konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Maciej Majer:
Dokładnie. Więc zamiast pisać tak wiele różnych słów, które tylko drażnią (vide: komentarz "Masakra") wystarczyło krótko wyrazić swoją opinię, że naukowa perspektywa na świat duchowy prowadzi donikąd i potrzeba znaleźć autorytet.

Nie ja byłem pierwszym autorem "Masakry". Mój komentarz był odpowiedzią nacelowe użycie słowa "Masakra". I o ile masakrą nie jest w środowisku światłych ludzi zacytowanie kilkunastu wersetów z Bhagavad Gity, zwłaszcze że jest przejrzysta i klarowna i nie tak enigmatyczna jak np. Stary Testament, to mord zwierząt masakrą jest. W tym konkteście istotnie, słowo jest drażniące, bez wątpienia, ciężkie ale kontekst użycia i przykład przynajmniej adekwatny.
Rzecz w tym, że to jest twoje osobiste przekonanie, i bardzo dobrze.

Moje osobiste przekonania mnie już naprawdę nie interesują :) Próbuję osiągnąć stan w którym te przekonania które jeszcze wciąż mam, nabyte w trakcie egzystencji w tym marnym wymiarze nie będą wreszcie przeszkodą. A duchowa realizacja to nie jest ścieżka usłana różami. To test za testem siły wiary. Coraz trudniejszy test. Acz i nagroda niezwykła.
Zakładam, że przynajmniej kilkanaście lat szedłeś drogą naukową i to przekonanie nie powstało w oparciu o słowa innych osób, tylko o twoje osobiste doświadczenie.

Miałem kiedyś duże przekonanie i wiarę w moc nauki i tak dalej, pozytywne przekonanie iż kiedyś rozwiąże ona wszystkie problemy ludzkości i tak dalej, czytałem pozytywizm Lema, patrzyłem w gwiazdy ale równolegle szukałem wiedzy. I dziś po wielu latach to co widzę, to GESZEFT na każdym kroku w tej rzekomo rozwijającej się cywilizacji (lub doskonalenie konflkiktu czy przeznaczanie wielkich funduszy na zbrojenia) i rosnącą niewrażliwość. Wraz z silnymi próbami atakowania jakiejkolwiek religii.

Dyskutowałem ostatnio kwestię potrzeby religii rozumianej jako zasady współżycia i miłosierdzie z naukowcem ateistą, wybitnym myślicielem, przedsiębiorcą z sukcesem, self-made manem. Tematem dyskusji była matematyczna teoria gier połączona z gospodarczym rozwojem oraz automatyka przemysłowa, zwłaszcza kwestia zakłóceń i zaburzeń procesu.

Otóż ten naukowiec, badał kwestię interakcji gospodarczych i społecznych na bazie symulacji w oparciu o matematyczną teorię gier. Gdzie aplikuje się dla agentów-graczy reguły postępowania i one wchodzą ze sobą w interakcie.

Pisząc krótko, strategia wet za wet przykładowo. Gdzie jest ustalona punktacja za interakcje i patrzymy jaki jest wynik.

I tenże naukowiec, po analizie gier społeczno-gospodarczych gdzie tematem jest wspólne dobro, materialny dobrobyt po przebadaniu takich modeli gier stwierdził, iż taktyka wet za wet jest niewystarczająca.

Dodam że to człowiek, informatyk którego biznes obsłużył przez 20 lat 1700 klientów robiąc dedykowane systemy.

W każdym razie, stwierdził on, iż z jego badań wynika, że materialne dobro społeczne jest wtedy wolno rosnące kiedy gracze stosują wzajmenie taktyki wykraczające poza wet za wet, a więć z dozą tolerancji i miłosierdzia.

Inaczej punktacja takiej gry powoduje iż wynik jest marny kiedy jedna ze stron zaczyna oszukiwać i miłosierdzie zamienia się w wet za wet.

