Temat: Krzesiwo - jakie wybrać, jakiego używacie?
Łukasz Kotlarek:
Worki na śmieci służą jako worki na śmieci, dlatego miałeś mokre ubrania. Ale zapewne wnioski już wyciągnięte i nie nosisz ubrań i ważnego wyposażenia w workach na śmieci.
Mocne worki na śmieci bardzo dobrze się sprawdzają jako zabezpieczenie sprzętu. Ba, duże i mocne worki na śmieci to możliwość zrobienia schronienia, przeprawy z plecakiem przez rzekę, jeśli nie da się tego zrobić suchą stopą i awaryjnego gara, awaryjnego pojemnika na wodę et cetera. Tylko własna wyobraźnia nas ogranicza w tym wypadku. W dodatku mam wrażenie, że Marek pisał o tym, że właśnie w worku trzymał mokre ubrania, co by nie zamoczyły reszty. :)
No ale co by nie offtopować zbytnio, to powiem tak: jestem palaczem (jeszcze), więc zawsze przy sobie noszę dwie zapalniczki. Poza tym, gdzieś w plecaku pewnie jest trzecia, zapałki, w kieszeni krzesiwo. Mam w czym wybierać, więc nie zdarzyło się jeszcze, abym nie miał jak rozpalić ognia - coś się zawsze ostanie. Rozpałkę naturalną, typu kora brzozy, mam zwykle poupychaną po kieszeniach kurtki, bo tam dość często ląduje część której nie zużyłem do rozpalania, a potem o niej zapominam i przypominam, kiedy zaczynam jej na gwałt potrzebować. W EDC mam wodoodporny pakiecik, z kilkoma różnymi rozpałkami, zapałkami dodatkowo zabezpieczonymi przed wilgocią i świeczką. Poza tym, jest tam rozpałka z wytłoczki wypchanej watą i zalanej woskiem. Po wrzuceniu do wody, odpala bez problemu - wystarczy ją przetrzeć. Płonie w zależności od partii od 5 do 9minut, dość dużym płomieniem, więc używam jej chętnie kiedy np. zimą zmarznięty chcę szybko rozpalić ogień. Paczucha z EDC, jeśli coś zostanie z niej wykorzystane - wymieniana jest w domu na nową - resztka dalej wala się tam gdzie ją wepchnąłem. Część w tej kieszeni plecaka, część w kurtce, część w spodniach - często potem zamiast otwierać nowy pakiet, znajduję w kieszeni coś co w zupełności wystarczy. Do czego zmierzam? Otóż do tego, że nawet jeśli przemókłbym do suchej nitki, to co najmniej połowa z tego co wymieniłem nadal byłaby zdatna do natychmiastowego użycia. Bez potrzeby sięgania po suche koszulki czy skarpetki. Oczywiście nie wspominając o tym co można znaleźć w terenie, nawet jeśli od tygodnia pada. Brak możliwości rozpalenia ognia, z braku narzędzi ku temu i rozpałki jest dla mnie równie prawdopodobne, co zgubienie się w polskim lesie i skonanie z głodu. Jeśli dopadnie mnie sytuacja, w której nie będę w stanie rozpalić ognia, to prędzej będzie to wynikało z bardzo złych warunków atmosferycznych, zniechęcenia wywołanego przemęczeniem, ew. własnej durnoty, niż braku źródła ognia/czegoś suchego na rozpałkę.
Edzia: literówki
Piotr Bilnicki edytował(a) ten post dnia 15.03.12 o godzinie 15:48