak najbardziej pomóc - po pierwsze, poznać siebie i własne reakcje w takiej sytuacji, po drugie, radzić sobie z tymi emocjami. Im bardziej różnorodne to przeżycia, tym lepiej, wszak nigdy nie znajdziemy się w identycznej sytuacji - więc i nasza reakcja w jakiś sposób będzie różna (np. przyjazd karetki do wypadku, potrafi zwalić z nóg lekarza, który zobaczy w nim mocno poszkodowane dziecko, kojarzące się np. z jego wnuczką - pomimo tego, że od 15lat żadna urwana noga go nie ruszyła - przykład może nie stricte związany z tematem, jednak pokazujący tą różnorodność czynników). Poza tym, oczywiście trzeba umieć radzić sobie ze stresem w życiu codziennym, bo cóż nam przyjdzie z tego, że skaczemy ze spadochronem, nurkujemy pod lodem et cetera, jeśli nie będziemy potrafili sobie poradzić w przypadku np. utraty pracy, czy śmierci kogoś bliskiego. (trochę odbijam od tematu, ale moim zdaniem jest to ważniejszy aspekt jeśli chodzi o 'przetrwanie', niż sam moment w którym trzeba działać szybko, bo ma stały wpływ na naszą psychikę)

    Trochę zamotałem, ale mam nadzieję, że widać o co mi chodzi. Z góry przepraszam wszystkich tu obecnych psychologów, ale o stresie uczyłem się już kilka lat temu i mogę pisać 'niefachowo'. :P

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie ABY POMÓC W 48 GODZIN w temacie Czy mozna zakończyć lot podczas przesiadki tranzytowej!!

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie ABY POMÓC W 48 GODZIN w temacie 72h - Ankieta do pracy magisterskiej - kobiety 20-30lat...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie ABY POMÓC W 48 GODZIN w temacie 72h - Ankieta do pracy magisterskiej - kobiety 20-30lat...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie ABY POMÓC W 48 GODZIN w temacie 72h - Ankieta do pracy magisterskiej - kobiety 20-30lat...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie ABY POMÓC W 48 GODZIN w temacie 72h - Ankieta do pracy magisterskiej - kobiety 20-30lat...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie ABY POMÓC W 48 GODZIN w temacie 72h - Ankieta do pracy magisterskiej - kobiety 20-30lat...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie W obronie Beara Gryllsa
    21.03.2012, 04:09

    Jacek Straszak:
    Ja się z Markiem zgadzam że za popularyzację jest odpowiedzialny. Choć mógłbym się przyczepić że popularyzuje wypaczony obraz survivalu... a może jestem za cienki i trochę zazdroszczę ;)

    A swoją drogą to znacie jakieś przykłady mniej lub bardziej młodych naśladowców BG którzy zrobili sobie krzywdę? Bo tak najeżdżamy na chłopaka, a wypadałoby mieć konkretne dowody szkodliwości... serio pytam.

    Nie chce mi się szukać, ale na pewno była gdzieś w tej grupie dyskusja na temat gościa (może i w tym temacie), który zmarł prawdopodobnie z wyziębienia na północy Szkocji, po tym jak wybrał się na wyprawę w dzicz jak jego idol, Miś Grill. Założył, że przeżyje rok w dziczy, zrobił trzy kursy survivalu i polazł. Nie wziął ze sobą nawet telefonu. Dlatego właśnie staram się przeciwstawiać działaniom 'ekspertów', którzy wyrabiają w ludziach styl 'Rambo', jak Bear (tu pragnę zaznaczyć, że akurat co do wiedzy Miśka nie mam wątpliwości - posiada ją - jednak wiedza słabo się sprzedaje jeśli można zamiast tego pokazać akcję...). Jemu osobiście dopiec nie mogę z przyczyn oczywistych - mogę tylko uświadamiać ludzi, że to co pokazuje, to jest komercyjna papka, szopka pełna błędów, którą można oglądać tylko dla rozrywki, bo w jednym odcinku na 10 rad, 9 jest błędnych - kilka może nawet zabójczych. Naśladowcy są gorsi, bo mają tendencję do bycia 'ekspertami' po obejrzeniu sezonu i nauczają takich pierdół innych, którzy naoglądają się filmików na YT i nagrywają własne i tak dalej. (patrzcie 'Pan wersalka' który 'trzy dni oglądał filmy o rozpalaniu ognia' i już czuł się na tyle kompetentny aby przekazywać wiedzę)