Pierwszy oszust odcina kupony, współgracze powielaja strategię i dochodzi do strat w całej grze dla wszystkich stron.

Ateista zadeklarowany twierdzi iż widzi nieuchronną potrzebę religii jako konstruktora społecznego, widzianą jako zasady a nie mitologizowanie, pusty kult czy instytucja hierarchiczna.

Religia jako zasady współżycia. Wzniesienie się ponad swój partykularny marny geszefcik.

I co jest interesujące.

Otóż okazuje się, że taka gra prowadzona przez zdyscyplinowane, świadome istoty, świadome i PRZESTRZEGAJĄCE zasad współżycia, prowadząca gra do dobrobytu, nawet czysto materialnego JEST PODATNA NA ZABURZENIA. Im więcej zasad a mniej tolerancji, małe zaburzenie jest w stanie przynieść duże szkody. Trzymanie się ścisłych wymagających zasad bez wewnętrznej siły aby tymi zasadami podążać w chwili pojawiającego się zaburzenia np. jakiegoś oszusta, powoduje iż cały proces symulacji może rozpocząc degradację wzajemnego dobrobytu.

Tak więc jak dla mnie ten aspekt może tłumaczyć pewna surowość odpowiedzialności za nie religijne zachowania (nieregijne rozumiane jako szkodliwe dla wzajemnego pożycia np. kradzieże, morderstwa, grabież, rozbój itp)

Moje kilkunastoletnie osobiste doświadczenie poszukiwania autorytetu jest takie, że takie poszukiwania prowadzą donikąd i że pojawia się kwestia podążania ścieżką naukową.

Nie wiem jaką ścieżką poszukiwania autorytetu szedłeś. Nie twierdzę że tak o tak można taki znaleźć.

Czytałem na internecie relację dziewczyny która nomen omen szukałą autorytetu w pewnym ruchu, postrzeganym jako niosący tradycję wedyjską rzekomo, o opisywała ona, dość zresztą niefrasobliwie, iż miałą ona już w swoim życiu 5 guru z tejże organizacji, ale wszyscy upadli. Dla mnie było to dość wstrząsające jak można lekko traktować szukanie autorytetu duchowego i wkładać swoje życie w ręce kogoś kogo nie jest się pewnym.

Jeśli chodzi o moje doświadczenie, lata temu gdy zdecydowałem się postawić całe życie na szali, rezygnując z wszelkich ambicji i dążeń i szukać autorytetu, miałem pewne szybkie widzenie, kto tym autorytetem może być lub nie. Babranie się w jakieś grupy nie było dla mnie warte życia składanego na szalli. W tym kontekście byłem bardzo ostrożny.

Wydaje mi się, że kluczem w tym poszukiwaniu jest Najwyższy i chęć Jego poznania. I jeśli ktoś tego naprawdę chce i jest gotowy, to prędzej czy później trafi. Nie mam co do tego wątpliwości.

Jeśli chodzi o poszukiwanie ścieżką naukową - jeśli ma doprowadzić kogoś do pewnej gotowości i zdecydowania czy jakiegoś zrozumienia - tak, to ma wartość. Zrozumienia że opada kolejna bariera która oddziela kogoś od pełnego i wiarą zaufania Najwyższej Przyczynie. Jaką by ona nie była.Tomasz Maciejewski edytował(a) ten post dnia 29.11.11 o godzinie 17:25

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Ale po co?

Co to ma wspólnego z naukową perspektywą na świat duchowy?

Po co to już kwestia indywidualnych potrzeb. Każdego z osobna.

Dla mnie przynajmniej kwestia szczęścia, zrozumienia i realnej pomocy dla cierpiących istot.

Jest filozofii buddyjskiej, nie wedyjskiej, koncepcja Bodhisatvy.

Motto Bohisatvy to poświęcenie dla dobra innych istot i brzmi tak z głowy "Jeśli nie ja pójdę do piekła wyzwalać inne żywe istoty, to kto pójdzie?"

