Temat: jak zlokalizowac w domu wlasnego kota ?!?!?
Pamiętam jak wzięliśmy od znajomych Kropka. To było 7 lat temu, a pamiętam to jak dziś.
Przez pierwszy dzień siedział na najwyższym stopniu schodów prowadzących na strych - pod samą klapę się wcisnął. Drugiego dnia schował się za obudowę kaloryfera (ciepły kaloryfer był - to było w listopadzie). Trzeciego dnia zniknął...
W domu była tylko mama i brat. Szukają kota, szukają i nic... Nagle brat usłyszał jakieś dziwne odgłosy z salonu. Poszli, patrzą, a tam na palenisko kominka spada co chwile jakaś sadza z komina (kominek mamy otwarty, wtedy prawie w ogóle się w nim nie paliło). Brat wsadził głowę do kominka, popatrzył w górę i nic... A sadza spada dalej... W międzyczasie przyjechał tata. Strasznie się nagadał na "głupiego kota" ale wszedł na dach i zagląda przez komin w dół (a kot czarny prawie cały, więc trudno cokolwiek zobaczyć)... Zlokalizował kota siedzącego w jakimś odgałęzieniu przewodu kominowego, w odległości 50-60 cm od kominka. Na szczęście dla nas kot spuścił na dół ogonek, więc było za co go złapać i ściągnąć na dół. Wszyscy przeżyli - tzn. kot nieszczęśliwy, że go ściągnięto z takiego super miejsca, tata cały podrapany i mama prawie w histerii.
Kot spędził dobre pół godziny pod prysznicem. I aklimatyzacja została zakończona - od tego momentu kot zaczął normalnie jeść, pić i sikać do kuwety.
Aha, ja w tym czasie siedziałam na wykładach, widząc oczyma wyobraźni biednego kotka, który wychodzi przez komin na dach, stamtąd na ziemię i znika gdzieś we wrogim otoczeniu, gdzie na każdym kroku czyhają niebezpieczeństwa...