    Wracając do tematu - gość zrobił fajne show, które sam czasem oglądam, jeśli akurat się napatoczy w TV. Jednak nie jest to film instruktażowy, jak wielu ludzi go traktuje. Chwała mu za to, że rozpropagował temat. Pojawiło się kilku zainteresowanych rzeczonym, jednak nie przesiąkniętych bzdurami i otwartych na wiedzę. Znam też jednego młodego, który zawitał na recona zwabiony wyczynami Miśka, trollował jak nikt, resocjalizacja trwała bardzo długo, a teraz nocami mi pisze jak to kolejne rośliny poznał, dzisiaj np. kombinował czy da się zrobić mąkę na podpłomyki z podkorza brzozy i siedzi w temacie jak niewielu 'starych wygów' (akurat takim bardzo bushcraftowym i zielonym). Niestety, na tego jednego który dał się nawrócić i paru którym BG pokazał tylko kierunek, zbanowałem kilku, którzy nie potrafili zrozumieć, że to co usłyszeli w filmie nie jest prawdą oświeconą, bądź przejawiali symptomy 'kanapowego mordercy zwierząt wszelakich'.Nie można przecież pozwolić na to, aby pod naszymi skrzydłami wyrastali idioci, którzy spacerek w lesie traktują jak odcinek serialu będący ponoć walką o przetrwanie i nie liczą się z niczym co spotkają na swojej drodze, bo niestety to nam, jako survivalowej braci się za to dostanie.

    No i tutaj powstaje pytanie: jak wiele wysiłku będziemy musieli poświęcić, aby zmienić nasz wizerunek, który rozpropagował Misiek? Zwłaszcza, że 'nasz survival' jest cholernie nudny - nie ma zrzucania na spadochronie nad bagnami, zabijania krokodyli, picia moczu, et cetera...

    Dorzucam jedno ze źródeł dot. fana BG:
    http://www.dailymail.co.uk/news/article-2089634/Bear-G...

    Mam nadzieję, że nie powieliłem opinii i linka, ale niestety nie mam chwilowo czasu przeczytać w całości tematu - ograniczyłem się do ostatnich stron. Jestem również nieco padnięty, więc wybaczcie jeśli umknęły mi jakieś paskudne błędy. :)Piotr Bilnicki edytował(a) ten post dnia 21.03.12 o godzinie 04:35

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Relacja z "Warsztatów Zimowego Przetrwania" SPSS
    19.03.2012, 22:15

    No i napisałem:
    http://www.reconnet.pl/viewtopic.php?p=78888#78888

    Niestety marnej jakości, bo nie pisana "na świeżo", ale może coś innego niż koledzy tam zawarłem. :)

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Okolice Częstochowy?
    19.03.2012, 17:53

    Patrycja Mońka:
    Jak będziecie link do oryginału to koniecznie się podzielcie:)

    Proszę bardzo:
    http://www.youtube.com/watch?v=gOh78RQfesc&

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Okolice Częstochowy?
    19.03.2012, 02:29

    Też się setnie ubawiłem przy tym filmiku. :D
    Tym lepiej, że znam oryginał, który niestety zniknął z czeluści YT. Postaram się jednak o jego ponowne wstawienie. :)

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Krzesiwo - jakie wybrać, jakiego używacie?
    15.03.2012, 22:34

    Toż to zostałem osobiście przez rzeczonego ostrzeżony. :D
    Z resztą jak się okazało, na reconie też posłałem nieco jego postów w niebyt. :P