To jakby znacznie za duży standardzik na nogi śmiertelnika niemniej taki koncept jest.Tomasz Maciejewski edytował(a) ten post dnia 29.11.11 o godzinie 17:33

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Zbigniew Modrzejewski:
Bo reklamujesz przy okazji swoją stronę.

Niczego nie reklamuję. Znowu mi bezpodstawnie imputujesz złe intencje.

Nie interesują mnie specjalnie Twoje intencje, których zresztą jak podejrzewam w wielu wypadkach nie jesteś świadomy, tylko wyniki Twoich działań. A takim wynikiem jest właśnie reklama Twojej strony. Gdybyś linkował np. do oficjalnej strony którejś z odmian buddyzmu - nie ma problemu. Do swojej prywatnej raz? Też ok. Ale gdy robisz to regularnie, choćby z najlepszymi intencjami, sorry, nie bawimy się tak :)

Btw. Jak na mnicha buddyjskiego strasznie grają w Tobie emocje, ataki osobiste, itp. A i zdjęcie mówiące "patrzcie, jakim jestem mnichem buddyjskim" jest dość zastanawiające ;)

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz Maciejewski:
Fizyka kwantowa a zwłaszcza zasada nieoznaczonosci uczy pokory, że jest granica naukowego szkiełka i oka, poza którą niestety przejść się nie da.

Potężna nadinterpretacja :)

Można wnioskować o pewnych rzeczach jako sumy interakcji (np. statystyki Fermiego-Diraca czy Bosego-Einsteina) gdzie zasady na poziomie kwantowym stanowia istotną różnicę w skali makro. Lub też analizować zachowania w skali kosmicznej i wnioskować na tej podstawie o mechanizmach elementarnych oddziaływań.

Niemniej, im mniejszy świat, tym ingerencja obserwatora powoduje zmianę stanu układu który wcześniej nawet jest nieokreślony lub istnieje jako superpozycja skrajnych przypadków.

Czyli np. przykład "kot Schroedingera". Żywy i martwy zarazem.

Albo niewyjaśniona generacja par cząstek z rzekomo "pustej przestrzeni" chociaż wcześniej odrzucono ezoteryczną koncepcję eteru i materii jako wibracji eterycznej substancji.

Co nie przeszkadza ambitnym i pełnym wiary naukowcom postawić hipotezę pola Higgsa.

I kolejny temat z tym związany, łącznie z nieoznaczonością Heisenberga to przykładowo efekt tunelowy czyli przekroczenie przez cząstkę o za małej energii bariery potencjału.

Bo się okazuje że funkcja falowa (której bodajże kwadrat chyba oznacza prawdopodobieństwo znalezienia cząstki) składa sie z dwóch składników z której jedna to fala odbita od bariery potencjału i a drugi składnik jest obecny poza barierą i fakt niezerowego prawdopodobieństwa znalezienia cząstki poza barierą potwierdza dualizm korpuskularno falowy cząstki co sugeruje że jednak jest coś - jakiś ośrodek w którym ta fala jest osadzona co dalej nie przeszkadza twierdzić że eteru nie ma.

To co chcę więc podkreślić, iż są ograniczenia, a towarzyszy im pewna arogancja. Nie, Bóg, nie. Eter nie. Ale pole Higgsa tak. i tak dalej.

Co do wnioskowania ze skali kosmicznej wiadomo że 75% oddziaływań nie znajduje wyjaśnienia (rozbieg Galaktyk czy raczej może przyśpieszanie ucieczki) i to się tłumaczy ciemną energią, następnie ewidentne oddziaływania grawitacyjne których źródło da się umiejscowić niemniej nie wiadomo co to jest (ciemna materia) - plus oczywiście te dwie kategorie dzielą się na kolejne podkategorie.

A materia formująca planety oprócz gazu galaktycznego to ledwie 0,4%.

Wybacz więc, ale jeśli znana nam materia to 3,6% to udział naszego zrozumienia w sumie jest marny.

