Jarosław Krajewski

Adiunkt, Ekspert

Wypowiedzi

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie Toruń w temacie dobry/a krawiec/krawcowa
    29.08.2012, 14:16

    PRACA DLA KRAWCOWEJ - w Toruniu na pełen etat, część etatu lub umowę zlecenie. Jeżeli znacie kogoś zainteresowanego to proszę o kontakt, temat pilny!!!

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na tablicy
    PRACA DLA KRAWCOWEJ - w Toruniu na pełen etat, część etatu lub umowę zlecenie. Jeżeli znacie kogoś zainteresowanego to proszę o kontakt, temat pilny!!!
    • 29.08.2012, 14:08
  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie doktorat i co dalej?
    28.02.2012, 13:10

    Marcin B.:
    Dr Jarosław Krajewski:
    Dokładnie tak, to wszystko jest kwestią priorytetów i wyborów...ale obszar badań również...a jak wiadomo każdy wybór ma swoje konsekwencje jak np. praca między 21 a 2.

    Oczywiscie co ma swoje konsekwencje a mianowicie takie, ze nie ma sie czasu na inna prace.

    No tak, ale wybór ma to do siebie, że nikt nikogo do niczego nie zmusza. Wybierasz pasję Twoja sprawa i bądź szczęśliwy.
    Co do jakości badań...nie jestem przekonany czy ma ona związek z poświęconym czasem...

    W naukach przyrodniczych z reguly bardzo wymierny i pozytywnie skorelowany. Pracuje sie po 18h dziennie, publikuje sie w Cell/Neuron/Nature dostaje sie dobrego postdoca i da capo al fine co konczy sie jakims tenure track i wlasna grupa badawcza z coraz wiekszymi grantami jezeli doktoranci pracuja po 18h i produkuja dobre publikacje. Taki praktyczny przyklad fraktala ;)

    Skoro granty są duże to czy potrzeba jest tego dodatkowego doświadczenia. A jeżeli nie są aż tak duże to czy warto poświęcać czas a moim zdaniem wręcz zdrowie pracując po 18h dziennie. Ale to znów indywidualny wybór nic więcej :)
    poza tym w moim subiektywnym odczuciu ważniejsza jest jednak ich praktyczna użyteczność.

    Badania podstawowe maja to do siebie, ze ich uzytecznosc jest z reguly odroczona o dekade-dwie.
    Przyklad: PCR - wymyslona w '83, Nobel w '93, powszechne zastosowania od polowy lat 90.

    Jasne, że tak jest, ale badacz powinien widzieć ten potencjał w tym co robi.

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie doktorat i co dalej?
    28.02.2012, 12:25

    Sebastian Mrożek:
    Dr Jarosław Krajewski:
    Sebastian Mrożek:
    Prawda taka i w sumie oczywista, że wszystko wymaga zaangażowania czasowego. Nadto oprócz samej pracy stricte badawczej potrzebny jest też czas na pracę intelektualną, aby móc zebrać w myśli to, co zostało zaobserwowane, przebadane, ale i też przeczytane. W takim ujęciu trudno pracować zawodowo i zbierać doświadczenie, tak konieczne w późniejszym poszukiwaniu pracy poza akademią.

    A mi się udało, więc jednak pozostanę przy podejściu "chcieć to móc" a narzekać i rozkładać ręce to zawsze jest najłatwiejsze rozwiązanie. Przyznaję, że oczywiście kosztem życia prywatnego, ale to był mój świadomy wybór. Po drodze zdałem też egzamin brokerski przed KNFem, więc bardzo dużo moim zdaniem zależy od naszej determinacji, samoorganizacji i świadomości celu.

    Oczywiście, że zasada "chcieć to móc" jest słuszna i tutaj obowiązuje. Chodzi tylko o to, że wszystko jest sprawą priorytetów a tym samym wyborów. Inna sprawa to obszar badań. Gdyż inną specyfiką kierują się nauki humanistyczne, czy też szeroko pojęte społeczne (ekonomię też bym widział w tym obszarze), a czym innym nauki techniczne i przyrodnicze. Ten podział warunkuje odpowiednie zaangażowanie czasowe, także poniekąd własnego życia prywatnego, oraz rozkład owego czasu. Jeszcze inną kwestią jest sama jakość badań i ich wyników zaprezentowanych w późniejszej dysertacji...