    Jednak pomimo tego wszystkiego i pokrętnej logiki w poniższych (teraz powyższych :P) postach, mam wrażenie, że jednak ma tym razem coś do przekazania poza zwykłym 'prowokowaniem kolegów'. :P
    Chociaż może nadinterpretuję. :DPiotr Bilnicki edytował(a) ten post dnia 15.03.12 o godzinie 22:35

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Krzesiwo - jakie wybrać, jakiego używacie?
    15.03.2012, 19:04

    Marek Bronisław Hubert:
    Piotr Bilnicki:
    Brak możliwości rozpalenia ognia, z braku
    narzędzi ku temu i rozpałki jest dla mnie równie prawdopodobny, co zgubienie się w polskim lesie i skonanie z głodu. Jeśli dopadnie mnie sytuacja, w której nie będę w stanie rozpalić ognia, to prędzej będzie to wynikało z bardzo złych warunków atmosferycznych, zniechęcenia wywołanego przemęczeniem, ew. własnej durnoty, niż braku źródła ognia/czegoś suchego na rozpałkę.

    Można się zgubić w Polskim lesie...Świadczą o tym setki zaginięć turystów w górach. Lecz nie sprowadzajmy wszystkiego do polskiego lasu...Jak przyszłej zimy zrobią się trudne warunki to zaproszę :D Aby popatrzeć...

    Rozumiem że jak ktoś siedzi w jednym miejscu to potrafi się tam bezpiecznie urządzić ale jak już pisałem są ciekawsze miejsca niż podłódzkie lasy w które naprawdę warto się wybrać...
    (...)

    No widzisz? Tak pięknie zacytowałeś, a jednak nie utrafiłeś. :D Zgubić to się można nawet w supermarkecie. :) Jednak jeśli wyznaczysz sobie azymut na cywilizację, to doleziesz tam najdalej w 24h. Jeśli zaś zgubiłeś się w górach, to sprawa wygląda zgoła inaczej. Nie będziesz parł na przełaj, tylko będziesz wzywał pomoc. (kiedy naprawdę warunki nie pozwalają aby iść, albo totalnie się zgubiłeś) Tak czy inaczej, z głodu umrzeć nie dasz rady. Z wychłodzenia już prędzęj - dlatego zawsze mam taki zestaw, jaki wymieniłem. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie zostanie mi chociaż jedno źródło ognia i jedna działająca rozpałka. Jeśli zaś tak się stanie, to najprawdopodobniej tylko i wyłącznie z mojej winy i rzeczywiście będzie trzeba zacząć kombinować. Jednak jeśli wybieram się w miejsca, w których łatwo zrobić sobie kuku, to tym bardziej sprawdzam czy wszystkie awaryjne wyjścia mam zapewnione. No i jeśli ktoś zabierze mi 'namiot' (którego swoją drogą nie używam), to nadal mam całą masę użytecznych rzeczy po kieszeniach. I obawiam się, że zanim zostanę zmuszony szukać na bieżąco rozpałek i trzeć drwa, to prędzej dotrę do cywilizacji - stąd właśnie chyba ten spór. Jednak jak najbardziej masz rację, gdybym miał leźć kilka dni, to pewnie zacząłbym zbierać sobie zapas hubki i może nawet rozpalał ogień łukiem, co by oszczędzić resztkę gazu na gorsze dni - tyle, że nadal to będzie moja fanaberia, a nie przymus. No bo popatrz: zgubienie w górach - ok, zdarza się. Jednak czy jesteś w stanie iść w góry, nie oglądając pobieżnie terenu jeszcze w domu? Nie mając w głowie ewentualnych punktów charakterystycznych, które pomogłyby Ci odnaleźć się na nowo w razie zagubienia drogi? Już pomijam na pewno utopioną/spaloną/skradzioną mapę i gpsa. :P Znalezienie się w górach bez żadnego sprzętu, nie wiedząc gdzie sie jest, nie mając kontaktu z cywilizacją, zwłaszcza - jak wspomniałeś - zimą, to jest mój drogi debilizm i totalny brak przewidywania, a nie niefortunny zbieg przypadków. Nie istnieją aż takie zbiegi okoliczności. No chyba, że właśnie rozbił Ci się tam samolot, ale wtedy po prostu czekasz na ratunek.