A mnie bardzo ciekawi, jak wyjaśni się naukowo regułę Pauliego. Naprawdę mnie to fascynuje skąd się bierze reguła Pauliego (zakaz Pauliego). Jakoś nie słyszałem skąd się bierze własność materii z zakazem Pauliego. A reguła Pauliego jest bardzo istotna, bo jej istnienie powoduje powstanie chemicznych interakcji i powstanie całego zróżnicowanego świata związków chemicznych (w jądrze chyba także ta reguła obowiazuje bo podejrzewa się że w jądrze atomowym też są powłoki).

Skąd więc bierze się reguła Pauliego?

A oprócz reguły Pauliego, dlaczego cząstka jaką jest neutron, kiedy jest swobodna to się rozpada w ciągu 9 czy 15 minut? Natomiast w jądrze atomowym jest trwała, relatywnie trwała.

Tak jakby jej celem istnienia było "domasowienie" jądra atomowego? Ciekawy dla mnie osobiście ślad konstruktora tej maszynerii, znaku dla inteligentnych że tu jakiś plan jest aby ta materia jednak weszła w twory jąder atomowych.

Nasze zmysły i nasze teorie nie są w stanie wyjaśnić tego co obserwujemy, więc zarówno nasze zmysły, umysł i koncepcje są niedoskonałe, lecz doskonale twierdzimy że wiemy wszystko.

Jeśli do postępu naukowego potrzeba wytworzenia kolejnych energii aby w akceleratorze zbadać bardziej fundamentalne cząstki materii, to już można się łatwo przekonać że jest nasycenie naszych możliwości.

Nasycenie? Serio? A to dlaczego?

Otóż naszym marnym akceleratorkiem próbujemy wytworzyć coraz większe energie. Problem w tym że natura rzeczy jest taka, iż znane prawo równoznaczności masy i energii powoduje iż coraz ciężej rozpędzać coraz bardziej rozpędzone cząstki obdarzone masą i dzieje się to w nieskończoność. Tak więc naturą rzeczy nie wytworzymy z naszymi ograniczonymi energetycznymi możliwościami nieskończonych energii - po drodze nie starczy nam możliwości a to wynika z okrutnie wyglądającego równanka które przedstawił pan Albert E.

A poza tym skala.

Szacuje się że w naszej Galaktyce jest ok. 500 miliardów gwiazd a widzialny wszechświat to około 100 miliardów galaktyk. Masa Słońca jest 330 tys. razy większa od masy Ziemi.

I chcesz mi powiedziesz, że w naszym nędznym akceleratorku wytworzymy energie które były obecne w trakcie pierwszych ułamków sekundy Wielkiego Wybuchu gdzie w osobliwym punkcie była skupiona cała materia z naszego przynajmniej widzialnego Wszechświata (a mówię o ledwie 3,6% bo reszta to ciemna masa)?

Nasze możliwości są odwrotnie proporcjonalne do Twojej wiary w nie.
Konkretniej, to nauka mówi, że bóg jest tezą zbędną - czyli że nie ma potrzeby dodawać boga, by cokolwiek dotychczas zaobserwowanego wyjaśnić. Czy nauka już potrafi wszystko wyjaśnić? Nie, oczywiście, że nie - w końcu działa od niecałych 200 lat, daj jej nieco czasu.

Zależy co rozumiesz przez słowo nauka. Ile ludzi tyle twierdzeń. Co to jest nauka?

Co naukowiec to inne twierdzenie. Wybitny Dirac twierdzi że Bóg jest zbędny a z kolei Werner Heisenberg mówi iż "Pierwszy łyk z nauk przyrodnicznych czyni nas ateistami, ale na dnie tej butelki czeka Bóg".

Ile głosów tyle opinii.