    Dokładnie tak, to wszystko jest kwestią priorytetów i wyborów...ale obszar badań również...a jak wiadomo każdy wybór ma swoje konsekwencje jak np. praca między 21 a 2. Co do jakości badań...nie jestem przekonany czy ma ona związek z poświęconym czasem...poza tym w moim subiektywnym odczuciu ważniejsza jest jednak ich praktyczna użyteczność.

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie doktorat i co dalej?
    28.02.2012, 10:56

    Sebastian Mrożek:
    Prawda taka i w sumie oczywista, że wszystko wymaga zaangażowania czasowego. Nadto oprócz samej pracy stricte badawczej potrzebny jest też czas na pracę intelektualną, aby móc zebrać w myśli to, co zostało zaobserwowane, przebadane, ale i też przeczytane. W takim ujęciu trudno pracować zawodowo i zbierać doświadczenie, tak konieczne w późniejszym poszukiwaniu pracy poza akademią.

    A mi się udało, więc jednak pozostanę przy podejściu "chcieć to móc" a narzekać i rozkładać ręce to zawsze jest najłatwiejsze rozwiązanie. Przyznaję, że oczywiście kosztem życia prywatnego, ale to był mój świadomy wybór. Po drodze zdałem też egzamin brokerski przed KNFem, więc bardzo dużo moim zdaniem zależy od naszej determinacji, samoorganizacji i świadomości celu.Dr Jarosław Krajewski edytował(a) ten post dnia 28.02.12 o godzinie 10:58

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie doktorat i co dalej?
    3.01.2012, 13:12

    Tomasz S.:
    Paweł Smuśkiewicz:
    To jest właśnie dowód na to, że doktorat jest mało warty. Czy otrzymanie jakiejś jałmużny (stypendium) to rzeczywiście szczyt marzeń doktoranta? Czy przez 4 lata studiów potrzeba 8 000h żeby napisać dobrą pracę?
    Z ciekawości policzyłem - mi to zajęło 4 lata, wymiar pół etatu (nawet po odejściu z biznesu nie sposób było dłubać przy doktoracie cały tydzień), ok. 4000 godzin.

    Zgadzam się, że stypendium, tak jak i pensja asystenta, to jałmużna (poza tym kpina). Na szczęście nadeszły takie czasy, że z badań w ramach doktoratu można zarobić sporo więcej niż te marne 1500 / m-c.


    Mi to również zajęło około 4000h i Tomek ma rację, że da się zarobić więcej. Nie wiem natomiast czy we wszystkich dziedzinach.Jarosław Krajewski edytował(a) ten post dnia 03.01.12 o godzinie 13:13

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie doktorat i co dalej?
    3.01.2012, 11:23

    Sebastian Mrożek:
    Ewa W.:
    Sebastian Mrożek:
    pracy na uczelni. Ba! Z doktoratem na rynku pracy też nie za wesoło, bo któż chce mieć pracownika lepiej wykształconego, jak sam jest? To w relacji: szef - podwładny i dodajmy w prywatnej firmie.
    Przyznam, że nie spotkałam się z takim podejściem. Moi pracodawcy cenili umiejętności, a nie wykształcenie.

    Umiejętności są dla mnie pochodną wiedzy, czyli wykształcenia, choć wpisują się w dychotomię: teoria - praktyka, aczkolwiek w mojej ocenie najważniejsze jest to, aby oba te obszary móc połączyć. Co do (ko)relacji wykształcenia i umiejętności, to napiszę tak: wykształcenie figuruje w CV i jest pierwszym formalnym wyznacznikiem oceny oraz decyzji o zatrudnieniu bądź też i nie, umiejętności też można oczywiście wpisać, aczkolwiek sprawdzalne są dopiero po zatrudnieniu, choćby na okres próbny. Nadto wszystko zależy przede wszystkim od procedowania samego przebiegu rekrutacji.

    No i pogratulować postawy pracodawców. Choć jakoś nie porafię sobie wyobrazić wykładowcy niewykształconego, nieposiadającego wiedzy, bo co on wówczas przekazuje studentom/kursantom?


    Umiejętności są może i pochodną wiedzy, ale zdecydowanie nie jest to ich element dominujący. Umiejętności to praktyczne stosowanie wiedzy, więc niezbędne jest doświadczenie, które w moim odczuciu ma na nie o wiele większy wpływ niż sama wiedza. Co do CV...osobiście podchodziłem do kilkudziesięciu procesów rekrutacji na różne stanowiska i na prawdę wyjątkiem były te w których nie miałem elementów sprawdzających moje umiejętności praktyczne (mówię oczywiście o pracy w prywatnych przedsiębiorstwach).