    Co do drugiego akapitu, to żałuję, że tak rzadko wybywam w podłódzkie lasy. Całkiem ładne są. :)
    Może w weekend się wybiorę. :)

    Edzia: Masz jakąś wiedzę na temat naturalnych rozpałek na terenie republiki konga? Bo ja nie. :D Jeśli bym się tam wybierał, to pewnie zacząłbym na ten temat czytać - natomiast testowanie rozpałek byłoby dopiero po fakcie. Nie rozumiem czego próbujesz dowieść. :D Piotr Bilnicki edytował(a) ten post dnia 15.03.12 o godzinie 19:07

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Krzesiwo - jakie wybrać, jakiego używacie?
    15.03.2012, 15:34

    Łukasz Kotlarek:
    Worki na śmieci służą jako worki na śmieci, dlatego miałeś mokre ubrania. Ale zapewne wnioski już wyciągnięte i nie nosisz ubrań i ważnego wyposażenia w workach na śmieci.

    Mocne worki na śmieci bardzo dobrze się sprawdzają jako zabezpieczenie sprzętu. Ba, duże i mocne worki na śmieci to możliwość zrobienia schronienia, przeprawy z plecakiem przez rzekę, jeśli nie da się tego zrobić suchą stopą i awaryjnego gara, awaryjnego pojemnika na wodę et cetera. Tylko własna wyobraźnia nas ogranicza w tym wypadku. W dodatku mam wrażenie, że Marek pisał o tym, że właśnie w worku trzymał mokre ubrania, co by nie zamoczyły reszty. :)

    No ale co by nie offtopować zbytnio, to powiem tak: jestem palaczem (jeszcze), więc zawsze przy sobie noszę dwie zapalniczki. Poza tym, gdzieś w plecaku pewnie jest trzecia, zapałki, w kieszeni krzesiwo. Mam w czym wybierać, więc nie zdarzyło się jeszcze, abym nie miał jak rozpalić ognia - coś się zawsze ostanie. Rozpałkę naturalną, typu kora brzozy, mam zwykle poupychaną po kieszeniach kurtki, bo tam dość często ląduje część której nie zużyłem do rozpalania, a potem o niej zapominam i przypominam, kiedy zaczynam jej na gwałt potrzebować. W EDC mam wodoodporny pakiecik, z kilkoma różnymi rozpałkami, zapałkami dodatkowo zabezpieczonymi przed wilgocią i świeczką. Poza tym, jest tam rozpałka z wytłoczki wypchanej watą i zalanej woskiem. Po wrzuceniu do wody, odpala bez problemu - wystarczy ją przetrzeć. Płonie w zależności od partii od 5 do 9minut, dość dużym płomieniem, więc używam jej chętnie kiedy np. zimą zmarznięty chcę szybko rozpalić ogień. Paczucha z EDC, jeśli coś zostanie z niej wykorzystane - wymieniana jest w domu na nową - resztka dalej wala się tam gdzie ją wepchnąłem. Część w tej kieszeni plecaka, część w kurtce, część w spodniach - często potem zamiast otwierać nowy pakiet, znajduję w kieszeni coś co w zupełności wystarczy. Do czego zmierzam? Otóż do tego, że nawet jeśli przemókłbym do suchej nitki, to co najmniej połowa z tego co wymieniłem nadal byłaby zdatna do natychmiastowego użycia. Bez potrzeby sięgania po suche koszulki czy skarpetki. Oczywiście nie wspominając o tym co można znaleźć w terenie, nawet jeśli od tygodnia pada. Brak możliwości rozpalenia ognia, z braku narzędzi ku temu i rozpałki jest dla mnie równie prawdopodobne, co zgubienie się w polskim lesie i skonanie z głodu. Jeśli dopadnie mnie sytuacja, w której nie będę w stanie rozpalić ognia, to prędzej będzie to wynikało z bardzo złych warunków atmosferycznych, zniechęcenia wywołanego przemęczeniem, ew. własnej durnoty, niż braku źródła ognia/czegoś suchego na rozpałkę.