A to że są ludzie którzy chcieli by się Boga pozbyć? Otóż nic dziwnego. Wg Wed ten świat jest właśnie dla tych istot które chcą się pozbyć Go ze swej świadomości i On im to umożliwia właśnie, mówiąc skrótowo. Samo wyjaśnienie jest bardzo interesujące, co więcej oparte o analogon ... reguły Pauliego.
Czy tych 200 lat istnienia nauki dało nam nieskończenie większa wiedzę n.t. ludzi, świata, itp. niż tysiące lat istnienia religii i filozofii na które się powołujesz? Oj tak.

Tak, dało nam wiele szczegółowej wiedzy. Ale to wiedza środka. Bo wiedza czy Bóg jest czy nie jest fundamentalną kwestią w stosunku do własnej egzystencji i tejże relacji do Stwórcy.

Można wiedzę pogłębiać szczegółową w nieskończoność. Można stać się najlepszym na świecie specjalistą od życia seksualnego karaluchów. Tylko po co? Najpierw wypadałoby zająć się fundamentem.
Twoja argumentacja obecnie brzmi mniej więcej tak "Samoloty się czasem rozbijają i nie są w stanie oblecieć świata w ciągu godziny, więc powinniśmy korzystać z latających dywanów." ;)

E tam.

Poza tym, zanim będziemy rozwijać dalsze gałęzie wiedzy wypadałoby się nauczyć wspólnego pożycia, nie mordowania się nawzajem i niewykorzystywania.

I co się okazuje? A okazuje się że 2000 lat rozwijania naszej wiedzy jakoś się tego nie oduczyliśmy, a okazuje się że to religie właśnie mówią o tym najprościej, aby bliźniego miłować (pomijając oczywiście opluwających się nawzajem fanatyków).

Nasz ambitny rozwój 200 lat doprowadził do tego, że potrafimy obecnie zdetonować śmiercionośną broń. I nie mineło 30 lat bodajże od odkryć rodaczki Marii Skłodowskiej-Curie do chwili gdzie owoc wybitnych badań zamienił się w dziesiątki tysięcy spalonych lub poparzonych ciał w II wojnie światowej.

Może i nawet, istotnie, nauka potrafi częściowo wyjaśnić to co widzimy bez udziału Boga (chociaż i tak narazie to mało jest), natomiast to co widać to iż

nieakceptowanie bytu sprawiedliwego - realnego akceptowania iż jest siła która wymierzy sprawiedliwość prowadzi nasze naukowe społeczeństwo do mordowania się nawzajem i wykorzystywania osiągnieć nauki do coraz skuteczniejszego wyniszczania i wykorzystywania.

Tak pewne jest że brak realnej wiary w Boga, nawet wśród rzekomo wierzących prowadzi do wzajemnego wykorzystywania i rywalizacji o zasoby. Bez poczucia odpowiedzialności.

Jaka jest więc alternatywa?
Bardziej żałosne - i zaskakujące dla mnie Tomku, biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe wymiany - jest to jak emocjonalnie, chaotycznie i nielogicznie wpadłeś w ten temat.ich

Cóż, nastrój taki miałem jak miałem. Dziś po sprawie karnej przeciwko kilku pijakom którzy mnie pobili w zamian za obronę napadniętego człowieka nastrój mam zupełnie inny :) Skoro ktoś nie przejmuje się współczuciem wobec innych istot, będzie ponosić konsekwencje. I tyle.

Czy nie logicznie? Dla mnie logicznie. I z oszacowaniami kilkoma.

Tomku, ostatnio udało się zakodować pełny chemiczny mechanizm funkcjonowania pojedynczego neuronu. W mózgu takich neuronów jest, delikatnie mówiąc, dużo. Daj nieco czasu na zakodowanie odpowiednika mózgu w takim pełnym systemie, a nie jedynie uproszczonych sieci neuronalnych, a świadomość znajdziesz w kombinacji materialnych elementów właśnie :)

Ciekawe. W czym zakodować? W sekwencji kodu genetycznego?