    Mam jeszcze jedno przemyślenie...skoro część z obecnych na forum uważa, że pracodawcy ich nie doceniają to dlaczego nie otworzą własnych działalności i nie pozwolą aby rynek zweryfikował ich umiejętności...

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie doktorat i co dalej?
    28.12.2011, 11:11

    Łukasz Felkowski:
    Paweł Smuśkiewicz:
    Doktoranci mają pretensje do całego świata, że nie są cenieni na rynku pracy, ale za co? Za to, że przez 25 lat czytali książki i teoretycznie są świetni? Każdy kto parę lat popracował w firmach wie, że czasami teoria to za mało, teoria nie zastąpi doświadczenia i intuicji. Ja myślę, że doktorat jest ważny, nawet dla pracodawcy, ale trzeba być dobry specjalistą w swojej dziedzinie.

    Ja jestem na początku drogi jaką muszę przejść, aby ukończyć studia III stopnia, ale już widzę pewne niedogodności, które nie pozwalają na łączenie pracy z nauką. Po pierwsze to czas... Ile doba ma to każdy wie, a ile zajmują badania i siedzenie w laboratoriach też każdy wie. Oprócz tego istnieje przeświadczenie, że doktoratu nie da się "zrobić" pracując na pełnym etacie (lub choćby na pół etatu). Problemem (moim zdaniem) też jest sposób w jaki dąży się do uzyskania stopnia doktora. Dużo osób ściga się z czasem. Nie widząc możliwości zdobycia pracy, ani dalszego rozwoju i połączenia pracy ze studiowaniem na doktoranckich, idzie zaraz po magisterskich (za ciosem) na studia III stopnia mażąc o stypendium i myśląc, że jakoś to będzie. Dobrze pamiętam jak na jednych zajęciach profesor "starej daty" ostrzegał nas, żeby najpierw posmakować życia w pracy zawodowej, znaleźć konkretny temat dający się wykorzystać w przemyśle i wtedy zacząć badania. Nie chciałbym rozstrzygać czy miał rację. Ale z życiorysów niektórych doktorów, profesorów można wyczytać, że problemy którymi się zajmowali brały się wprost z pracy zawodowej, z potrzeby wdrożenia tego w życie. Teraz chyba zbyt dużo rzeczy trafia na półkę w bibliotece i stąd może wniosek, że doktor nie ma obycia praktycznego...

    Łukaszu jak już zapewne zdążyłeś się zorientować nie jest wcale tak wiele osób, które kończą doktorat, ale...nikt nie powiedział, że w trakcie lub po jest czy będzie łatwo...mi jakoś udało się pogodzić pracę "etatową" z naukową, ale przyznaję, że od ponad 2 lat nie miałem urlopu prawdziwie wypoczynkowego i w jakimś stopniu moje życie prywatne na tym ucierpiało. Doktorat, jak wszystko w życiu jest kwestia wyboru i świadomości konsekwencji tego wyboru...a praktyka ma wpływ nie tylko na ewentualne badania, ale również na sam światopogląd człowieka i w moim odczuciu pozytywny i potrzebny...

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie ile literatury?
    9.12.2011, 13:17

    Tomasz S.:
    Jarosław Krajewski:
    Beato nie strasz mnie bo mój doktorat też nie za bardzo opiera się na polskiej literaturze, a recenzje jeszcze nie spłynęły...
    No ale czego tu się bać ;) Ja też czekam na recenzje i mocno liczę na krytykę :). Bardzo skorzystałem z recenzji artykułów, teraz też mam taką nadzieję.

    Tomaszu konstruktywna krytyka jest zawsze korzystna, ale z tą z przykładu Beaty nie mógłbym się zgodzić ;)

    Jakubie, Tomasz ma racje, ja tez planowałem skromniejszą literaturę, ale w praktyce jednak okazało się, że jest większa a i tak nie wyczerpuje wszystkiego z czego skorzystałem i tu też zgadzam się z Tomkiem, że nie ma co rozdmuchiwać biblio...

