Temat: Czy do reiki potrzebna jest zgoda osoby reikowanej?
Monika Wiktor:
To czy zabieg zrobi się bez wiedzy kogoś zależy od okoliczności. Czy jeśli ktoś ma wypadek samochodowy( tak jak tu Ewa opisywała swój przypadek)to czy dobiegnę i zrobię zabieg czy będę patrzeć jak umiera?
Jak moja matka leżała sparaliżowana i nie mogła mówić to ja zrobiłam zabieg bez pytania.
Gdy znajoma zadzwoniła z płaczem , że Jej syn umiera( a był nieprzytomny) to zrobiliśmy zabieg w kilka osób. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie dwóch tygodni.
Nie sądzę,że to wchodzenie z butami w czyjeś życie- dusza( czy świadomość) tej osoby wyraża zgodę ,aby energię przyjąć. W przeciwnym wypadku nie przyjmie.Gdy zaczynam robić zabieg czuję czy osoba chłonie energię czy nie.
Psy i koty o zgodę tez nie pytam.Jak chore to robię zabieg.
Podobnie było z moim ojcem ;))
W wielkim skrócie wyglądało to tak. przeszedł operację przeszczepienia bypassów, jest to operacja na otwartym sercu, w trakcie której zatrzymują serce pacjenta, a pacjent podłączony jest do sztucznego płuco-serca podtrzymującego życie. Kiedy taka osoba podłączona jest do aparatury podtrzymującej życie, z ciała pacjenta, np. z uda i przedramienia pobierane są dwie żyły, które następnie wszczepiane są do serca, co umożliwia pacjentowi funkcjonowanie. Ryzyko takiej operacji jest dość duże. W przypadku mojego ojca stało się tak, że były poważne problemy podczas operacji i po...lekarz prowadzący stwierdził, że właściwie to jest co raz gorzej i jest może 5% szans na przeżycie, dokładnie cytując słowa lekarza powiedział, cyt : " proszę sobie nie robić nadziei, to jest już równia pochyła". Defibrylację wykonuje się maksymalnie 3-4 razy, w tym wypadku lekarze interweniowali 4 razy, specjaliści mówią, że więcej już się nie robi.
W takiej sytuacji jak wiadomo, pojawiają się najróżniejsze uczucia, można się domyśleć jakie, zwłaszcza po takiej diagnozie lekarza. Pomimo tego, że energia może wpływać na aparaturę podtrzymującą życie, pomimo tego, że NIE MIAŁEM ZGODY, a nawet moja mama stwierdziła, żebym nic nie robił(bo przecież energia wpływa na różne urządzenia i nie wiadomo jak to może być). Poprosiłem Monikę o wsparcie i razem zaczęliśmy działać,
BEZ ZGODY, a nawet wbrew zgodzie, mojej mamy, która miała wątpliwości co do tego jak energia może wpłynąć na urządzenia.
Efekt był taki-jak zadzwoniliśmy do szpitala, lekarz bardzo zdziwiony powiedział : "Nastąpiła niespodziewana poprawa".
Potem z godziny na godzinę, było już tylko co raz lepiej.
Mam nadzieję, że ten przykład sprawi, że zrodzą się jakieś refleksje i zanim powiecie, że nie wolno robić przekazów bez zgody, przemyślicie to bardziej, albo raczej przemedytujecie.
Arkadiusz A. edytował(a) ten post dnia 15.02.10 o godzinie 14:03