Ja chętnie bym dał czas. Ludzie nawzajem nie dadzą sobie czasu.
Nie do końca wykluczone. Wywiad wojskowe bacznie zwracały uwagę na eksterioryzację do celów rozpoznania antagonisty. To są fakty.

Tak. Po czym okazało się, że to ściema i zmarnowane pieniądze. To również są fakty :)

To może być fakt - nie znam ale przewidywalne. Znacznie prościej łysawemu 40-sto latkowi z cennymi informacjami podstawić młodszą, "zaangażowaną" cycatą panią. "Nie ma teczki, są majteczki, tak podpiszę to zeznanie, panie co się ze mną stanie?"

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Nie interesują mnie specjalnie Twoje intencje, których zresztą jak podejrzewam w wielu wypadkach nie jesteś świadomy, tylko wyniki Twoich działań. A takim wynikiem jest właśnie reklama Twojej strony. Gdybyś linkował np. do oficjalnej strony którejś z odmian buddyzmu - nie ma problemu. Do swojej prywatnej raz? Też ok. Ale gdy robisz to regularnie, choćby z najlepszymi intencjami, sorry, nie bawimy się tak :)

Btw. Jak na mnicha buddyjskiego strasznie grają w Tobie emocje, ataki osobiste, itp. A i zdjęcie mówiące "patrzcie, jakim jestem mnichem buddyjskim" jest dość zastanawiające ;)

Słuchajcie, szkoda naszej energii :)

Przekonania jakie mamy takie mamy, bądź też to złudzenia mają te przekonania i tak dalej.

Nasza użerka wiele światu nie wniesie.

Zastanawiałem się dziś nad kwestią bardziej praktyczną - jaka kara - grzywna, ograniczenie wolności (praca społeczna czy paka) może skłonić człowieka do zaprzestania picia i bicia kogo popadnie.
Dlatego zmieniam forum.

Jak ktoś przedstawi różne opcje i hipotezy na wersje świata duchowego i omówi je naukowo to chętnie się przyłączę.

A żeby dać przykład co mam na myśli rozważę krótko hipotezę iż świat duchowy wygląda tak:
- za zabicie niewiernego idzie się na wieczność i obcuje z 40-stoma hurysami.

I tutaj powstaje pytanie co jest duchowe, co jest szczęściem, co wykracza poza doświadczenia realnego życia i tak dalej.

Obcowanie z 40-stoma hurysami to sugeruje doczesne uciechy tylko w wariancie łatwo dostępnej licznej różnorodności.

I teraz, powstaje pytanie, kto to są te hurysy. Bo o ambitnego bojownika nie trudno na tym padole ale skąd ewentualnie byłby werbowane chętne na hurysy? Zważywszy że kobiety nie lubią generalnie seksu w stałym długotrwałym związku i jeśli miałyby to robić wieczność z tym samym facetem to tu trzeba przyznać iż to hipotetyczne prawo istotnie wykracza poza realia naszego świata.

Kolejna rzecz jaka mnie zastanawia w tej wizji raju, to iż realnym doświadczeniem jest, że jeśli facet ma więcej niż 1 kobietą, to one się żrą ujmując to krótko. Rywalizacja.

Jak więc jest możliwe spokojne egzystowanie naraz obok siebie 40-stu hurys?

A także skoro uważają niektórzy iż całe życie z jedną kobietą to piekło, to co oznacza wieczność z 40-stoma naraz?

Czy jest tu jakieś naukowe wyjaśnienie? :)Tomasz Maciejewski edytował(a) ten post dnia 30.11.11 o godzinie 20:39
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz Maciejewski:

Jak już pisałem, do czasu nadrobienia przez Ciebie obszarów o których wspomniałem, nie podejmuję się dyskusji :)
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz Maciejewski:
I teraz, powstaje pytanie, kto to są te hurysy. Bo o ambitnego bojownika nie trudno na tym padole ale skąd ewentualnie byłby werbowane chętne na hurysy? Zważywszy że kobiety nie lubią generalnie seksu w stałym długotrwałym związku i jeśli miałyby to robić wieczność z tym samym facetem to tu trzeba przyznać iż to hipotetyczne prawo istotnie wykracza poza realia naszego świata.