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie ile literatury?
    9.12.2011, 11:57

    Beata J.:
    Arturze, nie obraź się, ale pytanie o liczbę pozycji literatury zaliczam do tej samej kategorii pytań co pytanie o to, ile stron ma mieć doktorat ;-)

    Ja spotkałam się ostatnio z innym ciekawym zagadnieniem. Przeczytałam (świetny) doktorat dziewczyny, która pisała o bardzo nowym w polskim środowisku zagadnieniu, praktycznie zupełnie nie zbadanym. W recenzjach zarzucono jej, że bibliografia jest nie w pełni wartościowa, bo prawie całkowicie oparta na piśmiennictwie zagranicznym...

    To jest dopiero kuriozum!

    Beato nie strasz mnie bo mój doktorat też nie za bardzo opiera się na polskiej literaturze, a recenzje jeszcze nie spłynęły...

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie ile literatury?
    8.12.2011, 21:23

    Artur Arkadiusz T.:
    Witam,
    ile powinno być literatury w rozprawie?
    Mało - bo świadczy o dojrzałości doktoranta. Czy dużo (oczywiście wykorzystanej w rozprawie) - bo świadczy o dogłębnej znajomości przedmiotu?


    Myślę, że nie ma co generalizować bo to wszystko zależy co najmniej od:
    po pierwsze dziedziny i samego tematu,
    po drugie "popularności" tematu w światowej literaturze.

    Moja literatura uwzględnia około 190 pozycji. Śmiało mogłaby uwzględniać kilkadziesiąt więcej, ale osobiście nie widzę zasadności powoływania się na wszystko co przeczytałem.

    Najlepiej chyba zapytać promotora lub przejrzeć jakieś doktoraty z pokrewnych tematów.

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie CYTATY w temacie Motywacyjne i motywujące

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy CYTATY

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie Doktorat, a praca zawodowa?
    19.04.2011, 20:26

    Ewa W.:
    Jarosław Krajewski:
    Czyli prawdą jest, że chcieć to móc ;)
    ale wtedy niezbędne są tańce na stołach i wódka;-)
    Dopiero wtedy się da :)

    A tak poważnie, chwile resetu, choćby najmniejszego.
    Plusem było to, ze mój dr jako tako zahaczał o moja pracę zawodową i przez pierwsze parę lat miałam genialnego przełożonego, który rozumiał sytuacje i mocno mnie wspierał.

    Na drugim roku, zanim otworzyłam przewód, wstawałam o 5 rano i pisałam do 7.00, a potem szykowałam się do pracy:/ Po pracy byłam dętką, więc albo studia (chyba trzy razy w tygodniu były od 17.00), albo rozrywka:)

    Zgadzam się w 100%
    Ja też wolałem walczyć rankami, ale w tym roku już nie daję rady fizycznie wstawać tak skoro świt ;) Niby został mi 1 rozdział z 4 ale im dalej w las tym ciemniej ;)

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie Doktorat, a praca zawodowa?
    19.04.2011, 19:54

    Ewa W.:
    Na drugim roku studiów pisałam podanie z prośbą o ograniczenie zajęć na studiach doktoranckich. Odwołałam się do tego, ze mają one rozwijąc kompetencje dydaktyczne, a ja od 3 lat prowadzę szkolenia. Przeszło.

    I jeszcze, robiąc doktorat:
    -pracowałam (etat) - mój pracodawca powiedział, ze mnie na te studia nie wysyłał więc nie ma mowy o urlopach dodatkowych
    -bywały lata, gdy robiłam ok. 250 godzin dydaktycznych (w weekendy, jako, ze w tygodniu praca)
    -szkoliłam, jak "coś" wpadło i brałam udział w projektach różnych
    -na pierwszych dwóch latach studiów robiłam jeszcze 2 kierunki podyplomowe

    Da się. Jednak trudno jest być gwiazdą nauki:). Dużo zależy od tego, jaki cel chcesz osiągnąć poprzez te studia.