    Edzia: literówkiPiotr Bilnicki edytował(a) ten post dnia 15.03.12 o godzinie 15:48

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie ! SPRAWY TECHNICZNE !
    14.03.2012, 17:08

    Dziwna nazwa tematu z powitaniami, ale skoro kliknąłem i dowiedziałem się, że tutaj wypada coś o sobie napisać, to piszę. :)

    Jestem Piotrek, nie piję od... eee.. znaczy się trafiłem tutaj już kawałek temu, ale jakoś nie miałem potrzeby, aby formalizować swoją obecność, aż do momentu poznania kilku tutejszych użytkowników na warsztatach SPSS. I oto jestem.

    Survivalem zajmuję się stosunkowo od niedawna, bo około 5 lat. Wcześniej jako zagorzały fan MacGyvera majsterkowałem sobie i tworzyłem całą masę 'prowizorek' co wyształciło we mnie pewien zmysł improwizacji (czasem jeszcze zdarzy się go nawet wykorzystać :P). Z lasem jednak za pan brat byłem już dużo wcześniej, po prostu nie miałem potrzeby nazywać tego w jakiś konkretny sposób. O ile w ogóle biwaczek w lesie można nazwać survivalem. ;)

    Im dalej brnę w temat, tym bardziej uzmysławiam sobie jak wiele jeszcze powinienem się nauczyć, ile rzeczy muszę doszlifować/wyrzeźbić na nowo w samym sobie, jak długa droga przede mną zanim dojdę do satysfakcjonującego poziomu - o ile dojdę. ;)
    I to jest chyba najważniejszy powód dla którego jednak zdecydowałem się tutaj zarejestrować. :)

    Mała część z was może mnie jeszcze znać z recona, na którym to zarejestrowany jestem jako A.P. i wyżywam się na biednych użytkownikach, za niepowodzenia w życiu prywatnym i zawodowym. ;)

    Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję, że dane nam będzie spędzać więcej czasu na łonie natury niż przed komputerem. :)

  • Piotr Bilnicki
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Relacja z "Warsztatów Zimowego Przetrwania" SPSS
    14.03.2012, 16:35

    Jako, że jest to mój pierwszy post na GL, to pragnę powitać wszystkich. :)

    Również byłem na w/w warsztatach i chciałbym wszystkim podziękować za wspólnie spędzony czas. :) Każda osoba obecna na miejscu wniosła coś od siebie do całości, każdy okazał się świetnym człowiekiem - szczerze mówiąc, nie spodziewałem się aż tak dobrej atmosfery w grupie ludzi, w której nie wszyscy się znają i jedyne co ich łączy, to chęć poszerzania wiedzy w zakresie szerokopojętego survivalu. Oczywiście największe podziękowania należą się Staszkowi, bo jego wiedza jest wręcz oszałamiająca. :)

    Swoją drogą, od przyjazdu Andrzeja, przez pewien czas czułem się dziwnie - sporo ludzi mówi do mnie A.P. z powodu względnych trudności w wymowie mojego nicka - jak się okazuje, do niego również. :D Bycie jednym z dwóch 'APE' mogło człowieka skołować. :P

    Również piszę relację z wyjazdu dla jednego z for traktujących o sztuce przetrwania, więc nie omieszkam podrzucić linka, gdy już ją ukończę. :)
    (niestety natłok obowiązków nie pozwolił na zrobienie tego na świeżo)

    Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, jeśli podlinkuję do niej ich galerie, bądź filmy, ponieważ moja jest wyjątkowo uboga jak na taką ilość różnorodnych informacji. :)

    Oby nie przyszło nam długo czekać na następne spotkanie. :)

    Pozdrawiam,
    Piotrek B.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do