Hurysy to z tego co wiem ani kobiety, ani mężczyźni, tylko androgeniczne byty stworzone stricte na potrzeby raju, w tej jego wizji oczywiście.

Historycznie ponoć wywodzą się z Irańskich legendach o duszkach powietrza, choć przyznam, że bardziej tu obstawiam Hassana I-Sabatha dobierającego odpowiednio zręcznych chłopców i dziewczynki, odpowiednio przeszkolonych, na potrzeby demonstracji dla swoich indoktrynowanych jako podstawę tego podejścia.

Notabene, maksymalna liczba hurys to zwykle 72, nie 40 ;)

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

(...)Ten post został edytowany przez Autora dnia 22.03.15 o godzinie 19:33

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Artur Król:
Tomasz Maciejewski:

Jak już pisałem, do czasu nadrobienia przez Ciebie obszarów o których wspomniałem, nie podejmuję się dyskusji :)

Nie ma problemu. Przyjdzie czas pochłonę kolejne pozycje. Narazie obecne to kilka lat czytania.

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Zbigniew Modrzejewski:
Ty już nic nie musisz nadrabiać, bo wiesz wszystko, i tylko bezinteresownie wyprowadzasz innych z błędu.

Wszystko? Nie, np. zupełnie nie znam się na samochodach, co obecnie boleśnie odczuwam :D Czy wiem natomiast dużo w tematach, jakie poruszamy tutaj na forum - tak. M.in. dlatego je założyłem. :)

Bardzoś zgryźliwy, mnichu, tak swoją drogą ;) Czy takie zacietrzewienie nie jest aby dalekie od buddyjskiego ideału?

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Proponuję wszystkim reprezentantom różnych koncepcji filozoficznych zamiast pisać publicznie po prostu spotkać się i dać sobie w ryj i tyle.

Korzyść istotna, że będzie to trwało krócej i nie będzie śladu.

Proponuję sobotę :)

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

(...)Ten post został edytowany przez Autora dnia 22.03.15 o godzinie 19:31
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

LOL :D

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Jeśi idzie o "wycieranie sobie buzi" mechaniką kwantową, teorią strun i tym podobnymi zagadnieniami do wywodzenia implikacji w zakresie duchowości, to szczególnie podoba mi się ten obrazek:

Strasznie wartościowa wypowiedź. Poznaliśmy Twój stosunek ale merytorycznie nic więcej.Tomasz Maciejewski edytował(a) ten post dnia 04.12.11 o godzinie 14:15

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

(...)Ten post został edytowany przez Autora dnia 22.03.15 o godzinie 19:31
Wojciech K.

Wojciech K. Psycholog, pasjonat
japońskiego budo &
bujutsu

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz Maciejewski:
Jeśi idzie o "wycieranie sobie buzi" mechaniką kwantową, teorią strun i tym podobnymi zagadnieniami do wywodzenia implikacji w zakresie duchowości, to szczególnie podoba mi się ten obrazek:

Strasznie wartościowa wypowiedź.

Trochę jest, bo oddaje stan wiedzy o fizyce kwantowej niektórych osób, które się na nią powołują.

Ten foton naprawdę nie reaguje na myśl badacza, tylko na dobór narzędzia badawczego ;-) Tak samo jak popatrzysz na obiekt przez lornetkę, to nie znaczy, że się fizycznie przybliżył.

A kot Schroedingera to nie był eksperyment fizyczny, tylko "myślowy". Panowie sobie siedli przy piwku i filozoficznie zaczęli rozmawiać, "co by było gdyby". A niektórzy nadal twierdzą, że ten eksperyment faktycznie się odbył.