    Można? można... ;)
    Czyli prawdą jest, że chcieć to móc ;)

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie Doktorat, a praca zawodowa?
    19.04.2011, 10:06

    Ewa Solanowska-Ratajczak:
    Ja uważam, że wszystko da się pogodzić. Pamiętaj, że doktorat z branży technicznej zdecydowanie różni się od medycyny, bologii, czy chemii gdzie musisz spędzić wiele dni w laboratoriach/przy pacjentach. Jeśli praca jest typu 'od do' to jak najbardziej. Wydaje mi się, żew sytuacji gdy pracodawca sponsoruje Ci studia to należy Ci się dodatkowy urlop na naukę . A umową lojalnościową się nie martw - zawsze można ją wypowiedzieć i spłacić pracodawcę jeśli warunki współpracy nie będą Ci odpowiadać.
    Jeszcze odnośnie studiów dzinnych/zaocznych - w moim przypadku studia dzienne wiążą się z prowadzeniem zajęć i to jest ciężkie do pogodzenia z pracą na cały etat - spędzasz na uczelni weekendy albo wieczory (doktorantom na ogół przypadają najgorsze godziny pracy).
    BTW ciesz się, że masz takiego wyrozumiałego pracodawcę.

    Dodatkowy urlop przysługuje na tzw. "przygotowanie obrony rozprawy" i jest to 28 w pełni płatnych dni raz w okresie studiów. Reszta to kwestia porozumienia z pracodawcą.

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie Doktorat, a praca zawodowa?
    18.04.2011, 20:55

    Co do publikacji to wszystko zależy od uczelni na którą się wybierasz. U mnie byłby to niewątpliwy plus. Poza tym do otwarcia przewodu i tak potrzebujesz co najmniej 2.

    Co do czasu to u mnie jest to 2/3, ale tendencja jest wzrostowa w stronę końca ;)

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie Doktorat, a praca zawodowa?
    18.04.2011, 14:24

    Beata J.:
    Waldemar Kotula:
    To może lepiej robić studia doktoranckie zaocznie ?

    Jedyna przewaga studiów stacjonarnych nad niestacjonarnymi polega według mnie na tym, że nie ponosi się kosztów czesnego (uśredniając zapewne ok. 30 tys pln), opłat za egzaminy doktorskie (nie mam pojęcia ile kosztuje jeden) oraz przewód i obronę (opłata za podróż, nocleg dla recenzentów).

    Te dodatkowe koszty to przedział 10 - 15 tys pln

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie doktoranci i doktorzy, doktorat w temacie Doktorat, a praca zawodowa?
    18.04.2011, 09:09

    Ja od dwóch lat pracuję na 3/4 etatu i właśnie kończę dzienne studia doktoranckie. Bardzo dużo zależy od pracodawcy i jego podejścia do tematu, no i oczywiście od bezpośredniego przełożonego, ale potwierdzam, że cały etat to za dużo, żeby obie rzeczy robić dobrze.

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie Jak żyć w temacie Twoje myśli
    3.04.2011, 11:06

    Agata Magdalena Karaś:
    To niezaprzeczalny fakt...to ja wybieram swoje myśli...najłatwiej powiedzieć sobie "nic z tego nie wyjdzie"..."nie mam no to wpływu"..."to mnie przerasta"..."jestem na to za słaby"...jasne...najłatwiej jest się poddać...tylko po co?...czy nie lepiej walczyć ciągle wierząc w osiągnięcie upragnionego celu?...wszystko jest dla ludzi i przez ludzi stworzone...jeśli my w siebie nie uwierzymy to kto to zrobi?...jasne...trudności się piętrzą...i takie jest życie...nic nam nie jest "podane na tacy"...żeby coś mieć musimy się napracować...i ciągle wierzyć w sukces...na pewno nie można się nad sobą użalać i tracić wiary w siebie...życie jest pełne możliwości...ale tylko człowiek świadomy swoich możliwości może po nie sięgnąć...człowiek uśmiechnięty, emanujący dobrą energią, pewny siebie, o wysoce rozwiniętych zdolnościach interpersonalnych zawsze osiągnie sukces...I tego życzę każdemu: wiary w siebie w każdych okolicznościach, uśmiechu i wytrwałości...:)

    Nic tylko posumować...
    "dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" ;)

  • Jarosław Krajewski
    Wpis na grupie Toruń w temacie Szkoły języka angielskiego w Toruniu - RANKING
    17.03.2011, 11:05

    Ja zrobiłem jeden poziom w British School i jeden u Kasi Lewickiej. Z tych dwóch lepiej mi się uczyło u Kasi. Główna w tym zasługa lektora, który był elastyczny w stosunku do grupy, więc jak już był punk zaczepienia to ciągnął temat, żeby słuchacz jak najbardziej się rozgadał. No i oczywiście nastawienie na myślenie po angielsku a nie szukanie odpowiedników słów polskich co moim zdaniem jest bardzo ważne.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do