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Obrazek jest wyjątkowo celny, co zresztą widać po twojej reakcji. To popłakiwanie nad "przekleństwem" użytym w obrazku nawet nie wymaga komentarza. A na merytoryczną polemikę z kwantową szarlatanerią szkoda czasu

Naprawdę? Zamiast ująć problem i pokazać gdzie rozmowa jest zbyt płytka, stać Cię tylko na tanią wrzutkę obrazka.

Skoro szkoda czasu to po co to robisz? Pokazać swoją pogardę?

Najwyraźniej tylko na tyle Cię stać. Jeśli uważasz że szkoda czasu to po co wogóle komentować?

"In the Middle ages healers conjured up evil spirits or magical spells, now in the 21st Century they turn to black holes and 'above all' quantum physics".

Komentarz ma się nijak do treści które przedstawiałem. Może pokaż mi gdzie w którym miejscu w moich wypowiedziach pokazuję te "evil spirits" albo "magical spells".

Bo jakbyś się wczytał, to przedstawiałem w różnych postach ograniczoność postrzegania. A dopiero potem w odniesieniu do tego źródła systemów filozoficznych.

A jakbyś się jeszcze dalej wczytał w inne posty, to pewnie znalazł byś odniesienia do teorii informacji i parę informacji o szacowaniach i prawdopodobieństwach które wskazują iż przypadkowe powstanie nawet enzymów kodowanych przez 1000 nukleotydów jest mocno nieprawdopodobne.

Tak więc wszystko co manifestujesz to zwykła arogancja. Nic więcej.

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Trochę jest, bo oddaje stan wiedzy o fizyce kwantowej niektórych osób, które się na nią powołują.

Nikt z tu obecnych nie jest fizykiem i nie specjalizuje się w fizyce kwantowej.

Jeśli kolega ten uważa iż tak jest a posiada wiedzę większą, czemu nie postara się np. wykazać krótkie braki wiedzy i odnieść się merytorycznie. Aby pomóc rozwinac wartościową dyskuję? Np. komentarzem że rozwinięcie jest tu i tu, wniosek taki i taki i tak dalej.

A tak jest tylko tani głupawy obrazek. No i co z tego? I co z tego że ktoś tam uważa że głupawe jest rozmawianie o istnieniu Boga łącznie z nieposiadaniem wiedzy na temat fizyki kwantowej. Fizycy cały czas ten temat analizują z różnymi postawami.

A ten wątek jest tematowi poświęcony.

Pan specjalista powiedział w wątku tylko tyle że nic nie powiedział.
Ten foton naprawdę nie reaguje na myśl badacza, tylko na dobór narzędzia badawczego ;-) Tak samo jak popatrzysz na obiekt przez lornetkę, to nie znaczy, że się fizycznie przybliżył.

To czy foton reaguje czy nie to albo kwestia faktu albo interpretacja tego co postrzegamy.

A ponieważ pojawiają się dziwne interpretacje tego co postrzegamy, to w samo w sobie jest tylko potwierdzeniem że nasza percepcja jest ograniczona.

I skoro jest ograniczona i jest to jasne, to stawiać wnioski które przekraczają taką niedoskonałą percepcję to po prostu brak pokory i nieobiektywizm.

I to podkreślałem.

A komentarz Pawła P "specjalisty" manifestuje tylko uprzedzenie i nic więcej
A kot Schroedingera to nie był eksperyment fizyczny, tylko "myślowy". Panowie sobie siedli przy piwku i filozoficznie zaczęli rozmawiać, "co by było gdyby". A niektórzy nadal twierdzą, że ten eksperyment faktycznie się odbył.

To interpretacja tego co wynika z rozwiazań zagadnienia. Trudno sobie wybrazić żywego i martwego kota naraz i jest to sprzeczność. Sednem jest iż ograniczenie w możliwości zbadania stanu układu powoduje iż nie wiadomo jaki on jest.



Wyślij zaproszenie do